Gruda

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 stycznia 2018 13:40
nokia6002, sama odprowadziłaś konia do tego stanu, nie szantażuj emocjonalnie teraz forum.
Ja pieniędzy nie dam z prostego powodu -zostana jak wszystkie do tej pory na kolejnego niekompetentnego weta. Nie bede nikomu kieszeni nabijac mamoną. Ta historia powinna być przykladem dla wszystkich dlaczego do konia wzywa sie dobrego hipiatrę a nie goscia od krow swin i karwii.
nokia skad jestes? Może ktoś z nas ma do Ciebie niedaleko? Pomoże zadbać o higienę tych nog, pokaże jak porządnie takie rany oczyszczac? Czasami wydaje nam sie ze coś robimy dobrze a wcale tak nie jest...
Nie sądzisz ze to pierwsza rzecz ktora powinien pokazac weterynarz? Bylo ich kilkunastu przeciez.. a tu jak grochem o sciane
Dobry weterynarz pewnie i by pokazał, a takiego w opisie jeszcze niestety nie było 🙁 też najmocniej ciśnie mi sie ma usta fala hejtu, ale to nic nie zmieni, szukam choć najmniejszej alternatywy żeby jakkolwiek pomóc temu koniu.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
16 stycznia 2018 17:42
Dobry weterynarz pewnie i by pokazał, a takiego w opisie jeszcze niestety nie było 🙁 też najmocniej ciśnie mi sie ma usta fala hejtu, ale to nic nie zmieni, szukam choć najmniejszej alternatywy żeby jakkolwiek pomóc temu koniu.

Pomoc temu koniu to można, znajdując dobry dom, albo informując miejscowy TOZ. Może oni dadzą radu uświadomić Nokię.

Droga nokio, różnica między historią LatentPony a twoją jest taka, ze tam wszystko miało ręce i nogi. Wet wezwany natychmiast, pomoc udzielona -sensowna, a sama Latent dokładała wszelkich starań żeby kucowi pomóc. U ciebie zupełnie odwrotnie: chaos, kłamstwa, przypadkowi weci, przypadkowe leczenie. Mam wrażenie, ze lekarzem prowadzącym jest u ciebie rewolta właśnie.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 stycznia 2018 17:42
Ja trochę stanę w obronie Nokii jeśli chodzi o wetów.
Absolutnie nie twierdzę, że tam się dobrze dzieje, bo zaniedbanie jest, nikt chyba czytając jej poprzednie posty nie spodziewał się że koń jest w AŻ TAK złym stanie, sama myślałam, że tam jest może jakaś nie do końca wygojona skóra, coś się łuszczy trochę może, czy coś w tym stylu. Ale, o ile dobrze się orientuje, to po pierwszym wecie od dużych zwierząt (który ma najbliżej i najłatwiej go wezwać) było tam z 4 końskich już, kilku odmówiło przyjazdu, bo nie oszukujmy się mało który wet będzie jechał kawał drogi do grudy, większość poleci myć i smarować. Wiem niedaleko jakiej miejscowości ona mieszka, do Trójmiasta jest 120km, do Olsztyna 110km (nie wiem jak konkretnie do niej, ale do tej większej miejscowości tyle), mało komu opłaca się jechać 2h w jedną stronę, skasować 50zł za oględziny grudy i wracać znów 2h (pomijam koszty dojazdu), a przynajmniej ja takich wetów nie znam, a do niedawna nic nie było wiadomo, że tam była jakaś rana wcześniej. Była tam weterynarz ze Starogardu Gdańskiego, stwierdziła grudę i przebiałkowanie (odmówiła RTG, bo nie widziała podstaw do jego wykonania) tak jak jej poprzednik. Fakt, że Nokia widząc kolejne nawroty i pogorszenia, brak efektów, powinna szukać pomocy intensywniej i najlepiej u tych samych weterynarzy, bo wiedząc co było podawane itp. mogliby poszukać innej drogi leczenia. Widać, że dziewczyna doświadczenia dużego nie ma, osoba z doświadczeniem wyłapałaby szybko, że coś jest nie tak z kierunkiem leczenia, a tak Nokia ufała opinii wetów, którzy też pełnego obrazu sytuacji nie mieli. Dowiedziawszy się niedawno o podcięciu, dziewczyna wezwała jeszcze jednego weta, zostało zrobione USG i RTG, nic nie znaleziono, został pobrany materiał do badania, weterynarz która go pobierała konsultuje to z kliniką, Nokia na własną rękę rozmawiała jeszcze z drugą kliniką. Weterynarz obecny każe jej czekać na wyniki badań, lekarze z kliniki również. A tu od 2 dni wpisy typu "obudź się", ja się serio-serio pytam, co jeszcze można na tą chwilę zrobić? Bo mi się wydaje, że dziewczyna się już obudziła jak zorganizowała USG i RTG i konsultacje z kliniką.
Pisanie o wecie "od myszek" kiedy było co najmniej 4 końskich.... Czasami zanim się coś napisze, warto się poświęcić i przeczytać kilka postów żeby mieć pojęcie o czym się ma zamiar napisać.
Jeszcze apropo komentarzy o "wydzielaniu kasy przez męża"... Ja nie wiem jaka tam jest sytuacja i przypuszczam, że nikt z nas nie wie i nikt nie powinien tego oceniać, takie komentarze są zwyczajnie niesmaczne.
Zembria. O pisałaś dokładnie tak jak to wygląda. Może ja nie potrafiłam ująć tego w słowa. Dzwoniłam dzisiaj do kliniki dr. Przewoznego. I według nich lepiej, nie narażać klaczy na stres, zmany otoczenia, antybiotyki, znieczulenia, sedacje. Póki nic się nie dzieje aż tak poważnego jak: gorączka, apatia, brak apetytu, nie pobieranie wody. Lepiej jej teraz nic nie robić. Cały czas jestem w kontakcie z kliniką, a oni są poinformowani,że gdy coś złego sie zadzieje koń pojedzie do nich. I choćbym miała kase z z pod ziemi wyciągnąć to wyciagnę i zrobię wszystko by konia wyleczyć! Nie potrzebnie wierzyłam jak głupia tym Wszystkim wetom, że to tylko gruda... W przyszłym tygodniu będziemy badać krew. Zobaczymy co wyjdzie.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 stycznia 2018 18:21
Tak, żeby nie było Nokia , nie to że Cię głaszczę po główce teraz, zdupczyłaś i to konkretnie, ale wydaje mi się że już o tym wiesz i teraz zrobisz wszystko tak aby to miało ręce i nogi.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
16 stycznia 2018 18:56
Nokia przede wszystkim pytaj wetów, jeśli czegoś nie rozumiesz, to proś żeby wtyłumaczyli- jak dziecku, czytaj na tematy, które weci poruszają, nawet oglądaj zdjęcia w necie, żeby wiedzieć co jest normalne, a co nie. Jest mnóstwo książek weterynaryjnych, artykułów w prasie, nawet w necie znajdziesz artykuły weterynaryjne.

Zembria do grudy nikt nie dojedzie, ale tam samej grudy już nie ma od dłuższego czasu. Nie rozumiem też, dlaczego wet miałby dojechać za 50 zł. Ja zawsze za dojazd płaciłam od kilometra, niezależnie od tego ile wet skasował za usługę.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 stycznia 2018 19:01
Rudzik chodzi mi o sam zarobek z wizyty do grudy, napisałam w nawiasie, że dojazd pomijam, normalne że trzeba zapłacić, ale w sumie "marnowanie" 4h na trasę a zarobek 50zł jest mało kuszące. Że samej grudy tam nie ma od dawna to my wiemy, ale weci do których dzwoniła dostawali obraz grudy.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
17 stycznia 2018 07:48
Zembria i dlatego Nokia kategorycznie powinna się doszkolić. I to nie na rewolcie!
Gdzieś w swoich postach wspominała, że hoduje konie od lat, jej rodzice czy dziadkowie tez hodowali konie, więc nie można powiedzieć, że jest świeża w branży.
Rudzik, ja nie ogarniam jak można mieć kilkanaście lat konie i nie mieć podstawowej wiedzy na ich temat. Jak się poczyta posty nokii, to niejedna nastolatka z rekreacji ma o niebo szerszą wiedzę o chowie i hodowli koni... 🙁 a  przecież to nie jest wiedza tajemna. Książki są ogólnodostępne, nie stoją w Dziale Ksiąg Zakazanych...  👀
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
17 stycznia 2018 09:36
Gaga ja obstawiam, ze to doświadczenie sprowadza się do produkcji zwierzęcej w postaci stada zimniokow za stodołą. Wiadomo jak wyglada większość takich hodowli na wiochach i jaka jest wiejska mentalność. Sąsiad swoim grude smaruje dziegciem i nie ma zmartwień, to na pewno działa. Ano nie ma zmartwień bo kon z gruda czy bez i tak trafi na hak.
nokia, skoro piszesz o klinice Dr Przewoźnego, którego uważam za całkiem dobrego lekarza - to może lepiej przygotuj się mentalnie na całkiem spory wydatek, bo to nie jest tania klinika. Masz bliżej do Olsztyna i na pewno taniej. Dlaczego nie chcesz tam konia wstawić? Pytam serio.
Zembria  💘
Jeszcze apropo komentarzy o "wydzielaniu kasy przez męża"... Ja nie wiem jaka tam jest sytuacja i przypuszczam, że nikt z nas nie wie i nikt nie powinien tego oceniać, takie komentarze są zwyczajnie niesmaczne.

Zanim zaczniesz rzucać morałami przeczytaj ze zrozumieniem, co napisałam. Nie pisałam o wydzielaniu bądź nie wydzielaniu pieniędzy na osobiste potrzeby nokii, a na zapewnienie  koniowi tego, do czego się oboje – nokia i mąż - zobowiązali,  przyjmując go pod swój dach, czyli do opieki i leczenia, gdy zajdzie taka potrzeba.  Skoro mąż rządzi kasą i nie chce wydawać pieniędzy na konia (a niedługo na konie), to znaczy, że w tym domu nie ma miejsca dla koni.  Proste.  Bo niestety nie da się zapewnić warunków koniowi bez kasy.  Było to do przemyślenia dla nokii – nie przemyśleń na temat męża, ale przemyśleń na temat możliwości posiadania koni, uświadomienia sobie pewnych faktów. Albo mam własną kasę na konia albo kasę wspólną. Jeśli nie mam ani tej ani tej, nie kupuję konia i nie rozmnażam konia.

Nie widzę nic niesmacznego w mówieniu o tym, że jak nie ma się pieniędzy na konia, to konia się nie ma.  Nie wchodzę w ich wydatki ani ich nie oceniam, jak to sugerujesz. Mówię tylko i wyłącznie o pokrywaniu kosztów opieki nad koniem. Niesmaczna jest sytuacja „Ukrywam kasę dla konia i zbieram na leczenie. Jak uzbieram to weta wzywam”.  A jak się nie uzbieram?  Lecz się koniu sam. Niesmaczne jest mówienie „Inne konie mają gorzej”  i usprawiedliwianie w ten sposób swojego braku odpowiedzialności. No sorry, dla mnie takie podejście jest niewyobrażalne i nie widzę powodu lukrowania tej sytuacji. Konia boli, ale trudno, inne mają gorzej.  Niesmaczne jest wypominanie, że ktoś zbierał na leczenie i ludzie mu pomogli, „a ja jestem gorsza” i mi nie pomagacie.

Przy okazji: była jakaś zbiórka na konia nokii? Gdyby była i był sensowny plan leczenia, a nie zmienianie wersji w zależności od ... właściwie nie wiem czego, ja bym się dorzuciła.  Nie dlatego, że doceniam wysiłki nokii, ale dlatego, że mi tego konia jest żal. 
trusia, link do zbiórki (nieaktywny) nokia wrzucała do wątku ludzi... poszkodowanych przez los. Nie było nic w wątku o pomocy koniom... ma też link w podpisie - drobnym druczkiem...
Niestety opis w zbiórce, pomimo że poprawiany - nadal chaotyczny i mało wiarygodny 🙁 Tj. ja wierzę, że koń cierpi, ale przecież totalnie nie wiadomo co dalej... Prosiłam o dokładny opis od kiedy i czym koń był leczony , bo nokia wspominała że wszystko zapisuje. Niestety bezskutecznie :/
Mój mąż po dluugiej wieczornej rozmowie, zrozumiał że nie ma innego wyjścia. Wiedział w co się ładuje i wziął mnie taką i nie ma odwrotu. Ale to chyba moja prywatna sprawa. Do tej pory było ciężko o kasę na konia. Nigdy nie wiedział ile wydaję miesiecznie, a jak mu powiedzialam to lekko się zdziwił i po chwili powiedzial, że domyślał sporej kwoty ale nie aż takiej.

Co do konia, śniegu napadało a radościom nie było końca. Tarzanie, bryki, piski i różne dzikie wyskoki. Ona rzaadko sama z siebie biega. Więc czuje się dobrze i ogólnie widać po niej, że nie jest źle. Ropnia pilnuję jak oka w głowie. Ropy juz w zasadzie nie ma resztki krwi jakieś.
Czekam na wyniki.
Co do zbiórki, to sama nie wiem co mam tam opisać i w jaki watek wrzucić. Myślę, że dobrze to opisałam. Prawdę mówiąc nikt nie wie co jej dolega i nikt nie postawil diagnozy. Czekamy na oźrebienie i wyniki. Oby tylko wszystko przebiegło bez komplikacji. I wtedy będzie można podjąć właściwe i zapewne długie leczenie.
A kasę albo nazbieram albo nie. Moze jakoś na raty, chwilówki czy coś. Muszę coś wymyśleć i uzbierać pieniadze na leczenie  po oźrebieniu
nokia bo sama jesteś sobie winna...po co go bujałaś ,że koń kosztuje mniej niż faktycznie kosztuje...bo co? bo jakby wiedział jakie są faktyczne koszty to by się nie zgodził? Bo może właśnie jest głosem rozsądku w Waszym domu i by powiedział: sorry ,ale nie ważniejsze są rachunki,dzieci idt.
Mój się mega długo nie chciał zgodzić,ale ja nie bujałam..wręcz koloryzowałam,że kolka to tyle i tyle,że kowal,że odrobaczanie,że siodło itd... Myślałam ,że się posikam,że śmiechu jak mi się koń naciągnął,wezwałam weta bo niestety nie przeszło po kilku dniach,oczywiście byłam przed pensją więc konto puste i dzwonię do męża: "Zrób mi przelewik na weta,plisss..." -" A kogo wezwałaś?" -" A no Pana Dr. XYZ..." -" Aha, to dobrze,dobry wet to pewnie z 300zł zapłacisz,to Ci przeleje 500zł na wszelki wypadek"  🤔 🤔 🤔 ( mój mąż zna się na końskich wetach...i mnie oświeciło: Nasi mężowie zdają sobie sprawę z większej ilości rzeczy niż Nam się wydaje  😀 )
Trusia ma rację..porwałaś się z motyką na słońce...jeszcze ta "motykę" rozmnażasz...masakra poprostu 😤
Nasi mężowie zdają sobie sprawę z większej ilości rzeczy niż Nam się wydaje  😀 )



to ja zrobię mały off top: "Kochanie, kradną nam pieniądze z konta, czy to Tylko TY wypłacasz kasę na pensjonat dla koni?"

edit: wiadomość taką kiedyś dostałam jak stałam pod bankomatem
Mój ostatnio stwierdził ze Diakonowi należaloby chyba trochę obciąć kieszonkowe  😂
Dance Girl o rany, zaplułam monitor  😂
Wiecie co...czytam ten wątek i to co pisze nokia i wszystko mi opadło, miałam się nie oddzywać ale nie znoszę, no po prostu nie znoszę hipokryzji i zakłamania.
Moje konio ma COPD plus do tego w tym momencie gruda - wet od lat prowadzi nas ten sam, nie raz kiedy potrzebne były badania czy diagnoza dostawałam rachunki po 1500 zł i jak nie miałam kasy to dogadywałam się z wetką na raty - to tez człowiek. Tak samo jak cokolwiek dzieje się z innym moim zwierzakiem na weta kasa znajdzie się zawsze!

Szlag mnie trafia jak czytam że inne konie mają gorzej, że facet robi awantury o kasę na leczenie bo on utrzymuje dom! Zwierzę też zalicza się do wydatków domowych jeśli się na nie zdecydowaliście!!!! Koń nie powie że go boli, nie zadzwoni po karetkę, nie pójdzie do apteki i nie powie "ej daj mi coś na to bo noga mi puchnie a w TV mówili że lek XYZ pomoże" no żesz ku**a, przecież to jest żywa istota, brak wiedzy nie zwalnia z odpowiedzialności i do cholery wierzyć mi się nie chce że tylu wetów nie wie co się dzieje koniowi przez półtorej roku!!! Ja nie wiem dziewczyno co Ty za wetów wzywasz, ja jak potrzebowałam specjalisty na konsultacje bo moja wet nie miała odpowiednich narzędzi do badań czy miała wątpliwości to ściągałam specjalistę z drugiego końca polski! Jeśli zwierzak cierpi to Twoim zasranym obowiązkiem jest udzielenie mu pomocy, w Polsce jest dużo wetów którzy dojeżdżają w każde miejsce Polski i nie wmówisz mi że nie da się tego załatwić.Jak się chce to wszystko można. Decydując się na zwierzaka Twoim obowiązkiem jest zapewnić mu godne życie w dobrych warunkach i natychmiastową pomoc weterynaryjną jeśli coś się dzieje. Czytam Twoje wpisy i non stop zmieniasz wersje - o co mówisz wetom? Dla każdego inna bajka? I potem się dziwisz że nic nie wiadomo. Tylu wetów przyjeżdża, tyla badań, tyle kontaktów z klinikami i nikt nic nie wie - no wychodzi na to że mamy debili a nie wetów....Naprawdę ciekawa jestem czy jak Tobie by się coś działo,czy Twojemu mężowi to przez tyle czasu byście olewali sprawę i nie chcieli sobie pomóc i ulżyć. Jesteś po prostu niepoważna. Naprawdę. Powinni na Ciebie nasłać TOZ i zabrać Ci konia, same Twoje wpisy tutaj są wystarczającym dowodem Twojej niekompetencji, ignorancji i braku empatii dla zwierzaka. Gdyby koń trafił do fundacji czy pod opiekę ogarniętej osoby to coś mi się wydaje że diagnoza była by szybko postawiona a koń wyleczony!

Co do zbiórki, to sama nie wiem co mam tam opisać i w jaki watek wrzucić. Myślę, że dobrze to opisałam. Prawdę mówiąc nikt nie wie co jej dolega (...)

Napisałam Ci na pw, ale napiszę i tutaj ponownie: opisz dokładnie i SZCZERZE historię konia: od wypadku, poprzez kolejne wizyty wetów , doagnozy, stosowane leczenie, efekty, koszty. Twierdzisz, że wszystko masz zapisane, więc nie będzie problemu... opisz jakie wg wetów jest dalsze postępowanie i wstępnie przewidywny koszt. To nie powinno być trudne...
W moim przypadku najpierw był mąż, później koń - ale tylko i wyłącznie za akceptacją męża. I co prawda teraz może i by wolał żeby pieniądze (100% z mojej wypłaty) szły na co innego, ale słowem się nie odezwie, bo był świadomy kosztów obecnych i przyszłych.

A wracając do grudy to przeszłyśmy drugi rzut, wcześnie zauważone i dosyć szybko przeszło. Niestety nie obeszło się bez opuchlizny i lekkiej kulawizny.
Gaga no jak to jaki plan leczenia kobyła magicznie bezproblemowo się oźrebi bez sepsy i komplikacji ( tak jak magicznie z dnia na dzień zniknęła gruda a teraz ropa i magicznie stajnia stała sterylna a właścicielka dyspozycyjna 24 na 24 ) i ja się przestałam tu udzielać bo mi włosy dęba stają jak ta panna mota, każdy kolejny post przeczy poprzedniemu nic się kupy nie trzyma i w sumie nie wiadomo co się koniowi działo i dzieje naprawdę jaki wet był i ile razy i czy faktycznie był to wet od koni. Czy nokia dokładnie opisuje wetom co się dzieje... Może nie było tak źle jak opisywała na początku nokia albo było gorzej i czy teraz jest lepiej- no tego sie nie dowiemy.



Więc tak. Opiszę cały proces  leczenia od dnia 20.02.2017 bo wcześniejszych zapisków nie mam. I nie chciałabym rzucać już nazwiskami wetów, skoro i tak twierdzą co niektórzy, jacy to weci. Mogę podać na pw.
20.02-25.02.2017 Dostawała Cobactan
17.02.17 Odrobaczana
2.03.-6.06.17 Saszetki p.zapalne Danilon Equidos
18.03.17 Vetaflunix dożylnie, penicylina domięśniowo
20.03, 22.03, 25.03, 28.03 Dostawała penicylinę (od 25.03 Obrzęków na nogach nie było, Weterynarz zrobił USG i stwierdził, że klacz może zostać spokojnie pokryta)
27.03 Pojechała do ogiera
28.03. Penicylinę dostała w trakcie stanówki.

06.04.17 Dostała zastrzyk na pęknięcie pęcherzyka i po kryciu wróciła do domu.
23.04. Dostała rui i na drugi dzień tj.24.04 Pojechała do ogiera jeszcze raz.
28.04.2017 Odbiła ogiera i wróciła do domu.
01.05.17 Doga jak bania! Gorączka! Wet przyjechał oczywiście dojazd razy dwa policzył. Dał Combi Jet po 33ml przez 3 dni.
Nic nie pomogło, gorączka nadal na czwarty dzień miałam w domu pyraginum podałam 20ml I wezwałam Dr. Ze Starogardu Gd (znany wet od koni)
05.05.17 Doktor przyjechała i podała Cefalexinum, Vetaflunix, Masti Jet i manusan Zalecenia to mycie i smarowanie. Ok myję i smaruję do:
01.07.17 Nic nie działa. Wzywam kolejną wetkę, która zaleca Ciecz kalifornijską i okłady z rywanolu (smród w całym domu i stajni )
10.07.17 Wezwałam innego weta, którego poleciła koleżanka, bo on u niej konie leczy. Mycie w roztworze nadmanganianu potasu (kalik) +maść tranowa. + Rapidaxon+Vetaflunix. Znowu była odrobaczana przez weta.
Praktycznie wszystko wtedy zeszło, a miała na czterech nogach, Najlepiej pomogło właśnie roztworem z kaliku. I w sierpniu był spokój.
07.09 dzwonię do doktora znowu, że wszystko zaczyna wracać konia boli i puchnie. Spuchła wtedy bardzo mocno na cztery nogi. Chociaż na przodach grudy nie było. Doktor mówi, że to od łożyska ona puchnie i że na nogach skóra jest zwłókniała i gruda będzie wracała. Badań nie ma co robić, bo co ja tam niby bym chciała znaleźć.Zamknęłam się i powiedziałam, że sama nie wiem co bym chciała znaleźć, ale może badania krwi pomogą. Krew nic nie wykaże. No ok. Wierzę wetowi.
08.09. Dzwonię do weta , którego poleciła Gaga. Oj proszę Pani do grudy to ja nie będę tyle kilometrów jechał. Proszę robić okłady z Rywanolu przez 3 dni niech ma aż mokro pod opatrunkiem, a później Cyclo Spray i będzie dobrze. Ok Zrobiłam tak jak mówił. Przeszło niby troszkę. Opuchlizna się zmniejszyła. Było lepiej.
W październiku taki przestój i cisza.
Listopad nawrót, zaczęłam znowu z tym kalikiem i maścią. I stało w miejscu ani lepiej, ani gorzej tak do grudnia był spokój, noga nie gorąca, ale cały czas większa od drugiej. Po świętach poszukałam innego weta, on stwierdził nie mycie tego WCALE  🤔 dla mnie szok. Mówi, ż to tylko wyjałowi skórę. I sama maść propolisowa i nic więcej. Smarować i wycierać ręcznikiem papierowym. I po tym to się rozszalało. A do tego 3 dni (30.12,31.12,1.01)na noc w boksie załatwiły konia całkiem.
04.01.18 Dotarła do nas doktor, która już zostanie naszym lekarzem prowadzącym. Super kobieta  😍 Fenylbutazon+Pen-Strep. I Zaleciła mycie szamponem MALACETIC Bodajże nie jestem pewna smarowanie maścią dowymieniową CEPRAVIN i suche opatrunki na noc po tym myciu i smarowaniu. Gruda po tym propolisie zniknęła w trzy-cztery dni. Dosłownie!
14.01.18 Robiliśmy zdjęcia RTG oraz USG. Nic nie wykazało. I czekam na wyniki wymazu może będą jutro.
W tej chwili nie ma grudy. Jest ropień i robię opatrunek raz dziennie na noc, a w dzień koń chodzi bez opatrunku, (przemywam ropnia kilka-kilkanaście razy w ciągu dnia) i bez owijek aby te nogi odpoczęły.
I póki co czekam na wyniki badań. Mam nadzieję, że coś się wyjaśni i będzie można ustalić leczenie konia po oźrebieniu.
Uff... Dużo tego było.

Dodam, że każdy, ale to każdy wet widział moje notatki oraz badania z 18 lutego 2017


Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
18 stycznia 2018 14:42
Nokia czy koń na pewno ma czysto? W boksie sprzątane do zera codziennie? Na padoku nie ma gowien wymieszanych z błotem? Albo gnijącej brei błoto+siano?
rudzik ma czyściutko, i codziennie sprzatane do zera i ściółka czysta. Ona chodzi po łące 24/7  ma otwartą stajnię z sianem, wodą i lizawką w środku. Na padoku ma siano do woli. Czyszczona jest codziennie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się