W czerwcu było jeszcze tak:
Marna, rzadka grzywa.
W lipcu zapadła męska decyzja - ścinamy. Ja się bałam, narzędzie zbrodni - nożyczki - wzięła w ręce kumpela.
Było ciach:
I był płacz, bo był łysol.
Obecnie jest tak... Pielęgnujemy i dbamy o jeża. A i grzywa zrobiła się gęsta i ładna. Jeszcze grzywki brak, ale damy radę...
A macie jakieś sposoby na tzw. "wicherki" ? Chcę Siwej powoli zapuszczać grzywę, ale ciągle jej się przekłada - ma dwa wicherki z obu stron szyi... ;/