Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

nie ma zupełnie takiej potrzeby by jakieś jeże robić czy joja.

Moim zdaniem nie ma potrzeby nazywania tego w ten sposób. 😉 No ale jak ktoś lubi, to jego sprawa.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
13 sierpnia 2013 22:22
Może i nie ma potrzeby ale nie jest to coś co wyklucza drogę klasyczną.
Inna sprawa gdy np. koń nie może chodzić pod siodłem a właściciel się nudzi więc sobie pracuje z koniem z ziemi i np. przestawia konia od nacisku ręki. Po jakimś czasie koń np. wcześniej lekko napierający na nacisk zaczyna lepiej od niego ustępować. I super. A czy właściciel nazwie to grą w jeża czy przestawianiem konia przez wywieranie nacisku to już inna sprawa. Każdy nazywa to jak chce. Dla mnie 7 games to nakładanie magicznej otoczki na zwykłe czynności które wykonuje się z koniem, a które odpowiednio nazwane robią się bardziej medialne.
Bo tak jak pisze Milenka- liczy się jakość. Ale czy nazywając ustępowanie od nacisku grą w jeża dostajemy +100 do jakości? Nie. Zarówno normalne ustępowanie od nacisku np. przy czyszczeniu jak i grę w jeża można wykonać dobrze lub byle jak i samo nazwanie tego w jakikolwiek sposób nie sprawi, że koń będzie to robił chętniej lub lepiej.

Tak jak napisała Julie, wszystkie te "gry" możemy wykonywać podczas normalnego przebywania z koniem, nie dodając temu magicznej otoczki. Ale jesli ktoś chce to może założyć koniowi kantarek sznurkowy i wyznaczyć sobie osobny czas na przećwiczenie tego, co i tak robi w trakcie obcowania z koniem.
Chyba, że mamy do czynienia z osobnikiem, który uczy konia ustępowania od nacisku tylko wtedy, kiedy koń ma założony kantarek sznurkowy a przy np. czyszczeniu pozwala na to żeby koń na niego właził a później miota się próbując zepchnąc "naturalnego" konika z przydepniętej nogi. Są tacy, którzy myślą, że praca z koniem jest dopiero wtedy, gdy na konia wsiadamy czy zakładamy kantarek sznurkowy i ćwiczymy 7 games. Co oczywiście jest bzdurą bo już przy np. prowadzeniu konie potrafią sprawdzać na ile sobie mogą pozwolić, przy czyszczeniu też w pewnym sensie z koniem pracujemy, uczymy go czegoś, chociażby tego "oczywistego" ustępowania od nacisku. Tylko że część ludzi tego nie zauważa.

No i to wszystko się dzieje w trakcie codziennych czynności, gdy się przy koniach pracuje. Sprowadzanie z padoków, zabiegi pielęgnacyjne, transport.
Podać konkretny przykład do wszystkiego co wymieniłaś? 🙂



No pewnie, bardzo proszę - poproszę  :kwiatek:

Elu - spokojnie, piramida ujeżdżeniowa u mnie na pierwszym miejscu...🙂
A przecież praca z ziemi niesamowicie ułatwia pracę z siodła i klasycznie sporo się z ziemi pracuje, czyż nie? Nie uczy się się łopatek do wewnątrz w ręku? I wielu, wielu innych rzeczy?
Tu mam taki fajny filmik🙂

Working with the school halt

P.S. Podpisuję się pod tym co napisała Misskiedis :kwiatek:
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
13 sierpnia 2013 22:49
A dla tych co lubią poczytać nawiedzone posty fanatyków- prosto z fb. Ja sie uśmiałam 😁

Wstawiono filmik z westowego pokazu, dokładnie ten: klik

na co komentarz:
Tak ruch tego konia jest zachwycający, jednak ślina kapiąca mu z pyska raz po raz przyprawia mnie o dreszcze, to zwierzę ma wciśnięty wędzidłem język do przełyku i nie może połknąć własnej śliny!
😂

i kolejny "kwiatek"

A może by tak wprowadzić „Prawo jazdy kategorii K”??
Wiecie co mnie skłoniło do wyprowadzenia na światło dzienne takiego pomysłu? Obserwacje poczynań „koniarzy”…oraz teksty, komentarze, które ostatnio odczytałam pod zdjęciami JNBT na fb…. - ktoś zauważył karabinek na końcu liny która trzymał Pan Andrzej Makacewicz i powstał wywód na podstawie zdjęcia…pomyślałam sobie ze zgrozą, że tacy ludzie, nieświadomi pewnych spraw i sprawiający wrażenie czyhających na czyjś maleńki błąd lub niedopatrzenie kupują sobie konie i „używają” ich do woli nie mając kompletnie pojęcia o podstawowych cechach tego gatunku….i jak zauważył Pan Makacewicz – „spowalniając wprowadzanie technik naturalnych w Polsce”.
Fakt – sama się uśmiałam jak pewnego wieczoru wpadło mi do głowy to „Prawo jazdy kat K”, ale teraz zaczynam sobie uświadamiać, ze to wcale nie jest taki głupi pomysł! A wręcz konieczność…obserwując poczynania wielu polskich „koniarzy”.
Skoro o „prawie jazdy” to trochę wprowadzenia na przykładzie zanim przejdę do sedna sprawy…
Samochód – maszyna bez mózgu, bez reakcji zależnych od samej siebie, a tylko od człowieka (no nie licząc nie przewidzianych sytuacji jak pęknięcie opony itp. niekontrolowanych „zachowan”) Niebezpieczna maszyna – w niepowołanych rękach, dlaczego? A no dlatego, że w najgorszym przypadku może pozbawić człowieka życia. Hmm…pewnie dlatego w 1893 roku wprowadzono dokument uprawniający do użytkowania pojazdu i ustalono warunki uzyskania uprawniania do kierowania pojazdami, które podobnie jak dziś weryfikowano przy pomocy egzaminu, składającego się z części teoretycznej oraz praktycznej. Także wiek kandydata był identyczny z dzisiejszym wymogiem i wynosił 18 lat. – co tłumacząc na polski – delikwent który chciał sobie sprawić wóz i pojeździc musiał trochę wiedzieć na ten temat i trochę umieć… Każdy posiadający prawko dobrze wie o czym piszę więc wystarczy historii użytkowania „koni mechanicznych” bo nie o te konie się tu rozchodzi a o inne KONIE – te żywe, czujące, myślące, reagujące stworzenia.
Pomyślmy, przeanalizujmy ileż jest wypadków z udziałem koni…
-Mnóstwo.
A dlaczego?
- a może dlatego że są zwyczajnie źle użytkowane, źle traktowane, użytkowane przez nie odpowiednich ludzi i po prostu nie rozumiane…?
Ilu „koniarzy” zastanawiało się dlaczego koń przypalany żelastwem zabił kopniakiem człowieka który to robił…?Albo dlaczego koń skopał faceta , który zachodził go od tyłu jak bandyta próbując zarzucić mu na grzbiet jakieś ładunki…albo ugryzł dziecko, które przecież z taką radością rozczapierzyło rączki żeby powitać konika…? Większość w takich sytuacjach powie „głupi koń!”, „wariat!” i co? - koń obrywa…….za głupotę/brak wiedzy ludzi.
Dlaczego zawsze koń obrywa za głupotę i brak wiedzy człowieka?! Dlaczego tak po prostu jest i dlaczego jest na to przyzwolenie!? Bo nie oszukujmy się - jest! (mimo wielu apeli)
I wreszcie długo oczekiwane sedno sprawy:
Dlaczego nie pójść śladem francuskiej policji i nie wprowadzić podobnych zasad dla użytkowania koni jak na prawo jazdy?
Przecież idiota bez wiedzy siedzący na koniu czy pracujący przy koniu i idiota bez wiedzy jadący w aucie to jedno i to samo! Czyż nie…? Ten w aucie w najlepszym wypadku zabije tylko siebie, ten z koniem - i siebie i konia…..
Czy ktoś z rządzących o tym pomyślał?....No chyba nie wielu, a chyba by wypadało…..konie się nie pchały do ludzi o ile mi wiadomo to ludzie je sobie przywłaszczyli wiec wypadałoby podejść z szacunkiem do tych zwierząt i nauczyć się ich zanim się je o cokolwiek poprosi…tak właśnie – poprosi.
Na wszystko przychodzi odpowiednia pora i czas…choć zawsze kochałam i szanowałam te stworzenia to jednak wcześniej nie pomyślałam o pracy i zabawie z końmi w tych oczywistych, logicznych i jakże potrzebnych kategoriach - aż trafiłam na kurs Jeździectwa Naturalnego JNBT Pana Andrzeja Makacewicza i uczę się, dla siebie i dla dobra swojego konia..
Pewnie nie jedna osoba pomyśli (tak jak ja na początku) że rozmyślanie na temat wprowadzenia konieczności zdobywania uprawnień do użytkowania koni to wyprawa z motyką na słońce…a ja właśnie z nadzieja na lepsze jutro dla koni postanowiłam wyjść z ta „motyką” dziś…może znajdzie się większa garstka osób, którym zależy na dobrostanie tych wspaniałych zwierząt i takich którzy będą w stanie przebić się przez mur zamkniętych na takie rozwiązanie oczu i uszu..
My – KONIARZE - ludzie kochający konie i pragnący żyć z nimi w harmonii musimy postarać się zrobić chociaż malutki i być może na dziś absolutnie nierealny a dla niektórych wręcz absurdalny krok na przód w poprawie dobrobytu koni dlatego pomysł na „PRAWO JAZDY KAT K” uważam za dobry ku temu początek.
Fachowców od Naturalu widzę jako „instruktorów” i „egzaminatorów” oraz tych którzy nadawali by uprawnienia do użytkowania koni.. bo kto lepiej od nich dostrzeże potencjał kandydata na „przywódcę” konia?
Bo żeby użytkować – trzeba najpierw poznać, nauczyć się, zrozumieć a dopiero nabierać praktyki i doświadczenia z korzyścią dla człowieka i konia i przede wszystkim bez strachu, krzywdy i bólu dla człowieka i konia…a mam wrażenie (obserwując wielu „koniarzy”, że w Polsce odbywa się to właśnie jakoś dziwnie odwrotnie – najpierw praktykujemy bez wiedzy, odnosimy szkody, krzywdzimy zwierzęta a potem zaczynamy prosić o pomoc Naturalsów….a może by tak w odwrotnej właśnie kolejności rozpocząć pracę z końmi…?
Jak To widzę? A no tak:
Najpierw L1, L2, L3 – nauka, praktyka, egzamin –„ papier” do łapy i wtedy kupujmy konia i zaczynajmy z nim życie. (Jeśli ktoś ma już konia to migiem na L1! )
Później L4, L5…i co kto lubi…wesołej pracy, zabawy z końmi pamiętając o szacunku dla tych pięknych stworzeń!
Myślę, że dopóki nie będzie czegoś na zasadzie „PJkK” - będziemy dalej sobie tak dyskutować o dobrobycie koni… z miernymi dla nich korzyściami. My KONIARZE KOCHAJACY KONIE – swoje, RESZTA użytkowników – swoje…a efekty widać, słychać i czuć czyli koń zawsze winny wypadkom, niepowodzeniom na zawodach itp. Itd..
Popatrzmy tylko ilu „wspaniałych” kierowców hula po drogach siejąc ból i śmierć… - „i co z tego ze maja prawko?” – ktoś pewnie pomyśli. .i oczywiście słusznie – ale - to z tego, że był na kursie, na egzaminie ( o ile go nie kupił) więc musiał choć liznąć wiedzy na dany temat i co najważniejsze musiał znać konsekwencje swoich poczynań na drodze….
Pewnie że nikt nie ma wpływu na to jakim kierowcą, jeźdźcem, użytkownikiem będzie ktoś kto otrzyma uprawnienia….ale przynajmniej możemy mieć nadzieję, że „przymusowe” kursy i szkolenia przyczynią się do wzrostu wiedzy i świadomości ludzi, bo przecież żeby zdać wypadałoby coś niecoś wiedzieć, umieć , potrafić…..bo czy auta czy żywe, silne stworzenia jak nasze kochane konie - nie są odpowiednią sferą do eksperymentowania bez przygotowania - tu potrzebna jest wiedza, świadomość samego siebie, i pokora…
Co będzie, jak będzie….i kiedy będzie (oby szybko dla dobra koni) - czas, ludzie i konie pokażą, ale rozpocząć drogę w dobrym kierunku zawsze warto… Róbmy coś w tym kierunku Ludzie!
Mój postulat to:
- Chcesz mieć konia – zrób kurs Naturalu! (bezwarunkowo przymusowo)

Pozdrawiam prawdziwych Koniarzy, przyszłych świadomych Koniarzy, i wszystkich tych, którzy mogliby i chcą przyczynić się do poprawy warunków użytkowania i życia koni. A pseudokoniarzy proszę – skończcie karierę i zacznijcie MYŚLEĆ O KONIU…
Ktoś chętny do marszu i ewentualnego rozstawienia pola namiotowego pod siedziba premiera w szczytnym celu????? 

Pozdrawiam !!!!


W tym wypadku nie wiem czy śmiać się czy płakać 😁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 sierpnia 2013 22:52
[url=http://Nie uczy się się łopatek do wewnątrz w ręku?] Nie uczy się się łopatek do wewnątrz w ręku?[/url]

niespecjalnie. Ja nie uczyłam z ziemi. Łatwiej z siodła jednak.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1849866#msg1849866 date=1376429146]
No i to wszystko się dzieje w trakcie codziennych czynności, gdy się przy koniach pracuje. Sprowadzanie z padoków, zabiegi pielęgnacyjne, transport.
Podać konkretny przykład do wszystkiego co wymieniłaś? 🙂
[/quote]
No pewnie, bardzo proszę - poproszę  :kwiatek: [/quote]

Zwykłe czynności w trakcie których koń uczy się ustępowania od nacisku to: czyszczenie, podnoszenie nóg, wprowadzanie/wyprowadzanie do/z myjki, przyczepy, trajlera, wchodzenie i wychodzenie z koniem w ręku do/z różnych pomieszczeń z otwieranymi lub suwanymi drzwiami, lub przez pastuchowe sprężyny i belki na łąki czy padoki.
Na różne odległości - lonżowanie.
Wszystko to może uczyć równowagi i skupienia i może być w różnym tempie.

A sz.p. Makacewicza widziałam w akcji osobiście, przez kilka dni i... mi wystarczy.
Np. pełne agresji ganianie po maneżu przez bitą godzinę tinkera, aż się zrobił mokry jak szmata. A czemu? Bo właścicielka z niego spadła. Bo pogalopował kilka kroków. Cham jeden. Zdominować go trzeba było. No kto to widział, żeby koń galopował?! 😁 )
edzia69   Kolorowe jest piękne!
14 sierpnia 2013 10:34
Miałam niedawno konia od domorosłego "koniarza-naturalsa". Po pierwszej lonży było wiadomo, szkody są duże i ciężkie do odrobienia. Wolę konia od "chłopa" niżod naturalsa.
Tylko czekać, aż nawiedzone dziewczynki na koniach bez wędzideł zaczną się zabijać po lasach....
Prawo jazdy na konia zaś, zdawane po obowiązkowym kursie naturalu to największa bzdura o jakiej czytałam.
MR czy Parelli czy inny jest przydatny, ale obowiązkowy??
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 sierpnia 2013 10:39
że co? jakie znów prawo jazdy?
ushia   It's a kind o'magic
14 sierpnia 2013 10:41
Julie - nie znasz sie, nie spadla tylko kon zrzucil
i trzeba mu uswiadomic ze alfa-panci sie nie zrzuca, nawet jezeli siedzi gorzej niz worek ziemniakow

dokladnie te same przemyslenia mialam ostatnio, jak patrzylam jak to dziewuszka naturalnie uczy konia prowadzenia w reku, zatrzymywania jak sama staje, przesuwa zad i tp
godzine dreptala z koniem po placu, zwierz lekko przysypial

ja w tym czasie zebralam z wybiegu swojego mlodziaka, te same elementy cwiczac po drodze i w trakcie obslugi konia, a dodatkowo popracowalam z nim na lonzy nad miesniami grzbietu

ale z drugiej strony, jak te kuniareczki maja sie samopas bawic konmi, to lepiej niech sobie konik przysypia na sznurku niz zeby mial chodzic na czarnej bo dziecku sie zachcialo zganaszowac

takze natural sie swietna zabawa jak ktos nie wie jak sie jezdzi

edzia - w zyciu bym nie kupila konia po naturalu, za duzo jest fajnych, niezniszczonych koni, zeby sie bawic w odrabianie
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
14 sierpnia 2013 10:57
"Prawo jazdy" na konia, faktycznie chyba trzeba być niezłym fanatykiem żeby coś takiego wymyślić i już formować jakiekolwiek "reguły" - zwłaszcza, że to "prawo jazdy" nie miało by odniesienia do ogółu, jedynie autorka brała pod uwagę sytuację w Polsce i może ew. większego sportu nazywając wszytko "koniarzami". Brak szerszego podejścia do kwestii, świadczy o zerowym przemyśleniu tego co się napisało uważając to za "rewolucyjne" 😵

Osobiście zgadzam się z Julie w tym zakresie. Nie widzę sensu we wprowadzaniu nowego nazewnictwa i dorabianiu otoczki do rzeczy, które powinno się robić normalnie. A o jakość powinno się dbać we wszystkim co się robi, ale to zależy od mentalności człowieka, a nie od tego "co uprawia" - byle jaka osoba, będzie wykonywać wszystko byle jak i tyle.

Co do zabawy przez kuniareczki, prędzej czy później zabawy na sznurku przeistoczą się we wsiadanie, więc cóż.. A wiele z nich dodatkowo uczy takich koni sztuczek i zaczyna się bal. Znam 3 naturalsów - tylko jedna osoba jest naprawdę rozsądna i nie fanatyczna, a koń jest tak czy siak jeżdżony do tego klasycznie - chociaż i na sznurkach się zdarza 😉 Pozostała dwójka to cóż.. kuniarek i fanatyk, wmawiający mi, że nachrapnik powinno się zakładać na paski policzkowe, bo inaczej nie działa jak powinien i nie stabilizuje okropnego metalu w pysku - a sam jeździł na czankach westowych dłuższy czas 😁
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 sierpnia 2013 15:46
O rany, to te naturalsy które znasz dopuszczają użycie wędzidła? Przecież wędzidło wpycha koński język do przełyku, tak jak napisała zacytowana przeze mnie fanatyczka, jak można tak konika krzywdzić 😁

Dla mnie natural może być fajną odskocznią, jakimś urozmaiceniem- ale bez fanatyzmu! Jak czytam teksty o prawie jazdy na konia z obowiązkowymi 3 poziomami kursów czy o wędzidle wpychającym język do przełyku tak że koń sie ślini bo nie może połknąć śliny (ja głupia myślałam że przeżuwa i akceptuje wędzidło) to witki mi opadają 😵

W każdej "dziedzinie" jeździectwa znajdziemy "odchyły". W weście będą "kowboje" kopiący konie jakby je chcieli przepołowić, w klasyku fani "ganaszowania" na czarnej a w naturalu fanatyczne quniarki głoszące wyższość naturalu nad wszystkim innym, nawołujące do porzucenia siodeł i wędzideł na rzecz "przyjaznych dla konia" sznurków (które oczywiście mogą być bardzo nieprzyjemne mimo braku metalu w końskim pysku)
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji? No to czas bym w końcu na to pytanie odpowiedziała.
Przyznaję, jestem osobą jeżdżącą stylem "co jest dobre dla mnie i mojego konia", skaczemy, jeździmy na wędzidle, jeżdżę z bacikiem (o zgrozo 🤬 ), a nawet go używam  😵 , ćwiczę z koniem zebranie (tyle, że jeszcze długa droga przed nami) i jak już będziemy umieli to nie mam zamiaru jeździć 5 min. na zebraniu podczas całej jazdy... ale skręcamy na tzw. naturalne łydki, czasem pobawimy się z ziemi. Tak więc jestem klasykiem z Naturalsem? Nie wiem, po prostu robię to co jest dla nas dobre.
Niestety doczekałam się momentu kiedy mogę powiedzieć, że taka ElaPe - która otwarcie pisze jaką to jest bzdurą jeździć naturalnie - jest mniej ograniczona jeśli chodzi o jeździectwo. Niestety, ale Naturalsi tacy typowi w Polsce (nie kuniareczki, tylko tacy co uważają, że pozjadali wszystkie rozumy świata, bo dali kasę Parelliemu, filmik i cieszą się, bo zaliczyli jakiś tam lvl) to stado ograniczonych, elitarnych krów! Przepraszam, ale kiedy taki naturals wchodzi mi na ujeżdżalnie i krzyczy, że nie siedzę jak worek ziemniaków (co zresztą byłoby dla mnie nie możliwością z powodu problemów z kręgosłupem i takie siedzenie oznaczało by dla mnie dwie godziny kwiczenia z bólu po jeździe), albo, że jestem okropna, bo lonżuje konia (przepraszam, że chcę by mój koń miał mięśnie grzbietu i ruch pod siodłem nie sprawiał mu dyskomfortu).
Uwaga news! Lonżowanie wg naturalsów jest bez sensu, rozumieją jeszcze jak na dwóch lonżach, ale tak na jednej to przecież za bardzo się obciąża stawy.. Błagam, a co robi taki naturals zawsze zanim wsiądzie? Okrążanie w każdym chodzie i w każdą stronę, oraz jakiś skok... Dla mnie bezsensu jest takie ciągłe okrążanie, rozumiem jako praca z koniem przygotowującą do lonżowania (można poćwiczyć głos, zmiany tempa i takie tam). Ile można dowiedzieć się o okrążaniu? No mniej więcej całe ćwiczenie i jego możliwości można napisać na jednej stronie A4, a o samym lonżowaniu mam książkę i stertę kartek A4 (lubię zbierać różne materiały z internetu i je wydrukować, by zawsze móc do nich wrócić).. No i co tu jest bezsensu.
Ostatnio z jednym z naturalsów kłóciłam się, że piętę powinno się mieć w dole (no taka podstawa w sumie dla mnie, którą od kiedy pamiętam o niej słyszałam), aż tu nagle się dowiaduję, że stopa powinna być luźno osadzona w strzemieniu tak by luźno można było piętą sterować w dół i w górę. Tak, nie wolno kopać konia (co z resztą chyba żaden styl nie toleruje tego), chyba, że masz luźną stopę i sobie raz na jakiś czas podkopujesz konia obcasem  😜
Może ktoś mi wyjaśni jedną rzecz. Naturalsom nie podoba się klasyczny dosiad, ich dowodem na to jest taki jakby eksperyment, jedna osoba ustawia się "w pozycji psa" (że tak to ładnie ujmę), a druga osoba siada na nią z idealnym dosiadem klasycznym. Jak na mnie usiadła ta osoba to faktycznie, bolały mnie żebra, ale no wydaje mi się, że aż tak nie spina się mięśni ud, ani też nie mamy tyle mięśni ile koń by odczuwać to tak samo. Jeśli się mylę to niech ktoś mnie poprawi.
Podsumowując, naturalsi wzbudzają u mnie kontrowersje ze względu na to, że są na tyle ograniczeni, że to co Parelli nie powie nie jest prawdą. Uważają za świętą prawdę to co jest w jakiś materiałach zamiast wierzyć w wiedzą ludzi, którzy coś tam osiągnęli, a są w stanie pomóc z ziemi, tyle, że no niestety nie mają na nazwisko Parelli. Gdyby naturalsi nie brnęli tak bardzo tylko w to co Parelli powie i nie będą przyjmować tego za świętą prawdę to jeśli bym miała się tutaj udzielać to bym broniła naturalsów, ale jeśli naturals to jeden wielki zadufany w sobie styl to ja podziękuję. Jest tyle już tych stylów w jeździectwie, że jest w czym wybierać i można, a nawet powinno się czerpać z każdego to co najlepsze dla siebie i swojego konia.
Ja się tylko zastanawiam gdzie naturalsów spotkałaś i kto to był. Rozumiem, ze masz złe doświadczenia, ok.
Ale nazwanie mnie elitarną krową- bo tak, uważam się za naturalsa, obraziło mnie. No popatrz, jako naturals nie neguje lonżowania, chociaż sama go nie stosuję, to na pewno nie powiedziałabym NIKOMU, że robi krzywde koniowi lonżując go. W okrążanie na długiej linie potrafię bawić się bardzo długo, to nie tylko bieganie w kółko, łączę grę z wieloma ćwiczeniami min. od Karen.
Nie uważam, ze wędzidło jest złe a tym bardziej, ze wpycha język w przełyk!
Mało tego! Chce mieć dobry klasyczny dosiad i pracuję nad nim. Ba! Żadna szkoła nie mówi, ze dosiad klasyczny jest zły, nie wiem skąd te brednie, kto je rozgłasza, czy to osoba z jakimś "autorytetem", szkoleniowiec? Jesli tak zdradź nam nazwisko aby omijać szerokim łukiem.
I o zgrozo- też zdarza mi się użyć bata! Co ze mnie za naturals?!

Naturals naturalsowi nierówny jak widać. Przykre jest dla mnie, że niektórzy robią nam taką reklamę, ale co poradzić. Natomiast wrzucanie wszystkich do jednego worka jest niesprawiedliwe. Mi PNH (mimo, ze nie trzymam się ściśle programu) dało bardzo dużo.
Tego Naturalsa pewnie znasz, ale nie będę nigdzie pisała kto to. W każdym razie na wielu kursach widziana i na każdym "naturalnym" forum jest zarejestrowana.
Wiesz kto mówi o tym dosiadzie? Dokładnie Parelli, nie wiem dokładnie gdzie, ale wiem, bo ta o to osoba, dzwoniła do mnie o 8 rano by poinformować i o piętach i o dosiadzie klasycznym jaki on jest zły.
Wędzidło? O ile się nie mylę to doinformowany Naturals wie doskonale, że sznurki to jest tylko początek, a jak już się będzie kierować koniem za pomocą dosiadu to wtedy jeździ się na wędzidle.
Faktycznie, przepraszam, ale może jesteś tym wyjątkiem co potwierdza regułę. Wielka znawczyni Kasia Jasińska, dla mnie to ostatnia osoba do której zgłosiłabym się o pomoc z koniem i nie z powodu braku jej wiedzy, bo ma sporą, ale z powodu jej "wyższości". I taka o to Kasia chociażby, która jest jedyną instruktorką Parelliego w Polsce tak jakby całość to reprezentuje, a widać już czym reprezentuje. Niestety, ale większość to takie snoby.. A mi zawsze mówili, że Ci klasycy co startują na zawodach to srają wyżej niż dupę mają, a tu się okazuje, że to przemili ludzie, a Naturalsi przejęli ten stereotyp na swoje otoczenie tylko tworząc z niego fakt.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
14 sierpnia 2013 20:59
Zdefiniujmy pojęcie naturalsa i osoby zajmującej się naturalem w jakimś tam stopniu, bo to chyba jakby dwa zupełnie inaczej nacechowane emocjonalne zwroty 😉 I chyba było już o tym pisane w tym temacie. Niby to samo, ale naturals raczej dotyczy tych bardziej fanatycznych osób.. przynajmniej ja to tak rozumiem - proszę o poprawienie jeśli się mylę.

Osobiście mam różne doświadczenia, bo znam 3 zupełnie różne osoby o diametralnie innych podejściach do pracy z użyciem metod naturalnych jako urozmaicenie (rozsądna osoba zajmująca się nieco naturalem), lub jako jedyna słuszna i konieczna droga do mitycznej harmonii (fanatyk uważający się za guru). Trzecia osoba to młodszy niż ja kuniarek (tak, chłopak) będący pod wpływem fanatycznego naturalsa. Z tego też powodu dobrze widzę ile zależy od człowieka i jego charakteru, sporo można by napisać o tym w sumie, bo to jednak mocna składowa we wszystkich dziedzinach życia i jeździectwa 😉
I nie ma się co unosić.

Natural momentami przypomina mi bańkę mydlaną (głupie skojarzenie, ale cóż) - nowe nazewnictwo starych czynności daje poczucie czegoś nowego - świeżego (?), opisanie tego łopatologicznie daje chyba większe poczucie "wiem co mam robić" (bez praktyki nigdy nie można być w 100% pewnym teorii, ale i czysta teoria to nie wszystko) - lekkość (?), a do tego np. w PNH czy JNBT dochodzi wprowadzenie sprzętu za kasę, DVD, stopnie itd. - atrakcyjność (?). Bańka mydlana jest lekka, przyciąga uwagę i daje skojarzenie ze swego rodzaju świeżością. Jedyne co to załamuje to ulotność lub złudzenie, że natural nauczy kogoś jeździć 😉
Wielu osobom pomaga, bo chyba dużo bardziej poświęca uwagę na te detale, które np. w klasyce są uważane za codzienne obcowanie z koniem (co de facto nie obniża ich skuteczności czy jakości - obie te cechy zależą od danego człowieka).
Gorzej kiedy bańka pęka - lonżowałam swoją kobyłę, kiedy wjechał Pan Fanatyczny mimo iż ustaliliśmy 2 min wcześniej, że jeszcze z 10 min pracy mamy i zgodził się poczekać. Kobyła chodzi na głos, a bat jest jedynie dodatkiem (kontroluję zad, ew jak wpada lub skraca koło) i moje cmoknięcie po komendzie "kłus" zostało fajnie skomentowane przez Pana Fanatycznego "Nie cmokaj, bo mój koń jest wrażliwy. Na cmoknięcie rusza dzikim galopem i nie mam nad nim kontroli".. bańka mydlana pękła? 🙄 A koń w żadnym wypadku do trudnych się nie zalicza, była zwyczajnie demonizowana - bo nóg nie podnosi, bo do przyczepki nie wchodzi, na paletę wejść nie chce.. Trudny i dziki koń! 😉 I takich sytuacji było wiele.. zazwyczaj kończyły się ganianiem konia na 2m lince po żużlu lub kopnym piachu aż nie był mokry jak ścierka do podłogi..

Każdy sobie rzepkę skrobie.. Co styl to metody, co człowiek to opinia o innym. Bardzo dobrze jest wtedy, kiedy człowiek nie trzyma się jednej ideologii kurczowo - to nie lina nad przepaścią - tylko kiedy na tej najwłaściwszej wg niego się opiera w większości, a z innych potrafi wyciągnąć jakiś tam % wartościowej wiedzy lub wyciągnie wnioski, które wspomogą wzbogacić jego pracę. Tylko jeździectwo klasyczne (bez przeginania) jest chyba dużo bardziej ogólnorozwojowe niż natural sam w sobie, choć mogę się mylić.
Behemotowa - oj, czuć, że ktoś Ci zalazł za skórę mocno🙂
Co do dosiadu i "pięt w dół": akurat o stopie lekko spoczywającej w strzemieniu (lekko, nie luźno) słyszałam na szkoleniu z Elaine Butler która z "naturalem" nie ma nic wspólnego🙂 Malo tego - Pani Ania Bienias również korzysta z jej lekcji z tą różnicą, że my rozmawiamy o ułożeniu uda a one o jakimś mięśniu w środku który ma 5 cm😀
Elaine używa też podobnych symulacji (ludź na ludziu🙂 ) jakie opisujesz żeby m.in. pokazać jak możemy koniowi pomóc wykonać dany ruch a jak go czasem niechcący blokujemy.
Metody nauki mogą być różne, czasem te najbardziej powszechne sformułowania typu "pięta w dół" nie rozwiązują problemu bo są źle rozumiane przez uczących się - wszystko zależy od sytuacji.
Jeśli chodzi o dosiad to ja PNH też nie ufam bo kompletnie nie rozumiem o co im chodzi🙂 Podejrzewam, że intencje również są dobre ale z przekazem gorzej...
Uważam też, że Kasia Jasińska jest bardzo dobrym instruktorem i nie zauważyłam niczego takiego co Ty wychwyciłaś. To przesympatyczna i niezwykle
pomocna osoba o olbrzymich pokładach cierpliwości🙂

Właśnie w ten sposób "natural" szkodzi.
Przez to pojawiają się jakieś hasła typu "naturalne łydki" (co to w ogóle jest?!) i ludzie mają takie pomieszanie z poplątaniem w głowie jak Behemotowa.
Ostatnio z jednym z naturalsów kłóciłam się, że piętę powinno się mieć w dole (no taka podstawa w sumie dla mnie, którą od kiedy pamiętam o niej słyszałam), aż tu nagle się dowiaduję, że stopa powinna być luźno osadzona w strzemieniu tak by luźno można było piętą sterować w dół i w górę.
Muszę Cię zmartwić, ale ta osoba miała rację. Ważniejsze jest żeby stopa była luźno, niż żeby pięta za wszelką cenę była w dole. Inna sprawa, że jedno drugiego nie wyklucza.

trzeba też rozdzielić dwa całkiem odmienne pojęcia nie mające ze sobą nic wspólnego -

jeździectwo naturalne (PNH i inne szkoły w ten deseń)

i dosiad naturalny - przytoczony zdaje się w części wypowiedzi Behemotowej, która przyłączyła go do PNH, co jest błędem, ponieważ z dosiadem naturalnym należy łączyć np. M. Wanless, E. Butler oraz trenerów którzy rozwijają tą szkołę rozpoczętą przez Wanless i White'a i kształcą jeźdźców w zakresie dosiadu, np. R. White'a, K. Kyrklund. W Polsce mamy z kolei np. p. Bienias organizującą już wcześniej wspomniane szkolenia z E. Butler no i przecież jest też Lostak trenująca z Kyrą i R. Whitem...

Proszę o sprostowanie jeżeli popełniłam błędy rzeczowe
Tak tak- pięta w dół sama w sobie nie jest niczym dobrym, to ostatni element pracy nad ułożeniem nogi, nie początek (a wielu instruktorów niestety powtarza "pięta w dół" i to wszystko co moga w nodze poprawić😉)
Może jestem wyjatkiem, ale nie sądzę. Fanatycy są wszędzie jednak u osób zajmujących się jeździectwem naturalnym widzę bardzo otwarte postawy, wielu z nich dodatkowo szkoli się dosiadowo-klasycznie albo westernowo- zależy kto co lubi. To nie jest żadna wytyczna naturals- musi źle jeździć, musi słuchać tylko Parelliego.

Wywyższanie się- byłam na tym etapie jako chyba 13 latka? Tak, wtedy też uważałam, ze wszystko co nie jest naturalne jest złe. Ale wyrosłam z tego i dojrzałam, co nie zmienia faktu, ze w sporcie i masowym szkoleniu młodych koni w stadninach widzę dużo rzeczy, które bardzo mi się nie podobają. Cieszę się, ze trafiłam na PNH, ułatwiło mi to bardzo porozumienie z koniem, i nie przeszkadza w dalszym kształceniu się. Przeszkadzają inne rzeczy- brak czasu, finanse, ale nie to, że zanim wsiadam bawię się z koniem z ziemi😉
edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 sierpnia 2013 09:20
Ushia.Ja tego konia nie kupiłam. Proszono mnie o  jego zajeżdżenie i oprzęgnięcie. O ile zajeżdzenie poszło sprawnie to  niestety oprzęgnięcie okazało się być strasznie trudne, a na koniec odmówiłam dalszych prób. Otóż z koniem ktoś nieudolnie próbował lożnowania na dwóch lonżach [PNH wyklucza pojedynczą lonżę jako zło]. Kobyła doskonale wiedziała, że wystarczy szybki obrót i jest koniec pracy, bo jak się owinęła lonżami to chwilę trwało zanim się ją rozplatało. Lonżowana zaś na pojedynczej lonży nieustannie "odangażowywała' zad i patrzyła mi się bezczelnie w oczy. Pomógł round pen. Niestety nasz roundpen nie jest pełny, a ażurowy co wykluczyło lonżowanie z zapiętą oponą. Lonżowanie jej na otwartym placu oznaczało dziki galop,próby "odangażowywania" zadu i nawracania przodem do nas. Szatan nie koń. W końcu obtarła sobie podudzie pasem, nijak nie dało się tej wariatki zatrzymać. Jakbym ją do bryczki zapięła to chyba do Szwecji by doleciała. Szkoda, bo fajny koń byłby z niej do zaprzęgu.  Odesłałam konia do domu. Niech się inni męczą. Nigdy więcej konia z naturalnych rąk.
dea   primum non nocere
18 sierpnia 2013 09:45
edzia69 - dupa nie naturals, jeśli doprowadził do narośnięcia takiego problemu i go nie zauważył. Człowiek bez wyobraźni i tyle.

Dawno mnie tu nie było i nie, w  ideologiczne konwersacje się plątać nie będę 🙂 ani bronić pp. Parellich - dla mnie nie ma bezwzględnych autorytetów  😁 i oni nie są tu wyjątkiem. Ale za to są ludzie (wszędzie wokół, z różnych szkół i frontów) od których, mimo  że błędy robią, czegoś się można nauczyć. Sama metoda to wygodne narzędzie - o ile umie się go użyć. Nie brak oczywiście takich, co się walą młotkiem w palce. Ale oni pewnie i kluczem francuskim by sobie łeb rozbili - więc nie narzędzia to wina (za to może być wina marketera narzędzia, jeśli twierdzi, że do tego Młotka [TM] nie musisz wiedzieć absolutnie nic o wbijaniu i gwoździkach, na pewno nie zrobisz sobie Krzywdy(TM) jak Kluczem Francuskim[TM] drugiej firmy, bo na nasze Młotki[TM] mamy Certyfikat Bezpieczeństwa[TM]  :cool🙂

Pozdrowienia dla dobrych koniarzy wyznań wszelakich  :kwiatek:
edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 sierpnia 2013 12:31
Ano. jakiś domorosły naturals co to myślał, że poczyta i se sam konika lepiej zrobi...
Jeszcze się wypierali,że konik prosto z pastwiska, nie ruszany. Akurat. Wolę dzikusa na lasso złapanego niż takiego od właściciela na N.
[url=http://Nie uczy się się łopatek do wewnątrz w ręku?] Nie uczy się się łopatek do wewnątrz w ręku?[/url]

niespecjalnie. Ja nie uczyłam z ziemi. Łatwiej z siodła jednak.


Musze się zgodzić z Elą. Z ziemi można tylko prostego konia uczyć bo niestety jeśli koń jest krzywy to bez kontroli rotacji kręgosłupa (w płaszczyźnie dookoła własnej osi) to można więcej szkody niż pożytku zrobić. A przy prawidłowo nauczanej/wykonywanej łopatce najważniejsze jest działanie dosiadem.
wlasnie ladowalam konia jntb... bardzo przeszkadzal mi w tym wlasciciel gloszacy jntb niczym prorok jakis.  jednoczesnie wrzeszczal kolo konia, ze mam nie przytrzymywac linki bo kon wpada w panike. wrzeszczal i wrzeszczal. poprosilam, zeby sobie poszedl. poszedl ale za chwile wrocil. konia do przyczepy laduje sie co chwila go cofajac, wrzeszczac i pozwlalajac mu z tej przyczepy sie cofnac, za kazdym razem jak do niej juz wejdzie. odmowilam dalszej pomocy przy zaladunku.
kon wszedl do przyczepy ze szmata na glowie...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 sierpnia 2013 13:48
taa, jntb, nie dość że PNH to wykoślawiony potworek pseudojeździecki, to jeszcze jntb będące wykoślawioną pseudokopią tego PNH 🤔

nie zazdroszczę obcowania z takim kimś szczególnie w takiej sytuacji jak ładowanie konia
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
18 sierpnia 2013 13:54
katija, znam Twój ból 😉 Owy Fanatyk był właśnie z JNBT i co jak co, ale wchodzenie do przyczepki "sposobem" ćwiczyli 3 tygodnie (jechali na kurs i nie chciał sobie wstydu narobić), a jak wrócili to po tygodniu koń dalej do przyczepki nie wchodził 🤔wirek: Tylko załadunek wyglądał tak jak opisałaś + jak koń się po cofnięciu nie chciał zbliżyć znowu do przyczepy to był ganiany na tej lince w kółko szybkim kłusem, "Bo nie szanuje człowieka" - z obcymi końmi próbował się popisać i robił podobnie..  😵
Mogę prosić o rozwinięcie skrótu JNBT?  :kwiatek:
Czasem zaglądam tu tak rekreacyjnie dla śmiechu, ale zaintrygowałyście mnie.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
18 sierpnia 2013 14:00
Jeździectwo Naturalne Bez Tajemnic 😉
nie zazdroszczę obcowania z takim kimś szczególnie w takiej sytuacji jak ładowanie konia

no to mozesz nawet wspolczuc a nie niezazdroscic, bo tenze pan jest moim sasiadem z przeciwka i caly czas mam stycznosc z nim i jego konmi... tzn od jakiegos czasu jntb, wczesniej "nic nie wiem ale wiem to najlepiej".
edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 sierpnia 2013 15:44
Ktoś tu wspomniał o jedynej licencjonowanej instruktorce PNH. Swego czasu wysłała mi zaproszenie na fun page i  na swój kurs  [ na fejsbukowe konto]. Grzecznie podziękowałam i stwierdziłam,że nie skorzystam. Ktoś zapytał dlaczego, w odpowiedzi wstawiłam dwa linki i dostałam kopa z jej fun page" jeszcze szybciej niż dostałam zaproszenie do polubienia strony. heheh
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się