Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

dea   primum non nocere
30 lipca 2018 17:35
Oczywiście. Ja tylko zauważyłam, że się wypowiadacie sto pięćdziesiąty raz na ten sam temat 🤣 możecie sobie jechać dalej z koksem 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
30 lipca 2018 18:24
Oczywiście. Ja tylko zauważyłam, że się wypowiadacie sto pięćdziesiąty raz na ten sam temat 🤣 możecie sobie jechać dalej z koksem 🙂


No i świetnie, że to zauważyłaś. Ja zauważyłam że trawa jest zielona a niebo niebieskie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 lipca 2018 21:39
dea, ze dwie trony wcześniej był filmik z 'odczulaniem',  na którym wspaniałomyślne dziewczę używało lonży jako skakanki a konika jako słupa, więc tenże konik co obrót obrywał karabińczykiem w pysk, myślę że stąd temat Lindy mógł znowu wypłynąć 😀
dea   primum non nocere
30 lipca 2018 22:35
Jakby mi się tak samo chciało jak Wam, to bym zaczęła wyszukiwać rollkury i inne patologie "z drugiej strony" (choć dawno już nie jestem apostołem sznurków). Również po raz sto pięćdziesiąty ósmy. Nikt tutaj nie kwestionuje, że Linda bije murzynów i że to nie jest OK. To już po prostu zostało powiedziane i wszyscy się zgodzili. Wałkowanie tego kolejny raz? po co? żeby piętnować to co złe? no to rollkury też można popiętnować znowu... i języki sine od wędzideł... 🥂
...naprawdę wakacje widać, i to nie tylko u gimbazy.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 lipca 2018 08:44
dea, a jednak ciagle chce Ci się tu pisać. Ano wakacje 😀
Piszę to wszystko bardziej jako ciekawostkę, niż jakieś podśmiewanie się.  Spotkał się ktoś z was, z czymś podobnym?

Posłuchajcie, ale czy koń użytkowany w jakikolwiek sposób przez człowieka może być wolny? Byłam w takim miejscu, gdzie właśnie twierdzili że, ludzie tresują konie, najlepiej to prośmy konie by coś zrobiły, a nie im rozkazujmy i używajmy energii do ich popędzania i zwalniania, a łydka ma być tylko dodatkiem ( ja to tak zrozumiałam). Wszystko super, szkoda tylko że, nikt prócz właścicieli i osób które długo tam jeździły nie umiał swojej wewnętrznej energii użyć. Wszyscy normalnie używali łydek, batów. Sami właściciele mieli całkiem sporą wiedzę na temat koni, na wielu płaszczyznach i niektóre ich wykłady były pełne użytecznych informacji, inne mnie okropnie irytowały ( wszyscy z turnusu uwierzyli np. w filmik Alexandra Nevzorova o tym jak działa wędzidło w pysku konia, aczkolwiek te osoby po prostu miały bardzo małą wiedzę o koniach [ nawet gorszą ode mnie - a ja sama mam bardzo nikłą] koleżanka np. po wykładnie gdzie powiedzieli że bodajże pessoa działa podobnie jak czambon i dwie lonże, myślała że, to jest to samo, pomijając fakt że, wcześniej pewnie nawet nie wiedziała że, takie coś istnieje, ani jak to działa). Cały czas jednak mówili o tym jak bardzo ludzie zniewalają konie, o tym że patenty są złe, bo wymuszą u koni daną pozycję, wędzidła są złe, bo wbijają się koniom w podniebienia, że jeźdźcy szarpią konie, resztę sami sobie dopowiedzcie.

Sami mówili że, ich konie są wolne. Niby w pracy z ziemi dawali im możliwość wyboru ( podejdziesz - pogłaszczę cię, nie, to nie; jak zaczniesz za mną chodzić, to wprowadzimy jakieś trudniejsze ćwiczenia - aczkolwiek dla mnie idąc ich tokiem myślenia, to też był jakiś sposób tresury - jeżeli podejdziesz do człowieka to cię pogłaszcze - człowiek = coś dobrego, miłego) i ich metoda była całkiem skuteczna. Wspominali też że, ważne jest żeby, mieć z koniem dobre relacje ( to akurat było dla mnie na +), aczkolwiek nie wymagali od konia szacunku ( bo to uczucie wyższe i konie go nie posiadają), nie dominowali go ( bo mamy być dla konia przyjacielem) i to wszystko po dłuższym czasie ponoć działało.

Czy jednak gadanie o wolności nie jest przesadne? Czy udomowiony koń, może być wolny? Czy ich ,,wolne" konie były takie tak na prawdę, pracując po kilka godzin pod dzieciakami? Dla mnie to wszystko jest pełne sprzeczności i bardzo naciągane.

smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2018 22:34
Marketing i bullshit wykorzystujący niewiedzę i empatię ludzi. Nie warte funta kłaków
Nie, nie może być wolny. Wolne są tylko dzikie zwierzęta, żadne zwierzę udomowione wolne nie jest.
Natomiast może mieć zapewnione takie warunki i być traktowany w taki sposób, by to, co ma wykonywać dla człowieka, wykonywał chętnie i z przyjemnością.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 września 2018 07:00
x.zkg.x, myślisz, ze jakby kon był wolny to by chciał, zeby mu człowiek obijał  grzbiet? Nie. I tyle z całej tej paplaniny. Jasne, trzeba byc wobec konia fair, traktować go z szacunkiem, dbać o niego, ale wolność? Serio? I potem robienie w rekreacji pod dziećmi? Lol.
wydaje mi się, że w całej wolności-zniewoleniu zwierząt zapominamy o jednym - PERSONIFIKUJEMY zwierzęta, nadajemy im ludzkie cechy, podobne do naszych,
Np. wciskamy, ze zwierzęta są szczęśliwe czy nieszcześliwe - a nie wiadomo czy one odczuwają takie emocje

Nie wiem czy konie na wolności - są lub były szczęśliwe - może nie - ciągły strach, przemieszczanie się, strach o brak jedzenia, strach o brak wody, ciągła czujność przed drapieżnikami, ciągłe walki w stadzie, wykluczenie ze stada, kontuzje i skazanie przez to na zjedzenie przez dzikie zwierzę. Towarzyszył im lęk, ból. (nie wiem czy wiecie, że np. "dzikie mustangi" są bardzo zarobaczone i je od środka robale atakują)

Być może koń jest "szczęśliwy" i zadowolony gdy większość rzeczy podtyka mu się pod nos. Żarcie (nie musi szukać) opieka, bezpieczeństwo. Może to udomowienie oprócz aspektu pracy na który się godzi, jest dla niego bardziej komfortowe i szczęśliwe.

Udomowienie i ograniczenie wolności jest dla niektórych zwierząt bardzo opłacalne.
Pies/wilk nie udomowił się na siłę, ale zauważył, ze przy człowieku jest darmowe żarcie/ciepło/ognisko. Więc opłaca mu się siedzieć przy człowieku.
Jakoś lis się nie udomowił na taką skalę - po prostu był mniej kumaty.



Największy z tym problem mają bezdzietne mamusie traktujące zwierzęta ja swoje dzieci . 😉
x.zkg.x, Ściema. 😀
Zdradzisz co to za stajnia była?
Może być na PW.
Największy z tym problem mają bezdzietne mamusie traktujące zwierzęta ja swoje dzieci . 😉


Ja nie widzę w tym problemu. Dopóki ktoś dba o swojego konia jak o własne dziecko to naprawdę super, fajnie dla konia. O ile nie wpycha się z buciorami i nie próbuje narzucać innym swoich metod. Bo to już jest niezdrowe dla otoczenia :P
Tak sobie czytam i krew mnie zalewa. W dzisiejszych czasach rożnych guru i szamanów ludzie powoli zapominają czym jest jeździectwo. Otóż jeździectwo to nic innego jak  język porozumiewania się z koniem , w celu jeżdżenia na nim  . Języków jest kilka , tak jak kilka jest szkół jazdy , ale moim zdaniem najbardziej komunikatywnym , takim który potrafi przekazać czytelnie wiele niuansów , jest język potocznie nazywany  klasyczną szkołą jazdy . I tak , żeby się porozumiewać danym językiem , trzeba się go nauczyć  . Wiec nauczyć się nim prawidłowo posługiwać musi jeździec , a koń musi być nauczony go rozumieć  i im więcej od siebie i konia wymagamy , tym więcej ten język musi być zrozumiały przez obydwie strony i tym więcej niuansów posiada . Dróg na skróty niema .  A język jak to język może być używany do wydawania rozkazów , jaki do  wyrażenia prośby i tylko od naszych relacji z koniem  zależy czy go prosimy , czy mu rozkazujemy. Stare przysłowie mówi ,że z niewolnika niema pracownika .  I  TO CHYBA TYLE  W TEMACIE  . 
Ja nie widzę w tym problemu. Dopóki ktoś dba o swojego konia jak o własne dziecko to naprawdę super, fajnie dla konia. O ile nie wpycha się z buciorami i nie próbuje narzucać innym swoich metod. Bo to już jest niezdrowe dla otoczenia :P


Ale często niestety tak jest . A na dodatek sam widziałem że w niewprawnych rękach dawanie wszystkiego co najlepsze kończyło się źle , z hipervitaminozą włącznie  😵 Nawet kota można zagłaskać na śmierć.  🙄

Swoją drogą często myli się konia z pieskiem , kotkiem czy chomikiem co też jest zależne od zasobności portfela właściciela zwierzęcia .  🙄
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 września 2018 15:22
Wszystko z umiarem: bycie ekstremalną dobrusią często kończy się, jak wspomniano powyżej, zagłaskaniem kota (konia) na śmierć.

Wszystko z umiarem: bycie ekstremalną dobrusią często kończy się, jak wspomniano powyżej, zagłaskaniem kota (konia) na śmierć.




Nie chciałam aby moja wypowiedź zabrzmiała tak radykalnie. Od tematu rozmyślania nad tym, czy koń jest szczęśliwy czy nie doszliśmy do hiperwitaminozy i zagłaskiwania go na śmierć. Jeśli komuś po prostu sprawia przyjemność bieganie boso po łące za galopującym koniem, zaplatanie kwiatków w grzywę i jeżdżenie na cordeo - czemu nie? Wszystko jest dla ludzi. O ile taki szczęśliwy i wolny człowiek nie zaczyna cisnąć tekstów na forum "konia boli wędzidło" to nie powinno to razić i obchodzić. Nie ma nic złego w szukaniu własnej drogi z koniem, jeśli droga ta nie prowadzi do stworzenia nieszczęśliwego konia z obolałym grzbietem. (Bo naprawdę nie warto bawić się w naturalsa jeżdżącego "zdrowo i naturalnie - na oklep"😉.
Choć raz spotkałam się z nawiedzoną właścicielką koni, która po wyszarpnięciu przez konia nogi przy czyszczeniu kazała odczekać chwilę, bo koń z nerwów musi ochłonąć. Mimo wszystko nie pamiętam, żeby konie na ten stan rzeczy się skarżyły.
Konie można kochać, a miłość tę różnie okazywać. Jednak i dobra, "bezdzietna matka" powinna umieć pogodzić miłość z kindersztubą 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
21 września 2018 19:51
Clarice, z końmi takich właścicieli jest zasadniczy problem tej natury, że one często bezpośrednio uprzykrzają innym ludziom życie nawet jeśli właściciel nie krytykuje i nie komentuje. Bo często są to konie znerwicowane, rozpieszczone, nie znające respektu i szacunku do człowieka. I jeśli taki człowiek sobie takie koniki trzyma w przydomowej stajni to owszem, proszę bardzo. Jednak często te konie są w pensjonatach i chcąc niechcąc ma się z nimi kontakt. Bo na przykład trzeba sprowadzić swojego konia z wybiegu, na którym chodzi również taka franca i zaczyna być zwyczajnie groźnie.
O ile ten rozwydrzony konik nie stanie się niebezpieczny i w trakcie biegania za nim na bosaka po rosie nie strzeli kopa kochającej pańci prosto w czerep albo nie zostawi na ścianie bo koniku wędzidełko sprawia dyskomfort ale umiejętności i kierownicy brak , to czemu nie , niech się bawi .  🤣 🤣 🤣 Chociaż jak to mawiają  jej małpy to i jej cyrk aby innych tylko nie terroryzowała swoimi jedynie słusznymi teoriami i racjami.  😉
A.kajca   Immortality, victory and fame
18 grudnia 2019 04:32
A nagrodę Złotej Łopaty otrzymuje.... Anna Kajca!!!

Ale do rzeczy. Możliwe, że ten film już się w tym temacie pojawił jednak ja dopiero dziś na niego wpadłam, w mrocznych czeluściach Youtube...

Czy ktoś mógłby wypowiedzieć się na temat tego pana? Szczególnie, przyznaję, interesowałoby mnie gdyby ktoś potrafił wyjaśnić co i dlaczego się dzieje między 8:30 a 11:25 (wąziutki korytarzyk, koń zapędzany w róg przez szamoczącego się pana kowboja)...
A.kajca obejrzałaś cały filmik, czy tylko selektywnie i dlatego pytasz? Z tego co oglądam i słucham to koń był wypuszczony w tym padoczku. Trener musiał go zabrać do roundpenu. Nie wiem czy zwróciłaś uwagę koń od samego początku ustawia się tyłem do wchodzących ludzi (daje ostrzeżenie), dalej tłumaczy że musi "złapać" konia nie narażając się na atak z jego strony więc za każdym razem jak koń odwraca się do niego zadem on wywiera na niego presję. W momencie jak koń odwrócił się w jego stronę głową, przestał wywierać presję (8:49). Wycofuje się (zabiera presję) za każdym razem kiedy koń nie ma zachowań dominujących w stosunku do człowieka.

Moim zdaniem to mocno ryzykowne miejsce - koń, który wykazuje agresję do człowieka, de facto zapędzony w róg - może to tym bardziej sprowokować go do ataku. Z drugiej strony - to doświadczony trener, który może sobie na to pozwolić. Moim zdaniem Clinton Anderson generalnie jest troszkę zbyt... agresywno - męski w stosunku do koni, ale skuteczny. A w przypadku konia który nauczył się atakować ludzi to już nie ma półśrodków.

Wszystko jest dokładnie objaśnione w filmiku, w każdej jego sekundzie.
O rany, wątek zmartwychwstał 😀 haha 😀
A.kajca - wszystko masz w ścieżce dźwiękowej oraz w obrazie 🙂
Z opisu wynika, że koń ma generalnie ludzi "w zadzie", jest dominujący i jego agresywne zachowanie wobec właścicielki nie wynika ze strachu - tak został "zdiagnozowany". Facet chce by koń  dał do siebie podejść (w przyszłości by sam do niego przyszedł) i zmienił swoje nastawienie z dominującego na podporządkowane. Jest to filmik reklamowy, poglądowy więc nie mamy żadnej innej wersji podchodzenia do konia - nie wiemy czy zareagowałby na zwyczajne zaproszenie czy też - jak jest już na filmie, odwrócił się dupskiem. Ponieważ koń odwraca się dupskiem, facet stosuje presję. Kiedy koń ucieka, także jest presja. Koń szuka rozwiązania - odwraca się - źle, ucieka - źle, a że uciec skutecznie nie może bo jest ogrodzenie, próbuje czegoś innego: zatrzymuje się i patrzy na człowieka. Wtedy presja jest zdejmowana co mówi koniowi, że w grze "ciepło-zimno" właśnie dociera do "cieplej". Kiedy koń stoi spokojnie zwrócony głową jest nagradzany.
Clinton Anderson jest poważanym gościem w świecie NH więc raczej wie co robi🙂 Zauważ, że osiąga efekt.
Gdyby przestrzeń nie była ograniczona, taka sesja by się nie udała - koń poszedłby w długą i uciekł od presji. To by go nauczyło, że ucieczka jest najlepszym rozwiązaniem.
Chociaż na "łapanie" konia na większej przestrzeni sposób jest bardzo podobny - w zależności od tego jak bardzo koniowi chce się ruszać, dostosowuje się poziom presji. Jeśli tylko oddala się dostojnym stępem, wystarczy podejść (presja) i ustawić się (z dala od zasięgu zadnich nóg) w jego martwym polu. Kiedy człowiek nagle znika z pola widzenia, koń często reaguje odwróceniem głowy. Wtedy my cofamy się (zdejmujemy presję). Jeśli koń zareaguje i uda się go przyciągnąć to fajnie. Jeśli znów się odwróci - powtarzamy zabawę w chowanego 🙂 Jak ruszy z kopyta - trudno, też trzeba pobiec, pomachać czymś co tam mamy akurat w łapach (presja, dyskomfort) i poczekać aż się zatrzyma, popatrzy okiem lub uchem. Wtedy znów mamy szansę na porozumienie.
Oczywiście konieczność takich działań świadczy o tym, że z koniem mamy nie najlepszy kontakt i z jakiś przyczyn nie chce on z nami przebywać/ zostać "złapany". Ale różne są sytuacje. Sesja przedstawiona na filmie i to co opisałam stanowią taki pierwszy krok żeby powiedzieć koniowi - będziesz przy mnie, będzie spoko - olewka i ucieczka są be.
Osobiście lubię tą formę minimalnej presji na dużą przestrzeń jaką opisałam i w stosunku do konia na filmie spróbowałabym najpierw czegoś takiego - ale być może zapłaciłabym za to skalpem :P

P.S. Nique - pisałam w tym samym czasie 🙂 Zgadzam się z Tobą.
smartini   fb & insta: dokłaczone
18 grudnia 2019 09:12
Jak dziewczyny napisały, Clinton Anderson to naprawdę sensowny facet i w pierwszej kolejności wykorzystuje tą komunikację, co konie między soba. Do tego w filmiku dokładnie tłumaczy co robi i ma to sporo sensu. Czasem lepiej raz a intensywnie pokazać koniowi o co nam chodzi niż tygodniami bujać się i przepychać. Szczególnie, jak koń faktycznie przejawia agresję
Ten koń właścicielce (jej matce, która także się końmi zajmowała) odgryzł pół ucha i kawałek twarzy... także ten.... imho to on jest bardo łagodny dla konia z takim podejściem do człowieka.
Ten przypadek to nie straszenie, czy konik wiercący się przy czyszczeniu ale koń, który ma ludzi w dupie i nie pozwala wejść w swoją przestrzeń. Od razu staje tyłem a jak ktoś podchodzi to atakuje. Moim zdaniem taki "łomot" to jedyna możliwość na dotarcie do tego konia.
Kotbury - to nawet trudno nazwać "łomotem" 🙂 Presja jest konkretna ale bezkontaktowa - no i odpuszczona w punkt (ekstra timing).
Cieszę się Dziewczyny, że tak zareagowałyście na tą "kontrowersję"  :kwiatek:
smartini   fb & insta: dokłaczone
18 grudnia 2019 21:50
bo to po prostu prawdziwa naturalna komunikacja opierająca się na stadnych zachowaniach, to, nad czym pracował Monty Roberts. W stadzie taki agresor albo zostałby zapędzony w kozi róg i dopiero by mu łomot spuścili albo zostałby wykluczony ze stada a to jest równoznaczne z zostaniem obiadem 😁
Ja Clintona lubię, ma świetny timming i wyczucie, wiedzę, nie nakłada niepotrzebnych emocji i do tego dobrze jeździ a nie tylko okłada spokojne konie sznurkiem po głowie 😉 trudno było zareagować inaczej, szczególnie że w tym jak i w każdym dokładnie opisuje co i dlaczego robi.
Pani, która  nawet nie umie przegonić konia na kole kupiła  sobie ładnego  malowanego rumaka.... to sie nie moglo skonczyc inaczej, niż  wizytą naturalsa, ktory zrobi naturalny wpier**l .
smartini   fb & insta: dokłaczone
18 grudnia 2019 22:25
kolor ani ładność niewiele mają tu do rzeczy, umiejętności właścicielki też mogą nie być kluczowym problemem. Po prostu niektóre konie to ciężkie, niebezpieczne egzemplarze i tak, trzeba im spuścić umiejętnie wpierdziel żeby uświadomić im czego robić nie wolno i uchronić przed marnym finałem jego życia. Bo znajdzie się całkiem sporo osób chcących naprawić agresywnego, 50kg pieska. Znacznie mniej będzie chętnych na agresywnego, 500kg konika. A Andersonowi daleko do 'naturalsa', trenuje i pokazuje konie na reiningowych (i chyba coehorseowych) arenach, przy okazji wykorzystuje swoją wiedzę do naprawiania trudnych egzemplarzy. To, że nie przywiązuje ich w boksie i nie siodła na chama a pracuje z ziemi jeszcze z niego 'naturalsa' nie czyni 😉
whisperer13 - a to mało u nas takich przypadków? Cóż chcesz, życie 🙂
Sama miałam problemy z moim pierwszym własnym koniem. Nie takie bynajmniej jak na załączonym obrazku ale: a) klacz wymagała skomplikowanych i nieprzyjemnych zabiegów leczniczych, b) była totalnie zamknięta w sobie. Również szukałam pomocy w NH i nie żałuję 🙂 Mój drugi koń, córka pierwszej klaczy jest wychowana tip-top i nie wymaga naturalnych wp..doli  :kwiatek:
Nie każdy ma za sobą wystarczająco wiele doświadczeń by poradzić sobie z bardziej wymagającym charakterem. A i z baranka da się zrobić potwora przy odrobinie nieogarnięcia, prawda?
Smartini -  :kwiatek:

P.S. Mam teraz w stajni pewnego seniora, 23 lata. Wychowywał się z bykami... To widać niestety. Potem był w zakładzie treningowym i całe życie spędził praktycznie w zamkniętych stajniach typu "boks- trening". To nie był wybór jego ani aktualnej właścicielki. Koń tka kiedy sprzątam stajnię, jak wpuszczam konie (od stajni dzieli je tylko bramka padoku) - ten musi być pierwszy, choćby po trupach. Zdepcze mnie, porozgniata po ścianach inne konie, które spokojnie wchodzą... Taka zabawa.
Zaczęłam od ochrony siebie samej - nie chciałam być tym trupem.... 🙂 Ale senior stresuje się nadal i szukam jakiegoś rozwiązania. Zaczęłam go wprowadzać na kantarze. Pozytywna strona jest taka, że uwiąz wisi luźno i koń nie śmie na mnie wejść (miałam guza po naszym pierwszym spotkaniu po przeszedł po mnie a ja wylądowałam na betonie). Kiedy po tym incydencie wzięłam go "na rozmowę" praktycznie nie zauważał, że ktoś tą linkę trzyma po drugiej stronie...🙂
Problem nie został jednak rozwiązany bo koń cały się gotuje w środku. Nie wiem czy da się cokolwiek z tym zrobić bo zgred ma już swoje lata i klepki mocno poukładane - choć niekoniecznie właściwie.  Nie umiem go "zdiagnozować", jest dominujący ale obawiam się, że strach i stres jest również obecny. Rozważam pomoc behawiorysty. Jestem straszna...  🥂
Konie są przeróżne, jak ludzie 🙂. Sama mam dwóch pełnych braci, rok po roku, wychowani długo razem, a ogień i woda.
Rozkruszek jest bardzo prosty w pracy. Nie dominuje, nawet jak mam gorszy czas i zachowuję się nieodpowiednio, to mu to lotto. Robi swoje.
Jego braciszek jest już bardziej niezależny. I było to widać od młodości:
- jak mial kilka godzin wylazł za ogrodzenie
- hodowca łaził za nim 8 h zanim wsadził mu kantar - Tadzik nie zwiewał w panice, krok za kroczkiem i ciut przed hodowcą
- jak był jeszcze przy matce próbował też ssać przywódczynię stada, która go skubnęła; kilkumiesięczny Tadzik jej oddał z zadu
I jak taki charakterek trafi w niedoświadczone ręce to może być niefajnie.
Żeby nie było - nie jest agresywny, jest wychowany, ale potrzebuje konsekwencji i pilnowania granic.
Np. miałam gorszy dzień, w kółko płacz i załamanie i nie chciał mi się cofnąć. Mąż tylko z tyłu krzyknął, że ma odejść i koniec. Wystarczyło klepnięcie w klatę. Też jak ja jestem poddenerwowana to on tak samo, zaraz wypatruje zagrożenia. Przy stabilnym psychicznie mężu jest grzeczny.
Rozkruszek to zawsze oaza spokoju.
Ale też coś za coś - jak już Tadzik ma zadanie to jest wow, da z siebie 200 %.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się