Młode Konie

Zdj Oli Wabik z Kacika WKKW
aleqsandra, ja przed zawodami trzęsę się jak galareta 😂 i już nie przesadzaj, że Twój debiut będzie aż tak tragiczny 😀
crazy, więcej młodego!!
Nie mam zdjec niestety, tylko filmiki🙂
crazy, filmik już widziałam i strasznie mi smaka narobiłaś żeby powtórzyć moje wyczyny z Białego Boru, tylko już może w lepszym stylu 😁 Super ci wyszły te koniska.
MiLLi   Puszo Pusz Pusz ;)
05 maja 2014 21:03
anai- jest kawal konia 😉
Tu 2 lata i 5 miesięcy oraz moja skromna osoba :P

Tu profilowe z jesieni- 2 lata 7 miesięcy
anai twój to ogier ?

crazy to twoje siwe ?  😜 


monia, nie.  Ale on chyba nie jest tego tak do końca świadomy 😉
monia, tak moje siwe🙂
dziękuję wszystkim  :kwiatek:

breakawayy śliczny kary maluszek 🙂
monia, nie.  Ale on chyba nie jest tego tak do końca świadomy 😉


To niezły jest  😉

crazy brak słów, żeby określić twoje siwe  😜 
crazy, foto mega, Q bardzo mi się podoba 🙂 A jak Koniczynka?
monia, nie spodziewałam się takiej reakcji na klacz, bo to taka ciepła klucha w stajni jest. Do innych koni go ciągnie, rży, ale nie żeby się sadził. A tu niespodzianka.
To i ja się pochwale moją młodą🙂
5 lat, miesiąć w robocie 🙂🙂
Anai, kobyłka własnej hodowli, po Vector/Corde/Cor De La Bryere 🙂 wredna paskuda ;p
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
07 maja 2014 16:53
Oto Moje dzieciątko (izabelek), które  za 10 dni skończy 3lata i pójdzie do lekkiej zajazdki, potem na wakacje znów na łąki, a od września zacznie trening... dla mnie to wciąż dziecko... do końca życia będę pamiętać jego narodziny 🙂
Na zdjęciach z 7letnim "wujkiem" Ogarkiem, z którym chodzi w tereny od pierwszych tygodni życia.
Jak tak na niego patrzę, to aż nie mogę sobie wyobrazić jak się zdziwi jak będzie musiał iść do roboty 😉
kiara  - ale super sobie pomykacie! i że się trzyma bandy to Twoja dzieciątko  👍
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 maja 2014 13:34
kiara, fajny patent na dzieciaka 🙂 nie zwiał Wam nigdy? ze źrebakami jeździłam w teren ale nie z tak wyrośniętymi 😉
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
08 maja 2014 14:54
aleqsandra Orient przyzwyczajony jest do chodzenia w tereny z Ogarkiem od pierwszych tygodni życia. Najpierw chodził przy mamie i z Ogarkiem, a potem mamę już zostawialiśmy w stadninie i bez stresu chodził z ukochanym wujkiem. Na jakieś 80 terenów jakie w życiu przeszedł, zwiał raz. Miał iść dwa dni z rzędu teren i drugiego dnia jakoś mu się chyba nie chciało, bo po około 500m spokojnie sam sobie wrócił do domu. Co prawda musiał przejść jakieś 200-300m dość ruchliwą ulicą ze skrzyżowaniem, ale zupełnie go to nie ruszyło bo już to wszystko znał. Co prawda niemiłosiernie się wstydu najadłam jak po drodze wszedł sobie do sąsiada w bramę i mu się tam konkretnie wypróżnił 😵 ale sąsiad był równie wyluzowany i się tylko śmiał. Jak go biorę tak dwa razy w miesiącu to jest przeszczęśliwy 😀 Chociaż jak ludzi w lesie mijamy, to uciekają na widok mojego luźnego "źrebaczka" 🤣
A przecież ten widok jest uroczy🙂

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Wielkość zdjęcia
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 maja 2014 18:20
kiara, dobrze, że nie trafił się upierdlwiec człowiek, który by zadzwonił na policję czy jakąś straż... raz miałam problem z takim luźnym źrubem bo przeskoczył pastucha dla krów, a potem spanikował, że nie może wrócić (zamiast przeskoczyć go z powrotem :/ ) ...
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
08 maja 2014 19:19
Na szczęście nigdy nie trafił się człowiek, który byłby negatywnie nastawiony do Orienta🙂 niektórzy po prostu uciekali do lasu i z daleka obserwowali jego harce, a inni podchodzili głaskali, samochody jak widzą go idącego luźno po drodze leśnej zawsze zwalniają, niektóre się zatrzymują i nawet wyłączają silniki🙂 także bardzo pozytywnie🙂
Dziś miał drugą lonżę w życiu, pierwszy raz na nim siedziałam i stępowałam na lonżowniku, skubany jest tak wyluzowany, że się nawet nie spocił, nie zrobił NIC! Nawet nie przyspieszył, jakby był na sedalinku 🤣
kiara, przykro mi, ale to jakaś kompletna bezmyślność:

Co prawda musiał przejść jakieś 200-300m dość ruchliwą ulicą ze skrzyżowaniem, ale zupełnie go to nie ruszyło bo już to wszystko znał.


Jakby się zdarzył wypadek i ktoś zginął bo na pędzący samochód koń by wpadł, to by przestało być "uroczo". To nie konia ma to nie ruszać - koń i twoje pomysły mają nie stwarzać zagrożenia.
Wkurza mnie takie podejście - ja, ja, ja, mój słodki źrebaczek. Wiesz co to znaczy zderzenie z 500-kilowym koniem samochodu? Ja wiem, znam taką rodzinę, gdzie człowiek zginął na miejscu, bo koń za zakrętem stał na ulicy, wpadł w niego samochód i podbiło tak konia, że nogą wpadł do środka i zabił człowieka.
Rozumiem, że twój koń to podchodzi do ulicy i rozgląda się prawo - lewo i potem dopiero przechodzi??  😤
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
10 maja 2014 07:47
epkUwierz mi zdaję sobie sprawę z możliwych konsekwencji tego jednorazowego incydentu.
kiara, niestety nie masz pewności, że to się nie powtórzy. Nie wiesz co się może stać - a kontroli nad koniem nie masz...
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
10 maja 2014 07:55
Jak człowiek w lesie spada z konia, koń wraca sam do domu, to też nikt nie ma panowania nad uciekającym do stajni koniem 🙄 ale to taki  🚫
Nikt nie mówi, że nie trzeba z tego wynosić żadnych wniosków i decyzji, ale zdarzenie było jednorazowe, przyczyna została poznana i wyeliminowana.
kiara, Tak, ale ty to robisz z premedytacją i świadomością. Rozumiem, że teraz masz go na niewidzialnej nitce i już NIGDY nie zdarzy się nic, co by go spłoszyło, zdenerwowało itp i nie wróci szybkim tempem przez drogę do domu...  🙄
Widzę, że jednak tamta sytuacja nie dała nic do myślenia i tak na prawdę nie przewidujesz skutków swoich decyzji.
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
10 maja 2014 08:06
Świadomie i z premedytacją, to biorę młodego w tereny by poznał co to korzeń, głaz, górka, las, sarna, ptaki, aby nie był takim wypłochem jak jego matka.
Świadomie i z premedytacją, to biorę młodego w tereny by poznał co to korzeń, głaz, górka, las, sarna, ptaki, aby nie był takim wypłochem jak jego matka.
Zgadza się, ale ja bym jednak brała go na uwiązie.
Swojego młodego też tak zabieram i mimo, że póki co zwiał mi tylko raz (i to w zasadzie nie z jego winy), to i tak najadłam się strachu mimo, że u mnie to dzicz i skrzyżowań brak - na szczęście na wołanie wrócił po chwili.
Co innego jak ktoś mieszka na odludziu i może sobie na takie luźne spacerki pozwolić, a co innego jak po drodze trzeba minąć jakieś przeszkody. Na ogół koń wraca do stajni a wątpię by jak wcześniej ktoś napisał przed przekroczeniem jezdni rozglądał się na lewo i prawo...
kiara, można to zrobić prowadzając go na uwiązie na spacery. Sorki, nie przekonasz mnie do takich rozwiązań. Jeszcze jakbyś nie przekraczała trasy samochodowej to ok, daleko od samochodów. Czy ty w ogóle przeczytałaś co napisałam? Kiedyś przez taką niefrasobliwość (akurat tam było sprowadzanie luzem koni z padoków i jeden oddalił się od stada - też pierwszy raz w życiu!!) zginął człowiek! Rozumiesz co to znaczy? Pewnie nie, bo ważniejsze, żeby koń nie był wypłochem. Jak to jest takie ważne, to go z terenami oswajaj poświęcając swój czas i siły - pod kontrolą.
kiara   Wczoraj to historia, jutro to tajemnica...
10 maja 2014 08:23
Będzie już pod kontrolą... przedwczoraj zaliczył pierwsze wsiadanie 🙂 także niedługo puszczam go jeszcze na łąki , a od jesieni będzie się terenował już pod siodłem 🙂
galopada_   małoPolskie ;)
10 maja 2014 09:03
jestem takiego samego zdania jak epk. Ostatnio jakiś wysyp bezmyślności panuje:

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się