KOTY

Bischa   TAFC Polska :)
14 czerwca 2015 12:18


Mina kota ze Shreka! 😂
E: to pierwsze zdjęcie 😉
Jara super artykuł, jaki puchaaaty ten kot  😍

A tak my drzemiemy po południu  💘
kolebka przebij nas  😁
Bischa   TAFC Polska :)
15 czerwca 2015 14:54
Ech, kolejny kot ucierpiał przez pozostawienie kota bez opieki, przy uchylonych oknach.
Sąsiedzi Bezy mają psa i kota, rzekomo bengala, ale jeśli u bengali genetycznie jest uwarunkowana ta ich charakterystyczna maść, to ktoś im naściemniał, bo to zwykły buras. Nie wiem na co czekali z kastracją, kocur 9 miesięcy, 5 piętro.
Wyszli na godzinę zostawiając uchylone okna, przy kocie który lubi skakać. Szczęście w nieszczęściu zawiesił się "tylko" łapą, ale przez godzinę szarpaniny w próbach uwolnienia, z łapy zrobił miazgę, trzymała się na samej skórze, kości obdarł w wielu miejscach z wierzchniego szkliwa. Dzisiaj czeka go operacja.
Szkoda, że dopiero teraz pomyśleli o założeniu siatek, dopiero gdy kot prawie łapę urwał 🙁
Mój biały lekko spasiony kocur. Kupowałam ostatnio z Krakvetu dużą ilość różnych mokrych karm, koty zjadały wszystko i widać było że pasuje im ta różnorodność. Zobaczymy czy suchą karmę też będą tak chętnie jadły.

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 czerwca 2015 17:54
Bischa, Bo dopóki na własnej (pośrednio) skórze ludzie nie doświadczą czym jest zawieszenie się kota na uchylnym oknie nie zmienią swojego zdania. Już parę razy miałam sytuację gdy ludzie (w tym moi rodzice, którzy w niektórych kocich sprawach są niereformowalni) zmienili stosunek do uchylnych okien o 180 stopni.

Przykre jest to, że ludzie, mimo swoich zdolności przewidywania ewentualnych skutków niektórych wydarzeń czy postępowania swojego nie są w stanie wysilić się na to w przypadku kotów... :/
Notarialna nie tylko okna! moj Leon dwa razy zachaczyl sie pazurem  o odplyw w wannie. Raz nawet udalo mu sie zachaczyc pazurem tylnej lapy o kaloryfer i zeskoczyl, zawisajac mi ta tylna lapa na grzejniku. Oj ile razy musialam go ratowac. Nie tylko okna wiec okna, choc teraz pora letnia, to ludzie na potege otwieraja okna i ich nie zabezpieczaja. Lucy udalo sie nawet wsadzic lape w gniazdko i zachaczyc sie pazurem o nie. myslalam, ze zawalu dostane. Do tej pory mamy zaslepki na wszystkich gniazdkach.
Bischa   TAFC Polska :)
15 czerwca 2015 18:31
Dokładnie, moja Luna nie raz się zaczepiła skutecznie o kaloryfer i ją ratować musiałam, bo lubi zimą na nim leżeć.
Cześć wszystkim,

wpadam z ważnym pytaniem.

Kot w domu moich rodziców, jak się okazało, miał białaczkę, musieli go uśpić  🙁 teraz pytanie - ja mam adoptowaną kotkę, która mieszka ze mną, ale zabieram ją na weekendy do domu rodzinnego. Z zakażonym kotem trzymała się na dystans, bo się nie lubiły, natomiast korzystały z tych samych misek itd, jakiegoś kontaktu nie da się wykluczyć. Moja kotka była szczepiona w 2014 roku, w książeczce zdrowia kota ma wpisane, że następne szczepienie w 2016 roku. Teraz pytanie, co robić - zbadać ją dla pewności i zaszczepić ponownie? Czy ktoś wie ile kosztuje test ELISA albo PCR?
Nav - raczej nie zachoruje, bo już dawno miałaby objawy. Kto wie czy sama nie jest nosicielem.
Nosicielem nie jest, bo była badana i miała testy ujemne (zresztą chyba zawsze się przeprowadza testy przed szczepieniem, i szczepi tylko, jeśli są ujemne?)
Tak, zazwyczaj przed szczepieniem robi się test.

Ten ELISA kosztuje ok. 80-90zł, PCR np w IDEXXX ok. 100zł (chyba, że ceny skoczyły).

Nie wiem, jak się przenosi białaczka, ale kot mojej cioci miał (mieszkał piętro wyżej) i wetka zabroniła absolutnie kontaktów z moimi kotami.
Bischa   TAFC Polska :)
16 czerwca 2015 14:35
Ja to nawet słyszałam, że nigdy więcej/przez dłuższy czas po kocie chorym na białaczkę, nie powinno się brać kolejnego kota do tego domu.
Że nigdy więcej to chyba jednak przesada...
Bischa   TAFC Polska :)
16 czerwca 2015 20:34
Właśnie nie pamiętam, która wersja była.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
16 czerwca 2015 21:15
Dla przypomnienia: białaczka u kotów jest chorobą retrowirusową. Chociaż ten konkretny wirus nie jest akurat "pancernikiem" i dość szybko ginie poza ustrojem kota, niemniej w bliskim kontakcie nosiciela przenosi się paskudnie łatwo i szybko. A kocia białaczka jest piekielnie ciężką chorobą - rozwój choroby to pewny wyrok z kilkuletnim odroczeniem.
Tak więc dokładna sterylka otoczenia, na ten czas okres kwarantanny bezkociej i dopiero wtedy nowy domownik. I dobry wet prowadzący uprzedzony o możliwości kontaktu z FeLVem.

Bischa, "syfem" przy którym stosujemy bardzo, bardzo, bardzo długi okres kwarantanny bezkociej (3-5 lat? a najlepiej nigdy) wobec młodych kotów* jest panleukopenia, czyli koci parwowirus.

Nav, wspólne miski = wspólny problem, bo tak się ten wirus przenosi. Dla wszelkiej pewności (niejedne cuda się przecież zdarzają mimo szczepień) zrobiłabym test teraz, wiedząc o kontakcie z wirusem. Dla własnego spokoju. Koszt testu to ok. 100 zł, ale zależy wybitnie od lecznicy - z tego, co pamiętam, testy są sprzedawane w zestawach po kilka sztuk i z jedną, jednorazową buteleczką adjuwantu. Wet mający niewielki odsetek klientów testujących FeLV obciąży cię kosztem wszystkich 5 czy 10 testów, żeby wyjść na zero, więc poszukaj labu z dużym przerobem.

* - gdy zdarzają się kocięta w wieku zbyt młodym na szczepienie przeciw kociemu tyfusowi. Czyli dotyczy głównie hodowli, schronów i DT, gdzie pojawiają się takie młode kotołaki.
Czy Waszym kotkom zdarzaly się ciche ruje?? Obawiam się że niestety posluchalam weterynarza i czekałam ze sterylką na ruję a ona byla cicha...
Podobno się zdarzają, ja nie miałam tej przyjemności... Zawsze wrzask i znaczenie (tak, mówię o kotkach)  💃
U nas byla cisza. Żadnych objawów... Normalnie wychodzila na podwórko az zaczął przychodzic kocur. Oczywiście jak tylko go zauważyliśmy kotka przestala wychodzic ale mam obawy... Wieczorem wizyta u weterynarza. Mam tylko nadzieje ze nie powie mi o ciąży... 🙁  A ja tak czekałam na pierwszą ruję i sterylkę zaraz po.
Sterylka aborcyjna to normalny zabieg u kotek/suczek.
Dokładnie. Nie ma zatem obaw, jeżeli zdarzyła się wpadka. Wyjście pozostaje.

Właśnie chciałam się o to zapytać. Jakie są Wasze opinie ? Jeśli obawy się potwierdzą to stanę przed wyborem.
Za dużo jest kotów w schronisku czy na ulicy ... na dodatek ten kocur nie wyglądał jak okaz zdrowia. A Gandzia ma tylko 8 miesięcy i jest dość agresywnym kotem.
Ja bym się nawet nie zastanawiała, tylko cięła. 8mcy to i tak późny zabieg  😉
Cięłam swoją jak miała 6 miesięcy.
Ogólnie nie przepadam za tezą, że czeka się do pierwszej rui.

merciful, parę lat temu miałam podobny przypadek, ale skończył się zabiegiem w zaawansowanej ciąży. Wet kotce musiał ratować życie. Aktualnie sprawczyni zamieszania jest okazem zdrowia i tak późna ingerencja nie odbiła się na niej w żaden sposób. Nie zastanawiaj się.
Tak więc mamy umówioną już sterylkę. Wieczorem się okażę czy zwykłą czy aborcyjną. Gandzia to mój pierwszy kot. Na dodatek decyzja o wzięciu jej była podjęta w ciągu jednego dnia. Nie planowałam kota, moja wiedza na ich temat była znikoma, ale mała miała 2 tygodnie i matka ją porzuciła, a reszta rodzeństwa już była martwa . Mówiłam weterynarzowi, że się nie znam. Powiedział, że sterylka po pierwszej rui więc czekałam. Mówił mi jakie objawy będą.  Nikt mi nie powiedział o możliwości wystąpienia cichej rui. Oczywiscie weterynarza zmieniłam. Zabieg odbędzie się w innej klinice.
Będzie dobrze, nic się nie martw.
Jeżeli byłaby to aborcyjna, to w bardzo wczesnym stadium, więc spoko luz.
Po zabiegu zapewne mała będzie 10 dni w ubranku (lub nie, zależy od sposobu szycia i szwów). Ja dzieciarni zawsze te ubranka zakładam, no ale moje to ADHD i nie sposób ich upilnować, by sobie szwa nie rozwaliły  😉
Po samym zabiegu będzie trochę śnięta, może siusiać pod siebie (plastikowy transporter/legowisko, żeby było łatwo zetrzeć). Nie będzie mogła jeść przed zabiegiem (im dłużej, tym lepiej) i po zabiegu - tu zalezy od kota, moje jedzą już kilka h po, ale często wet każe czekać do kolejnego dnia.
I po zabiegu trzeba uważać z piciem, żeby cićka nie usnęła z głową w misce...
Najgorsze kilka h po zabiegu, potem już z górki.
Moja bida wycinana była dzisiaj, okropne widoki po powrocie do domu, kota oszołomiona, jęcząca niewiadomo czy z bólu czy z czego, ogólnie lewo żywa ale już na szczęście lepiej jest. Kolejne 4 dni na zastrzyki mam z nią chodzić.
A i wczoraj przygarnęłam 6 tygodniowego kociaka na tymczas, matki w okolicy brak a właściciel szopy w której były kociaki chciał je pod koniec tygodnia potopić. Maluch jest idealnym kotem i jak się dogada z Wifką to zostanie u nas.

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
17 czerwca 2015 21:13
Moja kotka po zabiegu pierwsze co to poszła do miski. Z tym, że nie wiem dokładnie o której miała zabieg bo zawiozłam ją rano ok. 9 a odebrałam o 16.
Nosiła kołnierz przez jakiś czas ale jak zdjęłam to nie miała chęci na wygryzanie szwów (ale przyznam się bez bicia że uwielbiałam mojego kota w tym kołnierzu bo był grzeczniutki jak nigdy  :hihi🙂

casines ale urocze stworzonko  😍 Podobna do mojej tylko jeszcze ma te białe skarpetki. Śliczna!
No i Twoja ma 6 tyg. moja na tym zdjęciu ok. 3... jeszcze taka pokraka 😉

P.S. widzę, że pościel w owieczki popularna, już kiedyś widziałam ją na zdjęciu innej osoby z forum  🙂
Dla porownania, kocieta 3 miesieczne, 2h po zabiegu
Alvika, dziękuję bardzo za odpowiedź. W domu poza kotem białaczkowcem, jest jeszcze jedna kotka, ona niestety miała z nim ciągły kontakt. Została przebadana, jest zdrowa, nie jest nosicielem, jest zaszczepiona. Miski zdezynfekowane. Po konsultacji z wetem moją kotkę mogę jeszcze zaszczepić dla pewności, ale mówił, że nic nie powinno się stać.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się