KOTY

Ręce mi  opadły  😵
Scottie a Ty tak odpisałaś owczym pędem bo tam cos o tuleniu/nie tłamszeniu kotów było i skopiowalas odpowiedzi kolezanek czy zadalas sobie trud przeczytania moich postów tylko nie zrozumiałas treści?
Perlica, tylko, jak pisałam, to nie jest jakiś częsty problem u Buraska.
I poza ostatnią rujką nigdzie więcej sikania nie było.
No i... ten kot nie ma stresów. 😉

Mam nadzieję, że tematu w ogóle już nie będzie, ale wolę mieć jakieś zabezpieczenie.
Ascaia, pobyt w kubraczku jest jakimś tam stresem, to miałam na myśli.
Zdejmij kubrak to nie nasika już  🙂 wg moich doświadczeń  😉
Ascaia, czasem się tylko tak wydaje, że nie ma stresów. Koty są naprawdę bogate w emocje i ludzie często nie wiedzą co im tam w głowie siedzi 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
15 marca 2017 20:29
sanna, może zjedz coś albo wypij, bo cię nosi bezsensownie 🙂
sanna, ale to Ty niepotrzebnie i niespodziewanie wyskoczyłaś z jakimś dziwacznym, agresywnym tonem... Rozumiem, że masz doświadczenia takie jakie masz ale jednak większość z obecnych tutaj osób wiedziało doskonale o co chodziło w określeniu "kot to miziania i przytulania". Chodzi o kota proludzkiego, dotykalskiego odnośnie którego sama przyznałaś, że takie istnieją a nie o zabawkę którą dziecko się pobawi, ponosi na rękach, pomemła i rzuci w kąt.
Idę po popcorn   😎
Szkoda mi zwierzaków kupowanych do noszenia i tulenia dla dzieci. Moje koty są moimi towarzyszami, domagają się czułości i ja otrzymują, włączając w to tulenie, noszenie, mizianie, spanie razem. Niby podobnie. Tylko założenie inne.

Nie mam pytań...

W innym temacie. Dzisiaj moja Królewna z Drewna (nie wiem czemu zaczęłam ją tak nazywać 🤣 ) dobitnie pokazała mi, że nie życzy sobie ignorowania jej osoby. Ostatnie 2 dni mieliśmy takie, że wpadaliśmy ją nakarmić, szybka zabawa i uciekaliśmy do roboty wiec była niewybawiona. W nocy byliśmy u rodziców i wróciliśmy dopiero koło południa. Jak po nakarmieniu jej próbowałam coś pisać na telefonie to usiadła obok, podrapała mnie w rękę i odbiegła. Zrobiła coś takiego pierwszy raz. Oczywiście dostała za to burę ale nawet się nie gniewałam bo nasz brak czasu to nie jej wina. W ramach przeprosin nawet kupiłam jej wcześniej kociego fastfooda.
Zafundowałam jej potem dłuuugą sesję z wędką i już kotek znów jest miły.
Tutaj wraca temat dwóch kotów :/ Wzięłam dwie baby, żeby Desia miała zajęcie i towarzystwo jak nas nie ma. Wyszła totalna kicha. Boję się ewentualnego dokocenia ale też widzę jak bardzo przydałby się jej młody towarzysz zabaw.
Mówiłam bierz malutkie kociątko  😂
Rozważam, rozważam 🙂
Jeszcze czekamy na ostateczną decyzję czy Floreł do nas nie wróci. Jeśli tak by było to będzie to kolejny problem do rozwiązania :/
Chees, zjadło mi pół wcześniej wypowiedzi. Kot przyjacielski a kot do noszenia i miziania to nie stricte to samo. I pytanie, czy tenże konkretny kot z postu który rozpętał ta dyskusje był od początku niechętny kontaktom z ludźmi czy też takowy się stał w wyniku tegoż noszenia i tulenia które nie były dla niego komfortowe, być może było tego za dużo. Każda sytuacja ma 2 strony.
efeemeryda   no fate but what we make.
16 marca 2017 08:07
Są koty, które można nosić i tulić i są takie których nie można, wszystko mi jedno dlaczego, jest wolny rynek i każdy może znaleźć kota dla siebie. Jak ktoś lubi koty - meble, co Ty tylko nakarmić i zabawić gdy łaskawca ma ochotę to proszę bardzo  😁
Nie rozumiem jednak ganiania kogolwiek za to, ze chce kota do tulenia, a już zwłaszcza dla dziecka, trudno żeby dziecku sprawiać dzikusa  🙄
Scottie   Cicha obserwatorka
16 marca 2017 08:09
Chess, jeśli wróci, a jest kotem jakiego szukam (nastawionym na kontakt z człowiekiem, pakującym się na kolana, witającym w drzwiach) i do tej pory nie znajdę pociechy, to chętnie ją przygarnę.

Tak jak myślałam- z fundacjami kocimi jest taki sam cyrk jak z fundacjami psimi, wymagają od nas osiatkowania balkonu, chociaż sami z niego nie korzystamy (wyjście na balkon zastawione meblami) i kot na niego nie będzie wychodził 😉 Wczoraj mój narzeczony gadał z jedną babką- no oszołomka jakaś, z tego co mówiła, to tym kotom nie będzie nigdzie lepiej, niż u niej.
Ja tez nie sprzedaje kociat do domow bez zabezpieczonych okien i balkonow 😉
Akurat to uwazam za punkt nie do negocjacji
efeemeryda   no fate but what we make.
16 marca 2017 08:37
wistra
z ciekawości, jak to sprawdzasz ?
wistra, a jak kot jest wychodzący ? To co wtedy?
Ja nie mam siatek, bo moje koty chodzą po ogrodzie to po co mi siatka.
Też mam rasowego jednego, dużo za nią płaciłam, ale to chyba nie oznacza, że mam ją więzić w jakiś karatach ( i siebie także).
Scottie, no niestety, dom bez siatek czy dom wychodzący to jawne niebezpieczeństwo i kotu na pewno się coś stanie 😉 Ja się naprawdę cieszę, że oprócz jednej, cała reszta moich kotów jest wzięta ze stajni bo nikt ze mnie nie robił mordercy, bo brałam koty do wychodzącego domu. Zyją i mają się świetnie, jakby je ktoś teraz zamknął w 4 ścianach to by chyba depresji dostały :P
Scottie   Cicha obserwatorka
16 marca 2017 09:07
wistra, jestem w stanie to zrozumieć. Zdaję sobie sprawę, że fundacje (i hodowcy) tymi ankietami i wymaganiami zabezpieczają się przed uszkodzeniem/śmiercią kota, tak jak i przed wylądowaniem kota na ulicy/w schronisku. Wydaje mi się, że jestem osobą odpowiedzialną i kot, który ostatnio u mnie przebywał, nauczył mnie ostrożności (ale z drugiej strony zdaję sobie też sprawę, fundacja może tego nie wiedzieć). Ja sobie nie wyobrażam po prostu robić dziury w ramach okien/ murach, tylko dlatego, że przez dwa- trzy lata będzie tam mieszkał kot. Wszystko inne, montowane nie na stałe, jest jak najbardziej ok. Tyle, że kot mojej koleżanki wyskoczył razem z taką siatką za muchą z 5 piętra...

Ja też nie mam zamiaru z nikim negocjować, po prostu kota z fundacji mi nie dadzą, a wezmę go (ostatecznie) ze wsi 😉

No i też jestem ciekawa, w jaki sposób jest to sprawdzane. Fundacja może zrobić to na wizycie przedadopcyjnej, ale później można takie zabezpieczenia zdjąć albo przeprowadzić się w miejsce, gdzie ich nie ma 😉

Mnie się też w sumie trochę marzy kot wychodzący, ale tylko w obrębie podwórka 😉
Jakiś czas temu chciałam wziąć półroczną kotkę na DT, z opcją zatrzymania, jeśli dogadałaby się z moją kocicą. Kotka była na sterylce w lecznicy, gdzie chodzę na praktyki, lekarze wspominali o mnie, że  mnie znają, ufają, że jestem odpowiedzialna i że kot na pewno będzie miał dobrze. Zgodziła się? A skąd- jakbym chciała tego kota zabrać to baba przyszłaby do mnie do domu i zajrzała w najciemniejszy kąt mieszkania szukając 'zagrożenia' (wiem, że tak robi, takie mają 'procedury'😉.
Kolejna 'kociara' zbiera bezdomniaki i kisi się z nimi w około 20 sztuk na 50m2. Były latem podrzucone 3 kociaki, byli na nie chętni-nie oddała ich, bo 'takie cudne'. Koty mają w tej chwili już skrajną nadwagę i co chwilę któryś z podopiecznych tej pani jest na wizycie z biegunką/podrapanym okien/pogryzionym uchem etc. Tłumaczenia na nic. Ale nie odda kota/ów. Bo nie 😉

Straszną złość wzbudzają we mnie te fundacje(nie tylko kocie oczywiście)- swoją roszczeniowością, bezmyślnością. A szkoda, bo na pewno są między nimi te dobre, kierowane przez rozsądnych ludzi.

Scottie, ja mam zabezpieczony balkon nieinwazyjnie. Słupki przyczepione zipami i na nich siatka na krety 😉 Koszt chyba 100 zł wszystkiego razem wyszedł. Na okna też są zabezpieczenia nieinwazyjne.
magda, a Tobie ta siatka (ona gęsta i czarna przecież) wizualnie nie przeszkadza? Nie czujesz się "jak w więzieniu"?

Z innej beczki - czy któryś z Waszych kotów ma też taki odpał na... patyczki higieniczne? 😉 Dla Buraska to jakiś fetysz. Cały czas próbuje się do nich dostać. Jak znalazła, że miałam kilka luzem w koszyczku z kosmetykami w toaletce to wyczyniała totalne akrobacje by się tam dostać. I się dostała! na szczęście okazuje się, że tylko się nimi bawiła, nie zjadła watki z końca. Ale wiadomo - nie jest to zabawka dla kota. Teraz mam już wszystkie w pojemniczku w łazience i mam nadzieję, że się kota nie dobierze. Ale wystarczy, że ciuchutko szurnę tym pojemniczkę, stuknę - już kot jest. Potrafi się "bić" ze mną o taki patyczek, próbuje mi wyrywać z rąk. Głupol! 😉
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
16 marca 2017 13:06
Siatki są w różnych kolorach (np zielona czy piaskowa) a nie tylko czarna 😉
Mniejsza o kolor, ważne, że siatka na krety jest gęsta. Zabezpieczyłam nią częściowo balkon (chociaż nie osiatkowałam całości). Gdybym miała dać od ściany do ściany... zwariowałabym chyba...
ale chyba nie trzeba każdego okna zabezpieczać, znaczy chodzi mi o to ze nie wszystkie okna się otwiera, a tam gdzie robi się to rzadko, to można po prostu na czas wietrzenia zamknąć pokój.

Ascaia, wiem o czym mówić. Miałam kiedyś znajomego który miał kraty w całym mieszkaniu bo był to parter... okropne uczucie.
Ascaia, mój najstarszy kot miał taki odlot na patyczki. Zabierał je i szybko biegł z takim patyczkiem do miski z wodą i topił  😂
To samo robił jak znalazł gdzieś kawałeczek folii  🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
16 marca 2017 13:28
Mój kocha patyczki  😍
A co topienia to uważam, ze jest skrytym psychopata - topi wszystkie swoje myszki  😂
Może i jest dość gesta, ale nie jest gruba. Wrzucałam kiedyś foty



Okien nie mam zabezpieczonych. Lufcik w pokoju otwieram jak jestem obok, w sypialni mam założone sznurki na klamki, tak że tylko na 1-2 cm można okna otworzyć.
Scottie, Flora jest taka jak piszesz... Aż do przesady. Kot kochający ludzi i rzygający tęczą. Może nie przepada za noszeniem na rękach Ale z kolan mogłaby nie schodzić. Do tego stopnia że ja osobiście chwilami byłam już tym zmęczona bo np czytanie książki zawsze odbywało się z kotem 🙂 próby pracy przy kompie zwykle też. No i ona w nocy sporo miauczy jak się nudzi. To potrafi być uciążliwe. Poza tym kot cud miód 🙂
My balkon i okna osiatkujemy Ale jeśli byśmy nie planowali balkonu używać, tak trwale, to bym tego nie robiła. Bez przesady. Jak patrzyłam na takie siatki na zdjęciach i na żywo to efekty klaustrofobii nie ma.
Scottie, wierz mi ze jak zaczęłam rozglądać się za adopcja kota, w pewnym momencie stwierdziłam ze sobie go po prostu kupie. Dzwonilam do takich ludzi, ze oszołom to dość lajtowe określenie. Łącznie ze stwierdzeniem ze kot nie może miec absolutnie kuwety w łazience, bo może utopić się w otwartej toalecie
Osiatkowanie okien przerabiałam tez. W sensie dopóki nie osiatkuje, kota nie dostane
. W końcu trafiłam na normalne osoby, normalna straż dla zwierząt. Dostałam tylko kartkę z tym jak opiekować się kotem, i ewentualne co zrobić aby kot był bezpieczny w domu. Balkonu nie siatkuję bo nie mam jak. Jedynie na lato zaloze dodatkowe drzwi z siatki ( takie na drewnianej ramie) . Okno będzie zasiatkowane jedno bo w sumie otwieram jedno uchylne jedno balkonowe i jedno u dziecka ( tu na czas otwierania zamykam drzwi)
A i tak jak nie ma nikogo w domu okna są pozamykane. Wichura zalany dom i wyrwane okno nauczyło mnie zamykania na czas mojej nieobecności.
Scottie   Cicha obserwatorka
16 marca 2017 14:58
A później ludzie dziwią się, że przybywa pseudohodowli...
Szukamy jeszcze po osobach prywatnych, które muszą oddać kota ze względów zdrowotnych/ przeprowadzki itd, może wreszcie na coś wpadniemy. Mnie się nie spieszy, mogę poczekać 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się