KOTY

dea   primum non nocere
21 kwietnia 2017 21:04
Alvika - dziękuję  :kwiatek: ale jak spojrzałam na kupne/gotowe kuwety, to stwierdziłam, że:
a) zdecydowana większość jest za niska  😵
b) nie mam ochoty ich przeinwestowywać. Wolę różnicę w cenie wydać na ocet  🥂 - bo kuweta tylko jedną ścianę ratuje... no i trochę chroni niewinnych sąsiadów pod mamą.
Wpadniemy towarzysko 🙂
Scottie naprawdę tak Cię kot załatwił?
Wyczuwam konkurencję o względy partnera...

Strzyga nasze koty (trzy sztuki) mają swoje łóżka i ludzi od miziania. "Moja" śpi ze mną, stąd też często słyszę, iż mój kot coś nabroił. Brat jest właścicielem Łatki, ale ona ostatnio poczuła się odtrącona i woli wylegiwać się u Mamy. Ta zaś jest w posiadaniu Bezogonka, która sypia z nią.

Ja i Minia mamy tzw. nocny rytuał:
a) kiedy nie pójdę spać do godziny 22, kotka przychodzi po mnie i sygnalizuje, że wypadałoby iść w kimę
b) odprowadza mnie do pokoju i czeka, aż się położę
c) kładę się, kotka wskakuje na mnie
d) zaczyna się mruczenie i łaszenie, trzeba futrzaka drapać
e) obie zasypiamy

Bez kotka nudno by było.  😉
Scottie, a w woreczek i od razu do zsypu?
U mnie kota i pies roznoszą tak skutecznie, że idzie się załamać. A że mam w mieszkanku chodniczki i dywaniki to... nie, nie i jeszcze raz nie. Jutro ląduje w śmieciach i koniec z tym! 😉
(mam jeszcze na wypróbowanie żwirek kukurydziany, ale odkładam tę próbę na daaaaaleką przyszłość 😉 )


A'propos łóżka - póki była sama suka, która obrała sobie do spania róg kołdry w nogach to żartowałam, że dla ewentualnego faceta miejsce nadal jest. No a obecnie... Bura umyśliła sobie spać dokładnie tam gdzie rzeczony facet miałby głowę. 😉 Tak więc chyba jednak nie pisane mi. 😉
Scottie, u nas też tak jest. Ale my mamy cały rytuał. Przychodzą zawsze w tej samej kolejności. Te same koty idą do TŻ, a jeden do mnie  😂
dea   primum non nocere
21 kwietnia 2017 22:52
Ascaia - u nas było dokładnie odwrotnie - bentonit mi śmierdział, noszą się tak samo a klejący pył z bentonitu doprowadzał mnie do szału. Zmieniłam na drewniany i nigdy już do bentonitowego nie wrócę :p Kombinuję tylko jakiś włochaty dywanik jako wycieraczkę, zmieniany i prany. Profi wycieraczki nie działają a łazienkowy dywanik wygląda całkiem skutecznie - co chwila można coś wytrzepać z niego.
Nie wyrzucaj tego drewnianego, oddaj jakiemuś kociarzowi.
Scottie   Cicha obserwatorka
21 kwietnia 2017 23:03
maluda, no tak podejrzewam, że on chce mieć go tylko dla siebie 😉 Wtrynia się między nas kiedy śpimy i kiedy oglądamy TV. I w ogóle widać, że go kocha bardziej- pcha mu się na kolana kiedy tylko może, strzela "baranki" główką i doprasza się o buziaczki. Mną się zadawala, kiedy nie ma narzeczonego w domu 😉
Nie przeszkadza mi to, w zasadzie to kot jest jego 🙂

Ascaia, u nas nie ma zsypu w bloku 🙁 To by rozwiązało sprawę. Mamy tylko 3 piętra i mieszkamy na ostatnim, a altanę śmietnikową mamy około 50-100 metrów od wejścia do klatki. Nikomu nie będzie się chciało biegać do altany 😉 Trudno, to jest do przeżycia.
Scottie, Litter locker polecam  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
22 kwietnia 2017 07:35
Ja bentonit miałam tylko przez chwile i to była TRAGEDIA, smród okrutny.
Niezmiennie polecam corncata  😀
Nie wyrzucaj tego drewnianego, oddaj jakiemuś kociarzowi.


Ten zużyty z kuwety?  😉

Scottie, sorki, jestem dziecko wieżowca całe życie, nie pomyślałam.

Drewniany ma dla mnie przyjemniejszy zapach sam w sobie. Ale już jeśli chodzi o neutralizację zapachów to nie jestem pewna - chyba jednak bentonit wypada lepiej. Używamy Benka lawendowego, kupuję dwa rodzaje grubszy Standard i bardziej miałki Compact i je mieszam. Pod obydwoma kuwetami chodniczek i Benek się praktycznie nic nie plącze, a drewniany przełazi przez te wycieraczki. Mam wrażenie, że drewniany czepia się nie tylko samych łapek, ale też futerka tzw. "portek" i ogona i dlatego tak łazi. Bentonit tyle co na łapkach wywędrowuje.


Dzisiaj miałam pobudkę ok. 3.30 - próba wchodzenia na zakazane półki w sypialnie, próba ściągania okularów przeciwsłonecznych, sięganie do storczyków, bieganie po kołdrze, zaczepianie psa... Wyrzuciłam do przedpokoju - no to zaczęło się rozrabianie w kuchni i łazience... No mord na kocie i tyle! :/ Chyba jednak zaczynam podawać syropek wyciszający, bo nie daję rady być tak często niewyspana. :?
Ja używam żwirku silikonowego, można go wyrzucać do toalety. Wiem, że nie ma on zbyt wielu fanów ale mi bardzo podpasował.

Scottie, nazwaliśmy ją roboczo Pika, bo przypomina nam pokemona i wydaje takie dźwięki jak pikanie, bo ciężko to nazwać zwykłym miauczeniem 😉

U nas też łóżko już zajęte 😉 Ale miejsca mi zostawiła sporo, tylko my mamy wielkie łóżko.
Jaaaaaki pluszak rozkoszny!
Ech, ciekawe ile lat upłynie zanim Buras będzie aż tak przytulaśny... Pisałam ok. dwa tygodnie temu, że kładzie się na stopy - już nieaktualne :/ Tak jak przypuszczałam musiała się wtedy coś źle czuć (to był ten moment z rozwolnieniem), więc szukała większej bliskości. Teraz już problemy jelitowe zniknęły, to kota znowu w pewnym dystansie.

Miałam silikonowy przez krótki moment - śmierdział mi i nie niwelował zapachu.

Dziewczyny co z tym rozrabianiem mogę zrobić? Bo to naprawdę zaczyna być problem. Jakbym była samotną matką z niemowlakiem 😉 prawie codziennie pobudki w nocy lub wczesnym rankiem.
Ircia   Olsztyn Różnowo
22 kwietnia 2017 10:46
Cricetidae ależ podobna do mojego rudzielca, piękna  🙂
ale słoooodziak!!!  😍
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 kwietnia 2017 16:32
Ascaia, przyzwyczaić się!  🤣 Mój najstarszy właśnie zwisa ze mnie i mruczy. Zabawa szklankami w zlewie to u niego standard. Taki typ kota. Pozostałe dwa nie robią takiego dymu.
Taaak, zrobiła się urocza i otworzyła na nas 😉 Tylko panikuje przy odkurzaczu hehe 😉
Wyczesałam z niej ostatnio drugiego kota 😀 Macie do polecenia sprawdzone na dłuższych kudłach furminatory, które można dostać w zooplusie?
Tylko brzuch po sterylce jej kiepsko zarasta ;/
I testy ma ujemne! Ale z ucha wydłubałam jej kulke brudu i świerzba, na szczęście już wyczyszczone i sytuacja w miarę opanowana. Nie dziwne, że nie chciała w ogóle dać zajrzeć sobie do uszu. Fajnie tak sobie odpicować kota, od razu inny wygląd 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 kwietnia 2017 20:44
Cricetidae, ja mam zwykla podrobe furminatora i hula 🙂
Strzyga, a gdzie kupiłaś?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 kwietnia 2017 21:02
O losie, nie pamiętam, bo kupiłam hen, hen dawno, dla Pinki 😀 Z 6 lat temu lekką ręką :P
U mnie coś Desia zaczęła grymasić na mokre żarcie. Najchętniej wciągałaby samo suche :/ Za to Vega jakby mogła to zjadłaby cały świat. Przykład z dzisiaj:
Złodziejaszek 🤣
Na krześle niedojedzona porcja Desi.
No to mamy już w domu zgraną bandę 🙂
Nowa kotka, nazywamy ją: Miśka, Niedźwiedź, Tygrys - wszystko pasuje 😉 wydaje się, że jest już zadomowiona, jeszcze tylko niektóre nowe dźwięki, ekspres, odkurzacz, trochę ją straszą, ale przywyknie. No i królik, ma w nawyku bieganie za Luśką i uznał za naturalne, że za nią też może. Na szczęście pojęła, że on na meble za nią nie wskoczy, więc obserwuje go z wysoka.
Kocica jest ze schroniska, chociaż była właściwie pod opieką fundacji i to z nimi podpisywałam umowę adopcyjną. Została znaleziona jako ok 6- miesięczny kociak pod balkonami, ze złamaną miednicą. Nikt po nią nie zszedł, nikt jej nie szukał 🙁 Straż miejska odwiozła ją do schroniska, gdzie czekała na pomoc, na lekarza, który ja poskłada, została zorganizowana na fb zbiórka na nią. W październiku była operowana, potem dochodziła do siebie w fundacyjnej kociarni, po drodze złapała jeszcze katar. Teraz ma ok półtora roku, może ciut mniej, kości wygojone, rana pooperacyjne zupełnie niewidoczna, zarośnięta grubym futrem. Porusza się jak zdrowy kot, skacze, bawi się. Właściwie jedynym skutkiem ubocznym jest nadwaga (sporo czasu spędziła w klatce), około kilograma musi zgubić, ale teraz rusza się sporo, a i diety będę pilnować.
Socjalizacja przebiegła bardzo sprawnie, bez ofiar, denerwowałam się najbardziej ja (jak zawsze), mąż odpowiedzialny za sukces, podszedł do tematu na miękko. Luśka zachowuje się czasem jak jedynaczka, potrafi schować zabawkę, albo zająć tunel, jak widzi, że Miśka się zbliża 😉 Luśka domaga się uwagi, jedzenia miauczeniem, Miśka jest bardzo ugodowa, przyjmuje wszystko ze spokojem, jest pogodzona ze wszystkim, jak jest głodna najwyżej ciucheteńko miauknie. Najważniejsze, że nic nie powoduje agresji, jak Luśka jest za bardzo namolna, to Miśka na nią warknie i tamta odpuszcza zaczepki. Królik jak gdyby miał zawsze dwa koty w domu, nie wiem jak to się stało, ale ani razu na nią nie tupnął. Z Lusią tak łatwo nie było, bał się jej. Po prostu chyba przyjął to na klatę, że ma teraz dwa koty i dwa gania po domu.
Miska poznaje nowe smaki, mowa tu o surowym mięsie, chciałabym, żeby je jadła razem z karmą. Czesanie mamy już za sobą, wykłada się na plecach i można czesać wszystko, brzuszek, nóżki, nawet tyłeczek. Bez furminatora byłoby słabo, bo futro ma grubaśkie. Śpi wszędzie po trochu, do łóżek też się pakuje. Jest kochana, miła, łagodna i ma przepiękne zielone oczy.
Kilka zdjęć z weekendu
Boooże, jakie cudniałki 🙂
U mnie tak trochę refleksyjnie.
Dowiedziałam się ostatnio, że czarne koty mają najmniejszą szansę na adopcję. Cóż... w czasie wizyty na Paluchu nie wiedzieliśmy o tym. Kolor był ostatnią rzeczą jaką kierowaliśmy się przy wyborze współtowarzysza dla naszej Desny. Dzięki temu zyskaliśmy cierpliwy nocny grzejnik, który dopasowuje się do każdej przyjętej pozycji i wiernego towarzysza oglądania filmów i seriali, wyręczyciela w roli marnotrawcy desinej energii. Poza tym obiecaliśmy żywej istocie to, że nigdy nie będzie musiała martwić się o jedzenie, dach nad głową, zdrowie i odpowiednio dobraną porcję głasków i miłości. I niby co do rzeczy ma tutaj kolor sierści?
jagoda Ależ ona podobna do 'mojego' Felicjana 😀 Fajnie,że dziewczyny się dogadały 😉
Chess też słyszałam, że czarnych nikt nie chce, zupełnie nie rozumiem :/  Każdy z moich trzech kotów to adopciak (chociaż żaden 'oficjalną' drogą) i nie wpadłabym na to, żeby je odrzucać przez kolor. I w ten sposób mam dwa czarne ^^
Być może jest to kwestia małej atrakcyjności maści, wszak ludzie też są wzrokowcami i nie każdy lubi monotonnie czerni.
Lepiej "schodzą" koty kolorowe i egzotyczne, ale ta zasada obowiązuje w hodowli psów, koni itd.

Nie wiem - strzelam, bo innego powodu nie widzę.
Pech? Raczej w zabobony wierzy coraz mniej osób.
Niby nie wierzą ale jak czarny kot przebiegnie drogę to zwykle ktoś mówi że nie idzie pierwszy 😉 Mi się najmniej podobają łaciate, szczególnie czarno-białe. Sama nie kierowałam się maścią ani odrobinę, ale rozumiem że ktoś mniej obeznany może wybierać pod kątem koloru. Nie każdy zwraca uwagę na charakter niestety. Chociaż większość ludzi chce po prostu grzecznego, kolankowego kota. Na pseudo rasowe zawsze był i będzie większy popyt. To też niestety. Sama bym chciała bengala, ale zapewne nigdy go mieć nie będę, bo w schroniskach jest za dużo bied.
Śliczne foty wstawiacie  😍 tyle słodyczy przy śniadaniu 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 kwietnia 2017 07:02
Chess, obojętnie co adoptują, byle dawali dobry dom 😀
Dziękuję Wam za komplementy, przekażę kociskom  :kwiatek:
Mnie w fundacji podczas rozmowy powiedzieli, że jeśli maść nie ma dla mnie znaczenia, to polecają któregoś buraska, bo ich jest najwięcej. Co człowiek to opinia. Powiedziałam, że ani maść, ani płeć, tylko łagodny charakter ma dla mnie znaczenie.
Chciałabym jeszcze napisać kilka słów na temat fundacji. Trafiłam na normalną, szukającą domów dla podopiecznych, a nie wydziwiająca i marudzącą. Ankieta przed adopcyjna z normalnymi pytaniami o preferencje, możliwości, oczekiwania. Nikt mnie nie nachodził, ode mnie wyszło zaproszenie na kawę w najbliższej przyszłości. Mimo, że kot z jakąś przeszłością, to nikt nie posądzał mnie o złe zamiary, nie było podejrzliwości, a tak czasami fundacje się zachowują, sądząc po Waszych wpisach. Myślę, że przede wszystkim cieszyli się, że kocica w końcu znajdzie dobry dom.
Przyszłam się pochwalić, że wczoraj Burasek po raz pierwszy położyła się przy mnie w ciągu dnia.  😍
Leżałam na boku, a ona przyszła, wskoczyła na kanapę i zwinęła się w kłębuszek w zgięciu między brzuchem a nogami.  😍
Wiem, przeżywam jak mrówka okres, ale to jest zupełne nowum.  😍
I dzisiaj rano byłam bardziej kochana niż zwykle...
Czy koty czują gdy człowiek jest zraninony i jest mu źle na duszy? To może mieć znaczenie?

Wiem, przeżywam jak mrówka okres, ale....  😍



No ja sobie wypraszam  🤣
Ascaia, pewnie. Ja jak udaję, że buczę, to mój łazi wokół mnie, trzeszczy i paca mnie po głowie i prawie na niej kładzie :P
A trzeszczy, bo on nie miauczy normalnie, tylko jakieś dźwięki jak z horroru wydaje 😂
dea   primum non nocere
24 kwietnia 2017 20:38
Jaaa aż sobie przypomniałam jak moja Fela trzeszczała... najlepszy kot na świecie, już mi się taki nie zdarzy...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się