praca

Gillian   four letter word
19 listopada 2012 19:56
Kinia16322, fajną 😉 jestem ratownikiem med. w szpitalnym oddziale ratunkowym.

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
19 listopada 2012 20:10
wistra a oni nie chca po prostu żebyś zrezygnowała? Czasmi ludzie zachowują się tak beznadziejnie, bo liczą iż dana osoba sama odejdzie i wciągną kogoś znajomego.
Constantina, a ja to wiem?
Nie pałają do mnie miłością na pewno, strasznie się wpirzają, jak zamykam okno albo zapalam światło  😉
Gilian, a mnie prawie nic nie rusza. Ciekawe, czy już stracilam wrażliwość, czy dopiero do mnie dotrze za jakiś czas. Robię, co mam zrobić, jak się uda to jest fajnie, a jak się nie uda to szkoda. I tyle. Nie rozpamiętuję, nie pamiętam nazwisk, twarzy. Jedynie czasem analizuję działanie, po to, by następnym razem działać lepiej.
Taka charakterystyka pracy mi pasuje, lubię zmiany, akcje, szybkie efekty. W życiu nie odnalazłabym się w innym miejscu. Ciekawe jak długo tu wytrzymam, ha hah a🙂
Gillian   four letter word
19 listopada 2012 20:43
rtk, ale mnie też to nie rusza. To "tylko" ludzie, mam takich dziennie kilkudziesięciu. Czasem 4 zgony pod rząd, bywało i tak - odwrócę się i nie pamiętam. Wsiadam do auta i boję się o siebie. Nie skumałaś w czym rzecz 🙂
przejmować to ja się absolutnie nie przejmuję, ksywki Hannibal nie dostałam za piękne oczy 😉
wistra, uczulenie? to jakiś żart. Pracuje się albo przy świetle dziennym a jak takowego nie ma to przy ogólnym i tyle. W ogóle nie bawiłabym się w rozmowy z takimi palantami.

Kaktus, ty nadal w Deca? Ja tam miło wspominam pracę w Wigilię i Sylwestra. Albo totalny brak ludzi, albo taki szturm, że  mimo klientów w środku zamykaliśmy drzwi wejściowe i wypuszczaliśmy ludzi wejsciem pracowniczym, bo cwaniaki wparowywali jak ktoś wychodził. A potem szampan w plastikowych kubeczkach albo obżeranie się śledzikiem w socjalu z jedyną słuszną ekipą.

Btw. byłam wczoraj w swoim blaszaczku w odwiedzinach. To super miłe, kiedy byli pracownicy cieszą się na mój widok i mówią, że szkoda bardzo, że już mnie nie ma. Zresztą nic dziwnego- razem ze mną zniknęła ich premia i jasne zasady, co, kto i kiedy. Chętnie wróciłabym do tego niebieskiego świata, gdyby tylko był bliżej a headmaster nie byłby gówniarzem z przerostem ego.
kujka   new better life mode: on
19 listopada 2012 21:06
szam, totalny OT, ale jaki ruda ma teraz piekny kolor o matko i corko!!  😜
kujka, ciapciaku, przecie to zdjęcie na fejsie widnieje od ponad tygodnia:P Ale ogólnie nie ten koń, nie?
kujka   new better life mode: on
19 listopada 2012 21:16
szam, o rety, zupelnie przegapilam.. no ale ja ostatnio tak mam, ze np nie pamietam co robilam 2 dni temu. zeby nie bylo ot, to napisze (zgodnie z prawda), ze to przez prace, ktorej mam mase i czasem nie wiem w co rece wlozyc.
kujka, i jak ci tam? Miałaś w ogóle jakieś problemy w związku z tym, że P. też tam pracuje ( w sumie to jest chyba twoim szefem;D)?

Zupełnie pracowo stwierdzam, że mamy naród w większości biedny. W sensie taki piszczący biedą. Jak widzę te babcie kupujące jedną marchewkę, pietruszkę i 5 plasterków mielonki (koniecznie cienko pokrojonej), to mi normalnie głupio. Nie żebym narzekała na nadmiar gotówki, pamiętam też takie czasy z domu, ale to jest wręcz uwłaczające godności człowieka. Z drugiej strony budowlańcy, stopień w fachu można poznać po marce piwa i fajek, które kupują. I tak z historii pracowych: szkolenie z kas, swoje 3 dni muszę odbębnić, więc kasuję. Pierwszego dnia coś mi się musiało pomerdać i wydałam komuś 50 zł za dużo. Oczywiście oddałam ze swoich pieniędzy. Więc kolejnego sprawdzam wszystko 5 razy, bo nie stać mnie na taki sponsoring. I przychodzi pan z piwem w ilościach hurtowych, więc grzecznie wstaję i liczę te nieszczęsne browary, mimo, że pan mi mówi, że 30. I odzywa się jakaś paniusia, że taki kontroling to trzeba mieć w genach, bo normalny człowiek by na słowo uwierzył. Jakby oddała kilka razy własną kasę na jedzenie, to zdanie by zmieniła pewnie. Ale nie odda, a ja wychodzę na jakąś sknero-zołzę, bo nie wierzę na słowo. No nie wierzę- bo ja bym też oddała te 5 dyszek, które mi ktoś za dużo wydał a ktos się nie bał i w sumie za*ebał.
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2012 21:49
szam, ja zawsze oddaję, gdy mam za dużo wydane. Komórki/portfele i całą resztę też- a mogłabym skup otworzyć 😉
Averis, odnoszę wrażenie, że tacy ludzie są wymierającym gatunkiem. Straszne to jest, że nikomu nie wolno ufać, bo samemu się za to beknie.
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2012 22:05
szam, nie umiałabym postąpić inaczej. W szkole zawsze zgłaszałam, gdy mi nauczyciel policzył za dużo punktów na sprawdzianie i wpływało to na ocenę 😁
Pracowałam kiedyś w księgarni w Dublinie. Któregoś dnia jakiś gościu chciał rozmienić pieniądze - 200euro - i wkręcił mi, że dałam mu o 50 euro za mało... a ja, kretynka ostatnia, mu koniec końców uwierzyłam. No i pod koniec dnia oczywiście się okazało, że mi brakuje tych 50euro. Oczywiście oddałam ze swoich. Bolało - ale znacznie bardziej bolało to, że dałam się tak zrobić, no i że ludzie potrafią być takimi sk***ami...  🤔
Averis ja też... ech
kujka   new better life mode: on
19 listopada 2012 22:14
szam, dzieki mnie powstala u nas struktura organizacyjna xD i P. nie jest moim szefem. ale i tak niektorzy tego nie rozumieja, wiec nie jestem specjalnie zapraszana na jakies towarzyskie spotkania pozapracowe (oprocz tych, na ktore zapraszani sa wszyscy)... ale ja tam przyjaciol nie szukam, wiec jakos mnie to nie boli. ucinam wszelkie proby traktowania mnie jako jego sekretarki czy asystentki, ktora absolutnie nie jestem. czesc pewnie nie wierzy, ze zostalam zrekrutowana uczciwie, na to rowniez bylam przygotowana.
staram sie uczciwie pracowac i udowodnic coponiektorym, ze naprawde bylam najlepsza ze wszystkich kandydatow. i chyba mi to wychodzi, bo na kursach polskiego uczy sie aktualnie ponad 80 osob, mam kilkudziesieciu wolontariuszy i dodatkowo, zupelnie poza moimi obowiazkami, wlasciwie tez wolontaryjnie, robie rozne inne rzeczy (swoja droga moze cos objawie na forum w najblizszym czasie). dla porownania - przez ostatnie 3 miesiace pracy mojej poprzedniczki na kursach bylo 15 osob. pracowalo 2 wolontariuszy. takze moj szef (nie P.) juz mi obiecal piwo 😀
marzy mi sie troche urlop, tylko co to za urlop, jak sie maniakalnie sprawdza pracowego maila... 😉

a Tobie jak jest, odnajdujesz sie w branzy spozywczej?

jak mialam w kinie manko w kasie, to tez oddawalam z wyplaty. gorzej, ze jak mialam czasem za duzo, to sie to jakos cholera nie zerowalo...

Averis, ej, czy to nie do jutra mam te kciuki trzymac? dobrze pamietam??
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2012 22:15
kujka, dobrze! Trzymaj, trzymaj. Nie ma, że boli 😁
Hiacynta, to stały numer "warszawskich" cyganek  🙄
kujka   new better life mode: on
19 listopada 2012 22:17
Averis, dobra, ale Ty mi potem lapy rozmasujesz.
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2012 22:19
kujka, pewnie 😎
Hiacynta, to stały numer "warszawskich" cyganek  🙄



Cygance ani nikomu podejrzanie wyglądającemu to bym się nie dała tak zrobić - ten gościu wyglądał normalnie, ba, wręcz wyjątkowo porządnie. Co i tak nie usprawiedliwia mojego durnego zachowania  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 listopada 2012 22:24
Bo tacy kradną najczęściej. Porządni, dobrze ubrani, o miłej aparycji. Bo nie podejrzewasz i tracisz czujność.
Hiacynta, to stały numer "warszawskich" cyganek  🙄



Dokładnie. I działa, jak widać, wszędzie...
kujka, to raczej taka ironia była, bo pewnie część osób tak myśli właśnie. A w spożywce się odnajduję, chociaż wykazać się handlowością to tam nie można. Wszystko jest z góry ustalone, idzie prikaz z góry i się go wprowadza w życie. Ale to też zaoszczędza sporo czasu na wymyślanie hero produktów. Za to się go traci na zamówienia. Niestety tu już automat nie wylicza i jak się ktoś walnie, to zostaje z palcem w tyłku. Jeśli to któryś z produktów świeżych na których punkcie mają hopla, to wyrzuca się do kosza po kilkadziesiąt kilogramów mięsa czy warzyw. A towaru zabraknąć teoretycznie nie może, więc się stąpa po bardzo kruchym lodzie.

Z kasą to jest jakiś sajgon. W Deca odpowiedzialnosci majątkowej nie było, ale badało się ( a w zasadzie system badał) wiarygodność kasjera. Jak któregoś pięknego dnia zabrakło nam półtora kafla na zmianie kasjera z wiarygodnością rzędu 80%, to wiadomo było w czym rzecz i się po prostu z daną osobą więcej nie współpracowało (przykro mi, ale w tego typu pomyłki nie wierzę, bo banknotów 1000-złotowych w naszym państwie nie ma).
Rany, pamiętam jak te 6 lat temu pracowałam w kawiarni w Nowym Yorku i ZA CHOLERĘ nie mogłam się połapać w monetach!! Normalnie jestem dosyć kumata, ale dimes i nickels były dla mnie ponad siły. Managerka powiedziała, że jak będę źle wydawać resztę to nie będzie mnie mogła zatrzymać. No i w akie desperacji (z moją nieuleczalną ufnością do ludzi) mówiłam klientom, że nie jestem stąd i nie znam się na pieniądzach, niech powiedzą czy dobrze wydałam 😀 Zawsze mi się kasa zgadzała, chyba  z zaskoczenia nikt nie wpadł na to żeby mnie oszukać.
my tez mielismy kiedys takie przypadki ze ludzie mowili ze zle im wydalysmy.. oczywiscie irlandcy cyganie. Ale wycwanilysmy sie, mowilysmy zeby podali swoj nr telefonu i jesli w kasie bedzie o ta domniemana roznice wiecej to zadzwonimy i oddamy, a jak pluli sie dalej to jeszcze dodatkowo sprawdzimy kamery - od razu sie zwijali 😀
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 listopada 2012 12:00
Ehh, miałam dziś telefon z firmy, do której wysyłałam aplikację w sierpniu  🙄
Fajna to była praca (oczywiście tak "na oko"😉, czułam jakieś pozytywne fluidy, bardzo miło mi się dziś z panem rozmawiało. Szkoda tylko, że odezwał się po tak długim czasie, bo właśnie niedawno podpisałam kontrakt na "pasienie koni" do końca września. Buu...
Nie wiem czy to ze mną coś nie tak, czy naprawdę istnieją ludzie, którzy spełniają te wszystkie warunki? Praca jest dla przedszkolanki.

Wymagania:
- co najmniej 5-letni udokumentowany staż pracy w zawodzie;
- uprawnienia psychologa albo instruktora gimnastyki korekcyjnej albo dodatkowo ukończona Szkoła Muzyczna I/II stopnia;
- posiadanie uprawnień kierownika wycieczek;
- uprawnienia do prowadzenia zajęć z języka obcego
Jak nikogo nie znajdą to obniżą wymagania 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 listopada 2012 15:47
Dzionka u nas takie wymagania stawiają kiedy ogłoszenie jest robione pod kogoś.
Zadzwonili do mnie z kawiarni, jutro mam spotkanie. 😀 Już się potwornie stresuję, mogę prosić o kciuki? :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się