praca

Wyników jescze nie znam, aż się boje ile będę mieć z ang...  😵 Mam tylko decyzję odnośnie kwalifikacji na warsztat. U nas było kilkanaście minut (chyba 25, ale zleciało strasznie szybko!), kilka stron zadań, test, słownictwo biznesowe, ale takie stricte z profesjonalnych ofert/umów... Później uzupełnianie tekstu, przyjemne, ale czas się skończył w połowie :/ oraz trochę word formation, które lubię, ale też było trudne. Określene trudne w moich ustach jest mocno subiektywne, bo jestem naprawdę słaba z ang, ale mam teraz kurs do CAE i testy stamtąd są prostsze IMO. Słuchanki na szczęście nie było - nienawidzę listeningu, nigdy nic nie rozumiem ze słuchanek na poziomie advanced.

Gratuluję CPE! 😀
Cintra ciekawe, ciekawe - mów na bieżąco co i jak. Z ciekawości, na którym jesteś roku?
A Dziąka CPE to chyba ma już długo, przeca ona lektorka angielskiego 😀
A tak z ciekawości się wtrącę: jak wygląda praca w korporacji typu BIG4? Zupełnie nie mam znajomych w tej branży, a ciekawa jestem czy to faktycznie taki wyścig szczurów? Praca po 15h na dobę z weekendami ale i wysokie zarobki, taki high life ? Takie opinie krążą, w necie różni ludzie piszą, a po prostu zastanawiam się jak wygląda praca w takiej międzynarodowej wielkiej korporacji 🙂  :kwiatek:
Wiesz, dużo zależy od jednostki. Są tacy, co w jakiejkolwiek korpo sprzedają się za awansik i dają się zindoktrynować. Wszędzie są też tacy, którzy będą klepać codziennie tyle, ile trzeba, korzystać z benefitów, ale będą traktować z przymrużeniem cały ten "korpo świat"
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 kwietnia 2013 10:11
kolebka urban legend  🤣

U mnie nie ma wyścigu szczurów, nie ma kopania dołków, jest bardzo dobra atmosfera. Ludzie są doceniani za swoja pracę. Nie pracuje się po 15h na dobę, nie pracuje się w weekendy (aczkolwiek niektórzy przychodzą - nie jest to absolutnie nic narzucanego odgórnie). Mi może ze 3 razy zdarzyło się siedzieć koło 14 h, ale potem dostawałam dzień wolnego na odpoczynek. Wysokie zarobki też są mocno dyskusyjne.

High life i szczury to bardziej w firmach consultingowych pokroju McKinsey czy BCG 😉


Cintra opowiadaj jak warsztaty 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2013 10:48
Edytka - ja mam znajomych w wielkiej czwórce i mówią, że profity fajne, pomagają w edukacji, jest lajt w okresie wakacyjnym, ale jak przychodzi przełom roku, to ludzie znikają z powierzchni świata.
"Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie." I tego się trzymajmy, podsumowując mój fuck-up. 😉 Nie jestem mistrzem pracy grupowej, ale zespół 3 dziewczyny + chłopak to zbyt mocna feminizacja. :P Mam nadzieję na szybką możliwość rehabilitacji, a wczorajszy warsztat potraktuję jako cenne doświadczenie i zrewidowanie mojego czasem zbyt wydumanego mniemania o własnych umiejętnościach. 😉
myślę, że każdy podchodzi trochę inaczej do pracy w korpo. mam dwóch kolegów, przyjaciele, pracują i mieszkają razem. jeden siedzi tylko w pracy, świątek, piątek i niedziela. nie wychodzi wcześniej niż po 12-14h w pracy. rzadko przychodzi na spotkania towarzyskie, nigdy na nic nie ma czasu (m.in. na wydawanie kasy). drugi pracuje ok 10h, ale oprocz tego tańczy taniec towarzyski, ściga się samochodami i imprezuje. da sie? da!
ash   Sukces jest koloru blond....
17 kwietnia 2013 11:10
Edytka - ja mam znajomych w wielkiej czwórce i mówią, że profity fajne, pomagają w edukacji, jest lajt w okresie wakacyjnym, ale jak przychodzi przełom roku, to ludzie znikają z powierzchni świata.


Mój mąż znikał z powierzchni ziemi gdy zaczynał się tzw. busy season.
Teraz jest na 9 miesięcznym projekcie i wraca o normalnych porach, wieczorami nie pracuje w domu.
Aż jestem zdziwiona 😀
Dzionka, do której firmy aplikuje Twój W.?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2013 11:20
ash - no właśnie o to mi chodzi. Że jest miło i fajnie przez większość roku, ale żeby było miło i fajnie, trzeba przez tę mniejszą część zapierdzielać jak mały motorek.
asds   Life goes on...
17 kwietnia 2013 11:44
Potwierdzam. Jak w korpo jest High time to mozna siedzieć w robocie od rana do północy - mój rekord 2.40 w nocy do domu wychodziłam. Ale ogólnie chwalę sobie pracę w Korpo. W porównaniu z moim poprzednimi pracami jest teraz niebo, a ziemia. Choć za lotniskiem tęsknie. Mam do niego nadal sentyment jeśli chodzi o samoloty i ludzi, ale trzeba iśc do przodu. W tej chwili planuje się dalej rozwijać w mojej korpo. Mam już cel obrany, teraz działam powoli w kierunku jego realizacji.

Prawda trzeba zasuwać i czasami siedzieć po nocach, ale atmosfera współpracy jest, pensja ok też jest, socjał też też jak najbardziej na +.

Nie wiem czy teraz dałabym rade przestawić się na pracę w prywatnej firmie z jednym właścicielem np..
Potwierdzam. Jak w korpo jest High time to mozna siedzieć w robocie od rana do północy - mój rekord 2.40 w nocy do domu wychodziłam.


Brzmi przerażająco. 😉 W D potrafią wychodzić nawet o 6:30...
ash   Sukces jest koloru blond....
17 kwietnia 2013 15:18
Cintra, e tam! mój mąż potrafił wyjść z pracy o 3.30 ( w nocy!) i na 8.30 być znowu. Kilka dni pod rząd!
KOSZMAR! Ale musieli dopiąć projekt do końca i był mus.
ash przy odpowiedniej logistyce to prawie 5 godzin snu! Starczy! 😉
asds   Life goes on...
17 kwietnia 2013 15:34
Fakt..strasznie czasem bywa. Mnie czeka teraz koordynacja przeprowadzki naszego biura do nowej siedziby...Dżizas... 😵
kujka   new better life mode: on
17 kwietnia 2013 15:43
ash przy odpowiedniej logistyce to prawie 5 godzin snu! Starczy! 😉


czysty fun. ehh
moze kiedys zmienie zdanie, ale na dzien dzisiejszy chyba za zadna kase bym sie nie zgodzila na taka przyjemnosc jak praca w korpo.
ash   Sukces jest koloru blond....
17 kwietnia 2013 15:55
kujka, witaj w klubie! Ja się nie nadaję do tego, w życiu bym tak nie mogła!
Cieszę się ogromnie, że mój A. zmienił dział i dostał cały projekt poza firmą. Pracują sobie od 8.30 do 17.30 - 18.00.
baaardzo dziękuję dziewczyny za prawdziwy obraz tego jak to tam wygląda  :kwiatek:
zawsze warto wiedzieć więcej, mimo że to kompletnie nie moja bajka  😁
A pracował ktoś z Was na dwa etaty?
Mam jeden cały etat ( w szkole, więc to 28 godzin) i mam możliwość dostać drugi ( nie jako nauczyciel, więc 40), tylko, że wiadomo, że tych 40 nie wyrobię juz w miejscu pracy.
Może się ktoś tego czepić? Jakaś kontrola?
Cintra, e tam! mój mąż potrafił wyjść z pracy o 3.30 ( w nocy!) i na 8.30 być znowu. Kilka dni pod rząd


a później się ludzie dziwią, że 25/30-latkowie mają zawały, udary czy też inne choróbska... 🙄
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
18 kwietnia 2013 15:27
ja mam odrzut na samo hasło korpo, a lajf w "małych" firmach wcale "letszy" nie jest, co nie zmienia faktu, że na razie moim typem nr 1 to małe/średnie polskie firmy(pod względem atmosfery pracy, relacji międzyludzkich i specyfiki pracy)...

najgorsza firma, w której pracowałam (mikro) miała raptem 5 osób w oddziale warszawskim i może drugie 5 w macierzystym i pracowałam 24h nie ze względu na nieprzerabianie tematów, tylko ze względu na chore psychicznie szefostwo, które uwielbiało zlecać robotę, którą powinno zlecić na cały dzień, o 17, na wczoraj mimo że dało się to zrobić na spokojnie jutro np, albo ogółem w ciągu dnia, albo które lubiło do mnie dzwonić o 1ej w nocy żeby się upewnić czy odebrałam prototypy od producenta, bo muszą rano trafić do klienta(co zmieni jakakolwiek informacja o tej porze?)... za spóźnienie 5 minut lądowało się na dywaniku i traciło godzinę na reprymendy, mimo pracy projektowej, a nie godzinowej... pomijając już ultra mobbying "powinnaś być bardziej kokieteryjna żeby zasłużyć na przedłużenie umowy"
chodziłam jak kłębek nerwów z niemożnością rozstania się z telefonem czy laptopem firmowym... aż strach było do kibla pójść

najlepsze doświadczenia w sensie atmosfery pracy mam z firm typu 30-100 pracowników, ale takich niekorporacyjnych w strukturach czy zarządzaniu. W takich firmach masz większą samodzielność, decyzyjność, szacunek, siłę przebicia, wiesz że to co robisz ma sens i jest realne, a nie tylko częścią części, którą musi zaopiniować i przerobić milion innych osób i działów co przekłada się na efektywność->czas->koszt...

moje wyobrażenie może być zakrzywione ze względu na branżę, ale jak wspominam dwie korpo w jakich byłam developerską i bankową, no to pierwsza była dramatem ze względu na ludzi (atmosferę i poziom mentalny) i zarząd i traktowanie człowieka ogółem jak śmiecia i "nikt nie jest niezastąpiony" co w efekcie sprawiało problemy firmie jak co kilka miesięcy były nieuzasadnione rotacje na wszystkich stanowiskach i wiele spraw prawnych czy finansowych palących
druga była fajna pod względem benefitów, ale ludzie jacyś "cichociemni", albo typy: "wchodzę/wychodzę" albo "idę na recepcję, żeby pochwalić się dziewczynkom nowym zegarkiem od Gucciego(bo je na niego nie stać)"
Ja w korpo 8,5 h codziennie, w tym 40 min przerwy na lunch i drugie 40 min przerwy "prywatnej". Mogę wyjść wcześniej/przyjść później i potem to odpracować.
Mnie w mojej korpo wkurza, że coraz więcej roboty idzie do Hindusowa; oraz to, że jakkolwiek beznadziejnie byśmy na tym wychodzili (na podstawowym levelu oczywiście, nie mówimy o kosztach itp - ale po prostu konkretnej robocie, w której Hindus więcej ci przeszkadza niż pomaga), to i tak senior management będzie nas karmił gadką o tym, jakie to joint venture jest wspaniałe i successful. Ech.
Pocieszam się tym, że nawet Goldman Sachs ma Hindusów. Ale i tak wizja pracowania dla kogoś, kto ich nie ma (a są tacy! Są!) staje się coraz bardziej kusząca.
A jak tam jest ogólnie z rekrutacją, trzeba mieć wykształcenie kierunkowe czy po prostu dobrze przejść testy plus angielski 😉 ?
Ja w administracji rzadowej 10-12 godzin dziennie  😉 (na szczescie nie stale !)
Jeszcze 2 dni robocze tyrania, pozniej 2 dni gehenny w trakcie obrad i chwila wytchnienia przed kolejnym dniem D.
Nie bede sobie nawet zawracac glowy tym co sie stanie w miedzyczasie.
Mnie w mojej korpo wkurza, że coraz więcej roboty idzie do Hindusowa; oraz to, że jakkolwiek beznadziejnie byśmy na tym wychodzili (na podstawowym levelu oczywiście, nie mówimy o kosztach itp - ale po prostu konkretnej robocie, w której Hindus więcej ci przeszkadza niż pomaga), to i tak senior management będzie nas karmił gadką o tym, jakie to joint venture jest wspaniałe i successful. Ech.
Pocieszam się tym, że nawet Goldman Sachs ma Hindusów. Ale i tak wizja pracowania dla kogoś, kto ich nie ma (a są tacy! Są!) staje się coraz bardziej kusząca.


U mojej mamy w pracy właśnie następuje odwrót od Hindusów 😉
U mnie też już był odwrót, gdzieś w 2008. Po czym ostatnio nastąpił wielki comeback. Więc nigdy nie wiadomo...  🤔
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
18 kwietnia 2013 23:35
kolebka, jeśli na program stażowy dla studentów to głównie testy, jeśli na specjalistę no to już wieloetapowa rekrutacja
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
19 kwietnia 2013 10:28
U mnie na praktyki też jest wieloetapowa rekrutacja. Zasadniczo zaczyna się od testów, potem jest Assessment Center, potem pierwsza rozmowa i jak się ją przejdzie, to jest jeszcze ostatnia z dyrektorem/partnerem.

To samo jest na konsulanta. Wszystko powyżej to już tylko rozmowy.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
19 kwietnia 2013 12:32
Edytka, na oba typy wieloetapowa rekrutacja, tylko bardziej miałam na myśli że program stażowy to testy predyspozycji, kompetencji miękkich a na specjalistę niby też wieloetapowo ale bardziej pod kątem kompetencji twardych
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się