praca

No, inna sprawa, że... dla mnie te "typowe pytania" (i nie tylko) są takie.... no... widzisz człowieka, który odpowiada tak, jak chciałabyś/powinnaś w jego mniemaniu chcieć - żeby odpowiadał. Wszyscy są tacy super, tacy przebojowi, takie wyczyny w pracy mają na koncie, takie sukcesy, tak marzą o pracy w TEJ właśnie firmie, w ogóle śnią po nocach o Twojej firmie...
Jakieś takie stracenie indywidualności człowieka w tym wszystkim.


Dokładnie jak i moje odczucia. Inna sprawa, że na kolejnych rozmowach, rozmawiając już z dyrektorem działu itp. trzeba się szybko ogarnąć bo sporo z nich nie toleruje sztampowych odpowiedzi i drąży pytaniami o konkrety, a jeśli są pytania ogólne to zwykle bardzo pragmatyczne. Mnie np. ostatnio zapytano czy gdyby gonił termin, to czy pomogłabym juniorom w pracy, mimo że nie ma tego w opisie mojego stanowiska, a niektórzy się tego opisu bardzo trzymają. I mając porównanie pracy w dużym międzynarodowym korpo wiem, że tam dobrze się tego opisu trzymać, natomiast w mniejszej firmie takie podejście po prostu przeszkadza w płynnym funkcjonowaniu. Ogólnie z mojego doświadczenia to właśnie w korpo (i firmach 100+ aspirujących do stylu korpo) ta rekrutacja jest najbardziej 'odczłowieczona', w mniejszych firmach podejście jest chyba trochę bardziej praktyczne.
[quote="karolina_"]w mniejszych firmach podejście jest chyba trochę bardziej praktyczne.[/quote]
Jeśli praktycznym można nazwać wywiad środowiskowy pt. "mąż? są jakieś dzieci, planuje pani dzieci? daleko ma pani do firmy? przyjedzie pani nawet rowerem, jeśli będzie trzeba?"....... to tak 😉 Akurat wtedy przyznam się, że sama nie "utrzymałam fasonu" słysząc takie rewelacje, bo odpowiedziałam na zasadzie "kto wie, kto wie, jutro mąż, pojutrze dziecko, a może bliźniaki, a może ucieknę z milionerem, różnie bywa"....
Mniejsze firmy raczej nie przeprowadzają kilkuetapowej rekrutacji (chociaż...), tylko idzie to krócej i bez tego całego "bo to MY jesteśmy najlepsi, jesteśmy korpo-liderem na świecie w dziedzinie jakiejśtam", rekrutację przygotowuje szef albo pracownik.

ashtray, No, to prawda, niektórzy przedstawiają te firmy jak raje i powinnam czuć się wyróżniona, zachwycona i gotowa do dziękowania na kolana, że raczyli mnie zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną.... 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 lutego 2018 09:32
Sankaritarina, za takie pytania mozesz i h nawet pozwać.
Sankaritarina - to jakiś kosmos co piszesz i zwykłe buractwo... a kilkuetapowa rekrutacja może zależy też od firmy i branży? Ja do korpo miałam telefoniczny screening z wewnętrznym rekruterem plus test i dwie rozmowy. Potem do firmy około 100-osobowej test i 3 rozmowy (ostatnia to były negocjacje warunków zatrudnienia), a obecnie przenoszę się do firmy około 30-osobowej. Testu nie było, bo nowy szef zetnął się z moją pracą wcześniej, ale było parę rozmów z wynajętą przez nich rekruterką, potem 2 rozmowy z szefem i kolejna na temat warunków zatrudnienia. Także ciągnęło sie tro trochę.

Btw w zbliżonym temacie, gdzieś kiedyś czytałam, że w DE decyzja o zatrudnieniu bądź nie ustawowo musi zapaść do 30 dni po rozmowie, ciekawe czy to prawda. Fajne rozwiązanie, bo wtedy kandydat nie wisi w próżni, co się przydaje jak się naraz gada z paroma firmami.
karolina_, A może by w tym coś było.... Znajomi Niemcy mówią, że u nich znakomita większość firm odzywa się w przeciągu miesiąca z jakąś wiadomością (negatywną też) - byleby poinformować. Oczywiście, nie 100%, ale większość....
Z resztą, w Polsce firmy (często agencje rekrutacyjne) też informują o rezultacie rekrutacji, ale nie powiedziałabym, że tak robi większość. No, a małe firmy to ruletka... 😎

Tak, tamta rozmowa to było zwykłe buractwo. No cóż...
Wydaje mi się, że kilkuetapowa rekrutacja zależy od firmy, branży, konkretnego stanowiska - no i od budżetu... Firmom rekrutacyjnym za rekrutację się płaci, a wiadomo - im bardziej profesjonalna firma & marka na rynku, tym większej marży można się spodziewać. Sporo robi wstępne telefoniczne rozmowy (albo nawet i pierwszym etapem będzie rozmowa telefoniczna), później kolejnym etapem jest rozmowa z dyrektorem. Albo pierwszym etapem jest test + rozmowa, a później szefostwo.... Mogą być i 3 etapy....Rekruter - szefostwo w PL - ostateczna rozmowa np. na Skype z szefostwem zagranicznym. =) Albo i 4... Reguł nie ma.

Strzyga, Ano, cóż. Ale! Co najśmieszniejsze - to był kolejny etap. Pierwszy etap wyglądał dosyć profesjonalnie, a później - szok.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 lutego 2018 17:05
karolina_, ze strony kandydata fajnie, ze strony rekrutacji, kompletnie nie. Wystarczy, że o wiele lepszy kandydat jest umówiony na tydzień później, rozchoruje się na tydzień, w między czasie święta i podróż służbowa menedżera. I koniec, zostajesz z tym, co masz. A to tylko przy założeniu jednostopniowej rekrutacji.
A co, jak etapów jest parę, zaczynając on screeningu telefonicznego?

Co najbardziej mnie ujmuje zawsze w kandydatach, to "mogę się spotkać o 7 rano, 18 albo w sobotę. Bo ja PRACUJĘ!" A my nie 😀 Siedzimy z pasji zatrudniania przez całą dobę w biurze chcąc przyjąć wielmożnego kandydata 😀
ashtray gratki 🙂
Teraz także mam podobnie, po 11 latach czas na zmiany- inna firma, inny świat. Co dla mnie w tej chwili najważniejsze to, że wychodzę z korpo. Niestety u mnie w robocie zrobiło się najgorsze z możliwych korpo, dodatkowo od roku nade mną menadżerka, która powinna pracować jako klawisz w więzieniu, a nie z normalnymi ludźmi.
To już prawie za mną. Wielka ulga być na okresie wypowiedzenia 🙂
Co najbardziej mnie ujmuje zawsze w kandydatach, to "mogę się spotkać o 7 rano, 18 albo w sobotę. Bo ja PRACUJĘ!" A my nie 😀 Siedzimy z pasji zatrudniania przez całą dobę w biurze chcąc przyjąć wielmożnego kandydata 😀


To akurat ma zabawne konsekwencje. Zwykle jesli ktos bierze pojedyncze dni wolne, to szybko pojawiaja sie plotki ze umawia sie na rozmowy w innych firmach. Ja zawsze szybko musialam tlumaczyc ze mam konie i potrzebuje takie pojedyncze dni wolne na weta/kowala/wyjazd na zawody, bo zdarzalo sie ze zatroskany menadzer pytal kilka razy w tygodniu czy na pewno dobrze mi sie pracuje   😁

A co do czasu trwania rekrutacji, na pewno masz racje ze w druga stronę moze to sprawiac problemy.

AgaEl - nie wiem jak wytrzymalas rok w takim ukladzie... ale wazne ze udalo Ci sie wyrwac
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 lutego 2018 08:52
karolina_, jak to jest niskie stanowisko to jeszcze jak Cie mogę. Ale na wysokie to juz musza rozmawiac menedżerowie wysokiego szczebla, którzy tez nie siedzą cały dzien i nie dłubią w nosie. Czasem musi byc ich kilku. Skoroordynowanie takiego procesu niestety niejedyny łatwe i po prostu trwa.
Sankaritarina Ja tez pare razy w czasie rekrutacji miałam pytania o prywatne sprawy. Prawie wszyscy dopytywali dlaczego przeprowadzam sie z Warszawy do Krakowa.

AgaEl, dziekuje  :kwiatek: Mam nadzieje, ze i Ty zaraz zaznasz spokoju.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 lutego 2018 16:23
karolina_, jak to jest niskie stanowisko to jeszcze jak Cie mogę. Ale na wysokie to juz musza rozmawiac menedżerowie wysokiego szczebla, którzy tez nie siedzą cały dzien i nie dłubią w nosie. Czasem musi byc ich kilku. Skoroordynowanie takiego procesu niestety niejedyny łatwe i po prostu trwa.


Z drugiej strony na wysokiej klasy specjalistę na poważne stanowisko też patrzy się trochę inaczej niż na 20-latka mającego wykonywać podstawowe prace - w tym sensie, że jednak więcej się wybacza osobie, o którą to pracodawca musi zabiegać i wiadomo, że jest osobą rozchwytywaną i zapracowaną, niż osobie, którą łatwo zastąpić.


Swoją drogą mi ludzie (kandydaci) sami opowiadają o swoich planach rodzinno-życiowych, wcale nie pytani. Może to atmosfera mikroprzedsiębiorstwa tak działa? Ale też podkreślam, że chcemy mieć "swojego człowieka" do naszej ekipy, a nie kogoś kto traktuje pracę jako 8 godzin i byle szybciej do domu, bo niestety w małej firmie ciężko funkcjonować, kiedy nie jest się zespołem.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 lutego 2018 16:45
smarcik, szczerze? To i tak i nie 🙂 Zależy naprawdę od konkretnego przypadku. Nie ma dwóch takich samych rekrutacji i dwóch takich samych przypadków. I dlatego to taki ciekawe 😀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 lutego 2018 16:54
Heh, no jasne  😉 Z resztą ja patrząc z perspektywy wewnętrznego rekrutera w małej firmie naginam się dla ludzi (np spotykam w soboty) bo po prostu mi zależy, żeby pracować z odpowiednimi osobami. Jak pracowałam w agencji to najważniejsze były kwalifikacje i oczekiwane przez zleceniodawcę kompetencje, cechy osobowościowe schodziły na dalszy plan. Teraz - niedociągnięcia kwalifikacyjne się wybacza, jeśli ktoś jest fajnym, dobrze rokującym człowiekiem, oczywiście ze świadomością, że potem trzeba będzie poświęcić takiej osobie więcej czasu na doszkolenie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 lutego 2018 17:05
smarcik, przy małej liczbie kandydatów można, przy takich ilościach, które przerabiamy... a i tak z mojego doświadczenia osoby do których się człowiek nagnie i zrobi tą 7/8 albo 18, w 80% nie przychodzą =/

specyfika pracy dla małej firmy jest na pewno diametralnie różna od korporacji, dlatego jak mówiłam, rekruter, a rekruter, to przepaść może być 😀
Niestety, ale się zgodzę... Coś w tym jest - ci od 7😲0 i 18😲0 często nie przychodzą. Natomiast ci np. na 16:30 już tak i tu się często naginałam.... tylko nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę, bo jak sama potrzebowałam tak umówić się z rekruterem - to nie i koniec.

ashtray, Przeprowadzka to jeszcze... Pytanie w stylu "powiedz coś o sobie" i kandydat zaczyna od opisu swojej rodziny... ale mnie tam wtedy przepytano niczym podejrzanego -.-'
majek   zwykle sobie żartuję
20 lutego 2018 09:29
Tak z ciekawosci -  a czy nie uzywacie do rekrutacji (oczywiscie poczatkowy etap) zadnych konferencji tel albo skype?
Tutaj to jest bardzo populane, tzn po tym, jak CV przejdzie przez sito dzwonil do mnie agent, ustalalismy dla mnie wygodny godzinny slot na rozmowe telefoniczna z grupa rekruterow juz z firmy zatrudniajacej. Powiedzial, ze to potrwa nie dluzej niz 45 minut, umowilam sie wiec na telefon podczas mojej przerwy w pracy.  Agent powiedzial mi na co mam sie przygotowac. Po czym punktualnie o 13:10 dzwonil telefon, ja sobie gadalam z nimi siedzac w samochodzie, ktorym odjechalam na koniec parkingu pod firma, gdzie aktualnie pracowalam.
Wszystkie pytania mozna bylo zadac przez telefon. Po rozmowie telefonicznej wieczorem mialam nastepny telefon od Agenta, pytal o wrazenia i zaprosil mnie do dalszego etapu, tylko ze ja zrezygnowalam.

W innej firmie mialam podobnie -po CV byla rozmowa skype (i marynarka na pidzame!), potem mnie zaprosili na dzien probny - a wlasciwie pol - ale wtedy moglam sobie na to pozwolic, nie musialam sie zwalniac z innej pracy. Na probnym dostalam zadanie projektowe i tego samego dnia dostalam kontrakt na maila.
majek ja taką teraz miałam rekrutację. 4 etapy i ani razu nie byłam osobiście w firmie 😉
majek   zwykle sobie żartuję
20 lutego 2018 09:53
A... byla jeszcze rekrutacja do innej firmy (duzej), gdzie po etapie cv bylo od razu zadanie projektowe do wykoniania w domu (dali na nie 4 godziny) i dopiero po tym etapie zapraszali do rozmow, co osobiscie uwazam za duzy plus.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 lutego 2018 10:49
majek, używamy bardzo duzo videokonferencje, ale niektórzy lubią  spotkać sie twarzą w twarz.
majek   zwykle sobie żartuję
20 lutego 2018 10:59
zawsze sie trzeba spotkac twarza w twarz, ale uwazam, ze jezeli rekrutacja moze miec kilka etapow, to fajnie te pierwsze zaliczyc nie zmuszajac nikogo do przyjezdzania.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 lutego 2018 12:03
majek, D Singapuru czy Teksasu  na przykład niego nie zmuszamy, zeby jechał :P
U mnie też jeśli firma jest gdzie indziej niż ja to były rozmowy tel - tak miałam do obecnej pracy i teraz przy zmianie. A co do skype, ja załaniam i wyłączam kamerę, żeby nie skończyło się tak: https://www.theguardian.com/media/video/2017/mar/10/bbc-correspondent-interrupted-by-his-children-live-on-air-video
W sumie to nie wiem gdzie powinnam pytać (bo może i od wątek "zdołowany" się kwalifikuje -.-' ) - ma ktoś chwilę na pw...? Jestem w kropce.
To ja mam szybkie pytanie dotyczące liczenia wynagrodzenia za okres choroby. :kwiatek:
Podstawę do wyliczeń zasiłku oblicza się z 12 miesięcy licząc od miesiąca przed wystąpieniem zwolnienia (czyli np. L4 w lutym 2018, więc średnia liczona 02.2017-01.2018), czy firma może sobie "wybrać" okres, z jakiego liczy tą średnią?
o, mundialowa, dobrze, że pytasz. też chętnie się dowiem.
ekhem, do tej pory nawet moja kadrowa twierdziła, że liczy się ostatnich 12 miesięcy (jak w moim przykładzie), a dziś moja niższa pensja została wytłumaczona tym, że firma liczy podstawę z okresu 09.2016-08.2017...
no ale właściwie z jakiej racji firma tak liczy? uzasadnili to jakoś?
Uzasadnili to poprzednimi zwolnieniami - że "okres między niby był zbyt krótki, by wyliczyć nową podstawę". Ale kompletnie nie rozumiem tego argumentu, dlatego liczę na to, że znajdzie się tu dobra dusza, która mi nieco rozjaśni w tej kwestii.
wyszperałam coś takiego:

"Zasada ustalania podstawy wymiaru zasiłku chorobowego jedynie na podstawie maksymalnie ostatnich 12 miesięcy poprzedzających niezdolność do pracy doznaje jednak dodatkowego ograniczenia. Otóż, zgodnie z art. 43 ustawy podstawy wymiaru zasiłku nie ustala się na nowo, jeżeli między okresami pobierania zasiłków zarówno tego samego rodzaju, jak i innego rodzaju, nie było przerwy albo przerwa była krótsza niż 3 miesiące kalendarzowe. W tej sytuacji bowiem Zakład Ubezpieczeń Społecznych bazuje na poprzednio wyliczonej podstawie wymiaru."

Fajnieby było gdyby ktoś bardziej obcykany potwierdził. Artykuł z października 2017, wieć stan prawny chyba z grubsza aktualny..?
Moja kadrowa właśnie wysłała mi ten sam cytat, więc raczej jest aktualny. Wychodzi na to, że po bieżącym zwolnieniu muszę wrócić na co najmniej trzy miesiące do pracy, żeby naliczyli mi podstawę z ostatnich (wyższych) wynagrodzeń. Żeby tylko zdrowie na to pozwoliło...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się