Lonżowanie

opolanka   psychologiem przez przeszkody
06 stycznia 2009 15:02
W takim razie nie powinno się tutaj użyć słowa "starszy koń" tylko raczej "wyeksploatowany koń"...


nie zgodzę się. Mój jest starszy, ale wcale nie wyeksploatowany. Jest i był "użytkowany" racjonalnie. Nie uważam jednak, że to już czas na emeryture 😉 I patrząc na niego, on chyba też tak nie uważa.
Wydaje mi się, że sprawa wieku i "wyeksploatowania" konia łączą się ze sobą, ale nie jest tak, że koń młody nie może być wyniszczony, a starszy nie może cieszyć się świetnym zdrowiem i kondycją. To jest po prostu sprawa indywidualna.
Ja natomiast za konia starszego uważam takiego po 15 r.ż.  - starszego czyli wymagającego trochę innego traktowania, niż młodzieniaszki. Ze względu na normalne przemiany, które odbywaja sie w jego organizmie. podobnie jak u ludzi 🙂 Nie emerytura, ale trochę inna opieka.
No, chyba, ze jest to jeszcze zbyt młody wiek?

Jeśli chodzi o lonżowanie to ja lonżuję z tzw. mostkiem. Choć wiem, że tez zbyt dobry nie jest, bo podobno wygina wedzidło w drugą stronę i uderza konia w podniebienie. Staram się nie szarpać etc. moje konie są raczej grzeczne.

Ale jest taki patent - kawecan. Używacie?
T&N no może faktycznie nie powinnam użyć zwrotu "mimo wieku" 😉 Bo ja też uważam że 11-latek nie jest starszym koniem, a raczej ma jeszcze sporo przed sobą.
Chciałam się tylko upewnić czy dobrze rozumiem 😉

Ja osobiście nie używam. Ponoć dobry ale.... wydaje mi się, że podobny efekt można osiągnąć na dopasowanym kantarze, zapinając za kółko z dołu. Poza tym, kawecan to w ogóle musi być naprawdę dobrze dopasowany. Słyszałam o przypadku w którym koń nabawił się jakiegoś zapalenia oka, bo kawecan był niedopasowany, lonża "ściągała" to żelazo z nosa w wewnętrzną stronę i pasek policzkowy notorycznie tarł oko. Lonżujący podobno nic nie zauważył. No, ale z drugiej strony mógł być to przykład patentu w nieodpowiednich rękach.

caroline, dempsey dzięki. :kwiatek: Ja to muszę wszystko łopatologicznie mieć wytłumaczone. 😁

opolanka, hmm. chyba źle się wyraziłam, bo w zasadzie w tej chwili zgodzę się z Tobą. Skoro koń "starszy" czyli powiedzmy po 15 roku życia, jest zdrowy, bez problemów, wesoły, odpowiednio karmiony i w ogóle cud-miód, to lonżowanie [oczywiście z umiarem] raczej szkód nie powinno mu narobić. Są przecież konie, które w wieku lat 10 idą na emeryturę bo przez nieodpowiednie racjonowanie treningów, zawodów i tak dalej, są praktycznie "zużyte".:/
[quote="Sankarita"]

[quote="dempsey"]lonżę nie za zadem ale zaraz od pasa przez grzbiet do ręki. wtedy naprawdę pracuje.[/quote]
Hym.... masz może jakieś zdjęcie, jak to powinno wyglądać? Jak przypinasz zewnętrzną lonżę?
[/quote]

to jest podstawowy sposób wypięcia zewnetrznej lonży - dla koni "zielonych" i wciąż nie akceptujących lonży za zadem i od takiego wypięcia zewnętrznej ZAWSZE zaczyna się naukę konia na podwójnej lonży

na tym zdjęciu widać jak idzie linka od podwójnej lonży przy zewnętrznej stronie - tyle że tutaj zastosowali jeszcze wypięcie bloczków, normalnie przeszłaby przez kółko i przez grzbiet do ręki



tutaj zaś widok z pozycji lonżującego 😉 z najprostszym wypięciem wewnętrznej lonży - dla "zielonych"

http://slawik.com/gallery2/main.php?g2_view=core.DownloadItem&g2_itemId=23622&g2_serialNumber=3

http://slawik.com/gallery2/main.php?g2_view=core.DownloadItem&g2_itemId=23619&g2_serialNumber=3


opolanka - kawecan to chyba jedna z najstarszych i najbardziej klasycznych pomocy w pracy z ziemi z koniem 😉 miałam i używałam, nie mam z kilku pomniejszych powodów ale za jakiś czas może znów uda się nabyć 😉
dziadka do orzechów nie będzie jeśli wędzidło jest pojedynczo łamane. Przy podwójnym się nie zdarzy
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
06 stycznia 2009 17:27
Ja już od dłuższego czasu nie lonżuję mojego konia i dobrze nam z tym. Przyczyna jest prosta - doszliśmy do takiego momentu w pracy, kiedy lonżowanie przestało pomagać w jeździe, a wręcz koń po lonży był gorszy. Zdaję sobie sprawę, że ktoś o większych umiejętnościach w lonżowaniu zapewne byłby w stanie przepracować pewne rzeczy na lonży, ale że ja takową osobą nie jestem, ani nie mam takiej na podorędziu to jest jak jest 😉 A lonżować tylko dlatego, że ogólnie przyjętym jest że konia się powinno lonżować nie zamierzam.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
06 stycznia 2009 18:00
my wrecz przeciwnie, lonza daje nam bardzo duzo jesli chodzi o jazde na wędzidle i lonzuje zazwyczaj w przejsciu z hacka na wędzidło, bo po co mam z nim walczyc skoro moze powalczyc sam ze sobą.
lub w okresie jazdy na wędzidle po gorszej jezdzie.

Kiedys lonzowałam na wypinaczach pózniej na trójkątach a teraz na jednym wypinaczy przypietym miedzy nogi do mostka i do wędzidła.
Lonzowanie mojego konia na czambonie mija się z celem.

młodzikom pierwsze wypiecie jakie zakldam to czambon zazwyczaj.

I pytanie, co sądzicie o lonzowaniu konia który miał urazy ściegien w obu nogach(nie bardzo powazne ale jednak) i ma 12 lat? jest juz w grupie "starszych koni ktorym lonzowanie źle robi na stawyi łopatki"?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
06 stycznia 2009 18:20
I pytanie, co sądzicie o lonzowaniu konia który miał urazy ściegien w obu nogach(nie bardzo powazne ale jednak) i ma 12 lat? jest juz w grupie "starszych koni ktorym lonzowanie źle robi na stawyi łopatki"?


U nas jest koń 17letni, po urazie ścięgien (zeszłorocznym) i od czasu do czasu jest lonżowany. Zazwyczaj w momencie, kiedy współpraca na linii koń-jeździec nie układa się lub przez dłuższy czas nie był jeżdżony. Lekka lonża bez szaleństw, po prostu na rozruch nie zaszkodzi.

Co do samego tematu. Kiedyś pracowałam głównie na wypinaczach i gumach. W przypadku rudzielca, z którym teraz pracuję wypinacze okazały się błogosławieństwem. Na gumach (przypiętych do kółka przy popręgu pasa do lonżowania) była walka, z szarżowaniem na lonżującego włącznie, a na wypinaczach (lub gumach przypiętych do bocznych kółek pasa, jak wypinacze) koń się uspokoił i załapał o co chodzi. Oczywiście nadal od czasu do czasu mamy odpały, ale wreszcie można wylonżować konia bez 10 minut szaleńczego galopobrykania. Dobrze zareagowała też na gogue i w teraz pracujemy głównie na tych dwóch patentach (pomijając, że chwilowo nie pracujemy, bo nam wszystko zamarzło  :mad🙂.

Drugi koń z kolei nie ma w ogóle mięśni. Pół roku stała bez ludzi i koni na łące. Zero kondycji. Póki dało się lonżować, to pracowałyśmy na gogue właśnie. Jak znów będzie można zacząć pracę na lonży, to wznowimy ją z tym patentem. Póki co zostały tereny...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
06 stycznia 2009 18:26
opolanka, hmm. chyba źle się wyraziłam, bo w zasadzie w tej chwili zgodzę się z Tobą. Skoro koń "starszy" czyli powiedzmy po 15 roku życia, jest zdrowy, bez problemów, wesoły, odpowiednio karmiony i w ogóle cud-miód, to lonżowanie [oczywiście z umiarem] raczej szkód nie powinno mu narobić. Są przecież konie, które w wieku lat 10 idą na emeryturę bo przez nieodpowiednie racjonowanie treningów, zawodów i tak dalej, są praktycznie "zużyte".:/



okej, ale weź też pod uwagę naturalne zmiany, zachodzące w organizmie zwierzęcia. Myślę, że w "pewnym wieku" nie wszystko pracuje już tak samo, jak u młodszych koni, maźi w stwach ubywa etc. Może się mylę, bo jest to analogia do człowieka.
Ja oczywiście nie mówię, że lonżowanie starszego konia go zabije 😉 Ale sądzę, że jeśli tylko można uniknąć, to lepiej o tym pamiętać.

Ja lonżuję rzadko, dlatego w kawecan nie inwestuję, ale podobał mi się ten patent. Sama nigdy go nie stosowałam.


Ja kiedyś lonżowałam z kawecanem - jeżeli jest możliwość dobrego, przylegającego do ciała konia zapięcia ,,podbródak'' to można kawecan spokojnie stosować. Jeżeli zbyt luźno zapniemy to metal będzie się obijał na końskim nosie - nic przyjemnego.

A jakie patenty polecacie do pracy na lonży? Mam kobyłkę, która została zepsuta w młodości, pamięta urazu i bardzo niespokojną rękę ,,jeźdzca'' - chcę pomóc jej nabrać zaufania do ręki, co będzie lepsze: chambon czy wypinacze?
Ja nie mam zbyt dużego doświadczenia jeśli chodzi o lonżowanie... Mojego zwierza to moze mi się parę razy w życiu zdarzyło wziąc na lonżę bo nie było padoku, ja nie mogłam wsiadać wiec na kantarze sobie biegał...
może 2 razy był na wypinaczach (walący się na rękę później że aż strach)

A teraz ma przerwę (od listopada) w marcu chcę wsiadać ale wydaje mi się że lonża 2 razy w tygdoniu jakiś miesiąc wcześniej byłaby dobrym pomysłem... Odbudował by troche mięśnie i popracował nad ustawieniem i zgięciem..

No i moje pytanie, jak długo powinna trwać lonża, jaki patent?? Pytałam już o czambon, a coś jeszcze polecacie??
ja kiedys lonżowałam bardzo duzo, od 2 lat zaraz chyba juz nie lonżuję
dobrze mi się pracowało na trojkątach i na zwykłych wypinaczach, czambon się nie sprawdził
potrzebowałam długiej perspektywy czasowej by zobaczyć ze lonża mi "popsuła" psychicznie konia, co mi się wydawało kiedyś dobre dziś postrzegam inaczej i do dzis walczę ze skutkami lonży dla mojego konia
nie mówię ze lonża jest niedobra, choc dla koni na pewno obciązajaca bardzo i jestem przeciwna lonżowaniu dzieciaków, ale dla mnie negatywne skutki lonżowania to to że koń nie jest myślami ze mną, ze zapitala po okręgu wyłączony mentalnie jak robot.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
06 stycznia 2009 19:10
  zapitala po okręgu wyłączony mentalnie jak robot.

Sznurka, to jak wygląda lonżowanie zależy od nas.Jeśli zaproponujesz koniowi zapitalanie to on to będzie robił...
A jeśli zaproponujesz częste zmiany kierunku, tempa, dodawania, skracania, drążki,
małe przeszkódki, cofanie, chody boczne to w żaden sposób nie stracisz kontaktu psychicznego z koniem  on nie będzie próbował się wyłączyć.
Można też lonżą zanudzić, zniechęcić i zamęczyć...
dempsey   fiat voluntas Tua
06 stycznia 2009 19:23
być może w porównaniu z "połączeniem" występującym w pracy luzem wg pnh , klasyczna lonża może (ale nie musi) oferować koniowi mniej  kontaktu psychicznego. uważam, że  tak jak napisała ms_konik, stopień tego kontaktu zależy od lonżującego. można gadać przez komórkę machając  batem a można skupiać na sobie całą uwagę konia, poświęcając mu jednocześnie maksimum swojej uwagi.

np. ja mam konia którego muszę cały czas czymś interesować, zajmować.  zostawiony sam sobie od razu odpuszcza (to chyba zresztą też nie najlepiej).
hmmm czy biega "jak robot", bez kontaktu mentalnego?  pewnie, ze chodzi o to by pobiegał, ale przecież nie jest to celem samym w sobie. biega, jednocześnie bardzo uważając na mnie. szkolony jest wg starych szkół, nie pnh, więc nie reaguje na wzrok skierowany na zad itp. ale reaguje na cicho wypowiedziane słowo okreslonym tonem, na skinięcie dłoni bez bata, na rózne małe gesty. czasem na zachowanie typu westchnienie 🙂 czy zmiana pozycji ciała.
pewnie można dążyć do lepszych wyników (jak zawsze) , ale raczej nie jest tragicznie.
chyba że chodziło o coś innego?
nie zgadzam się zupełnie
lonża to praca głownie nad sferą fizyczna konia, nad tym by się rozluźniał, podstawiał
być moze wszystko zalezy tez od konia, moj mimo wielu urozmaiceń na lonży sie zamykał
to wydaje mi się ze jest to niejako nieuniknione
i nikt mnie nie przekona ze jest inaczej, ja tez nie czuję misji zbawczej by głosic wam dobrą nowinę
po prostu wyraziłam swoje zdanie
caroline   siwek złotogrzywek :)
06 stycznia 2009 19:52
moj mimo wielu urozmaiceń na lonży sie zamykał
to wydaje mi się ze jest to niejako nieuniknione

bez misji i zbawiania 😉 mozesz tylko wytlumaczyc co masz na mysli? bo ja nie bardzo rozumiem - tzn. chyba rozumiem co to jest, ze sie kon zamykal, ale nie rozumiem ciagu przyczynowo-skutkowego
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
06 stycznia 2009 20:02
Ależ Sznurko,
każdy idzie swoją drogą 🙂, super, że masz własną 🙂.
Jestem kompletnie daleka do nakłaniania, narzucania,i ogólnie wiedzenia wszystkiego lepiej.
Wykorzystałam kawałek Twojego posta, żeby zaznaczyć że koń nie musi być w trakcie pracy na lonży "wyrobnikiem trzciny cukrowej", maszynką z biegami i hamulcem.
Chciałam też napisać, że bardzo trudno jest odpowiedzieć na pytanie "mój koń ma 3 lata,
jaki patent mu założyć?", nie wiedząc JAKI ten koń jest począwszy od cech fizycznych(np.prosty, krzywy, długi, krótki) na charakterze kończąc(leniwy, latawiec, oszołom, ciapek).
Ja lonzuje przed zajazdzka, przed wsiadaniem na mlodego konia lub po przerwie, a czasem nawet typowo szkoleniowo zamiast jazdy, lub 50/50. Wszystko zalezy od konia, zapotrzebowania, celu. Do pomocy naleza czambon, wypinacze, wodza wiedenska, pessoa, bat, lonza i glos. Kazdy patent ma swoje dzialanie i te dobieram indywidualnie do kazdego konia.
Czas lonzowania, wielkosc kola i sposob pracy (duzo przejsc, malo przejsc, drazki itd) to tez sprawa indywidualna. Rozne konie - rozne sposoby.  🙂
morwa   gdyby nie ten balonik...
06 stycznia 2009 21:09
[quote author=ms_konik link=topic=1300.msg140337#msg140337 date=1231269026]
A jeśli zaproponujesz częste zmiany kierunku, tempa, dodawania, skracania, drążki,
małe przeszkódki, cofanie, chody boczne[/quote]
Jestem zupełnym laikiem jeżeli chodzi o lonżowanie, a ten fragment mnie zainteresował.
Jak wyglądają np. chody boczne czy cofanie na lonży? Koń zostaje cały czas w ruchu na kole (dużym, małym)?, cofanie też po kole?, stosujecie do tego jakieś wypięcia?

A jak zmieniacie kierunek? Zawsze zatrzymanie, zmiana, ruszenie, czy zmieniacie też kierunek bez zmiany chodu?
busch   Mad god's blessing.
07 stycznia 2009 01:51
morwa:
u mnie cofanie wygląda tak, że daję bacik przed konia i wydaję komendę "stój". Jak już stoi, to dalej trzymam bacik przed klatą i się zaczyna cofać
caroline, zastanawiam się jak wytłumaczyć by tłumaczyć tylko raz i nie zamotac się w kolejne dziwne terminy
ruda wchodząc na koło zamyka/ła się w sobie, najwazniejszy był ruch naprzód, biec, biec, im bardziej nogi niosą tym lepiej, im szybciej nogi niosą tym lepiej, reagowała oczywiscie na to o co prosił lonżujący ale na zasadzie mechanicznej, bo jak wchodziła na orbitę to miała juz swoj cudowny swiat niosących nóg
ja nie widzialam zadnego problemu jak lonzowalam ją, ba uwielbiałam to bo moj koń dobrze się lonżował, nie było z nim większych kłopotów na lonży, no moze tylko jak juz "orbitowała" to nie zawsze od razu chciała przejsc do niższego chodu

problem zobaczyłam jak wsiadlam na konia na round penie na freestyle robiąc pchającego pasażera, moj koń gdy dostał wybór ze teraz moze mnie niesc tam gdzie chce w ramach roundpenu wszedł natychmiast "na ścianę" i dokonał wyboru poruszania się tylko po ścianie, wyłączony z myślenia, bo miał swoj trakt, swoją orbitę i juz mu nic więcej nie było potrzeba. Po prostu nie wykazywal zadnej inicjatywy, nie był kreatywny, skorzystał ze znanego bezpiecznego schematu.
Dla mnie to było przerażające doświadczenie, ze włącza bieg i zasuwa po kole.
Teraz jest juz trochę lepiej ale to zadanie bardzo długo było moim koszmarem własnie przez stare złe skojarzenia - koło=koń wyłączony i zamknięty=ruch naprzód=kon robot
U mnie cofanie wygląda w ten sposób, że odwracam się całą sobą w kierunku w którym stoi koń, w niedużej odległości od niego, cofam się...i on się cofa. Nie szarpię przy tym żadnym uwiązem czy lonżą i nie wiem czy to można nazwać "cofaniem na lonży". 😁
Piękne chody boczne w kolei młody zaprezentował jak próbowałam prowadzić go "z tyłu" z ciekawości próbując patenty w tej książce Kerstin Diacont, ale nie były one celem nauczenia konia tych chodów, raczej wypróbowaniem czegoś nowego.

Mój koń miał podobnie do klaczy sznurki,. Na samym początku jak próbowałam jak też on na tej lonży chodzi.... no to chodził, tyle że był zupełnie zamknięty na mnie. Reagował na komendy głosowe, owszem, nie był potrzebny bat z tym, że jak już zakłusował to se kłusował i kłusował....i nic nie pomagało... żadne uspokajania, żaden głos, no za cholerę. Na szarpnięcie wyrwał mi lonżę z ręki. Postawiłam na zabawę, na uspokojenie, w końcu jak przypięłam lonżę to skupiłam się [i skupiam nadal] tylko na reagowaniu na komendy i koń pozbył się zapierniczania, przechodzi w niższy chód, kiedy poproszę, zatrzymuje się kiedy poproszę.
Ale tak czy siak, sznurka, ma tu wiele racji. Młodziki, które lonżowałam po kilku minutach momentalnie miały głowy w chmurach, leciały bo leciały, reagowały bo reagowały. Wywnioskowałam: "nie zanudzać młodzika na lonży"
sznurka, a może to chodzenie w okół nie było spowodowane lonżowaniem, a tym, że konie z natury "lubią" ogrodzenia (znaczy nie lubią, ale kleją się do nich).
U mnie zimą na padoku chodzi ze 40 koni. Padok ma ok 5ha, więc miejsca mają naprawdę sporo. Nie cisną się, żeby nie powiedzieć, że najczęściej wykorzystują 20% padoku. A jednak, zwłaszcza teraz gdy spadło ciut śniegu, widać,  że wzdłuż ogrodzenia są ścieżki. Kiedy wybiegają, niemal zawsze galopują po ścianach.
Wiosną, kiedy konie lecą na łąkę - wszystkie galopują wzdłuż ogrodzeń tak długo aż się wybiegają. Jak to nazwałaś, nie są kreatywne w wyborze drogi, trzymają się ściany i raczej od niej ni odchodzą. Już po kilku dniach są wydeptane ścieżki. A dodam, że wiosną z koni idących na łąkę właściwie żaden nie chodzi na lonży ani w siodle...  😉
Ja lonżuje głownie teraz, kiedy za bardzo nie mam możliwości wsiadać albo po kilkudniowej przerwie. Głównie na ogłowiu, czasem, jak chodzi bardziej regularnie to z siodłem i czambonem. Mnie uczono, żeby lonże zapinać przekładając przez wewnętrzne kółko i zapinajac na zewnetrzym.
a ja mam wrażenie że to o czym piszecie, jest w dużej mierze kwestią tego JAK się dawniej konia lonżowało.. bo wchodzenie w inny wymiar i wyłączenie się, robienie wielu rzeczy mechanicznie przez konia,może się przytrafić podczas pracy pod siodłem.. i ma to swoje powody, jak wszystko,ale nie zawsze jest to sam fakt chodzenia na lonży czy pod siodłem, raczej inne szczegóły są istotniejsze..

btw. mówi sie że po około 2-3 kółkach na lonży w jednym chodzie, bez żadnych zmian koń już zaczyna się nudzić i przestaje angażować mentalnie.. dlatego tak istotne są ciągłe zmiany i urozmaicanie ćwiczeń


jako ciekawostka

miałam możliwość ostatnio pooglądać "ciekawą" lonżę - koń na chambonie, energicznie szedł do przodu - i tyle - 5 minut stępa, 5 minut kłusa, 5 minut galopu i w drugą stronę to samo. Zero przejść, zmian tempa, nic... Więc taka lonża dla mnie jest bez sensu - rzeczywiscie wyłącza konia, niczego nie daje w sensie pracy (koń na schylonej głowie nie pracujący ani grzbietem ani dupą) - chyba nadaje się tylko do wybiegania konia - i to nie zawsze....
epk ale potem będzie można ponarzekać że lonża konia zepsuła i wyłączyła 😉 to jest to o czym pisałam, w tym momencie zaczyna się rozchodzić o to o czym pisałam - o jakość
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
20 stycznia 2009 17:56
A jakie patenty polecacie do pracy na lonży? Mam kobyłkę, która została zepsuta w młodości, pamięta urazu i bardzo niespokojną rękę ,,jeźdzca'' - chcę pomóc jej nabrać zaufania do ręki, co będzie lepsze: chambon czy wypinacze?


Czemu mam wrażenie, że nikt nie odpisał na Twoje pytanie  👀? Ja bym sprawdziła jak reaguje na wypinacze trójkątne lub czambon skórzany. Raczej nie zakładałabym zwykłych, sztywnych wypinaczy.

Ostatnio dowiedziałam się, że oblałabym egzamin z kursu na instruktora gdyby kazali mi wziąć konia na lonżę i przy zmianie kierunku zawołałabym go do mnie 😁  Podstawa w lonżowaniu to podchodzenie do konia przy każdej zmianie!!!  🤬  😁 😁 Ja chyba w końcu legnę z żalu na tym kursie... Że też takimi durnotami nam głowy zaśmiecają...
w ramach ciekawoski - philippe karl też w takim razie by nie zdał takiego kursu  😁  konie przywoływał nawet w galopie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się