Lonżowanie

Murat-Gazon, ucieka też prowadzony na uwiązie, także luźnym.
No sorki, jeśli konia coś tak boli, że noszenie kantara go uwiera, i nie jest w stanie iść przy człowieku, to dawno powinien być leczony w klinice.
HALO przeczytałam jeszcze raz opisy konia. Jest tam też "koń nienawidzi trzymania za kantar" oraz "koń jest na ścisłej diecie" (tak ścisłej, że nie powinien dostać nawet marchewki).
To mi jednak zapala czerwone światło. Dieta = koń jest chory? Jeśli chory, to może mieć wszelakie spięcia i napięcia, w tym także w głowie, szyi, które wystarczą, by mu się to nie podobało. Wiadomo, jakie zmiany fizjologiczne w ciele powodują choćby wrzody czy problemy oddechowe i gdzie koń potrafi odczuwać wtórnie ból dlatego, że boli go np. brzuch.
Może macie rację, że to po prostu zwykły cwaniak.
Ale ja bym tego konia przebadała od góry do dołu i pokazała fizjo, jeżeli to nie zostało jakoś niedawno zrobione oczywiście.
halo czy szczęścia, czy rozumu - tu bym się zastanowiła. Wszystko odbywało się w bezpiecznych warunkach, chłopak był poinformowany, że nie ma siłować się z koniem na śmierć i życie, a dbać o swoje zdrowie. Łatwiej też w takim momencie pracować ciałem i batem, jeśli ktoś takiego gagatka trzyma.

To był koń nietrafnie kupiony do szkółki i nauczył się, że instruktorkom jest w stanie się wyrwać (w poprzedniej stajni miał silnego faceta za właściciela i chodził w zaprzęgu, nie-końscy właściciele szkółki go wzięli "bo ładny"😉.
Dlatego zaznaczyłam w swoim poście, że te sposoby są ryzykowne, ale ja musiałam szybko i skutecznie uzyskać posłuszeństwo u konia, który był zdrowy, ale zbyt pewny siebie. Zadziałało, koń wrócił do pracy z dziećmi pod moją superwizją.
halo czy szczęścia, czy rozumu - tu bym się zastanowiła. Wszystko odbywało się w bezpiecznych warunkach, chłopak był poinformowany, że nie ma siłować się z koniem na śmierć i życie, a dbać o swoje zdrowie. Łatwiej też w takim momencie pracować ciałem i batem, jeśli ktoś takiego gagatka trzyma.

To był koń nietrafnie kupiony do szkółki i nauczył się, że instruktorkom jest w stanie się wyrwać (w poprzedniej stajni miał silnego faceta za właściciela i chodził w zaprzęgu, nie-końscy właściciele szkółki go wzięli "bo ładny"😉.
Dlatego zaznaczyłam w swoim poście, że te sposoby są ryzykowne, ale ja musiałam szybko i skutecznie uzyskać posłuszeństwo u konia, który był zdrowy, ale zbyt pewny siebie. Zadziałało, koń wrócił do pracy z dziećmi pod moją superwizją.


No to co podałaś to rzeczywiście przepis na katastrofę.

Imho przy cofających się koniach na zasadzie jest okazja to spierdzielam bardzo się przydaje zaaranżować sytuacje gdzie się gagatek dupą na coś nadzieje (choćby na ścianę czy ogrodzenie).
Ogólnie pomoce "popędzające" z ziemi (inna osoba) muszą być mocniejsze niż te, które on nagle uznaje za wstrzymujące (ot kantar przy prowadzeniu).

Ja jestem "sadol posłuszeństwa" (może dlatego, że mam dzieci i u nas w stajni często małe pieski pod nogami luzem biegaja itd.) i bym takiego gnojka wzięła na pseudo lonżownik czyli nie taki gdzie zawsze chodzi i wie , że nie ma jak nawiać, tylko na jakiś zrobiony ze stojaków, drągow i taśmy i każda taką akcję "do tyłu" kończyła takimi batami na dupie z przypięta reklamowką -straszakiem do galopu aż do upadłego, żeby mu się zakodowało, że to ja zarządzam nóżkami i tempem nóżek a nie on.
Wielkie dzięki za odp i za rady  😉, halo jest tak jak piszesz - napina szyjsko (a ma co napinać) i zwiewa ale jest problem - idąc w wygięciu musiałabym mu chyba wygiąć szyję o 90 stopni żeby mu chociaż utrudnić, z mniejszym wygięciem sobie poradzi bo się rzuca na zewnątrz.. jest to niski i krępy koń (kn) i nie jest to dla niego żadna sztuka, wypinacze na lonży musiałby mieć cały czas na krótko żebym miała jakąśkolwiek kontrolę.. kiedyś  z tego samego powodu zapięłam go konkretnie, lonżę trzymały dwie osoby, bat na tyłek, bez efektu (rzucał się po ścianach zamknietego lonżownika, dębował i tyle... po pół h walki puściłam go luzem, pokazałam banana i stał się cud - koń kłusuje galopuje, zmienia kierunki... nic tylko skrzydła doczepić  :marze🙂. Głowa go naprawdę boli kiedy trzyma się za kantar albo blisko ryja od momentu kupna praktycznie, na luźnym uwiązie idzie spokojnie - o ile go nie najdzie ochota - jak idzie na obiad albo na pastwisko wszystko jest cacy, o dziwo ogłowie mu jakoś nie przeszkadza. Dla ścisłości koń jest regularnie oglądany przez veta.

Już trochę w kropce jestem, z nim się od zawsze pertraktowało i z ziemi i z siodła, od kiedy ludzie mądrzejsi ode mnie rozkładali nad nim ręce... I naprawdę nie żaliłabym się gdyby nie to, że zrobiło się bardziej niebezpiecznie (niż zwykle). Pamiętam że kiedyś posunęłam się do ostateczności - zrobiłam pętlę z łańcucha. Było to w dniu, kiedy przy prowadzeniu spróbował mnie jeszcze zaatakować. Sytuacja od razu się poprawiła - prowadził sie jak janioł na luźnym uwiązie, był lonżowany na luźnej lonży (wtedy nawet z luźną miał problem) - i spasowałam z łańcuchem, ale jeśli tego będzie wymagało moje i innych bezpieczeństwo to nie zawaham się spróbować po raz drugi ( z kolca - przy prowadzeniu nawiewa bez problemu bo się cofa).

Na razie w akcie desperacji zamówiłam easy ride, bo widzę że jest mega sfrustrowany brakiem żarcia (tylko siano moczone zgodnie z zaleceniami veta - bo jest GRUBY (teraz już nie tak gruby haha)), zestresowany i wkurzony. Nie trudno zgadnąć gdzie biegnie jak już się urwie - na najbliższe zielone..., jak nie wypali to może CBD..? W następnym miesiącu robię mu badania na wnętrostwo bo też to podejrzewam  🙁

Aktualnie, jeśli się postaram, mogę go nawet poprosić o galop na lonży lub luzem po kole o średnicy orzecha włoskiego... POD WARUNKIEM ŻE WIE, ŻE COŚ ZA TO DOSTANIE  :jogin:


edit:
Kotbury u mnie była akcja z batem ozdobionym dwoma worami na śmieci, balonami na hel i wiatrakami dla dzieci ( wszystko to na jednym bacie lol) machałam aż mi ramię odpadło, patrzył jak na średnio interesujący film. Jeśli chodzi o podejście później odpisane... mam raczej złe wspomnienia. Potrafi być bardzo uparty  - tzn leje się ze mnie, leje się z niego i to tyle.

edit 2:
Zaczynają mi przychodzić do głowy naprawdę dziwne rozwiązania - np wędzidło zakładane do kantara na czas prowadzenia, smakowe albo wysmarowane pastą smakową...
Oblivion, to pisz od razu, że masz do czynienia z wściekle głodnym kn 🙂
Na moje, to zostaje ci wędka z "marchewką".
Na wędzidle też nie utrzymasz, chyba że się nabierze, że coś je.
Nie wiem, wiecheć siana włożyć do pyska i na tym prowadzić?
I nie lonżować bez ograniczenia (bo rozumiem, że odchudzasz, więc wymuszasz ruch).
Nie byłabym tak sceptyczna, gdybym nie widziała jak Fachowiec (prawdziwy) jedzie przez cały plac na obcasach za... szetlandem.
Im bardziej, hm, zwarty 😉 koń - tym trudniej go wygiąć. Bo to trzeba wygiąć, a nie załamać łeb.
Nie sądzę też, że dałoby radę szkolenie na katarze sznurkowym.
Koń jest zdeterminowanym wie czego chce (JEŚĆ!) i jak to uzyskać.
Na moje - to musisz tak układać sprawy, aby wyeliminować ryzyko twojej przegranej. Do zera.
Bo, tfu, kiedyś nie zdążysz puścić...
Ja mam tylko jeden palce zdeformowany, bo nie zdążyłam puścić, ale może być gorzej, niestety.
Wygląda na to, że konik potrzebowałby bieżni. Albo kilku godzin karuzeli boksowej.
I pełnego, "niczym", brzuszka.
Oraz - roboty, konkretnej roboty.
Może można go oprzęgnąć? (zakładam, że ze względu na kopyta nie bardzo może nosić jeźdźca).
Współczuję, bo z odchudzanym "zimniokiem" człowiek sobie łatwiej poradzi niż z kn-em.
I powinnaś mieć taką świadomość: że masz głodnego perszerona, tylko "niepodobny" 😉
Czyli pozostaje mi przemalować się na zielono  🤣
Niemniej dziękuję za wsparcie psychiczne, czuję się pewniej, popróbuję bo do tej pory niestety ani pogody ani czasu. Doszedł do mnie co prawda zamówiony gog, ale teraz na pewno nie użyję go do prowadzenia. Spróbuję na razie prowadzić przodem do konia przede wszystkim no i jakieś triki na odwrócenie uwagi tak jak pisze halo. Szczerze to myślałam że jak zrzuci trochę to będzie bardziej skory do pracy ze względu na to, że jest mu lżej. Niestety jesteśmy w połowie odchudzania a on zaczął się stawiać z coraz większą łatwością BO MU LŻEJ  😜 Dostałam też namiary na grupę ludzi z podobnymi problemami. Jak będą jakieś postępy a ja będę jeszcze miała czym pisać to dam znać jak poszło  😉
Sorry za  🚫 ale czy ktoś z Was spotkał się w życiu z „normalnym” knem? Jakieś takie do niczego nie przydatne te konie, chyba że ktoś naprawdę lubi sobie zdrowie i nerwy szargać 😉
larabarson ja spotkałam dwa - chodzące w malej szkółce, fajne dla początkujących i bez problemu przewożące przez BOJ. Natomiast były to już konie 10+ więc nie wiem jak wyglądała droga do osiągnięcia takiego stanu rzeczy 😉
Co do lonżowania to najważniejszej w życiu lekcji pt. 'nie owijaj lonży wokół nadgarstka' (miałam 13 lat i mało rozumu) udzielił mi kucyk w typie szetlanda.
labarson
Ja mam kilka mlodziakow ktore nie sprawiaja problemu.
larabarson, ogromna większość "nienormalnych" koni, to konie źle wyszkolone, krzywe, kulawe, z problemami zdrowotnymi, źle robionymi kopytami, źle karmione, etc. Sama mam 2 konie, które można określić mianem "trudne", ale wyszkolone są dobrze. Grzeczne w obsłudze, na lonży i pod siodłem, a że nadmiar temperamentu czasem wyjdzie uchem - cóż to żywy zwierzak - ma prawo błąd popełnić. Byle robił to bez konsekwencji zdrowotnych własnych lub czyichś.
Ale pytanie bylo o kn-y konkretnie 😉
Ale larabarson, pytała chyba o normalne KN-y (Koniki Polskie). A o takie faktycznie trudno. Znałam z 8, jeden faktycznie jezdny i bezpieczny w obsłudze ale nie nadawał się dla słabo jeżdżących. To konie w typie prymitywnym z całą baterią zachowań wynikających z tego. Dobre wyszkolenie ich to podstawa, często zaniedbana niestety co kończy się fatalnie.

KaNie, ty masz młode KN-y?
Ale pytanie bylo o kn-y konkretnie 😉

Aaaa ja przeczytałam "z normalnym koniem" nie knem (wzięłam to za literówkę)  😵
Przepraszam  😡
epk
A sorry. Na szczescie nie mam kn . Chociaz bardzo je lubie.
Ja znam całe stajnie świetnych kn-ów. Moim zdaniem podobnie jak hucuły nie są to konie, które lubią prace na ujeżdżalni. Oczywiście znajdują sie jakieś wyjątki ale generalizując albo ktoś ma pomysł co z takim koniem rzeczywiście robić albo zaczną sie problemy. Te konie dużo gorzej znoszą bezsens pracy w rekreacji pt 100 kołek w jedna i w druga stronę a jak w czymś nie widza sensu i ich coś nie interesuje to dość szybko to pokazują. Z moich obserwacji koni ras prymitywnych wynika, ze one doskonale sluza człowiekowi jeśli są chowane wolnowybiegowo, najlepiej w stadzie własnego gatunku a ich użytkowanie w głównej mierze dotyczy wyjazdów w teren. Wówczas te konie w zasadzie nie sprawiają żadnych problemów i są wspaniałymi towarzyszami. Oczywiście istnieją hc czy kn, które odnajdują sie w pensjonatach, w jakichś tam treningach ale nie jest to raczej typowe dla tych ras i często trzeba sie mierzyć z jakimiś problemami behawioralnymi. Najbardziej zepsute konie szkolkowe jakie znałam to były właśnie prymitywy, pierwszego (prawie)kopa dostałam od hc w boksie (szkółka w której jeździły dzieciaki...). Te konie po prostu szybko i dosadnie pokazują, ze coś im nie leży
vanille ja akurat o hucułach mam zupełnie inne zdanie. Owszem są często upartymi chamami ale wszystkie jakie znałam to świetne konie rekreacyjne, w pełni bezpieczne i z ziemi i z siodła, i na ujeżdżalni i w terenie, natomiast kn-y nie znam żadnego choćby przyzwoitego. Małe, brzydkie, wredne i uparte, z „pustymi łbami” 🤣
A ja w 1999 roku uczyłam się jeździć na klaczy kn, do tej pory pamiętam jej imię i to jakim wdzięcznym i cierpliwym koniem była. Poza tą stajnią o dziwo nie miałam już do czynienia z tymi konikami. Nasz region za to "hucułem stoi" i na hucułkach uczyłam się skakać. Były takie cztery zdolne bestie, które niejednego w skoki wkręciły, skakały przeszkody do 110 cm, mam to nawet udokumentowane. Huculaki są super, jak dorobię się potomstwa, które zechce dzielić ze mną pasję, to na pewno kupię jako pierwszego konia hucułka  😉
larabarson, ja kiedyś też tak myślałam. Hc przynajmniej miewają słodkie ryjki a kn miałam wrażenie, że nawet wyraz pyska, oczy mają takie wredne. Chyba to kwestia umaszczenia, bo wiele osób ma podobne zdanie 😁 ale jak zaczęłam jeździć w tereny do osoby, która ma same kny to zmieniłam zdanie. Co nie zmienia faktu, że sama sobie bym konika raczej nie kupiła.
No a nasza forumowa galopada ma przecież super szport pony kn'a. Myszaty ma sportową linie i super skakał z tego co pamiętam  😉
Jasne, są takie konie i wśród hc i wśród kn. Ale też nie bez powodu ludzie kupują dzieciom inne kuce jeśli chcą, żeby startowały w zawodach. Dużo można osiągnąć ciężką pracą ale po co sobie dokładać, jeśli można kupić konia z predyspozycjami 🙂
Moja przygoda z kn'ami zaczęła się gdy dziecięciem będąc rodzice zabierali mnie do szkółki gdzie nie licząc wtedy jednej klaczki wlkp - same kn'y i właściciel prawdziwy pasonata - hodowca. Koniki te chowane w systemie wolnowybiegowym (ogrom pastwicho zielone) trzymane w dużym stadzie, chodziły w 2- 3 godzinne zastępy po 5-7 koni, klacze i ogier (!) z dziećmi na grzbietach, posłuszne jak baranki, ogon za ogonem... nigdy nic się nie stało, zawsze słuchały ale wiem że i system trzymania i forma w jakiej odbywały się lekcje sprzyjała utrzymaniu dobrostanu tych zwierzów. Ktoś już wspomniał że nie jest to typ konia przeznaczony do pracy na ujeżdżalni i w większości przypadków to się zgadza - one wolą "migrować"  😉 Mój ma takiego pecha że nie dość że jestem urodzonym pingwinem, to jeszcze trzymany jest zawsze na osobnej kwaterze bo innym koniom upuszcza krew i podrzyna gardła.

Info z dzisiaj:
Zaczęłam być cwana i biorę go na ganianie na kwaterę która jest tuż obok, graniczy ogrodzeniem. Trzeba przejść 3 metry i już jest się na drugiej kwaterze. W jedną poszedł ok, biegał ok (luzem), z powrotem na jego kwaterę był już problem. Dałam cuksa ale zdążył zjeść zanim przekroczył bramkę swojej kwatery więc ofc się urwał. Dobrze że zamknęłam mu wszystkie drogi ucieczki, miałam okazję poganiać go trochę z batem. Jak się nabiegał to sam wrócił do mnie, wzięłam i na luźnym uwiązie zaprowadziłam na kwaterę. W weekend wezmę siostrę i będziemy eksperymentować. Fajnie że było go dzisiaj gdzie poganiać za karę, ale muszę mieć na niego jakiegoś haka kiedy nie będę mogła się obwarować pastuchem dookoła...

Edit:
vanille u mnie to jest tak, że lubię czuć tę historię i naturę dzikusa tarpana, konika pierwotnego  😁 To mnie kręci ; )  Ale z drugiej strony powiem Wam, że trochę jest z tym problem, szczególnie jak się uprę żeby jeździć z trenerem. Bo mam wrażenie że trenowanie kn'a i trenowanie "normalnego" konia to jednak dwie różne bajki. Normalny koń dostanie ode mnie wpier... jak się wydurnia pod siodłem i jest janioł. Mój grubas nigdy nie dostanie ode mnie nawet trzech szybkich, bo jeszcze mi życie miłe. W większości przypadków jest zachęcany do pracy, upominany w ostatecznej ostateczności. To są chwyty takie, których nigdy nie stosowałabym wobec "normalnych koni" bo to wszystko psuje - ludź przecie zawsze ma być górą. A u nas różnie bywa, ja wiem doskonale że on wie doskonale... itd.  🙄

Edit 2:
Pamiętam jak ten pan - hodowca pasjonata - postępował ze swoimi konikami: Na 1,5 rocznego konika mogliśmy wsiadać na oklep, bez żadnego sprzętu (strasznie to teraz brzmi)- zawsze był anielski spokój, taki robiony był imprinting. "Zajeżdżane" były idąc w zastęp do lasu... np na pół h, pod doświadczonym jeźdźcem, prowadzone dodatkowo przez kogoś z ziemi, z połową stada. Zawsze był anielski spokój  😁 Nigdy nie widziałam żeby te konie brykały, ponosiły, kopały czy cokolwiek pod siodłem. Takie były, że jako młoda dziewoja bawiłam się z 2,5 latkami w pseudo lonżę na drągach - zawsze był anielski spokój. Co za miłe wspomnienia  😉
Oblivion a co Cię skłoniło do zakupu kn’a? Bo skoro sama piszesz, że jesteś urodzonym pingwinem a konik polski no tez sama przyznałaś, ze się do tego kompletnie nie nadaje, to co było powodem do zakupu?
Serio lubisz jak koń ma Cię w...nosie i uskutecznia własne durne pomysły, totalnie się z Tobą nie licząc?
Nie bierz tego za złośliwość, ja po prostu chciałabym wiedzieć, bo przyznam szczerze, że trudno mi to pojąć.
[b]larabarson [/b]-Każdy koń może wykonywać elementy ujeżdżeniowe o ile ma 4 nogi  więc nie rozumiem a on jak nie rozumie to zrozumie ; P. Jestem dumna z tego jak mój teraz chodzi (nie jest to ofc poziom GP haha, ale widać że coś tam robimy). Nie wiem komu podobałoby się że koń ma go w nosie  🙄 Mój ma charakter jak każdy koń, jest wiele upartych koni na tym świecie. Jedni sobie z nimi radzą, inni radzą sobie jakoś, inni sobie wcale nie radzą. Jedni sprzedają, inni próbują... 😉 Wiadomo że jeśli sytuacja byłaby zbyt beznadziejna to droga jest tylko jedna, ja do tego mam pewną świadomość że on jest dość trudny (w moim odczuciu), domyślam się że wylądowałby na czyimś talerzu gdybym go sprzedała...
Nie zapominajmy że każdy ma wobec konia inne oczekiwania - ktoś chce konia do sportu, ktoś chce bezproblemowego konia dla dziecka, a ktoś inny chce konia towarzysza i każdy ma inne granice tolerancji na pewne zachowania. Sprzedać jest jednak znacznie łatwiej w obliczu problemów, ale też nie każdy jest w stanie z tymi problemami walczyć. To co dla jednego byłoby przekreśleniem konia, dla drugiego jest jeszcze do zaakceptowania i jest to zupełnie normalne bo każdy z nas jest inny  😉 Ja ogólnie długo szukałam, bo z racji ciągot do ujeżdżenia i oczywistych ograniczeń w budowie kn'ów szukałam czegoś co nie mieści się w typie rasy. Znalazłam pod Wawą 4 letniego dzikusa z lasu, to była miłość od pierwszego wejrzenia 🤣

A tak jeszcze uściślając - on się ze mną liczy w wielu kwestiach, już przepracowanych, bo wie co będzie jak nie posłucha (to nie jest tak że chodzi tylko na marchewki). To dotyczy pracy z ziemi luzem i na dwóch lonżach - którą uwielbia o dziwo, pracy z siodła - wie gdzie jest mój limit tolerancji na jego humory. Nie mogę się doczekać weekendu kiedy się za niego zabiorę > : } Bo tego prowadzenia na uwiązie nie przepuszczę... 
Myślę, że jak ktoś ma duży kontakt z jakąś rasą to po prostu w nią 'wpada'. Ja jak jeździłam dużo na hc to też zaczynałam myśleć o zakupie hc 😀 to są bardzo urocze rasy i mają swoje zalety, no ale często na ujeżdżalni po prostu pokazują rogi i moim zdaniem mają gorsze zdolności adaptacyjne do sytuacji, które im nie odpowiadają.

EDIT: Tak mi się przypomniało to powiedzonko, że z ogierami negocjuj, klacz poproś, a wałachowi każ (czy coś w ten deseń). No to prymitywy w przypadku zwiększenia wymagań są właśnie jak ogiery. Z nimi trzeba negocjować 😀
vanille, to było zupełnie inaczej: ogierowi każ, z wałachem negocjuj, do klaczy pisz podania.

Oblivion, czyli pomaluj się na zielono 😉
A poważnie - to masz rozwiązanie: lonżuj na 2 lonżach, prowadzaj na 2 lonżach.
Dołóż roboty, np. i trening i teren łącznie - wydłuż czas, dołóż żarcia.

Zana fajne kn-y, znajomy ma. Ale codziennie zasuwają w zaprzęgu jak na duże. Także sportowo.
Roboty mają tyle, że swobodnie mogą się paść na full zielonym.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
26 marca 2021 07:35
To ja znam jeszcze inną wersję tego powiedzenia  🤣
Wałachowi każ, Ogiera proś, a z klaczą negocjuj 😉

Ja mam ogromny sentyment do koników, w stajni w której zaczynałam jako dziecko była mała hodowla. Świetne, dzielne konie. Jako 10 letnia dziewczynka mogłam jechać na ogierze za klaczą w teren. Miały swoje za uszami, jedna klacz notorycznie mnie celowo zostawiała na płocie, albo drzewie, przechodzila pod sppdem, a mnie gałąź lub belka zdejmowała z siodła  😁 Ale jak już się człowiek z taką myszą dogadał, to były cudowne i mega oddane. Gdyby nie to, że mają tak dużą skłonność do tycia i związanych z tym problemów to kupiłabym sobie konika, albo haflingera, które też są swietnymi kompanami. Niestety nie mam tyle możliwości zapewnienia spalania kalorii.
halo - z dwoma lonżami jest problem - musiałabym go ciągle rozbierać i ubierać, niepraktyczne bardzo :/ Dzisiaj wzięłam go w obroty i oto efekty:
- na cuksa / miniaturową marchewkę - jak zje to go nie ma
- siano - j.w., musiałabym ze sobą zabierać pół kostki na przeprawę z kwatery na plac
- odwracanie uwagi - komendy, mówienie, poklepywanie - nie interesuje go to
I tak dotarłam do łańcucha ( bo, jak pisałam wcześniej, inne patenty raczej odpadają (kolec / ogłowie z niego zjeżdża kiedy się cofa, jest ogólnie krótki więc wypięcie też nic nie dało).
Koń prowadzi się normalnie na luźnym uwiązie z łańcuchem, prowadzony przez jedną osobę we wszystkie strony świata 🙂

Oblivion, gdy się chce (musi) to się znajdzie sposób 🙂
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
28 marca 2021 13:46
Oblivion,
możesz spróbować kantara dually (monty roberts), u mnie się sprawdził na
wspinacza i uciekacza-cofacza (takie już naprawdę cieżkie przypadki).
Koleżanka rozprawiła się przy jego pomocy z koniem,
który wspinał się, odwracał i uciekał.
Ogólnie dyscyplinuje mocno konie i co dla mnie jest super, bo głównie pracuję jednoosobowo,
że uczy konia reakcji na presję "od przodu".


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się