Wybór kierunku studiów

W kwestii Hindusów (tak ogólnie) - może ma znaczenie, że to kiedyś była kolonia brytyjska, a angielski jest nadal językiem urzędowym...? Pewnie najłatwiej im zdobyć pozwolenia na pracę (a może i nie potrzebowali takich pozwoleń). Choć moim zdaniem to wyjątkowo specyficzny angielski...

Coriolania, Nawet nie wiesz jak się cieszę z Twoich postów. Rozjaśniły mi wątpliwości 😉
Sankaritarina  Cieszę się, że komuś ta pisanina pomogła  :kwiatek: W razie pytań z chęcią odpowiem. A indyjska wersja angielskiego... Cóż, mam nadzieję, że na studiach mi kłamią i to się nie rozprzestrzenia do globalnego angielskiego  😁

smarcik Absolutnie się nie dziwię ani tej reakcji, ani temu, że "zagranico" mogą tak uważać. Studiuję tutaj, do tego wielu moich bliższych znajomych to doktoranci, młodzi doktorzy albo studenci działający naukowo, sama jeżdżę na konferencje i za dużo widziałam, żeby myśleć inaczej  😉 W tym konkretnym wypadku "nasza dziedzina" to była filologia angielska i tak, można się w USA czy UK spotkać z powątpiewaniem, czy Polak w ogóle zna się na literaturze angielskiej albo na języku, ale z drugiej strony - gdybyśmy regularnie temu zaprzeczali, to nie byłoby takich poglądów. Jak uczelnie z Top 5 w Polsce cieszą się, że załapały się w ogóle do rankingu szanghajskiego albo że są w pierwszej pięćdziesiątce uczelni Europy wschodniej i zachodniej Azji, to co ja mogę powiedzieć  😉 Szacun dla każdego, kto daje radę się wybić i osiągnąć coś na międzynarodową skalę.
Coriolania bardzo ciekawe to co napisałaś. Ja jestem już bliżej niż dalej zakończenia filologii hiszpańskiej w Bcn i zastanawiam się co potem. Siłą rzeczy to nie są studia tłumaczeniowe ani pedagogiczne, samo grzebanie w języku i później najwyżej można sobie dorobić Master z nauczania języka hiszpańskiego jako języka obcego. Jak wybierałam ten kierunek to miałam zamiar mieszkać w Hiszpanii forever, ale teraz sobie myślę co bym mogła robić jeśli zdecydowałabym się wrócić do Polski albo wyjechać sobie do innego kraju. Zdecydowałam się skończyć tutejszy uniwersytet, żeby mieć większą mobilność jeśli chcę się zajmować tym konkretnym językiem i mieszkać w innym kraju/krajach a nie jestem nativem. Z drugiej strony jak mi się przyśni i wrócę do Polski będąc ekspertem w dziedzinie języka za to bez warsztatu translatorycznego to trochę lipka. Sama jestem ciekawa jak to się dalej potoczy, ale jakoś specjalnie się nie martwię bo jestem raczej elastyczna i adaptuję się do pracy na różnych stanowiskach jeśli coś mnie zainteresuje albo do czegoś ma mi posłużyć. No dobra, gastro nienawidzę i się nie nadaję  😂
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 marca 2018 20:08
W kwestii Hindusów (tak ogólnie) - może ma znaczenie, że to kiedyś była kolonia brytyjska, a angielski jest nadal językiem urzędowym...? Pewnie najłatwiej im zdobyć pozwolenia na pracę (a może i nie potrzebowali takich pozwoleń). Choć moim zdaniem to wyjątkowo specyficzny angielski...


nie mam pojęcia, jak wydaje się work permit w UK, ale w Polsce działa to tak, że jeśli firma X chce zatrudnić specjalistę z technologią Y to urząd poza sprawdzeniem innych rzeczy, sprawdza też, czy w kraju nie ma osób, które mają takie kwalifikacje. Jeśli mają i firma może je zatrudnić - to ten work permit nie zostanie wydany. Dodatkowo, jest on wydawany na jedno konkretne stanowisko na konkretny czas. To znaczy, że przed podpisaniem kolejnej umowy, zmiany stanowiska, trzeba na nowo starać się o takie pozwolenie.
Dlatego, jeśli nie mogę znaleźć na rynku dostępnych osób ze specjalistycznymi umiejętnościami, zacznę się starać o obcokrajowca spoza UE z doświadczeniem, ale muszę się liczyć z tym, że mogę się naciąć na przekręt już na etapie rozmów skajpowych, że będzie to trwało wieki, że każda "operacja" prawna z tym pracownikiem będzie trudniejsza.
Więc nie dziwię się, że nie chcą zatrudniać juniorów spoza kraju. Też nie chcę, po co mi, jak mam Polaków z tymi samymi skillami.
W UK jest kilka rodzajów pozwolenia na pracę. Pozwolenie dla tych najbardziej "wartościowych" imigrantów, czyli przedsiębiorców, inwestorów, geniuszy w swoich branżach nie wymaga zaklepania sobie stanowiska przed przyjazdem. Jeśli jednak o work permit aplikuje ktoś niełapiący się do tej kategorii, to w sumie jest tak samo, jak mówisz, madmaddie - obowiązuje znalezienie sobie przedtem pracy, na którą nie ma lokalnych chętnych, są z tym związane dodatkowe obowiązki dla pracodawcy, pozwolenie nie przechodzi na kolejnego pracodawcę i ogólnie może to utrudniać życie.

feno Filologia hiszpańska w Hiszpanii to jak filologia polska u nas, co powstrzymało mnie przed aplikowaniem na anglistykę do UK (a list motywacyjny na Cambridge już był w połowie napisany  :lol🙂 Tak jak piszesz, no nie było siły, żeby Was uczyli tłumaczyć, ale za to pewnie dzięki nauce tam zyskałaś trochę rzeczy, których nie mają absolwenci gdzie indziej i znajdziesz sposób, żeby to wykorzystać do czegoś fajnego.  🙂
Ja tam po filologii hiszpanskiej skonczylam jako copywriter w argentynskiej agencji reklamowej  😜
Choc ani studia, ani przyjazd tutaj nie byl moim celem, ja generalnie zyje bez planow i poki co nie narzekam  😁
Wracając do mojego pytania sprzed dwóch stron, przemyślałam sprawę i na pewno rezygnuję z weterynarii, nie ma sensu się tam pchać jeśli boję się chociażby psów i robienie przed nimi uników. 😉
Jeśli nie musiałabym przejmować się finansami to myślę, że poszłabym w konie, ale myśląc realnie najwięcej satysfakcji dałoby mi bycie lekarzem (nie patrząc na pieniądze). Laboratorium byłoby zbyt nudne żeby dobrowolnie tam siedzieć wg mnie. Pozostaje jeszcze do rozpatrzenia kwestia psychologii.
Na chwilę obecną plan A to medycyna, B chemia/psychologia, C zootechnika. Mam nadzieję, że podejmę dobry wybór i nie będę żałowała 🤔 I, że napiszę maturę tak żebym miała jakiekolwiek szanse na dostanie się na medycynę...

Dzięki dziewczyny :kwiatek:
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
16 marca 2018 19:09
Jak nie wiesz co chcesz w zyciu robic to nie radzę wybierać sie na chemię. Zderzenie z rzeczywistością moze byc dość hmmm niemile  😉 Ps. Wiem co mowię, jestem chemikiem.

I praca chemika w pl to czesto hmmm  szkoła. Jak chcesz i mozesz zostać w nauce to uczelnia, poza nimi w Polsce nie robi sie R&D. No a jak nie to jakas  szansa na jakiś lab za marna kasę albo przedstawiciel handlowy i sprzedaż. Świetlana przyszłość to nie jest i kasa tez raczej mała. Czyli po studiach najcześciej nie rozwijasz sie a raczej cofasz. A to wielka szkoda.
Ja mam takie pytanie do dziewczyn, które wypowiadały się kilka stron temu w temacie podjęcia studiów w zaawansowanym wieku 😀 Jak to organizujecie? Tzn. mam na myśli aspekt finansowy? Pracujecie w 'swojej' branży i studia robicie jakoś na boku?
Pracowałam na pełen etat i namówiłam pracodawcę na częściowe dofinansowanie studiów. Tylko u mnie studia były trochę związane z tym co robiłam, więc pracdawca był bardzo chętny, bo jeszcze lojalkę ode mnie dostał na 2 lata.
[quote author=Miłka link=topic=132.msg2765701#msg2765701 date=1520883696]
Coriolania  myślałam nad byciem tłumaczem, taka praca w ambasadzie np wydaje się być fajna.
[/quote]

Milka
o powyzszym to raczej zapomnij
tlumacz w ambie nie jest potrzebny - ogolnie osoba w ambie bez znajomosci lokalnego jezyka to jest żart i wstyd, a nie profesjonalizm (wiem, ze sie zdarza, ale pozostawie bez komentarza) - i dosc szybko w stosunku do takiej osoby zostanie przez lokalnych partnerow zastosowana polityka zamknietych drzwi
w przypadku braku lokalnego jezyka, jako tlumacz idzie sekretarz (nie mylic z sekretarka), ale to jest wstyd ...
majac jako atut w zasadzie tylko znajomosc jezyka, mozesz w ambie pracowac jako sekretarka/ recepcjonistka

ogolnie o tym co sie dzieje na placowkach (z duzym przekasem, zwlaszcza w komentarzach) mozesz poczytac na blogu rm
cicho tam ostatnio, moze go znalezli ...
https://radcaminister.wordpress.com/

pod katem ewentualnego wyjazdu warto przemyslec pod ktorymi rzadami wyjedziesz (w koncu ich "wymysly" trzeba bedzie na miejscu realizowac) i zorientowac sie jakie sa relacje z danym krajem w okresie planowanego wyjazdu


jesli chcesz byc tlumaczem i nie straszne ci wyjazdy to uderzaj lepiej do organizacji miedzynarodowych lub instytucji unijnych,
linki znajdziesz na stronie MSZ
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2018 13:37
Pracuję i z roboty finansuje studia. 800 zł miesiecznie z wypłaty idzie na czesne.
Nie kupuję gotowych dań w robocie, nie kupuję zbyt wielu ciuchów i nie wychodzę towarzysko, bo i tak nie mam czasu :P A do pracy jadę rowerem 😀
Strzyga, a jesteś na niestacjo? Pytam z czysto organizacyjnej strony.
Ja i tak już jestem nauczona takiego żywota. Pasje pochłaniają dużą część mojej wypłaty. To, co mi zostanie (hehe...) odkładam na podyplomówkę, bo za chwile kolejna rata do zapłaty. Kupuję tylko to, co absolutnie niezbędne. Oduczyłam się nawet kompulsywnego picia kawy z automatu, bo to niby niewielkie kwoty, ale w skali miesiąca spokojnie opłaciłabym z tego karnet na fitness. Wiodę więc życie dość ascetyczne ale szczęśliwe 😀
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
17 kwietnia 2018 21:40
[quote author=Miłka link=topic=132.msg2765440#msg2765440 date=1520804059]
Zastanawiałam się też nad pracą w policji (kto nie chciałby być policjantem konnym?  :oczy2🙂
[/quote]
Jesli dalej rozwazasz ta opcje, moge opowiedziec o realiach pracy w policji. Ja co prawda pracuje w Anglii, ale teraz w wiekszosci Europy te realia sa praktycznie takie same - lacznie z faktycznymi szansami na dostanie sie do sekcji konnej (w skrocie mowiac - zostanie policjantem tylko po to, zeby sobie patatajac na koniku to troche marzenie scietej glowy 🤣 )
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 kwietnia 2018 09:54

[quote author=Miłka link=topic=132.msg2765440#msg2765440 date=1520804059]
Zastanawiałam się też nad pracą w policji (kto nie chciałby być policjantem konnym?  :oczy2🙂
[/quote]

Ja bym nie chciała!  😂

Becia ale post wyciągnęłaś  😜 To jest bardzo ciekawy temat na pracę badawczą "oczekiwania młodych ludzi versus rzeczywistość rynku pracy", ale też szalenie interesujące wydaje mi się, skąd w ogóle bierze się taka idealizacja postrzegania pewnych zawodów przez młodych ludzi, mimo tego, że przecież jest obecnie szeroki dostęp do informacji, są media itp. Nie tylko w kwestii pracy w policji, ale ogólnie  🙂

vanille ja też łączę pracę ze studiami, jakbyś chciała coś wiedzieć to śmiało  😉 Ale rozumiem, że podyplomówkę już robisz?  👀 Czyli de facto masz w tym doświadczenie?  😉
smarcik, tak, robię podyplomówkę ale zjazdy mam rzadko i w weekendy, więc nie mam problemu z pogodzeniem tego z pracą w tygodniu.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 kwietnia 2018 13:46

[quote author=Miłka link=topic=132.msg2765440#msg2765440 date=1520804059]
Zastanawiałam się też nad pracą w policji (kto nie chciałby być policjantem konnym?  :oczy2🙂


Ja bym nie chciała!  😂

Becia ale post wyciągnęłaś  😜 To jest bardzo ciekawy temat na pracę badawczą "oczekiwania młodych ludzi versus rzeczywistość rynku pracy", ale też szalenie interesujące wydaje mi się, skąd w ogóle bierze się taka idealizacja postrzegania pewnych zawodów przez młodych ludzi, mimo tego, że przecież jest obecnie szeroki dostęp do informacji, są media itp. Nie tylko w kwestii pracy w policji, ale ogólnie  🙂

[/quote]

A skąd niby mają to wiedzieć? Rodzice są z innej epoki kariery zawodowej, na uczelniach tego nie mówią (studia swoje, uczelnia swoje, nawet w takim wymiarze jak informatyka na uniwerku, a praca w firmie IT), a w internecie każdy może napisać wszystko. i komu wierzyć? poza tym, pracując już jakiś czas w rejonach rekrutacyjnych wiem mnóstwo rzeczy, których nie przeczytałam w trakcie researchu w internecie przed poszukiwaniem pierwszej pracy, a które są istotne.
Z drugiej strony, rzeczywistość i realia mają to do siebie, że się rozmijają z wyobrażeniami, bo pewnych rzeczy się nie wie, dopóki się w coś nie wejdzie. I każda branża ma swoją specyfikę. Na ten dysonans realia-rzeczywistość wpadają nie tylko dwudziestolatkowie, ale i osoby po 40. Życie.
Ja znałam realia pracy np. jako dziennikarz i nic mnie nie zdziwiło jak się zahaczyłam w redakcji. Stwierdziłam natomiast, ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, że kompletnie mnie to nie kręci i nie chcę tego robić. 5 lat później nadal podtrzymuje to zdanie, choć na pisaniu czasami zarabiam (ale to zupełnie inna pisanina).
No i YOLO, radzę sobie świetnie, choć studiuję filologię-nie-znajdziesz-po-tym-pracy-polską. Bo jedyna rada, której posłuchałam od osób postronnych to "nie rób niczego wbrew sobie, bo to się nigdy nie opłaca"

Swoją szosą, to Miłka nie napisała, że chce pracować w policji, TYLKO DLATEGO, żeby patatajać na koniku. Ja odniosłam wrażenie, że to po prostu dość ważna zaleta tej pracy. Szanuję. Też mi tęskno do pracy ze zwierzętami, więc szukam pomysłu na to.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 kwietnia 2018 14:37
madmaddie no właśnie dlatego zainteresowało mnie to zagadnienie - skąd mają wiedzieć. Albo skąd mają nie wiedzieć. Albo jakie czynniki wpływają na rozwój wyobrażeń o danym zawodzie. Albo dlaczego w wielu przypadkach nikt tych wyobrażeń w żaden sposób nie konfrontuje z rzeczywistością zanim się czemuś poświęci. W Policji - jak uda się trafić do policji konnej, to owszem, pracujesz ze zwierzętami, i to nierzadko na co dzień. Ale kluczem jest tu - UDA SIĘ trafić. I tak Policja ma fajnie, bo ma podział wojewódzki, w wojsku można złożyć papiery na Śląsku i zostać wysłanym do pracy nad morzem  🙂 Siedzę w tym na co dzień i niestety nierzadko widuję ludzkie dramaty - widywanie się z malutkimi dziećmi raz w miesiącu.

Interesuje mnie to pod względem społecznym - podkreślam, bo widzę, że uraziłam madmaddie poprzednim postem, nie wiem czemu.



vanille aaa, ja też mam zajęcia w weekendy, więc jednak nie pomogę  :kwiatek: Chociaż w sumie podyplomówkę wspominam jako najcięższy element mojej edukacji - może dlatego, że z nowej i trudnej dla mnie dziedziny.
vanille ja może nie w zaawansowanym wieku, ale studiuję dziennie mając zajęcia 5 dni w tygodniu, pracuję na pełny etat mając nocki plus nadgodziny.
Jak wy ogarniacie dzienne studia i pracę? 👀 😀

Co do tematu "wyobrażenia, a rzeczywistość" w kontekście młodych & rynku pracy... ja tam uważam, że nikt się nie dowie wcześniej niż w pracy, bo... pracy nauczysz się w pracy. Nie ma innej opcji. Inna sprawa, że co firma, to inna historia.

No i bu, kierunku mi nie otworzono (ale może to i dobrze...), a każde interesujące studia są na drugim końcu Polski <czarna_rozpacz>
Sankaritarina, w sensie? No da się 😉 prosto z pracy na uczelnię albo z uczelni do pracy, a jak się uda plan zajęć trochę ulepszyć zmieniając grupy to już w ogóle żyć nie umierać 😀
Sankaritarina, w przypadku moich studiów nie dało się mieć całego etatu ale na pół spokojnie pracowałam. Nawet miałam dużo czasu 🙂
Sankaritarina, nie spimy i urywamy sie z zajec 😁

W tym tygodniu mi stuknie pelne 40h pomimo sesji. Nie powiem, zebym miala duzo czasu 😉 ale ja mase trace na dojazdy.

Jak czytam r-v to bardziej nie ogarniam, skad ludzie robiacy na pelny etat maja tyle czasu na pierdylion pasji, sportow i podrozy, ani doba ani ilosc dni urlopowych nijak mi sie tak rozciagnac nie chce  🙁

smarcik, bo polski system edukacji kreuje wyobrazenie o rynku pracy i pracy zawodowej w ogole rodem z lat, no nie wiem, w porywach 80tych minionego wieku? I w ogole cale nauczanie jest bardzo suche i teoretyczne, zupelnie w oderwaniu od tego, z czym idzie sie spotkac w rzeczywistosci. Takie no... po politologii jest sie politologiem i sie politologuje 😉 U nas zagranico wiek 16-18 lat to dla wiekszosci  pierwsze staze, obowiazkowe praktyki etc. generalnie dosc mocny nacisk na orientowanie sie na rynku pracy, a im dalej w las tym wiecej drzew. Za to nikt nie umie policzyc delty 😁
Ja podczas dziennych studiów też pracowałam, ale to były prace dorywcze - dorożka, gastronomia. Mogłam sobie pozwolić na przychodzenie popołudniu, więc rano zajęcia a później do roboty. W 'doroslej' pracy ciężko znaleźć takie godziny, wszyscy chcą żeby przychodzić w standardowych porach,tzn mniej więcej 8-16. Więc studia to ewentualnie jakieś wieczorowe albo weekendowe. Na dziennych też się zdarzają popołudniowe zajęcia ale nie wszystkie, część jest rano a wtedy byłby klops.
Dorywczo też pracowałam na dziennych studiach. Ale właśnie - dorywczo 😀

Nie no, praktyki w szkołach (zwłaszcza zawodowych, w technikach też) i na studiach istnieją, współprace firm i uczelni wyższych też istnieją (zwłaszcza technicznych, inżynierskich), tylko nie na każdej uczelni, nie na wszystkich kierunkach, niestety..... Za to motywacji dla młodych ludzi to się chyba nigdzie nie uświadczy w PL. Tylko narzekanie, pouczanie wszystkich wokół i utyskiwanie na rząd 😎 😉
Największy problem z rynkiem pracy dla młodych mają niektórzy "z tamtych lat"..... Sytuacja sprzed paru lat: filologia polska, pierwszy wykład z listy "do wyboru", wchodzi profesor i zaczyna od "Filolodzy! Macie przed sobą przyszłość. Mam wielu absolwentów, którzy pracują np. w Biedronce....". Moja skromna osoba już się na tych wykładach nie pojawiła.

[quote="kokosnuss"]Jak czytam r-v to bardziej nie ogarniam, skad ludzie robiacy na pelny etat maja tyle czasu na pierdylion pasji, sportow i podrozy, ani doba ani ilosc dni urlopowych nijak mi sie tak rozciagnac nie chce [/quote]
Mniemam, że nie studiują, nie mają dodatkowych zajęć i mają elastyczny czas pracy albo częściowo pracują z domu. 😁
Ja studiuję dziennie na trzecim roku i pracuję na trochę ponad pół etatu. Muszę chodzić na pięć przedmiotów, reszta roku na sześć. Trzy pozostałe przedmioty to wykład, do którego wszystkie materiały są oficjalnie dostępne, i przedmioty związane z pisaniem licencjatu, co załatwiamy na konsultacjach raz na dwa tygodnie po pół godziny. Dwa dni w tygodniu mam całkiem wolne od zajęć, w dwa po jednych zajęciach, w jeden dzień trzy zajęcia. Dodatkowo jest opcja indywidualnej organizacji studiów, kiedy można dowolnie się przenosić pomiędzy grupami albo zaliczyć kilka przedmiotów eksternistycznie. Gdybym skorzystała na maksa, to musiałabym chodzić może na jeden przedmiot. Na wcześniejszych semestrach przy zakombinowaniu, jak się tylko da, trzeba u nas przychodzić może na pięć zajęć w tygodniu, a mając (nawet uczelniany) certyfikat z języka lektoratu na jeszcze mniej. Więc ja z kolei trochę nie rozumiem tej powszechnej opinii, że studia i praca to takie trudne  😉 Sama mogę pracować, uczyć się, pisać licencjat, działać naukowo, pójść na spacer, czas na współdzierżawę konia też by się znalazł. Jeśli gorzej mi coś pójdzie na studiach, to z lenistwa, a nie z braku czasu.

W dowolnej pracy czynnej do wieczora i najlepiej z pracującą niedzielą mogłabym już przy aktualnym, zupełnie normalnym planie mieć pełny etat bez zarzynania się, a po potraktowaniu trybem eksternistycznym dwóch łatwych przedmiotów - mieć go w dużym komforcie. Jeśli pracowałabym w miejscu otwartym od poniedziałku do piątku, 8.00-16.00, to o pełny etat byłoby trochę trudniej, chyba że ogarnęłabym papier, żeby (prawie) na nic nie chodzić. Przy pozbyciu się tych dwóch łatwych przedmiotów bez problemu zmieściłoby mi się jednak 3/4 etatu w normalnych godzinach biurowych. Do tego uniwersytety dają często stypendia za średnią albo za działalność naukową, które już od drugiego roku mogą bardzo pomóc się utrzymać przy mniejszym wymiarze godzin w pracy.
No właśnie, po prostu trzeba by ogarnąć dobrze plan zajęć, wiedzieć w jakich porach są zajęcia, na które trzeba chodzić, które w razie czego można odpuścić etc... no nic, trzeba pomyśleć. Mnie łączenie pracy ze studiami nie przeraża bo robiłam tak przez większość studiów, ale na zasadzie - studia najważniejsze, praca ma się do nich dopasować. I nie było problemu ze znalezieniem takiej pracy. A teraz musiałoby być na odwrót bo to jednak praca jest obecnie moim prioritetem i trochę się obawiam, że jednak  spora część zajęć by mi się z nią pokrywała
No, niestety jest to możliwe. Na pewno strona interesującego Cię uniwersytetu i instytutu będzie pomocna, tak samo jak ich grupy studenckie na fb. Ja miewałam zajęcia nawet i do 20.00, więc gdybym musiała wziąć koniecznie jakąś grupę po pracy, to było z czego wybrać, można też było się dogadać na chodzenie ze studentami z innych trybów, chociaż trudno byłoby w ten sposób ułożyć cały plan na "po 16.00 albo w weekend". Może miałabyś jakieś oceny możliwe do przepisania z poprzednich studiów. Nawet zaliczony wf, lektorat czy łacina to dodatkowe wolne godziny, których nie poświęcasz na zajęcia, dojazdy, okienka. Można też spróbować pierwszy semestr czy rok zrobić zaocznie, oczywiście płacąc trochę kasy, ale mogąc normalnie pracować, a potem przenieść się na dzienne, jak liczba przedmiotów się zmniejszy (żeby tylko nie trzeba było dużo przedmiotów nadrabiać dodatkowo).

Innym sposobem jest pogodzenie się z tym, że wszystkich przedmiotów nie zrobisz w danym semestrze i świadome zdecydowanie się na niechodzenie na coś i na warunek, który potem, przy luźniejszym planie, zaliczysz. Ale wiadomo, że przez to kasa idzie na powtarzanie i czasami też wydłuża to studia, no i przy warunku można się zwykle pożegnać z szansą ubiegania się o stypendium naukowe, które potrafi dodać do budżetu miesięcznie więcej niż pińcet plus 😁. I oczywiście wdrożenie tego systemu bez dokładnej znajomości warunków zaliczenia semestru czy roku może się skończyć nieprzyjemnie i lepiej się do niego nie uciekać bez absolutnej konieczności 😉 

Życzę podjęcia dobrej decyzji  :kwiatek:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 kwietnia 2018 11:34

[quote="kokosnuss"]Jak czytam r-v to bardziej nie ogarniam, skad ludzie robiacy na pelny etat maja tyle czasu na pierdylion pasji, sportow i podrozy, ani doba ani ilosc dni urlopowych nijak mi sie tak rozciagnac nie chce

Mniemam, że nie studiują, nie mają dodatkowych zajęć i mają elastyczny czas pracy albo częściowo pracują z domu. 😁

[/quote]

Albo po prostu "ten typ tak ma"  😉 Wystarczy spojrzeć na tunride w wątku o odchudzaniu - ok, ona nie studiuje, ale ma więcej niż 1 miejsce pracy a ogarnia milion innych rzeczy.


Ja studiuję, pracuję, trenuję zawodniczo i w każdy wolny weekend jestem w górach. Nie mówiąc o wszelkich innych dodatkowych zajęciach i zobowiązaniach. Ale to jest zawsze coś kosztem czegoś - np nie prowadzę życia towarzyskiego. W ogóle. I dom sprzątam na raty, w jednym tygodniu łazienka, w następnym odkurzanie  😡 Nigdy nie ma się wszystkiego.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 kwietnia 2018 12:41
vanille, tak, tak, zaoczne. Pełen etat 9-17 + weekendy 8-21 na uczelni.
Przy pracy 9-17 nie widzę realnej szansy na studiowanie dzienne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się