klub oldbojów czyli koniarze po 30.....

Taniu to Ty masz niezła adrenaline.. w sumie w siodle mozesz poczuc sie bezpiecznie
Tunrida- czasem trzeba sobie pomarudzic przynajmniej na forum.

Mnie jest wstyd, ze marudze. Naprawde. Ale wole tu niz w domu.


Ela- naprawde nie musisz czytac... a poza tym przy takich ekstremalnych wyprawach dwukolka- wcale sie nie dziwie 😲
Jechalam raz motorem- od tamtej pory nigdy juz na motor nie wsiadlam i nie wsiade.

Pewnie tak samo mialabym ze wspomniana dwukolka.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2011 08:49
I nie zmuszam nikogo.

no niby nie zmuszasz ale co wpis to epatujesz tym marudztwem czekając nie wiem na oklaski? A zdaje się 50tki jeszcze nie masz. Weż sobie w ramach terapii wspomnij panią trener WW która mając 8 krzyżyk na karku kupiła i zajeździła mlodego konia

Jechalam raz motorem- od tamtej pory nigdy juz na motor nie wsiadlam i nie wsiade.

No przejażdżka motorem jest w rzeczy samej przerażającym przeżyciem. Prawie jak skok na bandżi. 😎
No już mi lepiej. Pomarudziłam , dostałam wsparcie.  :kwiatek:
Kiepsko się dziś czuję i pewnie stąd mam doły.
Teraz napiszę optymistycznie, że nieraz jedziemy -ja w siodle, Treser dwukółką
w taką pogodę,że psa by nikt nie wygnał.
I Treser powtarza:
-No, Dusiu, no widzisz? Kto wyjechał w teren?
Jak zwykle MY.
I racja. Halę mamy piękną, ale co spacer to zawsze spacer.  😅
A o Pani Trener - racja. Sama tu link do jej strony dawałam.
A jej nowy konik jest tak ogromny , że ja bym chyba drabiny potrzebowała.
Kombinacja Treser i Pani Trener jest świetna. Uwielbiam jak są razem.
Dzięki Elu Pe za wiadro wody na głowę. Brrr... pomogło.
Mama Fazy do nauki dostała Żabkę , najspokojniejszego konia jakiegokolwiek w zyciu widziałam. Konia który malutkie dzieci obsługują i na którym uczą się jezdzic. Zakba to Zabka stary kochany konik. Napewno nie wsadziłabym mamy na któregokolweik ze swoich konia a już napewno nie w teren.
Sama po ostatnich wyskokach mojej klaczy mam małego stresa. Jezdziłam sama w tereny a teraz ..... teraz czekam na znajomych i jadę jako druga. Kurcze muszę sie przełamac, chyba wrócę do nauki , bo żadną miarą nie chce miec bloka.Uwielbiałam samotne przejazdzki, w moim tempie ,tam gdzie ja chciałam tylko ja i kon. No ale jak mnie skubana poniosa, jak wóciłam do domu ociekająca potem (stresik) no to teraz mam pietra ale...ja sie znam ja "przełamię" ja sie nie poddam.
Czasem se pomarudzić trzeba. Sama to lubię. Nie ma to jak dobre marudzenie z rana.

Że ...kurde...jak to było..? Aha....już to mam.



Faza- a nie poniosła Cię wiosną? Wtedy , kiedy konie po raz pierwszy po zimie czują miękko i przyczepnie pod nogami? Mój misiek zawsze na wiosnę ponosi razy kilka.
Sposób na to mam taki- przegalopować go OD stajni tak, że ma dość. I wtedy nie ma już chęci ponosić Do stajni, tylko grzecznie tupta kłusikiem.

nie, fakt była to wiosenka ale.. kon był mega rozluzniony. Było fajnie i suuuper jak zwykle. Pare kałuż i błot w które klacz nie chciała wejsc lecz zmuszana poszła i nagle wielkie błoto ale ni wchodzimy a tu wystają deski, blacza i inne "potwory" i kuuurcze moja wina, odpusciam. Zgodziłam się na pworót. Kaska przekonana o swojej racji , zaczła sie rozglądac, spieła sie na maxa a do tego wyskoczył traktor z przyczepą no i...no i pooooszła. Samym galopem to może i ja mocno się nie przestraszyłam. Byłysmy z dala od dróg, gnałysmy w zagajniku pomiedzy drzewami ale...przed nami pojawił się rów a ani ja ani moja kobyla nie skaczemy a już napewno nie przez tak szeroki rów pełęn błota.
Udało się wyhamowac ale...... ale mam małego stresa. Muszę sobie poradzic , bo napewno nie zrezygnuje z wypadów  w teren a nie będę czekac na znajomych. Musi przejsc i tyle.
Ja tam Ci powiem, że uważam, że to wpływ wiosny. Bo na pewno nie raz masz problem z błotem, deskami i innymi pseudopotworami. I nie ponosi, nie? I nawet jeśli się spłoszy, to zaraz daje się uspokoić, nie?  😉

Za to kiedy jest początek wiosny, to dziady tylko sobie szukają pretekstu do poniesienia. Mój w tym roku 3 razy mnie poniósł. Ale już teraz jest ok. Już się uspokoił i na strachy reaguje jak zwykle. Czyli- nawet jeśli spłoszy się, to zaraz się uspokaja.
Kiedyś na szkoleniu Morey Fisk powiedział:
-Jeśli jeździec zauważy niebezpieczeństwo to NA PEWNO zauważy je koń.
I odwrotnie.
I ja to bardzo głębko przemyślałam i wielokrotnie przećwiczyłam.
I wyszło mi,że to z siodła płynie sygnał -uciekamy!
Nawet jak koń pierwszy uskoczy, zepnie się -to my odruchowo wzmacniamy tę reakcję.
Nawet lekkim napięciem pośladków a częściej całych nóg.
W chwili, kiedy koń się robi "czujny" to staje się jakby odarty ze skóry
- najlżejszy sygnał odbiera jako hasło do ucieczki.
Trzeba sobie wyćwiczyć taką postawę luźną, ale nie całkiem bezwładną.
I nie wypatrywać z siodła "strachów" .
To skutkuje . Piszę jako posiadacz konia , który potrafi się bać.
hej dziewczyny fajnie się was czyta, dobrze wiedzieć, że ze swoimi lękami człowiek nie jest sam i przynajmniej tutaj można się do tego przyznać a nie chojrakować (a może samo h jeśli tak to poprawcie) jak się ma naście lat  😉
Moje lęki ujawniają się w tych cholernych skokach, które notabene bardzo lubię, w sobotę parkur 100-110 i te oczy jak jajka (moje) jadę, skaczę, koń pomaga, ale jak potem popatrzę na filmie traaageedia 👿 ten strach przeszkadza, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się go przezwyciężyć przecież do 80 pani WW jeszcze sporo mam. Cały czas w to wierzę, że kiedyś obejrzę siebie na filmiku i powiem ok teraz jest super świadomie i ładnie  😁
A powtarzając za forumową Dzionką trzeba dawać upust dla marudzenia i niezadowolenia to pomaga  😀 i oczywiście to słońce za oknem też  😀
Tania- nie wierzę, by można było zapanować nad takimi odruchami.
Czasami, kiedy stracha widzę wcześniej niż koń, to jasne, że mogę pamiętać o luźnej postawie itd itp.

Ale kiedy to koń jako pierwszy zobaczy stracha i zepnie tyłek, to mój tyłek spina się automatycznie sam i tam nie mam miejsca na myślenie, bo to jest reakcja na końską akcję. No wiesz...akcja-reakcja. Koń HOP, pani ścisk. (choćby po to, by nie spaść)
I jeśli już taki sygnał mój koń odbierze jako sygnał do ucieczki, to sorki, ale nie umiem nic z tym zrobić.

Z drugiej strony, tak siedzę i myślę i powiem, że to wcale tak nie działa. Nawet jeśli koń się przestraszy i zrobi HOP, a ja zrobię ścisk. I w następnych ułamkach sekund widzimy, że panika była przesadna, to uspokajam się ja i zaraz koń.
Czyli tego mojego "ścisk" koń nie odbiera jako sygnału do ucieczki.
On chyba czeka na to co się zadzieje dalej. W kolejnych ułamkach sekund/sekundach. Czyli na to, co będzie PO tym moim ścisk.
Tunrida moze ba napewno masz rację. Moja Kasika nigdy nie ponosiła wiec moze to i wpływ wiosny. Zazwyczaj jak widzi stracha to uskakuje, nie chce isc, cofa itp no ale kun to kun. Powiem szczerze ,że w trakcie dizkiego galopu nie czułam pietra , wielkie oczy to i owszem zrobiłam na widok rowu ale o dziw i tu zachowałam spokk. Dopiero w stajni gdy zeszłam z konia to się okazało ,że cała jestem mokra. No i teraz mam pietra przed samotnymi wyjazdami ale muszę to przezwyciezyc. Choc w domu mi to utrudniają, zwyczajnie traktują mnie jak gówniarza i jakies zakazy mi stawiają.
Ci w domu po prostu cię kochają  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2011 10:41
co do strachu przed koniem/ jazdą konną to jest na to oddzielny wątek

http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,24038.0.html

Jak tam chcecie. Mnie działa. Chciałam podzielić się sposobem. Nie, to nie zmuszam. A ja i tak wiem, że 90% końskich lęków siedzi w ludzkiej głowie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2011 11:32
przecież to jasne oczywiste i bezdyskusyjne że człowiek podszyty tchórzem robi z konia tchórza.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
18 kwietnia 2011 11:35
🤣 to dobrze o mnie w takim razie świadczy że mój Dudusiosław jest taaaki odważny, tak rozumując w druga stronę 🏇
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2011 11:44
mozna tez powiedzieć że są konie typu flegmatyczny muł których nawet tchórzliwy człek na grzbiecie nie zbije z pantałyku
mozna tez powiedzieć że są konie typu flegmatyczny muł których nawet tchórzliwy człek na grzbiecie nie zbije z pantałyku


takowego posiadam 😉
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
18 kwietnia 2011 13:32


o proszę, ja z p.Ola o 20 lat ode mnie starszą  😀
He, bo to "wysprzęglanie" czy też "reset" to wcale nie jest prosta sprawa, wcale a wcale 🙁
A hardcorowa jazda dwukółką - to już w ogóle  👍
nie mineło mi tamtaram
wsiadlam i jezdzilo mi sie suuuper


reset to droga przez meke, zreszta potem sie wie ile czasu to trwalo i jak wiele sie stracilo


duunia i jakie eleganckie jestescie- super

edit- a propos pracy z kims z ziemi- po Swietach zaczynamy z Aga.. ona mnie szkoli na mojej a oprocz tego bede sie szkolic u niej  🏇
normalnie zycie jest piekne
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 kwietnia 2011 08:43
oj to super. tyle że doba musi mieć dzieś z 48 godzin. 😉 No bo 4 dzieciaczki, dom i stajnia na głowie, hodowla arabów, przysposabianie ich do różnych rzeczy w tym pokazów + jeszcze  szkolenie z Agnieszką.

ja ją pamiętam jak ona  jeździła w zawodach albo na ślązakach albo na arabku. Miala takiego jednego co do jakiejś wysokiej klasy wyszkoliła łącznie z piafami i pasażami ale niespecjalnie to wszystko wyglądało, no słabo się dość ruszał.
dobrze ze dzien coraz dłuzszy 😉
A ja ze swoim kopytnym dzisiaj pierwszy raz w lesie po ponad rocznej przerwie  💃.
Słońce, zielone ścieżki, bez upierdliwego robactwa (jeszcze) i konisko chętne do przodu, ale pod kontrolą. Super, tego mi było trzeba.
A oprócz takiej zadowolonej mnie jeszcze mój pies przeszczęśliwy, że wreszcie po lesie poganiał. Mam nadzieje, że tak już zostanie i przynajmniej raz w tygodniu będziemy jeździć do lasu.  😀
Złota trzymam kciuki za regularne wsiadanie i jak najwięcej przyjemności. Dzień dłuższy i cieplejszy to też dobra motywacja 😀
A.   master of sarcasm :]
19 kwietnia 2011 22:54
Potem teren i cała procedura na odwrót. Wykańcza mnie to. Nie cieszy.  🙁


Mam to samo, co prawda bez dwukolki i latania po gminie. Jestem najzwyczajniej w swiecie zmeczona. Kompletnie mnie stajnia i koniki nie ciesza ani nie bawia. Unikam jazdy - 15 lat temu wiecej koni, tym lepiej, teraz unikam jak diabel wody swieconej. Widze zastepy jezdzcow na ulicach rano to az mi sie niedobrze robi.
Podobnie zareagował mój kolega , uprawiający polo zawodowo, jak mu zaproponowałam przejażdżkę.
Aż mu włosy dęba stanęły ze zgrozy. Kolega -niemal mój rówieśnik.
Ostatnio, bardziej niż jazda cieszy mnie spacer z koniem, mycie go lub patrzenie jak stoi na wybiegu.
Dobrze, że mój syn przyjedzie to mnie zluzuje o 50%.
A mi jazda sprawia niesamowita radoche 🤣Odwaze sie wstawic zdjecia.Wiem,ze styl "rozpaczliwy" 😵 ale ...jakos zawsze szczesliwie wracamy do domu 😅
O rety! Gaje oliwne?
Ale pięknie!  😍
Piękne fotki .Chciałam powiedzieć ,że wiek nie ma znaczenia jak jeździ się na koniu.
Mój dziadek miał 70 lat i jeździł na koniu.Mama mówiła ,że potrafił młode konie zajeżdżać.Nigdy nie chorował i nie chodził o lasce.
Moja znajoma ma 45 lat i też jeździ na koniu i kocha ten sport, a nawet skacze przez przeszkody.
mnie jazda konna sprawia olbrzymią frajdę, a mam 47 lat.Uwielbiałam samotne tereny, z dala od ludzi , po lesnych drogach tylko...,że ostatnio się "cykam" ale muszę i poradzę sobie z tym problemem.
Czasem też lubię zwykłe przejazdzki bryczką a zimą sankami. Samo obcowanie z konikami tez sprawia mi olbrzymią frajdę, dlatego mam "dzieciaki" u siebie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się