Jeden koń w przydomowej stajni.

Ja napiszę krótko - za bardzo swojego konia lubię, żeby zrobić mu taką krzywdę i postawić samego.
Ja nie miałam wyjścia, to miała być sytuacja przejściowa (i była 3 miesięczna). Nie mogłam pozwolić sobie na drugiego konia ani na kozę z którą potem nie miałabym co zrobić.
patataj   tyle smaku - we fraku
28 grudnia 2009 21:13
Mój koń już ponad rok stoi bez towarzystwa innego konia w stajni przydomowej. Zabrałam go ze stajni, w której stał 10 lat, był przewodnikiem stada i bardzo zżył się z kumplami. Na początku miał owcę, ale i tak pierwsze kilak dni to było sporo stresu. Po miesiącu zupełnie się uspokoił i zrelaksował lepiej niż poprzednio w swoim stadzie. Na pewno nie bez znaczenia był fakt, że wcześniej w ogóle nie miał pastwisk, a u mnie stopniowo przyzwyczajany mógł później jeść ile zechciał. Po miesiącu to owcy dołączyła koza. Później owca nas opuściła. Wiosną sąsiad wypuścił na pastwisko swoją zimnokrwistą Baśkę, w której mój koń zakochał się z wzajemnością. Chodziły odgrodzone jedynie niską taśma pastuchową i wąchały się, miziały, czasami nawet dla zabawy gryzły. Późną wiosną moja koza urodziła i koń zyskał prawdziwe stado, które się go pilnowało i które bronił. Przeżywał zmianę jego ukochanej Baśki zza płotu na inną zimną kobyłkę. Często odwiedzał nas cały tabun zimnokrwistych klaczy, które uciekły się z pastwiska od pana z sąsiedniej wsi na randkę z moim małopolskim amantem. Nawet wtedy, gdy owe kobyły były zabierane przez właściciela nie próbował wyskoczyć i pobiec za nimi. Czasami rżał do ujrzanych koni i kłusował wzdłuż płotu, ale nigdy nerwowo. Często rano, po wyjściu ze stajni rży w stronę pól, jakby czekał na odpowiedź końskich kolegów, których czasami widywał, ale robi to spokojnie i gdy nic nie usłyszy idzie dalej na spacerek po sadzie. 🙂 Codziennie spędzam z nim jak najwięcej czasu i nie zauważam, aby był smutny. Oczywiście jakiś kucyś byłby super rozwiązaniem, ale obecnie mnie nie stać na jego utrzymanie (kowal, wet itd.). Koń z kozą tworzą zgrane stado... baaa nawet w tereny kiedyś razem chodziły, zanim kozy to nie znudziło. 🙂

Ogółem- wszystko zależy od konia i tego jakie warunki mu zaserwujemy w nowym 'samotnym' miejscu, jednak choćby koza do towarzystwa jest konieczna.
ja mam na działce nad jeziorem stajenkę dla mojego konia, jak nie pracowałam, jeszcze w liceum, to zabierałam go co wakacje, od maja do września. W tej miejscowości koleżanka miała 2 konie, a jakieś 2 km dalej była prywatna stajenka z 7 końmi. Jeździłam codziennie z kimś z jednej, lub drugiej stajni, rzadko sama. Koń na początku tęsknił i nawet kilka razy zwiewał do kolegów, ale po tygodniu - dwóch przyzwyczajał się do towarzystwa 2 psów, 2 kotów, królika i wielu ludzi odwiedzających nas  🙂

chodziłam wieczorami na spacery z koniem i dwoma psami kąpac się na plażę, a odprowadzał nas mój kot perski... wyglądało to komicznie  😉
NIE!

moja stała 9 lat sama  😡, dostałam ją na komunie i jako dzieciak nie miałam żadnej wiedzy o koniach (podobnie jak reszta rodziny)...
w tym roku pojechałyśmy na wakacje sie socjalizować, konica spotkała swoją drugą męską połówkę (na początku panicznie bała się innych koni  😕 ) przyzwyczaiła i poustawiała sobie resztę bardzo szybko!
po powrocie z wakacji żal serce ściskał ;(((...
szczęśliwie się złożyło, że mamy teraz staruszka do towarzystwa, zbyt za nim nie przepada, ale naprawde widać różnicę jeśli chodzi np o jej humor (bo tak mocnego charakteru raczej nie da rady :P)

żadna koza, kot, krowa ani inna niekońska imitacja nie jest w stanie zapełnić tej pustki!
nigdy więcej!
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
29 grudnia 2009 11:08
Mój koń stoi sam w przydomowej stajni. I szczerze powiem, że nie sądzę żeby była smutna z tego powodu. Ma maxymalnie dużo swobody od rana do wieczora na pastwiskach. Na początku miała do towarzystwa kozę. To jednak było męczące. Koza nie respektowała żadnych płotów, niszczyła ogródki sąsiadów, sprzęt jeździecki 👿 i była strasznie głośna. Na zimę (rok temu) przeniosłam konia do pensjonatu. Tam szaleństwo, bała się o wszystko. Podczas jedzenia kopała w ścianę w obawie o to że sąsiad zje jej owies... Na wiosnę, odkąd wróciłyśmy do domu zmiana konia o 180stopni. Wreszcie wyluzowała, uspokoiła się. Z innymi końmi spotyka się w terenie, na rajdach. Od czasu do czasu odwiedzą nas znajomi ze swoimi końmi. Nie mam problemów z grupowym wyjazdem w teren i samotnym powrotem do domu (co wcześniej się zdarzało za każdym razem). Myślę, że możliwe jest trzymanie jednego konia bez uszczerbku na jego psychice.
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
29 grudnia 2009 14:52
Siss myślę, że twój koń po przeniesieniu do pensjonatu tak się zachowywał, ponieważ odzwyczaił się od towarzystwa innych koni i potrzebował czasu aby odnaleźć się w nowej sytuacji, co niekoniecznie musi świadczyć o tym, że wolałby być sam. Ale oczywiście mogę się mylić, bo nie znam twojego konia, a zdarzają się również (rzadko, bo rzadko) konie indywidualiści.

A wracając do tematu, moim zdaniem trzymanie konia samego długi czas, bez konkretnego celu (np. uspokojenie go, wytworzenie w nim zaufania do człowieka) można interpretować jako pewien egoizm z naszej strony; chcemy mieć konia odważnego, niezależnego, konia który będzie odważny w terenie, wierny i przywiązany do nas... A gdzie w tym wszystkim nasz koń, któremu my nie zastąpimy końskich towarzyszy, choćbyśmy niewiadomo, jak się starali?
Wakacje z koniem, czy krótki okres trzymania go samego jest moim zdaniem O.K., bo w koniu wytwarzają się te dobre cechy, ta niezależność, pewien indywidualizm, większe przywiązanie do właściciela, a potem wraca on do stada, które zapewnia mu z powrotem szczęście i bezpieczeństwo.
Gdy koń jest nerwowy, a my chcemy, żeby nam zaufał to również dobrym rozwiązaniem jest postawienie go samego.
Ale gdy pozbawiamy go towarzystwa końskiego na długi czas, nie mając ku temu określonych powodów to robimy mu krzywdę... Z tym, że od każdej reguły są wyjątki (konie indywidualiści).
Moja kobyła jest koniem bardzo odważnym, pewnym siebie, niezależnym, koniem który sam pójdzie w każdy teren. I myślę, że jest to wynikiem tego, że u poprzedniego właściciela 6 lat stała tylko z krowami od źrebaka (od kiedy miała rok).
I po tym, jak postawiłam ją w pensjocie, jak zrozumiała, co to jest stado i że to jest jej potrzebne zdarzyła się pewna sytuacja:
Pojechałyśmy w teren. Wstąpiłyśmy do mojej babci. Rozsiodłałam ją i wypuściłam na małą ogrodzoną łączkę dziadków. Najpierw stępowała nerwowo i niespokojnie rozglądała się do okoła, potem się rozgalopowała i chciała przeskoczyć ogrodzenie...
Sprawa zupełnie inaczej się przedstawiała, jak za pewien czas przyjechałyśmy na tą sama łąkę razem z koleżanką i jej koniem. Oba koniki spokojnie jadły trawę i ani w głowie im było przeskakiwanie ogrodzenia i uciekanie, gdzie kolwiek...
Taki prosty przykład, a pokazuje, jak ważne dla konia jest stado.
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
29 grudnia 2009 16:25
Hmm, w pensjonacie stała dokładnie 7 miesięcy i myślę, że po takim czasie zdążyłaby się uspokoić i nie obawiałaby się o swoje jedzenie. Natomiast z czasem było coraz gorzej. Może nie pasowało jej towarzystwo(?). Dodam jeszcze że odkąd jest sama w ma bardzo dużo kontaktu z innymi końmi. Jestem jak najbardziej za tym żeby trzymać konie w stadzie ale jak już wspomniałaś Favoritta są konie indywidualiści. A jeśli ktoś ma warunki żeby trzymać konia u siebie (gdzie koszt owsa to może 500zł na rok?) i ośmielę się napisać, że po koniu widać zadowolenie to w czym problem?
Siss - myślę, że konia chciała, ale się bała i za długo była sama, żeby zrobić pierwszy krok.
Towarzystwo mogło nie odpowiadać, fakt, ale z tobą sobie po końsku nie porozmawia.
Uważam to za bezsens.
To klacz więc jak będziesz ją chciała zaźrebiać to jak podprowadzisz ją do ogiera?
Jak potem wychowa swoje źrebię, jak nie będzie potrafiła gadać z innymi końmi, a będzie się ich tylko bała?
Z tymi końmi-indywidualistami to ostrożnie.😉 Bardzo wiele takich "indywidualistów" staje się tego typu końmi przez człowieka. Szczerze powiedziawszy, nie spotkałam konia, któremu nie odpowiadałoby życie w stadzie. Owszem, widziałam przypadki koni tak zwanych "zepsutych", które wpuszczone do 20-30 członkowego stada rozłożonego na kilkunastu ładnych hektarach, na początku kopały i gryzły wszystko koniowate, które znalazło się w zasięgu kopyt i zębów, ale później, stopniowo, te przypadki uspokajały się, wyciszały, zapominały.... i na nowo uczyły się życia w stadzie, które miało na nie tylko zbawienny wpływ. I nagle ci indywidualiści przeistaczały się w milutkie, spokojne i grzeczne zwierzęta. Jestem zdania, że stado może tylko pomóc, nigdy nie zaszkodzi.

Jeszcze przy wszystkim ważna jest sama atmosfera w stajni. Konie to jedno, ale ludzie to drugie. Jak koń ma być spokojny, grzeczny i opanowany, jeśli w stajni panuje atmosfera krzyku, wrzasku, agresji etc?  Konie też to czują przecież. Nie mam tu na myśli stajennych patologii typu obsługa kopiąca, trzaskająca i wrzeszcząca, gdzie się da i na co się da, ale samych ludzi obecnych w stajni. Biegające dzieciaki, nadąsane instruktorki, wulgarni "trenerzy", wrzaski w porach karmienia, zero spokoju, ostre imprezy do białego rana za ścianą stajni i w końcu inni pensjonariusze krzyczący, brutalnie obchodzący się z końmi, do wszystkiego rekreanci gdzieś tam się siłujący... To wszystko do kupy wpływa i na konia, szczególnie jeśli ten jest nerwowy, wrażliwy i błyskawicznie "wyłapujący" otoczenie.
Samotnie mieszkającym koniom przy domu czasem przestaje przeszkadzać samotność, bo.... mają święty spokój. 😉
Tak czy siak, jeśli bierze się konia z pensjonatu, gdzie były inne konie, do siebie do domu, powinno się zapewnić mu jakieś inne, najlepiej końskie towarzystwo.
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
29 grudnia 2009 19:41
Podczas jedzenia kopała w ścianę w obawie o to że sąsiad zje jej owies...

Siss,jeszcze tak sobe pomyślałam, że podane przez cb zachowanie niekoniecznie świadczy o tym, że twój koń nie akceptował stajennych towarzyszy... Konie często zachowują się tak podczas jedzenia <wara od mojego owsa, masz swoje>, reagując na zaczepki kolegów z sąsiednich boksów. Typowe jest to szczególnie dla koni o mocnym charakterze, które w ten sposób zaznaczają hierarchię. Twoja klacz wcześniej nigdy tak nie robła, bo przecież stała sama i nie miała kolegi stajennego, który zaglądały do jej złobu... A nawet w najlepszych stadach zdarzają się konflinty, u koni (jak i u innych zwierząt) często ich powodem jest jedzenie a owies w szczególności...
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
29 grudnia 2009 21:25
Źle mnie zrozumiałyście, w szczególności Qń. To nie jest tak że mój koń przez całe życie był sam i nie wie jak się między końmi zachowywać. Mam ją dwa lata. Jak ją kupiłam (maj) tak do września tego samego roku mieszkała z kozą, więc jak przeprowadziła się do pensjonatu to myślę, że miała jakąś namiastkę towarzystwa. Natomiast teraz ma maxymalnie dużo swobody, kontakt (wprawdzie niecodzienny ale dość częsty) z innymi końmi, więc ma z kim "pogadać", spokój, ciszę i moją uwagę tylko dla siebie. Nie sądzę, żeby była niezadowolona 🙂 może to nie to samo co stado ale nie jest uwiązana w stanowisku 24h lub przetrzymywana cały dzień w boksie jak co poniektóre sportowe konie które wychodzą na godzinę jazdy dziennie. I tak jak czytam wasze wypowiedzi i odnoszę wrażenie, że zrozumiałyście, że sądzę że koni nie powinno się trzymać w stadzie... Weźcie się obudźcie. Kiedy kupowałam konia byłam bardzo świadoma obowiązków związanych z posiadaniem go. Jeżdżę już parę lat, uważam że koń najlepiej się czuje z innym koniem ale są sytuacje gdzie nie ma się warunków na dwa konie lub środków na ich utrzymanie i wtedy nie pozostaje nic innego jak zapewnienie temu jednemu jak największej swobody. I nie bulwersujcie się tak 🙂
Uważam, że koń powinien mieć jakieś towarzystwo w swojej stajni... przynajmniej mojemu bardzo to pomogło. Uważam jednak, ze Siss zna najlepiej swojego konia...
Myślę, że są konie- indywidualiści, które lubią spokój i ciszę, a spotkanie z innym raz na jakiś czas im w zupełności wystarczy 🙂 Uważam również, ze nie wolno dawać wszystkich koni pod jedną kreskę i oceniać, ze tak MUSI BYĆ, bo to NA PEWNO DOBRE. Jak same pięknie zaznaczyłyście, nie pogadasz z koniem w końskim języku, jednak przez jego postawę możesz zawsze próbować się domyślić o co chodzi... czasami to jest to głupie przeczucie, ze tak powinno być...
Prosze przemyślcie to i weźcie pod uwagę, ze każdy koń ma własny charakter 🙂 Jak mawiała moja Pani od polskiego "Nie ma reguł bez wyjątków, a każdy wyjątek potwierdza regułę". 🙂

Ogólnie, to jestem tu zupełnie nowa i czytam kolejno te posty (jako szczęśliwa posiadaczka konia uratowanego z kiełbasek), ale odnoszę wrażenie, ze panuje tu dość niesympatyczna atmosfera... przepraszam, ze to powiem, ale zawsze myślałam, ze fora są do debatowania lub doradzania i tłumaczenia, a nie od NARZUCANIA swoich racji...
Kupiłam 9 miesięcy temu wałaszka, który od odsadka mieszkał sam w przydomowej stajni. Po przewiezieniu go do stajni pełnej innych koni bał się, na pastwisku szalał i skakał przez ogrodzenie, rżał, a z kolegami gryzł się dotkliwie i dominował. W końcu dostałam pozwolenie na wypuszczanie go z klaczami. Koń uspokoił się i pokochał swoje dziewczyny z wzajemnością. Amorom końca nie widać, kupiłam wałacha a zyskałam ogiera.
W tej chwili nie wyobrażam sobie, aby mógł wrócić do samotności. W teren czy na jazdy bez problemu jeżdżę często sama, ale bardzo zżył się ze stadem i nie potrafiłabym zabrać mu towarzystwa.

Jutro jak wszystko pójdzie pomyślnie tata kupi klacz, która też mieszka sama w przydomowej stajence. i tam pomieszka kilka mieś. dopóki wałacha nie zabiorę z pensjonatu. Ale skoro stała sama to mam nadzieję, że nie będzie jej źle. Warunki damy jej takie jakie ma obecnie - stajnia otwarta, pastwisko, inne zwierzęta.
A gdyby jednak kobyła była zbyt nerwowa, to na szybko jej sprawimy jakiegoś kucora.

Acha, oba te konie nie nabawiły się żadnych nawyków, psychika też w normie 😉 Ale fakt jest taki, że oba widziały, słyszały no i na jazdach spotykały inne konie, więc może jakieś potrzeby się spełniały...

edit:
Przykro mi ale musiałam usunąc małą częśc wypowiedzi - co zgłosilam do moderatora 😉
Osoby, które trzymają konie samotne i twierdzą, że jest tym biednym koniom dobrze, po prostu usiłują się rozgrzeszyć pisaniem takich bzdur i tyle.
Dla mnie jest to normalne znęcanie. Nie stać Cię na drugiego konia? A co to za różnica w utrzymaniu jednego, czy dwóch we własnej stajni. Przykład chociażby podała sznurka. Jest pełno koni, które na samym sianie będą wyglądały jak bułeczki.
Tylko po co!
Przecież mój samotny koń kopał w żłób, bo nie lubił innych koni.
😵  😵  😵
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
30 grudnia 2009 11:15
Zacytuję może "każdy se wie jak se swoje dzieci chować". Lekko zwisa mi to co sądzicie na temat mój i mojego konia. Napisałam do tego wątku gdyż temat brzmi "jeden koń w przydomowej stajni". I może jeszcze powtórzę się raz. Niejeden sportowy koń ma (użyję słowa) gorzej niż mój, ponieważ siedzi cały czas w boksie i wychodzi na godzinę jazdy dziennie (żeby czasem sobie czegoś nie zrobił na idealnie równym padoczku). Myślicie ze taki koń jest szczęśliwy? Uważam że konie powinno się trzymać z towarzyszami ale jeśli nie ma odpowiednich warunków i miejsca na drugiego konia to co wtedy? Należy zrównać właścicieli z ziemią? Może zaangażować w sprawę "zielonych", bo przecież koniowi dzieje się krzywda!!
Osoby, które trzymają konie samotne i twierdzą, że jest tym biednym koniom dobrze, po prostu usiłują się rozgrzeszyć pisaniem takich bzdur i tyle.
Dla mnie jest to normalne znęcanie. Nie stać Cię na drugiego konia? A co to za różnica w utrzymaniu jednego, czy dwóch we własnej stajni. Przykład chociażby podała sznurka. Jest pełno koni, które na samym sianie będą wyglądały jak bułeczki.
Tylko po co!
Przecież mój samotny koń kopał w żłób, bo nie lubił innych koni.
😵  😵  😵



pokemon,
prawda jest taka, ze każdy ma swoją...
dla mnie również znęcaniem jest NIE wypuszczanie konia na pastwisko/wybieg... tylko 23h w boxie i 1h trening...
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
co z tego że konik stoi w stajni gdzie jest np. 30 koni, jak widzi je zza krat i nawet nie moze ich powąchać?
a ogiery? też samotne na wybiegu...

na pewno koń jest zwierzęciem stadnym i najlepiej sprawuje sie w większej grupie,
ale samotnie też może mieć godziwe życie - niejednokrotnie lepsze niz inne "stadne" konie
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
30 grudnia 2009 11:27
Hmm... Jeśli nie ma się warunków na utrzymanie drugiego konia to czy sytuacji nie poprawiłby chociażby jakiś mały kucyk szetlandzki?

Poza tym to zgadzam się z pokemonem.  👍

No i tak sobie myśle, że nie porównujmy innych krzywd jakie można wyrządzić koniom z brakiem towarzysza... Bo po co?
Wiadomo są różne sytuacje, w których koniom dzieje się krzywda i moim zdaniem do nich własnie należy trzymanie konia samego (poza bardzo, bardzo rzadkimi wyjątkami).
Trzymanie konia samego, bez stada, jest wbrew jego naturze.
Zamknięcie konia w boksie na 22-23 godziny jest również wbrew jego naturze. ( jak słusznie zauważyła Dodofon- co mu po innych koniach, skoro i tak nie ma swojego stada?)

Nie wiem co jest gorsze.
W jednym i drugim przypadku stawałabym na głowie by zmienić taką sytuację.  🙂
Trzymanie konia samego, bez stada, jest wbrew jego naturze.
Zamknięcie konia w boksie na 22-23 godziny jest również wbrew jego naturze. ( jak słusznie zauważyła Dodofon- co mu po innych koniach, skoro i tak nie ma swojego stada?)

Nie wiem co jest gorsze.



Trudno porównywać  złe ze złym - bo niby jak to wartościować?

Myślę, że samotny koń łatwiej akceptuje ludzkie towarzystwo, bardziej lgnie do człowieka, ale to " z braku laku..', a nie wyboru. 
Choć dziwi mnie twierdzenia właścicieli samotnych koni- , że one są szczęśliwe- po czym to można poznać?

Niestety posiadanie koni koło domu jest uciążliwe-.
Pewnie jest też różnica, czy to jeden koń, czy dwa w sensie czynienia szkód.
Dwa nabroją więcej niż jeden 🤣
Ale skoro człowiek decyduje się na taki krok , to  musi liczyć się z konsekwencjami.

Ja nie potrzebowałam żadnego konia , a jeśli już , to jednego dużego , ale był  "w pakiecie z szetlandem" 🤣

Co było zrobić.
Mieszkają w jednym boksie , niszczą za trzech , pojechać sama w teren nie mogę, bo co zrobić z małym.
Bardziej sensowny byłby drugi duży koń , ale to już musiałby być trzy 🤔

Ale skoro podjęłam decyzje o kupnie konia, to od razu zakładałam, że musi mieć towarzystwo.
I to nie kozy , owcy czy innego stworzenia- tylko konia.

I cały czas staram się poprawić im warunki , jak najbardziej zbliżone do takich ,  jakie potrzebują.

Psów też nie uwiążę na łańcuchu, czy oddam do pensjonatu, gdzie będę ich czasem  odwiedzać- oczywiście, gdyby takie pensjonaty były 😉

Urok mieszkania ze zwierzętami - hmm  .
Co kto lubi 😀
Ale trzymanie konia samotnie w stajni to jest tylko i wyłącznie "widzimisię". I tyle.
Nie piszemy tutaj o koniach sportowych,  bo to nie jest ten temat. I w dalszym ciągu będę twierdzić - że próba rozgrzeszenia swoich czynów - zrzucenie odpowiedzialności na innych.
Z reguły jeżeli ktoś trzyma konia u siebie to skazuje go na taki los tylko i wyłącznie dla własnego niczym nieuzasadnionego pomysłu i tyle. Prawa do tego nie ma, ale to robi. Naprawdę sprawienie sobie drugiego konia w postaci kosiarki do trawy to żaden wydatek nawet w późniejszym utrzymaniu.
Ja mam dwa konie i w sumie mi żal, że nie mam przynajmniej trzech. Jest to dla mnie kompletnie niepojęte, jak można trzymać jednego, bez przynajmniej kozy jakiejś!!!!
Masz rację Pokemon. Również uważam, że nie będzie wielkim problemem dokupić towarzysza. Kozę, owcę, krowę a najlepiej oczywiście drugiego konia- choćby to miał być kucyk. Skoro i tak codziennie obrabiamy jednego, można obrobić i dwa.
Skoro decydujemy się na wzięcie odpowiedzialności za zwierzaka, to bądźmy odpowiedzialni i w miarę możliwości stwórzmy mu odpowiednie warunki do życia.
Tak samo jak nie kupimy chomika i nie wetkamy go do słoika. Jak nie kupimy jednej papużki nierozłączki. Koń to zwierzę stadne i tyle.  🙂
.. Jeśli nie ma się warunków na utrzymanie drugiego konia to czy sytuacji nie poprawiłby chociażby jakiś mały kucyk szetlandzki?




To wcale nie jest dobry pomysł, wbrew pozorom. 🙂
Każdy koń rasy prymitywnej trzymany jako kosiarka będzie coraz grubszy , aż zachoruje.

Chyba, że mamy dla niego jeźdźca i koń będzie miał możliwość spalania paszy.
Nie można poza tym jednego karmić, a drugiemu wrzucić słomy do jedzenie.

Lepszy jest koń zbliżonej rasy  , na którym można pojeździć, albo taki , który ma gorszą przemianę materii.
W przeciwnym przypadku dojdzie do problemów zdrowotnych konia-kosiarki.

majek   zwykle sobie żartuję
30 grudnia 2009 12:59
hehe... Od jednego konia się zaczęło (męża). Już pisałam, że przeniósł się do mnie do pensjonatu. Ale potem chcieliśmy już być razem więc była opcja dwóch koników:
a więc
- dwa koniki w przydomowej stajence... (klacz męża+ mój dzierżawiony wałaszek)
- klacz jedzie do ogiera. Wałaszek sam zostać nie może. Namawiamy kolegę, żeby wstawił swojego konia do nas
- klacz wraca, ale wałaszek jedzie w wakacje pracować ze swoim właścicielem.
- Mamy obawy, czy wałaszek wróci, więc kupujemy konia dla mnie
- wałaszek wraca, kupujemy go (bo miłością wielką go darzę)
- klacz rodzi źrebaka
- kolega się nie chce wyprowadzić, bo mu dobrze (zresztą płaci nieźle, więc utrzymuje nam połowę koni i nie możemy narzekać)

A więc koni jest 5 😀
Jeźdźców jest 3 + 1 ucząca się siostra męża

Generalnie najczęściej jeżdżę sama albo z kolegą....
Koni mam za dużo...
Zastanawiam się, co sprzedać....


Czyli:
1 koń - rzadkością jest, by samotnemu koniowi było dobrze.
2 konie to za mało jak się jeździ samemu.
3 konie to fajne, ale już we dwójkę nie pojeździmy, bo 3 zostanie sam
4 konie - nie da się jeździć we trójkę
5 koni - optymalnie jeżeli chodzi o jeżdżenie, ale już trzeba się nieźle narobić.


m4jek- hehe, że tak powiem.  😀 Takiego właśnie biegu wydarzeń bym się obawiała. Masz 2 przy domu, to i dla 3 się znajdzie miejsce. I tak leci dalej niepostrzeżenie. Dlatego niech mnie ręka Boska broni kiedykolwiek zabierać konia z pensjonatu!!!
Ja nigdy nie trzymałam konia samego i nie chciałabym trzymać.
Powiem tylko tyle ze Rudy bedac w młodości ogierem raczej agresywnym w stosunku do innych koni zaczał byc totalnie izolowany. Boks z kratami, wyjsia tylko na jazde, zakaz wypuszczania na pastwisko ( mozliwosc wyskoczenia i zrobienia komus krzywdy ) , spacery tylko na wedzidle i lonzy w samotnosci.
Generalnie byłkoniem raczej smutnym, machinalnie wykonujacym polecenia , ale przy tym masakrycznie grzecznym, karnym i posłusznym. W sumie złamałam zakaz wypuszczania na pastwisko i robiłam to za kazdym razem rano jak nie było nikogo w stajni, kon galopował bez opamietania, tarzał sie, brykał... a poczatkowo w ogole patrzył zdziwiony i nie wiedziałco robić. Z koleżanka jeździlysmy non stop we własym towarzystwie.Ona miała wałacha, do ktorego o dziwo ogier sie przyzwyczaił, wychodziłysmy razem na spacery , razem w tereny.Efekt był taki ze kon był szczesliwszy, nie atakował wałacha i traktował go jak przyjaciela.Rzał czasem nawet do Niego z daleka, albo w boksie kiedy Go widział 🙂
Aktualnie nastapiła ogromna przemiana. Ze smutnego konia, mam na prawde radosnego ogiera na emeryturze. Zmieniło sie tyle ze dostalismy boks z mozliwoscia wyciagniecia głowy na zewnatrz. Mozna powachac inne konie i nadzwyczajniej w świecie dotknac ich pyskiem.Do Wuja Pinia przychodza czasem nawet źrebaki, wachaja, miziają sie i kon zadowolony. Na padoku spokojnie łazi, moga obok przechodzić konie i tylko śpiewa. Nie biega juz nerwowo, nie rży całymi dniami i nie skacze po boksie jak idzie inny koń.
Jest spokojniejszy, szczesliwszy , skonczyły się nerwowe odruchy, kopanie w sasiadów podczas jedzenia itp.
Sadze ze kontakt z konmi był mu potrzebny i mimo ze to ogier nigdy nie skazalabym Go na samotność.
Majac teraz konie widze ze wieź miedzy Nim a mną jest wieksza. Jest skupiony, chetny i nie dazy już do bezwzglednego kontaktu z końmi.
To tyle...

Ja co do przydomowych stajni na jednego konia mam zwykle wątpliwości, bo:
1. Koń jest zwierzęciem stadnym a jeśli nie, to znaczy, że coś z nim bardzo nie tak.
2. Psychika końska jest tak trudna do wybadania, że wcale nie jest łatwo stwierdzić, że koniowi jest gdzieś dobrze. Są konie, które stresu nie pokazują na zewnątrz i bardzo swoim zachowaniem mylą, bo są ciche, miłe, spokojne, za spokojne, uległe, za uległe, takie jakby wygaszone.
3. Argument, że jeden, bo nie stać na drugiego albo nie stać na pensjonat (przy domu niby taniej) też do mnie nie trafia, bo jeśli kogoś nie stać na opiekę nad koniem i dawanie mu warunków jakich potrzebuje, to po co bierze się za konia? Kiedyś chciałam kupić drugiego konia i stać mnie było na dwa w pensjonacie, chwile potem zachorował Cejlon i pomyślałam: ok., stać mnie na utrzymanie dwóch, ale czy stać mnie na utrzymanie dwóch chorych jednocześnie? Nie było, nie kupiłam.
4. Trochę martwi mnie to traktowanie kucy jak mebli (a to wstawie kuca i już). Pewnie tak nie myślicie ale tak to wygląda, jak się czyta.
5. Są też lepsze metody na wypracowanie w koniu odwagi, pewności siebie i zaufania do człowieka niż skazywanie go na samotność. Posunięcie się do takiego kroku w celu zapanowania nad tym charakterem jest taką protezą własnych umiejętności, jak protezą są sztuczne pomoce, np. wypięcia.
6. W wizjach przydomowych stajni czai się też straszna amatorszczyzna. Wiele osób (oczywiście nie wszystkie) moim zdaniem podejmuje się tego zadania choć nie ma wystarczającej wiedzy. Ja zawsze zapierałam się przed własną stajnią właśnie z powodu tego, że nie mam wystarczającej wiedzy i przede wszystkim doświadczenia w chowie (książki to za mało).
Dlatego uważam, że powinno się zrobić wszystko, by koń był w stadzie i pod opieką doświadczonych osób. Jeśli musi być sam, to tymczasowo. Takie jest moje zdanie i nikomu go nie narzucam. Nie oceniam, czy ktoś postępuje dobrze, czy źle. Każdy sam siebie potrafi wystarczająco dobrze ocenić.

Z reguły jeżeli ktoś trzyma konia u siebie to skazuje go na taki los tylko i wyłącznie dla własnego niczym nieuzasadnionego pomysłu i tyle. Prawa do tego nie ma, ale to robi.


no proszzzzzzę!!
gdzie to prawo zapisane?  😲

Pokemon, nie chcę negować Twojego poglądu na "końskość" bo też myślę, że koń powinien być w stadzie...
ale naprawdę jest wiele odcieni "szarości" pomiędzy bielą a czernią...

a ludzie mają różne pomysły - i trzymanie konia samotnie, to jeden z mniej szkodliwych atakujących "koniowatych"

USTAWAz dnia 21 sierpnia 1997 r.o ochronie zwierząt.(Dz. U. z dnia 23 września 1997 r.)
Rozdział 1
7)  okrutnych metodach w chowie i hodowli zwierząt - rozumie się przez to działania lub zaniechania człowieka prowadzące w sposób oczywisty do zmian patologicznych w organizmie zwierzęcia (somatycznych lub psychicznych ), zwłaszcza w postaci skutków znoszenia dotkliwego bólu, przymuszania do określonego zachowania się (uległości) głodem, pragnieniem, działaniem prądu elektrycznego (z wyjątkiem używania pastuchów elektrycznych, treserów oraz urządzeń elektrycznych służących do przepędu zwierząt) bądź innymi zabiegami tego rodzaju, w szczególności karmienie i pojenie zwierząt przemocą,
pogrubienia moje

dalej też jest kilka podpunktów, które pasują.

Dla mnie trzymanie konia samego jest okrucieństwem właściciela wobec zwierzęcia. Oczywiście moja postawa wydaje się nawiedzona.  😉 Ale!
Czy którakolwiek z osób trzymających samego konia podałaby chociaż jeden racjonalny argument za?
Bo jak na razie to są same pierdolety usprawiedliwiające tak małostkowe zachowanie.
Konie są zwierzętami stadnymi i nie powinny stać samotnie. Ale też jak kogoś stać na trzymanie jednego konia, to nie zanczy że stać go równiez na drugiego. Bo nawet jak będzie jadł samo siano, to trzeba go werkować lub kuć, odrobaczać szczepić leczyć itp. No i jakiś minimlany sprzęt do neigo też potrzebny. Niech to będzie tylko kantar, ale jednak składa się na całość różnych w tej chwili już podwójnych wydatków. Nie każdy moze sobie na to pozwolić na to.

Nie bardzo rozumiem też innej poruszanej tu kwestii, czemu nie mozecie trzymać dóch koni jak jeździcie samotnie? Ja miałam w pewnym moemcie tylko 2 konie na mnie jedną. Dwa rózne konie z róznych stajni i nie było problemu nauczyć je że przez godzinę jeden zostaje sam a drugi idzie na jazdę. Ja nie widzę zadnego problemu z tym. Do dziś (stadko jest teraz 4 sztuki), mimo ze na co dzień wychodzą razem na wybieg, to nie ma problemu żeby jeden sam został w stajni, lub jeden wyszedł tylko na dwór.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się