Rollkur

Dowodem jest że jeszcze tak niedawno spokojnie oglądała jak jakiś popapraniec wsiadł na jej kobyłę zaciągając jej na mordzie czarną wodzę żeby po 2minutach stępa zacząć robić ustępowania w kłusie.
Ale to nie brzmi wcale jak katusze 😎
Wiecie co? Nasuwa się jeden wniosek: wiedza o metodach treningowych jest w PL na bardzo słabym poziomie  🙁.
Różne są metody pracy. Kluczem powinno być to, co napisała zen: spokojnie pracować. Z naciskiem na spokojnie. Z naciskiem na pracować.
Po raz kolejny: każdy doczeka się właśnie tego, czego się dopracuje.
Niestety, istnieje i ma się dobrze bardzo niepokojące zjawisko. Zawodnicy i trenerzy z "top listy" zazwyczaj z powodów finansowych często pracują szybko. Dotyczy to zarówno rollkuru jak i treningów skokowych utytułowanych zawodników. Zakładając, że owe osoby wiedzą co i po co robią (tu można dyskutować, ale w sumie... ich sprawa) to obserwują takie postępowanie rzesze niezorientowanych w temacie, próbujących chaotycznie wcielać w życie to i owo  😕 Rezultat? (że o wynikach sportowych nie wspomnę). Gdy osoba zainteresowana jeździectwem, laik czy fachowiec, znajdzie się na niektórych placach/halach treningowych - to odczuwa dziwne efekty fizjologiczne. I jeździectwo klasyczne przestaje jawić się jako pełen elegancji i harmonii, wspaniały, partnerski sport.
okwiat
Ja sie niestety musze zgodzić z klami. Poczatkowo myslałam ze K. i S. to te same konie bo mam średnie kolory w lapku... 🙁 Ale nie mialam odwagi zwracac uwagi bo sama mistrzem świata nie jestem. Badź co badź ostatnie obrazki wygladaja juz lepiej i przyjemniej moim zdaniem.Cociaz tak jak pisałam, pracowała bym nad niższym ustawieniem i zaookragleniem konia, bo dalej ten grzbiet jest taki... zapadniety. WIdze róznice tylko minimalna w samej szyi , jej ustawieniu itp.
I jak dla mnie dobry trener to taki który od razu wie jak zrobic zeby nasz kon wygladał atletycznie, z gracją itp a co najwazniejsze żeby rozwijał te miesnie które trzeba.
Dawanie szansy komus kto do tej pory prowadził was tak jak prowadził, jest jak dla mnie troche dziwne. W smie chodzi tutaj odobro zwierzecia...
halo, masz 100 % racji  :kwiatek:

Niektórzy nie pracują spokojnie, bo po co? Wstyd jechać na 10 letnim koniu na zawody, musi być młody, mega umięśniony, szybko zrobiony pięknie zrolowany i jest dobrze ;]

Najgorsze jest potem to, że takie dziewczynki z photoblogów np. oglądają takie "gwiazdy" u nas w Olsztynie i okolicach na zawodach i chcą tak jak one, bo jak konik ma główkę przy klacie, jest przerolowany, to jest SUPER ZEBRANY i to jest DOBRE, a potem są komentarze, jak koń idzie z nosem lekko przed pionem, luźny itp. i tekst... "Ale ten koń wyryjony" 😉)

I w ten sposób mamy kolejne gwiazdy, którym nie przetłumaczysz, uczą się same, wiedzą najlepiej, nie rozumieją krytyki bo jeżdzą w jakichś tam stajenkach  😉
okwiat, widze co widze (jak mozesz przeczytac nie tylko ja to widze)... i to co napiszesz niestety tego obrazka nie zmieni. A co ma do tego "zly humor" i inne takie to nie wiem? Mam sie przestraszyc? Prawda bedzie bolesna, bo ufasz swojej instruktorce (slowa trener nie uzyje)?? Mnie ma bolec? No wybacz, ale co mi to robi??  👀 To twoja praca i twoja przyszlosc. To chyba Tobie powinno zalezec. Ja mam swoj "swiatek", swojego trenera i konie do jazdy... wystarczajaco swoich problemow zeby jeszcze przejmowac sie kims.
Kazdy zaczyna i wlasnie ten etap jest bardzo wazny. Dlatego napisalam posta w tak zwanej dobrej wierze. Mnie "zly poczatek" i zaufanie nieodpowiednim ludziom kosztowal bardzo wiele i wciaz kosztuje.
Zycze powodzenia i oby obrazek (widoczny na wszytskich waszych zdjeciach, tych "nowych "po voltowej konsultacji rowniez) na prawde byl mylacy.

Może nie powinnam się wtrącać w dyskusję, ale... czytam wypowiedzi i jednej i drugiej strony (czyli "lubelskie" dziewczyny kontra reszta) i dochodzę do wniosku że prawda leży po środku.

Zdjęcia które pokazała okwiat na początku tej dyskusji w moim odczuciu również nie pokazują ciekawego obrazka. Za ciasno, za sztywno, za siłowo. Tu zgodzę się ze wszystkimi, że nie wygląda to na dobry kierunek pracy i w ogóle propozycja takiego jeżdżenia konie nie powinna była paść od prowadzącej jazdę.
(używanie tego "trenerka" to jednak przesada w moim odczuciu również, okwiat znasz już osobę, którą nazywasz swoim Trenerem/Trenerką i może warto jednak odróżnić te dwie osoby, ich wiedzę i umiejętności w prowadzeniu szkolenia)

Z drugiej strony znam konia, właścicielkę i rękę spod której wyszli. I rękę to bardzo cenię. Chociaż może nie wszystko mi się bezkrytycznie w "tej szkole" podoba, ale widziałam i treningi, i przejazdy, widziałam konie robione od zera i mogę Wam zaręczyć, że to wysoki poziom i wiedzy i umiejętności.

Okwiat niby idzie tą samą drogą jeżdżąc tego konia, ale... nie prowadzi ich już dosłownie ta sama rękę, tylko bardziej zaawansowana uczennica tej samej "szkoły". I tu chyba tkwi problem - osoba, która sama jest dobrym jeźdźcem, nawet najlepszym uczniem swojego nauczyciela, nie zawsze jest już umiejętna do prowadzenia jazd innym. Wydaje mi się, że obecnie prowadząca jazdy nie ma jeszcze na tyle wyczucia w "patrzeniu z boku", żeby przełożyć to co chce osiągnąć na polecenia. Nie widzi jeszcze dostatecznie dużo by reagować na bieżąco, by wprowadzać natychmiastowe korekty i wytłumaczyć subtelności jakie grają rolę w stosowaniu pomocy w danym momencie. Być może nie umie też dostosować metod do tej konkretnej pary jeździec-koń.

Ale dajmy im trochę czasu, z tego co wiem, na razie odbyło się może z 5 jazd - niech się koń zgra z jeźdźcem, prowadząca jazdy niech nabierze wprawy i może wkrótce zobaczymy inny, milszy obrazek.

PS. Salucha i jej koń to w ogóle inna bajka dla mnie, bo to para która do tej pory nie miała pomocy z dołu, nie miała drogi i celu. Na razie na zdjęciach widać efekty wcześniejszych miesięcy. Jazdy z osobą prowadzącą jazdy okwiat to do tej pory pojedyńcze spotkania. To jest bardzo trudny moment dla całej trójki, coś nowego, poszukiwania, namawianie konia do pracy której nie zna. Więc ocenianie tego nie ma najmniejszego sensu.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
14 stycznia 2010 15:40
Nie piszę już nic w tym wątku, ale  😁 ascaia muszę w jednym przyznać rację (w jednym, dlatego że o reszcie po prostu nie mam sił się więcej wypowiadać, powiedziałam już wystarczająco dużo w tym wątku, a nawet powtarzałam niektóre rzeczy 100razy i do niektórych wciąż nie dociera).

okwiat znasz już osobę, którą nazywasz swoim Trenerem/Trenerką i może warto jednak odróżnić te dwie osoby, ich wiedzę i umiejętności w prowadzeniu szkolenia)

Fakt. Tylko że łzy mi do oczu napływają jak pomyślę, że nie stać mnie obecnie na w 100% bezpieczny transport konia tam... poznałam już mojego trenera, ale to, że nie odnalazłam drugiej takiej osoby na lubelszczyźnie niszczy mnie od środka... przecież przez tak rzadkie treningi ja już nawet nie mogę powiedzieć, że to JEST mój trener. Ale na pewno jest to mój jak na razie jedyny i największy autorytet jeździecki.
I Likier i Ascaia (Klami pośrednio - też) poruszyły bardzo ważną kwestię. Lokalnego środowiska jeździeckiego. Lokalnych, czasem regionalnych, czasem ogólnopolskich, autorytetów. Wzorców. Szkół.
Występują. Prezentują określone trendy. No i co zrobić, gdy owe trendy ogólnie (albo w określonym przypadku) są nie po drodze? Forsować swoje? I dać się zjeść?  🍴
Teoretyczna sytuacja: cała "okolica" jeździ forward-down (nie spotkałam się  😎, ale teoretycznie możliwe). A ktoś chce prowadzić konia down & deep. Jak ma postępować taki jeździec? Wasze opinie?
halo, pytanie bardzo trudne

Dodam tylko, że w tym przypadku "ręka i szkoła" o której pisałam to jednak więcej niż lokalne środowisko. Nie wiem czy okwiat przyznała Ci się spod czyjej ręki wyszedł gniadosz? Wspomnę tylko, że raczej ta ręka to pułap ogólnopolski, jeśli nie więcej.
halo, ja generalnie funkcjonuje w osrodku gdzie mnostqwo jest takich starych koniarzy, ktorzy zawsze "wiedza lepiej" itd.
Pamietasz watek o ustawieniu glowy ? Opisywalam tam prace nad moim koniem i innymi knmi w rekach tej samej osoby. Jej nie mial nikt odwagi nic powiedziec natomiast po mnie towarzystwo jechalo sobie bez ograniczen.... coz. Najpierw bolalo i wrecz chialo sie plakac czasami. Momentami zasanawialam sie czy na pewno to wlasciwa droga, czy sie nie myle. Czy nie lepiej jednak inaczej.... watpliwosci przechodzily jak widzialam i czulam jak nabudowuja sie te konie, jak pracuja, jakie sa elastyczne i chetne. Jakie "inne" od "tamtych" pozaciaganych, ustawianych przez pseudouelastyczneinie potylicy, pozapinanych na minimum pelhamach, z regularna panika w oczach, galopujacych wiecznie pod siebie..... pogodzilam sie z tym po prostu. Jak ktos starszy, teoretycznie doswiadczony itp. to sie sluchalo, przytakiwalo a robilo swoje.
Z doswiadczenia wiem, ze robic swoje, przebywac w wybranym pasujacym gronie osob..... i nie zwracac uwagi. Na pewno nie wszczynac wojen itp.
Otóż to. Często trzeba szukać złotego środka.
Ascaia Pisałam nie tylko o lokalnym poziomie. Zjawisko jest znacznie poważniejsze.
Co do postaci "lubelskich" to zostałam też poinformowana, że koń został... "skreślony"? No, że nie rokuje większych nadziei. I wysyłam Ci PW, bo forum to nie miejsce na wszystko.
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
14 stycznia 2010 17:00


nikt nie jest idealem nie ma idealow...ja sie staram ze wszytskich sil zeby dazyc do idealu ale nie da sie zrobic wszytskiego...

nie kazdy zajdzie tak wysoko jak by chcial...niestety
zawartość autorytetu w autorytecie
😉
to jedna sprawa, gdzie leży granica w braku krytycyzmu wobec "uznanych". Ten problem z resztą często pojawia się i tu na forum. Ile razy padały teksty "a kim Ty jesteś, żeby podważać zdanie X?
ale jest jeszcze drugi aspekt, w przypadku mojego miasta bardzo istotny -  ilość wyborów jakie możemy dokonać. W Lublinie (miasto + powiedzmy okrąg 30 km od) jest... 5 i pół osoby które można nazwać Trenerem (to pół to osoba młoda wiekiem, ale mająca już pewne sukcesy w prowadzeniu par i sama majaca poważne sukcesy zawodnicze na koncie).  2 osoby zajmują się parami skokowymi, 1 określmy - szkolenie wszechstronnym, 2,5 stricte ujeżdżeniem. Dodatkowo z tych osób tylko jedna jest przyjezdna, pozostałe są w pewnym sensie powiązane ze sobą jeśli chodzi o historie jeździectwa relacjami trener-uczeń lub koleżeństwa z jednej sekcji.
Jeśli nie odpowiada Ci ich szkoła to nie ma nikogo innego do wyboru. I co wtedy? Jazda na własne wyczucie? Zaciśnięcie zębów i poddanie się zaleceniom? Czy wybór osoby z mniejszymi kompetencjami? Co będzie "mniejszym złem?


nikt nie jest idealem nie ma idealow...ja sie staram ze wszytskich sil zeby dazyc do idealu ale nie da sie zrobic wszytskiego...

nie kazdy zajdzie tak wysoko jak by chcial...niestety


No z taką krótkowzrocznością to śmiem stwierdzić, że nigdzie nie zajdziecie 🙁 Co by się stało, gdybyś porozpinała konia z tych patentów? Co by się stało, gdybyś zaczęła pracować najpierw nad sobą a potem dostała do ręki wodze? Co by się stało, gdybyś ustaliła, nawet tu, na forum, dietę dla swojego konia? Co by się stało, gdybyś przez jakiś czas wzmocniła mięsnie konia poprzez lonżowanie go na czambonie?

Halo- nic bym nie robiła w kierunku jakiejkolwiek konfrontacji. Robiłabym swoje, rozglądałabym się za możliwością konsultacji, zaczęłabym szukać po forach opinii o innych trenerach w mojej okolicy lub w okolicy mojego województwa. Ale to jest wszystko dla ludzi bardzo mocno myślących, bardzo zaangażowanych w to, co robią, bardzo mocnych i odpornych psychicznie, niepodatnych na wpływ otoczenia. Niewielu jest takich ludzi. I chyba marny odsetek wśród bardzo młodych adeptów. Do tego trzeba też mieć zaplecze finansowe.
Ascaia macie w Lublinie mnostwo wspanialych fachowcow, porownujac oczywiscie do innych regionow. Jest kilka osob ktore wydaje mi sie , na takim poziomie jak jezdza okwiat i salucha sa w stanie wiele zdzialac. Nie wspomne ze macie dwoch doskonalych jezdzcow ujezdzeniowych w jednym miejscu, a przeciez sa jeszcze ich uczniowie ktorzy wydaje mi sie ze teraz maja wystarczajace umiejetnosci zeby prowadzic mlode pary.
Maagdzia, pozwolisz, że się z Twoim entuzjazmem jednak nie zgodzę.
Dobrych instruktorów, którzy mieliby prawdziwe pojęcie o ujeżdżeniu jest niewielu. O tych, których prawdopodobnie masz na myśli pisząc o doskonałych jeźdźacach, sama napisałam powyżej. Nawet znalazłam takich osób więcej niż dwie.
Ale, jak właśnie rozmawiamy, nie zawsze ich metody są dla wszystkich poszukiwaną drogą jeździecką. Poza tym, załapać się na treningi do tych osób nie łatwo, bo one też mają ograniczony czas i chęci. A z tymi uczniami też jak widac bywa różnie - czesto to świetni jeźdźcy, ale nie znajdują się w roli pomocy z ziemi.

Bez ukrytych podtekstów - proszę napisz mi na PW kogo widzisz jako wartych polecenia instruktorów i trenerów.
pony   inspired by pony
14 stycznia 2010 19:45
PS. Salucha i jej koń to w ogóle inna bajka dla mnie, bo to para która do tej pory nie miała pomocy z dołu, nie miała drogi i celu. Na razie na zdjęciach widać efekty wcześniejszych miesięcy. Jazdy z osobą prowadzącą jazdy okwiat to do tej pory pojedyńcze spotkania. To jest bardzo trudny moment dla całej trójki, coś nowego, poszukiwania, namawianie konia do pracy której nie zna. Więc ocenianie tego nie ma najmniejszego sensu.


A tu mam pytanie- czy Salucha nie była prowadzona przez szanownego Pana Bekiesza? Widziałam ich tugewer na odznace kiedys, o ile się nie mylę. A to by dużo tłumaczyło w przypadku Saliny, hie hie ;]
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
14 stycznia 2010 20:04
pony przepraszam, piję, ale  :emota200609316: hehe  😉 ode mnie i martiki 😉 ale co Ty nie widzisz, że K i S to te same konie  😁?
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
14 stycznia 2010 20:07
pony niestety tak i bardzo zaluje...staram sie zapomniec o tamtych czasach
ja to widze tak, żeby cokolwiek założyć na konia musi on mieć 100% zaufania do człowieka i szanować go, bo tylko wtedy podda się działaniu sztucznej, mechanicznej pomocy. bez zaufania i szacunku będzie walczył bronił się. oczywiście jak juz nie będzie miał sily sie bronić odpuści ale chyba nie oto chodzi. niektóre konie mają tak zbudowane gansze, że rolkull powoduje u nich niedotlenie i  zaczynaja się dusić. rollkul czemu ma służyć? swoją drogą ciekawa jestem jakby tych wszystkich ludzi, którzy idą na skróty,  wsadzić na ich konie bez ostróg, ostrych wędzideł, czarnej wodzy, wypinaczy, gogów itd czy nadal by poskramiali bestie? jak wtedy by jeździli a raczej jak wtedy konie wozilły by ich 😉 można zrobić z koniem wszystko za jego zgodą a nie przeciwko niemu. ag
busch   Mad god's blessing.
14 stycznia 2010 22:29
I Likier i Ascaia (Klami pośrednio - też) poruszyły bardzo ważną kwestię. Lokalnego środowiska jeździeckiego. Lokalnych, czasem regionalnych, czasem ogólnopolskich, autorytetów. Wzorców. Szkół.
Występują. Prezentują określone trendy. No i co zrobić, gdy owe trendy ogólnie (albo w określonym przypadku) są nie po drodze? Forsować swoje? I dać się zjeść?  🍴
Teoretyczna sytuacja: cała "okolica" jeździ forward-down (nie spotkałam się  😎, ale teoretycznie możliwe). A ktoś chce prowadzić konia down & deep. Jak ma postępować taki jeździec? Wasze opinie?


Pewnie będę się smażyć za takie wywrotowe opinie w piekle, ale jakoś nie czuję się w obowiązku mieć zaufania a priori do autorytetu - czy to regionalnego, czy ogólnopolskiego.
Jeśli pojawia się dwugłos narracyjny pomiędzy koniem, a trenerem, to biorę stronę konia. Obojętnie, jak na nazwisko ma trener, czy doradca  😀 . To jedna z podstawowych rzeczy, których się nauczyłam przez te wszystkie lata jeżdżenia samopas - najlepszym naszym nauczycielem jest koń i to on nam sprzedaje najlepsze rady. Trudno jest zrozumieć te końskie wskazówki i do tego niezbędny jest trener: do pokazania nam, jak słuchać konia i spełniać jego 'polecenia'. Ostatecznie siedząc na koniu to z koniem pracujemy, a nie z trenerem - trener nie siedzi z nami na koniu i nie czuje tego, co my. A to w końcu miłe/niemiłe uczucie staje się papierkiem lakmusowym w ujeżdżeniu (na skokach znam się jeszcze mniej, niż na ujeżdżeniu, więc pominę je milczeniem  😉 ). Jeżdżenie bez trenera na dłuższą metę to takie gonienie własnego ogona i odkrywanie oczywistości po mozolnych poszukiwaniach. Jazda z trenerem daje ogromnie dużo - ale musi być to trener dobry i odpowaidający parze. A takiego możemy wybrać tylko wtedy, gdy nie przestaniemy krytycznie oceniać tuż po usłyszeniu Nazwiska/tytułu.
Zatem jeśli nie jestem w stanie uznać autorytetu Trenera, to chyba wiecie, jaki mam stosunek do regionalizmów  😉 Są ludzie, którzy mają dokonania sportowe daleko przekraczające moje obecne możliwości - mimo to jakoś nie czuję się w obowiązku rezygnować z własnego zdania na korzyść ich poglądów.
Poza tym- Nazwisko nie daje immunitetu na głupoty  😉 . Nawet z topowym ujeżdżeniowcem nie można IMHO wyłączać krytycznego myślenia. To nie znaczy, że najlepiej słuchać siebie i tylko siebie, nie próbując nawet poszukiwać wskazówek i rad - to też prowadzi prosto w ślepą uliczkę - ale niewątpliwie nasz intelekt jest potrzebny, by odróżnić złego trenera od dobrego, złą metodę treningową od dobrej. I wiedzieć, jeździć bez trenera, a kiedy tylko zastosować zasadę ograniczonego zaufania do szkoleniowca, dla którego po prostu nie ma żadnego następcy na stałe.

Wracając do okwiat i Kaprikorna - przykro mi to mówić, ale muszę zgodzić się z Klami. Po zdjęciach trudno mi sobie wyobrazić, by jazda na tym koniu przynosiła zbyt wiele przyjemnych odczuć. Nie  piszę tutaj o negatywnych psychicznych odczuciach typu "ten koń nie chce się uczyć" czy cokolwiek. Bardziej chodzi mi o takie fizyczne - po prostu nie potrafię pojąć, jak koń z tak ustawioną szyją (i bynajmniej nie chodzi mi tutaj o przeganaszowanie) może być odbierany przyjemnie przez rękę jeźdźca, która go prowadzi. Jak można poczuć płynne poruszanie się mięśni pod tyłkiem konia, który w taki sposób 'nosi' grzbiet i tylne nogi.
bush i w skokach jest tak samo. Czujesz, po prostu czujesz czy jest tak jak byc powinno. Tylko czasami zbyt mala wiedza i doswiadczenie nie pozwalaja tego "nazwac/okreslic", wytropic przyczyne i poprawic. Konie to "najlepsi nauczyciele". Pracuje tylko z osoba, ktora z boku rozumie to co ja odczuwam ze strony konia i potrafi nam pomoc, wyjasnic, poprawic i tak dalej + oczywiscie widzi niejednokrotnie wiecej.
Zawsze wobec kazdego trzeba zachowac swoj wlasny rozum, wiedze, odczucia. To jest potrzebne zeby wlasnie odroznic metody, trenerwo.... co wbrac, z kim pracowac.


Podsumowujac, w pelni sie zgadzam.
Podobnie jak Edytka, widziałam latem trening Kaprioleczki i siedziałam na Kaprikornie. Koń nie ma niestety budowy topowego ujeżdżeniowca, bardzo krótką, prosto, nisko osadzoną szyję plus chodzi inochodem. Nie chcę zabierać głosu za Kapri, ale z tego, co widziałam nikt z tego konia nawet nie zamierza próbować robić "olimpijczyka". Mimo to Kasia chce z nim pracować i ma trenera, z którym jeździ i który doskonale potrafi skomentować tą parę bez pomocy kogokolwiek na forum.
Nie wiem, jaki jest stan na teraz bo siedziałam na Kaprikornie krótko i pół roku temu, ale na tamten moment koń się nadawał do pracy u podstaw, nad posłuszeństwem, rytmem i rozluźnieniem, i tym, żeby nie napierał na wędzidło tylko dał się jechać od łydki do ręki. I naprawdę, Kaprikorn jest tak daleko od stosowania rolkuru jako metody treningowej, jak ja od dostania Nobla. (takiego prawdziwego rolkuru, nie przeganaszowania)
Jeśli pojawia się dwugłos narracyjny pomiędzy koniem, a trenerem, to biorę stronę konia.

Ekstra! Pięknie powiedziane! (reszta też).
Mnie zdarzyło się kiedyś coś dziwnego. Weszłam w konflikt z trenerem m.w. na podstawie tego o czym pisze busch, że ja "czuję" (i w ogóle - jest świetnie  :tanczacalinka🙂. Zostałam sprowadzona do... no pionu albo poziomu  😡 Po czym okazało się, że trener miał świętą rację. Po prostu nie byłam jeszcze na tym poziomie, żeby rozumieć o co chodzi.
Więc jednak w tych 100% racji busch jest małe "ale"  😉.
karolina_ Obawiam się, że wszystko polega na tym, co kto rozumie przez "pracę u podstaw". I co zaleca dla wykształcenia tychże podstaw.
pony   inspired by pony
15 stycznia 2010 07:52
pony przepraszam, piję, ale  :emota200609316: hehe  😉 ode mnie i martiki 😉 ale co Ty nie widzisz, że K i S to te same konie  😁?


dziekowka! Respekt dla każdego komu uda się zdobyć zaufanie do konia, na którym jeżdził Bekieszu;] i w tym miejscu myślę, że dyskusja o Salinie jest bez sensu, bo nie bierzecie pod uwagę tego DROBNEGO szczegolu z wielką głową jakim jest PAN Bekiesz ;]]]]]

Salina- każdemu, nawet mi o dziwo! zdarza się popełniać błędy. Grunt, że ogarnęłaś.

Mnie i mojego konia też prowadzi osoba, która prowadziła Kapriego. I nikt mi jakos ROLKURU nie zarzucił nigdy.
Ta dyskusja to w ogole jakies nieporozumienie, bo na temat kontaktu i prawidłowo ustawionego konia wypowiadają się osoby, które np nie potrafią na koniu USIĄŚĆ. A takie mądre są w kwestiach wszelkich. Teoretycznie to na serio żadna sztuka paplać. Ot, była przykładowo jedna voltowiczka, która książki niemalże cytowała, a każdy piał z zachwytu.
Są konie,  ktorych na podstawie zdjęć po prostu nie powinno się komentować, bo trzeba je poznac i ogarnąć jakie są na żywo. I takim koniem wg mnie jest Kaprikorn.
joł
pony, ma rację. Z rollkurem ta dyskusja nie ma już bardzo długo nic wspólnego. Przeszło w interpretację pray Okwiatki i Saluchy. A teraz zaczyna się wykluwać ciekawa dyskusja o relacji jeździec - prowadzący jazdę, ale taki temat już chyba jest "zaufanie do trenera" czy jakoś tak.
Nie ma już co dalej drążyć. Jak już było pisane wiele razy - to są początki pracy i jednej i drugiej pary. Nie ma na razie co oceniać.
lostak   raagaguję tylko na Domi
15 stycznia 2010 08:40
przyznajac racje tym ktorzy juz zauwazyli ze dyskusja w tym watku nie ma nic wspolnego z rollkurem... ostatnio pzapytalam Zagersa co o tym mysli, jako o metodzie treningowej.  powiedzial, ze nie wie, nie stosuje, ale jedno jest faktem. Salinero ma sie swietnie, ma 18 lat, nadal jest trenowany, jest w doskonalej formie i widzial to na wlasne oczy.  jesli ten kon bylby zniszczony fiznycznie, motorycznie przez ostatnie lata treningow, jesli rollkur wyrzadzalby taka krzywde jak to opisywano, to dzisiaj nie bylby w takiej formie.

nie oceniam.  nie znam sie. przekazuje fakt.
bush to co piszesz odnosnie podejscia do trenera z "rezerwa" to moim zdaniem prosta droga do nikad. Zakladamy juz ze jezdzisz z trenerem i ze jest on dla Ciebie autorytetem przez co rozumiem ze ma o wieeele wieksza wiedze od Ciebie. Wiec skoro chcesz pracowac i sie czegos nauczyc to nie mozesz ufac koniowi bardziej niz trenerowi. Jesli juz placisz, inwestujesz czas i pieniadze to po to zeby ta osoba mogla przekazac Ci swoja wiedze, a gdybanie ze ja czuje zle to pewnie jest zle jest dla mnie nieco dziwne bo przeciez nie o to chodzi. Jesli chcesz cos osiagnac w sporcie podczas jazdy z trenerem trzeba go niestety bezapelacyjnie sluchac i koniec kropka.
Maagdzia, czekam na PW
Gdy wyszedł na jaw filmik nakręcony telefonem komórkowym z treningu Anky jak roluje konia doszło do mega skandalu, poruszyło to całe tamtejsze środowisko jeździeckie na czele z wybitnymi lekarzami weterynarii. na dzień dzisiejszy ta metoda jest tam zabroniona. Dokładnie tak samo (oczywiście wiele lat wcześniej) było z metodą barowania wymyśloną przez Schockemohle wybuchł wielki skandal, który do dzisiaj się za jego nazwiskiem ciągnie. Niestety widzę, że u nas nadal trwa dyskusja na temat rollkur choć dla reszty świata odpowiedź jest oczywista. ag
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się