Rollkur

dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
10 stycznia 2009 15:28
Jak za starych czasów. Wyraźmy swoje zdanie na ten temat.
deborah   koń by się uśmiał...
10 stycznia 2009 15:41
jak za starych czasów nadal uważam, ze rolowanie konia jak element treningu - chwilowe i nie trwające długo jest bardzo przydatne. 😉
a co właściwie ma na celu rollkur? zarówno treningowy, trwający chwile jak i ten trawający większą część jazdy?
a czy to nie powwoduje że koń później "chowa się" i chodzi zrolowany cały czas?? (zwykłe pytanie, jestem ciekawa :P)
teoretycznie nie powoduje chowania się, jeśli dobrze go dojedziesz łydką do kontaktu, a nie się uczepisz ryja. Niektórym koniom pomaga przejść przez kontakt.
Mój koń był momentami /przez trenerkę/ jeżdżony za pionem, ale nie gryzł klaty, a potem jak przeszedł przez wędzidło to był jeżdżony do dołu. Całkowicie pogodzony z kontaktem i rozluźniony.  🙂
a mógłby ktoś wstawić jakieś zdjęcia? bo chętnie bym zobaczyła jak to jest w praktyce  🤣
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2009 19:25
"chwilowe i nie trwające długo" rolowanie może trwać i kilkanaście minut albo i caly trening - na youtube jest cała seria filmików dokumentujących te "chwile" w wykonaniu jeźdźców z górnej półki którzy twierdzą że rolują "tylko chwilowo"
ElaPe a mogłabyś podlinkować?
martynkakoniki, np.

Ada   harder. better. faster. stronger.
10 stycznia 2009 20:06
Chciałbym naklejke z takim znaczkiem jaki jest pokazany w 2 minucie (dokładnie 2min 5sek.) tego filmiku.
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
10 stycznia 2009 22:29
ja się bez bicia przyznaję, że dwa konie które jeździłam "przepychałam" przez rollkur, a jednego zdarzyło mi się oddać osobie potencjalnie lepszej do podrobienia(właściciel sam tak zdecydował) i niestety koń został zniszczony i zrezygnowałam z jego jeżdżenia. ale może od początku.

pierwszy koń był to budion po wysokim wkkw, który trafił do nas z rusi na emeryturę. zwierze spokojne, uczące dzieci, ale w tej pracy wiecznie poza kontaktem. kiedy jego mała właścicielka podrosła i zaczęła próbować pracy na kontakcie, koń natychmiast zawieszał się z ogromną siłą niemalże wyrywając ją z siodła i przyspieszając do prędkości 3kosmicznej. mama panienki oddała mi go do jazdy na jakiś czas, bo koń stawał się co najmniej niebezpieczny. przyznam się, że i mnie wytargał. bez wahania założyłam czarną wodzę i go na niej zrolowałam. walczyliśmy jak on dawał coś od siebie ja mu pozwalałam wyjść z nosem. pierwszy dzień przejeździłam tak niemalże cały trening. drugiego dnia krótkie odcinki powrotów nawyku, trzeci dzień wyłącznie asekuracyjnie. jeździłam na nim chyba miesiąc. najgorszy okres gdzie mało bezpiecznie czułam się bez czarnej to tydzień. potem dawał się uspokajać "normalnie". aktualnie jest to koń bardzo przyjaźnie pracujący chociaż miewa chwile "zawiechy".

drugi to 15letni wałach mojej koleżanki(również po niemałym sporcie- też skoki) mający tendencje do...chowania się i zawieszania jednocześnie. nie mogła sobie poradzić i poprosiła mnie o pomoc. wykorzystałam jego tendencje do bycia za pionem i wzięłam więcej niż oferował rollujac go niemalże do piersi. przejeździłam tak może 2 minuty chociaż wydaje mi się, że niecałe. kiedy wypuściłam automatycznie wszedł na "dobre miejsce" i luźno pracował.

dla mnie zrolowanie metodą jest jak najbardziej dobrą. pod warunkiem, że do całego zwijania dojeżdża się mocną łydką. zwijanie konia nie polega tylko na przyciągnięciu głowy bo to da skutek jaki zaraz opiszę...

to był gdzieś 11letni wałach, które całe życie spędził na łące. jeździłam go praktycznie od zupełnej "surówki". strasznie charakterny, ale przyjemnie pracował. robił ładne przejścia, był w miarę luźny. ja osobiście jestem za szukaniem najmniej inwazyjnych metod szczególnie u "młodych"koni, które nabierają dopiero zaufania. jego właściciel stwierdził, że koń pode mną nie jest "pro"(facet totalnie się nie znał, miał konia nie jeżdżąc.) bo ma nos przed pionem(chociaż koń nie tylko wg. mnie pracował fajnie)dał go osobie o dłuższy stażu niż ja, potencjalnie lepszej, zamiłowanej w czarnej wodzy jako "leku na wszystko". pojeździł konia ze 3 dni bardzo zrolowanego i bez łydki(koń raczej rwący). wsiadłam znowu jako test "dobrze wykonanej pracy", co by laikowi udowodnić jaki to owy pan jest super i że koń pode mną też "pro". niestety na moje "lekką dłubankę"zapraszającą do luźnej szczęki i spokojnej roboty(jak zwykle) dostałam 20 okrążeń tempem rodem za Służewca na koniu wpierającym się na rękę i nie dającym się zatrzymać. odpuszczenie wodzy też nic nie dało...musiałam czekać, aż sam wymięknie. niestety leciał tak dobre 10 minut, które były najdłuższymi w moim życiu. bałam się jak cholera i nie miałam pojęcia co robić. powalczyłam z nim jeszcze tydzień wsiadając z kompletną paniką...podziękowałam właścicielowi za współpracę bojąc się, że któregoś razu nie wyhamuje. koń po miesiącu wrócił na łąki...
Dobry opis możliwych kłopotów. Nie bardzo wierzę w pozytywy rollkuru w Polsce, skoro nawet konia normalnie dobrze jeżdżonego na czarnej ze świecą szukać, zady ciągle zostają z tyłu i poza kontrolą (taki jest ogólny obrazek). Wiem, że są osoby (tak przynajmniej wygląda z internetowej lektury), które wiedzą, że bardziej trzeba myśleć o d... a nie o głowie (konia), ale w realu jeszcze nie spotkałam 🤣
deborah   koń by się uśmiał...
11 stycznia 2009 09:58
mi rolowanie pomogło dojś od takiej sylwetki:

do takiej:




miałam spore problemy z zejściem do niskiej i okrągłej szyi. koń usztywniał sie, niechętnie podążał za wędzidłem pracował z odgiętym grzbietem...
zrolowanie na kilka sekund sprawdzenie czy jak odpuszczam ma ochotę "rozciągnąć szyję" i jeśli tak pozwalałam na zejście w dól. w ten sposób osiągnęłam taki etap, że dziś zamykam rękę otwieram i koń chętnie idzie do dołu...
Lov   all my life is changin' every day.
11 stycznia 2009 12:35
Tylko trzeba jeszcze odróżnić rollkur od zwykłęgo przeganszowania- bo przecież to dwie różne rzeczy.
I to wcale nie jest złośliwe 😉
deborah   koń by się uśmiał...
11 stycznia 2009 14:16
a jaka jest różnica?
różni się, moim zdaniem, stopniem bycia przed pionem
oj chyba nie
rollkur łączy się z silnym zaokrągleniem szyji, kiedy często dopiero ktoryś z kolei krąg staje się najwyższym punktem, co powoduje rozcięgnięcie mięśni przy jej grzebieniu
natomiast przeganaszoanie to po prostu mocne wyjście poza pion. To akurat można obserwować w wielu miejscach - koń z usztywnioną szyją, często dość wysoko ustawioną, złamany w potylicy, ale pysk daleko za linią uszu. bardziej łopatologicznie to kojarzy mi się taki obrazek z zabawką ktora w miejscu łączenia się szyi i głowy ma gwoździk i ta główka tak się kiwa tył-przód
Przeganaszowanie



Rollkur
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
11 stycznia 2009 16:35
halojeżeli trafi mi się do jazdy koń, którego będę musiała na czarną złapać to chętnie Cię zaproszę 😉 mam nadzieje, że prędko to nie nastąpi i środków "wyższego przymusu"nie będę musiała używać<odpukać> ale jak trafi się niereformowalny delikwent to niech się strzeże 🏇 w każdym razie dla mnie jako jeźdźca poniekąd zawodowego to metoda jak każda inna- byle stosowana z głową.
Lov   all my life is changin' every day.
11 stycznia 2009 17:14
Ascaia ale niekoniecznie przeganaszowanie musi być na sztywnej szyi, odstawionym zadzie, bla bla bla. Patrz na obrazek Anki 😉
Przeganaszowanie



Rollkur



Jak DLA MNIE to na pierwszej fotce jest pokazane "żucie z reki", które, jak dla mnie, nie jest "przeganaszowaniem" o którym tutaj mowa.

Moje zdanie w sprawie rollkuru jest takie, że... go nie mam  🤔wirek: Czyli:
1. Rollkur oznacza dosłownie "kuracja rolująca". Dopóki taką pozostaje w bardzo doświadczonych rękach, niech jest. Czasem na treningu "roluje" konia do prawej i lewej strony, natomiast jest to raczej gimnastyczne wyginanie szyi, raczej tak bym to nazwała, niż rollkur. Słowem, chwilowe przegięcie szyi za pion. Cel: rozluźnienie. Działa. Generalnie czasem, nawet często pracuję z trenerem w niskim ustawieniu, za pionem, ale, jak mówię, rollkurem bym tego nie nazwała.

2. Jestem na pewno bardzo daleka od ponoszenia lamentu o "katowanych" koniach. Przejrzałam bardzo dużo materiałów w necie, czytałam słynna książkę "Finger in der Wunde" (o rollkurze właśnie). We wszystkich materiałach pojawiają się zdjęcia TYCH SAMYCH koni, słowem ciągle TE SAME zdjęcia. Nie sądzę bowiem, żeby Anky van Grunsven katowała konia w imię sukcesu, bo wartość konia jest zbyt wielka, żeby go zwyczajnie, zmarnować. To taki najprostszy "finansowy" argument.
ALE jest mi strasznie przykro patrzeć, jak ogromna ilość jeźdźców generalnie po prostu źle jeździ swoje konie, w imię, i tak wątpliwego sukcesu na zawodach. Konie idące "od łydek" nie "od grzbietu" to porządek dzienny, odtwarzanie elementów niezupełnie ze sztuką dresażu, inne drogi "na skróty", "niby-rollkur. Szybka eksploatacja, szybki handel. Dlatego też, jako osobisty protest, staram się nie startować, chociaż się zdarzy.
[quote author=lets-go link=topic=1380.msg144383#msg144383 date=1231709106]
Przeganaszowanie



Rollkur



Jak DLA MNIE to na pierwszej fotce jest pokazane "żucie z reki", które, jak dla mnie, nie jest "przeganaszowaniem" o którym tutaj mowa.

[/quote]

ja myślałam, że w żuciu koń powinien wychodzić z nosem do przodu. Mój koń czasem robi coś w deseń pierwszej fotki jak np nabieram wodzy po żuciu. On generalnie ma tendencje do zwijania się, żeby nie powiedzieć rolowania ale dla mnie to jest sygnał "za dużo ręki za mało łydki"
Trochę mnie bawi wielokrotne stwierdzanie, że rolkur to dobra metoda jeśli korzystają z niej fachowcy, bo widać że pełno wiary tak jeździ, a fachowców to oni widzieli tylko w telewizji. Może przydałaby się publikacja o tej metodzie opisująca konkretne problemy treningowe w których jest ona (metoda) zasadna. Bo jak na razie  to chyba roluje się konie na zasadzie "bo koleżanka tak robi, a jej koń chodzi super i ona w ogóle fajnie jeździ"
jeśli nos nie jest do przodu lub chociaż w pionie to zdecydowanie jest przeganaszowany
i tyle
czy to wypuszczony w dół do żucia czy nie - żucie miedzy innymi charakteryzuje się wysunięciem nosa w dół i do przodu w końcu

i dobrze by było, jakby ludzie rozróżniali także konia schowanego od konia przeganaszowanego
caroline   siwek złotogrzywek :)
11 stycznia 2009 23:34
[quote author=k_cian link=topic=1380.msg144531#msg144531 date=1231716190]
i dobrze by było, jakby ludzie rozróżniali także konia schowanego od konia przeganaszowanego
[/quote]
tylko jak? na zdjeciach wydaje mi sie watpliwe zauwazenie roznicy.
Jak tu rozmawiać o rollkurze skoro np. deborah prezentuje takie zdjęcia?Deborah co Ty chcesz od sylwetki konia na pierwszym zdjęciu? Przecież prawidłowe ustawienie to najwyższy punkt w potylicy (żucia z ręki i stępa swobodnego nie licząc) - odsyłam do Przepisów Ujeżdżenia FEI a nie - któryś tam krąg. W PL pełno koni, którym góruje grzebień szyi, zad na księżycu a jeździec bardzo zadowolony, bo mu się miękko siedzi i niewiele (nic???) ma w reku. Chcecie, żeby takowych obrazków było jeszcze więcej?
przede wszystkim niech dotrze do świadomości, że to nie musi być jedno i to samo, o tym piszę
caroline   siwek złotogrzywek :)
11 stycznia 2009 23:54
[quote author=k_cian link=topic=1380.msg144558#msg144558 date=1231717891]
przede wszystkim niech dotrze do świadomości, że to nie musi być jedno i to samo, o tym piszę
[/quote]
zaiste byloby to osiagniecie 😉
pierwszy krok do zrozumienia, że nie koniecznie wszystko jest takie proste i oczywiste
także do tego, że to jak "zwija" swojego konia przykładowo anky, nie jest równoznaczne ze zwinięciem konika przy pomocy piłki z rączek - oczywiście, ona też zwinie ale trochę inaczej i z innymi efektami
i tak jest ze wszystkim, dosłownie

a czy znajdą kogoś kto dokładnie im wytłumaczy "z czym to się je"... inna sprawa
Kon z nosem w pionie nie jest koniem przeganaszowanym. 😉

Jesli chodzi o zdjecie nr. 1 , to nawet sedziowie na mistrzostwach mlodych koni powiedzieli przez glosnik (bo to normalka), ze kon niestety pokazal momenty przeganaszowania, wiec pierwsza fota nie jest prawidlowym zuciem z reki.
Tu jest dobry przyklad:



bo zucie z reki nie znaczy, ze kon ma nosem po ziemi jechac, wystarczy nos na wysokosci kosci ramieniowej, dodatkowo jednak energicznie i miekko dalej isc, niezaleznie od chodu.


Anka dokładnie, tak jak pisałam, przynajmniej w pionie nos żeby nie  był przeganaszowany

jeśli chodzi o żucie to chyba ważniejsze by cała górna linia, razem z grzbietem była ładnie zaokrąglona
Janet Brown-Hoy tłumaczyła na jednym z sympoziów to samo przy np stępach swobodnych, na długiej wodzy - nie jest aż tak istotne by koń jak najniżej zszedł łbem, ważniejsze by luźno i wyraźnie , swobodnie pracował grzbietem
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się