naturalna pielęgnacja kopyt

dea: zanim zamówisz Just Grass to sobie sprawdz jego szczegółowy skład  😉 bo coś mi swita, że ci się on nie spodoba...na 100% pewna nie jestem ale pamiętam, że kiedyś sprawdzałam i okazało się że on jest właśnie z "krowich" traw robiony, dodatkowo w literataurze prokopytnej wyczytałam, że proces suszenia takiej trawy (bo to jest taki rodzaj prażenia/szbkiego odparowania wody) powoduje że dużo więcej cukro jest w takim czymś niż gdyby ta trawa na polu na słońcu wyschła.

jak ci się nie chce pisac do dodsona w sprawie szczegółowego składu JG to moge to jutro sprawdzić, bo będe w magazynie d&h
edzia69   Kolorowe jest piękne!
23 września 2010 21:39
dea: zanim zamówisz Just Grass to sobie sprawdz jego szczegółowy skład  😉 bo coś mi swita, że ci się on nie spodoba...na 100% pewna nie jestem ale pamiętam, że kiedyś sprawdzałam i okazało się że on jest właśnie z "krowich" traw robiony, dodatkowo w literataurze prokopytnej wyczytałam, że proces suszenia takiej trawy (bo to jest taki rodzaj prażenia/szbkiego odparowania wody) powoduje że dużo więcej cukro jest w takim czymś niż gdyby ta trawa na polu na słońcu wyschła.

jak ci się nie chce pisac do dodsona w sprawie szczegółowego składu JG to moge to jutro sprawdzić, bo będe w magazynie d&h

nie znam tej paszy, ale wspomniałaś o sposobie suszenia. Wynika z tego,że jest to susz.
Susz powstaje z zielonki suszonej w suszarniach w bardzo wysokiej temperaturze, nawet 600 stopni C, ale przez bardzo krótka chwilę. W ten sposób w zasadzie nie ma strat składników pokarmowych. Susze z traw i roślin wysokobiałkowych zaliczane są ze względu na wysoka wartość pokarmową do pasz treściwych, a nie objętościowych
być może jestwłasnie tak jak piszesz...nawet opis na stronie się zgadza: "składniki suszone w wysokiej temperaturze dla zachowania wartości odżywczej i koloru" i ma 13,5 % białka

ale jest to sieczka baaardzo lekka, w ogromny worku jest jej 15 kg więc aby spełniała funkcję paszy treściwej trzeba by podać jej bardzo dużo
Dla tych, którzy stosują jodynę na strzałki w razie potrzeby ( ja się do nich zaliczam) 
Można kupić w aptece plastry z opatrunkiem nasączonym jodyną- są też w wymiarach 9,5x9,5 cm.
Jeśli opatrunek taki ma być dłużej to można wsadzić kopyta w buty, lub zabezpieczyć taśmą izolacyjną dodatkowo.

Nie są tanie - ok 8 zł za plaster.
Kupiłam dwa na wszelki wypadek - ale jeszcze nie wypróbowałam. 🙂
Ja na razie ze strzałkami problemu nie mam ale wiem, że jest okres mokry i zaraz szlag zacznie je trafiać, póki co myję prawie codziennie kopyta manusanem, na razie jest dobrze, zobaczymy czy to wystarczy jak jesień będzie w pełni. Już się boję.  🤔
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 11:04
póki co myję prawie codziennie kopyta manusanem, na razie jest dobrze, zobaczymy czy to wystarczy jak jesień będzie w pełni. Już się boję.  🤔

sorki, że się wcinam. ale jesteś już kolejną osobą, która mówi o bardzo częstym myciu manusanem strzałek/kopyt/pęcin (nie tylko na forum, ale u mnie w stajni się z tym spotkałam).
a ja się powaznie zastanawiam nad efektami - bo manusan ma oczyscic myte powierzchnie z bakterii, tak? czyli po solidnym myciu koń ma kawałek ciała będący wolną powierzchnią (niszą) do zasiedlenia przez bakterie, tak? (no bo jakby nie patrzył mikroorganizmy nas otaczają i zasiedlają wszelkie środowiska)
w takim razie skąd pewność (lub brak obawy), że po takim myciu nie zostawiasz niszy dla... bakterii chorobotwórczych?

dla mnie jest to pewna analogia do stosowania antybiotyków. fajnie, ze antybiotyk zabił bakterie przez które akurat chorowaliśmy, ale on nie działa wybiórczo - wytłukł tez bakterie, które są wazne dla organizmu i działają dobroczynnie.
dlatego po terapiach antybiotykowych wcinamy jogurty naturalne, trilac czy lakcid. żeby przywrócić ZDROWĄ równowagę - czyli zasiedlić organizm większą ilością bakterii pozytecznych niż chorobotwórczych. w ten sposób organizm szybciej się regeneruje i przywracana jest odporność (którą stosowanie antybiotyków mocno upośledza przecież).

zatem wracając do manusanu. przy jednorazowym zastosowaniu bym nie histeryzowała, ale przy regularnym i częstym stosowaniu - ja bym się bardzo poważnie zastanowiła nad tym czy i w jaki sposób po takim wyjałowieniu doprowadzic do zasiedlenia pożytecznymi bakteriami - zanim na taki dziewiczy teren sprowadzą mi się bakterie chorobowe.


a pisząc całkiem ad rem - mój koń jest co prawda nadal podkuty, co gorsza na okrągłe podkowy. z okrągłych podków nie wypada brud i gnój, tylko coraz bardziej się ubija. niestety to nieuchonnie prowadziło do problemów z gniciem strzałek. od wielu miesięcy (w tym w sezonie zimowym) mam z tym spokój - koń ma regularnie czyszczone kopyta plus spryskiwane probiotykiem. pożyteczne bakterie pasożytują na tych gnilnych - strzałka nie gnije już mimo, wydawałoby się, sprzyjających ku temu warunków. żadnych innych specyfików (w tym chemii) nie stosuję - bo nie ma takiej potrzeby.
u mnie to jest przykład ekstremalny - koń kuty, wiele godzin w boksie - a mimo to probiotyk działa. moze i u was by sie to sprawdziło? 😉
Podobnie jak caroline uważam, że zbyt częste mycie manusanem nie jest wskazane...
caroline, a co dokładnie stosujesz?
O probiotykach na strzałkę w tym wątku już chyba czytałam.
Ale ja też jak przeczytałam o takim profilaktycznym codziennym szorowaniu manusanem, to zapaliła mi się lampka w głowie ostrzegawcza. Czy to oby nie wydelikaca? Jak to się potocznie mawia.
Z drugiej zaś strony, ja cały czas myje ręce mydłem antybakteryjnym i jakoś nie odczuwam potrzeby smorowania dłoni jogurtem żeby mi się właściwe bakterie zasiedliły 🙂 Manusan to przecież mydło dla lekarzy, nie lek 🙂 też używają go codziennie i coś nie tak się z ich dłońmi dzieje?
Tunrida, jak to jest? 🙂  :kwiatek:
Manusan to nie jest antybiotyk, dostępny w aptece bez recepty, do chirurgicznego mycia rąk - jeżeli nie szkodzi codziennemu stosowaniu ludzkim dłoniom, skóra głowy /delikatna skóra/ to dlaczego miałby zaszkodzić końskim kopytom?
Nie myję tym pęcin /chyba, że zaczyna się robić gruda/ tylko same kopyta od spodu, zostawiam na chwilę a później spłukuję wodą. Moim zdaniem to na pewno lepsze niż czy stosowanie preparatów takich jak formalina, dziegieć czy płyny zawierajace alkohol.

caroline tylko się cieszyć, że koniowi strzałki nie gniją mimo stosunkowej małej ilości ruchu /piszesz, że długo stoi w boksie/. Co za probiotyku używasz?
Może wrzucisz zdjęcia kopyt swojego rumaka, chętnie zobaczę stan strzałek po jego użyciu /absolutnie nie złośliwie/ 🙂 Po prostu jestem ciekawa innych sposobów radzenia sobie z jesiennym problemem.
tajnaa proszę [[a]]http://www.probiotics.pl/zwierz%C4%99ta/konie.html[[a]]
można to przez caroline kupić, przynajmniej jakiś czas temu można było 🙂
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 11:36
tajnaa, ja wiem, że to nie jest antybiotyk, ale chyba nie zaprzeczysz, ze manusan słuzy do oczyszczenia z bakterii mytej powierzchni? i w takim celu go używasz - żeby "zmyć" ze strzałki to, co mogłoby spowodować jej gnicie? w takim razie co pozostaje na strzałce po umyciu? no chyba mi nie powiesz, że ochronna warstwa bakterii/czegokolwiek chroniąca przed gniciem 😉 zmywasz jedną porcję bakterii i zostawiasz puste pole do popisu - dla kolejnych 😉 i to jest wtedy tylko kwestia szczęścia i warunków rozwoju bakterii w danej chwili, co u was wyrośnie. stąd to o czym pisałam - "zasiedlanie" pożytecznymi bakteriami 🙂

niestety nie mam możliwości zrobić fotek "udowadniających" brak zgnilizny w strzałkach Kasza - okrągła podkowa zakrywa swoją zamkniętą częścią widok strzałki w newralgicznym miejscu, a ja nie dysponuję niczym więcej niż bardzo prostym aparatem - próbowałam nim już parę razy robić zdjęcia kopyt tego konia i niestety za każdym razem na tych zdjęciach po prostu nic nie widać 🙁
tunrida struga naturalnie? to może ona wam przekaze co zobaczy w strzałkach Kasza - niedługo mamy się spotkać w stajni 🙂
Mojemu koniowi póki co /tfu tfu/ strzałki nie gniją, gniją nie,a ani grudy ani kolek ani nic. Ale z ciekawości ile kosztuje miesięczna kuracja takim probiotykiem?
Jeszcze odnośnie mycia manusanem. Wolę wstawić konia do czystego boksu z czystymi /odkażonymi/ kopytami niż nie. Gdy tylko coś podgniwa to zaraz nóż w łapę i wolę wyciąc półmilimetrowy plasterek i zadziałaś manusanem niż zostawić. Jak na razie kuracja zapobiegawcza działa . A o to chyba chodzi?  😉


Nie mówie, że Twój koń ma zgniłe strzałki i nic nie musisz udowadniać. Spokojnie. Znam konia kutego całe życie a mimo to strzały wielkie, szerokie, piękne i zero gnicia.
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 11:39
Mojemu koniowi póki co /tfu tfu/ strzałki nie gniją, gniją nie,a ani grudy ani kolek ani nic.

no i własnie o utrzymanie takiego stanu chodzi 🙂

info o cenach/kontaktach na PW, ok? 😉
to ja również poproszę, jeśli mogę 🙂
Odnośnie manusanu. Gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, że wyjaławia on skórę więc nie jest najlepszy do stałego stosowania.
śmiesznie tanie a skuteczne 🙂 używałam i znowu na jesień i zimę mam zamiar używać choć kupię już jakoś przez stronę, którą podałam 🙂 pamiętajcie, że to ma stosunkowo krótki okres przydatności. By się nie nadziać tak, jak ja, że kupiłam zapas na 3 miesiace dla 1 konia i sprzedający o tym wiedzał, a dostałam butle, która miała już 2 miesiące od rozlania, czyli była skuteczna przez miesiąc jeszcze tylko 🙂

edit: tu jakiś cennik http://www.emy.com.pl/cennik/
archeo, każdy bakteriobójczy/grzybobójczy preparat stosowany regularnie raz po raz wyjaławia powierzchnie na których jest stosowany. To samo dotyczy preparatów stosowanych na skórze.
W końcu od tego są antyseptyki - by zabijać drobnoustroje. Niestety także te dobre. O czym zresztą pisała caroline.
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 12:32
Cejloniara, de facto kazdy kupuje ostatecznie przez stronę, którą podałaś 😉
aktualny cennik i kontakt są tutaj: http://www.probiotics.pl/oferta-cenowa.html

a dla zaniepokojonych - technologia produkcji zmieniła się nieco w ciągu ostatnich miesięcy, okres przydatności produktów jest dużo dłuższy niż kiedyś 😀
poza tym bakterie nie przestają nagle działac (żyć) z dniem oznaczonym na butelce 😉 po prostu po tym dniu producent nie moze już z pełną odpowiedzialnością zapewnić, że całe 100% z nich nadal żyje (a o tym zapewnia "okres przydatnosci"😉, po tej dacie może jest ich 99% a moze 95% a może jednak nadal 100%. kazdy organizm ma okreslony czas życia, ale nie ginie w ciągu doby od daty przydatnosci 😉
Nie mniej skuteczność może się zmniejszyć, tak zresztą sprzedawca mi tłumaczył 🙂 Po co stosować rzeczy o obniżonej skuteczności, które na dodatek zaczynają niesamowicie hmm "pachnieć"? 🙂
Pragnę zaznaczyć, że nie napisałam tej wiadomości bo chciałam coś sprzedawcy zarzucić. Każdy może się po ludzku pomylić. Zresztą sprzedawca obiecał bonus przy następnych zakupach, z czego nie chciałam i nie miałam okazji skorzystać, bo nie uważałam, że powinnam i mam prawo. Tak czy siak EMY są naprawdę godne polecenia. Ja się podzieliłam nimi ze znajomą, która bardzo dobrze uporała się z grzybicą skóry u konia.
dea   primum non nocere
24 września 2010 12:50
Generalnie (jesli moja opinia coś znaczy😉) to przychylam się do tego, że długotrwałe codzienne zapobiegawcze stosowanie środka bakteriobójczego, nawet łagodnego, typu manusan czy armex, nie jest dobre. Jesli stosować jakąs profikatykę, to faktycznie raczej EMy, albo zmiana srodowiska (zakwaszanie - zapomniany tu nieco, a polecany na kursach ocet winny jabłkowy!). Manusan/armex stosuję w "kuracjach", max 2 tygodnie, albo najczęsciej co tydzień. Jedyna profilaktyka którą uznaję, to wymoczenie jednorazowo w armexie po wycięciu strzałki - żeby dac jej zabezpieczenie przed atakiem, zanim stworzy się naturalna "skórka".

piglet - nie będzie tak źle, ja sieczki szukam jako bazy dla suplementów - czyli biorę tego garść, sypię proszek, polewam probiotykiem 😉 w celu przyklejenia proszku do bazy. To jest ich "treściwka". Nic innego nie dostają - jako objętościową paszę mają siano, słomę w boksach, a na polu jeszcze trawa w niezłym stanie.
Chodziło mi tylko o to, żeby ta sieczka nie była dodatkowo melasowana. Mam nadzieję, że nawet najbardziej krowie siano, "freeze-dried" (bo to chyba tak jest robione, nie suszone na gorąco) nie będzie tak bogate w proste cukry jak lucerna ze słomą co prawda, ale z dodatkiem jednej dziesiątej melasy!

BTW. Czy tylko mnie wkurza, że na tych paszach jest podana analiza pod kątem białka, a NIE MA analizy pod kątem cukrów?? Może by tak wywrzeć presję na producenta??
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 12:52
nie no, to już musze stanowczo sprostować. Emy nie zaczynają śmierdzieć od jakiejkolwiek daty. one śmierdzą zawsze 🤣

to znaczy- tak naprawdę, to one mają zapach podobny do zapachu zakwasu chlebowego. zapach jest silny i charakterystyczny. i jak pokazuje życie - wiele kobiet ma problemy z zaakceptowaniem tak silnego zapachu. i dla nich emy po prostu śmierdzą.
więc ostrzegam - to tak ma być 🙂 zapach jest mocny. z czasem można się przyzwyczaić i moze nawet go polubić, ale na poczatku większość osób miewa problemy 😉

dlatego zazwyczaj sugeruję stosowanie butelek ze spryskiwaczem i przywyknięcie 😉
a spryskiwanie np. psa - na dworze na poczatku spaceru - zeby zapach chcoaiz trochę wywietrzał przed powrotem do domu 😉

caroline, nie rób ze mnie gamonia, prosze 🙂 ja wiem jak pachniały na początku a jak po 2 miesiącach, naprawdę 🙂 stawał się intensywniejszy co jakoś może świadczy o zachodzących wewnątrz procesach? nie wiem tego 🙂 moge tylko fakty stwierdzić 🙂

edit: Dea, czy chcesz powiedzieć, że S&S stworzone dla koni  z ochwatem może działać o zgrozo proochwatowo? Jakoś mi sie wierzyć nie chce znając produkty D&H i widząc jak się na tym S&S mojemu koniowi kopytka poprawiają (między innymi mniej obrączek)
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 13:03
nie robie z ciebie gamonia. większość ludzi opisuje to w ten sposób - że emy śmierdzą 😉 nasza forumowa koleżanka Bandos, która podaje je swojemu koniowi z paszą, nazywa je nawet dosadnie "kupą w płynie" 😉 taka cecha produktu - zapach jest mocny i dla wielu osób odbierany jest jako zapach nieprzyjemny. ja tez go jakoś szczególnie nie kocham 😉 (mimo ze do niego juz przywykłam)

byc moze z postępowaniem procesu fermentacji zapach stał się bardziej intensywny u was. u mnie czegos takiego nie zaobserwowałam na razie (ale ja mogę mieć juz na to przytępiony węch 😉)
no dobra, to prościej 🙂
nie napisała, że nie smierdziało i nagle zaczęło śmierdzieć, przynajmniej nie to miałam na myśli,
chodziło mi, że śmierdziało a potem śmierdziało jeszcze, jeszcze bardziej, no. A może to kwestia przechowywania? Temperatury? Kurcze nie wiem 🙂 Ale czy wobec skuteczności i przydatności Emów w ogóle, to ma jakieś znaczenie?? 🙂
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
24 września 2010 13:14
o tak probiotyki to nic innego jak 'śmierdziuchy', ale smaczne bo konie gadają do nich jak najęte i wcale nie protestują przy konsumpcji 😉
Mi ostatnio sprzedawca sprzedał Ema Plus ręcząc własną głową, że mogę go stosować tak samo jak pro-biotyk em 15, czyli doustnie, niestety nie znalazłam składu w broszurce. Co o tym myślisz Caroline?
caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 13:24
ansc, myślę, że możesz 🙂
probiotyk em-15 to "upgrade" ema plus, sklad bakterii mają ten sam, natomiast em-15 ma dodatkowo dwie cechy: dodaną mieszankę ziół oraz certyfikat instytutu weterynarii, ze ta kompozycja bakterii z tą mieszanką ziół stanowią razem preparat zatwierdzony do podawania zwierzętom z paszą.
dlatego ja z reguły sugeruję do podawania koniom jednak em-15 - bo opiekunowie koni czują się zdecydowanie bezpieczniej widząc informację o tym, ze inst. wet. dopuścił ten preparat do skarmiania koniom.

caroline
Myslisz, że probiotyk zadziała wspomagająco na gojenie się ran?
Moja kobyłka mocno dość rozwaliła sobie można powiedzieć powiekę i stłukła oczodół /gałka oczna na szczęście nie ucierpiała/. Rana dość poważna.  🤔

caroline   siwek złotogrzywek :)
24 września 2010 13:43
no niestety... probiotyki zasadniczo nadają się do wszystkiego 😉 serio. wynika to z tego, ze mikroorganizmy stanowią nieodłączną część naszego świata, są ich miliardy wokół nas. i nie pozostają bez wpływu na nasze zdrowie.

po tym wstępie... tak, probiotyki mozna podawać z paszą dla wzmocnienia odporności zwierzaka, poprawienia przyswajalnosci pasz, itd., można je też stosować u koni wrzodowców i zapobiegawczo -u kolkowiczów; mozna je stosować zewnętrznie - pomagaja leczyć i zapobiegać m.in. gniciu strzałek i grudzie; mozna nimi higienizować stajnie i wybiegi; można ich używać do higienizacji pastwisk, wtedy wpłyną też na zwiększenie porostu trawy; można ich uzywać pewnie też do nawadniania placów do jazdy, bo pomagają zachowywać wilgoć w glebie; do tego mogą słuzyc do kompostowania oraz sa wykorzystywane w oczyszczalniach scieków - zarówno w procesach oczyszczania wody, jak i... celem zlikwidowania ściekowego fetoru! (serio - sa niesamowicie skuteczne).
... i tak, oprócz tego wszystkiego, mozna je stosowac na rany - wspomagają bowiem proces gojenia.

...czy to już brzmi jak sekta? 😉
haha jeszcze nie 🙂 brakuje końcówki ze starego powiedzonka ".. krawaty wiąże, usuwa ciąże!" 🙂

Ja stosowałam na rany, ładnie się goiło.

Szkoda, że nie ma analogicznie "pozytywnych robali", które by zjadały te "negatywne wstręciuchy" 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się