naturalna pielęgnacja kopyt

Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
10 marca 2011 11:19
Moje postanowienia:
- przestawię na trociny, bo idzie odwilż i strzałki pewno i tak się sypną przez padoki ( kurde- ZBANKRUTUJĘ  :zemdlal🙂


Z trocinami z tartaku/stolarni będzie taniej 😉
Tunrida, ze szczepionką przeciwgrzybiczą bym się jeszcze zastanowiła na Twoim miejscu. Mój koń ma podobnie wyglądający rowek do Twojego. Przeciw grzybowi szczepiłam go dwa razy. Ok 3 lat temu i tej jesieni. Jak za pierwszym razem przeszedł to bezboleśnie tak, za drugim razem trochę odchorował to szczepienie. Prawie 2 tyg po szczepionce był osowiały, nie dojadał i spuchły mu 4 nogi 🤔.
A na strzałki to i tak nic nie pomogło.
Hm....no to mnie zasmuciłaś ajstaw.  🙁

A ta biotyna naprawdę wpływa też na jakość strzałek?
( z tym, że w tyłach jakość strzałek mam zarąbistą, więc....ja tam nie widzę niedoborów biotyny u konia) Ale coś chyba muszę zrobić, bo od samego zastanawiania się i gadania mu się nie poprawia.
tunrida, a próbowałaś sztucznie stymulować tę strzałkę jakimiś podkładkami?
Ja bym moczyła często w armexie, w bucie, systematycznie usuwała zgniliznę i jeździła na stępowe tereny z taką podkładką przyklejoną do kopyta srebrną taśmą. Generalnie chyba bym konia w bucie trzymała z talkiem antygrzybicznym, póki sprawa się nie poprawi i leczyła standardowymi maściami i armexem.  🤔
Strasznie długo borykacie się z tym problemem, bo jeżeli rzeczywiście byłby to grzyb to ten za pewno by pozostawiał na ściółce jakieś zarodniki i reszta strzałek byłaby "zainfekowana". Tak na mój rozum.  🤔
trusia pisząc różnorodne żarcie mam na myśli dobre, zróżnicowane siano, dawanie koniowi gałązek do obgryzania, latem do tego bezpieczna dla kopyt zielenina, dostęp do lizawek mineralnych. I wystarczy. Przynajmniej dla konia, który nie jest poddawany wyczynowemu wysiłkowi czy dużemu stresowi tak jak pisałam.
Chyba, że widać że jest niedobór to też możemy suplementować.
Oczywiście jeśli dajemy paszę, w której wiemy że stosunek ważnych minerałów jest zły, możemy to próbować wyrównać, ale musimy się liczyć z tym, że możemy przedobrzyć.


Jak koń żył w naturze? jadł suplementy i witaminy w proszku? I złoty owies? Czy zgryzał kępki trawy i krzewy które znalazł na stepie? I do zielonego dostęp miał bardzo krótki, kiedy przychodziła wiosna. Resztę roku jadł już tylko to co było przekwitnięte, albo wręcz martwe(zimą).
Oczywiście my chcemy by nasze konie miały błyszcząca sierść, rosły duże itp i raczej mało kto chce by jego koń wyglądał jak np koń Przewalskiego, ale naprawdę na dobrym sianie i ew dodatku sieczki czy wysłodków możemy mieć dobrze wyglądającego, pełnego sił i z błyszczącą sierścią konia. I z dobrymi kopytami.
Gorzej jak ktoś ma mało zróżnicowane siano, wtedy rzeczywiście trzeba się zastanowić jak sobie z tym poradzić (widziałam gdzieś sieczkę z dużą ilością różnych traw górskich, można by wtedy coś takiego dawać koniowi)

Aquarius - trafiałam na różne informacje ile razy dzikie konie piły na dobę.
Ostatnio czytałam tekst o zebrach, że piją kilka razy na dobę. No ale to nie ten region świata co dzikie konie i nie takie srodowisko, więc może konie piły mniej (Kuba coś mówił, że 1-2 razy na dobę)

PS Fakt, że suplement suplementowi nierówny. Nie wiem czy zioła traktować jako suplement? A algi sama kiedyś dawałam, pomimo że miałam awersje do witamin i tego typu rzeczy.
tunrida, a czy Wasze strzałki preferują jakąś porę roku ? Nasze najlepiej wyglądają chyba latem.

🚫
Jak robicie żeby nazwa użytkownika w poście, którego piszecie była napisana czcionką pogrubioną ? :kwiatek:
ajstaf, kliknij w takie duże B na niebieskim tle powyżej pola wiadomości. Nick pisz między tymi literkami b.
Cień na śniegu, dziękuję :kwiatek:
tajna- musiałabyś zobaczyć tę strzałkę na własne oczy. To nie jest tak, że tam jest jakaś zgnilizna, którą trzeba wyciąć/ wyleczyć. Tam nie ma zgnilizny. Tam jest po prostu teoretycznie całkiem dobrej jakości strzałka.
tyle, że po prostu systematycznie, raz na kilka, kilkanaście dni odpada warstwa z całego dna dołka pośrodkowego strzałki. I tak jest od ....zawsze?  😵 Co ja mam stamtąd wyciąć?  🤔\

Armex działa na zewnątrz. WSZYSTKO działa na zewnątrz. A to chyba musi być od środka, skoro tak się odwarstwia, nie? Bo odwarstwia się też jakby od środka.
( no chyba, że są te mikro dziurki i przez mikro mikro dziurki drobnoustrój włazi wewnątrz, tam się rozsiewa i powoduje odwarstwianie tego dołka? Wtedy może armex też by wlazł prze ten mikro mikro dziurki i działa od wewnatrz)
Pytanie czy strzałka ma mikro mikro dziurki?  🤔wirek:
Kurczę, a może stymulacja strzałki byłaby najlepsza, bo przecież do diabła jakby coś od środka było nie tak, to nie tylko z jedną strzałką? tylko ze wszystkimi byłoby niedobrze?  🤔
No.....tez mi się zdaje, że ze wszystkimi. No chyba, że mamy do czynienia z tym, co mówiła Dea. Że jeśli strzałka jest na tyle duża, gruba, pracująca i zdrowa, to radzi sobie nawet z zakażonym środowiskiem zewnętrznym, ( czy i wewnętrznym?) czy też z jakimiś niedoborami (biotyny?)- czyli mam na myśli nasze tyły?

A przody są na tyle słabe, że przyczyny i procesy "destrukcyjne" przeważają nad "odnową" i stąd ciągła destrukcja.

Co do Twojego pomysłu. Też o tym myślałam i dlatego kupiłam buty na przody i chcę wtykać tę karimatę w ubytki. Z tym, że ..... kiedyś, w poprzedniej stajni, strzałka była duża i gruba w przodach ( bo jej nie wycinałam, dopiero niedawno ją wycięłam w pizdu) a więc BYŁA stymulowana, a również odwarstwiało się dno w tym rowku.

Ale stymulować będę, będę. Jestem na etapie zdobywania karimaty, pianki do uzupełnienia ubytków.

Raczej już nie oczekuję, że ktoś mi pomoże.  🙁 tak po prostu napisałam co mówił weterynarz.
I ciekawa byłam, czy biotyna wpływa faktycznie na jakość strzałki, tak jak mówił pan doktor.
Jeszcze mnie tu nie było, ale czytam wątek zachłannie 🏇

Taki miały  🚫 czy wie ktoś co się dzieje z deą? Nie mogę nawiązać z nią kontaktu od 2 tygodni (zdjęcia kontrolne kopyt po moim werkowaniu wysłałam) i tak zaczynam się trochę martwić...
Wiwiana   szaman fanatyk
10 marca 2011 17:35
Dea żyje i struga, aczkolwiek zawalona jest robotą po same uszy.
Niemniej jednak kazała pozdrowić cały szamański wątek 🙂

Może wróci w przyszłym tygodniu, jak się wreszcie wygrzebie 🙂
hmmm ...tak sobie czytam i czytam i właśnie stwierdziłem, że gdybym był przed decyzją kupna konia to po lekturze wątku (tego czy innego) nigdy bym się na nie nie zdecydował zdecydował 😉
a ja mam takie pytanie, wcale nie podchwytliwe  😎:  czy znacie jakiegos konia w wysokim sporcie, ktory nie jest kuty? szczegolnie chodzi mi o ujezdzenie.  jesli takowych nie ma, to dlaczego, jak myslicie?
ekwan, są. Kto pyta, nie błądzi, ale może też sam poszukać 🙂.
Przewijało się w wątku.
A co to znaczy wysoki sport?  😎
Czy WKKW tez sie liczy, czy chodzi tylko o ujezdzenie? 😉 Bo jesli WKKW sie liczy, to juz w 2006 roku, w Kentucky Classic CIC** Horse Trials startowal Royal Code, ktory byl zupelnie bosy 🙂 Dla mnie to lepsza rekomendacja niz jakikolwiek kun ujezdzeniowy 😉 Dodam jeszcze, ze zajal 19 miejsce- wiec nie wiem czy to juz, czy jeszcze nie, wysoki sport.
Kotbury ja też się chętnie dołącze do tlenku magnezu

Tunrida nie oczekuj zbyt wiele od tej biotyny a jeśli już ją będziesz dawać to daj też cynk i metioninę. I stymuluj stymuluj stymuluj - wierzę że to może pomóc.

EkwanOsobiście znam dwie kłusaczki niekute i startujące regularnie w wyścigach
dołączam się do  do tlenku magnezu...

Powiem tak  (nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta sytuację, odpadła ściana wsporowa i odpadła jednak mała część kąta wsporowego, na szczęście nie całość- poszło pęknięcie w pion, połączyło się z poprzecznym i w ten sposób straciliśmy tylko jakieś 1/2 cm. Był na tyle obniżony, że koń przyjął tą stratę dobrze. Koń chodzi coraz to lepiej ale przyznam, że zanim jej to wszystko w tyle kopyta odrośnie to rozważam buty)....

Aha, ale nie do tego zmierzałam. Po zimie mieliśmy fatalne strzałki w przodach (odlatywały całe części i kąty wsporowe rosły mi na istnego sztorca), od dwóch tygodni nastąpiła wyraźna poprawa, od jakiś 4 tygodni podaję miedź z NutriHorse'a bo kilka rzeczy wskazywało na niedobory tego metalu. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności. Nic innego się specjalnie nie zmieniło - no, może lekko na chama obniżyłam kąty wsporowe (przeraził mnie ten sztorc i jednak doszło do małej interwencji w podeszwie). W każdym razie stan strzałek wyraźnie się poprawił - następnym razem cyknę zdjęcie w ramach dokumentacji. 

Poza tym myślę optymistycznie. Wynegocjowałam 24h padok (szkoda, że robi się błotsko). Owsa garść jako nośnik suplementu. Siana dużo. Czyli warunki bardziej zbliżone do "ideału" od wielu pensjonatów. Jak jeszcze ten tył się poprawi do dojdą regularne treningi - nie mogę się doczekać efektów i mam nadzieję, że nie będę zawiedziona.  🏇
Bardzo zazdroszczę, że możecie zapewnić koniom różnorodność jedzenia i jednocześnie dać im możlwość wyboru tego, co potrzebują. Niestety, dla mnie ta różnorodność to czysta teoria. Wpływu na siano nie mam żadnego. Gałązek też nie mam skąd obrywać, bo nasz las to park narodowy - nie wyobrażam sobie obłamywania tam gałęzi lub zabierania koni, żeby sobie drzewa poogryzały. W parkach miejskich też drzew nie będę z gałęzi ogałacać. Mieszkam gdzie mieszkam i to jest czynnikiem w wielkim stopniu determinującym końską dietę. 

Jak koń żył w naturze? jadł suplementy i witaminy w proszku? I złoty owies? Czy zgryzał kępki trawy i krzewy które znalazł na stepie? I do zielonego dostęp miał bardzo krótki, kiedy przychodziła wiosna. Resztę roku jadł już tylko to co było przekwitnięte, albo wręcz martwe(zimą).


To, co koń robił czy czego nie robił w naturze niestety nie jest tożsame z warunkami, w jakich żyją konie udomowione.  Skoro koń nie wydłubywał sobie brudu z kopyt ma znaczyć, że należy przestać mu czyścić kopyta?  Konia chorego też nikt nie leczył - znaczy, że mam zapomnieć o wetach?  Przecież to, o czym piszesz - zgryzanie kępek trawy i czy martwych roślin - to nie był jakiś czynnik sam w sobie, oderwany od pozostałych warunków bytowania koni, ale jeden z elementów układanki. W obecnych warunkach tego raczej nie da się odwzorować. I nie zapominajmy, że zgryzać te kępki trawy mogły konie, które przeżyły - czyli jednostki silne, sprawne i odporne. Inne ginęły. U naszych koni odsiew naturalny nie następuje, a co za tym idzie nie wszystkie są silne, sprawne i odporne. Nie wszystkie mogą się obyć kępkami.

Nie chodzi o to, że jestem jakąś fanką suplementowania. Bardzo bym chciała móc z pełnym przekonaniem powiedzieć, że wystarczy zapewnić zróżnicowane żarcie i mieć taką możliwość. Ale niestety nie widzę konsekwencji w teorii Branki. Nie rozumiem, gdzie jest granica między suplementowaniem a nie suplementowaniem. Branka, najpierw piszesz, że wystarczy  "zapewnić mu jak najbardziej zróżnicowane żarcie i żeby jak najwięcej rzeczy mógł sobie wybrać i tyle" a potem 
"pisząc różnorodne żarcie mam na myśli dobre, zróżnicowane siano, dawanie koniowi gałązek do obgryzania, latem do tego bezpieczna dla kopyt zielenina, dostęp do lizawek mineralnych".

Przecież lizawka mineralna to też suplement.

Kurczę, a może stymulacja strzałki byłaby najlepsza, bo przecież do diabła jakby coś od środka było nie tak, to nie tylko z jedną strzałką? tylko ze wszystkimi byłoby niedobrze?  🤔


Tunrida, czy dobrze rozumiem, że ten problem masz tylko z jedną strzałką? Pytam, bo mój koń kiedyś miał obrączki na kopycie - takie wskazujące, że coś w diecie się zadziało. I miał je tylko na jednym. Nie wiem, z czego to mogło wynikać.
trusia - przeciez parę razy zaznaczyłam już, ze chodzi mi o suplementowanie w postaci dosypywania czegoś koniowi do paszy, co musi zjeść , bez możliwości wyboru.
Nie jestem wrogiem dawania lizawek czy 30 rodzajów proszku ale tak by koń mógł sobie wybrac co chce. Ale zalecam ogromną ostrożność w dawaniu suplementów w ten sposób, że koń musi to zjeść, bo jest to pomieszane ze smaczną paszą.

I nie mam żadnych teorii. Po prostu prywatnie jestem przeciwniczką walenia do paszy koniom czegoś, czego nie wiadomo czy potrzebują. Uważam, że przede wszystkim trzeba zapewniać jak najbardziej zróżnicowane siano.

Ale rozumiem, że masz trochę inną sytuację niż np ja, bo ja mam dostęp do gałązek, bo mój koń ma padok w lesie, pastwisko też na łąkach przyleśnych, częściowo zadrzewione i zakrzewione i siano mam wyjątkowo fajne.
Jakbym miała inaczej to bym szukała rozwiązań zastępczych(jak to bywało w przeszłości) - ale wiem, że wolałabym kupić trochę snopków dobrego siana tylko dla mojego konia czy jakiejś fajnej sieczki z różnych rodzajów traw czy nawet dawać pare marchewek czy buraków(oczywiście nie na tyle by rozwaliło to białą linię), niż ładować w konia suplementy mineralne.

A pomimo tego co piszę, wiele koni które strugam dostaje suplementy, w niektórych przypadkach zalecone przeze mnie i uważam, że zupełnie zasadnie ich podawanie w tych przypadkach. 
Jest to niebezpieczne, szczególnie w przypadku miedzi.

Tylko nie chciałabym, żeby ktoś po lekturze tego wątku doszedł do wniosku, że da cynk miedź i magnez i skończą się wszystkie jego problemy. Bo to nie jest takie proste.
Jest to niebezpieczne, szczególnie w przypadku miedzi.
A czy jakaś miła duszyczka mogła by mi wytłumaczyć albo odesłać do jakichś stron gdzie opisane są objawy niedoborów? Sama nie wiem czy nie zaczynam wariować na wyrost, wszystkie moje konie wyglądają dobrze mają ładną, miękką sierść, jakoś nie płowieją ( albo ja nie zwróciłam na to uwagi zeszłego lata). Żadne nie ma problemów z chodzeniem po twardym.

A czemu miedz jest tak niebezpieczna? 
Branka, Aquarius- my znaleźliśmy fragment mówiący o tym, że dzikie konie czasem nie piły nawet przez tydzień, nie jest to normą, ale nie padają przy tym jak muchy 😉 Na swoich koniach nie zaryzykowałabym takiego eksperymentu 😉

Poza tym, ja bym się nie łudziła, że dając koniom wybór, będą się kierowały jedynie "instynktem". Daję sobie głowę uciąć, że jeśli na pastwisko dam koniom balik siana, to co najwyżej posłuży im jako legowisko, jeśli na padok dam koniom sianokiszonkę i siano, to wybiorą sianokiszonkę, ba, jeśli dam owies i siano, to wybiorą owies nawet w ilości zabójczej. Gdyby konie kierowały się przy wyborze "paszy" (mam tu na myśli także lizawki, kt na pewno także różnią się smakowitością) instynktem (czyt niedoborami), to nie byłoby przypadków ochwatów, kiedy to koń przez przypadek dopada worek marchwi (a osobiście znam takich kilka).

Moje konie nie są wybredne a na padoku/pastwisku wciąż sterczą pół metrowe trawiaste chaszcze, jasne, że mogłabym je przetrzymać i nie dawać siana, bo przecież mają "co jeść", tylko po pierwsze wtedy pożrą resztki drzewek (a fajnie gdyby przeżyły, bo latem będą dawały cień), po drugie wolą wyjadać ledwo kiełkującą trawę razem w ziemią, po trzecie jakoś nie lubię mieć chudych, kolkujących z zapiaszczenia koni.

Dodam, że moje konie to przedstawiciele ras "prymitywnych" hucułki i arab (w jego przypadku żywienie jest bardzo skomplikowane). KObyłę (hodowla tabunowa do 5roku życia) i wałaszka (hc  do 3mies życia tabun) mam od 5lat, przez 4lata słuchałam wetów i nie suplementowałam diety, bo przecież hc da radę, "miotłę zje i dobrze wygląda" efekt był taki, że Smyk miał problemy skórne (brak higieny jako przyczyna odpada, bo stał razem z matką). Siano i sianokiszonka były dobre, lizawki miały, pastwiska marne na pensjonacie (zmieniło się to po przeniesieniu koni z pensjonatu pod dom).  Ale Smyk miał wciąż na skórze lepki kurz, na nogach łuszczącą się skórę, powodującą opuchliznę. Smarowałam, odkażałam, nogi lepsze ale na sierści utrzymywał się ten wredny kurz. Jesienią kupiłam koniom po raz pierwszy witaminy. Smyku jest błyszczący, po kurzu ani śladu 😉 A to przecież prymityw!! Ba, prymityw, kt ma wybór naturalny jedzonka (pastwiska urozmaicone, gałęzie, kora, siano, sianokiszonka, owies) a jednak coś nie grało. Czasem nie należy zakładać, że koń zaspokoi swoje naturalne potrzeby, bo warunki w jakich trzymamy konie nigdy nie będą naturalne!!!!!!
Chociaż konie mają tragiczne kopyta i jakoś żyją. Ze złymi stosunkami pierwiastków też sobie na pewno jakoś radzą i żyją. Pewnie nie komfortowo, ale wciąż żyją 😉.

Oczywiście, że z wieloma rzeczami konie żyją, ale to jest kwestia osobistego podejścia, co chcemy zaakceptować. Idąc tym tokiem myślenia:  „podkute też żyją”, „werkowane tak czy inaczej też żyją”, „kulawe też żyją”, itd, itp.  Ja jestem typem „świadomość boli”.  Dlatego po kursie zabrałam się za werkowanie, chociaż nie takie założenie leżało u podstaw mego w nim uczestnictwa. Dopóki nie przeczytalam o wysłodkach i magnezie,dawałam je z poczuciem, że robię dobrze. Nadal uważam, że podając wysłodki robię dobrze, ale już nie mogę w mojej świadomości oddzielić ich od magnezu.

Poza tym przyznam, że patrzę na tę kwestię też trochę egoistycznie.  Szkoda mi mojego wysiłku i czasu, który na kopyta poświęcam, żeby miało to wszystko się sypać z powodu braków żywieniowych. Poza tym łatwiej mi jest zająć się stroną żywieniową niż ruchową – nie mam na razie pomysłów możliwych do zrealizowania dotyczących zwiększenia ilości ruchu.. 

trusia - przeciez parę razy zaznaczyłam już, ze chodzi mi o suplementowanie w postaci dosypywania czegoś koniowi do paszy, co musi zjeść , bez możliwości wyboru.
Nie jestem wrogiem dawania lizawek czy 30 rodzajów proszku ale tak by koń mógł sobie wybrac co chce. Ale zalecam ogromną ostrożność w dawaniu suplementów w ten sposób, że koń musi to zjeść, bo jest to pomieszane ze smaczną paszą.

I nie mam żadnych teorii. Po prostu prywatnie jestem przeciwniczką walenia do paszy koniom czegoś, czego nie wiadomo czy potrzebują. Uważam, że przede wszystkim trzeba zapewniać jak najbardziej zróżnicowane siano.

Ale rozumiem, że masz trochę inną sytuację niż np ja, bo ja mam dostęp do gałązek, bo mój koń ma padok w lesie, pastwisko też na łąkach przyleśnych, częściowo zadrzewione i zakrzewione i siano mam wyjątkowo fajne.

Jakbym miała inaczej to bym szukała rozwiązań zastępczych(jak to bywało w przeszłości) - ale wiem, że wolałabym kupić trochę snopków dobrego siana tylko dla mojego konia czy jakiejś fajnej sieczki z różnych rodzajów traw czy nawet dawać pare marchewek czy buraków(oczywiście nie na tyle by rozwaliło to białą linię), niż ładować w konia suplementy mineralne.



No widzisz, ale to, co do tej pory pisałaś brzmiało jak recepta dla każdego konia. Idea dawania koniowi wyboru żarcia jest piękna, ale IMO generalnie ciężka do zrealizowania. Przecież nie postawisz koniowi tych 30 worków paszy, żeby sobie wybierał.  Usiłuję spojrzeć na to, co piszesz, z praktycznego punktu widzenia, ale niestety nie potrafię tego przełożyć na praktykę.  Poza tym mam wrażenie, że wybór konia nie zawsze będzie wyborem tego, co zdrowe – mając do wyboru owies i zdrowe ziółka bym przychyliła się do opinii, że większość wybierze owies! (żeby nie było, że głoszę wyższość owsa -  moje konie w ogóle owsa nie dostają.)

Skąd mogę wiedzieć, że siano jest wystarczająco zróżnicowane?  Jak to ocenić? Poza tym ta ocena nie jest niestety jedynym problemem z kupowaniem siana na potrzeby własnego konia. Przede wszystkim kilka snopków to jest nic. A jak kupuje się więcej, trzeba mieć gdzie to skladować. Mniej - trzeba mocno poświęcić się organizacji dostaw. Im więcej o tym piszesz tym bardziej jestem przekonana, że w tej kwestii jesteś oderwana od rzeczywistości.    

Jest to oczywiste, że przedawkowanie czegokolwiek jest niebezpieczene. Ale poleganie na ocenie na podstawie objawów braku też może być niebezpieczne – np. skoro niedobór selenu powoduje mięśniochwat, czy należy czekać, aż ten mięśniochwat wystąpi? (pomijając już fakt, o którym mówi gacek: czy wiemy, jak wyglądają obajwy niedoboru minerałów, żeby je zauważyć i zareagować?)

Tylko nie chciałabym, żeby ktoś po lekturze tego wątku doszedł do wniosku, że da cynk miedź i magnez i skończą się wszystkie jego problemy. Bo to nie jest takie proste.
Nie wiem, dlaczego ktoś by miał wyciągnąć wniosek, że podawanie takiego czy innego minerału rozwiąże wszystkie problemy.  Chyba gulizm nie jest aż tak zaraźliwy, żeby obawiać się takiej interpretacji. Ale głoszenie, że skoro konie w naturze nie jadły tego czy owego, więc konie udomowione też tego czy owego nie potrzebują jest założeniem równie karkołomnym.  Czy konie w naturze przygotowywaly sobie ciepłe posiłki? A podawanie meszu jest powszechne.   


Wracając do magnezu:  Kotbury, ja też proszę o wpisanie na listę magnezową (chcę jak najszybciej wrócić do wysłodków!). Jaki masz plan dystrybucji? Ja bym wzięła min. 4 kilo, bo dla dwóch koni, a poza tym nie wiadomo, kiedy będzie taka kolejna akcja. Oczywiście jeśli 4 kg to za dużo, zadowolę się każdą ilością.

Przede wszystkim nie należy zakładać, że konie w naturze są tylko cudownie zdrowe. wystraczy sobie pomyśleć, jak cudownie zdrowy był hoposapiens (widzicie to uzębienie?? 🙂 ) Czy jakby Was ktoś do lasu wypuścił teraz to też byście sobie poradzili jak człowiek "naturalny" tysiące lat temu? 🙂 Dlatego jak bym była ostrożna z idealizacją wszystkiego pod "a konie w naturze". Jest to ważny punkt odniesienia ale nie jedyny i absolutny.

I odnośnie tego, zwracał ktoś z Was kiedys uwage na zdjęcie kopyta konika polskiego z Popielna (żyją w lesie), które jest w książce "Psychologia treningu koni" ? Zachęcam 🙂

edit: Trusia, o co chodzi z wysłodkami i magnezem??
branka, mi się wydaje, że naszym udomowionym koniom ciężko zapewnić taką różnorodność w żywieniu jaką miały konie żyjące na wolności. Te konie w ciągu roku przemierzały tysiące kilometrów, żywiły się w różnych regionach kraju, w którym żyły.
Nawet jeśli mamy kilkuhektarowe pastwisko, na którym rosną drzewa, krzaki i różne rodzaje traw i ziół, to wydaje mi się, że ich skład mineralny i tak w dużej mierze jest zdeterminowany przez skład mineralny gleby, na której rosną. Nie znam się na tym, ale takie są moje przypuszczenia.
Tu faktycznie dobrym rozwiązaniem byłoby zapewnienie koniom siana pochodzącego z różnych regionów. Tylko mało kto ma taką możliwość trzymając konia w pensjonacie.
Co do dawania koniowi możliwości wyboru z pośród kilku suplementów to szczerze mówiąc nie miałabym odwagi na taki eksperyment. Właściwie to czysta chemia, która naturą na pewno nie pachnie. Bałabym się, że koń zamiast załóżmy magnezu, którego przypuśćmy, że mu brakuje, zje miedź, której niedoboru wcale nie ma. I zje ją właśnie nie dlatego, że mu jest ona potrzebna, tylko dlatego, że mu smakuje, bo ma aromat i smak jabłkowy i smakuje lepiej od magnezu. Producenci suplementów starają się raczej żeby były one przez konie chętnie zjadane.
Jeżeli podejrzewamy niedobory czegoś konkretnego, to wolałabym chyba to skonsultować z weterynarzem i dać koniowi do paszy w zalecanej przez producenta lub weterynarza dawce.
Jeżeli chodzi o podanie zwykłego suplementu witaminowo-mineralnego, to myślę że nie zaszkodzimy tym koniowi.
W każdym razie mam wrażenie, że konie tak nie do końca umieją sobie same wybrać, to co jest im potrzebne. Mój koń na przykład lubi akację, która dla koni jest podobno trująca.
Także podsumowując zgadzam się z kasik 😉
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
11 marca 2011 09:56
Mój koń na przykład lubi akację, która dla koni jest podobno trująca.


Dla koni trująca jest Robinia akacjowa ( Robinia Pseudoacacia ), często potocznie i niewłaściwie nazywana akcją. Akacja, którą zjada z upodobaniem Twój koń nie jest dla niego trojąca.
Pocieszające to co piszesz Alex :kwiatek:
Trochę martwiło mnie to upodobanie mojego konia do akacji.
Aleks o ile sie dobrze orientuję to na terenie Polski rośnie właśnie Robinia pseudoacacia zwana potocznie akacją. Prawdziwa akacja rośnie w Afryce.
Hmm, a mnie się wydaje, że akacje w ogole w Polsce nie rosną, tylko właśnie Robinie zwane potocznie grochodrzewem. Akacje natomiast rosną tylko w cieplejszym klimacie...

Edit: Widze, że pisałyśmy w tym samym momencie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się