Zniknęłam na hmm... trochę 😉 ale jestem. Nie obiecuję, możliwe, że chwilowo i jeszcze zniknę.
Co do dyskusji, która mnie ominęła: o symetrii kopyt dwa słowa. Dla mnie tutaj duże znaczenie ma opinia i obserwacje Nic z Rockley. A ona mówi, że symetria widziana od zewnątrz (stojacego kopyta) - niekoniecznie. Symetria od spodu - jak najbardziej powinna być. Czy należy ją
wyciąć, to już inna sprawa... Ona oczywiście twierdzi, że zbyt wczesnym wycięciem na niegotowej nodze można zaszkodzić, koń ma tę symetrię
wychodzić i po odpowiedniej dawce prawidłowego ruchu ona, wraz z jak najbardziej pożądanym centralnym obciążeniem kopyta (!) przyjdzie. Od góry za to patrząc, może być niesymetrycznie. Może być jedna ściana bardziej stroma, druga bardziej "wyłożona". Sztandarowy przykład to Dexter - kojarzycie jego kopyta? poszukać? Próba zwerkowania jego kopyt do symetrii patrząc od góry prowadzi do pogorszenia ruchu, koń z jednostronną "flarą" zasuwa jak dziki. Ważna jest za to koronka, która - obserwowana od przodu - powinna być pozioma. Podobnie od tyłu.
No i mnie też się nie podoba bullnose na tych zadach, próbowałabym jednak nieco oszczędzać piętki (dość mocno się "dały" obniżyć), ale zdaję sobie sprawę, że może to być trudne. U mnie dwa konie mają tendencje do "negatywów" w zadach - folblut i moja ruda. Jak tylko trochę przeciągnę termin, piętki siadają, pazur się wybulwia... szczególnie u Akorda. Kluczowe jest trzymanie pazura nisko/krótko. Bywa że i z podeszwą (patrzę na głębokość grota strzałki w misce, ale tę prawdziwą, bo martwa podeszwa potrafi oszukać).
Powierzchowne pęknięcia na dolnej części puszki: potwierdzam, że przy osłabieniu, m.in. spowodowanym brakami w minerałach, się takie coś pojawia u naszej Bryś. Jak jej dobrze i ma wszystko czego potrzeba w żarciu, robaki nie podgryzają - to zrasta. Jak coś nie gra (osłabienie, robaki, brak suplementacji), zaraz jest taki obrazek. Miałam gdzieś zdjęcie, ale w sieci go nie mam. Jak znajdę, to wrzucę.
EDIT:
Obiś (sprzed wóch miesięcy, no niech będzie...) - taka nazbierana martwa podeszwa u naszego hucka się też zdarza. On rzadziej ma miskę niż nie ma - ale to mu absolutnie nie przeszkadza w ruchu, zasuwa po wszystkim, luźny jest. Nauczyłyśmy się, że takie ma kopyta i już. Najgorsze "kloce" miał wtedy, kiedy miał ochwat (nie ostry - nie było tętnienia ani grzejącego kopyta, ale kopyto wyglądało wyraźnie ochwatowo i kulał jak tylko pazur się wydłużał) - wtedy to wyglądało podobnie jak u Twojego. Jedno co robiłam troszkę inaczej, to samą ścianę wsporową (podpórki zostawiałam zupełnie) podcinałam odrobinę mocniej, ale naprawdę odorobinę - tyle żeby nie sięgała do ziemi. I tak latał z tym "klockiem" (
tu masz fotkę jego kopyta z wtedy po struganiu - teraz bym pewnie milimetr więcej z prawej strony zdjęcia przycięła ścianę wsporową, ale tak też przeżył i było OK). Wet nas straszył, że to kopyto nie pracuje, że pod czułkami w ogóle się nie ugina 😁 ale koniowi to nie przeszkadzało. Jak kopyto zachciało popracować bardziej, to wszystko się powykruszało (
foto).