Ścięgna - urazy, leczenie, pielęgnacja

xxagaxx, drugi wet będzie u nas pojutrze (swoją drogą, o ile dobrze kojarzę, ten sam, który Was prowadzi)
Minęło już kilka dni, więc pozwalam sobie na drugi post.
Wreszcie mamy szczegółową i (mam nadzieję) ostateczną diagnozę. Teraz już wiem, że należy konsultować się z tyloma wetami z iloma to możliwe (jeżeli mamy wątpliwości) i naprawdę warto inwestować w specjalistów.
Teraz przed nami 6 miesięcy leczenia (metody konwencjonalne będą najbardziej skuteczne w naszym przypadku- decyzja weta), USG co 6 tygodni- jestem dobrej myśli.
Wendetta i co dokładnie stwierdzono?
Co do grzania ścięgna to nie jest to takie oczywiste, natomiast z mojego doświadczenia z ostatnich miesięcy to do urazów ścięgnien przydałby się stary dobry Vetisolon (eeehh pomarzyć można). Ja od pół roku gonię się z tematem ścięgna (uraz, krwiaki itd.) plus problem z rysikiem gdzie zaczął się formować nakostniak. Po miesiącach maksymalnego ograniczenia ruchu, wcierania oemodosanem, plus ostrzykiwaniem nakostniaczka na rysiku, koń nadal ma wolne ale siedzi już teraz na padoku. Ścięgna wymagają czasu i ten rok będzie pod znakiem totalnego luzu dla konia, wolę sobie odpuścić cały sezon i wyleczyć konia (oby). .
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
14 lipca 2012 11:45
Ja niestety też sezon odpuszczam i wszystko aż do następnej wiosny.
Brokat po komórkach macierzystych pół na pół... ścięgno zginacza głębokiego super się goi, nie ma śladu po kontuzji, natomiast przez te muszyska wymuszające zwiększony ruch u koni, ścięgno zginacza powierzchownego ponownie oberwało. Nie ukrywam, sama sobie pluję w twarz.
Żeby tego było mało, to Dracena ma nie dogojoną nogę ze stycznia. Okazało się, że ma zapalenie głowy dodatkowej ścięgna zginacza głębokiego palców.
Teraz oba mają areszt boksowy i później tylko spacerki w ręku.
Adriena, diagnoza brzmi- zerwana głowa dodatkowa ścięgna zginacza głębokiego. Ubytek jest bardzo duży, bo zostało kilka-kilkanaście % włókien (na usg nawet ja, laik, widziałam to gołym okiem). To ta zła wiadomość. Dobra jest taka, że to się goi i rokowania są dobre. Tutaj żadna z nowoczesnych metod nie da ponoć lepszych rezultatów, niż czas. Szczęście w nieszczęściu, że jest to ścięgno głębokie (efektywniej się goi, niż powierzchowne, ponoć) i jego głowa. No i mamy grzać! 😵 A poprzedni wet kazał chłodzić, chłodzić, chłodzić (jeszcze do końca miesiąca). Gdyby to było ścięgno powierzchowne to moglibyśmy się dorobić niezłej tragedii 🤔 W końcu to już 4 tygodnie od urazu (a właściwie od zauważenia objawów, bo do tej pory zachodzę w głowę jak i gdzie on mógł sobie to zrobić- według weta, mógł nawet krzywo stanąć, ujechać na padoku, wpaść w dołek itp.)
Mimo wszystko jednak bardzo się uspokoiłam, bo mam poczucie, że jesteśmy w dobrych rękach.

I tak jak dziewczyny, bez frustracji, odpuszczam ten rok całkowicie. Niech się koń kuruje i odpoczywa, dostanie tyle miesięcy L4 ile to będzie konieczne do 100% powrotu do zdrowia, w końcu mamy czas, jeszcze tyyyyle lat przed nami. 😉
Teraz ja zgłupiałam po przeczytanie tego wątku. Spuchły nam wczoraj ścięgna w przednich nogach. Bolały bardzo (wczoraj wieczorem już mniej), opuchlizna jest, ścięgna grzeją, kulawizny nie ma, ale koń chodzi płasko. Zgodnie z moją dotychczasową wiedzą chłodziłam. 15 minut szlauchem i potem założyłam jeszcze glinkę chł. na kilka godzin. W poniedziałek jedziemy do weta, ale co ja mam robic do tego czasu? Pytam, bo przeczytałam tu też o grzaniu ścięgien. Niby zostały tylko dwa dni, ale nie chcę bidy narobic.
Jasnowata, z mojej ostatnio nabytej 😉 wiedzy wynika, że intensywne chłodzenie ma jak najbardziej sens w pierwszych dniach po urazie. Można podawać też zwykłą ludzką aspirynę (co do dawkowania, najlepiej spytać weta). Po kilku dniach zaczynają powstawać pierwsze mikro zrosty (jeśli mówimy oczywiście o naderwaniu) i wtedy chłodzenie już nie pomaga, a wręcz szkodzi. My mamy zalecenie, żeby do 6 tygodnia stosować heparynę + lekko ogrzewać (owijka na noc), od 6. tyg. heparyna + intensywne grzanie (glinka, owijka itp.). Masaże wodne (tzw. szpryca wodna) są zalecane CAŁY CZAS (pobudzają krążenie, chłodzą).
Ale Jasnowata, ze ścięgnami naprawdę nie ma żartów- jeśli jest możliwość, żeby wet obejrzał konia dopiero w poniedziałek, to teraz przynajmniej do niego zadzwoń! A naprawdę nikt do tego czasu nie mógł by przyjechać?
Ja naprawdę żałuję straconego czasu na nietrafne diagnozy, bo mogliśmy działać w odpowiednim kierunku od samego początku 🙁
Masz dostęp do oemodosanu to wcieraj (zawiera kwas salicylowy czyli tak jak pisała Wendett aspiryna też jest OK), na ścięgna dobra jest też pomarańczowa Absorbina.

Jeśli masz krwiaki w obrębie ścięgna to glinka jest dobra. Raczej nie grzej bez konsultacji bo może być więcej strat niż pożytku i ogranicz ruch jeśli to ścięgna.
Wendetta, zaraz jadę do stajni, to zobaczymy jak to dzisiaj wygląda. Spuchły mu dopiero wczoraj rano. Najprawdopodobniej przeholował z ilością ruchu na padoku + ogólnie coś z nogami jest nie tak (może czytałaś gdzieś moje wywody o nakostaniakach 😉 ). Wczoraj ok. 21 kontaktowałam się z wł. stajni i powiedzieli mi, że już go nie boli przy dotyku, ale jeszcze trochę grzeją i jedno ścięgno jest opuchnięte. Oczywiście dostał areszt boksowy do odwołania.
Wydaje mi się (a raczej mam wielką nadzieję), że jeśliby było jakieś naderwanie, albo coś w tym stylu, to jednak kulałby.

Na dodatek dośc poważnie odparzył się od ochraniaczy, przy samym nadgarstku. Może to wszystko się nałożyło na siebie? Może też te nakostniaki coś zdziałały :/ On NIGDY nie miał nic ze ścięgnami, a tu nagle po pobycie na wybiegu coś się stało? :/

Jeśli sytuacja będzie taka sama jak wczoraj, to zadzwonię do weta. Jednak mam nadzieję, że będzie już dobrze.

Dziękuję Ci Wendetta za odpowiedź. 🙂

edit: Adriena, może ktoś w stajni ma, dzięki.
Spuchły nam wczoraj ścięgna w przednich nogach. Bolały bardzo (wczoraj wieczorem już mniej), opuchlizna jest, ścięgna grzeją, kulawizny nie ma, ale koń chodzi płasko.


To ja Cię pocieszę, że szansa na to, żeby problem ścięgnowy wystąpił równocześnie w obu nogach, jest naprawdę niewielka. Chyba, że zwierzak zaliczył jakąś bardzo ciężką terenową dżygitówkę czy coś.
Ostatnio chyba robiłaś sporo wcierek na nakostniaki? Może po prostu zareagował tak alergicznie opuchlizną?
Quanta, od kilku dni nic mu nie wcierałam na nakostniaki, bo raz, że skończyło się, a dwa, że wydało mi się to bezsensu skoro jedziemy na kliniki, a efektów i tak nie widac.
A w przeciągu ostatniego tygodnia był tylko na 30 minutowej lonży. Po za tym padok, padok, padok, ale naprawdę zachowuje się grzecznie jak na swoje możliwości. Tylko kryje na potęgę, bo wszystkie klacze w stadzie mają ruję. No, ale bez przesady, że po takim czymś by mu ścięgna poszły.

Uff, pocieszyłaś mnie. Mam nadzieję, że to jest ciągle jeden i ten sam problem, który za moment odkryjemy.
Quanta, oby było tak jak piszesz. Mojemu też raz wyskoczyły "gulki" na obu przednich nogach, ale to z przodu 😉 Okazało się, że to odparzenie od ochraniaczy, zeszło po 2 dniach. Ale lepiej dmuchać na zimne i niech jak najszybciej wet wykluczy problem ze ścięgnami.

Jasnowata, może średnio Cię to pocieszy (i absolutnie nie chcę złorzeczyć czy martwić Cię niepotrzebnie), ale mój też nigdy nie miał żadnych problemów z nogami i nie zdarzyło się NIC szczególnego o czym mogłabym powiedzieć "tak, to pewnie w tym momencie się uszkodził"- normalne jazdy po płaskim, normalne wyjście na padok (on nawet nie porusza się po padoku szybciej, niż stępem). Ot, jak piorun z jasnego nieba- zaczął znaczyć w kłusie pod siodłem, schodzę, patrzę- ścięgno spuchnięte.
Mówisz, że nie kuleje, ale tzn. jest czysty w stępie, kłusie i galopie? Mój w stępie też nawet nie znaczył, przez pierwsze 2 tygodnie.
Nakostniaka też mamy swoją drogą na tej nieszczęsnej nodze, ale "kilometr" od ścięgna. 😉 I wet twierdzi, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. A w którym miejscu macie te nakostniaki?
Czytałam o waszym problemie z kością rysikową- dobrze kojarzę, że jednak była zmiana diagnozy?
Wendetta, teraz to ja już nie znam dobrej diagnozy 😉 Jedziemy ją dopiero ustalic. Na razie wet#2 stwierdził, że pęknięte rysiki, to była bzdura.
Nakostniaki mamy od wewnętrznej strony tuż pod nadgarstkiem. Niby właśnie na rysikach. Podobno o ścięgna nie zahaczają.
Nie znaczy w żadnym chodzie. Jednak płasko stawia kopyta. On normalnie pod siodłem chodzi od piętki, a wczoraj ewidentnie było płasko, ale nie całkiem z palca. Ale wczoraj go bolały nogi. Dzisiaj jeszcze raz go sprawdzę.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
14 lipca 2012 13:51
Jasnowata, u mnie tak samo jak pisze wendetta było... nic się nie działo, koń padokowany 24h na dobę, więc spokojny, nawet nie jeżdżony, a się uszkodził... oby w Twoim przypadku było to odparzenie od ochraniaczy albo coś mniej szkodliwego niż ścięgna... ja ścięgna przerabiam od końca stycznia z jednym koniem (i wydawało się, że już jest ok, a tu psikus) i od połowy marca z drugim, co się wszystko ciągnie. Masakra 🙁
Mehari, a myślisz, że od odparzeń mogły spuchnąc ścięgna? Może się ktoś wypowiedziec na ten temat? Rany dośc duże i głębokie, w czwartek wieczorem zauważone i bardzo bolesne, ale to akurat normalna sprawa.
Teraz tak myślę, że na lewej nodze ma aż dwie rany od ochraniaczy i są duże (na prawej jest jedna rana i zdecydowanie mniejsza) i to właśnie to lewe ścięgno spuchło o wiele mocniej od prawego.
Tak. Rany na nogach powstałe czy to wskutek mechaniczny, czy to przez oparzenie, odparzenie, podraznienie chemiczne powodują powsatwanie opuchlizn. Bolesnych, raczej "twardych" i bardzo ciepłych.
Jak ma rany na wysokosci ściegna to może miec noge jak słupek.

Nie jest tak łatwo urwac zdrowe sciegno, a juz dwa naraz to prawie niewykonalne nierobiąc z koniem nic wybitnie głupiego.
Uffff, to może to "tylko" to. Aczkolwiek opuchlizna nie jest specjalnie "twarda", ale ja mam nietypowego konia 😵

Dziękuję!!
Jasnowata spokojnie u nas jeden koń chodził w tamtym roku w upał w ochraniaczach po padoku, które go odparzyły i w efekcie miał nogi takie jak opisujesz. Intensywnie schłodzone, a na wieczór wygrzane i rano nie było śladu.
wendetta cieszę się mimo wszystko, bo diagnoza w sumie cakiem nizła dla was 😉 I jak widać miałam rację z tym grzaniem 😉

A czym u was dr kazał grzać? Jakiś konkretny preparat?
racja xxagaxx, to chyba najbardziej optymistyczna z możliwych diagnoz (byłoby lepiej oczywiście, gdyby procent urwania był mniejszy, no ale...). ale chyba najlepsze jest to, że w końcu wiem co i jak konkretnie.
na razie przez 2 tyg mamy smarować jakąkolwiek heparyną w żelu (w tej chwili akurat kupuję Heparin Forte) + owijka na noc. Później heparyna, glinka rozgrzewająca  (polecił nam Flogestine Rosa) i owijka. Za 6 tyg zobaczymy co dalej.
Pyza   Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd. - Seneka
14 lipca 2012 18:42
A poprzedni wet kazał chłodzić, chłodzić, chłodzić (jeszcze do końca miesiąca).


Troche z innej beczki, ale pamietam jak moj rumak mial zlamana kosc rysikowa a pewien wet powiedzial "Ah, to krwiak - jak najwiecej ruchu, jak najwiecej galopu"  😵
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
15 lipca 2012 13:02
Pyza, moja klacz ma krwiaka po kopniaku w okolicy podkolanowej, i wet powiedział, że ruch nie jest wskazany, bo będzie ciągle pompować krew i krwiak nie zejdzie... nie wiem jak z krwiakami na nogach....
Pyza   Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd. - Seneka
15 lipca 2012 13:44
Mehari, u nas to nawet nie byl krwiak. Generalnie ten "dr. weterynarii" nie nadaje sie nawet do leczenia chomikow :/
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
15 lipca 2012 13:57
Pyza, no tak, ale mówię, że na krwiaka to mało ruchu trzeba, więc nawet jeśli te rysiki byłyby krwiakiem, to wet do du**...
no ale... to tak na marginesie 😉
Wiecie, z krwiakami to jest taki problem, że większość wzdycha z ulgą i bagatelizuje sprawę ("przejdzie samo", "rozchodzi się" itp.). A przecież krwiaki się w powietrza nie biorą...
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
15 lipca 2012 14:13
no niestety tak jest.. my miałyśmy punkcję wczoraj i nadal nachodzi, więc jutro czy pojutrze znowu nas to czeka....
trzeba je likwidować w jakiś sposób... u mnie akurat jest spory krwiak, smarujemy też hirudoidem... ale spuszczać z niego też trzeba, żeby się ropa nie gromadziła...
Udało mi się opanowac opuchliznę. Prawe ścięgno jest jeszcze trochę nalane i boli przy mocniejszym ucisku, ale przynajmniej nie grzeje. Rany też zaczynają się goic. Tribiotic czyni cuda 🙂
Pyza   Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd. - Seneka
15 lipca 2012 17:18
Mehari, no tak tak 🙂 W sumie, nigdy nawet nie mialam doczynienia z nim ale przynajmniej bede wiedziec na przyszlosc 🙂
słuchajcie jakie były zalecenia co do ruchu  już po okresie wygojenia się ścięgna? U mnie pod koniec maja minął rok, ścięgno było uszkodzone w ok 10 % (zginacz powierzchowny, przednia noga). Tak się zastanawiam czy, np. można łazić po górkach czy już do końca życia uważać strasznie, czyli po płaskim raczej. U nas po kontuzji nie pozostało ani śladu, bo na szczęście szybko to zauważyłam i kilka godzin po urazie były podane środki p/w zapalne i noga była intensywnie chłodzona. Koń nie kulał, po kontuzji ścięgno (odpukać) się nie odzywało, nic nie puchło i nie grzało... Co myślicie? Pytam tylko orentacyjnie, bo mam zamiar podpytać weta przy okazji jak będzie.
Jasnowata, a co z Wami? Wiadomo już coś? 👀

U nas po 5 tygodniach od urazu, "kulka" (bo ani to faja, ani zwykła opuchlizna) się zmniejszyła! Odrobinę, ale w końcu, bo tak to od początku ani drgnęło. Od razu mam lepszy nastrój 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się