Sprawy sercowe...

maleństwo, mam podobny model 🙂 Sprząta, gotuje tylko nie wiem po co zdaje mi raporty z tych czynności 😉 Czasem złośliwie pytam czy mam mu medal za to kupić 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
09 maja 2014 11:04
bera, po pochwałę  😎 Ja to rozumiem bo ja jestem w naszym domu tą, co sprząta i gotuje (za to pranie jest tylko i wyłącznie domeną męża, a jest w tym tak zajadły, że potrafi mi wyprać świeżo wyjęte z szafy ubrania przygotowane na rano  😂 ) i chciałabym, żeby mąż za każdym razem zwrócił uwagę na moją pracę. Ostatnio przeżywam w związku z tym sporego wk...wa, bo od kiedy jest budowa, czyli już prawie 1,5 roku, na mnie spadły wszystkie obowiązki domowo-dziecięce. I okej, mąż jest świetny w tej całej budowie, załatwia różne rzeczy, pilnuje, nadzoruje, często sam robi, a oprócz tego normalnie pracuje więc tak, JEST zapracowany. Ale niemalże codzienne podkręślanie, co to on nie zrobił, jak to on nie zapier...ala i jak szybko przez to umrze zaczyna mnie zdrowo irytować, bo kurde! ja też chodzę do pracy, a po powrocie zajmuję się dzieckiem, domem i psami! Tylko że powiedzenie: "zrobiłem 4 zabiegi, 10 prań i wyciąłem płot" jest bardziej "pracowite", niż moje: "napisałam 4 decyzje, uporządkowałam Aujeszkę w Bziu  😎 , byłam z Wojtkiem w parku, z psami na spacerze, ugotowałam zupę i odkurzyłam dom"  🙄
AleksandraAlicja, ja może mam problem z pochwałami, bo jakoś nie widzę powodu żeby podnosić do rangi wyczynu pozmywania naczyń. Jak ja to zrobię to idzie to bez komentarza, jak on to trzeba wychwalić i dać nagrodę. I to dotyczy każdej błahostki w domu, typowej dla codziennego funkcjonowania.
Też się wkurzam, ale z innego powodu: teraz faktycznie niewiele robię, ale długo ciężko pracowałam zawodowo i utrzymywałam nas i dom. I to jakby uleciało z pamięci. I boli, kiedy słyszę, że od roku to ja nic (niewiele) nie robię. Uległam namowom na ciążę i to nie moja fanaberia, że kiepsko ją znosiłam.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
09 maja 2014 11:37
Dla facetów to jest wyczyn 😉 A co lepsze, im się ich bardziej chwali tym bardziej robią by na te pochwały zasłużyć 😉
JARA, szkoda, że nie widzą wyczynu w noszeniu przez 3 miesiące 24h na dobę 10kg worka przed sobą. Wchodzenia z nim po schodach, do wanny, gramolenia się do łóżka, zakładania skarpetek czy butów  😤
bera7, kochana, Ty już na finiszu ciąży. Dajesz radę jeszcze?
yegua, nie będę tego komentować nawet, żeby nie psuć atmosfery miłości w wątku 😉
yegua, hehehe, pomyśl że to już końcówka! Jeszcze tylko chwila.
bera7 - pomyśl, że później jak będziesz na macierzyńskim może powiedzieć, że wychowywanie dziecka to nic innego jak siedzenie w domu i nicnierobienie...  😎
Jak mnie wkurza takie podejście facetów.... mój ma niestety takie....  :nunchaku:
Tajnaa, a opcja zostawienia maleństwa tatusiowi na weekend nie wchodzi w grę? W sensie: Ty karmisz, ale wszystko inne Luby robi? Jeśli nie doświadczył na własnej skórze
No co Ty. Nie ma opcji... On pracuje 6 dni w tyg...
Jak się już wkurzam i mówię, żeby został z małym cały dzień, to mówi "to idź za mnie do pracy". Ch** mnie strzela jak to słyszę...
Niestety dla większości facetów wychowywanie dziecka w domu to wygoda. Nie praca.
A ja zdecydowanie mniej byłam zmęczona pracą, studiami, dojazdami, później jeżdżeniem rowerem do stajni, jeżdżeniem konia i wracanie z powrotem. MARZĘ o 1 dniu wolnym od butelek, pieluch i kaszek. Babcia mieszka 400 km od nas, a nawet jak jest to nie ogarnia małego.
Mój M był u mnie 4 dni (nasze pierwsze 4 dni🙂 i codziennie robił obiad, śniadanie i zawsze sprzątał po gotowaniu. Co dla mnie jest nowością, poprzedni facet nie wchodził do kuchni, nic go nie interesowało, co dotyczy domu. Więc jestem mocno ciekawa, jak będzie dalej🙂 Nie powiem bardzo mi się to podoba🙂 Zresztą jako, że mieszkamy w Niemczech to tęsknimy trochę za polską kuchnią, a M. gotuję mi pyszne polskie dania🙂  Nie widzieliśmy się od niedzieli, baaardzo za nim tęknię i okazuje się, że można jeszcze więcej ze sobą rozmawiać, nim się spotkaliśmy🙂 Na razie jestem zachwycona 🙂
tajnaa, oj będzie piekiełko, bo żeby zrealizować jego marzenie o dziecku ja rzuciłam swoją pracę i styl życia. Umowa była taka, że podzieli ze mną obowiązki opieki nad dzieckiem. Jeśli nie dotrzyma słowa to i ja nie będę widziała potrzeby dotrzymywać swoich.
bera7, Życzę w takim razie wyrozumiałości u partnera 🙂
Mój mi pomaga, nie mogę powiedzieć, że nie. Na początku nawet mi przynosił w nocy dziecko do karmienia 😉 ale teraz jak Mały dość głośno sygnalizuje o swoich potrzebach, nie jest już na etapie jedzenia-spania-kupki, tylko trzeba się nim zajmować - wręcza dziecko mamie.
Umowilam się na randke. Ciekawe jak będzie tym razem 🙂 chłopak z sympatii, trochę z nim mailowalam ale potem się urwał kontakt ( ja przestalam sie odzywac bo jakos sie zniechecilam do randek, wszystkie nieudane..) Ale okazało się ze moja przyjaciółka go zna, mówi ze fajny chlopak i fajnie gra ( jest perkusista) i w sumie stwierdzilam 'dobra co mi szkodzi, napisze może zechce się jeszcze spotkać'. No i w efekcie się umowiliwmy 🙂 trzymajcie kciuki, może tym razem będzie lepiej niż na poprzednich randkach przez internet.
tajnaa, oj będzie piekiełko, bo żeby zrealizować jego marzenie o dziecku ja rzuciłam swoją pracę i styl życia. Umowa była taka, że podzieli ze mną obowiązki opieki nad dzieckiem. Jeśli nie dotrzyma słowa to i ja nie będę widziała potrzeby dotrzymywać swoich.


niestety... nie jest to takie proste.
bo "odgrażać" to "se możesz", ale co zrobisz? zostawisz dziecia płaczącego? głodnego?

Mnie od pewnego czasu zachowanie M. bardzo się nie podoba, bo zajmuje się małą fatalnie. siedzi przed kompem zamiast się z nią bawić, ona kwili a on ma w nosie. i co zrobić? mogę tak to zostawić, ale szkoda dziecka, więc idę i robię. A od niego słyszę "jak się nie podoba to sama się zajmij". i to jest rewelacyjna wymówka, która go zwalnia ze wszystkiego. Niestety rozmowy nie przynoszą efektów, dochodzi do kłótni, on wygłasza powyższe zdanie i czuje się zwolniony, bo ja się wkurzę i zrobię.
[quote author=bera7 link=topic=148.msg2089216#msg2089216 date=1399666655]
tajnaa, oj będzie piekiełko, bo żeby zrealizować jego marzenie o dziecku ja rzuciłam swoją pracę i styl życia. Umowa była taka, że podzieli ze mną obowiązki opieki nad dzieckiem. Jeśli nie dotrzyma słowa to i ja nie będę widziała potrzeby dotrzymywać swoich.


niestety... nie jest to takie proste.
bo "odgrażać" to "se możesz", ale co zrobisz? zostawisz dziecia płaczącego? głodnego?

[/quote]

Znając berę to na bank coś wymyśli  🤣 To typ stalowej kobiety co się nie da wodzić za nos.
branka, trzymam kciuki 🙂

Isabelle, przez przynajmniej lato i jesień, kiedy są długie dni a berbeć jeszcze nie wymaga kreatywności w zabawie to nie wyobrażam sobie, żeby nie znalazł 2h dziennie, wieczorem by zająć się dzieckiem kiedy ja będę się resetować przy koniach.  A później zobaczymy. Może nie zajmie się tak jak JA bym chciała, ale też nie pozwoli by dziecko sobie krzywdę zrobiło. A matce też się chwila dla siebie należy jak psu buda.

Dzięki Szaga,, masz sporo racji, ja mam taki charakterek, że albo po mojemu albo oddzielnie.
Tajnaa, Isabelle, moze mi latwo mowic bo sama dziecka jeszcze nie mam, ale dlaczego jestescie tak malo stanowcze? Pozwalacie mezom sie wykrecac i nie zajmowac dzieckiem bo im nie jest z tym wygodnie - nie wyobrazam sobie czegos takiego.
Tajnaa, skoro maz pracuje 6 dni w tygodniu to 7 niech siedzi z dzieckiem. Dziewczyny, dbajcie o siebie! Zrobcie sobie plan, ze jeden dzien/popoludnie w tygodniu jest TYLKO dla was i po prostu wychodzcie z domu. Facet zapewne nigdy nie bedzie zajmowac sie dzieckiem tak jak wam by sie podobalo, ale bedzie musial przeciez jakos ogarnac. Jak nie bedziecie widziec co robi, to nie bedzie was korcic zeby dziecko "przejac".
Ja nie ogarniam takiej sytuacji i nigdy nie pozwole mezowi na takie zachowanie... To tez jego dziecko i ma wobec niego obowiazki.
kochane, ja jestem największym możliwym orędownikiem walki o siebie.
Teraz mam trochę więcej tolerancji, bo ciężki czas.

zawsze jeśli w weekend M. nie pracuje to ja dziecka NIE DOTYKAM. WCALE. NIC. Pewnie, jak się wkurzę na jego nędzną opiekę to zrobię coś. Ale raczej go ganiam i musi naprawdę być źle, żebym interweniowała. np mała zawodzi a on siedzi przy kompie. Póki się nie dzieje nic złego to się nie wtrącam. Do pewnego momentu zawsze wieczorne usypianie było jego. Teraz gorzej, bo wraca do domu jak mała już ze 3 godziny śpi.

Nie marudzę, że się mało zajmuje, tylko KIEPSKO, a mało się zajmuje, bo najczęściej ostatnio wyjeżdza jak mała jeszcze śpi a wraca jak już śpi. I znajduje takie odzywki, że mam ochotę go walnąć. patelnią.

I mój ma zajebiście ułatwione zadanie. Bo ma własną firmę a nie etat. Więc jest to rewelacyjna wymówka "bo jest w pracy" i mam nie marudzić, bo przecież on w pracy jest. A oczywiście dokładnie wiem o tym, że siedzi przed kompem z kawą, bo tam mu nikt nie marudzi i nie goni do roboty. Ale nie mogę nic powiedzieć, bo przecież jest w pracy a nie się szlaja. I potrafi wrócić o 21 z tej pracy nic nie robiąc cały boży dzień.
A moze by wracal wczesniej jakbys ustalila sobie jakies wieczorne zajecia? Kurde, lipa na maxa, ze siedzi sobie w pracy bo ma swiety spokoj.. przykre 🙁
Isabelle polecam poprowadzić firmę zanim wydasz osąd że on nic nie robi bo nie ma szefa...
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
10 maja 2014 12:58
nerechta, w teorii masz absolutnie racje, a zycie zyciem...

Isabelle, tajnaa, lacze sie w bolu w calej rozciaglosci. Ostatnio mialam taki zjazd, ze chcialo mi sie wyc z frustracji. Maz oczywiscie z pracy wrocil o 21. Nie wiedzialam tylko, ze 2h na silowni naleza do obowiazkow slyzbowych...

Moje dziecko jutro konczy rok... Nie mialam ani jednego wolnego dnia, czy chocby popoludnia...
busch   Mad god's blessing.
10 maja 2014 13:00
O matko, to brzmi przerażająco... jak dla mnie, to kolejny powód, by rezygnować z macierzyństwa. Nie dość, że z rynku pracy można być łatwo wyrzuconym poza nawias, to jeszcze właściwie kończy się 'prywatne życie', bo przecież ma się pod opieką dziecko 24h/7... Już pomijając ryzyko dla zdrowia itd. 🙁
A moze by wracal wczesniej jakbys ustalila sobie jakies wieczorne zajecia? Kurde, lipa na maxa, ze siedzi sobie w pracy bo ma swiety spokoj.. przykre 🙁


spoko, są ustalone. wygodnictwo ostatnio jednak wygrywa.

Isabelle polecam poprowadzić firmę zanim wydasz osąd że on nic nie robi bo nie ma szefa...


hmm cóż, prowadzimy ją razem, z tym, że ja to robię zdalnie. Od kilku solidnych lat.  I zapewniam, że wiem czy coś robi czy nie robi nic, dlatego, że ją WSPÓŁPROWADZĘ. nawet powiem Ci, że wedle ceidegie to jest MOJA firma.  Odbieram telefony, robię zamówienia, wysyłam paczki, zamawiam towary, szukam towarów. A z resztą co ja będę wymieniać. Nie musisz mi tłumaczyć zawiłości prowadzenia własnej działalności. I obawiam się, że własną działalność prowadzę chyba nawet dłużej niż Ty, więc również-spokojnie, wiem z czym to się je i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć kiedy coś robi, a kiedy bumeluje. Może jakbym nie wiedziała z czym to się je-to faktycznie. Ale są dni, że nie robi nic poza leniuchowaniem, bo zwyczajnie wiem, że dana czynność zajmuje 15 minut a on twierdzi, że robił to 4 godziny. tak jaśniej?

szafirowa, nie no, przedstawiłam to chyba zbyt czarno 😂 mam praktycznie wszystkie weekendy wolne i w "normalnym trybie" również wieczory. Ale ostatnio mi się chłop zepsuł i trochę bumeluje np właśnie jadąć do kolegi na kawkę w godzinach "pracy". stety niestety 90% klientów przepływa przeze mnie i mam wgląd w to co robił/nie robił. Teraz mu wybaczałam dużo z tego bumelanctwa, bo miał realne wyjaśnienie, ale niedługo przestanę.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
10 maja 2014 13:25
busch
Mam takie same obawy...
Coraz rzadziej myślę, że kiedyś mi się zmieni, im więcej obserwuję, widzę i słyszę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie chcę skończyć uwiązana w domu, bez żadnej swobody 🙁
Gillian   four letter word
10 maja 2014 13:27
totalnie przerażające  😲
Pauli,  kochana, nie! gdybym miała samochód naprawiony (co może się stanie w tym tygodniu) to bym WCALE nie była uwiązana! ba, jeździłabym po polsce po znajomych, może bym wstawiła konia w pensjonat. i to tylko chwila! Jeśli się nie przeprowadzimy-lada moment sąsiadka będzie siedziała z małą za dobre pieniądze, więc będę mogła jeździć konno/bryczką.

Podróże z dzieckiem nie są złe! wielokrotnie odwiedzałam koleżanki, piłyśmy kawkę a mała raczkowała wokół. Byliśmy nad morzem jak miała 8 tygodni. Zaliczyliśmy pijacki sylwester jak miała pół roku. Nie rezygnuję BARDZO z siebie. Wręcz przeciwnie, otworzył się świat "rodzicielski" i spotkania z dzieciatymi. Nawet jeśli miałabyś być uwiązana to może z rok, bo później małe można zostawiać  z opiekunką bardzo swobodnie.

Z resztą... dużo od dziecka zależy. Dominika jest cygańska i kazdemu mogę ją sprzedać, "opiekunki" i "ciotki" znajduja się bez proszenia, ba, same ją kradną, bo jest "taka urocza!". Gdybym miała dziecko kłopotliwe, marudne, problematyczne-to faktycznie uwiązanie. Ale my nie porzuciliśmy życia. Ostatnio byliśmy z małą na wystawie koni zimnokrwistych!

Jezu, przez to moje narzekanie to wyszłam na zamkniętą, zabidzoną i nieszczęśliwą babę, obrzydzającą macierzyństwo 😂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
10 maja 2014 13:35
Isabelle
Dałaś mi promyk nadziei :kwiatek:
Decyzja jeszcze przede mną (jeśli tfu tfu los nie podejmie jej za mnie), ale mam całą masę obaw i strachów.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 maja 2014 13:35
busch, Pauli , mam takie same odczucia. W pracy pojawił się temat "ciąża", bo kolega się pochwalił, że tata zostanie. Przerażające  😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się