Sprawy sercowe...

"Actions speak louder than words"

Amen
Gillian   four letter word
15 maja 2015 09:48
Teściowa dalej kąsa na odległość. Musiałam wybrać śliczny dom, skoro zjechała go od góry na dół 🙂 szanse na jakiekolwiek normalne stosunki w tej rodzinie kurczą się jak kostka lodu na parapecie 🙂 pierwsze co będzie zamontowane w naszym domu to wielkie drzwi, za które będę mogła tą osobę wypier...   😅
I po części już rozumiem czemu ten mój chłop jest jaki jest, mało wylewny, mało czuły, trochę egoistyczny i odcięty. Jakby mnie ktoś 30 lat za wszystko sztorcował, krytykował i obwiniał to pewnie też bym nie miała najlepszej osobowości. Zresztą widzę jak on się u mnie zmienia, to mówi samo za siebie. Strasznie smutne.
Gillian ta twoja teściowa musi być bardzo nieszczęśliwą i rozczarowaną życiem osobą. Nawet jeśli sama tak nie uważa.
Gillian   four letter word
15 maja 2015 10:11
Pewnie tak jest. Ma męża o inteligencji pudełka zapałek, który wiecznie krzyczy i macha rękami. Troje dzieci na głowie, cały dom na jej barkach. Zapewne idzie dostać korby. Ale żeby wyładowywać to na jednym synu, dlaczego? czemu akurat na nim?
A on jest może jej pierwszym dzieckiem?
Gillian   four letter word
15 maja 2015 10:15
Tak. Tym bardziej nie kumam, zawsze myślałam, że pierwsze dziecko to takie najkochańsze a dla ojca pierworodny to podstawa. No a tu jest zupełnie na odwrót.
Byłam kiedyś z chłopakiem, który był najstarszy z trójki rodzeństwa - trzech synów. Średni był ulubieńcem ojca, najmłodszy ulubieńcem matki, najstarszy nielubiany przez oboje - wiecznie pretensje, krzyki, obrywał o wszystko, jeśli któryś dostawał lanie, to zawsze on. W końcu się dowiedziałam, dlaczego tak jest. Był dzieckiem "z wpadki", przez co obie rodziny zażądały, by jego rodzice wzięli ślub. Obydwoje byli bardzo młodzi i żadne nie myślało poważnie o związku z tym drugim, ot taka dyskotekowo-remizowa znajomość. W chwilach złości i rodzinnych awanturach nieraz słyszał od rodziców, że jakby nie on, to może by mieli lepsze życie.
Młodsi bracia już byli uważani za dzieci chciane.
Także wiesz... nie zawsze najstarsze dziecko jest tym pierwszym-oczekiwanym.
Gillian   four letter word
15 maja 2015 10:27
No niby on chciany i planowany, ale jak widać nie pomogło 🙂 brat jest od móżdżenia więc jest po ochroną, siostra ulubienica i nietykalna a on... no taki chłopak do bicia, do pracowania i szturchania. Echh...
Widocznie taką "rolę" mu wyznaczyła gdzieś w podświadomości, albo może miał być inny niż jest? Trudno dojść takich rzeczy.
Ważne, że poszedł za Tobą, a nie wziął strony mamusi.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 maja 2015 10:34
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2357930#msg2357930 date=1431682234]
Widocznie taką "rolę" mu wyznaczyła gdzieś w podświadomości, albo może miał być inny niż jest? Trudno dojść takich rzeczy.
Ważne, że poszedł za Tobą, a nie wziął strony mamusi.
[/quote]
Ha! Skąd ja to znam... Moja teściowa wymarzyła sobie, ze mój K. zostanie... aktorem. I bedzie znany. A on, kurza stopa, bezczelnie skończył archeologię, nie został "panem od dinozaurów" (zapewne to oznacza dla niej archeolog), tylko poszedł na prawo, skończył z wybitnymi wynikami i jest genialny w tym, co robi. I usłyszał wprost: "po co ty masz być taki mądry?". No ręce opadają, jak można nie cieszyc sie sukcesem dziecka... Odkąd dowiedziała się, że kupujemy działkę i budujemy dom, to się nie odzywa. Napisała tylko, ze po co budować, możemy przecież wyremontować nasze 35m2, "ciasne, ale własne!". Żebyśmy przypadkiem nie mieli lepiej od niej... Żal.pl
Naprawdę zaczynam doceniać mądrość życiową mojego ojca, którego zapytałam kiedyś, już jako dorosła, czy nigdy nie marzyło mu się, że ja będę miała zawód rodziców (oboje zajmują się konserwacją zabytków). Odpowiedział, że oczywiście, że tak było, ale ponieważ nieraz pracowali oboje w domu i od zawsze widziałam, co robią, natomiast nigdy się tym nie zainteresowałam, za to zawsze ciągnęło mnie do książek, gramatyki, językoznawstwa itp. - to oboje z mamą nigdy nie pomyśleli, by pchać mnie na siłę w stronę, która wyraźnie mnie nie ciekawi. I zawsze mi kibicowali w robieniu tego, co sama wybrałam.
Gillian   four letter word
15 maja 2015 11:10
Martwię się nieco o mój beret, bo już zaczyna być nieco zryty.
Każda taka akcja wywołuje we mnie chęć ucieczki z tego syfu, bo w imię czego mam się z buractwem szarpać przez resztę życia. Jestem dość niezależna, mam swoje mieszkanie, swoje pasje, poradzę sobie bez faceta. A z drugiej strony ogarnia mnie taki przypływ mocy, wiem, że jeżeli mamy sobie poradzić to tylko wspólnymi siłami i to nas jednoczy. Bez sensu, w zasadzie sama sobie zaprzeczam, nie?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 maja 2015 11:26
Gillian ja już kiedyś pisałam, jakie jest podejście teściów do mojego chłopa- najgorszy śmieć, nic nie warty, nic nie osiągnie, do niczego się nie nadaje, wszystko robi źle... więc doskonale wiem, co czujesz. Ja tego słuchać nie mogę- mój chłop ma swoje wady, ideałem nie jest, ale kurde... rodzic powinien stać murem za dzieckiem. Wspierać je, dopingować, pomagać, oczywiście mówić jak robi coś źle, ale tłumaczyć też jak może to zmienić, a nie tylko obwiniać. Dla mnie to jest kosmos... ja się chwilami szczerze zastanawiam, czy oni go w ogóle kochają...
Obgadajcie sobie powaznie cala sytuacje, jak widzicie przyszlosc, ewentualne spotkania/swieta, jak to bedzie wygladalo, jak bedziecie miec swoje dzieci. Mimo wszystko to jego rodzice i na pewno bedzie chcial z nimi utrzymywac chocby minimalny kontakt i musicie sie dogadac tak, zeby obydwie strony byly zadowolone. Rodzina potrafi zatruc i rozbic najlepsze zwiazki, musicie naprawde wiedziec co czujecie i jakie sa wasze oczekiwania wzgledem jego rodziny.
Ja bym sie nie odwazyla budowac tak blisko, bo mimo osobnych gospodarstw jednak bedziesz miala ciagle z tylu glowy, ze tesciowa jest niedaleko.
Rozumiem, ze sprzedaz ziemi i zupelnie inne zajecie dla Twojego faceta nie wchodzi w gre?
Moja tesciowa mieszka 10 km od nas i bardzo nam nabruździła w małżeństwie. Na chwilę obecną ja nawet na święta tam nie jeżdżę. Mężowi nie robie problemów jak chce z dziewczynkami tam pojechać. Był wczoraj, pierwszy raz od Wielkanocy...
Gillian   four letter word
15 maja 2015 12:46
nerechta, no nie, zupełnie nie wchodzi w grę. Zamierzam się totalnie odciąć, chłop jak chce to niech się z nimi spotyka - ja odpadam. Jak dalej będzie wyglądało takie zycie to nie wiem, trzeba będzie to obgadać ale gadanie gadaniem a życie życiem 🙁
Gillian najważniejsze żebyście trzymali się razem.Moi rodzice to właśnie taka para która od 30 lat musi walczyć z teściami z jednej ze stron(rodzice taty).Wiem jak to wyglądało wcześniej i wiem jak wygląda teraz.Podziwiam mame za jej stoicki spokój i tate że nie przejmuje sie tym zatruwaniem życia i ich oboje za to że wskoczyli by za sobą w ogień i w chwilach napadu teściów(głównie babci) stoją za sobą murem i bronią sie wzajemnie. A mieszkamy po drugiej stronie ulicy vis a vis domu dziadków. I jak nie możecie pobudować sie dalej to trzymajcie sie razem mimo wszystko no i niestety nie liczcie na to że kiedyś bedzie lepiej(wybacz taka prawda) 🙄 Brat mojego taty mieszka z dziadkami,on jest najlepszy jego żona to już wogóle no i ich dzieci to wnuczki przez duże W my (4 dzieci mojego taty) hymmm to już nie to samo  🤔
Gillian   four letter word
15 maja 2015 12:59
Liczę na to, że niechęć do mnie wygra i nie będzie przychodzenia skoro ja, ta zła, tam będę 🙂
No to też bym nie liczyła, to będzie na zasadzie -"... ale to dom mojego syna,mogę tu być jeśli ci nie odpowiada to ty możesz wyjść " i im starsza teściowa tym gorzej 😵
Z całego serca Ci jednak życze żeby to nie wyglądało tak jak u nas  😉
Gillian   four letter word
15 maja 2015 13:16
Syn sam ją wywali, bo ma po korek jej ględzenia 🙂
Jak tak czytam to może to i lepiej, że mój zerwał kontakt z rodziną... 🙄 Podobny przypadek - dziecko do bicia, totalnie zepchnięty na bok.
Gillian, ja też myślę, że warto to obgadać.
Ostatnio na swojej terapii to ćwiczyłam odnośnie moich trudnych spraw z rodziną. Słyszysz pojazd - wyciągnij na wierzch, co ta osoba miała na myśli i zareaguj asertywnie. Póki obie się tłuczecie na niejawnym poziomie, nie macie szans rozwiązać tej sytuacji i tylko konflikt eskaluje.
Przykład:
- Taki brzydki projekt domu wybrała!
- Co ma pani na myśli? Czy wg pani ten projekt jest niefunkcjonalny? W jakich aspektach?
- Za małe pokoje, kuchnia nie tu gdzie trzeba!
- Nie zgadzam się. Moim zdaniem pokoje są tylko do spania i wolałam mieć więcej przestrzeni na salon, dlatego tak wybrałam. Ale rozumiem, że pani dla siebie wybrała by inny, to zrozumiałe że każdy ma swoje wymagania co do wymarzonego domu.
- Młoda jesteś, życia nie znasz!
- Złości mnie jak pani tak do mnie mówi, wolałabym mieć więcej przestrzeni na moje decyzje, bo jak czuję się tak oceniana to mam pokusę, żeby różne rzeczy przed panią zatajać - a nie chciałabym tego.

U mnie z teściową tak było w sprawie wyboru mieszkania - cisnęła mi między wersami, a ja jej w odpowiedzi też z uśmiechem na ustach. W porę się opamiętałam, powiedziałam dosłownie dwa razy jej tak kawę na ławę i uff, bo byśmy się śmiertelnie pokłóciły.
Gillian   four letter word
15 maja 2015 20:47
Dzionka, tylko, że ona nigdy nic do mnie personalnie nie powiedziała 🙂 robi awanturę mojemu chłopu. Mnie już tam nie ma od miesiąca jakoś, nie przyjeżdżam, nie pokazuję się. Chłop bywa i ciągle na niego naskakuje w mojej sprawie... nawet jak byłam u niej i siedziałam na piętrze to nigdy mnie nie zawołała, chłop schodził na dół po herbatę i dowiadywał się jaka jestem zła bo dziś znowu spałam do południa i nie ugotowałam całej rodzinie obiadu. Głupio mi było zejść i się w takie kłótnie wtrącać.
Gillian, ja bym zeszła (czy teraz zadzwoniła) i właśnie ją skonfrontowała - X mi mówił, że pani uważa, że powinnam była ugotować obiad dla całej rodziny i była pani na mnie zła. Złości mnie, że takich rzeczy nie mówi mi pani osobiście tylko X, czy mogłybyśmy sie umówić tak, że ewentualne uwagi mówi mi pani osobiście? W końcu mamy być rodziną, chciałabym żebyśmy bardziej otwarcie rozmawiały, a nie przez X. I chłopu to samo powiedzieć, niech mówi mamie: powiedz to mamo Gillian, a nie mnie i koniec-kropka rozmowy. Bo tak to ona ma nieograniczone możliwości - ani ty jej nie stawiasz granicy ani chłop, w ogóle nie ma powodów żeby się hamować.
Odcięcie się od rodziny to bardzo bolesna sprawa, nawet dla dorosłych ludzi z bagażem doświadczeń - wydaje mi się, że takie rzeczy powinno się robić w naprawdę skrajnych przypadkach tylko, a w pozostałych do bólu walczyć o zdrowe relacje.

Żeby nie było, że się mądrzę - sama mam trudną i mamę i teściową (każda z innej parafii, są swoimi przeciwieństwami w każdym calu) i parę takich wojenek odbyłam i jeszcze mam do odbycia. O ile z teściową sprawa załatwiona, o tyle z mamą wciąż w toku 😉 Ale warto!
Gillian   four letter word
15 maja 2015 21:20
Dzionka, kolejny problem to taki, że ona nie rozmawia tylko się wydziera. Ma z natury donośny głos a w chwili gniewu jest naprawdę głośny i krzykliwy. Dla mnie to horror bo u mnie w domu nigdy nikt nie podnosi głosu, nie umiem zachować zimnej krwi w takiej sytuacji.
Wielokrotnie jej mówiłam - niech mi wyznaczy zadania konkretnie, to zawsze było że nic nie trzeba. A potem nagle się okazywało, że oczekiwała że ugotuję makaron, że wstawię kolejne pranie, że cośtam. Paranoja, no.
busch   Mad god's blessing.
15 maja 2015 21:29
Ja rozumiem Gillian, sama w większości sytuacji staram się konfrontować takie dziwne sytuacje wg wzorca podanego przez Dzionkę - tzn. przede wszystkim wyciągnąć to ze sfery domysłów, a potem wyrazić swoje zdanie w nieofensywny sposób. Tym niemniej mam jedną taką osobę w rodzinie, z którą po prostu się nie da, bo brakuje chociaż trochę dobrej woli z drugiej strony - i jak w stosunku do takiej osoby mówi się coś w stylu "Złości mnie jak pani tak do mnie mówi, wolałabym mieć więcej przestrzeni na moje decyzje, bo jak czuję się tak oceniana to mam pokusę, żeby różne rzeczy przed panią zatajać", to zamiast zastanowić się nad sobą, tylko atakuje dalej, wykorzystując jako oręż to, co sami podaliśmy mu na tacy takimi otwartymi wypowiedziami.

Nie twierdzę, że w przypadku Gillian mamy do czynienia z takim niereformowalnym egzemplarzem, ale moim zdaniem warto mieć na uwadze, że nie zawsze da się relacje naprawiać w ten sposób - bo jednak potrzeba do tego tej drugiej osoby, która przede wszystkim ma chociaż troszeczkę chęci nas zrozumieć, a nie tylko atakować.
Gillian   four letter word
15 maja 2015 21:38
Oj, to jest niereformowalny egzemplarz. Z rozmowy wyciąga tylko to, co chce.
busch, też mam w rodzinie osobę bez takiej dobrej woli - tak długo myślałam, ale wiesz co? Chociaż dalej mówiła mi przykre rzeczy i wyglądało na to, że moje słowa jej nie ruszają (bo to taki typ, co to never nie przyzna się do błędu), to na spokojnie się zastanawiała i okazało się po wielu miesiącach czy latach nawet, że to dotarło. I inaczej mnie w ogólnym rozrachunku traktuje, ma więcej szacunku i gryzie się w język od czasu do czasu 🙂 Ale wiem o czym mówisz, przykro być jedyną asertywną osobą w relacji :/
Ja mialam na mysli obgadanie tematu z partnerem, ale fajnie ze napisalas Dzią bo to fajne rzeczy i mysle ze mi sie przydadza. Czy Gillian sie przydadza, nie wiem, watpie... bo mimo ze bedzie wiedziala, jak postepowac, to ze strony "tesciowej" to taka walka bez jej obecnosci. To by bardziej dzialalo w przypadkach, kiedy ta nienawisc i jad nie jest na taka skale, a tutaj, szczerze, im wiecej czytam, tym bardziej jestem przekonana, ze w tej sytuacji niestety nie ma miejsca na dialog... Bo nie ma konkretnej przyczyny i granicy i ciezko ja wytyczyc w takiej sytuacji.
Czego ja bym oczekiwala w takiej sytuacji to to, ze moj partner bedzie "walczyl" za mnie - swoim sposobem, jakkolwiek, ale zeby wytyczyl jednak ta granice, żądał dla mnie szacunku. To tez powinno wybijac tesciowa z fiksacji, chocby na moment.
To jest tak trudna sytuacja ze ja pierdziele...

ps probuje to wyslac a wy ciagle paplacie  😁
Gillian   four letter word
15 maja 2015 21:46
Ja bym 100 razy wolała, żeby rozmawiała ze mną! niech się wyżyje, wykrzyczy na mnie, zaatakuje - zniosę to. Nie mogę pogodzić się z tym, że truje mojemu chłopu, który i tak ma dość swoich problemów. Z jednej strony ja jęczę, bo go ciągle nie ma - w domu awantura z rodzicami. Szkoda mi go na to wszystko, autentycznie mi go żal.

jejku, znowu zdominowałam wątek - ale fajnie, że można się wygadać na spokojnie bo tak na co dzień nie bardzo jest z kim...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się