Sprawy sercowe...

Jakos mnie tak poruszyla historia faith. Mam nadzieje, ze jednak nie zostaniesz z wielka niewiadoma, bo to chyba boli podwojnie, i dojdzie miedzy Wami do rozmow i wyjasnien. Ja w kazdym razie chcialabym wiedziec co sie stalo (bedac w takiej sytuacji).

Ale tez mnie sklonila ta historia do refleksji. Zastanawiam sie, czy nie odbieralas zadnych sygnalow, ze cos jest nie tak? Ze maz sie od Ciebie oddala?

Ogolnie, nie do sytuacji faith
Jakos tak mysle, ze jesli dwoje ludzi sie lubi i mieszka pod jednym dachem to nie jest trudno zauwazyc, ze cos jest na rzeczy.
Musze przyznac, ze ja w poprzednim zwiazku srednio odbieralam rozne sygnaly, ale tez ja sie chyba nigdy z moim eksem nie zaprzyjaznilam 😡
Natomiast moj obecny jest chyba najlepszym moim przyjacielem jakiego mialam do teraz i tu wahanki nastrojow odbierane sa na wysokich falach w obie strony 🙂
Oczywiscie, ze zauwazylam.
Oczywiscie, ze pytalam i probowalam sie dowiedziec, rozmawiac, proponowalam rozne odskocznie od tego zycia codzien
nego, inicjowalam wyjscia, probowalam namowic na terapie...
I dostawalam rozne odpowiedzi, nawet wiarygodne, i obietnice ze to chwilowe.
Bo stres, bo nowa praca, kompletnie inne srodowisko... No i uwierzylam. Bo przez glowe mi nie przeszlo ze kilka miesiecy po slubie to moze byc zapowiedz jakiegos globalnego upadku.

Nie jestem slepa, ani glupia jakos szczegolnie. Ale z reka na sercu, ktora z nas swiezo po slubie podejrzewa zdroworozsadkowo ze to moze byc koniec zwiazku??

Kastorkowa - a bylas kiedys w takiej sytuacji? Ludzie maja tendencje do produkowania teorii z kosmosu jak nic nie wiedza, to naturalne. Ale ja w tym wszystkim staram sie zachowac zimna glowe i jakos zyc i jakos wstawac rano i jakos pracowac i w ogole radzic sobie z kazdym kolejnym dniem. I slysze: moze on jest gejem?! Moze to z powodu twoich wlosow?! Moze zupa byla za slona?! No mnie to wkurza.

Dziekuje za troske dziewczyny, naprawde. Super ze moglam sie wygadac i wyzalic i powkurzac, to bardzo pomoglo.
Ale poki co nie moge juz tego rozgrzebywac i babrac sie w kolko w domniemaniach. Dziekuje jeszcze raz za wsparcie, ale prosze uszanujcie teraz moja potrzebe spokoju.
Ojejciu, dziewczyny, znowu... Nawet po takim wstępie dookoła jak napisałam? :/
Dzięki Kastorkowa, zrozumiałaś.

Z tego, co pisała faith w innym wątku, to zmiana była procesem. Nie znam się zbyt dobrze na fryzjerstwie, ale dekoloryzacja z czerni do blondu trochę trwa jeśli nie chce się zniszczyć włosów.
Czy mąż faith to "ktoś normalny" "dorosły i kochający", itd... Trudno oceniać, nie znamy na żywo. Ale sytuacja jest przedziwna, więc chyba raczej pod normy nie bardzo da się ją podciągnąć. 
Ot tak się zastanowiłam czy to mógł być jakiś bodziec. Przecież nikogo o nic nie oskarżam. Niby czym kogo krzywdzę?  🤔
Oj kurteczka, nooo... Dajcie żyć, dajcie myśleć. 

Inna sprawa czy ludzie nie bywają ze sobą "dla wyglądu" i czy on rzeczywiście nie miewa znaczenia dla... hmmm... "miłości".
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 stycznia 2016 09:26
Cóż... z mojej perspektywy powiem tak- dla mnie nie byłby to powód do zrywania czy drastycznego ochłodzenia w związku, ale problemem by był.
Nienawidzę łysych mężczyzn, nienawidzę jak facet ma fryzurkę na "2mm jeżyka", mojego chłopa bez brody w ogóle nie toleruję. I gdyby on teraz mi stwierdził, że goli się na łyso, ścina brodę i nie ma zamiaru ich zapuszczać... stałby się dla mnie totalnie nieatrakcyjny z wyglądu(oczywiście gdyby ta zmiana wynikła z jego własnej woli, a nie np. z przyczyn naturalnych). Kochać bym go dalej kochała, ale nie ukrywam, że przeszkadzałoby mi to bardzo mocno.
Dlatego jeśli on mi rzuca uwagi odnośnie wyglądu(najczęściej rozchodzi się o włosy 😁 bo on chce, żebym miała długie, ja myślę o krótkich) to staram się je brać do siebie, bo sama też tego oczekuję od niego.
Więc dla mnie wygląd ma znaczenie, nawet duże. I może mieć wpływ na "siłę" miłości 😉
Może to zabrzmi okrutnie, ale tak po szczerości nie wiem, czy byłabym z mężczyzną, który jest fantastyczny z charakteru, ale którego wygląd by mnie odrzucał. Bo cóż- to nie charakter całujesz 😁 I w drugą stronę też to działa 😉

Faith bądź silna. Każdy będzie pytał, każdy będzie gdybał, każdy będzie szukał odpowiedzi i dorabiał sobie teorie. Trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej ruszyła do przodu :przytul:
Żeby nie było, bo naprawdę nie lubię tych sytuacji...

faith, uprzedzałam, że to nie personalne, ale przepraszam jeśli poczułaś się urażona.
Pisałaś tutaj publicznie o swojej historii, zadziwiającej, nietypowej historii, więc gdzieś tam z tyłu głowy wszyscy pewnie mamy pytania i się zastanawiamy dlaczego coś takiego się wydarzyło. To normalne i ludzkie, że się myśli. Pozwoliłam sobie głośno jakąś myśl wyrazić, no... bo to forum... od głośnego myślenia. Trudno domyślić się zdalnie, że teraz już nie chcesz o tym rozmawiać. 
Ale przepraszam i nie złość się na mnie, bo nie masz powodu.
:kwiatek:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
24 stycznia 2016 09:42
Ascaia akurat to co Ty napisałaś jest absurdalne i raczej wywoła uśmiech niż oburzenie 😉  :kwiatek: Ale nie dziwię się Faith, że ma dość, skoro tu pojawiły się głosy innych forumowiczek 'obstaję przy teorii że ma kochankę' itp, a to już jest bolesne i niesprawiedliwe więc nie dziwię się, że jeszcze dobija zamiast pomóc.


A ja uczę się nie być samodzielna, fajnie jest  💘
Ascaia - przeczytalas to co napisalam? Nie poczulam sie urazona. I nie jestem zla na Ciebie personalnie. Po prostu wkurzyla mnie kolejna absurdalna teoria.
Cala ta sytuacja jest jak z filmu Barei, dlatego poprosilam u uszanowanie mojej potrzeby spokoju.
Bo moim najwazniejszym zadaniem w zyciu jest je przezyc.
Wszystko sie pouklada :kwiatek: Nie od razu, nie samoistnie, ale pisalas ze chodzisz na terapie i bardzo dobrze - nie przerywaj jej.
Ascaia, to nie jest kolejny zbiorowy lincz na ciebie. Musisz sie czasem zastanowoc czy faktycznie nalezy cos na glos powiedziec lub napisac. Chocby nie wiem jak rozbudowany byly wstep.
W skrocie: O rany. Trochę wyczucia... 🙂
kajpo, kiedyś Ci odpowiem na to, ale nie teraz, żeby nie podbijać ewentualnych emocji. Ok?

PS. smarcik, już parę ładnych lat temu doszłam do wniosku, że tak naprawdę w ludzkich historiach nie ma czegoś takiego jak "absurdalne". Wszystko zależy od punktu widzenia, od konkretnych ludzi i sytuacji. Czasem powody różnych spraw są zaskakujące, ale kiedy się nad nimi pochylisz, porozmawiasz ze wszystkimi zaangażowanymi to jednak opary absurdu opadają, a zostają po prostu ludzie. Ze swoimi lękami, z nieumiejętnościami, czasem z mniejszą inteligencją emocjonalną czy umysłową. I w sumie okazuje się, że to co się stało było jednak logiczne i było po prostu ciągiem przyczynowo-skutkowym. Sporo historii znam, więc to nie pogląd wyssany z palca. Dużo rozmawiam, staram się poznawać ludzi, a to uczy szerokiego spojrzenia na emocje, relacje i życie. To skłania do myślenia, ale nie do oceniania. Do refleksji, ale bez stawiania zarzutów i wyroków. 
Murat serio tak uwazasz? Wiadomo, ze nie kocha sie za wyglad jako tak, ale jednak jest to cholernie wazna skladowa. Gwarantuje Ci, ze jest cale mnostwo ludzi, ktorzy odchodza, bo partner np przytyl i nie jest juz dla  nich zwyczajnie atrakcyjny. I w takim momencie teoria o nie kochaniu za wyglad lezy i kwiczy niestety 🙂
Dla mnie to 2 równorzędne sprawy. Jedna to szeroko pojęty charakter- i kocham właśnie za to. A druga- wygląd zewnętrzny- powoduje mój pociąg seksualny do partnera. Ważniejsze jest dla mnie to pierwsze, dajmy na to z 60%, ale to drugie to równie ważne 40 %. I jeśli zabraknie tego drugiego, to wcześniej czy później związek MOŻE źle skończyć. Nie musi, ale może. Wszystko zależy.
Ascaia, oczywiście, że są przeróżne historie, wszystko jest względne i w ogóle bla bla i warto rozmawiać... ale jakby mi mąż wywinął coś takiego i przeczytałabym, że to dlatego, że kiedyś tam zaczęłam proces dekoloryzacji włosów/zaczęłam malować paznokcie/nosić kolczyki to... No przykro by mi się zrobiło. To jak szukanie winy w ofierze, ofierze która czyta i słyszy to co mówimy, a nie rozważania na neutralny temat. Właśnie, chyba brak wyczucia taki, bo o złe intencję Cię nie podejrzewam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 stycznia 2016 12:09
Empatia. Bardzo ważne słowo o których się w tych rozważaniach filozoficznych zapomina.

faith, bardzo długa i ciężka droga przed Tobą. Ale mam w sobie jakąś dziwną pewność, że to bolesny początek czegoś pięknego =)
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 stycznia 2016 12:49
a u mnie odnalazł się wielbiciel od kwiatów   😂
później jeszcze wino było ... które JARA wypiła  🥂


Pewnie, co złego to ja. 🙂
Dzionka, widzę to inaczej (sens głośnego myślenia w sprawach poruszanych w przestrzeni forum). Poza tym w mojej wypowiedzi jest subtelna różnica w stosunku do Twojej czy niektórych dziewczyn interpretacji - szukanie przyczyny a katalizatora, szukanie winy a wyjaśnienia. Ale serio nie czas chyba by to rozważać, właśnie ze względu na faith, bo nie uniknę odwołań do jej sytuacji.
Strzyga, o empatii się nie zapomina.
Strzyga -  :kwiatek: i tego sie chwyce wlasnie, dziekuje.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 stycznia 2016 14:13
Ascaia, no wlasnie chyba Ty zapominasz. Rozważania same w sobie nie sa złe. Ale osadzenie ich w sytuacji faith jest dla niej krzywdzące. Po prostu.

faith, często jest tak, ze to coś złego pozwala nam zmienić swoje życie i odnaleźć szczescie 🙂
nerechta, tunrida moim zdaniem trzeba rozgraniczyć miłość od fascynacji fizycznej. Kocha się człowieka - osobowość, charakter: kim jest, a nie jak wygląda. Fascynację fizyczną można łatwo pomylić z miłością, ale wtedy właśnie dzieją się wszystkie te sprawy typu "rzucił ją, bo przytyła". Fascynacja fizyczna zresztą kiedyś minie, bo po prostu ludzie się starzeją, więc cud-piersi obwisną, a wspaniały kaloryfer na brzuchu zniknie. Ale charakter zostanie. Dlatego właśnie, że to on jest ważniejszy, ludzie kochają osoby brzydkie, kalekie, niepełnosprawne, kochają będąc w związkach na odległość, kochają mając po 80 lat.
Oczywiście, wygląd jest ważny. Bardzo ważny, bo sprawia, że w ogóle zwracamy na kogoś po raz pierwszy uwagę. Ale wcale nie jest rzadkim przypadkiem, że tworzą się szczęśliwe, pełne miłości związki między ludźmi, którzy początkowo wcale nie byli sobą fizycznie zainteresowani.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 stycznia 2016 16:13
Seks jest bardzo wazny w związku i jak seksu nie będzie to na dłuższą metę związku nie będzie. A jak ktoś nas fizycznie przestaje pociagac, a wrecz zaczyna odpychac to do łóżka z kimś takim przestaje sie chodzić, bo nie daje nam to satysfakcji, a zaczyna być obowiązkiem.
Jak dla mnie seks idzie w parze z miłością. Bo przeciez nie mówimy o jakiejs platonicznej.
JARA a ludzie aseksualni nie potrafią kochać? Bo taki wniosek można by z tego wyciągnąć.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 stycznia 2016 16:37
Murat osoba aseksualna nawiąże chyba najmocniejszą więź z drugą osobą aseksualną- ale już w związku aseksualny + seksualny będą zgrzyty, bo zwyczajnie jedna strona nie będzie w stanie sprostać potrzebom drugiej.
Zgadzam się z Jarą w tej kwestii.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 stycznia 2016 16:37
Chcesz wciągać w tą dyskusje 1% społeczeństwa na świecie, którzy uważają się za aseksualnych? 🙂
Potwierdzam to samo co pisze Jara. Partner musi mnie pociągać seksualnie, jeśli związek ma być trwały i pełny. Wiadomo, że biust obwiśnie, ale za to on będzie miał łysą głowę. To, co nam się podoba zmienia się wraz z naszym własnym starzeniem. Aktywność seksualna też przecież z wiekiem zwykle przygasa. ( około 65 roku życia chyba obie płcie nie są już zwykle takie aktywne) Poza tym nie to ładne, co ładne, ale to co kogo pociąga. I co byś nie mówiła, uważam, że fizyczność to bardzo ważny aspekt!
Averis   Czarny charakter
24 stycznia 2016 16:53
Dziewczynę zostawił mąż, ona sama nie wie dlaczego, za to wy nie macie problemu, by stwierdzić to za nią (mimo że nie widziałyście człowieka na oczy). Gratuluję pewności co do własnych diagnoz. Teksty o kochance i zmianie fryzury pominę milczeniem. Tym bardziej, że nikt nie prosił o tego typu mądrości.
Ej, ale właściwie to przecież wiadomo, że skoro się pisze o czymś takim na forum, to trzeba się liczyć z dokładnie takimi diagnozami?
Nie rozumiem Was teraz - smarcik i Averis- czy siądzicie, że powinno się wpisy faith skwitować milczeniem, ewentualnie wydziergać kilka słów współczucia, co byłoby fair?
Przecież formuła forum opiera się na dyskusji i rozważaniach; jest problem, to pojawiają się odpowiedzi, dygresje, czasem rozwiązania.
Szczerze powiedziawszy dlatego właśnie ja nie zdobędę się nigdy na uzewnętrznienie się tu, w wątku sercowym - bo nie chcę zostać oceniona przez pryzmat kilku moich postów; ale, jeśli bym się na to zdecydowała, to muszę się z taką reakcją liczyć, co z resztą miało już miejsce nie raz nie dwa, np. w psim wątku. 
I tak, podtrzymuję to, że facet faith zachował się jak ktoś, kto kogoś ma, lub przynajmniej zamierza mieć. I tak, wysnułam ten wniosek wyłącznie na podstawie kilku postów faith - bo jak inaczej? Może zanim zaczniemy cokolwiek tu pisać w ramach komentarza, zawrzyjmy klauzulę: "Świadomie odnoszę się wyłącznie do treści postów użytkownika/użytkowniczki X, nie zaś do pełnego obrazu sytuacji, który jest mi nieznany/znany spoza forum".
tunrida owszem, ja nie mówię, że fizyczność to nie jest bardzo ważny aspekt!
Mówię tylko, że nie powinna stanowić decydującego czynnika w razie rozpadu związku. Moim zdaniem - i to moje prywatne zdanie - jeżeli tak jest, to uczuciem między dwojgiem ludzi, którzy się rozstali, nie była miłość. Zakochanie, zauroczenie, fascynacja, pożądanie - ale nie miłość.
Poza tym jest wiele osób, które zauważają atrakcyjność fizyczną człowieka dopiero po zakochaniu się w nim. Szczególnie częste w przypadku wieloletnich znajomości "od piaskownicy", ale nie tylko.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 stycznia 2016 17:34
To bardzo szlachetne, ale też naiwne myśleć, że liczy się tylko i wyłącznie wnętrze. Chyba nie raz i nie jedna z nas się o tym przekonała. 🙁
Niestety, ale najpierw widzimy człowieka i oceniamy jego wygląd zewnętrzny, ubiór itd, oceniamy czy ktoś jest dla nas atrakcyjny bądź nie. Dopiero później charakter, wady, zalety, bo je da się odkryć dopiero z czasem. Bo to czy ktoś klnie, mlaska przy jedzeniu albo rozrzuca skarpetki można ukryć w porównaniu do nadwagi, krzywych zębów czy odstających uszu 😉
I gdyby było tak pięknie, że tylko wnętrze człowieka się liczy to każda z nas była by z pierwszym facetem, który by się nami zainteresował bez względu na jego wygląd czy brak pełnego garnituru zębów 😉
Hiacynta akurat twoja teoria byla popularna, nieabsurdalna i sama mialam takie podejrzenia. Bledne jak sie okazalo.

Ja sie licze z komentarzami. I doceniam pomoc, bo to jest ogromna pomoc - to wsparcie ktore otrzymalam i moziwosc wyzalenia sie.
Natomiast wierze, ze bardziej uszanujecie czlowieka i moja prosbe o odrobine spokoju niz bezwgledne prawo do dyskusji na forum. Mimo wszystko jestesmy ludzmi, wszyscy, zywymi, z uczuciami i potrzebami  :kwiatek:
JARA na szczęście atrakcyjność fizyczna jest bardzo szerokim pojęciem i bardzo, bardzo subiektywnym 🙂
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2016 00:02
JARA, ja się zgadzam z Tobą, że liczy się pożądanie, postrzeganie swojego partnera jako atrakcyjnego, ale uważam, że jako osoby spoza Hollywoodu postrzegamy tę atrakcyjność dużo bardziej wielowymiarowo, niż w takich prostych kategoriach ładny-brzydki. Na przykład szczerze - ja uważam, że zdecydowana większość facetów jest po prostu nieładna i tyle. No tak ich bozia stworzyła, że oni są ci silni, a my jesteśmy te piękne 🤣. Mimo swojej stuprocentowej heteroseksualności na ulicy się oglądam tylko za dziewczynami, bo dziewczyny faktycznie przyciągają wzrok, są ładne, a faceci... no są gdzieś tam w krajobrazie 😀

Nie wiem ile razy jakaś moja koleżanka mi mówiła, z jakim to przystojniakiem się nie spotyka, a potem patrzę na zdjęcie... no i taki zwykły Janusz na tym zdjęciu sobie jest. Nie że jakiś parchaty, no ale twarz ma jakąś, szczupły w sumie no i - tyle. A dla tej osoby widocznie ma urocze dołeczki jak się uśmiecha i nie wiem co jeszcze - podobają jej się zielone oczy. Po prostu rzeczywistość to nie film i zwykle ten "przystojniak" po prostu jest zadbanym osobnikiem płci męskiej, który ma jakąś garść cech odpowiadających danej osobie. Albo nawet i tych cech nie ma; ile to razy nawet w tym wątku pojawiały się wyznania, że dana osoba X zawsze gustowała w wysokich blondynach, a związała się z korpulentnym szatynem, bo coś zaiskrzyło. Jednak nad tą chemią nie do końca panujemy i nawet nie do końca przewidujemy jej skutki - potem się okazuje, że nawet rzekome 'wady' pod wpływem hormonów zyskują swoje drugie, przystojne odbicie  😉

Jak to angole mówią - beauty is in the eye of the beholder. Ja szczerze nie ma pojęcia, co we mnie widzi mój chłopak i czasami mu cisnę że to ze względu na jego wadę wzroku jeszcze ode mnie nie uciekł  😂. No bo co, japę tam jakąś mam, w sumie nos, oczy na miejscu są, szczupła też jestem, no ale ja bym sobie dała najwyżej mocne 6/10  😁

Nie wiem czy się jasno wyraziłam, pewnie nie, no ale trudno, swoje trzy grosze wrzuciłam  😀

faith, trzymaj się, będzie dobrze  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się