Sprawy sercowe...

Też odnoszę takie wrażenie. Obserwuję to dokładnie w moim otoczeniu...
Wiałabym, tylko by się za mną kurzyło...
Na szczęście trafił mi się egzemplarz zupełnie bezproblemowy pod względem ogarnięcia życiowego.
Pytanie kiedy straci cierpliwosć, bo zdarzają mi się takie odcięcia mózgu, że masakra...pisząc to zdałam sobie sprawę, że najpradopodobniej nie zabezpieczyłam rury od pralki i zalałam mieszkanie...

W każdym razie za miesiąc startujemy z projektem pt 'moja przeprowadzka', mam nadzieję że przeniesienie i znalezienie pracy pójdą mi względnie sprawnie.


smartini   fb & insta: dokłaczone
28 sierpnia 2017 13:23
Murat-Gazon, nieprawda, bo może być zupełnie odwrotnie. Ja mam taki wzorzec, jak ojciec wsadził coś do zmywarki to było święto. I nie wyobrażam sobie tego wzorca powtórzyć więc na dzień dobry wystrzegałam się takich osobników. I tak jesteśmy z P od kwietnia. Ja gotuję, on zmywa, póki co jest na etapie zmiany pracy więc jest częściej w domu niż ja to wypierze też moje rzeczy, swoje to mus, zrobi zakupy, ostatnio nawet moje auto odkurzył i umył, bo ja orałam w pracy za dwóch i nie miałam na to siły. Teraz wykańczamy moje mieszkanie (moje na papierze, pojawiało się jeszcze przed nim, mieszkać będziemy tam razem) to pracujemy przy nim razem, ba, jak ja siedzę w robocie a on może to odbierze agd od kuriera czy pomaluje ściany, żeby szybciej poszło. Czyli jednak da się, mając nienajlepsze wzorce z domu 😉
Teraz to mam wręcz wyrzuty, że on robi większość rzeczy, z czego sporo teoretycznie tylko moich spraw, w które nie musiałby się angażować gdyby nie chciał i nie miałabym mu za złe, że ich nie robi. A robi, sam z siebie. No chłopa ze złota znalazłam, serio icon_rolleyes:

DeJotka moje odcięcia mózgowe też musi znosić  😂 sam jest wybitnie uporządkowany, zorganizowany a ja zdążyłam już chyba 4 razy zgubić telefon, dwa razy portfel, co chwilę coś gdzieś zostawiam więc robi mi za checklistę jak wychodzimy  🙄
smartini, oczywiście, że może być odwrotnie, ale zwykle jest tak, że trzeba włożyć dużo świadomego wysiłku w to, aby nie powielić wzorca, za to powielenie go zdarza się niemal automatycznie. Ponoć ludzie mają taki niezbyt dobry dla nich mechanizm psychologiczny, że łatwiej im jest wejść w znaną sobie rolę, nawet jeśli nie są w niej szczęśliwi, niż samodzielnie stworzyć sobie nowe reguły zachowania.
smartini ja mam tak jak ty. W moim domu rodzinnym mama sprzata, gotuje, pierze. Mój tata oprocz pracy i palenia w piecu nic nie robi. I nie wyobrazam soie by mój chłopak też tak robił.
Ale połowa tych narzekających na męża co to nic w domu nie robi chwilę później podstawia synusiowi talerz pod nos.  😉
Znam faktycznie kilku takich delikwentów, co jak poszli na studia to nie potrafili nawet jajecznicy zrobić, ale znaczna część bez problemu ogarnia dom, gotują lepiej niż ja itd., ale po co się mają fatygować, skoro wystarczy zostawić kubek w zlewie, a on sam się umyje? Też bym pewnie zostawiła, bo nienawidzę zmywać.  😜
Altiria bo to nie jest takie proste zerwać z takim stylem życia, zwłaszcza jak to już trwa kilka lat albo i więcej. Po pierwsze trzeba w ogóle zauważyć, że coś jest nie tak, po drugie wiele osób zwyczajnie nie wie, co ma z tym zrobić, po trzecie jak coś spróbuje, zawsze następuje zdecydowany opór ze strony faceta, który nagle ma zacząć zajmować się czymkolwiek, a po czwarte wreszcie, czasem się nie da bez pomocy psychologa.
Ja to rozumiem doskonale, sama po różnych przejściach bardzo zweryfikowałam swoją postawę "jak tak można, ja to bym nigdy na to nie pozwoliła". Ten temat regularnie tutaj powraca, czyli zjawisko jest ponadczasowe i jak sama mówisz, powielane bez pomysłu jak coś zmienić. A pomijając sytuacje, gdzie facet faktycznie ma dwie lewe ręce, to wydaje mi się, że często wygląda to tak, jak mówi pamirowa, że pewne rzeczy widzimy po latach albo dopiero po latach zaczynają nam przeszkadzać, a druga strona nawet nie wie, o co chodzi, bo przecież zawsze tak było i nikt nie miał pretensji. Widzę to na przykładzie moich relacji rodzinnych, trochę się u nas pozmieniało w przeciągu ostatnich 2-3 lat i niektórzy chyba nigdy się z tym nie pogodzą, bo im odpowiadał stary układ to po co go zmieniać.
.
wszystko zależy jak leży...
można robić w domu wszystko, podstawiać obiadek itd. jeśli druga strona jest OK, wspiera, chwali, zachowuje się miło nie - roszczeniowo, dba o relacje,
to wtedy czynności domowe są ostatnimi, o których się myśli - człowiek z przyjemnością je wykonuje nie myśląc, że "służy" drugiej osobie, i że ta druga osoba go wykorzystuje
Przy okazji rodzinnych spotkań zwykle z mamą i ciocią odbywamy poważne rozmowy w kuchni (nie żeby to był jakiś zwyczaj, samo tak wychodzi). I ostatnim razem ciocia sama zaczęła temat zachowań, które pamięta ze swojej młodości, a które teraz powtarza względem swoich dzieci, chociaż 20 lat temu słuchając babci powtarzała w myślach "ja taka nie będę".  😉 Potem moja mama coś dodała, co obie z ciocią skomentowałyśmy stwierdzeniem, że jak to mówi to brzmi jak babcia (mama przerażona stwierdziła, że już więcej tak nie powie.  🤣 ). Ja też u siebie widzę zachowania, które znam z domu rodzinnego, ale refleksja przychodzi dopiero po czasie.
Ja od kilku lat mieszkam sama, więc siłą rzeczy wszystkie domowe obowiązki są na mojej głowie. Myślę, że gdyby ktoś się w moim życiu pojawił, to nie zrobiłoby mi specjalnej różnicy, że wrzucam do pralki rzeczy dwóch osób albo muszę umyć jeden talerz więcej. Ale po 10 latach i setkach takich dodatkowych talerzy miałabym pewnie ochotę potłuc wszystkie te naczynia, a mieszkaniec nr 2 by się zastanawiał, o co mi nagle chodzi.

jeśli druga strona jest OK, wspiera, chwali, zachowuje się miło nie - roszczeniowo, dba o relacje,
to wtedy czynności domowe są ostatnimi, o których się myśli - człowiek z przyjemnością je wykonuje nie myśląc, że "służy" drugiej osobie, i że ta druga osoba go wykorzystuje


I mnie się wydaje, że to nie te obowiązki domowe i brak pomocy są przyczyną problemu, tylko kolejnym elementem dobijającym związek kulejący już w innych dziedzinach. Bo dopóki wszystko inne było ok, to nawet takie "służenie" nie przeszkadzało (bo w końcu robimy coś dla osoby, na której nam zależy).
Altiria, ale jakby po 10 latach mycia talerzy podchodził, przytulał Cię od tył i mówił "moja piękna" dzięki Ci za wszystko, umyłem Ci auto....

To też być była wqrwiona?
Zrobiłam wyżej dopisek, który pewnie jest odpowiedzią na Twoje pytanie.  🙂
Z tym, że ja nie znam chyba związków, w których faktycznie jest tak, że babka zasuwa jak mróweczka, a facet zostawia brudne skarpety na korytarzu i po pracy siedzi z piwskiem przed tv. Bardziej to takie marudzenie, że jak facet ma wynieść śmieci, to wyniesie śmieci, a kobieta po wyjęciu pełnego worka włoży do kosza nowy i jeszcze zapamięta, że się worki skończyły i trzeba kupić.  🤣
smartini   fb & insta: dokłaczone
28 sierpnia 2017 15:37
Dodofon, ale widzisz, umyl auto. Czyli jakiś podział obowiązków jest 😉 może jeszcze dziecko z przedszkola odebral i kupił papier toaletowy, bo sie skonczyl. To mozna nawet te zapomnianr worki wynosic. Ale jakby tak miala te wszystkie talerzr zmywac, auto umyc, dziecko odebrac i jeszcze np do pracy chodzic, to pewnie bylaby wqur.ona i samo 'moja piekna' by nie wystarczylo.
Chyba chodzi o ogólną równowagę w związku. A każdy tą równowagę musi wypracowac indywidualnie.
Ale jakby nie patrzeć trochę mnie to bawi. Bo jak facet sprząta, pierze, zmywa, prasuje i gotuje, to "perełek". A jak kobieta to robi, to zaraz, że facet nierób i leń ją wykorzystuje 😁 Wiem, że wydźwięk tamtych wypowiedzi miał być inny, no ale jednak, z przymrużeniem oka sobie pozwoliłam to napisać... 😉
maiiaF, tak samo pomyślałam :P

My na (nie)szczęście oboje nienawidzimy sprzątać, zgodnie ustaliliśmy że przy poprawie budżetu poszukamy a)zmywarki b)miłej osoby, która za opłatą posprząta za nas 😁 Z reguły są wielogodzinne negocjacje w stylu: jak pozmywasz to kupię ci piwo/czekoladę/coś ładnego, poodkurzam jak ty ugotujesz obiad, ty to zrób, bo ja wczoraj prasowałam/prałam/znalazłam zajebisty odcinek Klanu i przyciszyłam telewizor a w ogóle to mnie bardziej się nie chce 😂
Ja sobie z kolei wyobraziłam sytuację, w której taki "perełek" po latach wybucha, że on od lat wszystko ogarnia w domu, a ona tylko leży i pachnie zamiast pomagać, podczas gdy u Marka i Franka to żona pierze, prasuje i gotuje.  🤣

kokosnuss, najważniejsze, że macie podobne podejście, chyba bym nie wytrzymała na dłuższą metę z kimś, komu przeszkadzają gary leżące w zlewie, zwłaszcza w obliczu argumentu, że przedwczoraj ściszyłam telewizor.  🤣

Tak w sumie to znam kilka takich sytuacji, gdzie w związku nr 1 "pani do sprzątania" była fanaberią, a w związku nr 2 pojawiła się bez dyskusji, co chyba tylko potwierdza moje przypuszczenia, że problemy ze sprzątaniem to często wierzchołek góry lodowej. To tak jak z tymi delikwentami, którzy nie chcą ślubu i dzieci, a krótko po rozstaniu stają na ślubnym kobiercu z ciężarną partnerką.  🤣
O. Coś w tym jest. Jak to "Ten" to nawet zatwardziałej anty-sprzątaczce może zacząć się podobać latanie z szufelką.... - no, oczywiście, jeśli mamy wzajemny szacunek i nikt nikogo nie traktuje jak "przynieś-podnieś-pan woła"..... I odwrotnie.
myślę, że ten podział obowiązków jest tą przykrywką naprawdę ważnych problemów, jak w związku jest ok - takie rzeczy przyziemne "robią się same" i nikt nie patrzy kto ile i kiedy zrobił,
a jak się nie układa - człowiek zaczyna drążyć kto ile "wkłada" do związku itd. i to często przelewa "czarę" pretensji o wszystko

yga   srają muszki, będzie wiosna.
06 września 2017 09:25
Trutututu, jam szczesliwa singielka po 6 letnim związku.
Rzuciłam wszystko i wrociłam do rodzinnego domu.
Zobaczymy co mi los przyniesie 🙂
Pracę już mam, interes na boku też, dom w trakcie budowy, a na chłopów patrzeć nie mogę.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 września 2017 12:55
yga co się stało?  :przytul:
Scottie   Cicha obserwatorka
07 września 2017 06:42
yga, co się stało? Wydawało się, że tworzyliście zgraną parę.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
11 września 2017 11:50
Od dluższego czasu zastanawiałam się czy to na pewno "ten".
Później smierc Mamy, moja przeprowadzka do Białej Podlaskiej. On chciał jechać ze mną, ja wtedy postanowiłam podjąć decyzję- wóz albo przewóz.
Uznałam,  że przeprowadzam się sama. Po pierwsze dla niego nie ma tutaj perspektyw, po drugie gdyby nasz zwiazek sie rozpadł, nie mialby do czego juz wracać do Warszawy.. a ma naprawdę fajną robotę.
Łukasz się dalej stara, czesto sie widujemy, ale juz raczej nic z tego nie bedzie.
Sama mam kocioł w głowie, tęsknię, ale czuję, że podjęłam dobra decyzję.
yga, powodzenia Ci życzę! Jeżeli tak czujesz, to musi być dobra decyzja  :kwiatek: podziwiam, za bardzo dojrzałe podejście do tematu.


Temat sprzątania i obowiązków domowych jest b. interesujący. W moim domu mama robi WSZYSTKO za mojego ojca, łącznie z herbatą i kanapką... Jak teraz ich odwiedzam i widzę takie sceny, to mi flaki wywala do góry nogami i aż zgrzytam zębami, ale im się nie wcinam. To ich życie, ich przyzwyczajenia, itd.

U mnie jest totalnie inaczej. Podział obowiązków jest naturalny i oczywisty. Czasem ja robię więcej, czasem on. Są rzeczy, które robi tylko i wyłącznie jedno z nas (ja: naczynia, kuchnia, on: sanitariaty). Resztą się dzielimy jak nam się ułoży.

Nie wiem, czy widziałyście ten artykuł: http://polki.pl/po-godzinach/z-zycia-wziete,wychowalam-synow-na-nierobow-i-zyciowe-lamagi-prawdziwa-historia-danuty,10424001,artykul.html
Warto poczytać 🙂

Dla mnie też bardzo męskie jest, gdy facet jest złotą rączką i potrafi różne rzeczy sam naprawić. Mój nigdy nie dzwoni po fachowców, tylko bierze narzędzia i naprawia sam. Kiedyś się go zapytałam, skąd się tak na wszystkim zna. Powiedział, że z internetów  😁

Za parę dnia mamy 6-stą rocznicę. Oficjalną 😉
Meise, mój ostatnio naprawił korek, taki stary przepaliliśmy, bo u nas w kamienicy instalacja jest stara i jak chodziło za dużo sprzętów na raz to się palił. Wymienić korek to nie problem, ale naprawić już bym nie wiedziała jak 😉 Ale na mojego narzeczonego znajomi mówią 'człowiek lasu" bo jak coś się psuło na imprezach, to on naprawiał 😉 Szkoda tylko, że za niektóre domowe sprawy zabiera się z miesięcznym opóźnieniem 😀
Meise, mój ostatnio naprawił korek, taki stary przepaliliśmy, bo u nas w kamienicy instalacja jest stara i jak chodziło za dużo sprzętów na raz to się palił. Wymienić korek to nie problem, ale naprawić już bym nie wiedziała jak 😉 Ale na mojego narzeczonego znajomi mówią 'człowiek lasu" bo jak coś się psuło na imprezach, to on naprawiał 😉 Szkoda tylko, że za niektóre domowe sprawy zabiera się z miesięcznym opóźnieniem 😀


Ale jest to sexy, nie?  😎 Jak umie coś naprawić sam 😉

Czytam właśnie to: https://pokolenieikea.com/2017/08/31/wiesz-jak-spieprzyc-sobie-zycie-nie-majac-jeszcze-30tki/

Bardzo prawdziwe. Przeczytajcie, podzielcie się swoimi przemyśleniami.. Ja jeszcze kończę.

Meise, jest, zwłaszcza jak jest godzina 23, żadnego sklepu otwartego i cała zamrażarka i lodówka żarcia 😀
Meise, przeczytałam, parada banału na tematy związkowe (jak nie kochasz siebie, to nikt nie będzie cię umiał kochać/jak nie umiesz budować normalnych relacji z ludźmi to i normalnego związku nie stworzysz/fajnie jest mieć motylki w brzuchu, ale nie da się tak na zawsze/nie ma żadnego żyli długo i szczęśliwie/żyj dla siebie, a nie na pokaz) w tej nieznośnie pretensjonalnej manierze "rzucę ch*je, k*rwy i jakiś tekst o obciąganiu, to będzie życiowo, dowcipnie, szczerze i odważnie"- nie nie będzie 🙂  ale widzę że teraz to modne, coś jak dialogi w filmach pana Vegi 😁

Ja tam głęboko wierzę, że to, w jakim jesteśmy obecnie miejscu, zależy od decyzji, które podjęliśmy wcześniej. A reszta to po prostu wmawianie sobie, że życie się tak potoczyło

Mam ochotę odpowiedzieć: to weź se pan wierz 😁 tylko to nieprawda. Chyba, że autor bloga z tej opcji, że nowotwory biorą się z konfliktów wewnętrznych i braku samoakceptacji.

Ludzie wybierają partnerów na całe życie, kiedy nie są na to w ogóle gotowi. Dwie osoby coś ustalają, a nagle się okazało, że dla jednej to były plany, a dla drugiej bajki.

Tyle, że w realnym świecie często gęsto nikt nikogo nie oszukuje, tylko plany i priorytety się zmieniają, bo tak działa dorastanie i bycie człowiekiem w ogóle. Dobry związek jest elastyczny, to nie umowa biznesowa. A czasem się priorytety rozjadą i nawet związek elastyczny jak guma od majtek się rozpada, na to się nie da być gotowym (bo jak? ktoś deklaruje, że marzy, no nie wiem, o domku na wsi i piątce dzieci 😉 i w momencie deklaracji szczerze w to wierzy i do tego dąży, a potem jednak dochodzi do wniosku, że to nie było to... mimo że początkowy entuzjazm wobec tych planów był 100% szczery i autentyczny, to kto tu jest winien?).

Ludzie sami ze sobą zawierają coraz więcej kompromisów, o których w młodości mówili, że nigdy. Że na pewno nie. Na koniec wtykają sobie kij w dupę i piją butelkę wina każdego wieczora.

Ta, bo idee z młodości są z jakiegoś powodu słuszniejsze i bardziej ideowe. Za małolata to człowiek prędzej jest oderwany od rzeczywistości przez opary hormonów i brak doświadczenia, toż te kompromisy to z reguły nie żadne sprzedawanie prawdziwego siebie tylko zderzanie założeń z rzeczywistością, pewnego dnia człowiek odkrywa że nie da się żyć miłosnym ćwierkaniem a w ogóle to anarchokapitalizm jednak nie działa w praktyce 😉

Jak komuś to potrzebne do duchowego przebudzenia to spoko :kwiatek: ale nic odkrywczego. Bądź sobą, nie daj się wcisnąć w ramki, bądź szczery wobec siebie i innych, no wiemy, wiemy 😀
No niezupelnie wiemy, wiemy chyba jednak...
Mnostwo ostatnio dookola mnie par, ktore sie rozstaja, czesto po latach, czesto z dziecmi, czesto ze slubem...

Bo priorytety sie zmienily, bo okazuje sie, ze nie chca zyc byle jak-byle z kims, bo nagle dotarlo do nich, ze nie maja nic o czym kiedys marzyli, albo marza teraz.
Bo zyją na pół gwizdka, na wiecznych kompromisach, ktore pozornie zadowalają i są mniejszym złem, a ak naprawdę odbierają radość z zycia kawalek po kawalku.

To skad to sie bierze skoro niby tak wiemy wiemy? 🙂
kokosnuss, banały i truizmy, owszem. Ale kurcze, mam wokół siebie tyle par i wiem o tylu problemach (taka za mnie ciotka, co zawsze wysłucha i nie oceni pochopnie, więc ludzie się bardzo chętnie zwierzają 😉), że czasem ma wrażenie, że tak młodzi ludzie tkwią w bardzo nieszczęśliwych układach. Gdzie nie banglają fundamentalne sprawy: sex, namiętność, przyjaźń, zrozumienie, pomoc, wsparcie psychiczne, itp. A są to związki 5-10-15-letnie.

Podam przykład. Koleżanka jest w związku od wielu, wielu lat. Twierdzi, że jej facet to już z przyzwyczajenia, że jest nieszczęśliwa, że to nie 'ten', że nuda i rutyna już dawno zabiła uczucie. I ost. od innej kumpeli się dowiedziałam, że w sobotę była na jej wieczorze panieńskim. Ja: hmm!?
Może ja mam jakieś dziwne towarzystwo (ale obracam się w przeróżnych środowiskach). Mam jednak wrażenie, że wieloletnie, zupełnie nieudane związki, ludzie próbują ratować małżeństwem/dzieckiem. Widzę ten trend wkoło siebie. Widzę mężów, którzy są gotowi do zdrady przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ja to widzę niemal wszędzie... Może mam paranoję  🙂

Nie mówię o drobnostkach, które dzielą czy są przyczyną kłótni. Tylko absolutnie fundamentalnych rzeczach.

A tak btw: czy Wy uważacie, że namiętność się szybko kończy i zostaje przyjaźń? Bo głównym problemem jaki do mnie dociera to nieudany sex... że jedna strona nie chce, że druga nieusatysfakcjonowana, brak chemii, pociągu, itp.

Podam jeszcze przykład mojego partnera biznesowego. Człowiek młody (30 lat), niesamowicie przedsiębiorczy i majętny. Dwa razy zeszliśmy na tematy prywatne. I on jest zdania, że sex z jedną osobą b. szybko się nudzi i konieczna jest ciągła zmiana. Że z życia trzeba korzystać, że to tylko chwile, które dają szczęście, itp. Zapytałam go, po co w takim razie buduje dom 590 m/kw, czy nie chce mieć rodziny, stabilizacji. Powiedział, że chce i oczywiście chce mieć też żonę. Ale twierdzi, że nie będzie przy jednej kobiecie szczęśliwy i będzie oczekiwał otwartego związku od niej. Ona oczywiście też może sobie zaszaleć z innym, gdyż cyt: "nie jestem zazdrosny" 😉

Zszokowało mnie mocno to wyznanie od człowieka, który zawsze był skrajnie profesjonalny i zdystansowany.

Czasem chyba wolałabym nie słuchać o problemach. Bo mam wrażenie, że nikt nie jest szczęśliwy i każdy nosi maskę.

Ale niespójny ten mój post, sorry  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się