Sprawy sercowe...

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 grudnia 2013 13:50
bera, za ton przepraszam- efekt przepracowania  :kwiatek:

Mam pewność, że świadomie nie zdecyduję się na dziecko pod presją przytaczanych najczęściej argumentów.
safie, a to słuszne. Żadna presja nie powinna być przyczyną posiadania dzieci. Ja stawiam na gotowość rodziców do podjęcia tak odpowiedzialnej decyzji, jakim jest rozmnażanie się.
ach,to forum ma to do siebie, ze czepianie sie slowek jest na poziomie do ksiezyca i z powrotem!  🙄  🤣

Jesli ktos na co dzien spotyka sie z milionem pytan o slub czy dziecko to nie zazdroszcze, no nie. To kazdego indywidualna i intymna sprawa. Nie rozumiem natomiast alergicznych reakcji i nie zgadzam sie, ze jedna strona nie jest w stanie zrozumiec drugiej - bo sytuacja/myslenie moze sie zmienic w jedna czy druga strone. Ja rozumiem kobiety ktore nie chca miec dzieci, ale taka REAKCJA wynika, moim zdaniem, i zaraz zostane zjechana 🤣 z jakiejs po prostu niedojrzalosci i braku dystansu do wlasnej osoby i wlasnych pogladow.
Ja jeszcze 2 lata temu o dzieciach nie chcialam slyszec, a odkad pamietam kazde pytanie o dzieci obracalam w zart - o ile przyjemniej 🙂 Ba, nawet chcialam kupic sobie koszulke "dzieci sa dla tych, ktorzy nie moga miec kotow" 🤣
Wyluzujcie dziewczyny, szkoda zycia na nerwy... 🙂 Robcie ze swoimi macicami co wam sie tylko podoba 😀
Ja rozumiem kobiety ktore nie chca miec dzieci, ale taka REAKCJA wynika, moim zdaniem, i zaraz zostane zjechana 🤣 z jakiejs po prostu niedojrzalosci i braku dystansu do wlasnej osoby i wlasnych pogladow.

Obserwując świat dookoła dołożyłabym do tego również wygodnictwo. Nie urażając nikogo oczywiście, ale mam znajomycj, którzy dzieci nie mają i sami przyznają, że tak jest im wygodnie.
I bardzo dobrze, ze tacy ludzie nie maja dzieci 😉 oni sa szczesliwi i nie unieszczesliwiaja nikogo wiecej 🙂
tajnaa, oczywiście. Nasze pokolenie jest już wychowane w dużo większym egoizmie niż pokolenie naszych dziadków czy rodziców. Ja sobie nie wyobrażam być samotną mamą czy mieć je z innym facetem niż mój właśnie przez mój egoizm.
Ja muszę mieć kawałek swojej przestrzeni, bo inaczej jestem nie do zniesienia. I nie wiem czy bardziej współczuję czy podziwiam osoby, które niemal jednoosobowo wychowują dzieci.
Tajnaa, ale ja mowie o reakcji, co podkreslilam - czyli ze ktos pyta sie "kiedy dziecko" a pytana zlosci sie i "napada".
Zrobilam w zyciu pare rzeczy totalnie niepasujacych do konwenansow i jakos srednio mnie interesowalo co inni maja na ten temat do powiedzenia - przeciez to moje zycie i sama o nim decyduje - a jak decyduje zgodnie z wlasnym sumieniem to moge byc spokojna.

To sa w sumie ciekawe aspekty ludzkiej natury - ludzie pytani o cos czuja sie w jakis sposob "zobowiazani"? Albo czuja ze ktos nastaje na ich wolnosc? Nie tyczy sie to tylko tematow okolopartnerskich i dzieciowych, ale np jedzenie - z mojej wegetarianskiej perspektywy ludzie jedzacy mieso reaguja na wege alergicznie - analogicznie. Czlowiek to ciekawy twor 🙂
I bardzo dobrze, ze tacy ludzie nie maja dzieci 😉 oni sa szczesliwi i nie unieszczesliwiaja nikogo wiecej 🙂


O, dobrze napisane! Przeciez nie ma obowiazku posiadania dzieci. Ba, niektorzy nawet nie powinni ich posiadac. Sa po prostu takie kobiety, ktore z gory wiedza, ze macierzynstwo to nie ich bajka i ze nie beda czuly sie spelnione w roli matki. I chwala, ze maja tego swiadomosc.
Sa po prostu takie kobiety, ktore z gory wiedza, ze macierzynstwo to nie ich bajka i ze nie beda czuly sie spelnione w roli matki. I chwala, ze maja tego swiadomosc.

Ja się zastanawiam skąd One mogą o tym wiedzieć? skąd mogą wiedzieć jak zareagują jej hormony?
Ile się słyszy, że kobieta chce oddać dziecko z tzw. wpadki, ma nawet potencjalną rodzinę, która ma zaadoptować malucha. Wszystko zmienia się tuż po porodzie 🙂
Nie ma złośliwości z mojej strony, bo ja byłam właśnie taką mega anty i modlilam się o ten instynkt 🙂
Nie jest tak, że namawiam na posiadanie dziecka, tylko zachęcam, bo to piękna sprawa. to jest MAGIA UCZUĆ. 🙂
Tak czy siak i tak forum nie zadecyduje o macierzyńtwie, każdy zrobi co zechce 🙂
Ja już przeżyłam zryw hormonów przy facecie, który był właściwy we właściwym czasie. I chwała bogu, że okoliczności przyrody nie sprzyjały, bo gdybym zdecydowała się na dziecko, to zamiast na studia, odkładałabym na jego terapeutę.

zareagowałam jak zareagowałam, nie dlatego że ktoś się porywa na moją wolność, tylko dlatego, że ktoś na podstawie własnych odczuć formuuje uniwersalne prawdy:

JA byłam antydzieciowa, ale poznałam faceta z którym mam dziecko i je uwielbiam, więc KAŻDA kobieta jak tylko znajdzie odpowiedniego faceta będzie pragnęła "dać mu dziecko".


tajna, lepiej żeby te matki co według ciebie "wiedzą ale nie wiedzą", przekonały się już po porodzie, że jednak to tak nie działa? mało takich matek po świecie chodzi? zaczynam mieć wrażenie po twoich wpisach, że jakakolwiek dyskusja w tej chwili nie ma sensu, bo ci jeszcze hormonalna euforia nie opadła
.
nie znam ani jednej 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 grudnia 2013 15:32
nerechta, alergicznie reaguje na wypowiedzi w takim stylu jak przytoczyła ekhem.

Miałam sylwestra spędzić z P. To miał być pierwszy sylwester, którego nie spędzę sama. Okazało się, że on pracuje tedy przy sylwestrze właśnie  👿
Teksty typu "to kiedy dziecko" są wysoko niestosowne.
Szczególnie, że można trafić np. na osobę (osoby) bardzo chcącą której się nie udaje.
JARA - co za cudowności! super historia! Będziesz miała co wspominać! 😉
Gillian   four letter word
11 grudnia 2013 16:43
yegua, znam parę, nie mogą mieć dzieci, kilka poronień. Niestety wspólni znajomi są tak super taktowni, że za każdym spotkaniem jest ciągle to samo - kiedy w końcu robicie dziecko? wziąłbyś się do roboty, lata lecą. Dziewczyna ledwo się powstrzymuje od łez a tamci dalej jadą. No żal.
Gillian To dlaczego się z nimi spotyka? Jakby mi ktoś wyjeżdżał z takimi tekstami, to nie dość, że już za pierwszym razem utarłabym temu komuś nosa, to za drugim razem nie miałabym wyrzutów sumienia i zakończyła znajomość, dopóki ten ktoś się nie ogarnie.

Moi znajomi będą mieli dziecko, znajomy powiedział mojemu K., on powiedział mi, ale pary z ust nie puściłam (choć strasznie mnie korciło pogratulować, bo ucieszyłam się) dopóki sami zainteresowani nie wyrazili chęci poinformowania mnie o tym. Ok, spotykamy się, lubimy się, ba! Pomagamy sobie i to są chyba jedyni nasi znajomi na których w każdej sytaucji można liczyć (obustronnie zresztą). Ale jakieś granice potrafimy zachować. Tak samo nie wypytuję ich czy będą brali ślub teraz, po porodzie, czy w ogóle nie. To ich sprawa, uznają za stosowne, to poinformują sami. A Ci znajomi Twoich znajomych to jakieś niedomyślne buraki, za przeproszeniem, muszą być.

Pamiętam jak dwa lata temu odprowadzałam babcię na jedno spotkanie. Po drodze napatoczyłyśmy się na idącą w tym samym kierunku znajomą babci. I ta z grubej rury do mnie, że grubo wyglądam itd. Przeprosiłam babcię, jej znajomej powiedziałam do słuchu, że ja jej nie znam, że nie ma prawa tak do mnie mówić itd. I poszłam. Dwa dni później babcia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jej znajoma ją odwiedziła, bo przemyślała, było jej głupio i mnie przeprasza. Czasami warto od razu powiedzieć osobie wyskakującej z jakimś tekstem wprost, że nam się to nie podoba, a nie robić dobrą minę do złej gry, bo się chce być uprzejmym (a zakładam, ze właśnie Twoją znajomą bolą takie słowa, bo nic nie odpowiedziała na takie odzywki).  😉
Gillian   four letter word
11 grudnia 2013 17:10
niestety spotykamy się wszyscy w pracy np w szatni i tam toczą się takie dysputy inteligentne.  A niekoniecznie chcą mówić o swoich problemach.
No to ciężej. Chociaż ja bym nie miała oporów, żeby dosadnie powiedzieć, że to nie ich sprawa i mają nie kontynuować tematu. No ale właśnie. Co człowiek to inne podejście, jak we wszystkim. 🙂
Gillian   four letter word
11 grudnia 2013 17:18
Pewnie ciągle liczą, że kiedyś się uda i to skończy rozmowy. Chociaż obawiam się, że w końcu ja nie wytrzymam i się odezwę  👿
Gillian, ja to bym na osobności powiedziała tym znajomym, żeby sobie dali na wstrzymanie z tekstami o dziecku.
hm, ja bym nie mówiła. Czasem im mniej ludzie wiedzą, tym lepiej. Tylko może bardziej tą parę próbowałabym wesprzeć na duchu.

Ale też by mnie denerwowały takie teksty.
Albo takie w stylu "kiedy znajdziesz sobie męża?", "najwyższy czas się ustatkować", "najwyższy czas znaleźć normalną pracę, a nie jakieś dorywcze....". Teksty oryginalne z ust... 24-28 latków! Ludzie...
Choć z drugiej strony odnoszę wrażenie, że takie teksty lecą zazwyczaj od osób, które same też jakichś cudów sobą nie reprezentują (w sensie, albo chajtnęli się szybko, w d. byli i g. widzieli, albo sami mają jakieś tam umowy zlecenia na nic ciekawego....).
Dziewczyny, wetnę się w prokreacyjne rozważania, bo od dzieci i wygodnictwa, i zmianie życia, i ograniczeń zaczęłam zastanawiać się nad innym aspektem.

Czy będąc w związkach macie kolegów, przyjaciół mężczyzn? Czy spotykacie się sam na sam z jakimiś facetami?

Jestem typem nie-związkowym. Tak wyszło. Sama już nie wiem czy to mnie nikt nie chce, czy to ja nikogo nie chcę. No jest jak jest. Ale mam kilku kolegów, kumpli, przyjaciół - jak zwał tak zwał. Nie wyobrażam sobie, że gdybym się z kimś związała, miałabym zrezygnować z rozmów z nimi. Rozmów sam na sam. Pójścia na tzw. kawę czy odwiedzenia się w domu.
Chociaż patrząc na moje znajome z pracy to takie podejście jak moje jest dziwnie odbierane...
Jak jest u was?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 grudnia 2013 19:24
Ascaia, u mnie kumpli traktuję tak samo jak kumpele. Spotykam się na kawie, piwie, spacerze. Bo dla mnie takie spotkania nie mają podtekstu, więc nie wiem dlaczego miałabym z tego rezygnować.
Ale z jakiej racji mialabys rezygnowac ze swoich znajomych? Bez sensu 🙂

co do poprzedniego tematu - wydaje mi sie ze w ludziach za malo jest szczerosci. Jesli ktos stale wypytuje sie o to samo, to znaczy ze nie wie, ze z czyms jest problem - gdyby wiedzial, to by nie pytal. Albo pytal, ale inaczej. Moze jestem jakas inna, ale jesli ktos pytalby mnie o slub/dziecko/cokolwiek zawsze moge powiedziec "za rok/dwa/pracujemy nad tym/mamy problem". A juz szczegolnie w sytuacji, kiedy takie pytania kogos bola - jak znajomi beda wiedziec i beda poproszeni zeby nie drazyc tematu to nie beda pytac. Proste.
A ludzie pytaja, bo sa ciekawi co sie dzieje u innych. Nie widze w tym nic wscibskiego czy chamskiego o ile nie jest sie natarczywym.
Opinia była taka, że spotykanie się sam na sam z kumplem jest podejrzane, że na pewno partnerowi byłoby z tym źle, że to by go raniło, itd.

Zgadzam się z nerechta. Dlaczego nie powiedzieć wprost. Przecież nie trzeba wchodzić w intymne szczegóły, tylko zwyczajnie i wprost zakomunikować ludziom - "prosimy nie zadawajcie takich pytań, bo nie od nas zależy, że na razie nie mamy dzieci". Nic w tym strasznego, a sytuacja jest jasna.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
11 grudnia 2013 19:46
Jakiś czas temu był już na forum poruszany temat spotykania się z kumplami i całkiem spora ilość dziewczyn twierdziła, że to nie w porządku wobec partnera itp, może zmieniły zdanie tak jak z dziećmi?  😉


Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak miał coś przeciwko temu, żebym spotykała się z kolegami. Nie widzę też powodu, dla którego miałabym zaniedbywać znajomości "bo mam chłopaka".
Ja może zbyt wielu kolegów nie mam i nie spotykam sie z nimi zbyt często ale jak juz sie zdarzy to moj chłopak nie ma nic przeciwko. Jeszcze mnie zawozi i pózniej odbiera jeśli idziemy "na piwo"😉
Ja się rzadko spotykam z moimi kolegami sam na sam, raczej się spotykamy w większym gronie znajomych a i kolegów mam troche mniej niż kiedyś, kiedy wiekszość moich znajomych było płci męskiej, ale to raczej oni pourywali ze wszystkimi kontakty na rzecz swoich dziewczyn 😉 Spotykam sie czasem, ale niezbyt często, nie mam o to żadnych afer ani scen zazdrości, bo nie ma ku temu powodów a i mój chłopak też nie spotyka sie ze swoimi kolezankami sam na sam tylko raczej w większym gronie i często chodzimy na imprezy razem. Nie zrezygnowałam z żadnej znajomości na rzecz związku, raczej brak czasu nie pozwala mi dbać o wszystkie znajomości tak jak powinnam 😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
11 grudnia 2013 20:09
Ascaia ja jestem "undateable", jak to ładnie określił mnie kolega 🙂

Za to mam masę kupli (którzy są w stałych związkach, niektórzy mają dzieci, fajnie im się życie układa, nie szukają niczego 'na boku'😉 i mam wrażenie, że to nie do końca jest akceptowane przez otoczenie. W pracy posądzono mnie o romanse, bo jakoś kolegowanie się z facetami, nie może kończyć się inaczej niż w łóżku. Ba, słyszałam nawet, że powinnam się ogarnąć, męża znaleźć (a bo to niby w sklepie dają albo rośnie na ulicy?)...

Podsumowując, nie tylko u Ciebie w pracy tak dziwnie na to patrzą.
Lov   all my life is changin' every day.
11 grudnia 2013 20:18
A jak sytuacja u Brevy?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się