Sprawy sercowe...

Idrilla dla mnie jest oczywiste, że gdyby mi się coś takiego przytrafiło, to bym wychowała najlepiej, jak bym potrafiła, i wierzę, że gdyby już tak się stało, to bym zapewne potrafiła pokochać. Bo na pewno to co innego, jeśli myśli się o dziecku w kontekście jakiegoś wydumanego istnienia, którego nie ma, a co innego, jeśli się wie, że ono za kilka miesięcy będzie. Co nie zmienia faktu, że zapewne byłoby mi ciężko pogodzić posiadanie dziecka z trybem życia, jaki mam i lubię, i pewnie jak najszybciej starałabym się do niego wrócić - więc raczej nie byłabym matką-kwoką  😉
Swoją drogą nigdy chyba nie przeżyłam tak nieprzyjemnej sytuacji damsko-męskiej w kontekście dzieci, jak moment, gdy były partner w luźnej rozmowie na temat wpadek powiedział, że gdybyśmy wpadli, to jego zdaniem należałoby usunąć i tyle, i że to na pewno dałoby się jakoś zorganizować mimo że nielegalne. No żesz psia mać...  🤔
Dlatego warto rozmawiać z partnerem (oczywiście już poważnym a nie 2 miesięczny staż randkowy) na takie przyszłościowe tematy, żeby później po ślubie nagle nie przeżyć szoku 🙂
No właśnie był poważny. I wiedziałam, że nie chce mieć dzieci tak samo jak ja, no ale wtedy to wypalił... Mało się wtedy z nim nie rozstałam, co zresztą i tak nastąpiło kilka lat później.
No ale mniejsza o niego, w końcu "co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr"  😉
A mnie najbardziej ciekawi co te wszystkie super zarzekające się kobiety, że nie chcą mieć nigdy przenigdy dzieci i to ogromne utrapienie i kula u nogi i w ogóle nie ich działka zrobią jak kiedyś los im sprezentuje dziecko nieplanowanie 😉 Czy wtedy jeśli hormony zaczną działać i pojawi się instynkt macierzyński też będą uważały, że od natury można się wyzwolić i nie każda temu ulega 😉


O rety, rety. A po co taki ton? Czujesz sie w jakis sposob lepsza od osob niedzieciowych? Bo nie bardzo rozumiem takie ironizowanie.
ashtray - uwielbiam voltową nadinterpretację, wrzuć na luz 😉 po prostu wiem, że nie ma co się zarzekać czegoś na całe życie bo różnie to bywa i czasem potrafimy zmieniać swoje poglądy 🙂
A mnie najbardziej ciekawi co te wszystkie super zarzekające się kobiety, że nie chcą mieć nigdy przenigdy dzieci i to ogromne utrapienie i kula u nogi i w ogóle nie ich działka zrobią jak kiedyś los im sprezentuje dziecko nieplanowanie 😉 Czy wtedy jeśli hormony zaczną działać i pojawi się instynkt macierzyński też będą uważały, że od natury można się wyzwolić i nie każda temu ulega 😉


No cóż, ja bym usunęła. Przynajmniej teraz, gdyby los mi sprezentował mi takie coś.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 grudnia 2013 12:05
[quote author=Idrilla link=topic=148.msg1951135#msg1951135 date=1386933209]
A mnie najbardziej ciekawi co te wszystkie super zarzekające się kobiety, że nie chcą mieć nigdy przenigdy dzieci i to ogromne utrapienie i kula u nogi i w ogóle nie ich działka zrobią jak kiedyś los im sprezentuje dziecko nieplanowanie 😉 Czy wtedy jeśli hormony zaczną działać i pojawi się instynkt macierzyński też będą uważały, że od natury można się wyzwolić i nie każda temu ulega 😉


O rety, rety. A po co taki ton? Czujesz sie w jakis sposob lepsza od osob niedzieciowych? Bo nie bardzo rozumiem takie ironizowanie.
[/quote]

no właśnie po co ten ton ? Jak to co wtedy? Jak ktoś jest w 100% przekonany, że nie chce to chyba wiadomo co robi? Dla osób zdecydowanych, że nie chcą potomstwa wpadka nie równa się posiadaniu dziecka.


Murat-Gazon
też miałam kiedyś takiego partnera, tylko, że ja miałam realną obawę, bo okres się spóźniał...
Ja jestem bardzo wyluzowana. Widze, że to innym mało żyłka nie pęknie przy ocenianiu wyborow innych ludzi. 😉
Wlasnie przez takie glupie gadanie i durna presje spoleczna, ze KAZDA kobieta MUSI miec dziecko i jak nie czuje instynktu maciezynskiego to pewnie nie jest normalna, dziewczyny, ktore nie chca miec dzieci albo nie sa na nie gotowe, decyduja sie rodzic, a potem te dzieci laduja w reklamowkach na smietniku.
Ale taka to juz nasza polska zasciankowosc. Jak ktos jest inny, to jest zly, bo nie "nasz".
Zyj i daj zyc innym. Po swojemu.
:jogin:
w tym wypadku to takie: potrafimy bo musimy. jakbym wpadła to miałabym dziecko i kochałabym je. ale nie jest to moim marzeniem wręcz odwrotnie. i czułabym się do macierzyństwa zmuszona okolicznościami losu - które bym zaakceptowała. Pewnie zaraz usłyszę, że moje dziecko to bedzie miało pecha z taką matką, bo bez instynktu ponosząca konsekwencje swoich działań. owszem, ale z uśmiechem na twarzy. Nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy i ja to do siebie przyjmuję. nawet jak coś pójdzie nie po mojej myśli to wiem, że będę chciała dla dziecka wszystkiego co najlepsze.

to jak z finansami trochę - chciałabym być bogata, ale nie jestem i raczej nie będę. więc żyje obie dość biednie ale z umiechem na twarzy.

usunąć? chyba bym nie dała rady. acz rozważałabym.
O rany rany nie chce mi się tu żadnej kolejnej burzy wzbudzać, chodziło mi tylko o to, że często coś czego zarzekamy się w wieku 20 lat zmienia się z biegiem lat i tyle. Poglądy i priorytety w życiu bywają po prostu zmienne pod wpływem różnorakich czynników i tyle. Amen. Bez nad interpretowania i przypisywania jakiś dziwnych tonów czy o zgrozo tego za kogo ja się uważam 😉 chillout.
o Wistra ! Ja zrobiłabym to samo .

W sumie jestem troche "na czasie"jeśli chodzi o ten wątek.
Spóźniał mi sie okres , tzn spóźnia bo nadal go nie mam - robiłam test i negatywny ale powtórze za jakies 2 dni jak oczekiwanego okresu nie dostane.
No i wiecie , milion myśli co by było gdyby bo generalnie dzieci nie trawie w odległości bliższej niż 5 metrów , nie potrafię "jarać" sie zdjęciami dzieciaków. Jak słyszę ich krzyk to normalnie aż mam gęsia skórkę  no koszmar koszmar koszmar.
Z drugiej mój P. ( 24 lata) sie cieszy bo stwierdził że " z Toba to  bym chciał mieć dziecko"  i tym bardziej dziwne myśli krążą mi po głowie.  😁
No zrobiłabym i wiem, że gro ludzi popukałoby się w głowę i mówiło, żebym poczekała aż poczuję ruchy i że inaczej się czuje, jak się coś nosi pod sercem.
Nie chcę tego czuć, nie jestem gotowa, nie stać mnie na to i najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty wstawać, przewijać, uczyć. Nie mam cierpliwości.
kurcze... dla mnie uprawiać sex=biore odpowiedzialność w przypadku wpadki i wychowuje dziecko

wiedziałam na co się piszę i nawet gdyby wpadła w wieku 18/19 lat to i tak z pewnościa bym wychowała to dziecko. dla mnie to wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Jestem dorosła na tyle żeby uprawiac sex, to jestem na tyle dorosła, żeby wychowywać dziecko.

z góry uprzedzam, że nie jestem typem osoby, która uwielbia dzieci. Nie przeszkadzają mi, planuje mieć, ale dopiero za ok 10 lat.
Wyprzedzając problem niechcianej ciaży zamontowałam sobie wkładkę antykoncepcyjną 🙂
No ale i tak sytuacja jest dziwna.
Poczekamy zobaczymy , o dziwo po tym co P. powiedział jakos nie panikuje.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 grudnia 2013 12:26
no widzisz Losia Ty tak uważasz, a ja uważam, że zabiegi są dla ludzi i że zawsze jest wyjście.
Bardzo chciałabym mieć dziecko, ale na pewno nie ściągnę go na ten świat wtedy, kiedy nie będę mu mogła godnego bytu zapewnić.
Absolutnie żadnego usuwania sobie nie wyobrażam. Natomiast gdybym przez całą ciążę nie zmieniła zdania co do tego, że zdecydowanie nie chcę tego dziecka i nie mogę go wychować, bo emocjonalnie nie podołam - to zrzekłabym się praw rodzicielskich. Na pewno byłoby tak czy inaczej bardzo trudne przeżycie, ale miałabym świadomość, że zdrowy noworodek gotów do adopcji błyskawicznie znajdzie rodzinę, dla której będzie wymarzonym i kochanym dzieckiem. A dlaczego miałabym odbierać mu prawo do szczęśliwego życia tylko dlatego, że ja go nie chcę...
Mam nadzieję, że nigdy życie nie każe mi rozważać takich rzeczy inaczej niż w formie akademickiej dyskusji.
efeemeryda po prostu w moim poczuciu moralności zabieg to np usunięci szkła z nogi. Aborcja to nie traktuje jako zabiegu, ale jako pozbycie się problemu, odebranie komuś życia. Możecie nazwać mnie konserwa, ale to moja prywatna opinia. Cieżko byłoby mi żyć ze świadomościa, że zabiłam własne dziecko (może nie aż tak dosadnie, aczkolwiek byłoby ciężko).

połknięcie tabletki na 48/72 godziny po jeszcze rozumiem, ale jeżeli jest się w 2 miesiącu i później to zwyczajnie nie pofrafiłabym.
Wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono. Na teksty 'usunelabym' patrze zawsze z duza doza ostroznosci, bo to nie tylko proces ulozony w glowie, ale tez podjecie krokow. Wybor lekarza, ktory sie podejmie i to takiego w miare sprawdzonego, ktory nie zrobi nam krzywdy, zebranie kasy, na koncu pojscie na sam zabieg..to nie takie hop do przodu, ot, usune.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 grudnia 2013 12:40
kurcze... dla mnie uprawiać sex=biore odpowiedzialność w przypadku wpadki i wychowuje dziecko

wiedziałam na co się piszę i nawet gdyby wpadła w wieku 18/19 lat to i tak z pewnościa bym wychowała to dziecko. dla mnie to wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Jestem dorosła na tyle żeby uprawiac sex, to jestem na tyle dorosła, żeby wychowywać dziecko.

z góry uprzedzam, że nie jestem typem osoby, która uwielbia dzieci. Nie przeszkadzają mi, planuje mieć, ale dopiero za ok 10 lat.


Dokładnie  😉 Nie każdy musi uprawiać seks. Ja też nie chciałabym mieć teraz dziecka (czy kiedyś - nie wiem, dalej marzę o adopcji), ale gdyby tak się stało to starałabym się być najlepszą matką na świecie  😉

Swoją drogą jak kilka miesięcy temu dość długo spóźniał mi się okres i różne myśli mieliśmy z głowach, to jak w końcu przyszedł zrobiło się trochę.. smutno  😉 To chyba naprawdę kwestia hormonów.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 grudnia 2013 12:42
Dobra, widzę, że to będzie niekończąca się opowieść od wymuszanego macieżyństwa po abrocję. Dajcie już spokój i nie męczcie buły 😁
masz rację JARA trochę dziwnie się zrobiło...  👀


btw. macierzyństwa!
desire   Druhu nieoceniony...
13 grudnia 2013 14:11
Wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono. Na teksty 'usunelabym' patrze zawsze z duza doza ostroznosci, bo to nie tylko proces ulozony w glowie, ale tez podjecie krokow. Wybor lekarza, ktory sie podejmie i to takiego w miare sprawdzonego, ktory nie zrobi nam krzywdy, zebranie kasy, na koncu pojscie na sam zabieg..to nie takie hop do przodu, ot, usune.


uwierz zen, że jest jeszcze prostsze - ostatnio natknęłam się na forum dla kobiet, które masowo usuwają ciąże jakimiś tabletkami, których używają osoby starsze na dolegliwości z żołądkiem czy stawami...  😲  😵
Rany, przydałoby się więcej facetów na tym forum! Nawet ja, chociaż lubię dzieci i lubię o nich słuchać i czytać, po prostu już "rzygam" tym tematem 😁

Btw takich się historii o związkach w gabinecie nasłucham, że aż myślę czy by jakiejś książki nie wydać albo scenariusza do filmu nie napisać 😉 Wczorajszy hit (zmodyfikowany ofkors) - pan z dwójką dzieci, po 20 latach małżeństwa, przez rok miał kochankę dwa domy dalej od swojego, która służyła mu za dojną krowę (pani prezes) i dzięki niej utrzymywał rodzinę, której kłamał że pracuje - a tak naprawdę w godzinach "pracy" chodził te dwa domy dalej do kochanki. No nie wymyśliłabym czegoś takiego, a tu proszę 🙂
Mówią, że cel uświęca środki  😁
Na pewno bardzo intensywnie 'pracował'. 😁
No właśnie ta jego żona nawet tak bardzo mu tego za złe nie miała ;P
efeemeryda   no fate but what we make.
13 grudnia 2013 17:34
[quote author=zen link=topic=148.msg1951210#msg1951210 date=1386938241]
Wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono. Na teksty 'usunelabym' patrze zawsze z duza doza ostroznosci, bo to nie tylko proces ulozony w glowie, ale tez podjecie krokow. Wybor lekarza, ktory sie podejmie i to takiego w miare sprawdzonego, ktory nie zrobi nam krzywdy, zebranie kasy, na koncu pojscie na sam zabieg..to nie takie hop do przodu, ot, usune.


uwierz zen, że jest jeszcze prostsze - ostatnio natknęłam się na forum dla kobiet, które masowo usuwają ciąże jakimiś tabletkami, których używają osoby starsze na dolegliwości z żołądkiem czy stawami...  😲  😵
[/quote]

To ta sama substancja czynna co w lekach wczesnoporonnych stosowanych przy aborcji farmakologicznej (nie mylić z 72h po ), więc nie widzę w tym nic śmiesznego. Trzeba sobie jakoś radzić w kraju z takim, a nie innym prawem.
Z innej beczki:

Przyjaźń po rozstaniu - możliwa, niemożliwa?
Poncioch z moich obserwacji wynika, że przyjaźń bezpośrednio po rozstaniu oznacza, że któraś ze stron zostawia sobie furtkę do ewentualnego powrotu. Wydaje mi się, że teoretycznie jest możliwa, ale jak wszycy ochłoną, minie złość, zażyłość itp, czyli po jakimś czasie od rozstania- pól roku, rok? zależy od osoby 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
14 grudnia 2013 13:07
Oczywiście, że możliwa  😉 Ja przyjaźnię się z 2 moimi byłymi i naprawdę ich uwielbiam  💘 Ale oczywiście nie było to na zasadzie "nie kocham Cię, zostańmy przyjaciółmi", tylko trzeba było swoje przeczekać, wycierpieć, wypłakać i zbliżyć się do siebie na nowo dopiero po jakimś czasie  😉 (W jednym przypadku było to kilka miesięcy, w drugim ponad rok)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się