Mesz-gotowy czy własnej roboty?

dea   primum non nocere
14 września 2009 07:33
Zrobić mało 😉
Przygotować wiaderko/miskę i do tego (nie do żłoba) wrzucić - żeby jakby co pochodzić za koniem - no proooszę, zjeeedz 😉 Miec coś jako dodatek "rozcieńczający".

Dramka - nie każdy koń lubi od razu jak mu się klei do paszczy jedzenie, więc nie mdlej - pytanie jest na miejscu.

Moje doświadczenia są takie:
Campina - wciągnęła od razu i pytała czy jest więcej??
Wiedźmin - pierwszą porcję zmarnował, wziął w paszczę jeden gryz, zaciamkał, szeroko otwierając ryjek i obrażony zabrał się do siana - ale on miał to w ramach rozpieszczania, więc się nie upierałam, żeby zjadł. Po kilku bezskuteczych próbach przekonania go karmieniem z ręki, dałam resztę rudej (doceniła, i tak już miała zakwasy w uszach od pytania co on tam dostaje). Za drugim razem ostrożnie wciągnął kilka kęsów, a teraz się rzuca i rży na widok garnka (podobnie jak Campi).
Brytania w ogóle nie chciała spjrzeć na ten klajster. Karmiona z ręki - brała ćwierć gryza z najwyższym obrzydzeniem i szła w drugi koniec boksu. No a ona musiala jeść mesz (powody brzuchowe) - więc przydała się miska, z którą za nią chodziłam, podstawiając pod nos. Drugi raz było lepiej, później już jadła chętnie. Teraz się rzuca i rży na widok garnka.

Jeszcze doświadczenia "czego dodać, jeśli nie chce" - na Campi i Wiedźmina działa dosypywanie odrobiny ziarenek (w naszym przypadku jest to musli, ale owies pewnie dałby radę) lub marchewek, jabłek pokrojonych w kawałki. Brytania ziarenka miała w głębokim poważaniu, jeśli ona czegoś nie chce - dodaję sieczki (skład: słoma, lucerna, mięta).

Dobrze sprawdzić, czy koń chętnie zjada mesz - w sumie powinien to "potrafić" na wszelki wypadek...

Miłego karmienia 🙂
Dlatego jak Ja robie mesz to sie nie klei i nie jest bardzo mokry. Tyle wodzy dodaje żeby tylko zalało siemie. Póżniej porządnie mieszkam. Zrobie kiedyś fotkę  😉
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
14 września 2009 08:35
Ja też wczoraj przy siemieniu zgłupiałam. Zawsze podawałam i wciąż podaję mesz gotowy plus własnych kilka dodatków - bo wygodniej.
Ale dla kolkowca świeżego trzeba była samo siemię przygotować i nagle wielka niewiadoma, jaką ilością wody zalewać, ile moczyć, ile gotować. Co źródło, to inny przepis.
Koniec końców uznaliśmy, że rozgotowujemy wszystko maksymalnie. W tej konkretnej dawce o gluta przecież chodziło, a nie o wartości odżywcze.

PS. Kulesław pierwszy mesz uważał za rzecz mało jadalną. Po trzecim nawet lekkie poparzenie pyska (wsadzając go nielegalnie w stygnący mesz) nie powstrzymywało go przed podjadaniem.
A kolkowiec z wdzięcznością przyjął cokolwiek wrzucanego do pustego żłoba, nawet marne gluto-siemię.
dea   primum non nocere
14 września 2009 09:20
Dramka, konie uwielbiają tę glutowatość 🙂 Ja robię tak glutowate, jak się da. Wszystkie wciągają, aż się uszy trzęsą - tylko nie wszystkie od początku "wiedzą, co dobre" 🙂

Dla świeżego kolkowca mocno rozgotowane, siemienia wbrew pozorom dużo być nie musi, pół szklanki daje "stojącego gluta" po godzinie na wolnym ogniu. "Normalnie" pół godziny wystarczy. Najlepiej nie dodawać nic, może poza odrobiną otrąb (grube pszenne najlepsze). Trzymam kciuki za brzusznego pacjenta... Przyczynę macie odkrytą?? IMHO nie ma kolek bez powodu...
Wczoraj miałyśmy z Poem meszową premierę. Postanowiłam ją powoli przyzwyczajać i zrobiłam tak: zalałam miarkę owsa gorącą wodą, dodałam wcześniej sparzone i zglutowane mielone siemię (3/4 szklanki), na koniec pół miarki owsa. Do tego dodałam marchew. Koń zjadł, a potem wylizał wiaderko od wewnątrz i zzewnątrz  😲 Debiut uważam wię c za udany 🙂 Na zimę kupię jednak coś gotowego.
In.   tęczowy kucyk <3
14 września 2009 10:13
Cóż, moja chabeta mesz nosem wciąga wręcz, ale jak miała kolkę i potem przez kilka dni miała NIC nie jeść, tylko siemię jej miałam robić, to ani razu nie zjadła... Miała głodówkę totalną, nie i koniec, nie zje samego siemienia. Ani siemienia z garstką owsa. Nie i koniec.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
14 września 2009 10:39
dea, to już trzecia kolka w ostatnich 2 latach.
Jedyna rzecz, która odstawała od codziennego obrządku wielbłąda to wizyta weterynarza popołudniem dnia poprzedniego. "Koń dostał antybiotyk" - i tyle wiem. Może stres? Oba konie nie wyszły na duże pastwisko, zostały na małym w granicach działki, więc podkarmienie czymś podejrzanym przez osoby postronne odpada.
Drugim podejrzanym w tym konkretnym przypadku jest 'wiek' - zakładam, że wiesz co mam na myśli.

Swoją drogą, myślałam, że sondą żołądkową podaje się już inne specyfiki, niż alkohol z olejem. Jak dotąd spotykałam się tylko z płynna parafiną.

In., czasem można zachęcić do jedzenia gluta dodając do niego miętę. Zapach nęci.
In.   tęczowy kucyk <3
14 września 2009 12:37
Alvika, dzięki, szkoda, że wtedy tego nie wiedziałam : P I mam nadzieję, że informacja mi się jednak nie przyda, bo nie planujemy kolek w najbliższym czasie (ani nigdy, mam nadzieję ; P)
dea dzieki za podpowiedz chyba niedlugo sprubujemy tego pierwszego razu;P
Siemię lniane mielone-takie jest w aptece.
Ile tego można/trzeba podać?
Dawał ktoś?
ps.
wyczytałam,że się podaje : 0,5-0,7 kg dziennie  😲
To prawda?
Siemie też można kupić w każdym supermarkecie. Ja bym gotowego mielonego nie kupiła.
Siemie też można kupić w każdym supermarkecie. Ja bym gotowego mielonego nie kupiła.

Właśnie tak nie do końca rozumiem z tym siemieniem . Kwas pruski jest w suchym. Tak piszą.
Wielkość dawek waha się od 1 kg do 100 g.
Ktoś mi radzi na sucho podsypać pół szklaneczki.
Pogubiłam się.
Ile się daje siemienia i w jakiej postaci?
O mielonym pomyślałam,bo przypala mi się garnek przy gotowaniu.
he,he siemie często w trakcie gotowania trzeba mieszac inaczej zawsze się przypali ,przynajmniej ja też mam takie zdolnosci.
Ja swoim konikom podaje siemię 2 x w tygodniu. Gotuję ok pól szklanki siemienia w ziarnkach lub mielonego na 2 szkalnki wody (osobiscie wolę mielone siemie) gotuję ok 20 minut, pozniej dla smaku dosładzam np miodem, dodaję otręby. Moje koniki tak przyrządzone siemę poprostu uwielbiają, żłob wylizują tak ,że prawie nie muszę go myc 🤣
Dziękuję. :kwiatek:
Wymyśliłam chyba niezły sposób na siemię lniane.
Stary ,porządny duży termos.
Zalałam wrzątkiem i zostawiłam na cały dzień . Zgluciło się idealnie i niczego nie przypaliłam.
Konie rzeczywiście chciały zjeść wraz ze żłobem.
dea   primum non nocere
21 września 2009 07:59
Ja gotuję w garnku z grubym dnem ("zeptero-podobny" - ale teraz dużo takich jest) - prędzej wykipi, niż się przypali. Wiem już, jak ustawić palnik, żeby nie wykipiało i nie ma problemu.

Co do dodawania miodu do smaku - najbardziej to działa na ludzką psychikę 😉 Bo smak niedoprawionego siemienia konie uwielbiają (bez cukru, miodu, soli...) - wszystkie wylizują, nawet samo siemię z otrębami. Oczywiście jak już zapoznają się ze smakiem i nauczą się, że to dobre.

A ostatnio moja siostrzyczka cierpiała na ból brzucha i zażyczyła sobie mesz. No i zjadła. Gotowane siemię, otreby, płatki owsiane. Tak wiem, u nas to już wyższe stadium 😉
ale miód czy sól ja dodaję raczej nie dla smaku tylko ze względu na wartości. Miód bardzo nam pomógł zimą na przeziębienie, natomiast mój koń nie wie do czego służy sól w boksie... więc dodaje mu trochę do meszu 🙂
dea   primum non nocere
21 września 2009 14:34
Rozumiem 😉 z podobnych powodów "celowo" dawałam łyżkę soli kamiennej Campinie. Z drugiej strony - sól mają koniuchy na zasadzie wolnego wyboru, więc jeśli nie chcą, to może nie potrzebują? Brytanii soli do meszu nie daję.

A komentarz był w temacie miodu do smaku - do smaku naprawdę nie jest potrzebny 🙂

Przy okazji - na przeziębienie (właściwie to na zapobieganie, jak nam cała stajnia wokoło zaczęła kaszleć) dodawałam do meszu jeżówkę, też dobra. No i patent "całe przedszkole mi się pochorowało" 😉 - czyli codziennie pół butli wapna dla dzieci w syropie + 3 tabletki rozpuszczonej witaminy C 1000mg, ale to przez krótki czas (ok. tydzień) 😉 Polecam, z lekkich infekcji udało mi się dzięki temu potworki wyciągnąć.
Wiem 🙂 Najlepiej wapno bananowe.. Jak mojemy wlałam do poidła to się odkleić nie mógł :P

Normalnie soli nie podaję (bo też uważam że jak koń sam nie chce to nie potrzebuje) ale jak są upały, a my intesywnie pracujemy to widać że moje konisko chce soli (próbowałam z reki dawać) wychodzi na to ze go chyba lizawka przerasta  😂 😂
dea   primum non nocere
21 września 2009 15:33
Hehehe no tak 🙂 A może w lizawce są jakieś dodatkowe składniki, których on nie chce, zwykłą "białą" masz?

Wapno koniecznie bananowe, mina pani w aptece, kiedy kupuje się dla 3 koni na tydzień, bezcenna (poproszę 11 butelek wapna dla dzieci...)  🤣 A czemu do poidła mu wlałaś, a nie na owies?
Bo nie zawsze jestem akurat w czasie karmienia, więc Edi dostawał w takiej formie jaka akurat była najwygodniejsza...

Mój koń chyba po prostu nie jest lizawkowy :P Mam najzwyklejszą białą, kwadratową sól... Likita zresztą też nie chciał tknąć, nieważne jakie smak... Jak mu trzymałam pod samym pyskiem i wręcz na siłę zmusiłam do polizania, to nawet mu smaowało, ale jak ją tylko powiesiłam t całe zainteresowanie znikło.

Chyba mam konia lenia :P Jakiś miesiąc temu odkryłam na pastwisku jabłonkę, wiec zaprowadziłam tam moje zwierzątko. Póki mu zrywałam był zachwoycony i tylko mu się uszy trzęsły, lecz gdy musiał już się sam wysilić i sięgnąć po jabłka, opuścił głowę i zajął się trawą  😵
Moje 2 ostatnio dostały mojej roboty mesz i obydwa się rzuciły, nawet kręcąca nosem dama jadła taks szybko że miałam wrażenie że się udławi 😀

owies gnieciony, siemię lniane, płatki jęczmienne, mielona kukurydza, rodzynki, jabłka, banany, marchewki i witaminki do tego  😉
Ja też ostatnio zadebiutowałam z meszem🙂 Moja gniada jak tylko wsadziła pysk do wiadra to dopiero po wylizaniu go co do ziarenka wyciągneła głowe po czym uciekła z boksu i dorwała się do wiaderka z meszem kolezanki z boksu🙂 wariacja dzika na poczatek zrobiłam taki najprostrzy moze poźniej zaczniemy jakoś tiuningowac go:P
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 października 2009 07:20
znacie może jakiś przepis na meszopodobną mieszankę 'na sucho'? chodzi mi o to, żeby mogła leżeć w stajni, a po zalaniu wodą robiła się papka.

Konisko nie może jeść niczego twardego, ostrego itp (np owsa). W tej chwili je kupę zrobioną z zalanego wrzątkiem, rozciapanego granulatu Pavo. Głodny to zje wszystko, ale ani to dobrze wygląda, ani smakuje..  🙁

help!
Mnie ostatnio jak naszło na mesz to pognałam do apteki..co się nie robi dla tych sierściuchów. 😁
smarcik, może otręby pszenne i ześrutowany owies ? Do tego możesz dodawać zmielone siemie lniane i na bank będzie się robiła papka 🙂
patataj   tyle smaku - we fraku
03 października 2009 14:19
smarcik, ja robię tak jak Ty chcesz. Na sucho mieszam ześrutowany owies z otrębami pszennymi i większą niż zwykle ilością mielonego siemienia lnianego. Wszystko dokładnie mieszasz i zalewasz wrzątkiem. Jak nalejesz więcej wody będzie rzadka papka, jak mniej, bardziej zwarta.
przeczytałam cały wątek

w tamtym roku w okresie zimowym dawałam mesz hartoga, w tym roku chę robić sama

mam młynek do kawy i zastanawiam się jak zmielić siemię? mocno, aż na 'pył' czy tak żeby zostały grudki?
ile takiego mielonego siemiena podawać na 1 konia i jaką ilością wody zalać? szklanka siemienia i litr wody? czy za dużo siemienia? może pół szklanki i pół litra wody ?

na jak długo zostawiacie takie mielone siemie aż do czasu kiedy zglucieje? na ile mogę zostawić mesz przed podaniem?

chciałabym też dodawać babkę płesznika, widziałam na equiversum, ale jest za 90zł, ew. coś innego dla konia z problemami żołądkowymi

i zastanawiam się jak robić mesz dla 6 koni? w czym gotujecie duże ilości wody?

:kwiatek:
U mnie gotowanie siemienia (jak czegokolwiek innego) podchodzi tragikomedią.

Bilans jest taki:
Ostatnio - dwa garnki spalone, z siemienia nici.
Wczoraj - tylko czekało, aż wyjdę z kuchni po to żeby wykipieć i zalać glutem całą kuchenkę.

Ale za to widok Samuara wciągającego moją mieszankę - bezcenny 🙂

Mianowicie, wczoraj na kolację synek mój najdroższy dostał:

miarkę stałego zestawu/mieszanki (owies, musli, sieczka, aminoral) + chevinal
mój kulinarny senny koszmar - siemię lniane
2 garstki rodzynek
pokrojonego banana
łyżka miodu

Wszystko zostało wciągnięte zanim zdążyłam się obejrzeć😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się