Jak to drzewiej bywało - fotoarchiwum

Zbieram się do założenia wątku, zbieram, i jakoś zebrać nie mogę, a może się komuś spodoba.

Ponieważ maniakalnie buszuję po internecie, mam upolowanych kilka stronek z archiwalnymi fotografiami - przedwojennymi, z pierwszej połowy XX wieku, albo i nawet końca wieku XIX.
Wiele z tych zdjęć dotyczy mocno końskiej tematyki.
Jeśli wątek się Wam spodoba, mogę powklejać trochę fotek z krótką notką, o ich historii.

Na sam start macie trzy, zaczynamy w miarę zwyczajnie:


Rok 1911, płk. Alexander W. Chilton, z 15 oddziału kawalerii amerykańskiej. Fotka zrobiona w okolicach Waszyngtonu.
Zwróćcie uwagę na rząd, siodło, dosiad. Koń też się dosyć różni od nam współczesnych - nie za duży, niezbyt poprawnie jak na nasze obecne standardy zbudowany (na tej fotce tego nie widać, ale większość zdjęć ma jedną wspólną cechę - ogromna ilość wad postawy u koni, i to koni np. sportowych). Konie kawaleryjskie to z reguły te lepsze ówczesne egzemplarze (w sumie nasza cała przedwojenna polska reprezentacja skokowa jeździła na koniach oficerskich, wojskowych...)


My little pony... Nowy Jork, rok 1918. Na zdjęciu na kucyku Beauty dziedziczka bankowej fortuny. Czy wygląda na szczęśliwą? Jeździła tego kucyka, czy tylko przysiadła do zdjęcia, na co w sumie mógłby wskazywać jej strój...? W ramach mocnej puenty mogę napisać, że bohaterka zdjęcia została w przyszłości pielęgniarką... a w wieku 45 lat popełniła samobójstwo.


Na koniec coś pozytywnego. To zdjęcie mnie zaintrygowało - napisy przy przenośnych złobach głoszą "Free Horse Dinner" - darmowy posiłek dla konia. "Come in, all are wellcome" - chodźcie, zapraszamy wszystkich. Na budynku znajduje się logo Washington Animal Rescue League - taki ichni TOZ. I teraz uwaga - zaintrygowana poszukałam większej ilości danych i podobnych zdjęć. To fotka z akcji w stylu Bożego Końskiego Narodzenia - taka wigilia... dla bezdomnych koni. Organizowana przez schronisko, pod patronatem waszyngtońskiego TOZu i przygarniającego właśnie bezdomne (sic!) konie. Strasznie biedne i spracowane te koniki na zdjęciu, widać, że bardzo dużo w życiu przeszły... Dobrze, że ktoś zwrócił uwagę na ich los.
Link do zdjęcia w dużej rozdzielczości.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
18 stycznia 2009 06:24
Się podoba, nawet bardzo.
Tylko linków do zdjęć niet, a ten podany tylko w IE się odpala  🤔 (albo ja już powinnam pójść spać)


Sznurka, Dzionka, Emaertea - poprawiłam zdjecia  😡
Pierdoła ze mnie, idę na techniczne poćwiczyć  😀 - Quanta

Ja również nie widzę zdjęć. Link nie działa.

Szkolenie kawaleryjskie - CWK Grudziądz 1938r


15-lecie CWK Grudziądz. 1936r.
Coś cudownego, a ten filmik ze szkolenia- aż dech mi zaparło 🙂
Więcej 🙂
Quanta wlasnie trzeba by sie zastanowic, na jakich koniach kiedys sie medale olimpijskie wygrywalo!  🤔 Na dzien dzisiejszy zaden lepszy zawodnik by na takiego konia nawet czasu tracic nie chcial. Teraz to konie sie juz rodza piafujac i skaczac 160 😉
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
18 stycznia 2009 17:55
uu szkolenie to fajne mieli
Jak widzę te zeskoki w takiej gromadzie to  😲
busch   Mad god's blessing.
18 stycznia 2009 18:04
Jakby ktoś w tym momencie zleciał, toby miał straszny peszek  😵 .

Te konie jedzące darmowy posiłek pewnie z czasu wielkiego kryzysu, kiedy wszyscy przejmowali się własnym przeżyciem i jakoś brakowało czasu dla kopytnych... Bo w innych czasach takie bezdomne konie są raczej mało prawdopodobne  😉
Jak kiedyś jeżdżono... Znalazłem ostatnio pokaz jazdy Kozackiej [dżigitówka]. Moim zdaniem waro zobaczyć 🙂

😀

margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
18 stycznia 2009 18:05
kurcze nie moge znalezc tego filmu gdzie jest cala historia przetlumaczona na angielski czy z angielskimi napisami o tym koniu co rekord skoku 247ustanowil.. moze ktos pomoze?
Podziwiałam kozaków na Torwarze i byłam pod ogromnym wrażeniem.
Kiełas świetny film, i ten śpiew  😍
Anka, dokładnie!!!! Przecież sam Picador por. Adama Królikowicza to szkapa od woza była 😉 a brzydkie toto i bez ogona 😉



Pierwsza nasza duma i pierwszy olimpijski medalista!
busch   Mad god's blessing.
18 stycznia 2009 18:15
margaritka: http://artykuly.animalia.pl/artykuly.php?id=488 Nie tylko masz filmik, ale darmowo też krótką informację o całej sytuacji  😉

No Pikador raczej urodą nie grzeszył, dzisiejszy jeźdźcy z czołówki chyba by się posikali ze śmiechu, jakby zobaczyli ten jego wielki, garbaty łeb na zawodach Grand Prix  😁
Podziwiałam kozaków na Torwarze i byłam pod ogromnym wrażeniem.
Kiełas świetny film, i ten śpiew  😍

Razem ze znajomymi też się bawimy w taką jazdę :P Grupa kaskadersko- historyczna Dżigit 🙂

wiecie co, duzo bym dala, zeby chociaz przez chwile moc sie szkolic tak jak ulani 😀
naprawde, to jak ludzie kiedys jezdzili i co sie wymagalo od kursantow to kosmos w porownaniu z tym co sie teraz dzieje
mamy w stajni pana, ktory jezdzil w kawalerii ponoc, sporo o tym opowiada, a ja lubie go sluchac 😉 no i narzeka na nasz poziom wyszkolenia i "cackanie" sie z jezdzcami 😁
chyba nie do konca udalo mi sie przekazac to co chcialam, ale mam nadzieje, ze wiecie o co chodzi 😉
Manta   Tyłkoklep leśny =)
18 stycznia 2009 18:25
w koniu z pierwszej fotki się właśnie zakochałam =P

Na filmiku ze szkolenia mi łzy poleciały - jestem chyba chora psychicznie =P

A jak uda mi się zeskanować lub zrobić zdjęcie zdjęciu mojego pradziadka to też tu wstawie, bo konia miał jak dla mnie pięknego a i oczywiście w mundurze na nim  jest =)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 stycznia 2009 19:56
super te stare zdjęcia wygrzebane przez Qantę. Wydaje mi sie że ten żołnierz na 1szym zdjęciu siedzi na folblucie. Amerykanie prze b. długi czas np. startowali wyłącznie na folblutach - bo innych koni nie mieli.

Filmik z trenignu z Grudziądza też świetny. Niezłe te treningi mieli. Zauważyłam że koniki całkiem ładnie się prezentowały, zgrabniutkie całkiem - a i widać że pozaplatane na okolicznośc filmowania były. Fajnie te cavaletti pokonywali no i zeskoki z bankietu i  zjazdy z tej olbrzymiej góry. Żołnierze raczej dosiad mieli fajny.

Co do Picadora: to całkiem ładnie zbudowany koń. To że mu ogon obcięli to nie jego wina. Szyjka bardzo ładna, zadek ogólnie bardzo proporcjonalny konik. A że nosek trochę garbaty to co. Lipicany też czasem takowe miewają i nikomu to nie przeszkadza.

Ja znalazłam coś takiego:

Pierwsze zdjęcie podpisane było po prostu "stary chłop na koniu"
Drugie przedstawia kopalnię w Dąbrowie Górniczej.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 stycznia 2009 20:43
Na stronie Jana Kowalczyka jest sporo starych fotek: http://www.jankowalczyk.home.pl/galeria_02.php .
bardzo fajny wątek. jak uda mi sie cos odkopac z napewno wstawię  😉
jak oglądnęłam filmik ze szkolenia ułanów z grudziądza to od razu przypomina mi się Pan Pruchniewicz który na naszym kursie wciąż sobie śpiewał

"Bo ułani z Grudziądza mają dupę z mosiądza.."

i teraz już wiem o co mu chodziło 😉
Hyhy...
I pomyśleć, że teraz w Grudziądzu jest w sumie kiepsko jak o konie chodzi...a taka piękna tradycja 🙁
Przykro mi się przechodzi w miejscu, gdzie dawniej były koszary i stajnie widząc, że porobili tam mieszkania... :[
Ale obok stoi trajtek 😀
Dworcika, świetne te filmy z kawalerią! Ależ oni kiedyś jeździli...

Co do wyglądu koni... No właśnie, jak to się działo, że takie zwykłe koniki - zwykłe, bo przeważnie sportem zajmowali się po godzinach oficerowie w wojsku, którzy dostawali konie z przydziału (sic!) i często nie mogli się nawet zamienić na upatrzonego konia - potrafiły z podmiejskich koszar pojechać na Olimpiadę? Konie powyciągane z taboru zaprzęgowego? Który skoczek dzisiaj w ogóle raczyłby wsiąść na konia takiego jak Jasiek Królikiewicza (156cm) albo Picador (154cm?)?.
Może teraz szukamy konia idealnego, i za duża selekcja eksterierowa idzie w parze z użytkowością? Jakby nie patrzeć, wszystko "przedwojenne" konie pracowały, i to ciężko, nasze olimpijskie kopytne służyły normalnie w wojsku, żadnych tam solariów, kocyków, suplementów. Zresztą - co przykre - wiele, jak nie większość, fenomenalnych koni, straciło później życie podczas służby, jak wybuchła wojna... W wielu wypadkach te konie z parkurów pojechały prosto na front.


Powyżej Waszyngton, rok 1916. Zdjęcie wykonane podczas końskich pokazów - skok nad samochodem Rolls-Royce  😎
Wiwiana   szaman fanatyk
19 stycznia 2009 07:31
Koń rtm Kaweckiego - Bambino, poprzednio Narcyz 😉 (Nokturn - Mimoza) - urodził się w mojej wsi, w majątku hr.Steckich. Do dziś się zastanawiam gdzie stała ich stajnia, bo na teren pałacu się nie wejdzie i tylko przez płot można oglądać - miejscowy kacyk tu mieszka 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
19 stycznia 2009 08:04
Co do wyglądu koni... No właśnie, jak to się działo, że takie zwykłe koniki - zwykłe, bo przeważnie sportem zajmowali się po godzinach oficerowie w wojsku, którzy dostawali konie z przydziału (sic!) i często nie mogli się nawet zamienić na upatrzonego konia - potrafiły z podmiejskich koszar pojechać na Olimpiadę? Konie powyciągane z taboru zaprzęgowego? Który skoczek dzisiaj w ogóle raczyłby wsiąść na konia takiego jak Jasiek Królikiewicza (156cm) albo Picador (154cm?)?.
Może teraz szukamy konia idealnego, i za duża selekcja eksterierowa idzie w parze z użytkowością? Jakby nie patrzeć, wszystko "przedwojenne" konie pracowały, i to ciężko, nasze olimpijskie kopytne służyły normalnie w wojsku, żadnych tam solariów, kocyków, suplementów. Zresztą - co przykre - wiele, jak nie większość, fenomenalnych koni, straciło później życie podczas służby, jak wybuchła wojna... W wielu wypadkach te konie z parkurów pojechały prosto na front.


To już nieodżałowany generał Gutowski mówił, że przed wojną mieliśmy małe konie, które wygrywały potęgę skoku i zawody międzynarodowe, a teraz mamy konie po 170 cm w kłębie i nic. My chyba po prostu za bardzo kombinujemy. Pełno mamy teraz KWPNów i innych koni, które odpadły z rodzimej hodowli i się ich pozbyto, bo ktoś (czytaj: my) wzięliśmy je za ciężkie pieniądze z pocałowaniem ręki. A to są, przepraszam za wyrażenie, np. niemieckie odpadki hodowlane.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 stycznia 2009 08:10
"przedwojenne" konie pracowały, i to ciężko, nasze olimpijskie kopytne służyły normalnie w wojsku,

może to po części wyjaśnia ich osiągnięcia sportowe. Te konie były naprawdę w regularnym, intensywnym - ale i robionym z głową (pamiętacie Instrukcję ujeżdżania koni z 1936 roku) treningu
Super temat! Te konie kawaleryjskie, jakie one musialy byc dzielne i ile od nich zalezalo na froncie... mi tez sie plakac chce.
To ja wsadze moja Babcie kochana, zapalona koniare 🙂 Fotki z lat 30 i 40 XX w
To sa skany skanow, wiec wybaczcie za jakosc ale wszystkie trzy wisza na mojej scianie  😍



I ta sama Babcia pod koniec zycia:
http://www.horsetalk.co.nz/features/overlanders-162.shtml
To jest fajna historia wędrówek konnych .
20 000 mil
Historia doprawdy niesamowita.
m.indira   508... kucyków
19 stycznia 2009 10:31

to mój ojciec , były wojskowy , często zdarzało mu sie jeździć konno , bo nadzorując budowy inaczej dostać do nich się nie można było jak tylko konno ...
no i mój dziadek , koniarz z zamiłowania


wracając do szkolenia i historii , zastanawiam się ile z tych dzisiejszych koni , dało by rade tamtym ... malutkie koniki , biły na głowę skokowe rodowody , nie wpierdzielały wymyślnych paszy , nie żarły mikroelementów , witamin i innych pierdół , nie miały sauny , solarki i basenów , a jednak skakały , były zdrowe , i silne , a uroda? zależy co się komu podoba , ja wolę te poniżej 160 , bliżej starego wzorca konia małopolskiego ...
poszukam fot taty , bo miał ich kiedyś duzo własnie z wypraw na końskim grzbiecie , no i poskanuję swojego kruka , czyli hipologię grudziądzką ... tam sa dopiero fotki ... jakby ktoś miał dostęp do bodajże Jeźdźcy i hodowcy z przed II wojny , to dopiero kopalnia wiedzy ...
i tak OT , pytanie retoryczne , czy dalibyście radę bez strachu o siebie i konia oraz z taką odwagą  , tak pojeździć z waszymi rumakami , jak oni na tym filmie?
Freddie, piękne a zarazem wzruszające są te zdjęcia. Bije z nich jakieś wrażenie niesamowitego porozumienia, harmonii.

Można by tu zastosować powiedzenie "Lepsze jest wrogiem dobrego". My inwestujemy w konie duże pieniądze, jak powiedziała Quantanamera, w solaria, odzywki, inne cuda a tamte konie były zapewne okazami zdrowia na zwykłym i zapewne tylko ...owsie.

Takie jak wyżej osiągnięcia też świadczyły o świetnej formie psychicznej, im się po prostu chciało - powiem Wam, że daje to do myslenia, co tak naprawdę w tym całym jezdziectwie jest ważne, gdzie w tym wszystkim jest KOŃ, gdzie my, że niewiele koniom potrzeba aby sięgały coraz wyżej. Mam na myśli nasze ludzkie wszelakie "ulepszacze", tylko czy konie tak naprawdę tego wszystkiego potrzebują czy to nasza coraz większa ambicja nie idzie na czele tego zastępu?

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się