Podróże

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2015 10:09
Olson chodzi mi o to, że jak ktoś gdzieś jedzie i pyta o rady to raczej nie po to, żeby psuć mu radość z wycieczki  🙄 Jeśli dla Ciebie wszystko na świecie jest takie samo no to spoko, Twoja sprawa, dla mnie to tak jakbym powiedziała, że nie muszę oglądać Plitvickich Jezior bo mam Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie koło domu. Albo po co jechać w Alpy czy Dolomity kiedy siedzi się w Bieszczadach  😲
smarcik, a może pyta po to by mu doradzić? Ja gdybym była na etapie rezerwowania, a ktoś by mi zwrócił uwagę, że może nie warto, byłabym mu wdzięczna - a nie jak Ty obrażona  🙄
A gdzie ja tak napisałam? Natomiast uważam, że jeśli mam wydać +/- 25 tys za 2 osoby na 11-12 dni to wolę zobaczyć coś ciekawego (np. Chichen Itza niż kolejny park krajobrazowy z wodospadem o wysokości 10m). Dla mnie to jałowa dyskusja, byłam naprawdę w wielu miejscach na świecie i mam swoje zdanie na temat komercji turystycznej i atrakcji, które są pod turystów budowane - wszędzie takie same.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2015 10:17
Czemu niby miałabym być obrażona na internetowy wpis obcej mi osoby?   🤣 Nie wiem od kiedy góry i wodospady to atrakcje budowane pod turystów ale ok, nie komentuję.
smarcik, oczywiście, szukasz na siłę, ale myślę że doskonalesz wiesz o co chodzi.  😜

Mamy zwykły wodospad - jakich naprawdę jest setki na świecie (no nie powiesz mi, że to Iguazu albo Niagara, co więcej - jest mniej atrakcyjny od Siklawy), również w Polsce i Europie. Budujemy ścieżkę przyrodniczą, ogradzamy teren wokół - nazywamy go parkiem krajobrazowym, budujemy resturacje, ustawiamy sklepiki i stragany z suwenirami, zatrudniamy lokalesów z końmi do przewiezienia ich do wodospadu. Za wycieczkę kasujemy +/- 150$ + tipy dla kierowców/oprowadzaczy z końmi - chyba nie powiesz mi, że to atrakcja nie zbudowana pod turystę?  😉

A tak wygląda ten wodospad, Dominikana 2014.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
18 maja 2015 08:21
Wpadam z kolejnymi pytaniami dot. Karpacza 😉

Wybieram się tam na długi czerwcowy weekend (taak, domyślam się jakie będą tłumy, ale to w sumie jedyna okazja aby gdziekolwiek wyskoczyć, a do tego, żeby było stosunkowo blisko ze Szczecina 😉 ). Chciałabym mieć jak najwięcej z tego wyjazdu, dlatego zastanawiam się co i jak powinnam zobaczyć. Co prawda byłam już kilka razy i typowe turystyczne atrakcje mam "oklepane", ale... noo chciałabym coś więcej. 😉

Możecie mi polecić jakieś fajne restauracje, miejsca warte zobaczenia itd? Nie tylko to co w przewodniku turystycznym, ale też to co po prostu ciekawe 😉

Dodam, że jadę tam z moim facetem, który nie bywał raczej w tych okolicach i dlatego zdecydowaliśmy się na wypad do Skalnego Miasta w Czechach.

Będę wdzięczna za każdą podpowiedź czy wskazówkę  :kwiatek:
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
18 maja 2015 17:33
Ja Ci mogę polecić lokalesowe piwa - b. Duży wybór i genialne! Byłam ostatnio w Kruczych Skałach na wspinie więc zachęcam do zobaczenia no ale jak będziecie w czeskiej szwajcari w skalnych miastach to nic w Karpaczu już was nie urzeknie🙂 no i Śnieżka ale to pewnie masz na liście🙂
Niestety musiałam zarzucić swój pomysł z praktykami w Kurdystanie, bo dostałam miejsce w Austrii. Nie jest to tak egzotyczny i ciekawy dla mnie kraj ale co tu dużo mówić - lepiej będzie wyglądać w CV. Zwłaszcza, że intensywnie myślę nad przeniesieniem się do jakiegoś niemieckojęzycznego kraju po studiach. Tym sposobem sierpień zamierzam spędzić w St. Pölten, 30 minut od Wiednia 😀
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
18 maja 2015 18:26
Ja Ci mogę polecić lokalesowe piwa - b. Duży wybór i genialne! Byłam ostatnio w Kruczych Skałach na wspinie więc zachęcam do zobaczenia no ale jak będziecie w czeskiej szwajcari w skalnych miastach to nic w Karpaczu już was nie urzeknie🙂 no i Śnieżka ale to pewnie masz na liście🙂


Śnieżka jak najbardziej na liście 😉 co więcej, jednego dnia kolejką gondolową -od strony czeskiej na sam szczyt, a drugiego na piechotę od Polskiej 😉

Za wszelkie wskazówki, nawet najdrobniejsze, będę bardzo bardzo wdzięczna!  :kwiatek:
Tym sposobem sierpień zamierzam spędzić w St. Pölten, 30 minut od Wiednia 😀


zazdroszcze, uwielbiam St. Polten!!! 😍
sienka, to poproszę o jakieś informacje, jeśli nie tu to na pw 🙂
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 maja 2015 13:19
martva jak będziecie w Karpaczu polecam zahaczyć o Harrachov i wodospad 😉 chyba, że już byłaś 🙂
martvaOoo, to troche "moj" region, wiec podpowiem! Polecam zwiedzanie zamku Frydlant. Troche od Karpacza jest,ale naprawde warto! W okolicy macie tez western city, cudny kj Gostar  😉 Z blizszych rzeczy, to zrodelko Sw. Anny w Milkowie (z Karpacza mozna sobie zrobic b. fajna trace wycieczkowa). Jak mi cos jeszcze wpadnie, to napisze!
BUDAPESZT

Cudowne miasto na wzgórzach, pyszne jedzenie, niemili kelnerzy - 3 rzeczy, które szczególnie zapadły mi w pamięć będąc w stolicy Węgier.

W obie strony dotarliśmy tam z koleżanką z Krakowa autostopem (11 i 10h -> więcej opiszę w wątku autostopowym), spaliśmy 3 noce u hosta znalezionego na CouchSurfingu (na ulicy Wesselényi, ścisłe centrum). Więc dojazd+nocleg=0zł 😉

Po mieście poruszaliśmy się głównie na nogach i ew. środkami komunikacji miejskiej (dostaliśmy 2 bilety miesięczne od koleżanki, która była w Budapeszcie 2 tyg. wcześniej, więc to też mieliśmy za darmo[bilety są wypisane na nr legitymacji studenckiej, ale kontrolerzy przy wejściu do metra tylko rzucają okiem na bilet]).

Pierwszym miejscem, które zobaczyliśmy jest Plac Bohaterów, budynki mu sąsiadujące oraz park nieopodal.





Przeszliśmy się ulicą Andrassy i zasiedliśmy do wieczornej wieczerzy 😉 Nie byliśmy jakoś bardzo głodni, ale wpadliśmy do polecanej też tu knajpki Drum Cafe. Zamówiliśmy zupę gulaszową oraz pieczarkowo-serową, do tego jakieś śmieszne słodkie piwo. Wszystko było bardzo smaczne, jednak wszystko psuła beznadziejna, bardzo głośna muzyka (kto puszcza techno w takim miejscu?). Na prośbę o przyciszenie muzyki kelner stwierdził, że to szefowa tym zarządza, a ma "very hard day"...

"Późnym wieczorem" nasz host zabrał nas do Ankert, jednego ze sławnych Ruin Pubs (knajpa na wolnym powietrzu, między starymi, zniszczonymi wojną budynkami).  Fajna atmosfera, spróbowaliśmy polecanego nam Frycza, wody pomieszanej z winem (fuj :P ).

Z rana poszliśmy na Free Walking Tour (http://www.triptobudapest.hu/v2/tours/the-original-tour/). Bardzo polecam, przewodnicy byli świetni, przeszliśmy sporą część miasta, dowiedzieliśmy się trochę o historii, kilka ciekawostek, chętnie odpowiadali na pytania, szacun.



Zachęceni opinią przewodnika poszliśmy na ciastko do najstarszej cukierni w Budapeszcie, nieopodal Kościoła Mattiasa. Ruszwurm serwuje cudowne słodkości, my skusiliśmy się na kremówkę (najlepsza jaką jadłem w życiu! (a mieszkam w Krakowie) Czuć, że robiona z prawdziwej śmietany) oraz Dobostorta (karmelowo-czekoladowo-biszkoptowe). Obsługa była znów nieuprzejma, pani kelner czekała z wyrzutem na drobniejsze pieniądze, choć zaznaczyliśmy, że ich nie mamy...). Polecam wpaść 🙂

Wracając ze wzgórz podeszliśmy też do pięknego Parlamentu (który, jak się później okazało, przez parę dni jest zamknięty dla turystów 🙁 ).



Kolejną tradycyjną potrawą, której musieliśmy spróbować był langosz. Chcieliśmy go zjeść na Hali Targowej, jednak musielibyśmy stać w kolejce jakieś pół godziny, więc wybraliśmy się do knajpy naprzeciwko, która też serwowała placki. Niestety, ku naszemu rozczarowaniu, były okropne. Ciasto przesolone, zbyt mała ilość sosu, przez co były suche, oraz ser był bardzo złej jakości. Musieliśmy kiepsko trafić, bo wiemy, że potrafią być dużo lepsze.



Następnie udaliśmy się na wzgóze Gellerta, gdzie mieści się cytadela oraz rozciąga kolejny, zniewalający widok na miasto.

Późnym popołudniem skoczyliśmy jeszcze pochillować z piwkiem nad Dunajem, na wyspę Małgorzaty (w mieście teoretycznie nie wolno pić alkoholu, ale policja się nie czepia - można spotkać ludzi z alko nawet w centrum).

Znów głodni udaliśmy się do kolejnego, polecanego miejsca, Frici Papa. Było tam bardzo dużo ludzi, kolejka na stoliki ciągnęła się aż poza lokal. Postanowiliśmy jednak poczekać kilka minut, było warto 🙂 Zamówiliśmy gulasz z frytkami (tu trochę wyszło małe nieporozumienie językowe z kelnerem...), był cudowny! Świetnie doprawiony, ze świetnie przyrządzoną wołowiną, niebo w ustach. Niestety, po raz kolejny kelner był nachalny i niemiły, wpychając nam co chwilę kawę, napoje, desery i zabierając talerz z przed nosa.

Sobotnim rankiem udaliśmy się z naszych hostem Danielem na lokalny targ (btw o niebo lepszy niż hala targowa, mniej ludzi, ceny dużo przystępniejsze, lokalne produkty. muszę dowiedzieć się gdzie to dokładnie było) zjeść śniadanie, składające się z lokalnych strucli (jabłkowe, orzechowe, wiśniowe, z kapustą 😉 ) i pysznej, taniej kawy, ze świeżym mlekiem. Nie jestem fanem słodkich śniadań, ale to było absolutnie trafione w punkt! + do tego nabyliśmy niedrogo lokalne, kozie sery.



Dalej udaliśmy się do Parlamentu, żeby zwiedzić go od środka, ale niestety, był w ostatnich dniach zamknięty dla turystów. Zdecydowaliśmy się udać więc do pobliskiego zoo, polecanego nam przez znajomych. Zawsze mam mieszane uczucia co do miejsc tego typu. Z jednej strony zwierzęta są przetrzymywane w kiepskich warunkach, zbyt małych wybiegach, a z drugiej zawsze odwiedzając zoo czy jakieś parki doświadczam czegoś nowego. Tu można było np. pogłaskać czy nakarmić żyrafy.

Koleżanka, z którą podróżowałem, namówiła mnie do pójścia do restauracji Gundel, gdzie podają tworzone tajemniczą recepturą orzechowe naleśniki z polewą czekoladową. Miejsce dosyć ekskluzywne, ale skusiliśmy się na ten typowy węgierski deser. Mówiąc szczerze, mocno się zawiodłem. Porcja była śmiesznie mała (łącznie jakieś pół? normalnego naleśnika), choć bardzo smaczna. Kelnerzy znowu się nie popisali, musieliśmy się prosić o kartę i długo czekać. LIFEHACK: nie wiem czy jest tak zawsze, ale do zoo można wejść za darmo od strony wyżej wymienionej restauracji, która sąsiaduje z zoo. Wystarczy wejść od strony restauracyjnego ogrodu i udać się w stronę parku zwierząt, nikt nie pilnował 😉

Jeszcze bardziej głodni po zjedzeniu naleśników 😉 Udaliśmy się w poszukiwaniu halaezle, rybnej zupy. Jednak nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć w przystępnej cenie. Skierowaliśmy się więc do polecanej na Fly4Free restauracji For Sale (obok zielonego mostu, naprzeciwko Hali Targowej). Wystrój tego miejsca jest bardzo ciekawy. Na podłodze leży słoma, ściany i sufit obklejone są kartkami z opiniami klientów w różnych językach, a na każdym stole leżą orzeszki, których łupiny rzucane są na podłogę 🙂 Znając opinię o tym miejscu zamówiliśmy wazę zupy gulaszowej, dla 2 osób. Była absolutnie nieziemsko pyszna! Bogata, dobrze doprawiona (dano nam także pastę paprykową oraz przyprawę do zaostrzenia sobie zupy). Niesamowicie polecam, najfajniejsze miejsce i jedzenie w Budapeszcie!



Kolejnym "must see" była najpiękniejsza kawiarnia świata, New York Cafe. Miejsce dosyć ekskluzywne, ale na kawę warto wpaść 🙂 Pięknie tam.



Tuż obok kościoła, w Gelanto Rosa można zjeść lody w kształcie róży, najsmaczniejsze lody jakie jadłem! Za 4 smaki zapłaciliśmy 750 forintów.



Obok lodziarni mieści się też DiVino, miejsce gdzie możecie skosztować pysznych, węgierskich win, tj. Tokaj czy "Bycza Krew".

Na tym skończyła się nasza wycieczka. Widzieliśmy też kilka innych miejsc, ale ciężko wszystko opisać 😉 Polecam Budapeszt! Piękne miasto.
grzesiek.1993, fajna relacja. Budapeszt jest na mojej liście miejsc do zobaczenia, tym bardziej ciekawie czytało się o Twoim wyjeździe 🙂
vanille, Budapeszt jest przepiękny. Byłam szczerze zdumiona, nie spodziewałam się aż takiego zaskoczenia  😉 Z pewnością warto pojechać! Sama bym tam wróciła w cieplejszych miesiącach i poszwendała się po uliczkach  😜  Zimą było to dość traumatyczne przeżycie  😁

Grzesiek fajnie, że się skusiłeś na Drum Cafe, wszak złych rzeczy bym nie podrzucała  😁 Jedzenie, porównując do różnych restauracji, mają naprawdę przepyszne. Widocznie trafiłeś na kelnerowską chandrę, my się spotkaliśmy jedynie z przemiłą obsługą  😉 a wnętrza z New York Cafe śnią mi się do dziś  😜

btw, na drugim zdjęciu widać restaurację Robson, piękne miejsce i fantastyczne jedzenie! Aż mnie głód złapał na samo wspomnienie  😁

A Free Tour polecać będę wszystkim bez względu na zwiedzane miasto. Super sprawa  😉

Ach! I jak Hiszpania się spodobała?


Ja mam do Was takie luzne pytanie. W jakich cench mozna poleciec do USA tak mniej wiecej? Za ile Wy wyrywaliscie bilety ( Ci ktorzy byli niedawno) . Lepiej leciec z Pl czy Niemiec?
rosek0, jak poczaisz się na promocje to wyłapiesz nawet za 1000-1500zł. A normalna cena to 2200-2500, oczywiście w economy 😉
Co do samego wyboru linii, to przede wszystkim zależy gdzie chcesz lecieć. PLL LOT oferuje loty na trasach WAW-JFK (główne lotnisko NY) oraz WAW-ORD (główne lotnisko Chicago). Doloty z innych miast Polski w bardzo przyzwoitych cenach. LOT oferuje loty na 787, które są naprawdę wygodne, dobrze wyciszone, całkiem fajny catering, ale brak alkoholi w cenie.
Co do Lufthansy, KLM, Air France czy British Airways - brak znaczenia, bo każda z tych linii ma swoje makamenty a rejsy wykonuje na różnych maszynach. Plus taki, że Lufthansą lecisz z WAW/KTW/GDN potem przesiadasz się we Franfkurcie i lecisz gdzie chcesz 😉 Podobnie z KLM, AF i BA, tylko tam loty z WAW a przesiadki odpowiednio w Amsterdamie, Paryżu i Londynie. W Lufthansie alkohole masz w cenie, catering spoko. Natomiast w BA jedzenie raczej paskudne, podobnie w AF. W KLM przyzwoicie 🙂
Na jedzeniu mi nie zalezy wogole , na alkoholu tez. Moge sie przemeczyc te pare godzin,byle byleby samolot  sie nie rozbil 😁 a jakiej klasy on bedzie to wsio ryba 😉 dzieki za info, ja wlasnie mam takiego pecha , ze nigdy nie moge trafic na promocje , zawsze odnajduje tylko standardowe oferty.
Rosek, w takich wypadkacj forum fly4free uwazam za niezastapione  😀
O! Dzieki  :kwiatek:
rosek0, np z Berlina są w lipcu loty do NY od 2205zł, a w sierpniu za 3308zł
Polecam skyscanner.pl
Wlasnie okres wakacyjny mnie przeraza ale ja wcale nie musze jechac w wakacje. Bede celowac w jakies tanie miesiace  😁
Polub sobie fly4free na fb i czatuj na promocje do USA. Dosyć często się pojawiają, moja siostra teraz leci na początku czerwca za 1700 WAW-JFK. Tylko musisz być elastyczna w terminach  🙂
Dzieki, polubilam , super stronka 😉
3300 zł to sporo. Również polecam fly4free, tylko uwaga- bo promocje na bilety do USA rozchodzą się bardzo szybko. Polecam też popatrzeć połączenia z przesiadką w Londynie lub Paryżu. Też mogą wyjść taniej.
A jak wyglada sprawa z wiza? Dlugo sie czeka i jak dlugo jest wazna wiza?
Taka zwykła turystyczna (bodajże kategoria B1) to koszt $160, ja czekałam 3 dni. Dostałam na 10 lat, moja znajoma na 6, nie wiem dlaczego.
Aaa to luzik, ale troche droga , myslalam , ze mniej  😁 ale dzieki, mam troche czasu na zbieranie kasy
No droga 🤔
ashtray, B2 turystyczna, B1 służbowa 🙂
rosek0, czekać się nie czeka długo, co najwyżej można nie dostać 😉 albo mogą odmówić wpuszczenia Cię na granicy. Ja też mam na 10 lat, ale wśród moich znajomych część osób dostało na rok - i to przez dwa lata pod rząd. W moich obserwacji wynika, że najczęściej odrzucają studentów, ludzi dorosłych na utrzymaniu rodziców, no i bezrobotnych - ale to raczej odpad 100%.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się