Kupno konia

Co do konia ,to zależy jakiego. Są konie wstępnie zrobione z którymi się łatwo pracuje i konie surowe a do tego trudne. Koń koniowi nie równy. A co do zakupu , to wszystko zalezy co chcesz robić . Jak chcesz wchodzić w sport to powinnaś się skupić na doświadczonym koniu żeby skupić się na jeździe a nie na robieniu konia , co wcale nie musi ci się udac .! 😉
Z drugiej strony kujka to też zależy.. Jeśli Dramuta kupiłaby młodego konia, wszystko byłoby dokładnie przemyślane i przeanalizowane z trenerką (pod warunkiem, że jest to dobra trenerka) to dlaczego nie? Jeśli nie zostałaby z tym sama, miała nad sobą osobę, która ją i konia poprowadzi we właściwych kierunku. 😉
Musisz przemyśleć czego naprawdę chcesz. Musisz też wziąć pod uwagę to, że kupienie młodego konia to tak naprawdę loteria. Po profesorze wiesz czego możesz się spodziewać. Młody może fajnie skakać w korytarzu, mieć predyspozycje a podczas nauki skoków okażę się, że totalnie się do tego nie nadaje i pozostanie tylko żal. 😉
Dramuta12, zacznijmy od tego, że młode konie wcale nie są tanie. Tylko pozornie są tańsze. Koszt porządnego wyszkolenia wierzchowca jest bardzo wysoki, a z najstaranniej wybieranych, powiedzmy - co drugi się sprawdzi. Czyli ponosi się duże ryzyko.
Wszystkie treningi, wszystkie konieczne zawody (opłaty, transport, kwaterunek...), młody koń się rozrasta - jedno siodło, drugie...
Wystarczy forum, żeby zorientować się jakie koszta ponieśli ci, którzy przyjęli taką opcję - że sobie zrobią młodego i będzie super.
Do tego dochodzi "zamrażarka" na kilka lat, do tego "opłata" utraty poprawności stylu (użerając się z młodym, zawsze jest trochę użerania, może zyskuje się skuteczność, ale traci elegancję i swobodę)...
Młody jest dobrą opcją tylko wtedy, gdy dojrzałych koni tej klasy po prostu NIE MA (albo duża różnica zer w portfelu, przed zerami musi coś być 😉). Jest też budżetową opcją, gdy ktoś nie ma ambicji sportowych, z założeniem, że ten koń nigdy nie będzie dobrze wyszkolony, a w związku z tym jego użytkownik będzie do końca jeździł Wyłącznie dla "przyjemności" - sport uczestnictwa, nawet pucharki mogą odpadać, cieszymy się, że wzięliśmy udział.
Ewentualnie, ale to trzeba dobrze kombinować i także mieć możliwości: kupić młodego, podrobić, sprzedać, kupić droższego, podrobić, sprzedać... aż uzbiera się na takiego, jak potrzebny (czyli opcja kupić kartofel, obrać, ugotować, sprzedać itd... a potem odziedziczyć spadek :lol🙂
Na całym świecie koszt wyszkolenia konia jest oczywistością, i jest doliczany do ceny zwierzęcia. 9-latki chodzące odpowiednie konkursy nijak nie są tańsze niż 5-latki (podobnej klasy konie). Tylko u nas nie 🙁
Dlatego... warto z tego korzystać. Skoro jakimś cudem można kupić za naście tysięcy konia, który przeniesie przez 8 N-ek...
Darmuta że się tak spytam, na jakim poziomie jeździeckim jesteś? Bo o ile pamiętam zdjęcia jakie kiedyś wstawiałaś (mówię o tych z przed paru miesięcy) to ja cię nijak nie widzę na młodym koniu. Ja naprawdę nie wiem po co ludzi chcą sobie utrudniać? Na cholerę kupować sobie młodego konia, który nic nie umie, który nie wiadomo jak będzie się zachowywał, na którego trzeba będzie poczekać zanim osiągnie odpowiedni wiek do startów, żeby mieć satysfakcję?

Żaden trener którego znam, NIGDY nie polecał osobie która nie ma doświadczenia kupno młodego konia.

Oczywiście dochodzą względy finansowe, ale serio, jak się policzy koszty treningów, utrzymanie konia zanim będzie się nadawał do pracy, to nie wiem czy to nie wyjdzie na równi. 
Tylko że ksozt treningów przy młodym i doświadczonym koniu jest taki sam.
Powiedzmy 1000 pln miesięcznie za pakiet.
Można kupić młodego konia, ale już zajeżdżonego - takiego żeby go wypróbować. Wtedy wiesz co Cię czeka, bo zepsujesz to na własne życzenie.

Ludzie nie kupują chętnie profesorów, bo często mają one bardzo dobrze opanowane "stopowanie ".
Na pewno są konie fajnie zrobione, bez nawyków, ale trudno o takie, bo zazwyczaj każdy ma "coś", a jak nie ma "coś" to cena wówczas jest adekwatna = wysoka.


Halo - Osobie bez doświadczenia dajesz radę podrabiania koni i handlu. 🤬 🤣 Domyslam śię że jako osoba doświadczona robisz to na codzień i kąpiesz się w kasie .  😁 Bo ja znam takie osoby ,nawet względnie młode ( dwadzieścia parę lat ) ale jeśli chodzi o wiedzę , umiejętności i dośwwiaczenie to niejeden czterdzietstolatek mógłby im pozazdrościć . 😉 Do tego trzeba mieć mega umiejętności i doświadczenie inaczej życia ci zabraknie i gówno zdziałasz.  😉

Ludzie którzy chcą się uczyć jeździć konno najpierw powinni mieć się od kogo uczyć ( trener ) a potem z kim uczyć ( doświadczony koń ) i na tym koniec. Reszta to bujdy na resorach !  😉
I nie chodzi mi o jakiegoś zciuchranego trupa który ma jak w wątku o skokach miarkę w oku że 90cm skacze a 95 cm już nie ,tylko normalnego konia na którym można sobie spokojnie podróżować chociaż te N-ki  🙄
Perlica, ale że niby jak? Kupujesz konia gotowego i zaczynasz startować sobie P i N. Kupujesz konia młodego i zaczynasz startować kiedy? za 2-3 lata?  O ile po drodze konia nie zepsujesz i siebie nie nauczysz złych rzeczy. Przypominam że mówimy tu o osobach słabo jeżdżących. Czyli sobie te 1000zł za treningi pomnóż przez okres po którym młody koń będzie na poziomie profesora.


Perlica, ale że niby jak? Kupujesz konia gotowego i zaczynasz startować sobie P i N. Kupujesz konia młodego i zaczynasz startować kiedy? za 2-3 lata?  O ile po drodze konia nie zepsujesz i siebie nie nauczysz złych rzeczy. Przypominam że mówimy tu o osobach słabo jeżdżących. Czyli sobie te 1000zł za treningi pomnóż przez okres w którym młody koń będzie na poziomie profesora.


Czyli ,lekko licząc 20-30 tyś zł przez 2 lata + kupno konia i 0 gwaramcji że coś z tego wyjdzie  😁 Z praktyki , jak osoba zielona , to może konia nie popsuje ale wydłuży okres kiedy będzzie użytkować konia zgodnie z tym co by sobie życzyła , czyli koszty jeszcze urosną . Z ekonomicznego punktu widzenia to nie ma żadnego sensu . 😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 czerwca 2015 19:09
Perlica, przez pierwsze N i C przeniesie Cię profesor. W drugą stronę, to Ty nie umiejąc, musisz jeszcze pomóc młodemu, niedoświadczonemu zwierzakowi. I nie zabić w nim chęci skakania... Pomnóż to sobie przez pieniążka.
Ale kupując profesora też nie jest powiedziane, że czegoś nie popsujemy  🤣 Jednak znacznie trudniej popsuć starszego doświadczonego konia od młodzika, z którym cokolwiek trzeba przepracować żeby móc zepsuć  🏇
Ale kupując profesora też nie jest powiedziane, że czegoś nie popsujemy  :lol:


Po to mamy trenerów, 😉 Zwłaszcza młodzi i niedoświadczeni zawodnicy  😎
Gillian   four letter word
07 czerwca 2015 20:25
Dramuta a ta gniada na której jeździsz? Nie chcesz jej kupić skoro się znacie?
Patrząc matematycznie macie rację oczywiście.
Tylko żeby kupić tego profesora to trzeba tą kasę całą wyłożyć od razu, a 4-5 latka moża sobie jakoś tam jeździć L i dopiero za np. 3 lata N.
To miałam na myśli.

Nie mówię, że tak lepiej, wiadomo,że lepiej siadać na profesora.


Ja piszę na podstawie doświadczeń osób, które jeżdżą dobrze i próbowały konie od dobrych zawodników, miały na próbę pod okiem trenera/zawodnika i kończyło się na tym,że zazwyczaj te konie "coś" kombinowały, bo miały swoje nawyki.

Smok10, a jak kupi młodego konia to trener magicznie znika?  👀
Żeby nie było, ja też doradzam kupić konia profesora ;P
MKowalska, nie, nie znika, tylko nie jest w stanie uczyć jeźdźca i konia w tym samym czasie.

Perlica, to widocznie jeźdźcy słabi byli. Konie od dobrych zawodników to z reguły konie na duże rzeczy. A takie konie, żeby miały odwagę skakac takie wagony to często i gęsto ani łatwe ani normalne nie są 😉
U nas większość osób kupiła sobie konie, który przynajmniej P chodziły. Konie już obskakane, mające jakieś doświadczenie, gdzie wiadomo jak się zachowują na parkurze, jak skaczą, jaki mają charakter. I jeśli potem plany były ambitniejsze niż koń pozwalał, po paru latach zostawały sprzedawane i kupowane były lepsze konie.
Szczerze mówiąc,  to ja sama,  mimo ponad 20 letniego  stażu  jeździeckiego i regularnych startów  na poziomie 130/135  miałam  pietra  kupować  młodziaka, wcale  nie  byłam  pewna,  czy dam  radę.  I gdyby  nie trenerka,  na pewno  miałabym  problemy.  Co do finansów,  ja w młodego  wkładam  dużo  więcej  kasy niż w starszego  (regularne treningi  plus  bardzo regularne  starty  to kupa  kasy ).
xxagaxx, ale ja nie namawiam żeby młodziaka kupować 🙂 zgadzam się z tym co piszesz 🙂

P.S. Z tymi zawodnikami to rożnie bywa 🙂 czasem maja osobliwe style jazdy lub nie zawsze pracują ujezdzeniowo ( tak) i bywa potem roznie jak wsiada dobrze jezdzaca juniorka, a tu koń nie bardzo wie co to skrócenie 🙂
xxagaxx, ale ja nie namawiam żeby młodziaka kupować 🙂 zgadzam się z tym co piszesz 🙂

P.S. Z tymi zawodnikami to rożnie bywa 🙂 czasem maja osobliwe style jazdy lub nie zawsze pracują ujezdzeniowo ( tak) i bywa potem roznie jak wsiada dobrze jezdzaca juniorka, a tu koń nie bardzo wie co to skrócenie 🙂


Bajki . Dzisiaj żeby jeździć i wygrywać to musisz mieć konia ujeżdżonego jak w cyrku  😉
Może zacznę od tego, że już dość długo jeżdżę na młodym koniu (właśnie gniada). A jak zaczynałam z nią w zeszłym roku to jakoś, względnie od chcenia/niechcenia, robiła przejścia i czasami w narożnikach nie wjeżdżała w ścianę 😂. Choć nie ukrywam, że zdecydowałam się na nią ze względu na jej piękne oczka, no i może trochę na pochodzenie. 😁 Ale to też nie był jakiś koń-wariat, do przodu fajna klacz, ale nie wariat.
Wcześniej jeździłam kilka miesięcy na profesorze trenerki. Gdy zaczynałam u niej jeździć nie ogarniałam nawet co to półparada, byłam taką sweet quniarką, zaklinaczką itp. 😁 U niej poziom mojej jazdy i świadomości jeździeckiej znacznie się podniósł. Później edukowała mnie na gniadej. Teraz kobyłka jest całkiem fajna do jazdy, mimo że dopiero w tym roku zaczęłam zwracać uwagę na przepuszczalność i inne "pierdoły". Gdyby właściciel nie chciał za nią takiej dosyć wygórowanej ceny, to z pewnością bym ją nabyła. Zdecydowanie mój typ konia i do jazdy, i z wyglądu. Ale w życiu niestety nie zawsze ma się co się chce. 😉

Dlatego jeśli już miałabym się rozglądać to za przynajmniej wstępnie zajeżdżonym młodym. Lubię konie uczyć (jak na mój poziom umiejętności uczenia konia) o ile nie są jakieś trzepnięte. Ale kiedy na takim, powiedzmy, pięciolatku pojadę to nieszczęsne P czy N? Chociaż ze  mnie i tak sportowiec nie jest i raczej wyżej nie będę się pchała.

edit. dopisek
Dramuta12, dam Ci przykład  mojego.  Kupiony  w kwietniu  zeszłego  roku  w wieku  4 lat. Dwa razy  szedł  mini  LL i LL jak go kupowałam.  Ja pierwszą  L jechałam  jakoś  w sierpniu.  Pierwszą  P jakoś  pod koniec  sezonu  halowego  (marzec? ). Szedł  już  P1. N planujemy  na sezon halowy.
Smok10, czy ja pisałam coś o wygrywaniu?
Przeczytaj uważnie.
Są zawodnicy świetni i beznadziejni.
Jedne konie działają na przyciski, a inne nie. Każdy zawodowiec ma swój styl i swoje metody.
anai, tylko pamiętajmy o tym, że jesteś o wieele bardziej doświadczona niż ja. :kwiatek: Mimo, że będę jeździć z trenerką, to te postępy będą jednak wolniejsze. Zwłaszcza, że ja mało doświadczona na samym parkurze. Z kolei profesor mnie nauczy, będę musiała pilnować raczej tylko siebie. Tylko, że koń jeżdżony przez kilka lat przez inną osobę zawsze inaczej chodzi i trudniej trochę się dostosować. Na pewno na początku. I weź tu mi dogódź. 😵
Jak to właściwie jest z tym TUV'em? Jeśli wyjdą jakieś odpryski, ogólnie nic dobrego, to kto zazwyczaj ponosi koszta? Potencjalny kupujący czy właściciel, a może na pół? Bo w sumie planuje kupno jakiegoś konia kiedyś tam(rozglądam się, bez pośpiechu) i zastanawiam się, czy jakbym zleciła wetowi TUV to mogłabym wyniki zabrać, oprawić sobie w ramkę jako przestrogę i zacząć jeździć na krześle.
Dramuta12, 13 lat temu kupiłam  Dina,  mając  za sobą  aż  jeden  start w N na innym  koniu. Dino miał  6 lat  i chodził  Lki.  W dwa lata zrobiliśmy  II klasę  i doszliśmy  do poziomu  dobrego  C. Nie miałam  wtedy  doświadczenia,  za to trener miał 😉  Co nie zmienia faktu,  że  naprawdę  fajnie  jest mieć  możliwość  uczenia się na doświadczonym koniu. To dużo  daje.
Dramuta12, a młode konie to niby wszystkie chodzą tak samo? Ja naprawde nie rozumiem "dostosowywania". Każdy kon jest teoche inny. Ale jesli jest poprawnie ujezdzony to wsiadasz i jedziesz. Wiadomo, potrzeba chwile czasu żeby się zgrać, ale to nie ma znaczenia czy kon ma lat naście czy ledwie kilka. Młody koń jeszcze sie potrafi 10 razy zmienić podczas pracy (chować się, łapać za rękę, rolowac sie, iść do przodu, zamulać) więc do KAŻDEGO konia należy się przyzwyczaić.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 czerwca 2015 08:21
Dramuta12, czy to jest jedyny młody kon na jakim jezdzilas?
Windziakowa, koszty TUV ponosi kupujący
Inaczej hodowcy by zbankrutowali - wystarczy, ze zgłosiłoby się 10 kupców z własnym lekwetem i niejednokrotnie koszt badań byłby wyższy niż wartość konia.
Dramuta12, ja też myślałam, że koń będzie chodził "pode mnie" jak będę praktycznie tylko ja na nim jeździć. Za cholerę nie chce 😁
Nie kupuj młodziaka, czasem więcej szarpania się z takim niż jest to warte, bo nie wiesz na co trafisz. Kup konia 7, 8, 9 letniego, nie jest stary, ale już w głowie więcej ułożone, często już trochę naskakane na parkurach. I więcej wybaczy w razie czego.
Smok10, ty chyba nie jesteś specjalnie lotny, może smok bez skrzydeł?
Gdzie ja polecam nabywanie młodego? Przecież specjalnie odwołałam się do "snu Rockefellera", żeby podkreślić co o tym myślę.
Skoro szkolenie młodych koni nie jest w PL opłacalne (oprócz koni, którym znajdzie się nabywcę za granicą, za cenę pokrywającą wszystkie koszta wyszkolenia), to po co jeszcze poruszać kwestię umiejętności?
Młodym koniem młoda (jeździecko) osoba może się zajmować pod 2 warunkami: że to nie jest jej koń, że jest dobry codzienny nadzór trenerski. Wtedy ma taki "zysk", że jeździ/startuje i nie płaci, ani jej nie płacą (czasem płacą, ale niedużo). A "straty" takie: nie wiadomo, czy ten nadzór faktycznie jest dobry, nadal można nabierać szkodliwych manier, popełnia po drodze błędy nie bez szkody dla konia, nie ma nic do powiedzenia nt. konia, i na bank będą łzy.
W przypadku własnego młodego konia są wszystkie wady, nie ma żadnej zalety (koszta).

_Gaga, coraz częściej pojawia się obyczaj, że jeśli TUV zły to połowę kosztów ponosi sprzedający.
Wybacz halo , ale twoje metafory i parafrazy oraz kod jakiego używasz są dla mnie tak samo zrozumiałe jak manuskrypt Woynicza . 😁

Nie dziwota że obecnie ludzie wolą handlować końmi za granicę , bo tam ani się nikt nie targuje ani nie jęczy że za młodego dobrze zrobionego konia do sportu trzeba położyć 10 czy 20 tyś euro . Koń i robota kosztują i trzeba za nią zapłacić . Ale spoko , dojdziemy i do tego.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się