Kupno konia

OlaZabka00, bardziej chodzi o To, że krzywdząco wypowiadasz się o stadninie z tradycjami. Bo to , że pracownik nie wyprowadził ci konia jest dbaniem o bezpieczeństwo koni wg mnie.
MATRIX69, ja zawsze kupowałam tylko 3 latki ze stadnin  i tuv nie robiłam, oglądałam tylko na pastwisku  w grupie, w trawie lub błocie lub metrowym śniegu. Pracownik mi gonił konie żeby zobaczyć czy nie kulawy i  tyle, bo ceny atrakcyjne to tuv nie robiłam.
Jak się zdecydujesz na konia i chcesz kupić to możesz zrobić tuv, wtedy na zastrzyku oczywiście.
Ostatniego mojego teraz już 7latka  kupiłam w Prudniku i on już był zaboksowany, bo po kastracji, więc miał kontakt z ludźmi, ale próby zginania zadu nawet na zastrzyku było bardzo trudno zrobić. Nie każdy wet by się podjął trzymać zgięty zad minutę u takiego dzikusa  😉
Perlica
Wypowiadam się "krzywdząco", bo takie wrażenie na mnie zrobili.
A ono się pogłębiło tym bardziej gdy odwiedziłam Prudnik, i zobaczyłam, że może być "normalnie".
Dodatkowo podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej zostałam zapewniona, że się da obejrzeć konia. Przy padokach poczułam się lekko mówiąc oszukana, ponieważ zapewnienia były inne co do możliwości obejrzenia konia.
Jeżeli by mi powiedziano, że mogę zobaczyć sobie młode konie biegające po padoku, bez możliwości dotknięcia czy czegokolwiek, to powiedziałabym dziękuję - czyli ucieka nam potencjalny klient.

A zobaczenie konia na czymś innym niż trawa po nadgarstki, było to dla mnie ważne, bo tak jak pisze MATRIX69 na temat badań,
chciałabym chociaż cokolwiek wykluczyć. Dodatkowo chciałam zabrać weta - koszty około 600zł (dojazd + oglądnięcie).
Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo co on mógłby zobaczyć?

Ostatecznie i tak klaczy nie kupiliśmy ze względu na podejrzenie kulawizny i krzywe kopyta.
No ale nie można było tego potwierdzić w 100% na padoku. Wolałam się nie pchać na niepewny grunt na samym starcie.
A w klinice dopłata do kontuzji badających? Czy postój przez miesiąc z cywilizowaniem? 😉

Myślę, że w klinice sobie z takim młodziakiem z łąki poradzą, skoro takie konie przyjeżdżają do klinik na kastrację z zagojeniem. Pewnie się dopłaca za takiego trudniejszego pacjenta, było by to logiczne. Zresztą taki koń ze stadniny jakoś musiał być wcześniej szczepiony i odrobaczany, kopyta objechane 2 razy do roku też pewnie miał 😉 opisany i zaczipowany. Więc jakiś tam kontakt z człowiekiem był.
Właściciel stajni gdzie trzymam konie w zeszłym roku kupił w pęczku cztery ogierki trzy letnie, w dużej znanej stadninie na Śląsku. Konie od razu pojechały pod Poznań do kliniki na badania i kastrację z zagojeniem. Gdyby któryś nie przeszedł badań to mógł zostać zwrócony. Do nas na łąkę konie przyjechały jako surowe wałachy, następnie poszły w zajazdkę a dziś to już całkiem fajne konie wierzchowe. Ciekwa po prostu jestem czy funkcjonuje takie rozwiązanie gdy nie możemy w pełni sprawdzić konia przed kupnem czy to raczej był wyjątek.
Są hodowcy, którzy aż do 3-latka nie dotykają kopyt, i konie wbrew pozorom bardzo dobrze na tym wychodzą - oczywiście pod warunkiem, że są ku temu warunki, a konie spędzają dużo czasu przemieszczając się po różnych podłożach, w tym tych kamienistych i twardych. Mój koń pochodzi z takiego chowu i kopytom naprawdę nie można wiele zarzucić. Szczerze mówiąc ma jedne z lepszych, jakie widziałam.
OlaZabka00 owszem, powinni byli Cię uprzedzić, że nie dasz rady zobaczyć nic więcej, niż konie w stadzie na łące. Ale tak między Bogiem a prawdą - jeśli masz na 3-latka budżet 10 k (czyli kwotę poniżej kosztów wyhodowania i chowu do tego czasu) i jeszcze żądasz konia ułożonego na tyle, żeby można było mu bez problemu zrobić mu badanie kliniczne, to coś tu nie gra, i to mocno.
Jeśli od początku wiadomo, że dany egzemplarz przyniesie stratę, to po co w niego inwestować więcej pieniędzy?
lillid
Ja nie mówię o żadnym badaniu klinicznym.
Chciałam żeby wet ewentualnie, ocenił z wyglądu budowę i to jak koń się rusza. Czy na uwiązie czy luzem na padoku/ biegalni.
Nie dajmy się zwariować, że w miarę dobrego surowego konia nie da się kupić za 10 000zł.
Ja nie oczekuję, że te konie będą miały w rodowodach same "Z" czy jakieś światowej klasy czempionów.
Uważam, także że da się kupić dobrego młodego konia do tej kwoty, znam parę takich osób.
Nawet w ubiegłym tygodniu znajomy kupił konia 3,5 letniego za 7 500 zł. Da się.
Rozumiem, że nie ma możliwość aby za tę cenę koń był zdrowy, miał wybitny rodowód i umiał skakać na rzęsach.
Jednakże, jest to dla mnie dziwne podejście, że należy "dopłacić" 10 000 aby koń Cię nie zabił przy oglądaniu oraz 10 000 za to żeby się dał dotknąć.
Jak osoba sprzedająca konia (z normalnym przeciętnym rodowodem) w wieku 3 lat chciałaby za niego 30 000 zł, zostałaby parę razy sprowadzona na ziemię, to nie wyskoczyłaby kolejny raz z taką ceną.
To od kupującego zależy czy dany koń zostanie kupiony za taką czy inną cenę.
Ja rozumiem, że hodowla droga sprawa, ale nie popadajmy w paranoje. Za młodego konia dałabym 30 000 ale z wybitnym rodowodem.
Wydaje mi się też, że osoby sprzedające konie, widząc że kupujący godzą się bez żadnego słowa "ale" na ich ceny, za każdym razem chcą więcej i tak "sztucznie" podnosi się cenę koni.
OlaZabka00, problem jest taki, ze przeciętny koszt "wyprodukowania" trzylatka to kwota dużo większa niż 7,5 tysiąca. Są osoby, które za tyle sprzedają konie, można kupić nawet taniej. Ale jest to poniżej kosztów "produkcji". Jeśli ktoś sie zajmuje profesjonalnie hodowla to żeby miec z tego cokolwiek, młody koń powinien kosztować minimum 25 tysięcy. przynajmniej takie mam info z hodowli w moim regionie
vanille
Zdaję sobie sprawę z tego, że hodowla jest droga, zresztą tak jak i same jeździectwo.
Ale zazwyczaj to się właśnie nie zwraca. Z tego powodu też zazwyczaj ośrodki które hodują konie mają jakieś dodatkowe źródło dochodów.
Czy to hodowla krów, produkcja mleka czy wystawianie koni w zawodach.
Czy Ty sama osobiście kupiłabyś młodego 3 letniego konia za 30 tysięcy bez super pochodzenia?

z tym super pochodzeniem to jest tak, że czasami tylko ono jest super, jak czytam te wszystkie kwiatki typu "wybitny skoczek" "super ruch""top,top,top" a potem otwieram filmik, to przecieram oczy ze zdziwienia, i mam ochotę zapytać się, czy na pewno aby to ten 🙄
Katrzyna K
O to też mi właśnie chodzi 🙂
Ludzie czasem uwierzą we wszystko co jest napisane bez żadnego "ale" i godzą się na bajońskie sumy.
Koń miał być super wybitny skokowiec, a tu i krzyżaczka nie przeskoczy w domu 😉
Potem osoby sprzedające myślą że wszyscy to jelenie 😀
OlaZabka00 sęk w tym, że hodowla to nie jest zabawa ani hobby, tylko biznes - a biznes ma przynosić zysk.
Sam koszt chowu konia do 3-latka bez oszczędzania na paszy to będzie jakieś 15 tys - gdzie krycie, prowadzenie ciąży, żarcie dla klaczy, kowal, personel?
Poniżej kosztów wyhodowania sprzedaje się wypadki przy pracy, a te były, są i będą - i te hodowca też musi sobie zamortyzować wyceniając wyżej "udany" narybek.
Bardzo dobrze, że rynek kupującego się definitywnie kończy - nic tak nie rujnuje hodowli jak cenowe dyktando potencjalnych kupców, bo dobrego konia nie da się tanio wyhodować.
Za dobre praktyki trzeba zapłacić. Wypadałoby też wiedzieć, ile te dobre praktyki kosztują, jeśli się ich wymaga. Na szczęście coraz więcej ludzi to wie i nagle się okazuje, że takie konie da się w Polsce kupić - a jeszcze parę lat temu trzeba było po nie jechać, i to daleko.
Co do kosztów, jakie ponosi hodowca, by koń "dał się dotknąć" - do tego potrzebni są nie "pasjonaci" ani dziewczynki z letnich obozów, tylko profesjonaliści. I tym - o zgrozo! - znowu trzeba zapłacić.
Hodowle koni przeważnie są tylko i wyłącznie hodowlami koni, ponieważ hodowla wymaga kompletnie innego zaplecza, niż ośrodek jeździecki (i tak powinny być!) - nie ma zatem opcji dywersyfikacji zysków.

A co do pytania o "przeciętnego konia za 30 tys." - po pierwsze, to kupujesz konia, nie papier. Płacisz za zdrowie, budowę i predyspozycje, a tu jakość chowu gra OGROMNĄ rolę. Po topowych ogierach też rodzą się pokraki, tylko rzadziej, a trup trupem będzie, nie ważne, czy Z, KWPN czy sp. I tak, zapłaciłabym. Teraz nawet małopolaki wyhodowane z głową chodzą za takie pieniądze.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
10 lutego 2019 15:54
Jeszcze dodam, że stadniny w wieku poniżej zajazdki sprzedają właśnie tzw. odpady hodowlane. Te które rokują na porządne konie, czy to użytkowe, czy hodowlane są w odpowiednim wieku brane do stajni boksowej i "ogarniane", zajeżdżane. Te maluchy sprzedawane przed przeglądem, nie będą w żaden sposób przygotowywane, bo nie opłaca się w nie pracy i tym samym pieniędzy pakować, kiedy wiadomo, że pójdą właśnie za takie minimalne kwoty. Stąd też sprzedaż w takim młodym wieku, bo nie opłaca się ich trzymać dłużej.
Zresztą taki koń ze stadniny jakoś musiał być wcześniej szczepiony i odrobaczany, kopyta objechane 2 razy do roku też pewnie miał 😉 opisany i zaczipowany. Więc jakiś tam kontakt z człowiekiem był.
W poskromie wszystko szło, przynajmniej tam gdzie byłam. Taśmowo, przepędzane były i pojedynczo do poskromu. Kilka sekund i po szczepieniu, czy czipowaniu. Kowal też w poskromie ze 2 razy w roku.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
10 lutego 2019 16:09

Cena różniła się, bo w Prudniku konie były po 8 000 - 12 000, a w Walewicach 3 000 - 5 000 zł.


Chyba sama odpowiedziałaś sobie na pytanie 😉
Każdy ma prawo do własnego zdania i przekonań.
Ja nadal uważam, że np. 30 tysięcy za 3 letniego konia z normalnym pochodzeniem to rozbój w biały dzień 😉
OlaZabka00 szukałam niedawno konia i po tym tak śmiechem żartem mówię, że 3latek do 10 tys. to koń kulawy na więcej niż 1 nogę 😉, powyżej 10, może być jedna + często problemy behawioralne, a były i kwiatki typu "3 latek, surowy, już wychodzi na wybiegi".
Kupiłam konia trochę poniżej sumy, którą mówisz, że to rozbój w biały dzień, a mój wet stwierdził, że jak za zdrowego konia (co sam sprawdzał) to okazja i brać.
Jasne, widziałam w cenie 12 tys. i zajeżdżone 3 latki - ja nawet chciałam jechać oglądać, mąż mówił, że koń do jazdy za rok, bo kopyta tak zwalone, że trzeba by go puścic na łąkę i dobrze rozczyszczać. I wychodzi cena wyższa niż ta, którą dałam za zdrowego konia. Zwyczajnie - nie opłacało mi się to 🙂. Już nie wnikam w inne wady, podaję "najprostszą".
Ale tak dla laika - koń jak koń, chodzi, siodło ma, to po co przepłacać?
OlaZabka00, wszystko kwestia co uważasz za dobre pochodzenie. Jeżeli młody koń ma być: zdrowy, poprawnie zbudowany, z przyzwoitym ruchem, ogarnięty w podstawowych czynnościach, żywiony bez oszczędności, oraz regularnie "serwisowany" przez weta i kowala, to będzie kosztował 20-30 tys. I mówię tu koniu, który będzie się nadawał do ambitnej rekreacji/ małego sportu, nie żadna top fura. Koniowi za mniejsze pieniądze zawsze będzie czegoś brakowało. A to, czego i w jakim stopniu mu będzie brakować zależy od tego jak mało będzie kosztować. I tak jak pisze zembria, w cenie 3-5 tys to jest głównie odpad hodowlany, w który nikt nie zainwestuje czasu, ani pieniędzy, bo za tak małe pieniądze i tak znajdzie się kupiec. Z drugiej strony rozumiem też Twoje zdenerwowanie, bo trochę nie miło oszukiwać klienta co do możliwości obejrzenia konia, niezależnie od ceny konia.
quantanamera

Cena różniła się, bo w Prudniku konie były po 8 000 - 12 000, a w Walewicach 3 000 - 5 000 zł.


Jeżeli kupujemy konia w wieku 3 lat za 10 tys zł to właściciela kosztuje to 2500 za rok minus koszt nasienia. Oczywiście te 10 tys zawiera zysk. Załóżmy że 2 tys
8 tys - 500zł za nasienie = 7500 czyli 7500: 48 = 156zł miesięcznie na wyżywienie konia, struganie, odrobaczenie, weterynarza, amortyzację pastwisk i stajni...
Wnioski wyciągnijcie sami
vanille
Zdaję sobie sprawę z tego, że hodowla jest droga, zresztą tak jak i same jeździectwo.
Ale zazwyczaj to się właśnie nie zwraca. Z tego powodu też zazwyczaj ośrodki które hodują konie mają jakieś dodatkowe źródło dochodów.
Czy to hodowla krów, produkcja mleka czy wystawianie koni w zawodach.
Czy Ty sama osobiście kupiłabyś młodego 3 letniego konia za 30 tysięcy bez super pochodzenia?


Hahaha, wystawianie koni w zawodach źródłem dochodu 🤣 To jest dopiero hobby i dlatego też sporo fajnych koni kiśnie gdzieś za krzakami i nigdy w życiu nie będą miały szansy być prawidłowo jeżdżonych i trenowanych.

Rozumiem, że te ośrodki zarabiające krowami Twoim zdaniem mają hodować konie po to, żeby dołożyć sobie straty? To może jednak tego nie robić i poprzestać tylko na krasulach i mleku, po co to dokładanie do koni? Przyjdzie taki czas, że koni z polskiej hodowli nie będzie i to właśnie przez takich "koniarzy", co to innym patrzą w portfel i odmawiają prawa do godnego życia. Jak się sprzedaje 3latka za 30tysięcy (rozbój w biały dzień!), to naprawdę w życiu otwiera się multum możliwości z tej finansowej rozpusty. Odliczając koszt żarcia, kowala i szczepień, a nie doliczając kosztów pracy (obsługi) ani kosztów stanówki i utrzymania konia to z takiego konia wyjdzie powalający zysk 10 złotych dziennie 🤣
OlaZabka00, to ja mam dla Ciebie propozycję - chodź do mnie pracować za taką cenę na trzy lata, może być i na pół etatu i może być tylko przy jednym koniu 🤣



30 tys złotych to trzeba zapłacić za przyzwoitego odsadka...  🙄 I dopóki myślenie prezentowane powyżej się nie zmieni to będziemy mieć w Polsce taki a nie inny poziom jeździectwa...

Hahaha, wystawianie koni w zawodach źródłem dochodu 🤣 To jest dopiero hobby i dlatego też sporo fajnych koni kiśnie gdzieś za krzakami i nigdy w życiu nie będą miały szansy być prawidłowo jeżdżonych i trenowanych.



No i bardzo się mylisz. Wielokrotnioe pokazywałem że spod naszych zawodników kupowane są konie za olbrzymie pieniądze. Trzeba  tylko współpracować z odpowiednimi zawodnikami którzy umieją te konie doprowadzić do wysokiego poziomu i wypromować  😉

Coraz więcej osób inwestuje w konie sportowe .  😉
Smok10, ok ale tu jest mowa o niezajezdzonych mlodziakach. Poslanie konia do sportu, czy na zaklad to juz duzo wieksza inwestycja niz odchowanie do 3 lat i ogarniecie w obsludze po drodze. Wiec musi to byc kon, ktory jeśli nie wydarzy sie kolka, kontuzja czy inny wypadek bedzie rokowal nie tylko na zwrot tych wiekszych kosztow ale i wiekszy zarobek. A potrzymanie do 5-6 lat konia ktory jako 3 latek sprzedaje sie za 5 tys to tylko samobójstwo finansowe.

OlaZabka00, jesli szukasz konia do tuptania to za takie pieniadze bywaja doplatowe mlp i wlkp, tylko patrz zeby bie przestaly zycia w komórce. Nic fajnego do sportu za tyle nie kupisz.

Qanta cos ciekawego u Wojsiatow? Moze byc na priv
Zgadza się , ja tyl;ko odpisałem na post quantanamery , ze to nie biznes. Jest biznes , tyle że tak jak w każdy inny , trezba zainwestować żeny zarobić i robić to z odpowienimi ludźmi żeby się nie poślizgnąć  😎
Smok10, my tu dyskutujemy o trzylatkach za 10 tysięcy. Na które ma zarobić tajemnicze wysyłanie innych koni do sportu albo sprzedaż krów 🤣

Oczywiście, że to biznes (poczytaj proszę, co powyżej pisałam) i to powinien być biznes pozwalający godnie z niego egzystować. I w wielu miejscach w PL to już się udaje, chociaż to zajebiście trudny kawałek chleba. I niestety przez takich krzykaczy o rozboju w biały dzień wielu hodowców nie ma z czego inwestować w sport i starty całkiem ciekawego materiału. Albo tnie koszty. Albo w ogóle sobie odpuszcza zabawę w konie.

OlaZabka00, to dawaj przykłady tych super koni po dychu od łba. Tylko konkretne - skoro musisz jeździć po stadninach i szukać, to jakoś ich nie obrodziło 😉
W ogóle to mnie nieźle rozbawia deklaracja "za super papier to można zapłacić". No faktycznie ma on szczególne znaczenie na przykład w kontekście wałacha 🤣 Jak wyżej napisała lillid, kupujesz konia, nie wpis do paszportu.

fabapi, rozbój w biały dzień 🤣 Przecież koń je trawę, a trawa jest za darmo. Obsługa do tego konia lata przy nim za friko z pasji. W dupach się ludziom poprzewracało, trzylatki to powinny iść w pakietach bierz pan jednego, drugi będzie gratis 🤣

karolina_, a już piszę 🙂
quantamera - dziękuję! Ja jako "młody" hodowca, bez lat tradycji, słynnego nazwiska, gotowej infrastruktury, dziadka milionera (dopisz co chcesz) tylko z latami zdobywanego doświadczenia i pasją, też się zastanawiam o co ludziom mianowicie chodzi, że 10000 za dobrego roczniaka (klacz), o dobrym rodowodzie, poprawnie zbudowaną i o dobrym ruchu, odchowaną na pastwiskach, zadbaną, dobrze żywioną, regularnie struganą i odrobaczaną, nauczoną chodzenia na uwiązie i podawania nóg to "rozbój w biały dzień". Naprawdę? Jeśli zarobiłabym na tym 2 /zł za godzinę pracy to byłoby super. Nie muszę chyba wspominać, że źródło utrzymania wówczas kompletnie inne. I dlaczego to robię? Głównie z pasji -- ale po cichu też wierzę, że co niektórzy zaczną doceniać pracę rzetelnych hodowców którzy nie oszczędzają na zdrowiu swoich zwierząt... i potem nie żałują.
OlaZabka00, zależy co rozumiesz przez super pochodzenie. W mojej opinii koń od dobrego hodowcy, który miał dobre warunki do rozwoju - pastwiska, dobre żarcie, dużo ruchu, opiekę weta, kowala jest wart takiej sumy, o jakiej tu rozmawiamy. Jeśli natomiast przez dobre pochodzenie rozumiemy tylko papier, no to już kwestia dyskusyjna ile taki koń jest warty, bo sam papier o niczym nie świadczy.

Oczywiście, da się kupić dobre konie do rekreacji za cenę mniejszą niż 30tysięcy. Da się w tej cenie kupić już konie ujeżdżone, doświadczone, gotowe żeby wsiadać i jechać (przynajmniej potuptać w trzech chodach). Ale to są najczęściej konie z drugiej lub kolejnej ręki, z jakąś przeszłością, po jakichś kontuzjach albo po prostu od jednego właściciela, który nie robi na koniach biznesu tylko chce znaleźć nowy dom dla swojego zwierzaka, czasem od ludzi, którym się po prostu z jakiegoś powodu spieszy i chcą sprzedać szybko. Różne są sytuacje, różne są okazje.
Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś na koniach zarabia, hoduje je, ma wypracowaną markę, wypuszcza fajne konie z dobrych, pewnych warunków to nie ma powodu, dla których miałby te konie sprzedawać za bezcen.

Jeśli Ty np. umiesz czesać włosy albo robić makijaż, to możesz koleżance w ramach przysługi zrobić fryzurę na wesele czy umalować na jakąś okazję. Nie biorąc za to kasy. Jak się rozkręcasz albo masz jakieś dobre kosmetyki, albo to znajoma znajomej, to być może weźmiesz jakąś symboliczną kwotę. Ale jeśli żyjesz z malowania, inwestujesz w sprzęt, musisz sobie opłacić składki, wyżywić rodzinę, w dodatku rozwijasz się, robisz kursy, inwestujesz w siebie, to jednak nie będziesz raczej pracować za bezcen tylko będziesz się cenić adekwatnie do własnych umiejętności. Moim zdaniem taka sama jest różnica między hodowcami a ludźmi, którzy mają na sprzedaż pojedyncze sztuki
Vanille, ten papier tez ma znaczenie bo jesli samo krycie kosztuje 6 tys zl nie liczac wysylki i weta to nikt nie sprzeda takiego konia za 10 tys chyba ze ma noz na gardle albo kon jest kompletnym odpadem.
karolina_, tak, zgadzam się. To było raczej odniesienie do tego wspomnianego 'dobrego pochodzenia' - bo nie bardzo wiedziałam co mam przez to rozumieć, albo właściwie co przez to rozumie OlaZabka00. Ja podałam za przykład sytuację, w której ktoś ma na sprzedaż konia, o którym w zasadzie nic nie wiemy poza tym,że właściciel macha nam przed oczami papierem, że to jakieś cudo. I że to jest już powód, żeby płacić za niego krocie. Sam papier nie jest powodem, bo papier może być pierwszą i ostatnią zaletą danego konia.
Ale oczywiście, jeśli koń jest z dobrej hodowli, zadbany, a w dodatku po jakimś uznanym ogierze, którego nasienie swoje kosztuje, to naturalnym jest, że cena będzie proporcjonalnie wyższa.
Mam wrażenie ze bardzo generalizujecie. Przeciez w Pl jest duzo niskobudżetowych koni na sprzedaż. Z pełnym, polskim papierem. Wystarczy zobaczyc w jakiej cenie sprzedaje sie konie półkrwi po sezonie wyścigowym.
Jezeli osoba kupująca takiego konia, chce sobie na nim poskakać do 120cm, to bez problemu zmieści sie w budzecie, a za kilka lat bedzie miała konia, w swoim mniemaniu, sportowego. One czesto sa zdrowe, sympatyczne i względnie zajeżdżone.
To jest wypadkowa , papieru  i konia właściwego. To nie jest tak że sprzedaje się konia dla samego papieru . Teraz koni z doskonałym pochodzeniem jest bardzo dużo , tyle ze musi on być zdrowy , z dobrą głową , techniką skoku . predyspozycjami a wszystko to musi być potwiedzone jego wynikami , wtedy koń kosztuje . A tak , to tylko jeden z wielu . Wiele dobrych koni ze wspaniałym pochodzeniem jest zepsutych i one też nie kosztują kroci pomimo że mogły by . Papier jest też wskazówką dla profesjonalisty czego można się spodziewać i jakie możliwości osiądnąc , pod warunkiem że koń jest pełnowartościowy i poszed w rodziców. To tak ja z Diamentami , nie wszystkie sa najwyższego sortu i stają się Brylantami  😉 Płaci się za Brylanty z certyfikatem . ( Papierem ) ,i czym większy Brylant tym droższy   😁
rtk, coś ci się pomyliło od dawna już półkrewki nie biegają na torze ,dlatego też ceny się zmieniły od tego czasu. Jak xo biegały we Wrocławiu  z większości polskich stadnin to ceny były inne.
Na tor przychodziły konie, które nie były przeznaczone na zakład czyli te gorsze, bo za rok treningu stadnina płaciła 3 tony owsa i to koniec, więc to im się opłacało bo roczne utrzymanie to wówczas był koszt ok 1000 pln, a że stadnina owies miała to koszt był 0pln.
Konie były dzikie całkiem, więc to był czysty interes, bo na torze konia ucywilizują, okują, odrobaczą i zajeżdżą i naskaczą ( te lepsze). Po sezonie konie były sprzedawane i wtedy mogły kosztować 15-20 bez problemu, bo to i tak był zysk.
Teraz czasy się zmieniły i nie ma już nic za darmo.
Przeczytałam, z uwagą Waszą dyskusję i powiem szczerze, że jestem odrobinkę przerażona. 🙂 Bardzo powoli przymierzam się do kupna konia, gdzieś za rok, dwa, trzy lata (zależy czy uda mi się coś fajnego wcześniej i na dłużej wydzierżawić) ale nie wiem czy po tym co przeczytałam tutaj będzie mnie na niego stać. 😉 Skoro 3 latki chodzą po 20-30 tys, to ile trzeba liczyć za spokojnego, zajeżdżonego konia profesora do ambitnej rekreacji/małego sportu (niekoniecznie takiego, który będzie skakał 2 m i tańczył czworoboki, ale takiego, co już coś potrafi i wspomoże średnio doświadczonego jeźdźca)? Takiego 10 -15 letniego? Bo widziałam ogłoszenia o takich koniach za np. 10 - 15 tys ale rozumiem, że mam zakładać, że takie koniki mają jakieś ukryte wady?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się