Kupno konia

kittajka, 13 lat to starszy koń? Ja myślałam, że w wiecie wieku....
Bera7, no na pewno nie jest to młody koń. Kwestia jeszcze do czego koń ma być używany, bo jak do hodowli, to wiek jest jak najbardziej ok. Zwłaszcza, że klacz miała już źrebaka. Natomiast jak koń ma iść pod siodło, to ja już bym się dobrze zastanowiła nad kupnem konia w tym wieku, tym bardziej, że koń pauzuje od kilku lat. Co innego gdyby koń był aktualnie w treningu.
13, 14 lat to szczyt formy konia.
Jeśli(!) ten koń jest w formie.
kittajka, widać ja mam inny pogląd.  wg mnie kilka miesięcy na odbudowę mięśni,  gimnastykę i odświeżenie pamięci i moze spokojne koń startować swoją klasę.  Znam konie po rocznej przerwie wracające do startów wyższej klasy 😉. A 13 letni zdrowy koń może spokojnie kolejne klasy robić przez co najmniej kolejne 5 lat, jeśli tylko ma możliwości ruchowe.
bera7, tylko wiesz, bez przyczyny się konia na łąki nie odstawia, a progresującej klaczy nie daje od tak - do rozrodu.
Nauczona doświadczeniami innych obiecałam sobie mocno, że "zdrowej" klaczy z łąk nie wezmę, żeby nie wiem co.
Po prostu wszystkie znane mi takie przypadki okazały się przypadkami okresowo nawracających kulawizn,
przyczyny tychże były niełatwe do znalezienia.
To jest bardzo frustrujące, bo nie wiadomo co jest, koń zdrowy - ledwo dojdziesz do jakiego takiego ładu pod siodłem - kuleje.
Próby diagnostyki, po drodze koń zdrowieje - i w koło macieju.
To już zdecydowanie lepiej brać takiego konia, któremu wiadomo co było/jest/bywa.
Bera7, ale cały czas nie wiemy jaka była przyczyna odstawienia. A zgadzam się z halo, że bez przyczyny nikt konia na łąki nie odstawia. Dodatkowo na zdjęciach widać, że koń był jeżdżony amatorsko, więc może się okazać, że oprócz wdrożenia do pracy, trzeba tego konia na nowo wyszkolić, o ile koń ma być do startów. No i jak sama piszesz, przy dobrych wiatrach zostaje około 5 lat startów, a to nie jest wcale tak dużo, dla sportowca. O ile oczywiście koń się nie popsuje po drodze. Natomiast jako klacz hodowlana mogłaby się jak najbardziej sprawdzić, zwłaszcza że miała już źrebię.
halo, kittajka, ale piszę od początku, że jak na ZDROWEGO, WYSZKOLONEGO konia to cena jest zaniżona. Więc albo koń ma poważny problem ze zdrowiem, a nie np. uszkodzone ścięgno, które się zregenerowało a czas wykorzystano na zaźrebienie.  halo, O tym samym cały czas 😉

kittajka, Koń 13 letni na tym poziomie, zdrowy, z dobrą głową kosztuje +/- 100 tys (jeszcze klacz z dobrym papierem). Biorąc pod uwagę konieczność odrobienia, brak perspektyw na więcej, koń może być świetnym koniem dla juniora, amatora, który będzie się uczył od dobrze zrobionego konia niech będzie połowę wartości czyli 40-50 tys. I jeśli byłaby w pełni zdrowa to wg mnie byłaby cena adekwatna za 13 letnią klacz klasy C ZDROWĄ. Życie uczy, że okazje cenowe zwykle okazjami nie są. Pół biedy kiedy dokładnie wiesz DLACZEGO koń jest w takiej a nie innej cenie. Gorzej kiedy opowiadane są bajki, a cierpi na tym koń, bo są przed nim stawiane wymagania jak dla zdrowego konia.
Jeszcze stricte a propos ceny. 20 tys. za konia profesora na mocne P, N w porywach do C, w kwiecie wieku (te 10-14 lat), względnie zdrowego, jeszcze za kobyłę z pochodzeniem, to zaniżona cena.
Sęk w tym, że ten koń tych warunków nie spełnia. bera7 nie mam pojęcia, jak można konia po latach roztrenowania zrobić do C w kilka miesięcy - coś, co u młodego konia trwa ok. 3 lata...
Ale nawet przy założeniu, że potrwa to pół roku, przez ten czas lecą koszty utrzymania, trenera, dodatkowego żarcia i suplementacji. W te pół roku amator dołoży najbiedniej 13-15 tyś, bez gwarancji powodzenia.
40-50 tyś - jak najbardziej tak, ale za konia, który chodzi i jest w miarę gotowym produktem w momencie sprzedaży. 100 tyś + to już za konie w treningu, które regularnie startują.

Poza tym koń po wyleczonym urazie, wdrożony do pracy, który wrócił do treningu, to dla mnie jest koń ZDROWY. Czy naprawdę każda rzecz z dowolnie odległej przeszłości dyskwalifikuje konie z bycia zdrowymi? Perfekcyjnie zdrowe to kosztują 100 tyś, ale euro...
lillid, nie wiemy ile tego roztrenowania było. Koń, który ma wiedzę i raz zbudowane mięśnie łatwiej je odbuduje niż młody koń, który nie wie. Łatwiej jest odbudować mięśnie niż budować na nowo. To widać kiedy np. odstawimy konia na kilka miesięcy i wraca do pracy, i wystarcza kilka tygodni a kiedy zaczynamy pracę z młodym koniem i na ten efekt czekamy miesiącami. To też kwestia, że koń który był właściwie użytkowany będzie pamiętał jak używać mięśni. Ale to już off

Podsumowując dla mnie 20 tys za tego konia (wg opisu) to cena podejrzana. I gdybym była zainteresowana (bo ładna klacz z fajnym papierem) to zrobiłabym badania od ucha do ogona żeby sprawdzić czy nie ma przykrej niespodzianki.
Bera7, cena o której piszesz, to jak najbardziej, ale za konia który aktualnie chodzi tą C klase. No i jescze kwestia najważniejsza, na jakim poziomie chodził. Bo C klase można przejechać na 70%, ale i na 50. Klacz na zdjęciach może i elementy robi, ale czy ich wykonanie pozwoli na przejechanie tej C klasy z przyzwoitym wynikiem, to już bym polemizowała 😉
kittajka, w internecie nic nie ginie. MPJ 63,5%; 64,8%. Opisałam swój tok rozumowania 3 razy i 4 nie zamierzam 😉
bera7 zgadzam się z tym, że koniowi, który już raz był w formie, powrót do niej zajmie mniej czasu, niż koniowi, który nigdy w niej nie był. Pytanie, ile czasu koń był odstawiony od pracy.
To można wywnioskować z ogłoszenia - urodziła w marcu 2017, teraz wraca do roboty.
Teoretyzować można do woli, rynek to potem weryfikuje.
Różnica między koniem na kiedyś tam C za 20 i 50 tyś jest mniej więcej taka, jak między sprzedaniem a sprzedawaniem konia 😉
lillid, w necie jest info, że miała źrebaka w marcu 2018 r.  Ja oceniam wg cen rynkowych. Za 20 tys trudno znaleźć ZDROWEGO konia do rekreacji poniżej 15 lat. Po naście tysięcy chodzą surowe kobyły hodowlane. Dlatego trudno mi uwierzyć w tą cenę, za którą idzie zdrowy koń. Może jestem nieufna, ale wokół mnie same historie jak to koń do sportu szybko okazał się koniem destruktem. I to za większe pieniądze...
Może jest po prostu taka jebnięta jak moja...
Mam cuuuudowna kobyłę ( już rok) ale  w kilku szczególnych sytuacjach dostaje na głowę- np. gdy się grzeje, albo gdy konie obok są ściągane z padoku - wtedy jest amok.
Przez ten rok zaliczyliśmy już 4 kontuzje- wszystko z amoku najprawdopodobniej.
I co z tego, że ładna, fajnie się rusza itd. Do C klasy to ona się prędej zabije niż dojdzie...

Jedź, wsiądź i zobacz. A potem zrób dobry TUV.
w pierdoły typu "ona taka szywnijsza na lewo zawsze", albo "teraz tak glową rzuca bo muchy"- nie wierz. Jak jej sama nie będziesz mogła w 5 min na wędzidle oprzeć to znaczy, że realnie to jest koń kulawy, który głową kompensuje ból gdzie indziej, tyłko jak wiele Hanowerskich czołgów, po wszystkim przelezie w zegarmistrzowskim takcie.
kittajka, 5 lat Startów - to bardzo dużo. Startów od C w górę.
Nie można patrzeć, jakby taki koń był surowy.
Bo z surowym mamy tak:
Rok  ogarniania noszenia jeźdźca w równowadze.
Rok na znośnie odpowiedzi na pomoce i budowę (od niemal zera) "słusznych" mięśni..
Rok na wdrożenie w nieco trudniejsze starty.
I, zwykle, rok na "poślizgi".
Czyli w standardzie mamy 8 lat i znośne N.
Przy czym dla wielu koni to kres możliwości, z różnych przyczyn.
Potem ze dwa lata C-tek ew. łatwiejszych CC.
10 lat, jeśli się nic złego nie zadzieje - i koń może był Małej, potem Dużej rundy (ewentualnie).
No i postartuje właśnie te 5 lat, albo i mniej.
Bo to rozpiska na Intensywny trening (nie licząc kilku "mutantów" - ale tu z okresem startów Po dojrzałości może być różnie).
Zatem Zdrowy koń C-tkowy, 13-latek, po 2-3 latach odpoczynku, jeśli(!) zdrowy (w sensie - umożliwiający płynną pracę) - to koń cenny.
Halo, ja nie patrze na 13latka po przerwie jak na konia surowego. Natomiast nie byłabym tak optymistycznie nastawiona do wdrażania koni po długich przerwach. Nie zawsze udaje się wrócić do formy, a na to też trzeba poświęcić co najmniej kilka miesięcy, jeśli nie rok. Jak ktoś chciałby pojechać wyżej, to znowu powstanie dylemat, czy warto inwestować w dalsze szkolenie nie młodego już konia. W zasadzie jest to taka sama ruletka jak przy zakupie młodziaka. Ja zawsze trzymam się zasady, że młodziaki oceniam przede wszystkim na podstawie ich potencjału, zdrowia plus aktualnych umiejętności (dokładnie ta kolejność), a starsze (nie mylić ze stare) według ich aktualnych umiejętności oraz stanu zdrowia. Dlatego uważam, że cena klaczy z ogłoszenia jest odpowiednia. Wdrożenie do pracy albo się uda, albo nie. To już ryzyko i koszt kupującego. Natomiast w razie gdyby nie wyszło, zawsze zostaje nam klacz, którą możemy użyć do hodowli. 20 tys, to też nie tak mało za konia który pauzuje.
kittajka, oglądałaś ceny ostatnio. Rocznika można kupić za taką kasę.  Za trochę więcej surowego 3 latka. Dolicz do tego koszty utrzymania i treningu zanim pojedziesz C . Kilka miesięcy vs kilka lat. Poza tym nie każdy potrafi zrobić konia do C.
bera7, tylko wiesz, bez przyczyny się konia na łąki nie odstawia, a progresującej klaczy nie daje od tak - do rozrodu.
Nauczona doświadczeniami innych obiecałam sobie mocno, że "zdrowej" klaczy z łąk nie wezmę, żeby nie wiem co.
Po prostu wszystkie znane mi takie przypadki okazały się przypadkami okresowo nawracających kulawizn,
przyczyny tychże były niełatwe do znalezienia.
To jest bardzo frustrujące, bo nie wiadomo co jest, koń zdrowy - ledwo dojdziesz do jakiego takiego ładu pod siodłem - kuleje.
Próby diagnostyki, po drodze koń zdrowieje - i w koło macieju.
To już zdecydowanie lepiej brać takiego konia, któremu wiadomo co było/jest/bywa.


niestety widząc sytuacje wokół mnie to jest to 100% prawda, kto oddaje konia na łąki w szczycie formy? (jedyne przypadki zdrowych klaczy na źrebaki jakie znam: właściciel nie ma czasu/ ciąża) a tak to kulawizny czy problemy z głową
olga96, oczywiście, najprawdopodobniej była kontuzja lub zwyrodnienie. Pytanie czy taka, która dziś nie ma znaczenia czy wręcz przeciwnie.  Sama nabyłam kiedyś konia po kontuzji i po leczeniu,  wdrożeniu w pracę nie było śladu.  przeszedł TUV bez problemu i z tego co wiem dalej chodzi bez problemu.
Gdybym dziś miała podobną okazję 5 min bym się nie zastanawiała.
Dokładnie, dlatego nie ma co gdybać i wykluczać konia. Jechać, zobaczyć, przeprowadzić wywiad i zbadać 😉
bera7, oczywiście, że ceny są inne, ale razem z cenami wzrosła też jakość koni. W przypadku koni chodzących w sporcie poza umiejętnościami liczą się też wyniki, chyba że ktoś chce konia profesora żeby poduczyć sam siebie. W przypadku tej kobyły powrót do formy zajmie co najmniej kilka miesięcy, jak nie rok. No a to przecież kosztuje. Licząc koszty pensjonatu, paszy, suplementów, treningów, pasowania siodła, masaży itd, to trzeba będzie dołożyć 10-15 tys zł. Owszem, jak koń wróci do formy, to będzie więcej wart. Teraz to gdybanie i uważam, że cena jest naprawdę ok w przypadku tego konia.
Witam. Mam pytanie odnośnie rękojmi, może ktoś miał taki przypadek. Przyjaciółka w marcu sprzedała konia, koń był przebadany przez weta na koszt kupującego (próby zginania, ruch twarde-miękkie, oczy, rtg bodajże chyba 20zdj bo chcieli rozbudowane itd) i tak samo kupili go wiedząc o wszelkich wadach jakie koń ma. Umowa spisana szczegółowo, z załączeniem, że kupujący przebadał konia i  że w takim razie się zrzeka rękojmi i podpisali umowę bez problemu. Tylko teraz wyszła nie jasna sytuacja, w święta dostała telefon, że koń zakulał i że oskarżają ją o zatajenie "naderwanego więzadła czy ścięgna" (nie zapamiętałam dokładnie o co chodzi) , że niby było zaleczone, a ona nie poinformowała, jak u niej nigdy w życiu żadna kulawizna nie miała miejsca. Tamci na siłę się szarpią i chcą konia oddać. Co w tej sytuacji może zrobić? Nie chce przyjąć kulawego konia ,bo jaka ma gwarancję, że nie stało się u nowego właściciela, a oni z jakiegoś powodu chcą się pozbyć problemu? Koń był jeżdżony bardzo delikatnie i mieli tego świadomość kupujący, że w regularne treningi trzeba go odpowiednio wdrożyć. Ktoś coś podpowie?
katakata, ja bym poprosiła o dokumentację medyczną.  Czy wet jest w stanie ocenić czy to stara kontuzja czy coś świeżego.  Dopiero potem się zastanowić co dalej.
Moim zdaniem teraz to mogą sobie straszyć oddaniem konia. Okuleć mógł od wszystkiego. Skoro u poprzedniej właścicielki to się nie zdarzyło to tym bardziej bym się nie przejmowała. Nawet jeśli kiedyś wcześniej koń miał naderwane ścięgno to koleżanka nie kłamała, nie mówiąc o tym skoro nie wiedziała. Koń mógł okuleć u nowych właścicieli. Nie wiadomo co z nim robili, a może kowal źle konia zrobił? Koń to nie auto, z dnia na dzień różne rzeczy mogą się wydarzyć.
mindgame No więc właśnie... Tak samo uważam ale zapytać można,bo może ktoś miał taką sytuacje i może trochę pomóc w sprawie. Niedawno nawet padło hasło, że zakulał kilka dni po zakupie już ale  "mu przeszło" a po jakimś czasie, że chcą oddać bo rzekomo miał wadę ukrytą. Sami też wybierali weterynarza który go badał, byli przy badaniu i mogli mieć wgląd na wszystko. Ale jak tak zaczęłyśmy czytać na temat tej całej rękojmi, to chyba lepiej zapytać...
Rękojmia obowiązuje na linii przedsiębiorca - osoba prywatna.
Jeśli sprzedający nie żyje z koni, nie ma działalności związanej z końmi i sprzedaje, jako osoba prywatna, prawo rękojmi go nie obowiązuje.
Prawo chroni konsumenta przed firmami, jak pieszego na pasach - jest słabszym ogniwem w rozumieniu prawa, stąd przywileje takie, jak rękojmia.
W opisanej sytuacji zignorowałabym roszczenia kupującego. Jeśli w umowie jest zapis, że stan zdrowia konia jest znany i kupujący nie ma zastrzeżeń, to sprawa jest jasna.
A tak z ciekawości, co z zapisem, że wada która ujawni się do roku czasu jest domniemaną winą sprzedającego ? Jak to rozumiec w takim razie?
lillid, czy pisząc takie rzeczy miałaś w ogole kodeks cywilny w ręku? Rękojmia obowiązuje pomiędzy sprzedającym a kupującym bez względu na bycie czy niebycie przedsiębiorcą/ konsumentem. Różnica jest taka, ze w przypadku transakcji z konsumentem nie można jej wyłączyć. W opisanej sytuacji rękojmia została przez strony wyłączona- jeśli skutecznie to zostaje nam tylko art. 558 par. 2 kc- sprzedający odpowiada tylko za wadę, która podstępnie zataił, ale ciężar dowodu spoczywa teraz na kupującym.
Jak jest temat rękojmi to ja wyskoczę z pytaniem z innej beczki. Jako osoba postronna wiem, że dany koń ma wady a sprzedawca ich nie ujawnia przyszlemu nabywcy powinnam się wtrącić?
Zależy od Ciebie ja bym się wtrąciła
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się