Najbardziej szalona lub nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście !

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
12 lutego 2010 11:43
Liczę na waszą wylewność ;]

Wątek ten  traktujemy też z przymnróżeniem oka ;] Każdy ma swoje szaleństwa  czy to małe czy to duże - więc może się nimi pochwalmy ;]

U mnie to będzie tak:
1) Kupno konia 🙂, wychowanie go i dalsza współpraca  😁 ( zaznaczam że mieszkam w mieście a w środowisku końskim  zaczynałam w wieku 21 lat)
2) Lot ,,kukuruźnikiem" - ruski samolot zwiadowczy , gdzie mam  paniczny lęk wysokości
3) Zrobienie sobie tatuażu ;] - w końcu
4) kolczyk w nosie w wieku 18 lat ;]
5) Nie ściąganie na maturze z polskiego ;] gdzie każdy mówił ze jestem samobójcą ;]
6)Wyjazd na Metalmanie i Woodstock ( 18 lat ) bez zgody rodziców z kolesiami 😀

Nic wielkiego w  sumie ale co moje, to moje 🙂 teraz kolej na Was ;]
Jedyna rzecz jaka na szybko przychodzi mi do głowy to strasznie lekkomyślny czyn z czasów gdy miałam jakieś 13-14 lat..
Otóż wsiadłam sobie wtedy na oklep na trzymanego przez koleżankę na kantarze 2 letniego, niezajeżdżonego ogiera.. 😉

Jak widać, przeżyłam..
Aczkolwiek jak teraz sobie pomyślę o tym jaka byłam głupia i szalenie odważna, to nie wiem czy się śmiać czy płakać..
Tak życiowo? Facet na którego leciałam jeszcze jak miałam lat 16 zapytał czy nie mam ochoty na przygodę. A ja  😍 i dzień później nie mówiąc nic mojej matce pojechałam z nim stopem 300km do innego miasta... Cel podróży - spotkanie z kumplem, ok, ale nie mieliśmy noclegu. O 3 rano spisywała nas policja na drzemanie na ławce w parku przy rynku  😁 Lato było... Jedna z weselszych wycieczek mojego życia, bo trwała tylko dwa dni, a działo się...  😀iabeł: I dzieje do dziś  😎
Ciekawy temat 😉
hmm
Wyjazd do Irlandii w wieku 18 lat do koni wyscigowych(nawet nie miałam wtedy pojęcia jak wygląda prawdziwy koń wyscigowy hehe)

edit.
honey fajna historia, jak z filmu 😉
Ciekawy temat 😉
hmm
Wyjazd do Irlandii w wieku 18 lat do koni wyscigowych(nawet nie miałam wtedy pojęcia jak wygląda prawdziwy koń wyscigowy hehe)



Ja zrobiłam podobnie.. Też nie miałam doświadczenia z końmi wyścigowymi jadąc do pracy w Anglii.. 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
12 lutego 2010 12:05
heheh
a mi się jeszcze przypomniał numer jaki mój ukochany men wymyślił.

Mam lęk wysokości... poważna sprawa bo organizm bardzo na niego źle reaguje. Trzesą mi się nogi, dostaje ataku lęku , kulę się i kręci mi się w głowie.
W każdym razie ...pojechałam z moim na wycieczkę do Karpacza-  styczeń.. On strasznie nalegał abym wjechała orczykiem na Kopę. Była 14.30.
W końcu po wielu prośbach mojego dałam się namówić na wjazd  do góry.. Było bardzo źle ale dałam rady.... natomiast żeby wrócić to już nie było mowy.
Kiedy wlazłam na tą siatkę i miałam złapac  krzesło powrotne   zamuroweało mnie, mięśnie się ścisnęły, dostałam napadu paniki, rozpłakałam sie i za nic w świecie nie chciałam zjechać na dół.  Nie mogłam się uspokoić. O 16 jest przerwa na kilka godzin i krzesełka przestały jeździć...
...No to nie pozostało nic innego jak  schodzić z  Kopy przy -20 , ja w śliskich butach ( płaska podeszwa), co chwilę lądowaliśmy na tyłku,  trzęsłam się  bo widziałam ,,dół"... no masakra. Trwało to  5 godzin.  Ślizgawica niemiłosierna...
Do dzisiaj nie wiem jakim cudem to przeżyliśmy, nie połamaliśmy nóg, nie odmarzliśmy  i dlaczego nie zadzwoniliśmy do GOPRU. BYliśmy skrajnie wyczerpani.. Zaczęło się ściemniać. Tyle żalu  ile nasłuchał się wtedy mój chłop ( że nie bierze mojej fobii na poważni,  że  jest  nieodpowiedzialnym dzieciuchem fundując mi taki weekend w górac 😁h ))  to nie jestem w stanie policzyć.  
Dzisiaj uważam ze było to szaleństwo jakich mało.  Dwoje  turystów wybrało się w styczniu w góry... Never ever...
Miałam 13 lat i pojechałam na moim poniaku xx do lasu na oklep.
Koń wrócił z rozwaloną nogą, ja godzinę później ze złamanym palcem (tylko !).
Moja mama dostała ataku paniki...

I parę dni później na tym samym koniu:
polazłam na padok i wsiadłam na niego (z palcem w gipsie).
Po chwili stanęłam mu na plecach - koń ruszył, ja usiadłam i sie zatrzymałam.
Spojrzenia ludzi - BEZCENNE.

Ja to generalnie miałam dziwne pomysły z tym moim kucykiem.
Skoki bez siodła i ogłowia - całkiem fajnie nam szło. Dziwne eksperymenty na oklep.
I tak dalej 😉
O... jak przeczytałam, to mi się przypomniało...
Skopała mnie kiedyś kobyła - efektem była łopatka rozłupana na pół, z przemieszczeniem. Tydzień w desolcie, kolejne 4-5 w gipsie. Miałam 13-14 lat. Usztywnienie w żadnym wypadku nie przeszkadzało mi w tym, żeby po 2 dniach od ypadku wsiąść na konia, 2 dnia w gipsie skakać, później jeździć również w tereny o.O
Boże, ale ja jestem nudna 😉
Chyba nic szalonego nie robiłam...no o ile pominąć kupno konia...choć raz zrobiłam, ale jest to tak wstydliwe że się nie przyznam.
Chyba muszę to zadrobić 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 lutego 2010 14:04
Raz zdarzyło mi się przejść przez ulicę na czerwonym świetle.
Oooo... szalona!  🏇

Moje było nie tyle szalone, co zwyczajnie głupie  😡
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
12 lutego 2010 14:07
to może jeszcze jeden wątek tyle że "najgłupsze..."
helcia, eee... nie, bo patrząc na naszą grupę, to by się mógł zbyt szybko rozwijać. Podejrzewam, że 80% z nas zrobiła w życiu coś bardzo nieodpowiedzialnego. Przy koniach chyba trudno inaczej... 😉
hehe większość głupich i szalonych pomysłów miałam przy koniach np. jazda na oklep bez kasku na kobyle nie chodzącej pod siodłem od x lat (conajmniej 10).
Jedną idiotyczną rzecz zrobiłyśmy na nocnych podchodach, na obozie jeździeckim, ale to wstyd pisać. 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
12 lutego 2010 16:49
zmieniłam nazwę wątku ;] co by nie było 😀
Jak miałam jakieś 5 lat to na chwilę zostałam sama w domu ( z tegoż powodu że moja chora na depresję babcia poszła sobie życie odebrać  :icon_rolleyes🙂
Grzeczne dziecko poszło w chol**e na plac zabaw zostawiając otwarty dom
Jak miałam 17 lat i pracowałam w Walii, to ostatniego dnia z resztą dziewczyn poszłyśmy na kolację do najdroższej knajpy w okolicy. Miałyśmy zapłacić kasą z napiwków(przy koniach napiwki nie są duże, więc akurat się na jedną dobrą kolację zebrało). Rachunek był ogromny, a nami się nikt nie intersował pod koniec - nasz kelner gdzieś poszedł i nas olał, reszta nie patrzyła. I jedna zaproponowała by wyjść i nie płacić... no i zrobiłyśmy to - po prostu wstałyśmy, wyszłyśmy a potem pusciłyśmy się pędęm na pobliską plażę, już było ciemno więc nikt nas nie widział.
Nie jestem z tego dumna, bo to kradzież - z drugiej strony, nigdy nie czułam tyle adrenaliny co uciekając wtedy z tej knajpy 😁
Ja miałam jakieś 6 lat, moja mama pojechała do wioski 3km dalej, do mojej babci i dziadka. Byłam w domu z siostrą i bratem, bawiłam się sama w pokoju obok. Był wieczór, zimą, więc ciemno. I ja nagle stwierdziłam, że się stęskniłam za mamą i że do niej idę 😉 Cichaczem się ubrałam i poszłam. Mama zawsze mi mówiła, żeby nie wchodzić do samochodu z obcymi ludźmi, więc jak przejeżdżał samochód jakiś, to się chowałam do rowu 😎 Ale jeden samochód się zatrzymał, byli w nim 2 faceci. Wiedzieli kim jestem, pytli mnie gdzie idę, ale ja ostro się zaparłam, nic nie mówiłam, nie chciałam iść z nimi do samochodu, żeby mnie odwieźli do domu. Później się okazało, że to koledzy mojego taty. Jeden z nich ze mną został, a drugi pojechał po mojego brata, żeby mogli mnie odwieźć 🤣 Nie zdajecie sobie sprawy, jak mój brat (straszy) był na mnie wściekły.. 🤣
Ale nie zgubiłam się, dobrze skręciłam i w ogóle 🙂 Przeszłam jakieś 0,7km.
wbiłam bratu igłę od cyrkla między żebra  😵
specjalnie mnie denerwował i się psocił jak akurat odrabiałam zadanie domowe z matematyki....
wątek jak stworzony dla mnie  😀

1. kupno konia, 2,5 rocznego bez jakiegokolwiek pojęcia o pojęciu, po 15 minutowym patrzeniu jak stoi w boksie (fakt - obok stał handlarz, konie miały się "rozejść" do wieczora - stajnia i właścicielka spaliły się  🙁. Na szczęście koń to okaz zdrowia i ma normalnie pod sufitem)
2. "wyścigi"na trasie lotnisko Bemowo - Praga po dużym piwie, bez kasku (!!!!) na motocyklu w otwarcie sezonu 2003 - nie wiem dlaczego nikogo z nas nie złapała policja, nie wiem, skąd taki świetny pomysł... w każdym razie musiałam później obciąć włosy na krótko, bo kołtun był nie do rozczesania
3. niby-downhill - sprawdzenie, czy z odcinka A do się zjechać do odcinka B bez hamulców. Efekt: nie dało się, pęknięta wątroba i złamane żebra
4. wycieczka do Hong Kongu (z Kantonu) bez sprawdzenia, że na powrotny wjazd do Chin potrzebuję kolejnej wizy (tzn. jednokrotna już została zużyta po lądowaniu w ChRL) - kupa strachu, spędzenie nocy na dworcu kolejowym (!!) i pół następnego dnia biegania po wizę
5. wyjazd motocyklem do Grodna bez jakichkolwiek przygotowań, bez ciuchów i bielizny na zmianę - spanie w hotelu z karaluchami i bez ciepłej wody

mój mąż mówi, że nie mam instynktu samozachowawczego  😉

przypomniało mi się po przeczytaniu postu agniechy:
jak miałam 6 at byłam na wakacjach z babcią w Wildze - obok ośrodka była kantyna wojskowa. Uwielbiałam pieski i raz ktoś przywiązał wilczura przed kantyną - zaprzyjaźniliśmy się, a kiedy wrócił właściciel (żołnierz z pobliskiej jednostki) stwierdziłam, że go odprowadzę - szliśmy długo przez las, jak doszliśmy to jakiś zarządca tej jednostki się przeraził i zadzwonił do ośrodka po babcię (niestety spowodowałam atak woreczka żółciowego i babcię później odwieziono do szpitala).
Oraz - pierwszy raz za granicą, w Czechosłowacji - dogadałam się z dzieciakami na podwórku i poszliśmy "na żaby". Wieczorem znalazł nas radiowóz.
Zrobiłam w życiu masę głupich i szalonych rzeczy. O większości z nich chyba tu pisać nie powinnam. Wsiadanie na surowe konie jak Querido, w wieku nastu lat to normalne. Mało tego, brało się konie i jechało na oklep w teren na takim. Zresztą na mojego też pierwszy raz wsiadałam na oklep i bez ogłowia. Jakoś wyobraźnia wtedy słabo działała.
Ale chyba najbardziej szalone było kupno jednego konia. Podczas kilkudniowej imprezy, gdzie dużo się piło i mało się spało, wpadł mi w ręce "koński targ". Zobaczyłam konia, który urzekł mnie urodą, znalazłam trzeźwego kierowcę i pojechałam ponad 200km. Koń mi wpadł w oko, pojechałam po zaliczkę do bankomatu, umowa wstępna spisana została na pocztówce. Potem wróciłam do domu, wytrzeźwiałam i 2 dni zastanawiałam się skąd wezmę kasę na kupno i przywiezienie konia 😉
włamanie się do starej szkoły..

nic takiego 😁
Do samej szkoły się nie włamałam.. Ale w trakcie lekcji, do archiw, które były na strychu, w pobliżu woźnego chodzącego co chwilę w tą i z powrotem i owszem.. 2 razy 😁
Nieodpowiedzialny i głupi wyczyn jakiego dokonałam odbył się w moje 13 urodziny, otóż postanowiłam, że skoro jestem taka dorosła to mogę spróbować alkoholu, wypiłam 1.5 litra nalewki wiśniowej takiej za 5 zł i zaliczyłam zgona. Smak siarki mam w ustach do dziś.  😵
Jazda autostopem (kilka lat temu) z koleżankami do Krakowa (czytaj: na drugi koniec Polski) z trzema obcymi gościami z prędkością w porywach 220 km na h slalomem.
Zaznaczę, że zajechałyśmy na godzinę 22, nie mając zaplanowanego noclegu itd, ale poradziłyśmy sobie znakomicie 🙂
Ogólnie skończyło się dobrze i było czadowo 😀
(Ogólnie częsta jazda autostopem)

Jak byłam młodsza, dużo głupich pomysłów się miewało, jak np. mając około 13 lat z kumpelą i z jej małą (5 letnią) siostrą pojechałyśmy do klubu jeździeckiego wieczorem by spać w szatni- baraku, oczywiście nikt nie wiedział i rodzice wraz z całą nocną komendą policji nas szukali 🙂 Strach było wracać do domu później 😉

Mając około 7 lat, rzucałam chomikiem na ziemię z wysokości, aż za którymś razem złamał prawdopodobnie kręgosłup i zdechł :/

Analizując, zauważam, że najwięcej głupot przychodziło mi w wieku nastu lat :P
Heh
Ja jeszcze wyszłam ze znajomymi na dwór (zazwyczaj pracam przed północą) i tak jakoś się złożyło że pojechałam z kolegą do klubu na drugi koniec miasta (inny kolega miał kupony na 50 piw, nie mogło się zmarnować  🤔wirek🙂
Nie odbierałam telefonów od matki  🙄 i w efekcie wróciłam około 5 rano.
ale ja jestem nudna mi się nic durnego nie przytrafiło, zawsze myślałam jak stara baba 'co się stnia gdy zrobię to i to'  👀
Nieodpowiedzialny i głupi wyczyn jakiego dokonałam odbył się w moje 13 urodziny, otóż postanowiłam, że skoro jestem taka dorosła to mogę spróbować alkoholu, wypiłam 1.5 litra nalewki wiśniowej takiej za 5 zł i zaliczyłam zgona. Smak siarki mam w ustach do dziś.  😵

To skoro się hanoverka przyznała, to ja też 🙂
Na podchody obozowe każda z nas wzięła po flaszce po dużej pepsi, w której znajdowały się pseudodrinki: vodkowo-colowe (przy czym tego pierwszego było chyba z 2/3 butelki). No i żeśmy się upiły, w środku lasu, w nocy. Na szczęście instruktor nas jakoś doholował do ośrodka z powrotem (odległość 3/4 km na piechotę)
Tylko że myśmy były trochę starsze- 16-17 lat 🙂
  Pewnego letniego po południa roku 2007 biegałem ze 9 znajomymi po swojej  dzielnicy w Warszawie..... NAGO... WSZYSCY... BEZ NICZEGO...  Zabawa polegała na tym-  zrobić kółko wokół osiedla tak żeby nas nikt nie zobaczył. Jedni byli trzeźwi drudzy mniej... ale wszyscy głośno śpiewali 😀 Ubrania zostawiliśmy na ławce w lasku z młodszą siostrą kolegi. Bokserki i skarpetki niedozwolone!  Znajomi biegali po lecie całe lato aż policja zwiększyła patrole słysząc co dzieje się na dzielnicy. Raz już było gorąco ale skończyło się tylko pytaniem:
- Nie widzieliście grupy nagich młodych ludzi biegających po lesie?
Ledwo zdążyli się ubrać i usiąść kiedy wyszli z za rogu. Śmiało odpowiedzieli:
- Nagich?!?!?! Nieeeeeeee!!!! Panowie sobie żarty robią hahahahahaha 😂
A uciekanie przez okno na imprezy w wieku 16 lat się liczy? (dopiero niedawno opowiedziałam rodzicom ja z 1-go piętra schodziłam w nocy po konstrukcji od winogron). Ogólnie miałam wesołe towarzystwo i rodzicom by włosy z głowy spadły gdyby o wszystkim wiedzieli.
Przypomniało mi się jeszcze, że kiedyś wprowadzili coś takiego jak "godzina policyjna dla małolatów". Polegało to na tym, że po 22 nieletni bez opieki dorosłych nie powinni być poza domami (czyli łazić po ulicy). Miałam koło 17 lat, wracałyśmy z koleżanką z "wypadu do sklepu po browarek" i podjeżdża radiowóz:
oni: wiecie, że nie powinnyście tu być?
my: oj, panowie, ugasić pragnienie trzeba.
oni: a nie boicie się, że coś złego wam się przytrafi o tej porze?
my: a panowie nie powinni teraz łapać przestępców zamiast zaczepiać nieletnie? 😀iabeł:

Wracamy kiedyś z koleżanką z biegania po plaży 😀iabeł:. Ubrane na sportowo. Jakiś Pan nas jednak wyraźnie pomylił z "damami" pracującymi przy okolicznym parkingu. Podjeżdża niezłym autkiem, opuszcza szybę i pyta: "mogę w czymś pomóc?" Ja: "może nam Pan kupić chleb" 😂. (akurat obie byłyśmy bez grosza na wakacjach, a jedzenie się skończyło)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się