MOTOCYKLIŚCI

Tunrida 😀 Suuuper 😀 Zazdroszczę preokropnie  😵
krejzolka🙂
Dzisiaj też wyciągnęłam Trampusia na przejażdżkę po mieście 🙂W sumie +5 stopni i w miarę sucho.... Ale miałam frajdę! Banan z gęby nie schodzi 😀
ja też miałam banana od ucha do ucha. Tęskno, daaaaawno nie jeździłam. Bardzo dawno.

I wiesz co ja zrobiłam przed naszym wyjazdem?
Mąż wystawił motocykle przed dom, dał mi kluczyki do mojego, a sam się jeszcze przebierał.
No to zeszłam odpalać.
Podchodzę do motocykla, patrzę "Kurde....jaki o wieeelki!". Szok. Ale "no tak, se myślę. W końcu w Rumunii na nim byłam, to jak może być mały?"
Wsadzam kluczyk a on nie chce wejść.
Patrzę na kluczyk, a to kluczyk z jakimś metalem na główce. A mój był plastikowy.
Myślę sobie- "No fajnie..mąż mi dał kluczyk od swojego motocykla. I weź teraz właź na górę w tych buciorach i ciuchach po swój kluczyk".

Ale tak patrzę, patrzę, patrzę..... A ten drugi motocykl jakiś jakby mniejszy?  😲
czaisz?

NIE POZNAŁAM własnego motocykla !! Pomyliłam się i przymierzałam się do motocykla męża!! BOSZE co za wstyd !!  😀 😀
( a kluczyk był inny, bo był dorabiany drugi)

Nic mężowi nie mówiłam, bo by się zdenerwował, że tak dawno nie jeździłam i motocykle mylę- a jedziemy na lód, spanikowałby i kazałby mi wracać do domu.  😉
Więc się tylko w duszy śmiałam z siebie, jaki ze mnie gamoń.

Mam filmik z tego dnia, ale słaba jakość się zrobiła po wgraniu na youtubie i nie widać jak było naprawdę.
Te plamy na ziemi, które się wydają wodą bo się niby błyszczą, to wszystko był lód.
Poza tym dopiero na koniec mąż nagrał mnie jak jadę już w miarę po ludzku. A tak to wyglądam jak gamoń na tym lodzie, ale...co tam....
Zawsze to jakaś frajda w zimę.

Heheheheh 🙂
No to pięknie... tak własnego motocykla nie poznać 😀

Ale na tym lodzie to musiała być masakra!!! Szczególnie z ruszaniem z tego co widziałam..... dupa uciekała na boki konkretnie 😀
Podziwiam za odwagę!
Oba są czarne. Ale to tłumaczenie blondynki, a nie motocyklistki.  😉 Jakiś laik mógłby się pomylić, ale ja nie powinnam. Powinnam po pijaku, po ciemaku do swojego motocykla bezbłędnie trafić. A nie w biały dzień wpychać kluczyk do cudzego.  😉
mam film z naszej wyprawy do Rumunii.   😅 😅

Mąż w końcu siadł i zrobił. Podczas wypowiedzi trzeba sobie przygłaśniać, bo słabo słychać, ale jak na ten materiał , który mieliśmy nagrany i jak na jego jakość, to naprawdę nieźle słychać i tak.
Wracamy tam w tym roku.  😍 Aż się łezka w oku kręci


Oooooo fajnie! Jutro obejrzę 🙂
I uchylę rąbka tajemnicy.... Ja i moja przyjaciółka atakujemy w tym roku Gruzję  🏇
We 2, na 2 Trampiszonach 🙂 planujemy 3 tygodnie.... we wrześniu. Podróż przez Ukrainę i Rosję, a następnie zwiedzanie całej Gruzji (poza terenami uznanymi za "niebezpieczne"😉.
Także miłe Panie..... trzymać kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem 😀
tunrida, Leo, ależ zazdroszczę 😉

Leo, trzymam kciuki za powodzenie całej akcji.
I czekam na obszerną relację ;p
leo-nie boicie się? Same? Do Gruzji?  😲 WOW.
My właśnie zostaliśmy na Rumunii, jako, że to połowa drogi do Gruzji. Bo kolega, z którym pojechaliśmy planował nas właśnie wyciągnąć do Gruzji. Ale nie daliśmy się wyciągać aż tak daleko na pierwszy raz.
A jak wam coś padnie, coś się popsuje? Umiecie same reperować?
Jestem pełna podziwu, bo ja bym się nie odważyła. W Gruzji podobno lubią Polaków, ale Ukraina, Rosja? Kurde...ja bym się bała.

Jak tak siedzę i myślę, to głównie bałabym się tych nieprzewidzianych awarii. Z resztą bym sobie poradziła, ale z naprawą motocykla ni cholery. Mogłabym się nauczyć zmieniać koło, dolewać gdzie należy co tam należy. Ale mimo wszystko..... Mi np znienacka padły kierunkowskazy. 3 chłopa po kolei mi oglądali, rozkręcali poszczególne elementy układu i długo nie mogli znaleźć miejsca które szwankuje. Sama? Ni cholery bym se nie poradziła. Musiałabym szukać warsztatu po drodze.
Albo tak jak się zrobiło mężowi. Pękł mu prawy podnóżek, ale nie do końca. Tak trochę. W trakcie jazdy. Na tyle mało, że jadąc nie poczuł, że podnóżek jest pod innym kątem. A ten podnóżek, który po pęknięciu się lekko skrzywił, dotykał mu do tylnego hamulca i go spalił !
A niby wszystko było ok przed wyjazdem.
I właśnie takich awarii bym się jednak bała.
😀 No więc tak drogie Panie.....
Jasne, że mamy obawy 🙂 I jasne, że coś może pójść nie tak....
Ale
Tego co faceci potrafią naprawić od ręki planujemy się nauczyć 🙂 Zmiany gum, wymiany linek, klamek, płynów itp.
Są rzeczy, których bez warsztatu nikt nie naprawi i tego się uczyć nie będziemy. Wiadomo, że w polu silnika nikt rozkładał nie będzie.
Poza tym - teraz będziemy przygotowywały Trampusie (łącznie z przeglądem elektryki), żeby jak najmniej rzeczy mogło nas zaskoczyć i żebyśmy posiadały jak największą wiedzę.
A do tego - mocno liczymy na bezawaryjność naszych sprzętów 😀 W tym sezonie zrobiłam 20 000 km i nic się nie zepsuło 🙂 Poza połamanymi przez mnie klamkami (które umiem wymieniać), skończonymi hamulcami (które planuję umieć wymieniać 🙂 ) i raz mi pękła linka sprzęgła, ale jej wymiana jest ponoć prosta 😀
A co do obaw związanych z Ukrainą i Rosją.... też są, szczególnie, że planujemy noclegi pod namiotami. Ale jednocześnie nie mamy problemów z kontaktami z ludźmi, więc liczymy na noclegi na czyichś podwórkach we wsiach 😀
Musi być dobrze i już 😀!!!!
Gruzja jest tak piękna, że nie potrafimy sobie odmówić 🙂
A jeszcze co do facetów.....
Nie bierzemy ich, bo:
- tak jest fajniej
- im mniejsza grupa tym się lepiej jeździ
- chcemy koniecznie pojechać same i udowodnić chyba głównie sobie, że potrafimy 😀
- a poza tym z facetami to dużo kobiet jeździ 🙂

P.S. Dziękuję za kciuki 😀
Wow...no to czad !  👍 Będę również oczywiście trzymać kciuki.
To ja cienki bolek jestem, bo jednak bym się bała. Tych awarii. Może dlatego, że poszłam po najmniejszej linii oporu i nie uczyłam się NICZEGO przy motocyklu, wychodząc z założenia, że w końcu od tego mam męża.
Zwłaszcza, że chyba raczej,NIE PUŚCIŁBY mnie nigdzie samej, aż tak daleko. Bałby się o mnie.
Ale może jednak inaczej jest jak się ma dziecko w domu.Znaczy się- na pewno jest inaczej.

Odkąd z mężem mamy rodzinę, zupełnie inaczej jeździmy. Nie robimy już tak szalonych rzeczy, jakie robiliśmy kiedyś. Nocleg pod namiotem widzę tak- przychodzi banda młodocianych debilnych bandziorów i kończy się to naszą śmiercią lub kalectwem. I CO Z DZIECKIEM ??  😁
Cóż- czarnowidztwo matki.  😁
Podobnie myśli mąż- może nie aż tak czarno, ale wiem, że NIE PUŚCIŁBY mnie samej z jakąś koleżanką, bo by osiwiał po raz drugi ze zmartwienia o mnie.  😉

Ale Leo- plan baaaaaardzo ambitny. Zaiste!! Baardzo. na pewno niewiele lasek jeździ samych. Zwłaszcza tak daleko.  👍 Będziecie rodzynkami.

ps- a jednym się nie zgodzę. Są rzeczy, które motocyklista facet wymieni bez warsztatu w trasie, a których nie nauczysz się wymienić. My braliśmy masę narzędzi i było 2 kolesi, którzy rozbierają i składają silnik na części pierwsze. I wiem, że za pomocą zwykłego drutu są w stanie duuuużo zdziałać.
U nas było tak: mój mąż- mechanik, kolega- mechanik ( razem drutem naprawią wszystko- przynajmniej tak to widzę jako "blondynka"😉, ja- kasa na karcie i lekarz do ratowania, koleżanka- kobieta co gotuje, zna się i jest mega pozytywna na poprawę upadłych humorów. I żeśmy się zgrywali idealnie.
bo by osiwiał po raz drugi ze zmartwienia o mnie.  😉


Zdawało mi się czy na filmie z Rumunii widziałam u Twojego męża długie włosy? Jeśli tak to wyobraź sobie jakby tak jeszcze mocno łysieć zaczął!

Leo, gratuluję i jednocześnie zazdroszczę odwagi. Mam nadzieję, że będziecie bardzo skrupulatnie zbierać materiały, żeby nam to wszystko później pięknie opisać? Macie już jakiś zarys jak to ma wyglądać czasowo? Jaka trasa? Przyspieszony kurs dla mechaników już zaczęłyście? 😉
Jejciu, spisujcie w jakimś zeszycie wrażenia, żeby nie uleciało!
Fantastyczna sprawa...
Taaa....ma piękne długie włosy ( czytaj- maławo, z zakolami i prawie siwe  😁 ) szkoda by mi było, jakby wyłysiał bardziej, bo się jednak przyzwyczaiłam.

Obgaduję właśnie sprawę z mężem i tak: po pierwsze- nie puściłby, po drugie- jak mu czytałam o nie rozkręcaniu silnika w polu- to tak jak podejrzewałam- zaczął się śmiać (głowice się ściągało swego czasu w trasie, Junaka kiedyś prawie do połowy rozebrał, w Dnieprze zamiast śrubek regulacyjnych do mieszanki paliwowo-powietrznej w gaźnikach swego czasu wsadził drewniane kołeczki z gałązek znalezionych w polu i jeździło)
KLR-ę jakby mu padła w trasie w Rumunii- szukałby noclegu i by robił. Nie szukałby warsztatu.

(uff..dobrze, że go mam, wiem już czemu z nim jeżdżę i czemu się sama niczego nie uczę :hihi🙂

Ale przyznaje, że uważa, że powinnam, tak jak Leo chce, nauczyć się podstawowych rzeczy typu: wymiany linki, klamki itp . Coś czuję, że i ja dostanę skrócony, przymusowy kurs mechanika motocyklowego.  😉
tunrida, ojoj... nie lubię kursów przymusowych 😁 W tej materii przymus mi nie grozi, bo ja bardzo chętnie, ale tak ogólnie to nie lubię ;-)

Co do włosów, to Ty go tylko nie denerwuj!  😂
Tunrida 🙂
Nie wątpię w umiejętności Twojego męża.... jednak duuuużo ludzi podróżuje nie znając się na mechanice i jakoś dają radę 🙂
Co do opisywania podróży.... będą opisy i zdjęcia, będzie fanpejdż na FB i może blog..... No i mamy tez nadzieję, że będą sponsorzy 😀
Pierwszego już nawet mamy 🙂
Wracając jeszcze do męża.... mnie nikt nie zatrzymuje, bo męża nie posiadam 🙂 Ale rodzina oczywiście uprawia czarnowidztwo  😀iabeł: Podobno będę tam wielokrotnie gwałcona, okradana, zaliczę czołówkę z TIRem, a na końcu mnie pewnie zabiją 😀
Co do zarysu..... powstaje  😁
Na pewno jedziemy przez Ukrainę, Krym (tam jest 100 km pięknej szutrówki), później godzinka promem do Rosji, Rosja i Gruzja 🙂
Co do zwiedzania - ustalamy. Dzięki Bogu obydwie nie jesteśmy fankami zwiedzania kościołów i muzeum - bardziej zależy nam na widokach, poznawaniu ludzi i tradycji, ale oczywiście najważniejsze zabytki i muzea planujemy obejrzeć 🙂
Termin: wrzesień
Czas trwania podróży: 3 tygodnie

Planujemy też notować dokładnie wszystkie wydatki związane z wypadem, żeby móc to dokładnie podać - ile nas kosztowały mapy, przewodniki, przygotowanie motocykli, paliwo itp 🙂
Leo, ooo, super 🙂 To ja niecierpliwie czekam dalej.
Po co mówiłaś o tym tak wcześnie? 😁
Dworcicka..... trzeba budować napięcie  😂
Leo, w takim tempie, to ja pęknę od napięcia najdalej w marcu!
Edit.
Trasę Transofarską też macie w planach?


Kolega mocno z Rumunią związany, zaraz mu powiem co się szykuje 😉
Ale Leo chyba planuje, z tego co widzę, nie zajeżdżać do Rumunii. A Szosa Transfogaraska jest w południowej części Rumunii.

No Leo...jak wam plan wypali, to będziecie moim damskimi guru motocyklowymi od podróży.  🙂 Bo lasek w Gruzji to chyba jeszcze nie było. A jak były, to i tak pojedyncze sztuki.  😉

Co do tych ludzi nie znających się na mechanice. Albo mają niezawodne maszyny, albo mają szczęście, albo nie wiem. Nam co i rusz coś pada.  😉 No..może nie co i rusz, ale pada.
Fakt, że te motocykle które pojechały do Rumunii kupione były z myślą o dobijaniu ich po okolicznych lasach, a nie o wyprawach zagranicznych. Ale jednak wyremontowane przed wyjazdem były oba.
tunrida, tak sobie naiwnie pytam ;p
Ci, co się nie znają mogą mieć jeszcze wielki zapas: czasu, kasy, adresów warsztatów.

W sprawie motocykli to się za bardzo nie wypowiem, ale w sprawie remontów już bardziej - mój piździk-samochodzik nauczył mnie, że wyremontować to ja sobie mogę pokój, jak chcę liczyć na to, że za tydzień coś się nie popsuje 😉 I tu zaznaczam, że mój piździk jest bardzo specyficzny, wręcz specjalnej troski. On nawet jak stoi na parkingu, to się potrafi zepsuć.
W sumie tak sobie myślę, że jakbym gdzieś miała jechać sama tym swoim dużym motocyklem, to nie bałabym się aż tak awarii. Bo fakt.... jemu jeszcze nigdy nic nie dolegało. Jest młodszy- ma tylko 10 lat. Dominator- hehe....20 lat.

Kurde- jakimi ja starymi motocyklami jeżdżę  😁

Leo- a twój Transalp który rocznik? Bo może to tu jest pies pogrzebany?  😉 ( fakt, że lata nie koniecznie są równoważne ze stanem motocykla, ale jednak.....)
tunrida, stare to inna technologia. Nowe mogą tego wieku nie dożyć.
Ja to jeszcze mam gdzieś w tyle głowy taką myśl, że co by było, gdyby mi się taki obładowany motocykl przewrócił? Nawet niekoniecznie w czasie jazdy, ale tak o, no zdarza się nawet najlepszym, a co dopiero szczypiorowi jak ja (i znając gromadę mojego szczęścia, to właśnie bym taką akcję zaliczyła). Przecież pół dnia bym go stawiała 😁
Sama to byś miała problem, ale już 2 kobiety powinny dać sobie radę.  ( ja sama też nie podniosę swojego motocykla, nawet tego małego. Nawet zapierając się o niego plecami. Nie i już. )
A twój Dworcika stary jest? Motocykl?
Wywiad robię, bo coś te 20 lat Dominatora nie podobają mi się.  😁
tunrida, nie mam motocykla i pewnie jeszcze długo się nie dorobię. Najpierw muszę swój finansowy ogon pospłacać, a później będę myśleć 🙂
Za to mam pełnoletni samochód. Francuski. Z silnikiem diesla.

Mam nadzieję, że przy motocyklu będę miała nieco więcej szczęścia :P
Francuski- to wyjaśnia wszystko. Mieliśmy dwa stare CX-y.  😵
tunrida, dokładnie. A z drugiej strony, moi rodzice, którzy zawsze wierni byli Skodzie, mają teraz bliźniaka mojego puga, ale w wersji benzynowej (i to mocnej benzynowej, jak na ten samochód). Z przypadku w sumie. I mimo, iż rok starszy od mojego, to lata i NIC poza normalnym zużyciem się z nim nie dzieje. Siostra teraz drugą Meganką jeździ (też nie najmłodszą) i też wszystko gra.
Całe zło skumulowało się w moim piździdle.

Na szczęście wszystkie motocykle, na które dotychczas łypałam okiem, nic wspólnego z Francją nie mają, na wszelki wypadek nawet sprowadzane nie były 😉
No to tu Was zastrzele 🙂
Mój Trampuś jest z 1991 roku, czyli ma 22 lata 🙂 ale to Honda i do tego mój podobno jest wyjątkowo zadbany 🙂
Liczę więc na niego, że nie spłata mi żadnego figla w trasie 😉
Co do podnoszenia - Tylko we 2! Sama z połamanym kręgosłupem na pewno nie będę go próbowała podnosić 😉
Ale w 2 kobitki już go raz podnosiłam i żyję 😉
Od razu zima sympatyczniejsza, jak się tak zaczyna planować wyprawę, nie?
Oby do wiosny, oby do wiosny.

My oprócz Rumunii chcielibyśmy jeszcze na tę straszną drogę w Norwegii, do której linka wklejałam, ale nie wiem czy się uda. Raz- czas- nie wiem, czy będę miała tyle urlopu. Dwa- kasa. Północne kraje, to jednak zupełnie inny koszt podróżowania.  🙁
Ojjj tak 😀 Od razu cieplej się człowiekowi robi 🙂 i dzięki siedzeniu w necie i przewodnikach i planowaniu podróży czas szybciej leci 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się