Kinia kupiłam już z bardzo długą grzywą i byłam święcie przekonana, że poradzę sobie z jego pielęgnacją, ale na początku niestety nie było kolorowo. Dopiero po czasie zaczęłam pisać maile do hodowców, stajni handlowo-treningowych, czy po prostu wł. pięknych fryzów jakie udało mi się znaleźć w internecie. Podstawową rzeczą jest regularne mycie i przeplatanie grzywy. Używanie psikaczy i innych cudów na brudnej, zakurzonej grzywie jest kompletnie bez sensu. Tylko się rozciapuje ten syf na włosie, a to go jeszcze bardziej skleja. U nas najlepiej sprawdzają się szampony: Oster Aloe, Absorbine 2in1 oraz zdecydowanie najlepszy Farnam Vetrolin. Każdy jeden szampon najlepiej rozrabiać w wiadrze, po prostu dużo łatwiej się go nakłada i jest dość spora oszczędność. Po szamponie nakładam na grzywę odżywkę, którą zostawiam na włosach jakieś 5 minut i dokładnie spłukuję. Jeśli chodzi o odżywki to Oster Strawberry uważam za najlepszą jaką miałam w rękach, dobrze sprawdza się też odżywka dla psów z firmy Chris Christensen, ale jest droga i zdecydowanie mniej wydajna jak ta truskawkowa. Później przychodzi czas na psikacze i spreye, które stosuje jako podkład do zaplatania. Osobiście uznaję tylko jedną szczotkę do grzywy
Klik nie uszkadza włosów, nie wyrywa. Wszystkie kołtuny traktuje żelem Absorbiny ewentualnie niezastąpionym Magic Rider'em z Leovetu. Po całym rytuale zaplatam warkocze i tutaj kilka ważnych rzeczy - żadnych dobierańców (do zdjęć, na show owszem, ale nie na co dzień) i lepiej zrobić dziesięć normalnych warkoczy jak pięć. Tuż przy nasadzie warto by splot był luźniejszy, by mógł sobie włos pracować, dalej zaplatamy ładne warkocze. Nie za mocno i nie za luźno, tak by warkocze wytrzymały minimum tydzień, a najlepiej dłużej jak tydzień. Gdy rozplątuje grzywę do zdjęć, albo pokazów i nie mam zamiaru jej myć, to rozdzielam suche włosy bardzo delikatnie palcami i tak zaplatam, ale nie tykam suchej grzywy szczotką. Dodatkowo od dłuższego czasu używam wynalazku zwanego Sleezy, taka tam rajstopa na końską głowę, w której Kinio wychodzi na padok - zalety? Grzywa się nie brudzi i zdecydowanie nie uszkadza jej sobie podczas tarzania i innych dziwnych rzeczy, które wyprawia na zewnątrz. Żel z Leovetu można stosować na całą długość włosa, ale zdecydowanie odradzam, bo do tego się szybko lepi kurz i grzywa po dwóch dniach wygląda paskudnie + Magic Rider uszkadza silikonowe gumki, które są jednak dużo lepsze jak zwykłe gumowe. Ja używam zwykłych frotek, ale lubią spadać. To chyba wszystko co praktykuje na swoich karych, zdecydowanie trzymam się zasady, że grzywę trzeba czesać/przeplatać tylko na mokro + czym rzadziej tym lepiej. Ogony są zdecydowanie mniej wymagające 😉 Teraz oficjalnie można uznać mnie za kosmitkę, która odprawia dziwne rytuały nad grzywami swoich koni, ale cieszy mnie efekt i to chyba najważniejsze.
akzzi - z kosmetyków swoich koni na swoich włosach używam tylko odżywki truskawkowej z Oster'a, sprawdza się bardzo oraz Magic Ridera na kołtuny, które regularnie robią mi się od spodu tuż przy karku. Jednak najlepsza jest odżywka bez spłukiwania dla psów z firmy Artero Proteinowa. Działa cuda! ;-)
Time - mój miał okropnie słabe kopyta jak był okuty. Rozkułam za namową znajomej, odczekałam dłuższy czas pilnując regularnych wizyt kowala i do podków wracać nie zamierzam. Temat naturalnego werkowania bardzo mnie zainteresował i może kiedyś zacznę robić kopyta sama. Jeśli kujecie tylko na zimę ze względu na imprezy, to może buty?
Edit- dopisek