O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)

deborah   koń by się uśmiał...
28 lutego 2010 19:15
lydki sa puszczone luzno, dzialaja tylko wtedy gdy kon dostaje jakis konkretny sygnal. 


własnie to mnie i Rewir  zastanowiło

że są dwie szkoły jedna "pomarkowa" taka którą jeździsz i dryga Kyrowa.

nie uważasz, ze lepiej nie pchać nie cisnąć?
żeby sam sie niósł? zauważyłyśmy że jak Zaggers wsiadł to używał łydek właśnie tak jak piszesz o Kyrze
tylko wtedy kiedy chciał coś zmienić i zdecydowanie karał za brak odpowiedzi

Z tego co widziałam i z tego co pamiętam Twój poprzedni trener 😉 cisnął cały czas jego uczniowie cisną co krok i Ty na Otello też cały czas używałas łydek

ja laikiem ujeżdżeniowym jestem ale gdzieś usłyszałam, że nie mam pchać i cisnąć bo jak przy kłusie cisne co krok to co zrobię przy trudniejszych elementach

chętnie poznam opinię doświadczonych  dresażystów :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Podzieliłam jak umiałam, mam nadzieje, że o to chodziło.
N.

[quote author=lostak link=topic=11.msg502235#msg502235 date=1267292845]
lydki sa puszczone luzno, dzialaja tylko wtedy gdy kon dostaje jakis konkretny sygnal. 


zauważyłyśmy że jak Zaggers wsiadł to używał łydek właśnie tak jak piszesz o Kyrze
tylko wtedy kiedy chciał coś zmienić i zdecydowanie karał za brak odpowiedzi

[/quote]

To jest też część systemu Anky van Grunsven i Sjefa, koń ma reagować szybko i zdecydowanie na łydke, ale ma pozostać w danym tempie/ustawieniu dopóki jeździeć nie da sygnału do zmiany. Nie ma dawania pomocy cały czas, ten system ma ograniczyć dawanie zbyt wielu pomocy i sprawić żeby komunikacja była bardziej zrozumiała i prosta dla konia.
caroline   siwek złotogrzywek :)
28 lutego 2010 22:03
koń ma reagować szybko i zdecydowanie na łydke, ale ma pozostać w danym tempie/ustawieniu dopóki jeździeć nie da sygnału do zmiany.

ja jestem uczona tak jeździc (jak wychodzi to wychodzi 😉) od dwóch lat
konia przestawiałysmy na ten sposob jazdy nie więcej niz dwa tygodnie, sprawnie załapał i nie wydaje mi się aby z tego powodu narzekał, raczej wręcz przeciwnie 😉

I przede wszystkim po takich jazdach spocony to ja mam mózg, a nie ciało bo muszę pchać, upchać, dopchnąć na rękę i jakieś inne cuda.
deborah   koń by się uśmiał...
28 lutego 2010 22:05


sprawić żeby komunikacja była bardziej zrozumiała i prosta dla konia.


i dla jeźdźca  😡 😡 😡

dla mnie laika dresażowego im mniej ruchów tym łatwiej wszystko załapać

lydki sa puszczone luzno, dzialaja tylko wtedy gdy kon dostaje jakis konkretny sygnal. 

koń ma reagować szybko i zdecydowanie na łydke, ale ma pozostać w danym tempie/ustawieniu dopóki jeździeć nie da sygnału do zmiany. Nie ma dawania pomocy cały czas, ten system ma ograniczyć dawanie zbyt wielu pomocy i sprawić żeby komunikacja była bardziej zrozumiała i prosta dla konia.


To ludzie jeżdżą jakoś inaczej? Nie pytam złośliwie, po prostu mi się wydawało, że to coś oczywistego.
No pewnie, że jeżdżą. Trzeba pchać, pchać, pchać CO KROK, ciągle, w każdym chodzie, w każdym momencie, żeby aktywować zad, dopchnąć do ręki.. 🤔wirek:
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 lutego 2010 22:14
A tam dopchnąć, większość planuje od razu konia przepchnąć 😉
Zauważyłam to np. na filmikach Koniczki - dużo "łydek", co krok kłusa to łydka. Nie mówię, że to źle, bo się nie znam, ale sama jeżdżę inaczej a koń kłusuje aż mu nie zadam czegoś innego (tempa, zminy chodu, cokolwiek). Bardziej mi się podoba ten system, o którym piszecie wyżej, przynajmniej wizualnie 🙂
Ale tez jest tak, ze zalezy od momentu rozwoju konia..
Moj konpo etapie roztrenowania co trwa dobre 4 miesiace. pozniej potrzebuje troche lydki, a jak juz go jezdze w zebraniu i szlifuje to nie musze dzialac lydka , sam sie niesie i potrzebuje tylko sygnalow...
To nie jest tak ze musze go jechac co krok bo sie zatrzyma, ale jednak wiecej uzyc lydki zeby go wjechac, ale to po okresie 4 miesiecznej laby wydaje mi sie normalny powrot do pracy , wyglada troszke inaczej.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 lutego 2010 22:21
Dzionka, to nie działanie łydką co krok, a problem ze stabilnością nogi w kłusie ćwiczebnym. Usztywnienie wyżej powoduje latanie niżej, nie jest to jednak dawanie w żadnym wypadku łydki co krok. Problem występuje u wielu osób, większość sobie nie zdaje z tego nawet sprawy dopóki na filmiku nie zobaczy 😉
O no patrz, byłam pewna, że to działanie celowe, bo wygląda na całkiem nieźle wypracowane 🙂 OK, zwracam honor więc 🙂
busch   Mad god's blessing.
28 lutego 2010 22:30
Ja nie wyobrażam sobie jazdy nastawionej na dyktowanie koniowi każdego kroku. Nieekonomiczne, nieestetyczne i niepotrzebne  😉 . Aczkolwiek zgadzam się z crazy - na pewnym etapie jazdy łydek jest więcej, niż później. Nie dlatego, że trzeba każdy krok dusić, tylko dlatego, że koń ma prawo utracić tempo, rytm i trzeba bardziej pilnować, niż konia lepiej ujeżdżonego i samodzielnie utrzymującego zadany ruch.
Jednak dla mnie od pierwszych jazd na gniadej priorytetem była odpowiedź na sygnał - jeden, a potem spokój aż zajdzie potrzeba coś poprawić, zmienić. Z prostej przyczyny: ja też nie lubię, jak ktoś mi nieustannie powtarza polecenie, brzęczy nad uchem i w gruncie rzeczy przeszkadza i wnerwia. Wolę proste, jasne komunikaty, a potem czas a wykonanie ich.

Chociaż jeszcze insza inszość jest taka że, podobnie jak Koniczka, nie jestem w stanie panować całkowicie nad swoją łydką i trochę tego szumu komunikacyjnego biedna konina musi znosić  😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 lutego 2010 22:34
Słuchaj, trochę dupogodzin za sobą mam więc pewnie, że wypracowane 😉
Aż sama chętnie zobaczę jak to u mnie w ćwiczebnym (ee, co to jest ćwiczebny? 😉 ) wygląda - bo może mi się wydaje, że nic nie lata a lata? Ojej!
lostak   raagaguję tylko na Domi
01 marca 2010 09:00
Kyra powiedziala, ze oczywiscie tez duzo zalezy od konia.  konie bardzo gorace, powinny miec wlasciwie caly czas przylozona lydke, bo kazdy jej ucisk daje wystarczajacy sygnal.  ale ona takich koni nie ma, mysle ze nie bez powodu, bo to sie nie bardzo do ujezdzenia nadaje.

co do odstawionej nogi.  kunszt ich jazdy polega na tym, ze siedza na gorze jak przyklejeni, do kolana ich ciala sa wtopione w konia, oni nie siedza, oni plyna z koniem jak jedna calosc.  lydka, nawet nie dotykajaca konia jest wlasciwie nieruchoma, od kolana amortyzowana strzenieniem. np. gdy Richard jechal stepem, dotknal konia do piaffu, kon natychmiast usiadl na zadzie i pomimo, ze nie pukal go lydkami, piaff byl jakby ktos temu koniowi 220V do zadu podlaczyl. na luzniutkim i wysokim przodzie. bo kon byl nauczony aktywnosci.

na pewno sposob ich jazdy nie jest czyms takim, ze kazdy kon na ktorego wsiada bedzie wiedzial o co chodzi.  mysle, ze to potrwa i jest za tym cala filozofia.  to co mi sie strasznie podobalo, to fakt, ze te kilkanascie koni ktore widzialam na hali, choc ciezko proacowaly i wykonywaly trudne elementy GP - byly po prostu rozluznione, niesamowicie chetne do pracy i szczesliwe.  podstawiony zad ulatwial im wykonywanie tych cwiczen.  dlatego zad to taka podstawa. poza tym ta harmonia, zadnych napiec, zadnych stresow, jesli kon dobrze pracuje.

w kuzni widzialam zawodnika, ktory na rozprezalni piaffowal, szykowal sie do GP.  kon mial dupe w krakowie, ten piaf byl wolny i do tylu.  jezdziec karcil konia za zly piaff, motywowal do szybszej pracy tylnych nog, a ten kon nie mial na to szans, bo fizycznie sie nie da.  ech...

kolejna rzecza, ktora naprawde mnie zafascynowala to tak cholerna wew wodza. w cwiczeniach piruetow w galopie prowadzila konia, zew byla luzna, robila tylko parade.  efekt? kompletne odblokowanie wew lopatki konia, duzo wyzsze piruety z doskonalym zgieciem. wczoraj probowalam  troche tak jezdzic, kon na poczaatku nie rozumial, szedl za reka.  zaczelam od zwalniania galopu na kolach w lopatce, do takiego praktycznie w miejscu, jest to swietne cwiczenie na przyspieszanie pracy zadu, bardzo ciezkie dla konia bo musi sie posadzic na tylko, jak zaczal kumac, zostawilam, nie wszystko na raz.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 marca 2010 09:27
Dzięki za sprawozdanie Lostak. Fajnie takiego mistrza jak Kyra popodglądać.

A jak uważaci, czy pojęcie "jechać konia w łydkach" i kłóci się jakoś z tym co opisywne jest w kontekście Kyry -  łydka luźno puszczona i dawnanie sygnałów tylko w momentach koniecznych?


Dla mnie się nie kłóci. W końcu ta łydka tam ciągle jest i "czuwa".
paa dokładnie to samo chciałam napisać wyprzedziłaś mnie o ułamek sekundy 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 marca 2010 09:36
no ale Lostak w sprawozdaniu z wizyty u Kyry wyraźnie pisze o łydce odstawionej - nie dotykającej konia?

co do odstawionej nogi.  kunszt ich jazdy polega na tym, ze siedza na gorze jak przyklejeni, do kolana ich ciala sa wtopione w konia, oni nie siedza, oni plyna z koniem jak jedna calosc.  lydka, nawet nie dotykajaca konia jest wlasciwie nieruchoma,

to szkolenie, które odbyło się w 98 wywarło na mnie olbrzymie wrażenie i zapadło w pamięci  -Kyra to niesamowity człowiek i niesamowity trener.

ciekawe czy dałoby się powtórzyć takie szkolenie?

Elu może ten cytat Ci pomoże
np. gdy Richard jechal stepem, dotknal konia do piaffu, kon natychmiast usiadl na zadzie i pomimo, ze nie pukal go lydkami, piaff byl jakby ktos temu koniowi 220V do zadu podlaczyl. na luzniutkim i wysokim przodzie. bo kon byl nauczony aktywnosci.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 marca 2010 09:45
Anja: niestety ale mi to nie zabardzo wyjaśnia sprawę przyłożenia łydkek / jazdy konia w łydkach - kontra opisywanej tu łydki nie dotykającej konia.
Elu ja myślę, że tu chodzi bardziej o to, że te łydki poprostu spoczywają i nie uciskają boków konia, niż są całkiem odstawione. Dlatego mi się to nie kłóci, bo łydka spoczywa, a jak trzeba pojechać coś konkretnego to wtedy mamy działanie łydki i jedziemy 100% konia w łydkach. Tu bardziej chodzi właśnie o  tę filozofię jazdy bez ciągłego taktowania i podtrzymywania ruchu konia w łydkach.
lostak   raagaguję tylko na Domi
01 marca 2010 10:40
Elu ja myślę, że tu chodzi bardziej o to, że te łydki poprostu spoczywają i nie uciskają boków konia, niż są całkiem odstawione. Dlatego mi się to nie kłóci, bo łydka spoczywa, a jak trzeba pojechać coś konkretnego to wtedy mamy działanie łydki i jedziemy 100% konia w łydkach. Tu bardziej chodzi właśnie o  tę filozofię jazdy bez ciągłego taktowania i podtrzymywania ruchu konia w łydkach.


sa odstawione.

jak patrzylam na film z przejazdu na Rico
to oczywisce sa lekko przylozone, ale treningowo jezdza inaczej

swoja droga, jak ten Rico sie zmienil od momentu tych zawodow do teraz, to byly jego pierwsze zawody w zyciu (CDI3*- niezle🙂😉, jakosc chodow jest o niebo lepsza. Kyra mówiła ze strasznie sie bal i miala problemy z jego utrzymaniem w rymie....
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 marca 2010 11:24
Lostak: problematyka która poruszyłaś w kontekście swej wizyty u Kyry jest na tyle ciekawa że nalażałoby jej poświęcić osobny wątek. A tak to co chwila będzie coś innego ją przerywała - jak to zazwyczaj się dzieje w zbiorczych wątkach.
Jeszcze wracając do Kyry fragment z jej książki Dressage with Kyra:

"It is essential to teach the horse to react quickly to the aids., and that he continues to obey a specific aid, even if the influence ceases, until a new aid is given. Remember: influence equals punishment, and no influence equals reward. In this way, I make the horse's reactions more sensitive. By not giving signals all the time, which only make horses dull and bored, they become increasingly attentive and receptive to the aids.
Using leg yielding as an example, I give the aid with the lower leg to go sideways. The moment the horse reacts I stop pressing with the leg and expect the horse to continue to move sideways a couple of steps. As soon as I feel that the horse ceases to step sideways, I use the leg again."


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 marca 2010 08:32
Od zawsze Kyra stanowiła podstawę mojej edukacji jeździeckiej. Posiadam jej książkę którą studiowałam bez przerwy gdy tylko mialam jakies wątpliwości. Mam też nawet 2 uaktualnione jej wydanie. Ponadto posiadam pełną serie jej filmów instruktażowych. I nigdzie ale to nigdzie ani w książkach ani też na filmach nie było sytuacji jazdy z odstawionymi, nieprzyłożonymi do konia łydkami.

Bo ja rozumiem to tak: że jazda w łydkach z przyłożonymi łydkami nie oznacza że co krok jakiś sygnał powistaje z tego przyłożenia. Łydki przyłożone są i sygnał dawany jest kiedy zachodzi potrzeba. I to właśnie opisuje wklejony przez Meggi cytat z książki.

Dlatego tak trudno mi sobie wyobrazić to co Lostak opisuje.
To chyba lostakowy skrót myślowy- po prostu bardzo luźna łydka, w opozycji do przyciśniętej/wciśniętej i zakleszczonej.
To chyba lostakowy skrót myślowy- po prostu bardzo luźna łydka, w opozycji do przyciśniętej/wciśniętej i zakleszczonej.


Nie da sie wytłumaczyć ta szkole słowami, to trzeba widzieć albo sprobować samemu.
Ja jak miałam konsultacje z zawodniczka która jeździ z Kyra juz bardzo długo, to tez zwróciła mi dużo uwagi (zwłaszcza w galopie) na luźna łydkę. Miałam nie prowadzić konia łydka w galopie,odstawić łydkę, tylko dawać sygnały czas od czasu. (na początku musiala mi dokładnie mówić kiedy, ale później trochę zalapalam )
Konsultacje miałam nie na swoim koniu, a na innym , właśnie tak ujedzonym.
Rewelacja, chociaż dla mnie jako jednak głownie skoczka trochę mijają sie te szkoły, bo w skokach raczej nie zostawisz konia samego. Na swoich konia do tego nie dążę, i jeżdżę inaczej według szkoly mojego skokowego trenera, ale jak mi wypadają te konsultacje to korzystam jak najwięcej sie da.
kpik   kpik bo kpi?
02 marca 2010 10:42
To są po prostu dwie różne szkoły jazdy i chyba trzeba by więcej im poświęcić czasu, żeby można było którąś z nich określić jako lepszą lub gorszą. Jak w jednej nie chodzi tylko o odstawianie i wietrzenie łydek, tak w drugiej nie chodzi o wiercenie dziury w bokach konia. I tak podstawą jest dosiad, jeśli ktoś tego nie ma opanowanego to nadrabia często innymi pomocami. Tak czy inaczej ciśnięcie i zakleszczanie nigdy nie jest pożądane - i chyba nie tak do tej pory była szkolona lostak i jej konie, gdyby tak było, to wsiadając na konie spod trenera ja - chuchro - nie ujechałabym ani centymetra, a tak się nie dzieje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się