kącik skoków

Hermes, znam go od żrebaczka, bardzo to fajny koń  🤣
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 10:00
Perlica, ale zbieg okoliczności! 😜 w każdym razie z Rudym kwestia jego strachu to był temat rzeka, ciężko go ogarnąć było czasami, bo on po prostu nie chciał skoczyć i koniec. Stawanie dęba, brykanie, próba ucieczki to było na początku dziennym. Teraz trochę widzę, że jak stoję obok i idę z nim obok lub po czymś strasznym to w miarę chyba jakoś mi ufa i szybciej jestem w stanie go przepchnąć, ale głównie z ziemi, z siodła już trudniej było.

A w ramach tematu to właśnie dwa Jedwabne na jednym zdjęciu 😀
Hermes, coś tak kiedyś słyszałam o nim, ale nie wiem czy jak był u Ciebie czy u kogoś innego, że sobie ktoś nie radzi, od hodowcy , który jest trenerem koni wyścigowych i jeździłam dla niego przez 2 sezony, a potem miałam u niego w stajni domowej już klacz xx. To były czasy kiedy Obłok był młodziutki , stąd znam go od źrebaka  😉
Pewnie ktoś popełnił gdzieś błąd, a jednak linia tych koni to raczej dla zawodowców konie.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 10:23
Perlica, no przede mną miała go dziewczyna, która sobie średnio z nim radziła jak się okazało, a jeszcze wcześniej też przeszedł przez drogę gdzie ludzie się poddawali. Ja go śmierdziucha sprzedać nie zamierzam, bo to moja już wychowana trochę łajza. Czasem nie mam do niego siły, ale jak popaczy tymi swoimi ślepiami to mi przechodzi. Ale zgodzę się, to jest koń dla zawodowca, ja nie jestem w stanie na nim ujechać tego, na co ma lub miał możliwości, bo aktualnie to wszystkie kontuzje nasze są.
Hermes, rozumiem.
A startowałaś coś na nim? Ile ma już teraz lat?
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 10:38
Perlica, jak go kupiłam to po 2 miesiącach wyszedł jego stary problem ze stawem skokowym, praktycznie rok przebimbał, później pojechałam na nim AMPy w ujeżdżeniu i jakieś regionalki w ujeżdżeniu, a dopiero od grudnia wróciliśmy, a raczej dopiero zawitaliśmy na parkurze po 3 latach odkąd go mam 😁 nic ambitnego, bo pojechaliśmy L z milionem pkt karnych, bo się zagapił i zrzucił, bo wylamanie, bo coś tam. Mieliśmy jechać na MWiM III licencję, ale szaleństwa na padoku zafundowały naderwane ścięgno..
Hermes, to już nie pytam  😡 Współczuję szczerze.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 10:44
Perlica, jak będziesz w okolicy Warszawy to wpadnij w odwiedziny 🙂
Hermes, chętnie  :kwiatek: jak będę w okolicy, a czasem bywam z piesem na wystawie  😉
mindgame, Tak poza wszystkim - hmm.... wiesz, że są konie, które do pewnego momentu się boją, a potem już tylko.... "się boją"? W sensie, nagle ten koń zaczyna wykorzystywać słabość jeźdźca w tym temacie. Koń zawsze wykona to, co będzie mu sie wydawać bardziej opłacalne, mniej zużywające energię.... I tak z takich "paczaczy" na wszystko nagle robią się konie "nieskaczące", nie bo nie, nie muszę, przecież, pańcia, ja się boję.
Rutyna i przejeżdżanie przez "miliony" drągów działają cuda, serio.
Nam jeszcze trochę brakuje, bo, niestety, młody paczy dość konkretnie. Nie wiem czy my kiedykolwiek będziemy dobrze skakać, ale na razie są dwa "biegi" 1) azymut na przeszkodę = jeeeeeedziemy, skaczemy, atak i nakręcanie się (z czego się cieszę) 2) stop, bo się "popaczałem" (rzadko, nie odmawia skoków, ale czasami mu się zdarzy przypatrzeć np. na jakiegoś "dziwnego" drąga, który tu przecież nie leżał.... 😉 ).
I, niestety, my weszliśmy w ten etap, kiedy "popaczenie" musi zostać poparte mocniejszą łydką, nie ma że boli. Nie mówię, że u Ciebie tak będzie, nie, nie, nie, niczego nie zarzucam, tylko chcę zwrócić uwagę, że warto spoglądać szeroko.
Sankaritarina, dzięki za uwagę 🙂 u mnie nie ma przebacz i koń musi skoczyć chodźby miało zejść na to nie wiadomo ile czasu. Nigdy nie odpuszczam. Jest patrzałek i tyle. Ogólnie skacze bardzo dobrze i wydaje się że to lubi 🙂 ale nie ma koni bez wad, więc pracujemy i tyle.
mindgame, akurat nie miałam problemu z rowem (aż dziwne) tylko z... wszystkimi pozostałymi 🤣
Tzn. repertuar dziwów, wg konia, był szeroki. Ale nie tak, że każda, tylko np. tęcza, dziwna deska, jakieś różowe itp.
Genetycznie z "paczających", tylko im wyżej tym łatwiej, najgorsze były dziwne maleństwa.
Czy się da? To zależy. Jakie są oczekiwania i poziom docelowy.
Zdecydowanie łatwiej jest na koniu, który Nigdy nie zgłaszał Żadnych ale.
Jasne że takie konie tez potrafią się tego entuzjazmu wobec przeszkód oduczyć, niestety.
Weźmy jednak konia, który jakieś ale zgłasza, jak większość.
Wtedy rozsądne wyrabianie rutyny to najskuteczniejszy sposób, aby "ale" malały i malały.
I da się mieć zacnego skoczka. Ale. Ale, wg mnie, a nieprędko doszłam do takiego wniosku,
nigdy nie będzie to koń niezawodny.
Mało to takich, które np. idą jak w dym, ale otwartego rowu nie skoczą nigdy, albo niemal nigdy, albo skoczą, ale nigdy na czysto?
Albo takich, które podstawowy parkur pójdą ok, ale gdy wzrasta tempo i napięcie w rozgrywce - to nagle przestają być niezawodne?
Mimo to takie konie potrafią chodzić GP i Puchary Narodów nawet.
Poniekąd z tego płynie część trudności przy robieniu II klasy. Bo sporo osób ma konie niezłe, ale nie - niezawodne.
I czasem wypada jak w grach komputerowych, że trzeba resetować 😉 i próbować raz jeszcze.
Jeśli celuje się w najwyższe poziomy trudności i chce się wygrywać - to nie z takich koni.
To już trzeba "kochającego skakać (cokolwiek stoi)", "szczerego i uważnego".
Wspomniany "paczalek" po kuracji "częstotliwością"  dał radę chodzić P z pojedynczymi błędami i "długie L", z "ozdobnikami", takie 11 przeszkód na czysto i ładnie.
I jakby bawić się dalej, ale koniecznie - często startując, to chodziłby też N i C, z czasem pewnie CC też, bo potęgą skoku dysponował.
Ale pytanie gdzie, kiedy, i jaki jeździec czułby się komfortowo a kiedy nie.
To jest trochę tak, że jak się nie ma co się lubi, to się za... suwa, żeby to mieć.
I da się zrobić bardzo dużo. Akurat liverpool należy do takich przeszkód, że da się konie przekonać do niego na stałe.
Bo w istocie jest to przeszkoda bardzo miła i zachęcająca do skoku, milszy jest tylko tripelek.
Później, bywa, odżywa nieco problem, gdy np. pojawią się czarne baseniki czy otwarte rowy, ale to też da się przewędrować,
a otwartych rowów już  niemal nie ma (miało nie być, wróciły, znowu ma nie być - nie ogarniesz, nie ma co sobie tym głowy zawracać).
Ogólnie koni takich prawdziwie niezawodnych, bezbłędnych, jest bardzo mało.
Z większością znakomitych wierzchowców jeźdźcy musieli przepracować to i owo.
halo,
dziękuję za tak obszerną odpowiedź 🙂 dobrze jest uświadomić sobie, że są ludzie którzy mają czasem podobne problemy, które da się przepracować i jest światełko w tunelu.
Z tym koniem przechodziłam już kilka etapów, od załamania totalnego po kiełkującą nadzieję, czasem zdziwienie. Teraz jestem na etapie, że koń jest tylko koń, idealnych nie ma. Ma za to bardzo dużo innych zalet. Wczoraj znów skakałyśmy rów (oczywiście gdzie indziej, wyglądał trochę inaczej, jakaś woda nawet w środku połyskiwała od słońca) no i przy 1 podejściu odmowa, przy drugim i następnym razem skok bez problemu tylko tyle że z nogami między uszami.. pochwalony obficie... ale. Ale widziałam tę satysfakcję w reakcji konia... nie wiem czy dobrze to interpretuje, gdy po udanym skoku ja chwalę a koń kładzie uszy do tyłu i ma taki wkurw w oczach.. tak samo reaguje jak przejedziemy parkur na zero. Popuszczam wodze, koń wyciąga szyje (jeszcze w galopie), kładzie uszy i mówi " who is the boss now?" . Chociaż niby mówi się, że nie powinno się przypisywać ludzkich odczuć zwierzętom.
Tak czy siak. Dzięki wam wszystkim za porady. Nadzieja jeszcze we mnie nie zgasła. Będziemy trenować takie elementy regularnie i tyle. Pewnych rzeczy się nie "przeskoczy" 😉
mindgame, stulone uszy powiadasz  🤣



Ja tam radość interpretuje raczej inaczej  😉
Perlica, no tak to sobie interpretuję 😉 raczej jako satysfakcję. Ten koń na prawdę lubi skakać 😉
edit: to kobyła... gdyby to był wałach może bym tak tego nie postrzegała.
mindgame, ta z fotki też lubi, ale z taką raczej wściekłością łączę zawsze te uszy, w sensie "sportową wsciekłością"  😁
Cały parkur zawsze stulone uszy  🤣
Perlica, podobnie to odbieram 🙂
Dziwne nie jest, bo to taki tryb walki, raczej.
Nie darmo się mawia "waleczny koń".
Część koni do tego własnie tak podchodzi.
"Pocieszę", że koń ze śliczniutko nastawionymi uszkami, pozytywnie zainteresowany każdą  przeszkodą,
równiutko galopujący, typu bomb proof  - niczego jeszcze nie gwarantuje 🙂
Jakie ćwiczenia polecacie dla konia, który nakręca się na drągi leżące na ziemi w galopie i w nie wciąga? Przyszło mi do głowy tylko zatrzymywanie się przed i po drągach, ewentualnie wolty przed najazdem, coś jeszcze można wprowadzić?
Flygirl a w kłusie też się nakręca czy tylko w galopie?
Pierwszy najazd z kłusa jest minimalnie za szybki i ciągnący, ale potem każdy już jest w idealnym tempie i uważny. W galopie to tak od 2-3 fouli przed pierwszym drągiem jest turbo przyspieszenie i trwa jeszcze chwilę po drągach. I się zastanawiam, czy może też zakręty na drągi robić ciaśniejsze? Żeby nie było dłuższej prostej i czasu na nakręcenie się? 🤔
Najezdzac z wolty, na ktorej ustawisz sobie tempo + krotki najazd po wyjechaniu z niej.
flygirl, To zależy jaki jest poziom wyszkolenia konia i się nakręca, bo tak czy nie ma równowagi i nie umie inaczej.
Jeśli doświadczony to zatrzymania kontrolne przed i po, przejścia itp.
Ja bym jeszcze prócz tego co zostało powiedziane zaczęła od pojedynczego drąga. Jak będzie ok to 2. Można jeszcze próbować te drągi ustawiać nie na skok wyskok tylko na 1 foule pomiędzy.
mi pomagaja ciasniejsze najazdy i dragi  na kole. w przeszkode  juz mnie  nie wciaga, szeregi tez lepiej, ale drągi na prostej powyzej jednego sa bardzo emocjonujące  😂
Hm, no ona ma 5 lat, ale równowagę ma dobrą. Widać po niej, że ona lubi taką pracę na drągach, jak przejeżdżałam potem nawet obok nich, to uszy na sztorc i ona chce tam. 😁 Dlatego wtedy kiedy tylko będę mogła, chcę z nią pojeździć. A może jakoś inaczej je układać? Albo dać tylko jednego i przejeżdżać do znudzenia? Albo dwa drągi po przeciwległych stronach i jeździć po kole?
Właśnie tak się zastanawiałam nad tymi zatrzymaniami, że to może być na ten moment za trudne dla niej, ale tak moja była szefowa zawsze robiła z nakręcającymi się młodymi końmi i jakoś to robiły i pomagało, więc już nie wiem, czy to za dużo, czy nie.

mindgame o właśnie, napisałaś jednocześnie, też o tym teraz pomyślałam. 😀 Myślę, że jeden drąg póki co byłby wystarczający. Mam dość spory plac, mogę też porozrzucać pojedyncze drągi w różnych miejscach i jeździć je z różnych miejsc, kierunków etc.
flygirl, Bo to z tymi zatrzymaniami zależy od konia właśnie. Np. Mój co trening potrzebuje kontrolnego zatrzymania po płaskim, żeby mu przypomnieć : halo ? Kontrola , bo nie jest to delikatny konik, więc zatrzymania są obowiązkowe przed skokami i wtedy jest delikatny i nie pędzi.
To przy kobyłce chyba fajny pomysł pojedynczy drąg i stopniowe dokładanie.
flygirl, w te we wte
a moje konisko mnie wczoraj rozłożyło na łopatki i nie wiem co myśleć. Czy to przełom, czy jednak nie. Jak wspominałam koń jest patrzałek. Wczoraj wzięłam go na lekką lonżę, przeplataną z przechodzeniem po foliach (sztuk 2) i na koniec poćwiczyłyśmy też rów, rów z cavaletką i rów ala okser. No i kurna nic się nie bał, przechodził, przebiegał, skakał. Składałam i rozkładałam te folie przy koniu przygotowując je do pracy, rów przeciągałam na plac też żeby go przygotować i koń jak nie ten. Z jednej strony super i powinnam się cieszyć, a z drugiej dziś jest nowy dzień i obawiam się, że koń już zapomni co było wczoraj.
Czy ktoś słyszał o jakieś końskiej schizofrenii? Jest coś takiego? Bo ja już głupieje.
Dziś zrobię test i przygotuję te folie bez udziału konia i pójdziemy na gotowe i zobaczę jaka w tedy będzie sytuacja.
mindgame, to bylo z ziemi wszystko? Bo piszesz o lonzy.

Jak kon nie patrzy z ziemi a patrzy pod siodlem to znaczy, ze cos nie gra jezdziecko. Brak pewnosci siebie i konsekwencji u jezdzca, albo zwyczajnie bledy w prowadzeniu, ktorych z ziemi nie ma.

Co o tym patrzeniu mysli twoj trener?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się