Paszport dla Folbluta

deborah   koń by się uśmiał...
26 stycznia 2009 10:29
jest doczekałam się 🙂 😅
cierpliwie czekałam 5 miesiecy

złożyłam wniosek 20 sierpnia
zadzwoniłam czy wszystko ok powiedzieli, ze tak, kazali czekać 2 miesiące

na początku grudnia dzwonię a Pani K. mówi, ze u nich Satural figuruje jako ogier i potrzebują zaświadczenia o kastracji
dzięki pomocy Leny  :kwiatek: udało się zdobyć zaświadczenie
kosztowało ją to sporo nerwów i kilka jeśli nie kilkanaście odwiedzin u weta ale udało się
zaświadczenie czeka u Leny aż znajdzie się chwilka żeby odebrać

tymczasem listonosz w ubiegłym tygodniu przyniósł paszport.. w rubryce płeć wpisane "wałach"

czyżby zaświadczenie nie było tak potrzebne?
heheh o PKWK można książki a anegdotami pisać..

a jak Wasze paszporty? na volcie kilka osób czekało.
doczekaliście się?

Ja tylko 3 miesiące czekałam, wystawili poprawnie, nawet nie zapomnieli o zmianie nazwiska.
W międzyczasie oczywiście dzwoniłam tam kilka razy...
m.indira   508... kucyków
26 stycznia 2009 11:27
chyba faktycznie się poprawiło ...
choć my na naszą xx czekamy już ponad dwa lata ...
ale ostatnio ubaw po pachy był , bo szefówka wszystkie wnioski i opisy kserowała itd , no i dzwoni do nich z awanturą (zeszłego roku dzwoniła z 8 razy odnośnie tej kobyły , a ta co raz wymyślała coś nowego) , a pani K łaskawie mówi , ale my wniosku o paszport dla tego konia nie mamy ...
normalnie nić tylko siąść i płakać ... wniosek złożony w 2006 r
Moze czas wkoncu wyslac ten wniosek...
też czekałam jakieś 2 lata  🤔wirek:
deborah   koń by się uśmiał...
26 stycznia 2009 14:24
crazy jak masz czekać dwa lata to nie ma sensu zwlekać 😉
My (czyt. u nas w stajni jest) mamy jedną folblutkę, na którą czekamy już 3,5 roku!  😜
... ale daliśmy sobie już spokój, bo w sumie paszport nie jest do szczęścia nikomu potrzebny  🙄

Paszport został już wydrukowany, a przynajmniej tak twierdzi pani K.
ale jako, że konik pochodzi ze stadniny państwowej... a potem przeszła przez tory...
nastepnie miała 3 udokumentowanych właścicieli... i nie ma umów!
Pani K. powiedziała, że nie wystarczy umowa ze stadniną, w której się urodziła, ponieważ wie, że będzie fałszywa  👀
Więc jako, że nie ma szas uzyskać pozostałych umów - klacz paszportu nie dostanie.
Paszport jest, ale nie ma osoby uprawnionej do jego odbioru (wg. p. K)  🤦

Hahaha, a wiecie co jest najlepsze? Właściciel zna nawet numer paszportu jej... otóż...
Klacz dała źrebaka w półkrwi (tzn nawet 2 i w tym roku też ma być ponoć kryta).
Na świadectwie krycia (ponoć, bo go nie widziałam osobiśc ie) był podany rodowód matki, ale bez nr paszp. W związku z powyższym właściciel przed opisem zdecydował się na zrobienie DNA maluchowi i dopiero paszport. Wyszło zgodne (matka miała DNA w bazie), więc źrebię dostało normalny paszport z pełnym pochodzniem. A w nim był numer paszportu matki  😂

Więc kiedy znany jest już numer paszportu, to sam dokument chyba nie jest tyle wart by "ruszyć świat" i go za wszelką cenę zdobyć...  👿
Wlasnie, ja zwlekam, bo tez posialam umowe..
Ja czekałam prawie rok, ale się doczekałam :-)


na początku grudnia dzwonię a Pani K. mówi, ze u nich Satural figuruje jako ogier i potrzebują zaświadczenia o kastracji
dzięki pomocy Leny  :kwiatek: udało się zdobyć zaświadczenie
kosztowało ją to sporo nerwów i kilka jeśli nie kilkanaście odwiedzin u weta ale udało się
zaświadczenie czeka u Leny aż znajdzie się chwilka żeby odebrać

tymczasem listonosz w ubiegłym tygodniu przyniósł paszport.. w rubryce płeć wpisane "wałach"

czyżby zaświadczenie nie było tak potrzebne?
heheh o PKWK można książki a anegdotami pisać..



jak my wyrabialysmy wieki temu paszport dla gluta to tez widnial jako ogier i zadnego zaswiadczenia nie musialysmy dowozic.
wogole widnial jako wlasnosc hodowcy a przeszedl juz przez dziesiatki rąk i nie mialysmy ciaglasci umow.
no ale badz co badz paszport dostalysmy. ale wszystkie rzeczy praktycznie osobiscie zalatwialysmy bo przez telefon latwiej splawic.
m.indira   508... kucyków
26 stycznia 2009 19:24
no ja do Wawy mam kawałek , osobiście to tylko miejscowi mogą ...
ale zgadzam się z Deb , książki pisać...
Wlasnie, ja zwlekam, bo tez posialam umowe..


W przypadku tej klaczy wiem, ze jest tylko umowa z poprzednim właścicielem.
On, kiedy klacz sprzedał, poprzednia umowę spalił... więc nawet nie idzie dojść...
deb Ty masz tego Saturala od  kozienickiej Surabayi?? kurcze- najcudowniejsza zenska rodzina w kozienicach- praktycznie wsio skaczace z misiatym charakterem😀
jak Was czytam to sie ciesze, ze sie wyleczylam po 20latach z checi posiadania xx😀
deborah   koń by się uśmiał...
26 stycznia 2009 19:49
tak, ten Satural 🙂 to moje adoptowane dziecko 😉


dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
26 stycznia 2009 20:10
Mój paszport to historia pełna obaw ale z happy endem. Dzięki paszportowi dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o moim koniu. Darnica jest hodowli SK Moszna. Jak się urodziła, nie było jeszcze wymogu paszportów, miała palenia i woziła się między Służewcem, rodzimą stajnią i w końcu wylądowała w Kozienicach. W trakcie tych wywózek w SK Moszna robiono badania krwi. Oczywiście konica nie załapała się na takowe. Potem trafiła w rece prywatne. Była w nich krótko. Później do mojego znajomego i w końcu do mnie. Najgorzej było odnowić ciągłość umów i tu Pani K mi bardzo pomogła. Powiedziałam, kto był pierwszym właścicielem i Pani K stwierdziła, że to mi załatwi. Reszte umów - czyli 2 miałam ja. Pobrałam (tzn wet. pobrał) krew, wysłałam do Jastrzębca i potem poszło szybko. Wszystko trwało 7 miesięcy i powiem Wam szczerze, że mimo wiadomej sławy Pani K. Byłam bardzo miło zaskoczona. Pomagała mi na każdym etapie, nigdy nie była ordynarna i zawsze słuzyła dobrą radą. W rezultacie koń dostał paszport. Biorąc pod uwagę okres oczekiwań między opisem, badaniem krwi i ta jedną umową, jestem pewna, że sprawa złatawiania paszportu odbyła się spokojnie w 2 miesiace.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
11 marca 2010 21:13
słuchajcie, mam zamiar wybrać się na Służewiec żeby wreszcie załatwić Księciowi paszport. Co powinnam mieć, gdzie się wybrać dokładnie, czy jest szansa że będę czekać krócej?  :kwiatek:
Gallien   Un poco di zucchero
11 marca 2010 21:44
A ja nie miałam problemów z wyrobieniem paszportu mojej byłej folblutce, otóż czekałam równiutkie 2 tygodnie 😉
słuchajcie, mam zamiar wybrać się na Służewiec żeby wreszcie załatwić Księciowi paszport. Co powinnam mieć, gdzie się wybrać dokładnie, czy jest szansa że będę czekać krócej?  :kwiatek:


Musisz zgłosic się do Redakcji Ksiąg Stdnych PSB i PASB do pani Krystyny Karaszewskiej. Najlepiej wczesniej zadzwon bo pamietam ,że wydzial czynny jest tylko 3 dni w tygodni, niestety nie pamiętam w jakie dni. Tel 22 331 59 90 lub 22 331 59 91. Jesli konio nie miał paszprtu wez ze soba wszystkie umowy kupna konia ( o ile konik  miał wczesniej wielu włascicieli).
Mnie brakowało 2 umów ,miałam tylko uwmoe kupna z oststnim włascicielem i kserokopię kupna ze Strzegomia. Wszystko musiałam niestety odnalezc i się najezdzic i robic duplikaty. Kurcze mnie wyrobienie mojej klaczy paszoprt zajęło 1,5 roku ale MAM. W przypadku mojej Sonki (Mighty Quenn) było to o tyle ważne ,ze klacz miała zrebaka ,któremu tez należalo szybciutko wyrobic paszport bo groził mu wpis NN. Ale wszystko po 1,5 roku się udało.
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
12 marca 2010 09:22
Pani Karaszewska przyjmuje w poniedziałki, środy i piątki od 9 do 14.
maab   road to hell
12 marca 2010 11:43
Mam do Was prośbę czy mógłby ktoś wstawiś skan paszportu xx. Mam problem juz od 5 lat, razem z koniem dostalam ksiazeczke identyfikacyjna konia pelnej krwi, wyslalam wniosek o paszport i przerejestrowanie, wraz z dowodem wplaty, potem wyjechalam za granice, a potem doczekalam sie telefonu od pani K. ze jak to... przeciez paszport mam.... eh... no wiec mam czy nie mam.... Ciagle nie moge sie zmusic do tego, zeby dotrzec na wyscigi i to wyjasnic....
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
12 marca 2010 20:17
Dziękuję bardzo  :kwiatek:
wiecie co... dla mnie to bez sensu- po co komu umowa? jak wyrabialam jednemu to zakleilam wszystkie umowy z cenami itd bo z jakiej racji np maja wiedziec za ile konia kupilam i za ile sprzedalam dalej?  😤
maab, proszę bardzo, o to chodziło?

Co do umów, to też jest jedna z rzeczy, które mogą... zirytować. Bo przecież nadal do kupna konia nie trzeba umowy pisemnej? żeby umowa była ważna? To skąd jej wymóg przy paszportach?
maab   road to hell
15 marca 2010 12:09
Halo, bardzo dziekuje!
Czyli teraz musze gnac na Sluzewiec i zaczac caly cyrk od nowa.....
Halo jeszcze jedna umowa to pół biedy, ale od kumpeli ostatnio zażądano całej historii właścicieli konia. Niestety jeden z nich już nie żyje, więc odnalezienie umowy, na mocy której kupił konia będzie trochę trudne... A koń figuruje chyba jeszcze na stadninę.
Z tego co piszecie to każdy jest jak widzę traktowany na wyścigach indywidualnie...nieźle...u mojego były palenia ale co z tego..droga do wyrobienia paszportu była jak przez mękę ale się udało...oczywiście bez badań nie dało rady więc takowe badania zrobiłam - zdobyłam tyle umów ile zdołałam a ponieważ nie zdobyłam wszystkich musiałam dostarczyć oświadczenie dlaczego nie udało mi się ustalić historii własności...napisałam oświadczenie dostarczyłam wszystkie potrzebne dokumenty i paszport jest...jeszcze dostałam ochrzan że paszport mi wysłali a ja nie odebrałam(ale to moje niedopatrzenie)...

P.S. Nie musiałam dostarczać żadnego świadectwa kastracji i trochę to dla mnie dziwne że każdemu z was mówią na wyścigach co innego...
My również jesteśmy w trakcie czekania na paszport dla folbluta. Czekamy od grudnia. Zaświadczenie o kastracji było potrzebne. Wzeszłym tygodniu dodzwoniłam się do Pani K., podobno nie doczytali nazwiska, wszystko wyjaśniliśmy i powiedziano mi, że otrzymanie paszportu to kwestia dwóch tygodni.

No to czekamy! 😅
Po roku 🙂 JUPI !!!

Jeden telefon tydzien po wyslaniu dokumentow, i: "tak, wszystkie dokumenty sa, prosze uzbroic sie w cierpliwosc"

I drugi tel po roku, najpierw mnie nastraszono ze nie ma takich dokumentow, pozniej ze nie ma o kastracji zaswiadzenia, a pozniej sie okazalo ze wpisali mnie z przekreconym nazwiskiem i po tygodniu juz bylo.

Rowniutki rok, ale o dziwo zaqwsze trafialam na mega mila Pania przy telefonie.

Aha,  i nie trzeba dostarczac umów, wystarczy ze strony bodajże PZJ wydrukować poświadczenie ,że jest się włascicielem konia.
dempsey   fiat voluntas Tua
16 marca 2010 18:18

Aha,  i nie trzeba dostarczac umów, wystarczy ze strony bodajże PZJ wydrukować poświadczenie ,że jest się włascicielem konia.


to jest fantastyczna wieść! naprawdę???  😜
Na paszport mojej kobyłki czekałam prawie rok, nie bardzo mi to pasowało, bo wtedy dużo startowała, i bałam się, że trafię na upierdliwych policjantów,ktoś mi wtedy podpowiedział, żeby podejść Panią K, i powiedzieć jej ,żę koń jest sprzedany do sportu za granicę, i nowy właściciel nie może jej odebrać, to był strzał w 10, paszport przyszedł po paru dniach 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się