Wrażenia mieszane. To nie jest jakiś super mocny środek piorący. Orzechy prawdzają mi się do takich zwykłych, na bieżąco pranych rzeczy, raczej kolorowych, nie poplamionych, nie wytytłanych. Do "zadań specjalnych" to już nie bardzo... Pranie faktycznie nie ma żadnego zapachu (dodawałam do płukania kilka kropli olejku pachnącego, to nim lekko pachniały). Uczuleń na proszki do prania nie miewam, więc nie mam porównania, czy kasztany rzeczywiście są hipoalergiczne (choć bardzo prawdopodobne, że tak - w końcu poza nimi nic się nie dodaje, żadnej "chemii"😉. Pewnie warto sprawdzić, jak ktoś nadwrażliwy na proszki do prania, może to będzie rozwiązanie.
Z kasztanów do prania robiłam jeszcze płyn do opryskiwania roślin (z dodatkiem kilku kropel olejku z drzewa herbacianego). Ponoć ma odstraszać owady, szkodniki. Rośliny nie padły od popryskania, ale o skuteczności to będę pewnie mogła coś powiedzieć w innej porze roku, a nie teraz, kiedy wszystko powoli zbiera się spać.
Jak wypróbuję jeszcze do czegoś, to opowiem o wrażeniach.
Rozmyślam właśnie, jak odzyskiwać wodę z prania. Gdyby ją łapać do jakiejś beczki, nadawałaby się do podlewania ogrodu... Trawie zawsze skąpię wody (na zasadzie niech sobie sama radzi), ale gdybym tę popraniową wodę odzyskała, to czemu nie, lepiej niech idzie na trawę, niż do rur 🙂
P.S. Jakby ktoś nie wiedział, o co chodzi:
http://ekodzieciak.pl/Ekologiczne-pranie-i-sprzatanie,072