Dłuuuuga "kolka"

Fantazja, od tego mam dobrego, zaufanego weterynarza pierwszego kontaktu. + szybka reakcja i zazwyczaj da sie "kupic" czas potrzebny koniowi aby dotarl do wlasciwej kliniki. Gdzie bedzie mial najwieksze szanse a ja zaufanie do ekipy.
Chyba, ze juz sie nie da inaczej, to wtedy najblizej by miec choc jakies szanse.



kate, szkoda kobylki. [*]
Ech.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
31 stycznia 2009 21:31
Oj przykro 🙁
[']
Klami u mnie ostatnio zdarzył się wypadek praktyczie na moich oczach, bez namysłu wet (zaufany i sprawdzony już), nieważne ile by to kosztowało, od razu decyzja zabrania konia do kliniki na operację, miał do nas ze 25km, przyjechał w 20 minut, wpakowalismy konia i w drogę. Do tej pory koń stoi w klinice, rachunku jeszcze nie widziałam, pewnie zemdleję jak zobaczę. Ale jeśli chodzi o zdrowie mojego konia to wydam każdy grosz by był zdrowy.

Fantazja, od tego mam dobrego, zaufanego weterynarza pierwszego kontaktu. + szybka reakcja i zazwyczaj da sie "kupic" czas potrzebny koniowi aby dotarl do wlasciwej kliniki.
dokładnie
bo wszystko zależy od weta...
niestety nie...
_kate ale też i od właściciela, bo jak właściciel się zastanawia "dzwonić po weta, a może nie, może nic nie będzie, albo czy ja mam pieniądze lub ich nie mam na leczenie" to szanse konia maleją z godziny na godzinę. A wet to już inna sprawa. Ja do swojego weta moge zadzwonić w środku nocy i to w weekend jesli coś się stanie i przyjedzie (chyba że jest poza miastem lub gdzieś daleko). Ten wypadek z moją kobyłą zdarzył się w niedzielę akurat, bez problemu przyjechał.
Fantazja
ale nic nie zależy od weta jak się po niego nie zadzwoni  😉

ale jak już się zadzwoni, jak się już wypełnia jego zalecenia, to jego w tym głowa aby dopasować leczenie do konia.
A właściciel? płacze i leczy
_kate nie wiem czym kierował się wet, przecież kolka to poważna sprawa

nic tu już nie poradzimy, konia nie ma  🙁
kobyłce już nic nie pomoże. Teraz bardziej pozostaje kwestia zastanowienia się nad odpowiedzialnością weta za złe decyzje
_kate ja bym nie darowała tego, nie zostawiłabym tej sprawy, ale to moje zdanie
wiem, że dziewczyna zrobiła sekcję, ale nie wiem czy po to, aby dowiedzieć się dlaczego czy po to, aby mieć dowód.
Większość ludzi nie chce się ciągać po sądach, czy ona się zdecyduje nie wiem.

Nigdy nie dam swojego dziada nawet na szczepionkę tamtemu.
tu sie podłącze, choć pytanie nie dotyczy kolki bezpośrednio.

Czy ktos z Was podaje coś na odpiaszczenie? Tak zeby zapobiegawczo podawać.
cloud - wg mnie takich preparatów nie podaje się bez konsultacji i badań. Można narobić kłopotu poprzez nadgorliwość.

Czy koń jest zapiaszczony można sprawdzić wrzucając kupę do foliówki i zalewając wodą. Piasek po pewnym czasie opada na dno. Jeśli wyjdzie, że jest to zawołaj weta i zapytaj.
czy któryś z voltovetów moze mi wyjaśnic jak się dokładnie stosuje, jak czesto (w sensie czy ktoś w ogóle używa) i mógłby mi  "pokazac" jak wygląda
Igła Łopatyńskiego  🙇
znalezione na innym forum:

Proszę o każdą radę odnośnie zatkania jelita grubego u konia. Było już tylu weterynarzy i są niewielkie efekty.
Wet na poczatku dawał mu zatrzyki, kroplówki, lewatywy, sonda i niewiele to zmienia, koń nadal niemoże się załatwić. Proszę was o pomoc, jeżeli coś wiecie na ten temat jak najszybciej bo mój pupil strasznie się męczy.
Tylko czy to jet możliwe że konik ma 2 lata i już się zapiaszczył?? Wet powiedział, że zapiaszczenie występuje u dorosłych koni. Ogólnie robiona jest u niego lewatywa i coś tam mu się wypłukuje. Ogólnie sądze, że jest lepie niż było, ale dobrze z nim nie jest. I piszę , ponieważ może dowiem się coś więcej o tym.
(...)A co do opeacji to każdy mi odradza, ponieważ operacje rzadko który koń przeżywa, a jak już operacje przeżyje to i tak po pewnym czasie umrze.
Sama niewiem co robić.


Podobnych postów można znaleźć wiele, o wiele za dużo  🙁
Dlaczego wiedza na temat układu pokarmowego, która wydaje się być elementarną sprawą, jest wśród właścicieli koni/ pensjonatów tak niska? ehhhh, tyle koni odchodzi zupełnie niepotrzebnie 👿
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
23 czerwca 2009 22:21
Ogólnie z tego co się dowiedziałam i o czym się przekonałam z własnego doświadczenia, zatory w jelitach bardzo trudno rozpoznać w pierwszych dniach ich trwania🙁 I to niestety sprawia, że koń dłuuugo się męczy.
Moja miała raz zator w jelitach, raz w okrężnicy. Mimo, że jestem u niej codziennie nie skojarzyłam objawów choroby z kolką. Koń się nie pocił, nie tarzał, jadł ( może mniej chętnie ale jednak). Była "tylko" osowiała. Wiązałam ten dziwny spokój z pierwszymi upałami.
Zator tworzyć może sie nawet ponad tydzień, dlatego tak długo trwa leczenie. Sondy nie sondy, lewatywy, lekarstwa, kroplówki.
W sumie nawet nie mam pojęcia czy tak naprawdę mogą być wywołane. U nas pierwszy...nie odnalazłam przyczyny. Drugi- fakt przyczynę mamy ( stajenny pomylił otręby z owsem gniecionym i przez parę dni podawał je na sucho 😫 ) Nam się udało bez operacji ale ponoć większa część wymaga wizyty w klinice.
Niewiem czy na temat ale może akurat...🙂
Sądy to chyba jak coś nie pójdzie
ale szasem pomaga sondowanie
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
23 czerwca 2009 22:31
😵  Faktycznie....już poprawiłam🙂
dea   primum non nocere
26 czerwca 2009 12:10
Hej... Dopisuję się do wątku, bo zaliczyłyśmy długą kolkę z Brytanią. Ta historia, wygląda na to, że skończy się dobrze, ale koń do kliniki pojechał - po czwartej kolce wieczorem i wizycie trzeciego weterynarza (który nb. zobaczył konia, zmierzył tętno, wyszło mu 60 i powiedział, że koń jest zdrowy!!!! zdecydowanie odradzając mi wiezienie do kliniki, "bo za samo wstawienie zapłacę dwa tysiące" - g. prawda!!!)

Kobyła od paru dni miała podwyższone tętno (53-60), częstotliwość oddechów (ok. 25), w dzień poza tym zachowywała się normalnie, a wieczorami się pokładała i widać było, że czuje się gorzej. Badania rektalne, zastrzyki rozkurczowe i przeciwbólowe i... i cały czas stała na słomie. Prawdopodobnie to był powód dla którego nie mogła się odkorkować do końca.

Pojechała do kliniki i nie była operowana. Piszę to dla tych, którym się wydaje tak jak mnie, że od razu konia pokroją i przeżyje albo nie. Makabrycznie się bałam, ale widziałam, ze jest coraz gorzej - jak się pojawił atak rano, to zorganizowałam transport i ruszyłysmy od razu, wieczorem klacz wylądowała na Służewcu. Co zrobili? Sonda, płukanie żołądka, głodówka na trocinach, badanie rektalne - lekkie przemieszczenie okrężnicy było, ale drożnośc zachowana (non stop robiła kupy i najchętniej również no stop by żarła i piła), bardzo przyspieszona perystaltyka jelit, dostała buscopan. Właściwie to już wystarczyło, jelita zmiękły i wróciły na swoje miejsce - głodówka trwała w sumie półtora dnia, miał być 1 dzień, ale czekaliśmy na sprzęt do gastroskopii, żeby wykluczyć wrzody. Gastroskopię jej zrobili - żołądek i dwunastnica czyste. Dostawała małymi porcjami co godzinę moczone sianko. Wygląda na to, że mamy problem za sobą, tętno spadło do 36-38, kobyła pije dużo mniej, nie rzuca sie tak na żarcie, perystaltyka się normuje. Bałam się zabrać ją od razu do domu, więc zostawiłam do końca tygodnia na obserwacji.

Widziałam jeszcze "ostrzejszy" przypadek, kobyłka wyglądała nieciekawie, bardzo niespokojna, spocona mocno - oprócz tego co Brytania, dostała 5l oleju parafinowego do żołądka i widziałam następnego dnia jak powoli się normuje - poleciała pierwsza mikrokupka, zwierzę spokojniejsze.

Operuje się tylko wtedy, kiedy widać całkowity zator - najczęściej przy skręcie. A gdyby taką "nieskręconą" kolkę zostawić samej sobie, to też może skończyć się tragicznie. Przekaz ode mnie: wieźcie do kliniki, jeśli wet terenowy szybko nie pomoże albo jesli kolka nawraca! Im dłużej się utrzymuje patologiczny stan, tym trudniej wrócić do normy. Ja żałuję tylko, że nie wzięłam jej tam wcześniej.

Ceny wcale nie są takie koszmarne, a koń jest pod monitoringiem i zajmuje się nim sztab profesjonalistów. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale Służewiec polecam zdecydowanie.

Jeszcze jedna ciekawostka - z rozmów z pracownikami kliniki - kolki z wyścigów dostają zawsze po ścieleniu świeżej słomy (dzień wcześniej konie nie mają dościelane i po wymianie ściółki rzucają się na nią i zatykają się słomą). Może wszyscy to wiedzą - ale ja nie wiedziałam - dzielę sie doświadczeniami. Zakorkowanego konia dobrze przez parę godzin przegłodzić, aż ustąpią objawy bólowe i delikatnie, małymi porcjami podawać moczone siano - nie dawać słomy! Powodzenia wszystkim pozatykanym - szerokiej drożności życzę 🙂
Monny   bez odbioru .
29 lipca 2010 22:11
Czy ktoś miał do czynienia z nawracjacymi się kolkami z powodu zatykania słomą?
Nawet niewielka ilość świeżej słomy powoduje zatkanie.
Myślałam, żeby jej zrobić jakieś specjalistyczne badania?
Czy jakies rtg jamy brzusznej albo usg w ogóle coś da?
Czy zostaje mi tylko postawić na trociny?
dea   primum non nocere
30 lipca 2010 08:11
Najpierw odrobaczyć na tasiemca (doświadczenia z własnego podwórka) i to porządnie, nie na 300kg... Nasze bydlę stoi teraz na słomie po pachy i nie ma kolek.
Monny - ja postawiłam swojego na gumowej macie, na którą wrzuca się ilość słomy która nie szkodzi (jadł trociny). Mam konia po operacji zatkanej okrężnicy, jak masz jakieś pytania to PW
A mój koń wczoraj pierwszy raz w życiu miał kolkę  🙁
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
30 lipca 2010 11:21
Monny moja miała raz kolkę od słomy, ale wynikało to prawdopodobnie z zarobaczenia i leczenia z tym związanego. w każdym razie od tamtego czasu stała na lnie i dopiero teraz powoli będziemy wprowadzać słomę.
skontaktuj się z wetem, bo moim zdaniem kolka od słomy= problemy z przewodem pokarmowym 😉

Presja co się konkrenie stało? wyszliście szybko z tego?
Konkretnie to chyba jedno jabłko o jedno za dużo. Dostał rozkurczowy środek, pochodził zrobił 3 razy kupę i na razie głodówka 24h a kolejne dwa dni samo siano. Nie dość że schudł to jeszcze teraz to. Po pracy jadę wypuścić go na piaskowy wybieg bo trawy teraz teraz nie zobaczy. Mam nadzieję że będzie dobrze. Zresztą w przyszłym tygodniu przyjedzie mój wet i będziemy robić mu chyba różne badania.
dea   primum non nocere
30 lipca 2010 11:32
skontaktuj się z wetem, bo moim zdaniem kolka od słomy= problemy z przewodem pokarmowym 😉


Popieram w 100%.
na nawracajace kolki wezcie pod uwage taka mala glupote jak zwykle odpiaszczenie

moja klacz w zeszłym roku od nawracajacych kolek wyladowala na sluzewcu, miala badania, nic nie wyszlo,
kuracja odpiaszczajaca i minelo

teraz powtorze bo znow zrebna i nie che miec powtorki...
Dopisuję się do wątku  🙁
w czwartek mój wałach zaczął wyglądać podejrzliwie - nie pasł się, połozył się kilka razy, ale nie tarzał. Zrobił tylko 2 kupy, był odwodniony, nie sikał. Napoiłam, wet nie mógł przyjechać, ale dał zastrzyki, które sama podalam i po ok 10 min. kon oddał mocz, zrobił 2 kupy i odzyskał humor. Piatek minął ok, koń dużo pił, zrobił kilka kup, łaził po pastwisku - ale pilnowałam, aby nie jadl za dużo, miał ograniczone żarcie i trochę wymuszonego ruchu stępem.

Dziś rano weszłam z sianem do boksu, a on nawet się do mnie nie odwrócił  😲 wyglądał jakby nie mógł się ruszyć, lekko drżały mu słabizny i miał 39 stopni temperatury. Mimo godz. 7 rano mój najbliższy wet odebrał i przyjechał ok 9. Podał leki rozkurczowe, moczopędne, nie potrafił powiedziec co może być. Dzwoniłam dalej, ale weterynarze mieli już inne plany na weekend, albo nie odbierali.

Wałach ma 7 lat, nie poci się, nie pokłada, jelita pracują, ale za bardzo nie chce się ruszać i dziś wogole nie chce pić! Wysikał się tylko raz rano po wizycie weta.
Mięśniochwat wet. wykluczył, ochwat raczej też. Wcześniej wałach miał zatkane jelita kilka razy, ale po podaniu leków i 3 dniowej glodówce przechodzilo. Miał potem robione szczegółowe badania krwi i wszystko wyszlo ok. Odrobaczany regularnie. Nie przekarmiany.
Dziś nawet sprawdzałam czy w kale jest piasek opisaną tu metodą i nie zauważyłam piasku.

Boks ma sprzątnięty do czysta. prowadzam go co jakiś czas i potem stoi w boksie. Dzwonię do weta, a on rozkłada ręce i mowi, że nie ma pojęcia, dał mi Biovetalgin /może źle napisałam/ i Furosemid. Inni nadal nie odbierają, albo są nieosiągalni. Kon nadal wygląda kiepsko, obawiam się, że ma to związek z niemożliwością oddania moczu  🤔

acha i jeden wet pozwolił wychodzić mu na pastwisko, a inny zakazał, co robić?

jest jakiś sposób, aby sprowokować konia do picia? do sikania?

Pomóżcie, macie jakiś pomysł o co chodzi?

Pastela, próbuj szukać weta do skutku. Nie oceniam obiektywnie, bo mnie się wszystko teraz kojarzy z nerkami, czyli infekcja + nerki. To poważne leczenie - jeśli leczyć. Bo i kroplówka może być potrzebna, i przeciwzapalne, i antybiotyki, i dużo witaminy C etc. A może nic? (organizm czasem szybko adaptuje się do kłopotów z nerkami) Tylko lekarz może postawić diagnozę i zaordynować leczenie lub jego brak.
No i mój dziamdziak w tym dziale spełnia się.
Od czterech lat "kolki" bez zatkania, nagazowania i skrętów. Pierwsze dwa lata okresowe, potem już bez znaczenia. Boleści od roku nasilone. Był w klinice i nic. Była gastroskopia, badania kału, krwi, moczu, włosów i hormonów. Wszystko ok. Jedynie z badania włosów wyszło, ze nie pobiera właściwie białka.
   Brak powiązania z karmą. Nie muszę dodawać, odrobaczany i odpiaszczany regularnie. Zęby zrobione.  Na ranitydynie ( bo  chciałam wykluczyć jeszcze wrzody jelit ) i pronutrinie też był chory. Było z mojeje strony domniemanie kręgosłupa. Na zdjęciu rzeczywiście kręgi stykały się za bardzo. Wyłączylismy te nerwy. Zdjęcie kamerą termowizyjnną wykazało, że wszystko na plecach gra.
Macie jeszcze pomysły, zanim go bedę otwierać. Wiem, że kombinuję już strasznie, ale boję się operacji. Co jeśli nic nie znajdą?
Pastela - jeśli chodzi o picie podczas kolek to świetnie spełnia się woda z cukrem. Nie zimna, tylko troszkę cieplejsza. Nie jest to super zdrowe, ale przynajmniej się nie odwodni. Możesz dorzucić ze dwie saszetki herbaty miętowej, zeby zapach też go skusił. Ja tak robię i działa  😀
p.s. nie sugeruj się jego naprężaniem jak do siku. To jest normalne u wielu koni podczas kolek. Mój to robi często. Plus siada, chodzi tyłem. W gorszych stadiach udaje trupa. Nie rusza się i wstrzymuje oddech. Naciskałabym weta o zrobienie sondy. Małe zatkanie bedzie się zatykało coraz bardziej. Jedzenie będzie przechodzić, ale za tydzień dowali się czop i po ptokach.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się