Wlasna Matka, przyjaciel czy .. niekoniecznie ?

Temat nielatwy, kontrowersyjny.. ale "prosto z zycia "wziety..  Matka i corka, Z jednej strony 2 najblizse sobie kobiety, z drugiej - 2 kobiety o roznych oczekwaniach, pragnienac, doswiadczebniu zyciowym, z ktoych ta starsza, matka, z definicji zawsze ma racje, nawet gdy wszelkie znaki na niebie wskazuja, ze jej nie ma.. 🙁 Ja kocham moja matke, ale wciaz sie zderzam z problemem, ze Ona zna recepte na moje problemy i gdybym Jej sluchala to moje zycie usane byloby rozami.. Boli mnie, gdy po ostatnich wydarzeniach w moim zyciu osobistym, moja Matka trzyma - jednak - strone exa, W jej opinii powinam  pozbyc sie moich kotow - przyczyn wszelkich problemow i zla  - i z podkulonym ogonem wrocic do  exa  - do  emocjonalnego piekielka, ale przeciez lepiej w piekielku niz samotnie.. ech.. rozzalilam sie.. jesli byl taki temat, Matka kontra nierozumna/niesforna chociaz  dorosla juz  corka, prosze o wykasaowanie..
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
14 marca 2010 12:37
W sumie ja nie dorosła, ale doskonale Cię rozumiem i myślę że tak jest na porządku dziennym.
Moja potrafi mnie straszliwie drażnić, co chyba jest oczywiste, ale bywa że tylko jej mogę zaufać...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 12:55
Moja mam potrafi mnie niemiłosiernie zezłościć... ale ja ją też. Czasem potrafimy nawzajem siebie krzywdzić, ale widzę, ze ona zrobiłaby dla mnie wszystko. Oddałaby całą siebie, żeby rozwiązać moje problemy.

Nie wiem sanna, czy Twoja matka mówi tak, bo jest najmądrzejsza na świecie i wszystko musi być po jej myśli, czy jednak chciałaby Twoje szczęścia,  tylko nie bardzo wie, co dla Ciebie najlepsze. Próbuje Ci jakoś doradzić i pomóc, z jej punktu widzenia, to najlepsze wyjście.

Swoją drogą mam aktualną historyjkę. Znajomą, lat 18, ostatnia klasa LO, pojechała na koncert. Najpierw rodzice się zgodzili, potem stwierdzili, że jednak nie. Ale bilety były kupione, wszystko załatwione, wiec jednak pojechała. Wróciła do domu i usłyszała, że musi rzucić szkołę, iść do pracy, a oni wszyscy przeprowadzić się do mieszkania bez prądu i wody. Dlaczego? BO ONA POJECHAŁA NA KONCERT. I oni nie żartują...
Strzyga, a co ma do tego przeprowadzka do mieszkania bez prądu i wody? Chodzi mi oczywiście o koleżankę. Niezłe jazdy..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:02
rewir,  zastanawiałyśmy się dłuuugo i nie wymyśliłyśmy dlaczego. Ja na samym początku jak to usłyszałam, myślałam, że ktoś ją zgwałcił, albo wpakowała się w jakieś niezłe bagno z prochami  czy czymś podobnym. A tu nic.  nie był żadnego, najmniejszego incydentu.
totalny hardkor. jeśli nie rzuci szkoły i nie pójdzie do pracy, wrzucą ją z domu.

Dlatego kocham moich rodziców i staram się ich na prawdę doceniać.
Tak serio, serio? Nie pomagają rozmowy? Nie da się zaciągnąć rodziców do psychiatry?
Ona rzuci szkołę?
Strzyga,  to jakaś patologia?

Ja miałam z mamą starcia dopóki żyłyśmy pod jednym dachem. Głównym podowem była jej pedanteria oraz nakładanie na mnie licznych obowiązków, z których nie wiem kiedy miałam się wywiązywać, bo pracowałam, studiowałam, jeździłam konno i jeszcze chciałam się widywać z chłopakiem a moja siostra wtedy gimnazjalistka nie ścieliła nawet po sobie łóżka.
Problem się skończył wraz z moją wyprowadzką. Teraz jestem super córcią, co robi jej za taxi po imprezach, jeździ z nią na zakupy. Jest najszczerszą osobą w moim otoczeniu. Zawsz mi dobrze doradzi w czym dobrze wyglądam, a w czym niekoniecznie. Mamy dobry kontakt i ma do kogo ponarzekać na moją siostrę...😉
Ja z moja mama ma rewelacyjny kontakt, zawsze jak mam problem, to pierwsza osoba, z ktora rozmawiam jest mama. Nie oznacza to, ze zawsze tak bylo...oj nie. Były bunty, byly kłótnie, itd. Ale teraz wiem, ze miała racje. I cenie ja za to, ze jakims cudem udało sie jej naprowadzic mnie na dobrą droge...Zawsze moge liczyc na jej wsparcie, pomoc. Wiem, ze moge z nia porozmawiac na kazdy temat i nawet jesli cos zle robie to mnie nie skrytykuje, a pomoze skorygowac poglady.

Fakt, mama nigdy nie ingerowała bardzo w moje życie, cierpliwie czekała na moj ruch, na to czy ja chce porozmawiac, liczyła sie z moja decyzja i nigdy nie usiłowała bym robiła cos po jej mysli.

Życze wszystkim by kiedyś uzyskali taki kontakt z rodzicami!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:16
rewir, serio, serio. niedopuszczaną jej do słowa w ogóle.
W dodatku wciągnęli w to moją przyjaciółkę, którą z nią pojechała. Dostała telefon od tej kobiety z meeega awantura, że  przyjaciółka skazała ich rodzinę na zagładę, ze teraz będą żyć bez wody i prądu i to przez nią A musi rzucić szkołę.. A ma zerwać jakiekolwiek kontakty z moją przyjaciółką, a oni chcą jechać do niej do domu. Nie wiadomo po co. Jeśli nie dostaną adresu, wyrzucą córkę z domu.

bera7, nigdy nie myślałam, że to patologia...
Strzyga, ale to jest chore i w ogóle niepojęte. Koleżanka nie ma możliwości dorwania jakiejś pracy w Macu i wyprowadzenia się na stancję, albo do jakiejś kawalerki, czy mieszkanka ze studentami?
Strzyga
Nie wiem czy chcę zrozumieć z tego cokolwiek  🤔
Moja matka ostatnio dała mi pokaz tego jak zawistną, gburowatą zołzą zrobiła się w ciągu ostatnich 15stu lat. Im mniej bywam w domu tym jest łatwiej.
Podejrzewam, że w momencie mojej wyprowadzki na stałe stanie się świetną matką...
Moze jednak jest jakas przyczyna takiego stanu rzeczy? przeciez rodzice od tak sobie nie postanowili sie przeprowadzic do domu bez wody...a tymbardziej rzucic szkoly.Moze kolezanka nie mowi Ci wszystkiego?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:23
rewir, będzie myśleć i kombinować. Może przycichnie i im przejdzie, ale sytuacja jest groteskowa. Nie mogłam zupełnie w to uwierzyć.

akazzi, a jaka może być przyczyna wyprowadzki i rzucenia szkoły przez A? Cały czas była z nią moja przyjaciółka, a ona mówi mi wszystko, wiec nie bardzo wierzę, by był jakiś inny powód. Zwłaszcza, ze to moja przyjaciółka "złamała życie A"
No, ale to przeciez nie jest normalne zachowanie... 🙄 Powod jakis musi byc..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:27
Ale jaki?
No był, przecież pojechała na koncert.

W głowie mi się to nie mieści.
Ale przeciez to ze pojechala na koncert to mogli rodzice rozwiazac np ze ona ma sie wyprowadzic z domu i pojsc na wlasne utrzymanie. A nie ze przez to cala rodzina musi sie wyprowadzic do innego domu.
Strzyga, głupich nie sieją... przypomniała mi się historia mojej koleżanki, której popaprany ojciec za jej złe zachowanie głodził konia. Jeśli np. sprzeciwiła mu się, albo nawaliła w szkole to nie kupił owsa i siana (a musieli kupować co 2 tygodnie, bo nie mieli gdzie magazynować. W efekcie koleżanka po szkole brała konia na spacer na łąkę, żeby się najadła kobyła. Chore to było...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:35
akzzi, może to, że pojechała na koncert jest tak straszną hańbą, że wszyscy muszą się wyprowadzić?
Co zabawniejsze, jej starszy brat może robić, co mu się żywnie podoba.

Dlatego ja na prawdę doceniam moich rodziców, którzy przystają na każdy mój pomysł na życie i twierdzą, że póki oni żyją, zawsze będę miała miejsce u nich w domu i coś do jedzenia.

bera- no zarąbisty pomysł miał tatuś >___>
Strzyga,  moja chce wszystkiego co najlepsze, kiedys bardzo ingerowala w moje zycie, teraz juz na to nie pozwalam. Moja matka to taka kochajca ale baaardzo dominujaca- lub lekko szantazujaca  emocjonalnie, aby postawic na swoim  osoba. Czesto czuje sie rozdarta pomiedzy bezwarunkowa miloscia do Niej a poczuciem, ze nie mnie "tlamsi", narzuca mi swoj punkt widzenia, nie chce/nie moze/nie potrafi zrozumiec moich argumentow.. Nie jest lekko, bo wiem, ze mnie kocha ale z drugiej strony nie "stoi za mna murem", za latwo przychodzi Jej pogodzenie sie z sytuacja, ze facet rzucal mi brudna sciera w twarz, obrazal mnie, wykopal mnie ze swojego zycia w chwili furii, a teraz moja Matka uwaza, ze powinnam wyciagnac reke na zgode, bo przeciez "chlopak jest najwazniejszy" - to Jej tok myslenia ktory jest nie do zaakceptowania dla mnie..
Tak jak pisalam, kocham moja Matke, ale chwilami zazdroszcze dziwczynom, ktore maja w matkach przyjaciolki - madre, dojrzale, potrafiace potrzasnac gdy naprawde sytuacja tego wymaga ale patrzace na zycie trzezwo i przede wszystkim dajace fajny= bardzo wazny IMO wzorzec kobiety ktora wymaga aby ja szanowano..

Matko, czytam i wychodzi mi na to, ze te relacje  matka - corka sa jednak nielatwe, pokomplikowane, oglednie to okeslajac....
Strzyga to jedyne jakies "normalne" wytlumaczenie, choc i tak mnie nie przekonuje...
Jeszcze np mnie przyszlo do glowy takie zachowanie rodzicow, jesli dziecko ukradlo pieniadze... Ale absolutnie nie oskarżam nikogo!!tylko to by bylo racjonlniejsze wytłumaczenie..


Głodzenie konia...Tu chociaż widze jakis sens. Bo jak dziewczynie zalezalo na koniu to musiala sie uczyc by konisko mialo co jesc. A nie uczenie sie= glodowka konia...


Edit: Ja swoja mame po tym watku w takim razie uznaje za najwspanialsza kobiete na swiecie i jeszcze bardziej Ją szanuje, choć juz bardziej sie nie da 🙂
Averis   Czarny charakter
14 marca 2010 13:42
Ja już nie wiem jak rozmawiać z moją mamą. Mam wrażenie, że moje telefony są wiecznie nie w porą i ją irytują. A jak jestem w domu, to wiecznie wysłuchuję, że nic nie robię i ją wykańczam swoimi problemami. A gdy próbuję z nią pogadać-,tak na spokojnie, o naszych relacjach, to słyszę, ze jestem mistrzem w wywoływaniu poczucia winy. Więc przestałam jej mówić o moich problemów- wtedy oczywiście byłam niewdzięczna.
akzzi , jasne, proponuję także głodzić dzieci za złe wyniki w nauce. Tobie nigdy nie powinęła się noga? Wyobrażasz sobie, by za to nie dostać jedzenia/ nie móc nakarmić swojego konia?

akzzi , jasne, proponuję także głodzić dzieci za złe wyniki w nauce. Tobie nigdy nie powinęła się noga? Wyobrażasz sobie, by za to nie dostać jedzenia/ nie móc nakarmić swojego konia?



Ale ja nie napisałam, że to jest SPOSÓB na wychowanie, tylko że potrafie zrozumiec ojca myślenie i jaki chcial miec w tym cel. W przeciwienstwie do postepowania rodzicow dziewczyny, ktora pojechala na koncert  🙄


Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrazam, bo tak jak pisałam, co by się nie działo ja mam wsparcie w mami. Ale moze to jest spowodowane też tym, że my miałyśmy i mamy tylko siebie. Wiec nasze relacje inaczej wyglądają.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 marca 2010 13:54
A ja nie jestem w stanie zrozumieć, ani wyrzucania dziecka z domu, ani GŁODZENIA JAKIEJKOLWIEK ŻYWEJ ISTOTY. Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy. Rodzice to nie bóstwa, nie mogą decydować o życiu dziecka, ani w taki sposób go szantażować.
Ciężko mówić i oceniać postępowanie rodziców i ich dzieci skoro sie nie zna całej sytuacji. CZasem doprowadzamy rodziców do takich sytuacji, że nie mają innago wyjścia i to także trzeba zrozumieć...
A to czy takie decyzje, albo inne były dla Nas dobre wychodzi niestety dopiero w przyszłości.
Strzyga,  moja chce wszystkiego co najlepsze, kiedys bardzo ingerowala w moje zycie, teraz juz na to nie pozwalam. Moja matka to taka kochajca ale baaardzo dominujaca- lub lekko szantazujaca  emocjonalnie, aby postawic na swoim  osoba. Czesto czuje sie rozdarta pomiedzy bezwarunkowa miloscia do Niej a poczuciem, ze nie mnie "tlamsi", narzuca mi swoj punkt widzenia, nie chce/nie moze/nie potrafi zrozumiec moich argumentow.. Nie jest lekko, bo wiem, ze mnie kocha ale z drugiej strony nie "stoi za mna murem", za latwo przychodzi Jej pogodzenie sie z sytuacja, ze facet rzucal mi brudna sciera w twarz, obrazal mnie, wykopal mnie ze swojego zycia w chwili furii, a teraz moja Matka uwaza, ze powinnam wyciagnac reke na zgode, bo przeciez "chlopak jest najwazniejszy" - to Jej tok myslenia ktory jest nie do zaakceptowania dla mnie..
Tak jak pisalam, kocham moja Matke, ale chwilami zazdroszcze dziwczynom, ktore maja w matkach przyjaciolki - madre, dojrzale, potrafiace potrzasnac gdy naprawde sytuacja tego wymaga ale patrzace na zycie trzezwo i przede wszystkim dajace fajny= bardzo wazny IMO wzorzec kobiety ktora wymaga aby ja szanowano..

Matko, czytam i wychodzi mi na to, ze te relacje  matka - corka sa jednak nielatwe, pokomplikowane, oglednie to okeslajac....


sanna - miałam podobnie jak Ty. W dużej mierze w czasie przeszłym, więc te relacje MOŻNA zmienić  🙂 Ale łatwo Ci nie będzie.
To, co napisałaś powyżej - w zasadzie więcej nie trzeba, przeczytaj to i uwierz, że to dobra diagnoza. Twoja Mama chce jak najlepiej (jak każda matka) - ale po pierwsze, inne rzeczy są dla niej najważniejsze (co napisałaś już w pierwszym poście), po drugie - prawdopodobnie nie jest superpsychologiem, który będzie w stanie pokazać Ci różne drogi i cierpliwie poczekać, aż sama dojrzejesz do decyzji - ona widzi, że Tobie dzieje się krzywda i chce to zmienić TU I TERAZ - niekoniecznie wsłuchując się w to, co Ty masz do powiedzenia. Po trzecie prawdopodobnie sama ma lub miała jakiś problem (każdy z nas ma) i patrzy na Twoją sytuację przez jego pryzmat.

Twoja Mama jest odrębnym człowiekiem. Nie żyje w symbiozie z Tobą. Pozwól jej na własne zdanie - i pozwól sobie na własne. Mama pokaże Ci inny punkt widzenia niż Ty masz - fajnie to czasem usłyszeć - ale to tylko jedna z opinii. Bardzo cenna, ale jedna z - a nie jedyna właściwa. Nie pozwól sobie patrzeć na tą opinię jako na jedyną właściwą, bo będziesz czuła, ze Cię tłamsi.

I jeszcze jedno: przestań wierzyć w to, że Twoja Mama może się stać Twoją najlepszą przyjaciółką. Miałam podobne jak Ty relacje i odczucia, i dopiero "przecięcie pępowiny" w mojej głowie pozwoliło uzdrowić sytuację.
Nie licz na to, że Twoja mama się zmieni - i że stanie się "mądrą, dojrzalą, potrafiacą potrzasnac gdy naprawde sytuacja tego wymaga ale patrzace na zycie trzezwo i przede wszystkim dajace fajny= bardzo wazny IMO wzorzec kobiety ktora wymaga aby ja szanowano". TO SIĘ NIE STANIE i nie wymagaj tego od niej.

Jedyne, na co masz wpływ - to Ty i Twoje zachowanie. Więc zdystansuj się od tego, co Twoja Mama mówi i robi, bo masz własny rozum i sama wiesz, co jest dla Ciebie najlepsze.

Oraz - relacje między matką a córką są najtrudniejszymi relacjami międzyludzkimi  - przeczytaj sobie to http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,842998.html
Averis   Czarny charakter
14 marca 2010 14:12
akzzi, nie ma ŻADNEGO wyjaśnienia dla głodzenia zwierząt. Sytuacji nie znam, ale podstawowe zasady moralne obowiązują wszystkich.Rozumiem, że gdyby dziecko się nie zmieniło a koń padłby z głodu, to byłaby to słuszna ofiara na ołtarzu wychowania? Zwierze trzeba było w takim razie sprzedać. gdybym dowiedziała się o takiej praktyce, to bym to zgłosiła do TOZ-u. To, że rodzic jest nieudolny nie usprawiedliwia niezasłużonego cierpienia zwierzęcia.
Scottie   Cicha obserwatorka
14 marca 2010 14:17
sanna, mam bardzo podobną sytuację z moją mamą. Ma trochę staroświeckie podejście do życia/poglądy i uważa, że jeśli chodzi o partnera, to powinnam robić wszystko, żeby był ze mną jak najdłużej. To, że mnie zdradzał i się rozstaliśmy- to wszystko jest moja wina.

A teraz znowu mam problem, bo dowiedziała się, że na FB jest moje zdjęcie "topless" (siedzę tyłem do fotografa i widać na nim moje "nagie" plecy, nic więcej) i wywnioskowała z tego, że P. mnie nie kocha, bo się zgadza na takie rzeczy 😉 "Jakby Cię kochał to by był zazdrosny i chciałby mieć Cię tylko dla siebie". Wcześniej bardzo go lubiła, a teraz na niego fuka.
Magdaleno dziekuje za Twoj post i za link  :kwiatek: (dokladnie tak sie dzialo/dzieje- streszczenie naszych relacji, punk po punkcie  🤔,) dobrze wiedziec, ze to "normanle" , latwiej wowczas ustanowic jakies zasady, granice, dogadac sie na jakims neutrtalnym gruncie i wybaczyc., jakkolwiek to zabrzmi...
ps. przeanalizowalam sobie moje zycie, moje relacje z matka, najblizsza mi, wydawaloby sie osoba, i wyszlo mi na to, ze ja cale zycie - odkad zyskalam taka sposobnosc - "uciekalm" od niej.. na poczatku na studia, 450 km od rodzinego domu, potem wciaz te 'bezpieczne" 450 km far away, teraz jestem w irlandii, i pomimo zawirowan wole powalczyc i poukladac sobie "klocki' sama, niz wrocic, skorzystac z Jej pomocy ale tez znowu uwiklac sie w zbut daleko idaca zaleznosc od Niej. Zle sie z tym czuje, jak wyrodna, podla, niewczecznica nie potrafiaca docenic, uszanowac niczego.. ale ja sie Jej boje, tej nadopiekunczosci z jednej strony, kontroli z drugiej, no dzielenia wszystkich zalow do swiata i ludzi ktore matka chce ze mna dzielic.. nie mam na to sil, nie mam na to energii, nie potrafie wysluchiwac tego cierpliwie.. Moja hierarhia problemow jest inna.. Nie umiem byc "przyjaciolka", "powierniczka"  problemow mojej matki ktore sa dla mnie burza w szklance wody na wlasne zyczenie....  Czuje sie podle, ale jest mi tak latwiej..
Scotie, teraz przeczytalam.. no wlasnie.. jestesmy pod pregierzem oczekiwan, opinii naszych matek.. Zle jest sie im poddac, nie jest tez dobrze za ostro sie przeciwstawiac.. Ja od kilku lat stosuje - ostatnio z dobrym  skutkiem - metode "zdartej plyty"  - na wszelkie rady, sugestie, rady ktore wywoluja we mnie naprawde zle emocje- powtarzam w kolko "mamo, to moja sprawa, to moje zycie, dla mi uczyc sie na moich wlasnych bledach, bez wzgledu na to ile to mnie bedzie kosztowalo, bo to moje doswiadczenie, moje zycie" ..ale lata mi zajelo powtarzanie tego.. z roznym rezultatem..

przepraszam za posta pod postem, myslam, ze edytuje.. 🤬
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się