Dzierzawa

_Gaga, ok, tylko jak to rozpoznać? Żywienie niewiele zmienione, dawki podobne jak nie mniejsze (na początku), a środowisko na pewno na plus. Teraz ma wielki padok, z piachem, dwa kolejne z trawą, może chodzić z innymi końmi gdzie chce.  🤔
Thymos, a nie możesz po prostu skontaktować się z właścicielami i spytać czy koń łykał wcześniej? Może nawet nie pytac a stwierdzić, że nie zostałaś poinformowana o tym fakcie. Dwa tygodnie to mało, żeby nauczyć się łykać- musiałby to być wyjątkowy zbieg okoliczności. ( Gdyby stał dwa tygodnie w boksie, bez siana, słomy itp...nerwy, brak żarcia, nuda...)

Jak kupiłam Bonanzę nie miałam pojęcia że jest łykawy. W niektórych środowiskach łykanie u konia sportowego jest wadą kosmetyczną tylko. U Bonanzy wyszły wrzody i wiem dlaczego łyka.

Już się kontaktowałam, wszystko ok, tylko ja myślę o kosztach transportu... Koń do właścicieli wraca, z tym nie ma problemu (samej mi trochę głupio, bo zamierzałam tego konia kupić, no ale wyszło jak wyszło). Właściciele twierdzą, że nie łykał wcześniej, no ale wiadomo, można albo nie wierzyć, albo sami mogli nie zauważyć, jeśli rzadko bywali w stajni...
Heja! Mam pytanie w sprawie dzierżawy konia. Jeśli wydzierżawiłabym młodego wałacha to czy dobrym pomysłem była by nauka razem z nim pod okiem instruktora? W sensie że on uczyłby się np. nowych figur do ujeżdżenia a ja razem z nim? Tylko proszę o grzeczne odpowiedzi, bo się zraziłam na poprzednim portalu bo nawrzeszczeli na mnie, że za mało wiem i za mało umiem bo jeżdżę 3 lata a tak naprawdę nie wiedzą co umiem :c  🤔wirek:
Mam nadzieję, że wszyscy rozumiemy tak samo słowo "grzeczne" 🙂
To nie jest dobry pomysł generalnie. Przerabiam na swoim i nauka nowych rzeczy razem z koniem jest strasznie utrudniona. Tzn jak ktoś chce - można wszystko (byleby nie robić koniowi krzywdy, wiadomo), ale jeśli masz kasę, żeby płacić co miesiąc za dzierżawę konia, to ja polecam dzierżawę konia-profesora.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
10 sierpnia 2013 07:25
Łatwiej uczyć się na koniu profesorze. Uczenie równoległe jeźdźca i konia, to czasami droga przez mękę. Finalnie można otrzymać parę, która nie ma przed sobą tajemnic i rozumie się intuicyjne, ale nie jest to proces ani łatwy, ani przyjemny. Poza tym często gęsto wyroby finalne to "koń jednego jeźdźca" i "jeździec jednego konia".
Dziękuje za odpowiedzi wszystkim 🙂
Wezmę to sobie do serca
Z profesorem po prostu łatwiej 🙂 Powodzenia w dzierżawie!

ElMadziarra, "Koń jednego jeźdźca" to niee wiem, ale na pewno "jeździec jednego konia", jeśli jeździ tylko na tym koniu. Hmm...choć w sumie chyba też nie... "jeździec jednego konia" tworzy się od.... jeżdżenia na jednym koniu.  😜
Wydaje mi się, że ciężej jest dlatego, że i jeździec, i koń, nie wiedzą kiedy jest dobrze i łatwo można coś przeoczyć, popsuć, źle nauczyć i potem żmudna droga naprawiania... no i cały "proces" się koszmarnie wydłuża.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
11 sierpnia 2013 11:57
O to mnie chodzi, że nawet jak z dołu ktoś na taką parę patrzy, to nie czuje jednak tyłkiem co się dzieje i bardzo łatwo jeździec i koń mogą się nauczyć dziwnych sygnałów zrozumiałych tylko dla nich. Razem mogą stworzyć parę idealnie zgraną, ale już z innym "partnerem" tak pięknie nie będzie. Mój koń swego czasu się nauczył (a raczej ja go tak niechcący nauczyłam), że galop, to po tym jak poprawiam strzemiona 😜 I jak tylko poprawiałam nogę w strzemieniu, to odpowiedzią na łydkę był galop 😁
[ciach]
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] ogloszenie w niewlasciwym miejscu
ElMadziarra, Wiesz co, ja myslę, że każdy jeździ sygnałami zrozumiałymi tylko dla niego. I zawsze z nowym, innym koniem trzeba się na początku zgrać, bo wszystko inaczej działa (nawet jeśli ów koń to profesor nauczony przez kogoś doświadczonego). Hehe, jeśli ktoś z dołu patrzy i nie widzi, że się jeździec + koń uczą dziwnych sygnałów zrozumiałych tylko dla nich, to powinien lepiej patrzeć. 😉
Słuchajcie, mam takie pytanie. Czy ktoś z was wie, jak w umowę dzierżawy wpisać taki myk: po upływie okresu na jaki zawarliśmy umowę, koń ma przejść na moją własność. Bez żadnych dodatkowych pieniędzy ani nic w tym stylu. W ogóle można coś takiego wpisać w umowę dzierżawy? Przygotowuję sobie właśnie umowę i nie bardzo wiem jak to sformułować. Prawo pierwokupu mnie w tym momencie nie urządza, bo co mi po nim, jeśli właściciel konia dziś mówi mi cenę X, a po 2 latach stwierdzi, że pod moją opieką koń został "odgruzowany" na tyle, że jego cena wzrosła, teraz wynosi Y i za taką mogę skorzystać z zawartego w umowie prawa pierwokupu. Mam prawo pierwokupu zgodnie z umową, ale że nowa cena przekracza moje możliwości i z niego nie skorzystam to będzie tylko mój problem, bo wydzierżawiający się z umowy wywiązał... Chciałabym uniknąć później nieprzyjemnej sytuacji. Dodam, że w kwestii umów dzierżawy jestem zielona, bo tak wyszło, że to moja pierwsza i (oby) ostatnia dzierżawa. Czy ktoś jest w stanie mi coś poradzić w tej kwestii?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 sierpnia 2013 20:24
Czy ktoś z was wie, jak w umowę dzierżawy wpisać taki myk: po upływie okresu na jaki zawarliśmy umowę, koń ma przejść na moją własność. Bez żadnych dodatkowych pieniędzy ani nic w tym stylu.


Whisky, ja czegoś nie zrozumiałam.. kiedy kończy Ci się umowa dzierżawy koń ma przejść na Twoją własność? Za free? Czy po skończonej umowie chcesz go odkupić, a właściciel nie może podnieść ceny?
JARA, No właśnie na tym polega ten problem, że nikt takich cudów nie widział i każdy się dziwi... Tak, dzierżawię 2 lata, po czym koń przechodzi na moją własność bez dodatkowych opłat. W ten sposób już jedna kucka u nas jest dzierżawiona, tyle że bez żadnej umowy (nie wnikam dlaczego bez) a ja mam zamiar umowę podetknąć do podpisania, bo wolę mieć w razie "W" wszystko czarno na białym. W ten sposób właściciel konia jest w stanie się ze mną umówić. W sumie dla niego żadna to korzyść a wręcz strata, ale grunt, że proponuje taką możliwość. Wychodzimy z założenia, że koń po dzierżawie nadal będzie stał u niego, więc czy ja będę mu płaciła od września cenę za pensjonat, czy taką samą kwotę tyle że dzierżawy to dla niego żadna różnica, natomiast dla mnie owszem, bo nie zapłacę mu jednorazowej ceny za konia. Dla mnie to całkiem korzystna sytuacja, którą chciałabym wykorzystać.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
25 sierpnia 2013 20:39
Whisky , chodzi o to, że przez te dwa lata płacisz za konia niby za dzierżawę, ale w rzeczywistości spłacasz raty za niego? Trochę dziwne, że ktoś coś takiego zaproponował :p

edit: może coś w stylu " Po upływie 2 lat dzierżawy koń XYZ przechodzi na własność dzierżawiącego"? Tylko kto to podpisze  🙄
safie, coś w tym stylu. Ano dziwne, patrząc na to ekonomicznie z punktu widzenia właściciela konia, bo to się mu nie za bardzo opłaca. Ale ważne, że proponuje a ja mogę skorzystać. O, no może coś takiego... Dzięki  :kwiatek:
Hmm. Niedziwne, wszystko można zaproponować. Jeśli ktoś przez dwa lata byłby w stanie dzierżawić któregoś z moich koni w cenie 1000 zł/miesiąc, to po 2 latach jestem w stanie tego konia przepisać na owego człeka. 😉
ushia   It's a kind o'magic
25 sierpnia 2013 22:25
to moze nie spisywac umowy dzierzawy tylko kupna-sprzedazy na raty, z zaznaczeniem ze kon przechodzi na wlasnosc po zakonczniu platnosci

bo i tak umowe przeniesienia wlasnosci bedziesz musiala miec, zeby kon byl faktycznie Twoj, nie na "gebe"
ushia, ano właśnie, nad tym też się zastanawiałam. Bo co, potem spisać umowe kupna-sprzedaży z fikcyjną ceną?  🙄 No nie, ale znowu JAKOŚ ta własność musi przecież przejść.
Może więc jednak prawo pierwokupu?
Po zakończeniu umowy dzierżawy koń jest przeznaczony na sprzedaż. Dzierżawca ma prawo pierwokupu za ustaloną kwotę 1zł, niezależnie od tego jaka będzie rzeczywista wartość konia. Wydzierżawiający nie może się wycofać z umowy dzierżawy - sprzedaży, sprzedać konia komuś innemu ani zrezygnować ze sprzedaży (hmmm, albo jeśli zrezygnuje ze sprzedaży jest zobowiązany zwrócić dzierżawcy wkład jaki włożył w pracę z koniem <dajmy na to 1000zł miesięcznie>😉
zielonaroza - BINGO!  :kwiatek:
a paragraf zabezpieczający wydzierżawiającego? bo skoro układ jest taki, że po 2 latach prawo własności ma przejść na dzierżawcę, a za to dzierżawca ma obowiązek utrzymywać konia w pensjonacie wydzierżawiającego... to wypadałoby to zawrzeć w umowie także. bo przecież dzień po tych 2 latach dzierżawiący może pokazać wydzierżawiającemu figę i zwinąć się z "konikiem za darmo"
Met, jasne, że takowy będzie wpisany. Ale wiesz, nie do końca z "konikiem za darmo", bo to tak jakbym spłacała go w ratach przez 2 lata, co by łącznie przewyższało jego wartość na hoho i jeszcze trochę. W każdym razie ja nikogo nie zamierzam wycyckać, z resztą, nie zamierzam też konia nigdzie przenosić, bo nigdzie nie znajdę drugiego takiego pensjonatu (jak na moje skromne potrzeby tuptaczka ambitniejszej rekreacji) gdzie mam blisko i koń ma super warunki  😉
niezupełnie raty. przypuśćmy, że pensjonat kosztuje 600zł. dzierżawa to pensjonat plus 200zł. czyli jest 800zł kosztów, które nie mają żadnego związku ze "spłacaniem" konia. gdybyś płaciła w tej hipotetycznej sytuacji 1000zł, czyli 200zł "raty", to faktycznie po 2 latach miałabyś "spłacone" 4800zł. tak sobie teoretyzuję, bo nie podałaś żadnych faktycznych danych poza prośbą o sporządzenie paragrafu do umowy (swoją drogą - lepiej to robić z radcą prawnym niż z forumowiczami)

a odchodząc od aktualnego wątku... widzieliście konika, którego ostatnio za pośrednictwem inspekcji weterynaryjnej odebraliśmy? nota bene konik był w dzierżawie właśnie: - to tak trochę ku przestrodze. jeśli nie można kontrolować dzierżawcy, to czasami chyba lepiej nie oddawać konia
W jaki sposób można zrobić coś takiego zwierzęciu a do tego nie swojemu??
Met, no tak, masz rację. W zasadzie nie tyle prosiłam o gotowy paragraf, co miałam nadzieję, że może ktoś miał podobną sytuację i pamięta jak wyglądała jego umowa dzierżawy czy może jakaś inna, bardziej właściwa w tej sytuacji. W każdym razie, dzięki za wszystkie odzewy  🙂

Izabella, w ogóle pomijając czyje to zwierzę, jak można doprowadzić do takiego stanu mając je pod opieką  😲 Masakra, szkoda konia...
"Opieka" to chyba zbyt mocne słowo.
Nawet koń bez opieki człowieka by się tak nie załatwił....
warunki dzierżawy bywają różne...

jakie macie doswiadczenie w przypadku kontuzji konia- takiej długotrwałej- kilka tygodni- miesięcy

wina "niczyja", niemożliwa do ustalenia

koszty leczenia- poczatkowo spore- diagnostyka, leczenie, potem już tylko jakieś wcierki, spacery itd ( względnie bezkosztowo)

i jak teraz powinna się zachować osoba dzerżawiąca- płacić za dzierżawe "nieużywanego" konia, co więcej ponosić koszty dojazdów do konia i jego pielęgnacji, czy ma prawo "zawiesić" dzierżawe do momentu wyzdrowienia konia
czy to tylko dobra wola dzierżawcy ... czy dzierżawa jako pojęcie samo w sobie pozwala w takiej sytuacji na nie ponoszenie kosztów w tym czasie
jeżeli dzierżawa była pełna to wszystkie koszta związane z leczeniem itd ponosi dzierżawiący natomiast jeżeli dzierżawa była na kilka dni w tyg to jeżeli nie ma konkretnych dowodów że to dzierżawiący z kontuzjował konia to moim zdaniem ma prawo zawiesić dzierżawę i nie ponosić żadnych kosztów
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
07 września 2013 18:16
spisywal ktos umowe "wieczystej dzierzawy"? w sensie oddania komus emeryta za koszty utrzymywania?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się