Dzierzawa

Linny, doskonale rozumiem. Na poczatku jak napisałas kontuzja i 400zł w jendym zdaniu to mnie to ruszyło, bo bardzo bym chciała zeby którakolwiek kontuzja mojego zwierza tyle kosztowała. Dla mnie jazda na kulawym koniu to jakaś abstrakcja. Nie wiem jak ludzie są w stanie to robić. Ale niestety idiotów znajdzie się wszędzie, czy to właścicieli koni czy dzierżawiących.
asds   Life goes on...
15 marca 2018 14:18
Pozwolę sobie tutaj wstawić bo może ktoś z was zna kogoś kto szuka takiego człeka na weekendy 🙂. Warszawa:

http://ogloszenia.re-volta.pl/od-maja-2018--szukam-konia-do-spacerowspokojnych-terenow-nie-ambitnej-rekreacji-na-weekendy/o/93737/?12=1&sortowanie=0


To chyba jeszcze nie ogłoszenie handlowe skoro nie sprzedaje/kupuje i mogę wstawić?
Są tutaj ludzie dzierżawiający konie do sportu? Mam na myśli regularne treningi, regularne zawody = koń w robocie, a nie na spacerze 1 w tygodniu. Miałabym kilka pytań.... :kwiatek:
Sankaritarina, ja mam do czynienia i u nas wygląda dokładnie tak samo jak w przypadku ludzi co raz w tygodniu do lasu. Generalnie jak dbasz o konia to Ci się nikt nie wtrąca. Koń prawie jak swój tylko dodatkowe zabiegi medyczne są konsultowane. No i wszystkie koszty związane z koniem po naszej stronie.
Tulula, Spisywaliście jakieś szczegóły dotyczące stricte użytkowania konia? Np. dyscyplina, ilość jazd na tydzień etc... I co w przypadku jakiegokolwiek wyjazdu? Chyba, że macie to tak fajnie dogadane, że macie dużą dowolność i jesteście darzeni zaufaniem.
Sankaritarina, ja miałam konia, od prywatnej osoby, więc warunki jak przy normalnej dzierżawie. Miałam określoną liczbę startów w ciągu miesiąca, oraz określoną dyscypilnę w jakiej mogę startować. Wszystkie koszty były po mojej stronie.
Sankaritarina, umowa wyłącznie ustna (nie mam wpływu), więc nic nie było spisane ale już podczas "oglądania" było powiedziane, że koń generalnie do skoków i w perspektywie zawody. Mamy traktować jak swojego i jak coś się nie będzie podobało (odnośnie traktowania) to zostaniemy poinformowani. Nie ma ustaleń co do ilości jazd, można ile się chce, ale wiadomo z głową. Co do wyjazdów też nie ma problemów, trzeba poinformować i tyle. Oczywiście nie wszystko jest idealnie ale w tej kwestii co akurat pytałaś nie ma problemów. Tyle, że jak pisałam koń stoi w stajni właściciela i jest pod kontrolą, widać co się z koniem dzieje, czy nie przeciążany itd, pewnie gdyby był to by był poruszony temat ilości jazd itp
:kwiatek: Dziękuję za odpowiedzi.
xxagaxx, Przenosiłaś tego konia do siebie do stajni? Rozumiem, że ilość treningów też była ustalona czy niekoniecznie?
Nie wiem, czy się kwalifikuje w kategorii 'do sportu', ale treningi mam dość regularnie, na zawodach za stodołą też byłam i będę. 😉 Nie wiem o co jeszcze konkretnie chcesz zapytać, ale może akurat będę w stanie odpowiedzieć.
flygirl, Mogę pw skrobnąć?

Doprecyzuję się =) Mam nadzieję, że nikt nie zrozumiał mojego postu jako, nie wiem, niechęci do ludzi, którzy jeżdżą na spacery 1 w tygodniu. Chodziło mi o dzierżawy koni regularnie pracujących (no i przy okazji skoków, bo bardzo często spotykam się z ogłoszeniami "wydzierżawię, ale nie do skoków(!))" i zastanawiałam się czy jest coś, na co powinnam zwrócić szczególną uwagę.
Jednak codzienne użytkowanie konia i poddawanie go treningom, to jednak wysiłek fizyczny i psychiczny dla konia.
Ale jak mówicie, że to działa "normalnie" jak przy każdej jednej dzierżawie, to OK, nie szukam dziury w całym =)
Jasne. 😀
Sankaritarina, nie wyobrażam sobie żeby ilość treningów miała być okreslona, trochę to byłoby dziwne.  Tak, konia mialam u siebie, jeździłam ze swoim trenerem.
Ja to rozumiem w ten sposób, ze wydzierzawiając konia w sumie nie znanej osobie, właściciel chce sie zabezpieczyć przed przetrwnowaniem.
Moge sobie wyobrazic syt. Kiedy ktos uzytkuje konia skaczac 7 dni w tyg. 2 razy dziennie.
Dla normalnego czlowieka to niedopuszczalne, ale z pewnoscia znalazby sie ktos twierdzacy, ze jak nie ma w umowie uregulowanego, to znaczy ze nie ma przeciwwskazań.
Czasem lepiej napisac kilka punktow wiecej i i nigdy nie musiec ich egzekwowac, niz potem sie szarpać w razie w.
Z racji niedalekiego zakończenia szkoły i wyprowadzki na studia, rozważam współdzierżawę. Z racji odległości (250 km) raczej nie widzi mi się dojeżdżać do aktualnej stajni dwa razy w tygodniu, logiczne 😜 Wątek przeczytałam od deski do deski, jednak nie znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Mianowicie: współdzierżawa bardziej ogranicza osobę, która dzierżawi konia, w decydowaniu o nim, niż pełna dzierżawa. To jest w 100% zrozumiałe, ale co taki współdzierżawca ma do powiedzenia podczas treningów? Oczywiście, wszystko zależy od ugadania z właścicielem, od konia, jego możliwości. Jednak chciałam się zapytać, jakie wy, jako dzierżawcy i właściciele, macie z tym doświadczenie? Nie mówię tu o tak prozaicznych rzeczach, jak "Nie pozwalam na treningi skokowe, bo koń nie skacze/jest po kontuzji/boję się, że mi go pani połamie", bo to dla mnie jest normalnym warunkiem. Bardziej interesuje mnie fakt, czy właściciel często i czy mocno ingeruje w treningi współdzierżawcy w stylu "Galopować może pani 30 sekund i ani chwili dłużej, a kłusem tylko przy pełni księżyca", hiperbolizując oczywiście, czy raczej dawał wolniejszą rękę i pozwalał na własną kreatywność w treningach, nie narzucał się (aż tak)?

I jeszcze jedno: czy spotyka się z sytuacją, że właściciel wymaga od współdzierżawcy relacjonowania wszystkiego, co się działo z danego dnia? Czy osoby tutaj, które były po stronie dającej konia, oczekiwaliście tego lub chcieliście dostawać, np. zdjęcia z treningów, jeżeli było to możliwe, jako kontrola? Czy raczej zaufaliście tej drugiej stronie i ewentualnie wypytywaliście innych w stajni, jak dana osoba się sprawuje?

edit:literówka
lazuryt00, współdzierżawiłam głównie konie w tereny. W związku z tym nie miałam narzucanych żadnych rygorów (z tego co widzę w ogłoszeniach dotyczą one głównie skoków). Jak współdzierżawilam konie do czegoś więcej niż terenów to właścicielka często prowadziła mi 'treningi', więc wiedziała co mniej więcej robimy.
Poza tym przy wszystkim moich współdzierżawach zawsze jak wychodziłam ze stajni to pisałam, że wracam i z koniem wszystko ok - wydaje mi się, że zwłaszcza na początku to miły gest, bo właściciel się jednak denerwuje czy człowiek i koń są cali i zdrowi :-) Czasem wysłałam jakieś zdjęcie albo jak coś ciekawego się działo to też napisałam. Ale nigdy też nikt ode mnie tego nie wymagał, raczej to była moja inicjatywa.
Wszysto zalezy od wlasciciela.
Czesta praktyka jest wymog treningow z kims konkretnym - np. z osoba prowadzca jazdy wlascicielowi/mająca konia w treningu do tej pory.
Jest to primo ciąglość roboty, secundo - niejako gwarancja bezpieczenstwa tych treningow a nie samowolki.
emptyline   Big Milk Straciatella
08 kwietnia 2018 17:27
lazuryt00, ja tam nic nie wymagam, oprócz treningów z moim trenerem. I dla mnie to jest sensowne zabezpiecznie. Ale bardzo mi miło jak dostanę fotkę, czy informację. Wcześniej, kiedy dzierżawiłam konia bez trenerów, co jakiś czas pytałam jak tam, czy wszystko ok, czy grzeczny etc, ale nie jakoś napastliwie. Aczkolwiek wiekszość moich dzierżawców sama do mnie pisała, że było tak czy siak. Natomiast miałam wymogi co do jazdy, nie aż takie chore, ale np. w umowie zawarłam jak mniej więcej ma wyglądać jazda, żeby ktoś nie wpadł na pomysł dzikich galopów po lesie przez 3h.
lazuryt00, mój koń był zarówno w pełnej, jak i we współdzierżawie. Za każdym razem były/ są to na tyle pełne zaufania układy z rozsądnymi ludźmi, że w nic nie wnikałam. Nawet, jak miałam za dzierżawcę zupełnie początkującą, choć baaardzo troskliwą osobę 😉 Jeździła pod okiem doświadczonego instruktora w naszej stajni, więc wszystko było dopilnowane. Najważniejsze, to znaleźć sensowne osoby i trzymać konia w takiej stajni, gdzie ktoś w razie czego zauważy nieprawidłowości.
lazuryt00, ja jako współdzierżawca podczas wszystkich swoich współdzierżaw nie spotkałam się z żadnymi ograniczeniami.  Z tym, że ja skakać nigdy nie chciałam i właściciele o tym wiedzieli. Okazjonalnie umawiali się ze mną na jazdy lub pisali mi na czym mam się skupić albo co robić, a poza tym miałam pełną dowolność.  😉 Chyba nikt nie miał żadnych wątpliwości, zresztą jeśli właściciel jeździ z tobą na zmianę, to też widzi czy dbasz o konia, sprzęt, czy koń robi jakieś postępy itd. Sporo też zależy od stajni, tak jak pisze paa - jeśli jest w niej ktoś, kto w razie czego zaalarmuje, że źle się dzieje, to właściciel takiego konia raczej nie musi narzucać współdzierżawcy miliona wymagań, bo jest spokojniejszy.
I nikt też ode mnie nie wymagał relacjonowania wszystkiego, może tylko na początku, a potem już okazjonalnie. Czasem wysyłałam jakieś zdjęcia czy relacjonowałam ciekawsze momenty i wszyscy byli szczęśliwi.  😉
Gdy dawałam konia we współdzierżawę wymagałam raz w tygodniu treningów z moją trenerką (wyszło na to, że każdy trening był z nią, gdyż konia wzięła we współdzierżawę osoba początkująca, ale było to za porozumieniem stron) oraz dbanie o sprzęt i przy tej osobie zakaz jazdy w teren, gdyż mogłoby to skończyć się źle i dla konia i jeźdźca, a i jazdy w kasku bo osoba niepełnoletnia więc gdyby coś się stało wolałam żeby ten kask na głowie był
Co do kontroli to czasem coś mi napisała, a tak to z trenerką rozmawiałam jak im idzie współpraca i z raz czy dwa wpadłam na chwilę na początku współdzierżawy na trening zobaczyć jak to wygląda
Dziewczyny mam pytanie, oddaje z przeniesieniem moje dziecko, serce pęka ale coz sytuacja zmusza. Pytanko do Was, czy w umowie zabezpieczaliście się jakoś finansowo? W sensie kiedy tfu tfu koń ulegnie poważnej kontuzji że nie będzie już mógł być użytkowany pod siodłem?
Oddaje konia zdrowego i chciałbym żeby taki wrócił ale wiadomo losowe sytuację, wypadki itp.
Jeżeli było to pytanie - przepraszam.
Time kiedyś przymierzając się do dzierżawy konia z przeniesieniem dostałam umowę określającą wartość konia z zapisem o jej zwrocie w razie poważnego urazu bądź śmierci zwierzaka (nawet w wypadku czegoś tak losowego, jak kolka).
W umowie były zawarte dość szczegółowo warunki utrzymywania: konkretne rodzaje i dawki pasz, schemat treningowy (miałam narzuconego z góry trenera), kucie (brak możliwości zmiany kowala), warunki w samej stajni.
Wszelkie koszty włącznie z leczeniem bieżących problemów po mojej stronie.

Ostatecznie do dzierżawy nie doszło (z przyczyn niezwiązanych z umową), ale była naprawdę dobrze przygotowana.
Niestety nie mam jej nigdzie zarchiwizowanej, by przesłać na wzór - to było kilkanaście lat temu.
Generalnie nie mam aż tak ściśle zrobionej umowy, koń idzie do innego miasta, treningi, żywienie, kowal wszystko tak jak chce osoba dzierżawiaca, natomiast boję sie i chciałbym się zabezpieczyć gdyby nie daj Boże coś się wydarzyło, z racji że to moje oczko w głowie, strasznie się tym stresuję bo tak naprawdę nie znam dziewczyny ani stajni nie wiem jak będzie traktowany, ale z drugiej strony nie dajmy się zwariować 🙂
Może któraś z Was ma bądź miała taki podpunkt w umowie? :kwiatek:
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
09 kwietnia 2018 16:17
Time, jedynym 100% zabezpieczeniem jest kaucja a to raczej niespotykane przy koniach. Nie sądzę, żeby dzierżawca się zgodził. Prędzej ubezpieczenie konia dzielone pół na pół.
Time, szczerze? Jeśli nie znasz ani osoby, ani stajni to... no ja bym nie oddała konia, nawet z zabezpieczeniem finansowym.
paa, to prawie nikt by konia nie był w stanie wydzierżawic z takim podejśćiem 😉 Zwłaszcza ze niestety nic nie gwarantuje tego, że koń będzie zadbany tak jak u nas.

Time, ja brałam konia 350km od właścicielki, miałam w umowie że w razie padnięcia, kradzieży itp. za konia musze oddac kwotę podaną w umowie, która malała z każdym rokiem dzierżawy (koń coraz starszy).
Xxagaxx - napisałam pw :kwiatek:
paa, to prawie nikt by konia nie był w stanie wydzierżawic z takim podejśćiem 😉 Zwłaszcza ze niestety nic nie gwarantuje tego, że koń będzie zadbany tak jak u nas.

Dlatego dzierżawa tylko z dopilnowaniem i dopatrzeniem😉 Niestety, za dużo smutnych historii znam...
Cześć dziewczyny 🙂
Nie słyszałyście może o kimś kto chciałby oddać do dzierżawy konia? 🤔 Szukam od dobrych dwóch miesięcy i niestety słabiutko. Zwiększyłam nawet promień poszukiwań do 60km od Gdyni. Może ktoś się nie daje rady wydłużyć sobie doby albo się połamał albo jakiś inny ważny powód dla którego kon nie chodzi tyle, ile powinien? Mam SOJ i chciałabym startować za jakiś czas w zawodach skokowych. Oferuje całe moje serce i czas dla zwierzaka. Niedawno co się tutaj przeprowadziłam, wiec nie znam za bardzo tych okolic, wiec tez zapytam czy są miejsca które raczej omijać szerokim łukiem?
galle, proponuję zapytać w wątku lokalnym
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się