Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

Spoko, ostatnio widzialam oferte groundworku i opieki nad konmi (czytaj: loznowania czyjegos konia i wywalania gnoju) za oplata, tj. osoba odwalajaca robote mialaby jeszcze doplacac 👌
bardzo ciekawe ogłoszenie 🙂 ciekawe jak będą dzielić na pół ew. flo z zawodów 😉
A ja bym się nawet skusiła, bo to moje okolice, ale za duża i za ciężka jestem żeby objeździć takiego knypka. Na objeżdżonym śmigałby mój syn i może ekipa z jego przedszkola by wpadała na oprowadzanki za kasę co by za sprzęt się zwróciło 😉 no ale niestety nie te kg, animalsi mogli by się przyczepić
A ja bym się nawet skusiła, bo to moje okolice, ale za duża i za ciężka jestem żeby objeździć takiego knypka. Na objeżdżonym śmigałby mój syn i może ekipa z jego przedszkola by wpadała na oprowadzanki za kasę co by za sprzęt się zwróciło 😉 no ale niestety nie te kg, animalsi mogli by się przyczepić
MATRIX69,

Podejrzewam, że jakby konik się sprawdził to umowa "tak jakby dzierżawy" mogłaby być bardzo szybko wypowiedziana przez właściciela.
Umowa na piśmie to podstawa, nie ma się co oszukiwać w dzisiejszych czasach lepiej mieć na wszystko kwit. Z drugiej strony konik zanim by się objeździł to mógłby się rozsypać i wtedy właściciel byłby w plecy z kosztami leczenia... Wszystko ma wady i zalety dlatego lepiej mieć dobrego prawnika, który ogarnie odpowiednie zapisy w umowie.
"Cały zysk z konika idzie dla nas po pół. Czyli jak konik będzie chodził na lekcje jazdy pod dziećmi to 25% ceny jazdy. Albo jak jedzie na zawody to dzielimy się z wygranej na pół".
Nie wiem, co mnie bardziej bawi. Dzielenie 100% przez 2 i wynik 25% czy to, że szesnastoletni, surowy kucyk ogierek będzie zaraz wygrywał kasę na zawodach. 🤣 Chyba to drugie bardziej. 😂
Ja to zrozumiałam tak, że ze 100% 50 bierze kucyk, po 25 dostaje właściciel i "dzierżawca" 😉
kokosnuss, a to w Szwajcarii widzę dużo takich ofert, że możesz z koniem wyłącznie spacerki w ręku i masz za to płacić xD Choć mają na tyle przyzwoitości, że jak jest wywalanie gnoju, to odpracowujesz i nie musisz płacić :P
W Niemczech także funkcjonuje "pflegebeteiligung" czyli dzielenie opieki. I zwykle się za to płaci xD
Zachodnia logika 😜 w zamian za robotę głupiego albo opłatę możesz STWORZYĆ WIĘŹ..

W ogóle cały hype na groundwork i więzi sręzi mnie żenuje równo mocno co śmieszy, koń się płoszy w terenie? idź rób groundwork. Koń bryka? Groundwork. Nie umiesz jeździć? Groundwork. I tak dalej i tym podobne. I potem dywagacje, ze jak koń stojąc nachylił ucho w lewą stronę to czy ufa czy nie ufa czy może jednak introwertycznie przeżywa emocje 🤔 coś jak hype na natural koło 2005 tylko teraz zamiast marchewkowego patyka i halterka jest obowiązkowy klasyczny kawecan xd
Moon   #kulistyzajebisty
19 stycznia 2022 07:12
kokosnuss, amen! W polskim grajdole też obserwuję taki trend, natural wersja 2020 🤣🙈
Ale dobry groundwork to podstawa! Ja też kiedyś uważałam że No, bez jaj, ludzie się boją jezdzic i wymyślają. Dopóki sama nie trafiłam na konia który bez tego groundworku to tak nie do końca. I nie mówię tutaj nawet o lonzowaniu na kawecanie a o tym ze wiele problemów, nawet z jakimś płoszeniem trzeba przepracować z ziemi.
Nooo, to prawda, czasem jak z psem chodzę to zatrzymuję się i oglądam ten szwajcarski groundwork i sensu to tam nie ma. Kiedyś przy próbie dzierżawy jakiegoś grubasa nawet miałam "szkolonko" jak z nim robić z ziemi, oczy na pół twarzy miałam chyba cały czas, bo nie dałam rady traktować tego poważnie. Koń stoi znudzony, bo "robota" to stępowanie po ścianie bez szwungu czy czegokolwiek, a laska do mnie, że jej trenerka mówiła, że jak koń mruży oczy, to że zadanie było dla niego trudne. Albo jak stawał to go bacikiem po nogach klepała z każdej strony by był "świadom tych nóg". Nie wiem jaki był tego cel, bo ani on potem w kwadracie nie stał ani nic. Kino.
W końcu szybko się rozstały nasze drogi, bo miałam mieć raz jazdę, a raz to mambojambo z ziemi, bo koń był pokontuzyjny, no i grafik był rozplanowany tak, że w dzień mej jazdy miało padać, laska sama mi mówiła, że koń nie lubi deszczu, tak się składa, że też nie przepadam, zapytałam więc, czy możemy zamienić dni jazdy z groundworkiem, żebyśmy nie mokli (jeździ się jednak dłużej, zwłaszcza w terenie). I wynikła z tego mała drama i sobie podziękowałyśmy, bo "nie dogadamy się" 😂
Macie anegdotkę :P
xxagaxx, problem w tym, że sporo osób które maja parcie na ten groundwork robiących go ze strachu nie ma pojęcia jak zrobić dobrą pracę z ziemi. I potem właśnie wchodzą jakieś "odangażowania zadu" czy inne nagrody za ziewanie (koni wrzodowych)...
Moon   #kulistyzajebisty
19 stycznia 2022 08:15
xxagaxx, jasne, przy młodych czy jakichś post-problematycznych koniach, to jest true story (abstrahując od Twojego przypadku oczywiście: każdy taki 'groundowy' człowiek ma konia po przejściach! Każdy! 😜 ) jednak, tak jak budyń pisze - w większości przypadków to jest po prostu mambojambo z ziemi ze znudzonym koniem, który się człapie bez ładu i składu jakieś pseudo chody boczne ze zblazowaną miną.

My z Kulistym też mamy takie dni, że zamiast roboty se idziemy na pustą halę, koń się turla, wybryka, przychodzi na przytulasy i smaczki, a potem coś tam jeszcze z ziemi se robimy, żeby nie było totalnego szoguństwa. Ale nie jest to "praca" sama w sobie i nie zastępuje to roboty pod siodłem, ot taki przerywnik, dla urozmaicenia życia 😉
Ja byłam w szoku, jak praca z ziemi (mówię dosłownie o odpowiedni prowadzeniu konia na uwiązie i wymaganiu pewnych reakcji) może rozwiązać problem pakowania konia do przyczepy, wyprowadzania na padok, wsiadania, kręcenia się przy czyszczeniu.
I uważam podobnie, ze obraz mamy mocno zniszczony przez to kto głównie ucieka się do metod "naturalnych" ile dorabia teorii..

I oczywiście ze praca z ziemi nie rozwiązuje problemów, wynikających z tego, że koń nie jest ujeżdżony 😀 ale ciężko konia ujeździć jak wsiąść się nie da :P

Polecam zobaczyć na fb profil Steve Young Horsmanship. do mnie przemówiło to praktycznie w 100% 😉
xxagaxx, - no tak, bo takie "prowadzanie" często weryfikuje na ile koń nas słucha, zauważa, ma szacunek i zaufanie.
Aczkolwiek hype na to nie rozumiem, tj. dla mnie to takie dorabianie otoczki do prostych rzeczy. To oczywiste, że jak kon jest wychowany, to z wieloma sprawami jest prościej. Mój jest bardzo dominujący i jak jego zakusy są temperowane już przy czyszczeniu i tuptaniu w ręku, to nie próbuje nic więcej. Jakbym mu pozwoliła na wiercenie się, chodzenie po mnie, wyprzedzanie, wleczenie się, ciąganie i takie tam, to pewnie zacząłby odstawiać sceny pod siodłem. Przerabialiśmy to na początku współdzierżawy, zanim współdzierżawczyni nauczyła się na niego krzyczeć 😝
No i to oczywiste, że jak zwierz mi ufa i mnie szanuje, to i w przyczepie, przy wecie czy w innej stresowej sytuacji zachowa się lepiej, niż taki koń, który nie jest jeszcze przepracowany/wychowany. Tylko to są normalne, codzienne czynności, a nie jakaś magia 😅 Czasem nam brakuje na to czasu, bo szybko, szybko, robota do wykonania, część ludzi też rozpuszcza swoje konie.
keirashara, bo pewnie w wielu przypadkach tak jest, dopóki nie trafisz na jakiś jeden przypadek który wymaga duuużo więcej uwagi, kontroli drobnych rzeczy niż inny.

Pod opieka miałam myślę 6 koni? Mówię tu o tym że zajmowałam się nimi głównie ja, przez okres minimum kilki miechów i nigdy nie miałam problemów z wychowaniem. Aż się trafił jeden, który wychowany też jest, ale tak histeryczno reaktywny, że standardowe moje zachowania nie przynosiły efektów w niektórzych dziedzinach naszego funkcjonowania 😉 Dopiero zwrócenie uwagi na takie drobne szczegóły, no np. to że przestałam dawać smaczki z ręki podczas pracy sprawiły że się nam wszystko zaczeło układać 😀
Czekajcie - to czym jest ów "groundwork"?
Gillian   four letter word
19 stycznia 2022 11:48
Praca z ziemi, jak mniemam 🙂
xxagaxx, ma rację i zgadzam się w 100% z tym co pisze.
Miałam w swoim życiu kilkaset koni pod tyłkiem od dzików do wyścigów i trochę koni też od dzików do parkurów. Więc całą robotę od początku , więc konie były różne. Teraz sobie kupiłam gagatkę, świadomie, bo znam matkę i ją od urodzenia, ale chciałam ją mieć od zawsze. Pierwszy raz w życiu musze się bawić w "groundwork" , a i tak mnie babsko sprawdza i testuje na każdym kroku przy obsłudze.
Jak się nie trafiło na takiego konia to się bagatelizuje takie drobne rzeczy z ziemi, ale jak się na takiego trafi to sie zmienia pogląd całkiem, czego ja jestem przykładem.
Oczywiście mówię o pracy z prawdziwym fachowcem, a nie stępowaniu na ścianie i analizy mrużenia oka 😝
Choćby nauczenie myjki było serio wyczynem, ale się udało.
Do jazdy na razie jest super łatwa , ale spodziewam się że będzie jeszcze wesoło, bo na razie porusza się w 3 chodach , nawet już jeżdżiłam na hali z innymi końmi .
Ja niestety spotykam mnóstwo koni niewychowanych. Po prostu chamsko niewychowanych i rozpuszczonych, bez względu na teoretycznie "poziom" pod siodłem. I potem jest wołanie, teraz już to się nazywa "behawiorystów". A wystarczyło by czasami gagatka porządnie za kantar szarpnąć i wycofać na dosłownie trzy kroki, albo wyegzekwować skutecznie stanie nie tylko pod boksem przy czyszczeniu.
W 100% się zgadzam z tym, że są konie przy których bez regularnej pracy z ziemi nad podstawami zachowania, ciężko wymagać dobrego wychowania. Nasz jest tego idealnym przykładem 🤦
Ej jak myślicie, fajny plecak xD?
macbeth, ale już tam ciul z pomieszana kategorią, ale googlasz w empiku ksiązkę/planszówkę wychodzisz z ogłowiem. takie oczywiste🙂
Podoba mi się to, kupię kolejny czaprak a będę się tłumaczyć że przecież googlowalam proszek do prania😅
W 100% się zgadzam z tym, że są konie przy których bez regularnej pracy z ziemi nad podstawami zachowania, ciężko wymagać dobrego wychowania. Nasz jest tego idealnym przykładem 🤦

Zgoda, konie sie same nie wychowuja, ale ja to prosty janusz jestem, mnie zadziwia i smieszy ze do prowadzenia konia w reku sa obecnie jakies kursy, cotygodniowe "treningi" i w ogole cuda na kiju. I cale obozy, ze ten to pracuje metoda featherlight, tamten TRT sramten wedlug wyzszej klasycznej szkoly jazdy, a w praktyce kon lazi stepem w reku po obwodzie placu i tyle z tego wynika :P

Jasne, mozna konia wychowywac z ziemi no nonsense, ale wiekszosc groundworkowej mody ma jakos podejrzanie spory procent dywagacji nad poziomami energii, odpowiedziami na presje przez strzyzenie uchem, odangazowywaniem lopatki spojrzeniem i tego typu szitem, ktory jako zywo przypomina mi faze na parellizm i owczesne pietrowe rozkminy o 7 grach i polkulowosciach koniobowosci 😉
Ja się trochę zgadzam trochę nie, to znaczy sama teraz uskuteczniam li i jedynie 'magiczny' GROUNDWORK ze względu na wiek i poziom wyszkolenia konia i faktycznie feeling z tym kudlaczem lepszy mam niż z jakimkolwiek innym w karierze.
Ale faktem jest że, tak samo jak was, śmieszy mnie to dorabianie ideologii i pompatyczna terminologia, no i "odkrywanie koła" po tysiuncpincsetny raz. I faktycznie klienci takich guru groundworkowych to zwykle osoby początkujące i/lub bojące się swoich koni. Jest do tego dorobiona cała strategia marketingowa, dobrze się sprzedaje, a dialektyka rodem z jakiejś, za przeproszeniem, sekty. U nas "trenerzy" od tego trzepią hajs póki mogą i jest ich mnóstwo bo jest popyt. Ostatnio na przykład trafiłam na jedną agentkę z naszej okolicy, rodaczkę swoją drogą, która stworzyła jakąś rilaksejszyn method i energią "leczy" sarkoidy, więc chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o tym cudzie i zapytałam jedną z jej wyznawczyń na czym polega fenomen tej osoby jako trenerki a odpowiedź jaka dostałam to że "nie jeździ koni ustawionych za pionem". No i to byłoby podsumowanie 😅
feno, - no ale jak spędzasz z koniem czas, no to oczywiste, że buduje się relacja. Wzajemne zaufanie, szacunek. Tak jest z każdym zwierzakiem. Chyba, że ktoś totalnie nie ma pojęcia o pojęciu i nagradza zachowania nie chciane, to wychowa sobie wstrętnego wieprza. Tylko to są podstawy behawioryzmu, a nie mistyczna wiedza dla wybrańców 😅 Każdy kto ma zwierzaka powinien je znać.
kokosnuss, kotbury, - lubię to 😉
No przecież to właśnie napisałam, wiadomo 😜 dlatego odbiorcami tej "ideologii" są zwykle początkujący, a pompowanie tego tematu odbywa się ze względów marketingowych.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się