własna przydomowa stajnia

Forkate,  Bo wiem jak takie małolaty się 'napalają'.
Przyganiał kocioł garnkowi...I naprawdę można być milszym.
Sankaritarina bardzo dobrze prawi, zanim koszty budowy i utrzymania stajni się wyrównają w stosunku do utrzymania w pensjonacie, minie baaardzo dużo czasu - ogólnie, tak jak pisze Euforia_80, jakiś sens byłby w tym, jeśli miałabyś już budynek do zaadaptowania, najlepiej jak najbliżej domu, plus jeszcze lepiej - swojego dziadka emeryta nie bojącego się koni 😉 Poszukajcie lepiej innego pensjonatu, może u kogoś w stajni przydomowej? Koszty trochę mniejsze niż normalnie w pensjonacie jednak, a macie wszystko z głowy (no oprócz opieki nad koniem 😉 ).
trzynastka   In love with the ordinary
13 listopada 2010 16:17
Tak z czystej ciekawości, wypuszczacie konie i jedziecie do pracy a one sobie siedzą na padoku czy jednak na czas dłuższej nieobecności stoją w stajni ?
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
13 listopada 2010 16:20
na dłuższą nieobecność konie dostają u mnie więcej sianka i zostają w stajni
Notarialna ja jestem w tym samym wieku co koniuchna i też snuję po cichu swoje marzenia o własnym koniu czy małej stajni - to nic złego. Nie dalej jak rok temu miałam wielki plan na własnego konia i stajnię. Tylko że mi ktoś mądry powiedział kiedyś otwarcie jakie to są obowiązki i jak wielka odpowiedzialność. Mojej koleżance nie i kiedy zaczęto się z niej wyśmiewać (w taki sam sposób jak ty to napisałaś) odwróciła się od wszystkich, zniszczono w niej miłość do koni. Można naprawdę przemówić komuś do rozsądku w sposób jeśli nie miły, to przynajmniej otwarcie, a nie tak jak zrobiłaś to ty. W tej kwestii całkowicie zgadzam się z Forkate i remendadą.
koniuchna z mojego punktu widzenia, to nie ma to sensu. Wydacie mnóstwo kasy, a wcale nie wiadomo czy później będziecie mieli pieniądze na utrzymanie dobrych warunków przez cały czas. Poza tym, macie przecież szkołę, a najtrudniejsze w niej okresy są jeszcze przed wami (liceum, studia). Nie lepiej przecierpieć te warunki albo zmienić stajnię (jeśli to możliwe, bo rozumiem, że nie zawsze jest taka możliwość) i skupić się na rozwijaniu siebie i własnych umiejętności? Myślę, ze na najbliższą przyszłość, to będzie najlepsze rozwiązanie.
Tak z czystej ciekawości, wypuszczacie konie i jedziecie do pracy a one sobie siedzą na padoku czy jednak na czas dłuższej nieobecności stoją w stajni ?


W przydomowej stajni, gdzie trzymam konia, właściciele karmią rano, wypuszczają i potem często zostawiają na wybiegu bez opieki(ale padoki są bardzo dobrze ogrodzone) - ale na południowe karmienie zawsze ktoś się pojawia, żeby je ściągnąć, potem są znowu puszczane i często znowu zostawiane, ale nigdy na dłużej niż parę godzin.
Jednak strach trochę, żeby konie chodziły cały dzień po dworze jak nikogo nie ma w pobliżu... ale też co to za życie dla nich jak mają cały dzień stac w stajni, bo właściciel jest w pracy..
ja wychodze do szkoły przed 6 rano, wiec konie dostaja wtedy jeść. jak tata ma 2-gą zmiane w pracy czyli wyjezdza po 10 to wypszcza je na podwórko a o 13-13.30 w domu jest mama. jest bezpiecznie bo od strony drogi mam 2 metrowy płot. Rodzice nie wyprowadzaja sami chłopakow bo pare razy im zwiali  😁  jak jest brzydka pogoda, czy zanisi się na deszcz to zostają w stajni. Czasami zostawiam je na padoku ( mam pastucha elektrycznego i tak z nim wędruje wszedzie  😁 ) podłączam prąd i jestem pewna ze nic sie nie stanie. ale nigdy na dluzej niz 2 godziny nie oddalam sie daleko od domu. nie liczac pobytu w stajni obok gdzie jezdze konie. ale nawet jesli jestem tam to z drzwi widze moje konie. Ale balabym sie zostawic je bez opieki na caly dzien. Dużego może nie ale Szary zawsze coś wymysli  😁
u mnie konie dostają śniadanie ok. 7-8, daje najczęściej tato, bo wychodzę na szkolny autobus chwilę przed 7. mają dwa posiłki dziennie (kolacja w okolicach 19-20), siano i trawę przez cały czas. przez wiosnę, lato i wczesną jesień całą dobę spędzają na dworze (wszystko jest dobrze ogrodzone). teraz, kiedy robi się chłodniej, pada deszcz i wieje wiatr, zamykamy je na noc. w dzień są zamknięte tylko przy wyjątkowo brzydkiej albo niebezpiecznej pogodzie.
galopada_, Ty to się masz fajnie, obok dużej stajni mieszkać🙂

U mnie koń siedzi na dworze 10-12 godzin, tam też dostaje śniadanie i obiad. Wstaję o 6:30 albo o 7😲0, wypuszczam konia i wychodzę, wracam około 13, czasem o 15. W tym czasie w domu zawsze ktoś jest, kto ma konia na oku.
Wypuszczam niezależnie od pogody. Nawet gdy leje koń dostaje nieprzemakalną derkę, a jedna ściana padoku jest dosyć gęsto zarośnięta choinkami-> spełnia rolę trochę dziurawej wiaty😉 ale jednak daje schronienie, sama to sprawdziłam: mniej tam wieje, z dwóch stron wcale, gałęzie osłaniają, także jest fajnie. Kiedyś mu tam coś postawię.
Nie wiem w sumie co z zimą.... Jeszcze wymyślę. 😉
ankers o której wypuszczacie rano, skoro mówisz, że zamykacie konie na noc?
zaraz po karmieniu. stajnia jest wtedy otwarta, jeśli chcą, to sobie tam siedzą i jedzą sianko, a jeśli nie, to wychodzą na dwór. potem też mają cały czas dostęp do stajni.
Sankaritarina zimą jak każdą inną porą roku 😉 tyle, że trzeba uważać przy śnieżycach, konie potrafią zmarznąć jak wieje i pada, nawet jeśli są mocno zahartowane. Więc albo derka nieprzemakalna albo podwójne oko 😉
No i przy naprawdę dużych mrozach stały dostęp do siana, bo inaczej koń nie będzie miał z czego wytworzyć energii do ogrzania się.
nawet bardzo fajnie 🙂 mam do dyspozycji dwie duze ujezdzalnie, myjke, round-pen i w ogole w razie czego jakąś pomoc czy radę. moje dostaja owies rano i wieczorem, w ciagu dnia kilka razy siano. Bo wiadomo o roznych godzinach wracam ze szkoly i poludniowe karmienie byloby o bardzo roznych porach. za to dzienna porcja zamiast na 3 czesci podzielona jest na dwie. jak wychodza na podworko i w okresie jesien-wiosna, czy chociazby w ziemie jak spadnie snieg i nie ma trawy to wyrzucam im dwa-trzy baliki siana na caly dzien i o ile nie pada to tam chodza do zmierzchu. Chociaz w zimie ograniczam wychodzenie na padok pod moja nieobecnosc bo wiadomo, nagle spadnie snieg i nie bedzie mial ich kto zamknąć. o Szarego bym sie nie bała ale Młody nie ma w ogole zimowej siersci i bym umarla ze stresu w szkole ze zmarznie, zmoknie i nie wiem co jeszcze  😵
U mnie konie dostają śniadanie o 7 rano i zaraz potem wychodzą na padok, tam wiosną i latem mają trawę, a jesienią i zimą zawsze wystawione po 2 baloty siana, o 14 schodzą na obiad, potem z powrotem na dwór i siedzą tam do zmierzchu, kolację jedzą o 20. Jak zimą robi się ciemno o 15, to na tą też godzinę przesuwam im obiad i po nim już nie wychodzą. Padok mam ogrodzony dobrym pastuchem, więc spokojnie można konie tam zostawić i nigdzie nie pójdą, jednak w zasadzie nie zdarza się sytuacja żeby konie były same. Zawsze ktoś jest. Jeśli mi zdarzy się wyjechać, co i tak robię niezwykle rzadko to na miejscu zostaje stajenny, który ma przy siodlarni swój pokoik, dzięki czemu również w nocy przez ścianę słyszy wszystko co dzieje się w stajni i w razie potrzeby mnie budzi. Taka organizacja sprawdza się w 100%.

A własna stajnia dla 14-nasto latki to nie jest dobry pomysł jeśli nie można jej mieć przy domu i liczyć na fachową pomoc. Ja właściwie urodziłam się w stajni, więc od dziecka znam codzienne obowiązki, ale jeśli moja rodzina nie byłaby rodziną końską to w życiu nie dałabym rady pogodzić wszystkiego ze szkołami, studiami itd.
branka, to będzie derka nieprzemakalna 🙂 On od urodzenia chyba nie był tak długo na dworze. Przez ostatnie 2 lata w każdym pensjonacie w którym mieszkaliśmy, koń wychodził na krótko, a przy jakiejkolwiek niepogodzie na jeszcze krócej albo wcale "bo pada/bo wieje/bo zimno" nawet jeśli to "bo pada" było w zasadzie ciepłym deszczem bez wiatru. Z tego powodu to padokowanie całodniowe starałam się jakoś tak "pomału" wprowadzić -> derka na deszcz koniecznie🙂
Zima mnie zastanawia z tego względu, że... idąc na autobus o 7:20 o 6:30 pewnie jeszcze będzie ciemno i bardzo zimno...i kombinuję czy wtedy już konia wypuszczać czy spróbować załatwić kogoś, kto wypuści, gdy będzie jasno.
Choć, przekonując się o możliwościach własnego konia 😉 [ma w tej chwili piękne, lekko zimowe futerko, taki "stan przejściowy". Przy dużych mrozach będzie wyglądał jak niedźwiedź 😁 ] pewnie skończy się tak, że wyjdzie na dwór w derce i będzie miał do dyspozycji siano.🙂
Ja miałam taką sytuację rok temu, że koń zimę spędził w dużo bardziej 'hardcorowych' warunkach, niż w poprzednich latach. I rzeczywiście zima była dla niej dość trudna i pomimo, że uważam że konia nie trzeba derkować nawet przy dużych mrozach, to zarzucałam na nią derkę jak było bardzo zimno, bo zaczęła leciec z wagi, pomimo dużych ilosci siana i innych pasz - w tym roku mam nadzieję, już będzie ok, ale podwójne oko będzie czuwać, co by się sytuacja sprzed roku nie powtórzyła - szczególnie, że teraz jestem zachwycona jej kondycją i nie chcę by się pogorszyła.
Ja karmię o 6-6.30, a konie wychodzą latem o 8, a jesienią-zimą o 9-10. Południowe siano dostają na padoku. A do stajni wędrują na wieczorne karmienie o 19. lub jak się ściemnia teraaz szybko to o 17. Nie wypuszczam na deszcz. Jak wieje itp. to wietrzą futra na dworze normalnie 🙂 A i zimą jak są bardzo silne mrozy to wychodzą na dwór pojedynczo na 1-2 godziny, tak zeby nie wychłodzić stajni i żeby woda nie pozamarzała.
Ponieważ mam bardzo soildne i wysokie ogrodzenie padoku, to nie mam obaw żeby konie zostawić na cały dzień same na dworze. Aczkolwiek nie lubię jak zostają same, bo lepiej chuchać na zimne, to lepiej jak w ładny dzień są na dworze niż miałyby siedzieć w stajni.
dempsey   fiat voluntas Tua
13 listopada 2010 23:17
przedziwny pomysł rozważanie WŁASNEJ stajni dla osoby niepełnoletniej
absurd choćby z powodów prawnych - dziecko nie może posiadać praw do obiektu, wynajmować, podpisywać umów i zatrudniać ludzi

jeśli rodzice tej dziewczynki się zdecydują, to stajnia będzie ich. mogą kupić córeczce konika i go utrzymywać, czemu nie. oby tylko przemyśleli dobrze tę decyzję.
do wlasnej stajni, trzeba dorzucic to, ze mozna zapomniec o wyjazdach, wakacjach, weekendowych wypadach i innych takich przyjemnosciach. i to, ze nawet jak zapijesz poprzedniego dnia, a rano sie czolgasz nie chodzisz, to tez trzeba do tych koni pojsc.
ja karmie o 7 i jak tylko zjedza wywalam na dwor. latem spedzam pozno- 22,23 a czasem i o 1. zima zalezy od tego jak bardzo jest zimno, srednio trzymam do 17, jak jest cieplej do 20, jak zimno bardzo to i wczesniej zamkne. wypuszczam niezaleznie od pogody, nawet jak leje i wieje, tylko ze wtedy wypuszczam np z rana na 2 godziny, zamykam, wycieram i derkuje, i po poludniu znowu choc na dwie godziny. jak jest mroz, problemu nie mam, najgorzej jak jest lekko na plusie, leje i wieje strasznie. zostawiam konie na padoku- rzadko bo rzadko, ale nieraz nie ma mnie caly dzien.
Tak z czystej ciekawości, wypuszczacie konie i jedziecie do pracy a one sobie siedzą na padoku czy jednak na czas dłuższej nieobecności stoją w stajni ?

Do pracy mam na 7, wracam ok 15:30... Karmię przed 6 i konie idą na pastwiska/wybiegi. Tam jest trawa/siano i woda. Ogrodzenie porządne. Tak jest od 11 lat i nie widzę powodu dla którego nie miałabym zostawiać koni samych na kilka godzin. Od wiosny do jesieni są 24 h na pastwiskach - nawet jeśli jestem w domu , to w nocy śpię i nie pilnuję koni... W dzień siedząc w domu również nie patrzę non stop na konie... Zdrowe są, w pojedynczych kawałkach, nigdy krzywda im się nie działa. Nie wyobrażam sobie opcji, w której konie miałyby stać w stajni, bo ja pracuję...  😲
z drugiej strony pamietam taka afere, ze ktos wszedl do koni jakiejs babeczki na padkok i pobil je rura. jeden kon wyleczony, ale drugi starszy kaleka... ja na szczescie caly teren ogorodzony mam siatka, jednak mam obawy przed wyprowadzanem koni na pastwiska poza wies.
ja muszę byc w pracy dosc wczesnie, wiec wstaje o 4-tej rano, karmię konie i wypuszczam nawet gd jest ciemno.Na pastwisku maja staw (woda wiec jest non stop) sianko w pasnikach i jeszcze nawet jest trwa. Wracam do domu dopiero o 17 -tej, teraz w listopadzie zazwyczaj konie już stoja w boskach ,mąz je wpuszcza. Karmię ok 17-18-tej.
Cały dzien gdy ja jestem w parcy chodzą sobie po pastwiskach , tylko ,że u mnie zawsze Ktoś jest w domu, mama ,mąz czasem pan Krzys. Jeszcze nigdy nie zostawiłam samych zwierząt , no ale jak bym musiala to pewnie zostawiłaby,m. Teren jest bardzo dobrze ogrodzony i zabezpieczony, oprócz tego mam pełny monitoring. Czasem w domu właczam i widzę co dzieje sie na pastwisku badz w stajni. To wszystko się nagrywa i jesli nic złego się nie wydarzyło wykorzystuję pozniej tą sama płytkę. Na monitoring zdecydowałam się po tym jak ludzie usiłowali otruc moje psy (dostały wówczas atropinę), zawsze uważałam ,że to nie zwierząt należy się bac tylko złych i zadzrosnych ludzi. Poza tym monitoring się przydał gdy klacz rodziła, no i zapewnia mi takie małe poczucie bezpieczenstwa.
A... moje konie chodzą po pastwisku bez względu na pogodę. Pada, nie pada, wiatr nie wiatr one są zawsze wypuszczane. Mamy na terenie mały lasek ,są drzewa duże i mały zagajnik mają gdzie chowac się przd wiatrem i dużym deszczem.Jedynie gdy jest huragan lub jakies gradobicia wtedy zostają w stajni ale to naprawdę rzadkość
Nawet w zeszlym roku przy temperaturach poniżej -30 stopni i przy dużych opadach snegu były wypuszcane, jedynie Sonia (klacz po operacji) na wyjsca miała zakładane ciepłe ,zimowe dereczki.
z drugiej strony pamietam taka afere, ze ktos wszedl do koni jakiejs babeczki na padkok i pobil je rura.
Równie dobrze ktoś może w środku nocy gdy śpię wejść do stajni... Co tam - równie dobrze mógłby wejść ktoś w dzień, kiedy jestem w pracy... Zatem argumenty, że ktos zrobi koniom coś złego, lub same sobie coś zrobią - do mnie nie przemawiają...
Z perspektywy pensjonariusza
Nie mam miejsca i czasu (jestem w pracy), zeby dogladac mojego konia. W zwiazku z tym wstawiam go do pensjonatu, gdzie oczekuje, ze - odplatnie - zrobi to ktos za mnie. Wiedzac z gory, ze w ciagu dnia kon nie ma nadzoru, raczej nie zdecydowalabym sie na wstawienie konia do takiego pensjonatu. Mam oczywiscie swiadomosc, ze w wiekszosci miejsc (ze wzgledu na koszty) w nocy nie ma nad konmi nadzoru (nikt nie chodzi i nie sprawdza ich stanu). Ale na miejscu raczej ktos jest. Natomiast pozostawianie osrodka, a przede wszystkim zywych zwierzakow budzi moj sprzeciw.
Ależ jako pensjonariusz masz pełne prawo wyboru pensjonatu :-)
Możesz też wierzyc w opiekę 24 ha, czy nawet w opiekę w ciagu dnia... Nie widziałam pensjonatu w którym stajenny co rusz sprawdzałby co się dzieje na wybiegach... W czasie kiedy konie są padokowane - stajenni sprzątają boksy, przygotowują popołudniowy czy wieczorny popas, rozładawują siano/słomę/etc...
U mnie konie niejednokrotnie zostają same a kolejka oczekujących na wolny boks wiecznie rośnie...
Edit: poza tym piszemy o przydomowych stajniach - a te rządzą się zdecydowanie innymi prawami, niż duże stajnie pensjonatowe, które są źródłem utrzymania dla właścicieli...
he , he. I ja mam pare koników pensjonatowych. I szczerze? Konie lubię wszystkie, gorzej z niektórymi wascicielami , są tacy których pod róznymi pretekstami próbuje sie pozbyc (bez skutku :mad🙂.
A wszystko zaczęło sie o dwóch wolnych boskó. Mając już własne konie nie chciałam kupowac nastęnych a skoro są wolne bosky to może Ktos sie skusi i wstawi.
Na dwa boksy było troje chętnych no i okey. Dobudowałam następny i miało byc finito , no ale..... a pozniej znow zanjoma znajomej i prosba, O , nie! Teraz jestem już na takie rzeczy odporna , nie będę sie wykosztowaywac budowac nastęnych bosów i w nieskonczosnosc przyjmowac koni. Po pierwsze troszkę ich już jest a mi obojętne moje, nie moje traktuje tak samo. O tej samej porze karmię, wyczeszę, pogadam - jak trzeba rozruszam i dla siebie zero czasu.
Jak walsciciel spozniają siez wpłatą- trudno poczekam, napewno z tego tytułu zwierzakowi nic się nie dzieje.
I znów mam prosby o przyjęcie konika - i choc tą prosbę rozumiem - to nic z tego.
Wybudowanie bosku ,podłacznie poidla , pokrycie dachu to ok 5000 do 7000zł to tak szybko sie nie zrwaca. Poza tym w ja tu biznesu nie chcę robic. Mam inną pracę gdzie zarabiam na chlebel.

Moja stajenka to przede wszystkom moje hobby, to przede wszystkim zwierzaki które uwielbiam , które daja mi chwilę wytchnienia po obowiązkach w pracy. Tak przy zwierzakach jest wiele pracy ale ..jakże innej od tej którą wykonuje zawodowo.
Faza, Osz, Ty zła właścicielko, ludzi się pozbywać!  😀iabeł: Pewnie byłabym na liście do odstrzału 😁 Ale, na poważnie - podziwiam sensownych właścicieli pensjonatu. Ja nie chciałabym w życiu prowadzić pensjonatu [chyba, że jak już zarobię te miliony.... 😁 ]

_Gaga, Wiesz no.... jeden z moich padoków/pastwisk jest obok drogi.... i w przeciągu dwóch miesięcy zdążyłam kilka razy przegonić stamtąd dzieciaki, wydrzeć się po jakichś małolatach, które wrzucały słoneczniki na padok. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której na tym, konkretnym padoku koń miałby zostać zupełnie sam podczas gdy nikogo nie ma w domu. Na wiosnę planuję tam zasadzić coś co skutecznie "zakryje" konia i nie będzie dla niego trujące oraz postanawiam "uruchomić" pastwisko nr 3 - osłonięte drzewami, sąsiadami i daleko od drogi.
Co do 24godzinnej opieki - wiadomo, że każdy by chciał, żeby tak było 😀.
Ale zgadzam się z _Gagą - w żadnej stajni nie spotkałam się jeszcze by ktoś doglądał konie na pastwisku. Ba.. nieraz jest tak, że konie wypuszcza się wcześnie rano, sprowadza po 7 - 12 godz, a w między czasie nikt się nimi nie interesuje.
To samo w nocy -miałam okazję odwiedzać stajnie, gdzie w nocy zawsze był stajenny- i co?? jak go budzik rano nie obudził, to nawet nie wiedział, ze mu się nocka już dawno skończyła...  😉
To co się mówi to jedno, a to co się dzieje naprawdę to drugie...

Więc jeżeli chodzi o przydomowe stajnie i zostawianie koni samych - wiadomo - dobrze, że ktoś jest, ale chyba nie ma tragedii gdy kogoś nie ma (nie mówię tu o sytuacji gdy padoki są np. obok A4, albo ogrodzenie ogranicza się do sznurka :icon_rolleyes🙂.

Poza tym... może to b. głupi przykład, ale wszyscy panikują, że coś się stanie ich koniowi. A jak jest z innymi zwierzętami? Psami, kotami itp.. Nikt się nie boi, że np. jego domowe zwierzątko wsadzi gdzieś głowę i się powiesi (lub zahaczy obrożą)?? albo gdzieś zeskoczy i będzie miało takiego pecha, że połamie nogi gdy właściciel będzie w pracy? Albo, że zje coś trującego, albo go ktoś otruje?? I co?? nigdy nie zostawiacie zwierząt samych?? Co gorsza, nikt się nie boi, ze może się coś stać członkowi rodziny gdy zostanie sam w domu np. na dwa dni??

Jeżeli coś złego będzie się miało stać to i tak się stanie. Bez względu, czy będziemy na miejscu czy nie.
Nie możemy wszystkiego widzieć tylko w czarnych kolorach i zakładać najgorszych scenariuszy.
Po prostu zanim zostawimy obojętnie jakie zwierzę same - zastanówmy się 100razy czy zrobiliśmy wszystko, by zminimalizować ryzyko, że coś mu się stanie.
ancyk0991, głupi przykład chociażby dlatego, że wartość mojego kota nie wyraża się w dziesiątkach tysięcy. Euro.
A całkowite zdawanie się na ślepy los- 'Jęśli coś złego będzie miało się stać to i tak się stanie'-jest już kompletną bezmyślnością. Chociażby w przypadku kolki. Czy ucieczki z padoku.
Karmelita tyle, że w domach zostawia się również na całe dnie championy wszelakich wystaw hodowlanych , warte tysiące złotych... Poza tym ważniejsza jest chyba wartość emocjonalna dla właściciela, niż wartość finansowa...

Kolki w stajni nie miałam od 1999 roku. Pastwiska zabezpieczone potrójnie: pastuch, drewno, siatka, miejscami nawet betonowy płot... konie musiałyby się podkopać chyba... Zwiały w tym czasie raz - z mojej winy - byłam na miejscu, otworzyłam pastwiska i bramę główną mając w stadzie nowego - nowy wyprowadził towarzystwo w kierunku swojego starego domu... Co z tego, że byłam w tym czasie na podwórku, skoro stadko koni przegalopowało mi radośnie przed nosem?? Nie rzuciłam im się pod kopyta aby uratować im życie... Na gwizd po kilkunastu chwilach same wróciły a nowicjusz postanowił jednak nie opuszczać nowego stada...

Myślisz, że w dużym pensjonacie, jak wypuszcza się na pastwisko na raz 20 - 30 i więcej koni - stajenny co 15 minut leci je policzyć? Nieraz spotkałam się z sytuacją, w krótej brak jednego, czy nawet kilku koni w stadzie, lub jakaś poważna kontuzja konia ujawniały się dopiero przy wieczornym karmieniu... A przecież "opieka całodobowa" oferowana jest praktycznie w każdym pensjonacie.

Ja to ujmuję inaczej: nie ściemniam po prostu. Konie mają teoretyczną opiekę, kiedy ojciec jest w domu (aktualnie w morzu), z tym że on również nie zachodzi do nich co rusz. Jeśli coś sie nagle spartoli z pogodą - luzaczka zadba o zwierzęta... I tyle. W ten kompletnie bezmyśny sposób postępuję 11 rok i nadal mam konie i nadal ludzie chcą u mnie trzymać i dobudowaliby mi jeszcze z 15 boksów... Pewnie dlatego, że jestem kompletnie bezmyślna ;-)
niby jak przy takim ogrodzniu maja uciec (ogrodzenie betonowe)




poza tym mam pełen monitoring , do tego w domu u mnie zawsze Ktos jest. Ale gdybym musiała wyjechac napewno poprosiłabym sasiadów o zwrócenie uwagi na zwierzaki.
Nie można wpasc w przesadę. A jak sprzątam boksy to przeciez nie patrzę non stop na konie.

poza tym mam pełen monitoring , do tego w domu u mnie zawsze Ktos jest. Ale gdybym musiała wyjechac napewno poprosiłabym sasiadów o zwrócenie uwagi na zwierzaki.


"Ktoś" w sensie forumowiczki o nicku Ktoś?  😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się