własna przydomowa stajnia

podajcie prosze jakieś linki z preparatami, którymi moge stajnie spryskać  :kwiatek: , tak zeby mi koniom nie zaszkodziły,  jakiesdzikie stada komarów tam zamieszkały  😵
ja ma babkę męża (91 lat) plus teściową czasem przyjezdną domatki swojej.Masakra  😵  jedna odjęła mi już 10 lat życia, a druga robi dokładnie to samo 🙇  dobrze, że mam dwa konie, pójdę do nich, pogadam z kimś "Normalnym" i mogę wracać do harpiiiiiiii  😕
Na teściowe nie ma rady, trzeba przeczekać  🥂
no ja mam taką marudę -teściową.. i niestety -ma bliżej do stajni niż ja i do tego zawsze siedzi na podwórku jak i ja tam jestem bo musze..  😉 choć by posprzatać - może ktos ma na to jakiś ciekawy sposób?  🤣

Zostać ninja.  😉
no tak.. trzeba czekać... ehhh 😕
oby moje dziecko nie brało sobie do serca że koń to morderca i zabić może... bo tak bardzo mała lubi u koni siedzieć
a teściowa od trzech dni ma jakąś ,,konio fobie,, której wcześniej nie miała i wrzeszczy że nieszczęście sie zdarzy.. 🤔wirek: i że dziecko ma nie chodzić a mi sił zaczyna brakować
przepraszam że sie żalę ale czuję sie jak struty szczur.. człowiek tyra ,stara sie ,dba ,biega i pielęgnuje a ktoś Cię truje z drugiej strony
a dziecko jak ja żyje tymi końmi ,uważa i jest ostrożna -uczy sie właściwego podejścia ,stoi zawsze za mną ,podchodzi z rozwagą i konie ją naprawdę kochają
Zresztą mam takie konie ktore szanują człowieka i wogóle nie mają skłonności do agresji no ale teściowa wie lepiej  🙇
....z drugiej strony pewnie gdyby nie teściowa to człowiek by w pórka obrósł.... zawsze umie podciąć skrzydełka 😁
Najwyraźniej to taki typ człowieka i nic z tym nie zrobisz. Znam taką osobę, ale nie jest moją teściową i nigdy nie będzie. Uwielbiają przesadzać, wyolbrzymiać, a jak jeszcze powiesz, że nie mają racji to skreślona na wieki, wieków i klops. Następnie uraczą cię tylko zabójczym spojrzeniem bądź dadzą kolejny wykład pt. bo ja wiem lepiej.  😉 Koło się zamyka. Takie osoby się wysłuchuje, nie wdaje się z nimi w kłótnie, czasem przyzna racje, ale robi się swoje. Pod żadnym pozorem nie wdawać się w dyskusję, bo można wyjść głupszym niż mądrzejszym.

Na teściowe nie ma rady, trzeba przeczekać  🥂


ja za moją tesciową dam sobie głowę uciąć. od kiedy się dowiedziała, że nie mam zadnej swojej rodziny, traktuje mnie jak córkę, często lepiej i "kochaniej" niż swojego pierworodnego 🙂 mogłabym z nią całe dnie spędzać, wspaniale sie dogadujemy i równo krzyczymy na swoich chłopów (zabawnie jak np chleją piwsko to chórem "P.(nazwisko) nie pij tyle" ) 🙂

Angela, ciezko mieszka sie z innym pokoleniem, zwłaszcza w podeszłym wieku, na to nawet wyjaśnien nie ma😉
[quote author=Być. link=topic=19013.msg1397552#msg1397552 date=1336638555]
  Godzę pracę na 3 zmiany z koniem. Nie pamiętam, kiedy mam dzień wolny. No, może jak jest burza i pada, wtedy wiem, że sprawdzę tylko stan zdrowia koni i siup do domu. Cierpię na silne bóle nóg, często przeciążam się, ale muszę.

Oj, różowo nie jest.
[/quote]
No nie jest.Wstaję codziennie o 3 rano,czasami o 2.30
Ok 5 wyjeżdżam do pracy ale na szczęście max 14 jestem w domu poza niedzielą bo w niedziele wracam po 16
W domu jak u każdego-zrobić obiad,dzieci(nie zrobić rzecz jasna tylko trochę się zająć nimi),pranie,sprzątanie.
Doliczając czas potrzebny na łatanie ogrodzeń,obrządki przy koniach,siano,słoma itd zostaje nam bardzo mało czasu na użytkowanie koni ale za to są cały czas obecne.Ostatnio wędziliśmy wyroby,wpadł sąsiad jeden,drugi,sąsiadka,siedzimy przy wędzarce pod wiatą przy wybiegu,grill przenośny,piwko,przed nami stajnie,kurki w woilerze i głosy sąsiadów ze wolą tu przy koniach imprezę niż pod altaną w ogrodzie bo tu jest fajnie,konie podchodzą,szyję wyciągają,jak coś stuknie to sprawdzają czy wszystko ok
Mogę wstawać codziennie o 2 ale chcę je mieć blisko,kocham jak o 4 stukają kopytkami w drzwi a ja już je słyszę pisząc te słowa w salonie przy komputerze
siux81 mnie by się przydał taki towarzysz ale ja już stara jestem

[quote author=Być. link=topic=19013.msg1398283#msg1398283 date=1336682236]
Najwyraźniej to taki typ człowieka i nic z tym nie zrobisz. Znam taką osobę, ale nie jest moją teściową i nigdy nie będzie. Uwielbiają przesadzać, wyolbrzymiać, a jak jeszcze powiesz, że nie mają racji to skreślona na wieki, wieków i klops. Następnie uraczą cię tylko zabójczym spojrzeniem bądź dadzą kolejny wykład pt. bo ja wiem lepiej.  😉 Koło się zamyka. Takie osoby się wysłuchuje, nie wdaje się z nimi w kłótnie, czasem przyzna racje, ale robi się swoje. Pod żadnym pozorem nie wdawać się w dyskusję, bo można wyjść głupszym niż mądrzejszym.


[/quote] -tak to prawda i staram sie nie dyskutować a nawet i ostatnio udaję że nie słyszę -że mnie to dotyczy
Ja to wraźliwiec jestem i potem mam za swoje bo nie umiem obrąsnąć w skorupę.. no ale dzis konie od rana sie pasą i pogoda ładna -zapominam czasem że gdzieś za miedzą mieszka teściowa jędza...
Powiedzcie mi czy macie jakiś sposób na kleszcze? mój skary jakimś cudem zgarnia chyba wszystkie z okolicy. Pozostałe konie prawie nic a mała jeszcze ani jednego a ten  🤔 dziś na dzień dobry wyjełam mu dwa a wczoraj? chyba z 10 .. nawet w tyłku miał wielkiego jak bomba 🤣
Mam nadzieję że ta bolerioza nie atakuje koni  🤔 bo nawet mój najbardziej zakleszczały kot nie ma ich tyle co ten koń..
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
11 maja 2012 08:30
Angela, bolerioza to choroba ludzi.. bebeszjoza psów. Koty rzadko chorują, a konie też raczej odporne. I oby tak zostało - TFU TFU.
Mój Brokat też między ganaszami ma dziury i w grzywie. Pełno kleszczy. A Dracena tyle nie łapie. A jeszcze nie wychodzą na bujną trawę, ot podwórkowa marna trawka... i kleszcze mimo to do Brokata lecą...
Ojj macie się z tymi teściowymi i babkami... Moja babcia, szpieg z okna, też wszystko obserwuje, ale na szczęście nie wtrąca się. Tj oczywiście wypytuje mamę co się dzieje, ale do mnie z daleka 😀
orjentica , kiedyś wstawałam o 4 dać im śniadanie. Aczkolwiek mój ojciec jest na L4 i wstaje wcześnie rano (kwestia już przyzwyczajenia), więc ja sobie dosypiam, bo wiem, że popołudniu będzie w stajni mnóstwo roboty, a to trzeba i jeszcze z koniem poćwiczyć itd.

Angela , moja siwa miała tylko jednego kleszcza w tamtym roku. Nic, a nic jej nie było. W ogóle w mojej okolicy nie słychać żadnych głosów, by kleszcze był "be".
anyann, Angela oraz pozostałym "ofiarom" babek i teściowych szczerze współczuję. Podobnie jak wy straciłam sporo nerwów przez zdziwaczałą, wścibską i jadowitą teściówkę. Nawet mój mąż nie potrafił z nią wytrzymać. W końcu doprowadził do tego, że zerwaliśmy z gadem wszelkie kontakty. Teść był całkiem ludzki i normalny, ale niestety zmarł rok temu. Została mi po nim wanna, którą mi kiedyś podarował na wodę dla koni.

Z perspektywy czasu, trochę żałuję, że tak długo znosiłam teściową i łudziłam się, że dojdziemy do porozumienia. Żałuję, że przekonywałam męża, aby przeczekiwał złe chwile i wybaczał. To był błąd. Gdybym wcześniej to odgadła, byłoby nam o wiele łatwiej. Oszczędziłabym nam wielu przykrości i rozczarowań. Ale trudno, co było, to już za nami. Przynajmniej teraz mamy spokój.

Nic tak nie niszczy młodej rodziny, jak toksyczna teściowa  🤔 Nie koniecznie trzeba z nią żyć pod jednym dachem, wystarczy, że jest i lubi się wtrącać. Na prawdę szczerzę wam współczuję i życzę silnych nerwów na wodzy  😉

orjentica u mnie jest podobnie, także wstaję wcześnie, biegnę do kur, koni i kotów, potem pod prysznic i na 8.00 do pracy, kończę o 15.00. Ok. 16.00 z mężem jem szybki obiad i wychodzimy w teren, mąż na działkę, a ja do stajni. Każde z nas ma swoje obowiązki, ale możemy na siebie liczyć, gdy potrzebna jest pomoc. Staram się rozkładać zajęcia na poszczególne dni, np. gdy jeżdżę konno, nie obarczam się już sprzątaniem stajni, bo brakuje mi na to czasu i sił. Zwykle dwa dni z rzędu pracuję z końmi, a trzeciego dnia biegam z taczką. Muszę też pogodzić to z dodatkowymi zajęciami, jak naprawa ogrodzeń, czy sprzątanie kurnika. Ciągle jest coś do zrobienia. Cieszy mnie to, że mąż mi pomoże przy budowie nowego lonżownika. Ciężko by mi było samej wkopać 20 słupów  😲 Za to ja dzielnie sadziłam kartofle... W domu też większość zajęć spada na mnie, wieczorami gotuję jedzenie na następny dzień, piorę, prasuję, mąż chętnie odkurza, ale nie zawsze. Na szczęście w całości zajmuje się opałem i paleniem w piecu. Natomiast zakupy i remonty robimy razem. Przy koniach pomaga mi córka, ale teraz studiuje i przyjeżdża tylko na weekendy co dwa tygodnie. Tak to życie upływa stajnia-praca-dom-stajnia  🏇 tak na okrągło już od ponad 10 lat ... i nadal jestem szczęśliwa  😉
Orzeszkowa,  to jest specjalny bros na meszki? nie zjadają Cie komary?


Ano jest, w aptece mi ostatnio wpadł w oko:http://www.sklepogrodnik.pl/bros.html
A komarów tfu tfu odpukać nie ma wcale 😲

Trochę mi ulżyło jak przeczytałam, że nie tylko mnie posiadanie koni pod nosem kosztuje tyle pracy i wyrzeczeń 😉

Wy macie toksyczne teściowe, ja mam taką babcię - ten typ, co to niby z troski i dobrej woli zawsze dopier**li 😉
Ja jestem mentalnym koksem więc w końcu powiedziałam jej: mów co chcesz, ja i tak będę robić swoje. Właściwie pomogło, czasami tylko zaczyna po staremu wydziwiać, ale wtedy po prostu udaję że nie słyszę albo wychodzę.

Cieszę się za to, że mi się chłop bardzo w konie wciągnął, szybko się uczy, myśli i dużo już potrafi zrobić - to naprawdę nieoceniona pomoc, przynajmniej z ziemi 😀
Kurcze mój chłop jakoś nie daje się wciągnąć. Raz tylko, 8 lat temu dał się wepchać na siodło i przejechał na Olce kilka metrów, ale gdy tylko lekko zakłusowała, zrobił wielkie wooow i zakończył swoją przygodę. Uznał, że koń się pod nim tylko męczy i niepotrzebnie denerwuje  🤣 Od tamtej pory lubi koniki jedynie głaskać, dokarmiać trawką i mandarynkami i chwalić się, że takie wypasione, bo jego  🤣 Szkoda mi trochę, że nie mam chłopa koniarza, co by mi pomógł chociażby przy rozczyszczaniu kopyt, przytrzymał nogę, przyciął cęgami, eh... a tak sama muszę się z tym mozolić ... już trzech kowali odmówiło mi przyjazdu, bo do 2 koni im się nie opłaca  🙁

🤣 U mnie konie nawet nie znają mojego chłopa, jak kiedyś do nich wlazł to one w popłochu zwiały 😉 przynajmniej wiem, że żaden chłop mi ich nie ukradnie bo się boją  🤣
Cześć Dziewczyny. Swoją drogą, też się kiedyś zastanawiałam, jak to jest że wokół większość kobiet - koniarek🙂 No a na zawodach - to jakby już więcej facetów.
Ja całkiem niedawno zaczęłam strasznie jęczeć mojemu facetowi, że tak bym chciała aby on jeździł ze mną konno, że aż się w końcu pokłóciliśmy. Mój to się chyba boi koni🙂😉)
Amazonka78, bo w pewnym wieku większość kobiet decyduje się na posiadanie potomstwa, którego urodzenie i odchowanie może stanowić pewną przeszkodę w regularnych treningach i startach. Podobno nawet tacy trenerzy bywają, co to bab nie chcą trenować z tej przyczyny 😉

A chłopu nie truj, może sam się kiedyś skusi, ale musu nie ma. Ja mam lęk wysokości i gdyby mnie chłop na paralotnię dajmy na to namawiał to też bym się wściekła.
toteż dałam mu spokój, wystarczy mi że chętnie ze mną jeździ do stajni, powtyka marchewki gdzie trzeba, podciągnie popręg, wypuści na padok i porobi fotki🙂 ma mu się kojarzyć z pełnym relaksem i szczęściem🙂
Orzeszkowa ja mam babcię, która wprost mi mówi: sprzedaj konia, kup samochód. I tak wałkujemy ten temat prawie za każdym razem jak do niej przyjeżdżam. Niestety, działa on na mnie jak czerwona płachta na byka i zaraz się jeżę jakbym miała dostać ataku furii. Raz, a dosadnie powiedziałam, że konia nie sprzedam i koniec tematu, ale ona swoje i tak powie. Najgorsze jest to, że próbuje ojca przekabacić na swoją stronę, ale ja już powiedziałam, że dopóki mnie stać to mogą sobie gadać.

Jutro ma przyjechać pewien przystojny jegomość, więc będę się czaić, co by "zaatakować" w odpowiednim momencie. Oczywiście przyjeżdża po obornik, ale uznajmy, że sceneria będzie niczego sobie.  🤣

Melduje, że skończyłam chodnik i jeżeli przetrwa dzień dzisiejszy to jutro zdjęcia.
Być., to moja nawet do koni się dokłada, ale za to przejmuje się wszystkim i wszystkimi. Bardziej niestety martwi się obcymi ludźmi (i tym co sobie pomyślą) niż własną rodziną 🙄
Ostatnio na przykład proponowała, żebym zapłaciła gościowi, który wywozi nasz gnój na ziemniaki sąsiadki i nie rozumie, że to my sąsiadce robimy uprzejmość, a nie ona nam 😵

Moja nie, bo zwyczajnie nie ma pieniędzy. Poza tym, nie chcę od nikogo pieniędzy, chyba że sam dobrowolnie się dołoży i powie mi na co konkretnie je przeznaczył. Właśnie próbuje uniknąć takich głosów jak: pomagam ci, może byś wzięła moje zdanie do serca. Rozumiesz o co chodzi, prawda?  😉 Kocham moją babcię, ale z ręką na sercu - wkurza mnie swoją gadką o aucie i koniu. A tym bardziej mnie to irytuje, bo każdy wiedział, że to moje marzenie, a jak już je spełniłam (zapierniczając w pracy jak szalona) to mnie skreślono wraz z tym marzeniem.

No to ja się "pochwalę"
Miałam koniki w domu lat kilka zachciało mi się pensjonatu na pewien czas - podszkolić się bo hala, warunki lepsze, komplet przeszkód na miejscu. Po 3 miesiącach konie wróciły bo pojawiły się problemy zdrowotne (nie wazne w sumie nie chce mi się pisać nawet). konie w domu raptem 10 dni a tu wczoraj Straż dla zwierząt zawitała w odpowiedzi na wezwanie do głodzonych koni. Fakt tak źle jeszcze nie wyglądały ale bez jaj w każdej szkółce w okolicy gorsze obrazki widać. Babka się znała i odrazu dała spokój bo czas tracą A,le ludzie to maja pojęcie na wsi. Jak koń nie siedzi w obórce przykuty łańcuchem do żłoba z owsem to bida koszmarna zwłąszcza że moje 24/dobę mają siano dostępne.
Kurde jąkąś akcje uświadamiającą trzeba przeprowadzić czy co?  🤔wirek: Wy też macie takie sensacje?
U mnie na szczęście nie, ale u znajomych w stajni jedna baba straszyła TOZ-em czy czymś takim, bo konie stały na dworze na deszczu  🤔wirek: a u mnie również 24h na dobę na dworze, cały rok i lepiej wyglądają niż w pensjonacie  💃 a bałam się bo to była nasza pierwsza zima.  😅
Być, mam w rodzinie jednego takiego wujka, wiecznie mi truł po co mi te konie? (dwa są) powiedziałam mu w końcu, że: jedni lubią chodzić po górach, inni na ryby, jeszcze inni lubią pół dnia z jednym piwem spędzić na ławce pod sklepem (mieszkam na wsi) a ja lubię konie. I dał spokój, w końcu. Za to babka jest niereformowalna i wykończy mnie 😵
Być., tak mi się wydaje, że sporo starszych ludzi nie rozumie, co to jest prawdziwa pasja i wyrzeczenia dla niej - może z racji czasów, w jakich dane im było przeżyć młodość?
Mnie bardzo w relacjach z babcią pomogła pewna książka - teraz mam mocno wy... lane na to wszystko 😉

O tak, o staniu na deszczu/śniegu/cholera wie czym też się nasłuchałam na początku. Ale jak widać czwarty rok mija, konie się mają świetnie, to i sąsiedzi przestają marudzić, a za to sami zaczynają swoje konie wypuszczać 😎
[quote author=kasia-pala link=topic=19013.msg1399125#msg1399125 date=1336764315]
No to ja się "pochwalę"
Miałam koniki w domu lat kilka zachciało mi się pensjonatu na pewien czas - podszkolić się bo hala, warunki lepsze, komplet przeszkód na miejscu. Po 3 miesiącach konie wróciły bo pojawiły się problemy zdrowotne (nie wazne w sumie nie chce mi się pisać nawet). konie w domu raptem 10 dni a tu wczoraj Straż dla zwierząt zawitała w odpowiedzi na wezwanie do głodzonych koni. Fakt tak źle jeszcze nie wyglądały ale bez jaj w każdej szkółce w okolicy gorsze obrazki widać. Babka się znała i odrazu dała spokój bo czas tracą A,le ludzie to maja pojęcie na wsi. Jak koń nie siedzi w obórce przykuty łańcuchem do żłoba z owsem to bida koszmarna zwłąszcza że moje 24/dobę mają siano dostępne.
Kurde jąkąś akcje uświadamiającą trzeba przeprowadzić czy co?  🤔wirek: Wy też macie takie sensacje?
[/quote]
no - ja dzis właśnie usłyszałam że koń mi niedługo padnie bo tak go głodze .. czekam kiedy moja kochana teściowa rozpowie to po wsi i zjawi mi sie straż na głowę
a ten koń rzekomo zagłodzony to folblut - sierść pięknie lśni a koń 12-14 godzin na padoku i pastwiskach bo mają otwarte kwatery i se chodzą gdzie chcą ,dostęp do żarcia 24h
no ale to nie Baśka sasiada ktora waży z 900 kilo tylko zwykły szczupły folblut  🙁
ktory waży tylko z 500
ehhh ci ludzie napraqwdę nie mają swojego zycia albo je tak nienawidzą że wolą żyć życiem innych
wspołczuję tej akcji
Być., tak mi się wydaje, że sporo starszych ludzi nie rozumie, co to jest prawdziwa pasja i wyrzeczenia dla niej - może z racji czasów, w jakich dane im było przeżyć młodość?

Myślę, że sporo starszych ludzi (a młodych nie) doskonale rozumie, że z wyrzeczeń dla pasji literalnie nic konkretnego dla człowieka nie wynika - wyłącznie "głaskanie" własnych emocji wysokim kosztem a niebezpieczeństwo ocknięcia się w końcu z ręką w nocniku (ba! ze zmarnowanym zdrowiem) - ogromne.
"Wy" - młodziaki 😀, jeszcze tego nie rozumiecie, ja już (z wolna) zaczynam pojmować. Im więcej lat się żyje, tym więcej się widzi rezultatów czyichś wieloletnich działań i decyzji.
Myślę, że wspomnianą babcię mogłoby ułagodzić coś takiego: "Kochana jesteś, wiem, że chcesz dla mnie dobrze, wiem, że samochód to dobra praktyczna decyzja, ale zrozum - serce nie sługa - na dziś potrzebuję koni jak niczego w świecie, czuję się dzięki nim szczęśliwa - a kto potrafi żyć bez odrobiny poczucia szczęścia? Nie martw się, przyjdzie czas - zmądrzeję  :przytul:"  😀iabeł:
halo, no offence, ale aż tak stara nie jesteś 😁
I co jest niewłaściwego w zaspokajaniu swoich emocjonalnych potrzeb? Owszem, nie można przeginać pały i narażać życia i zdrowia, ale rezygnacja z nowej plazmy czy auta na rzecz posiadania konia chyba się do przegięcia nie zalicza?

Nie wiem, jak inni, ale ja wolę mieć mniej kasy, ale za to swoje konie i ogrom satysfakcji z tego, niż więcej pieniążków i permanentną frustrację.

Ad babcia jeszcze - zależy, jaka babcia. Jak babcia, która ma głęboko czyjeś szczęście a bardziej interesuje ją, co sąsiedzi powiedzą, albo co wypada mieć i robić, to taka gadka raczej do niej nie dotrze 😉
Moja na szczęście rozumie dużo i się troszczy, ale w tej trosce potrafi być tak przeraźliwie toksyczna, że czasem cycky opadają 😁



[quote author=kasia-pala link=topic=19013.msg1399125#msg1399125 date=1336764315]
No to ja się "pochwalę"
Miałam koniki w domu lat kilka zachciało mi się pensjonatu na pewien czas - podszkolić się bo hala, warunki lepsze, komplet przeszkód na miejscu. Po 3 miesiącach konie wróciły bo pojawiły się problemy zdrowotne (nie wazne w sumie nie chce mi się pisać nawet). konie w domu raptem 10 dni a tu wczoraj Straż dla zwierząt zawitała w odpowiedzi na wezwanie do głodzonych koni. Fakt tak źle jeszcze nie wyglądały ale bez jaj w każdej szkółce w okolicy gorsze obrazki widać. Babka się znała i odrazu dała spokój bo czas tracą A,le ludzie to maja pojęcie na wsi. Jak koń nie siedzi w obórce przykuty łańcuchem do żłoba z owsem to bida koszmarna zwłąszcza że moje 24/dobę mają siano dostępne.
Kurde jąkąś akcje uświadamiającą trzeba przeprowadzić czy co?  🤔wirek: Wy też macie takie sensacje?
[/quote]
Miałam taką sytuację raz jak na razie, pisałam o tym kilka stron wcześniej. Kontrola odnośnie zagłodzonych koni i trzymaniu ich w nieodpowiednich warunkach. Konie non stop na dworze, bo mają postawioną wiatę i system 24h na dobę. Zima czy nie zima, non stop na dworze. I mi się dostało, że tak być nie powinno, że wiata powinna być ocieplona, że powinnam murowaną stajnie postawić itd. To oczywiście głosu ludzi się "znających" jak kura na kaczce. Straż przyjechała, przez płot zerknęła i pojechała dalej.

Angela ja mam taką sąsiadkę, z którą źle mi się żyje, bo chodzi i rozpowiada pierdoły. Ostatnio usłyszałam, że już tak głodzę konie, że ludzie ze sklepu przychodzą z marchewkami i je dokarmiają. Aż się uśmiałam, szczerze mówiąc. Nie dość, że walczę by siwa brzuch zgubiła to jeszcze mi powiedzą, że głodzę konia.

halo ona chce dobrze dla mnie, ja to rozumiem. Sama miała konie, krowy, świnie itd. Czasami, po prostu przegina, nawijając temat na taśmę enty już raz. Dlatego jak zaczyna to ja zawszę mówię: ale myśmy o tym już rozmawiały, koniec tematu.  😉

Orzeszkowa także mi się wydaje, że z racji czasów w jakich wtedy dane im było żyć.

Czy u Was również była tak straszna burza jak u mnie? Aż zadzwoniłam do ciotki i skontrolowałam konie, co robią, bo nieźle lało jak i grzmiało. Prąd od razu siadł, więc latarka w dłoń i poruszanie się po domu o lichym świetle. Szczerze powiedziawszy, powietrze było znakomite. Przydał się też deszcz.
Nie wydaje mi się, żeby tu chodziło o "nierozumiejących starszych ludzi", tylko o inny punkt widzenia i... jednostkowe podejście do sprawy... innymi słowy: jak babcia czy tam inny członek rodziny jest ograniczony w pewien sposób i lubi stawiać kropkę nad "i", to będzie miał swoje zdanie na każdy temat, nawet gdyby człowiek hodował rybki. 😉 Nie wiem właściwie po co się w takim wypadku wdawać z dyskusję.

Wiecie, z koni nic "pożytecznego ekonomicznie" tak naprawdę nie wynika. 😉 Więc ja się nie dziwię, że laicy tego nie rozumieją. Zaraz mnie ktoś zje pewnie 😉 ale... konie nic "opłacalnego" nie dają, kompletnie. Samochód bardzo ułatwia życie, oszczędności też, bywają tańsze przyjemności niż konie... Są tańsze sporty... Droższe jest chyba pływanie z delfinami... 😉 a że człowiek to istota pazerna, to najpierw przelicza czy mu się opłaca. Ale to też nie znaczy, że konie nie dają innych wartości, że tak powiem. Grunt to mieć trochę racjonalnego podejścia do sprawy przy tych koniach.

U mnie coś pada... ale tylko trochę... mam nadzieję, że się nie rozpada... No, cóż, mamy "zimnych ogrodników".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się