własna przydomowa stajnia

ja przy chowie bezstajennym balabym sie dzikich lub nawet agresywnych psow

chyba ze mialabym caly teren ogrodzony siatką

nie wiem jak u Ciebie, u mnie sporo jest psow biegajacych luzem po wsi( niestety). Niedawno mialam sytuacje ze mi jakis husky ganial Zachara do upadlego.... tak jak nie jestem agresywna tak wyszlam  z batem na tego psa. Uciekl na szczescie....

uwazam ze chow bezstajenny jest mozliwy tylko tam, gdzie nie ma duzych skupisk gospodarstw....
U mnie ani jednego bezpańskiego psa, nadwyżkę mam za to kotów, ale wiadomo, przynajmniej myszy wyłapują i mam święty spokój. Dziki? Raz był jeden, przyszedł zobaczyć czy mu się coś skapnie z obornika, ale z tego, co wiem to tylko nocą przychodzi i do koni w ogóle nie zagląda. Towarzystwo saren za to bardzo częste, a tak to żadne fajerwerki. Spokój.
trusia, Czyli wyjeżdżasz i konie sobie chodzą 24h na dworze?

Przede mną takich wyjazdów kilka...i już się trzęsę. 😡
wlasnie, jak to jest u was z towarzystwem dzikich zwierząt? (pomijając dzikei psy 😉 )
u nas jak dziki biegały po pastwisku (no akurat ie całkiem dzikie bo trzymane w zagrodzie) to "ogier" zagonił stado w 1 miejsce, klacz alfa pilnowała , a "ogr" ganiał dziki, potem się przyłączył do ganiania jego przyboczny 🙂 no taką zabawę miały że hej... tylko klacze troche zniesmaczone po pewnym czasie, że chłopaki robia sobie ćwiczenia obrony stada, a one już by poszły sobie gdzieś zająć się swoimi sprawami 😉
nei sądze żeby dzik mógł zrobić krzywde koniom bo napewno "dzikie dziki" też przychodzą - widać ślady. zadnych urazów i lęków nie ma.
ale czy mogą (i inne - sarny itp) przytargać jakieś niebezpieczne choroby?
wscieklizne? pasozyty?

u nas duzo jest lisow, podchodza blisko gospodarstw i wyciagaja ptactwo....

dziki tez ryją mi pastwisko, widac ze są .

Pomijając mozliwosc kradziezy koni-  w mojej okolicy balabym sie trzymac konie non stop na dworzu.


Ale jak ktos ma warunki, jest bezpiecznie to napewno jest super sprawa i jaka oszczednosc..... no i konie szczesliwe

no u Nas mam zająca.. widze go co dzień na pastwiskach.. czy rano czy za dnia..
nie robi wiekszej krzywdy oprócz tego że gryzie mi linkę od pastucha i ciągle musze to wiązać...  🤣 a nie chcę robić mu krzywdy zostawiając prąd na noc choć skubany wie kiedy on jest włączony bo uszy kładzie jak pod drutem przechodzi  🤣 a konie ma w nosie jak i one jego  😁
Mehari, czemu chce zmniejszyc wlasne stadko? Proza zycia i rozsadek powoli biora gore. Gdyby ich nie bylo moglabym wziasc do pensjonatu jednego, dwa konie dodatkowo i nie musialabym juz do calego interesu dokladac. Odpadlyby mi wydatki na odrobaczenie, kowala, weta itd. Z maluchami i huckiem nie pracuje, a szkoda ich na to zeby tylko sobie byly, bez zadnego sensownego zajecia. Moglabym wiecej czasu poswiecic adoptowanemu emerytowi, a za zaoszczedzona kase rozwijac stajnie. To trudna decyzja i dlugo do niej dojrzewalam. Jesli jednak nie znajde im domow gdzie mialyby tak samo dobrze albo i lepiej to zostanie tak jak jest. Dobro zwierzakow na pierwszym miejscu.
trusia, Czyli wyjeżdżasz i konie sobie chodzą 24h na dworze?

Przede mną takich wyjazdów kilka...i już się trzęsę. 😡


Tak, jedziemy sobie na wakacje (już za 3 tygodnie  😅 ) i tam sobie chodzą 24h na dworze. Pierwszego dnia stoją na oddzielnym padoku (mam dwa konie, jednego samego bym nie zostawiała), ale drugiego dnia włączam je do stada. Ostatnio bardzo się uśmiałam, bo moje przystąpily do zwykłej akcji, czyli biegania, a stado to zignorowało kompletnie i moje po okrążeniu czy dwoch zatrzymały się i wpatrywaly się w zdziwieniu, że nikt ich tu nie testuje. Wałach przez kilka pierwszych dni nie odstępuje klaczy, ale ona od razu żyje życiem nowego stada.

Najciekawsze jest to, jak naturalnie przechodzą z trybu stajennego na bezstajenny - w ogóle nie ma momentu, że przychodzą do bramki i czekają, żeby je zabrać do boksu z kolacją.

Dlaczego się trzęsiesz? Z powodu samego transportu czy nowego miejsca?
 
Aaa, to nie tak, że zostawiasz komuś konie w stajni przydomowej 24h na dobę tylko one się przenoszą do innej stajni, gdzie jest taki wypas prowadzony! 😡
Właśnie przede mną kilka wyjazdów po 3-4 dni i trzeba zostawić 2 konie pod opieką rodziców. Jednego konia z odprowadzaniem do stajni pod opieką rodziców to bym zostawić mogła, ale 2... to wyższa szkoła jazdy. 😁 więc postanowiłam, że będą siedzieć na dworze 24h.
delta   Truth begins in lies.
05 lipca 2012 21:05
Sankaritarina, ja tak robiłam parę razy, jak Drap był jeszcze sam. Razem nawet miałam mu i koń został pod opieką babci, babcia miała mu tylko uzupełniać wodę i dwa razy dziennie dać treściwe, problemu z tym nie było.
Z dwoma jeszcze na szczęście nie musiałam tak robić, bo tu już by była wyższa szkoła jazdy - Drapa na czas karmienia należy przypiąć, ale gdyby mi się nieszczęśliwie trafił taki przymus to na szczęście mam ojca który się nie przejmuje i robi - koń mu sam pokazuje że robi coś źle 😀 tak było jak go pierwszy raz postanowił wypuścić na pastwisko i nie wiedział jak założyć kantar, jak chciał włożyć nie tak to Drapson zaczął głową machać na "nie" 😀
Sankaritarina, he, he, to się kompletnie nie zrozumiałyśmy. Ty wyjeżdżasz i zostawiasz konie, a ja wyjeżdzam z końmi!

We własnej stajni może być o tyle trudniej, że konie są przyzwyczajone, że są sprowadzane o jakiejś porze. Uprzedź rodziców, że mogą okazywać zdenerwowanie, że nie wracają do stajni. 
Spoko, spoko, zanim się zdecyduję, to zrobię kilka prób 🙂 jak będą reagowały na "nocną wartę". Jak będą wybitnie źle reagowały (w co jednak wątpię), to będę myśleć.

delta Wyobraziłam sobie tak machającego Drapa "nie, nie".. 😁
No, w zeszłym roku mój koń jeszcze mieszkał sam i zostawiłam go raz pod taką opieką. Wszystko było w najlepszym porządku 🙂 Mama sprowadziła, nakarmiła, napoiła. Ja dzwoniłam 3 razy dziennie 😉 Z dwoma to już się tak nie da.
Ja myśle, że problemem może być przyzwyczajenie, że w stajni dostaną kolację, a nie nocna warta sama w sobie. Noc jest dla koni naturalnym czasem jedzenia. Na wakacjach chodzę podglądać, co robią w nocy i jakiej porze bym nie poszła, zawsze skubią trawę.
A ja dziś miałam prawdziwą rozrywkę.
Godzina coś koło 5, dostaje telefon. "Siwej nie ma na padoku." Ja w pracy, samochodu nie mam, autobus po 6, poza tym jeszcze mój czas pracy się nie skończył i wyjść nie mogę. Zdenerwowany operator wózka widłowego to katastrofa i rzeczywiście, o mało regału nie przestawiłam. Mniejsza. Następny telefon: "Ogrodzenie jest całe." To jak do choinki, ona uciekła? Otóż okazuje się, że siwa nie miała zamiaru uciekać. Burza była tak konkretna, tak straszna, że koń wykorzystał moment, w którym taśma od pastucha na ostatniej żerdzi, opadła. Przeszła nad i jednocześnie pod. Najprawdopodobniej na skutek grzmotu, wystrzeliła do przodu. Ślady obadane, koń chciał wrócić do domu tylko już nie wiedział jak. Została przywołana na podwórko i czekała jak przyjadę z pracy. Oględziny wyszły dość marnie. Koń jakiś osowiały, najprawdopodobniej mijał jej szok. Chętnie je, więc na pewno do siebie dojdzie. Otarcie nad okiem, pręgi na dupie, musiała wpaść w krzaki i masa ugryzień, bo nie miała, gdzie się schować. Opatrzyłam, posmarowałam, dałam siana i dałam jej święty spokój. Dam siwej trochę czasu, niech zajmie się sobą.

Ale ile nerwów, ile złości, co moje to moje...

Ja raz miałam takie paskudne doświadczenie. Siedżę w domu prawie non stop i mam wszystko pod kontrolą (na ile mogę ) a tu jednego dnia pojechałam z mężem do sklepu - jakieś 12 kilometrów na zakupy.. W między czasie jak bylismy w połowie drogi rozległ sie ogromny huk i nagle spadł grad jak groch..
Pomyślałam o koniach ale też i uspokoiłam sie myślą że czasem tu pada a u nas nie.. Jednak sie myliłam..
Na podwórku było biało ,stajnia zbombardowana gradem -na szczeście stary dach cały a konie... całe przemoczone wciśniete w bramę.Wujas mówi że wariowały okropnie bo ten grad tak bił a nie miały gdzie uciec a do tego ten grzmot był uderzeniem w nasz słup na polu i aż domami zatrzęsło..
Nie wiem co było lepsze -że mnie nie było czy że pojechałam.Nic sie nie stało ale jak bym była to leciała bym z nimi na złamanie karku do stajni .Miałam wyrzuty że je zostawiłam na te 40 minut bo tu oprócz nie chyba nikt nie ma takiego stracha o te konie..
Siwej to nie pierwsza burza, więc naprawdę musiało coś się poważnego dziać, że zrobiła coś takiego. Jest jeszcze wersja, ale wątpliwa, że niby przeskoczyła ogrodzenie, ale z jej wadą to niemożliwe, raczej.
trusia, Ano, racja, noc to naturalna pora na jedzenie. Hm, myślę, że jeśli one się denerwują kolacją, to chyba jedynie w momencie, kiedy już są w boksach, bo je ściągam o różnych godzinach (jakoś pomiędzy 21 a 23), więc się chyba przyzwyczaiły, że na dworze nie ma się co wkurzać. 🙂
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
06 lipca 2012 10:47
stillgrey, rozumiem Twoje argumenty 🙂
trusia, szkoda, że nie mieszkasz po mojej stronie, bo ja trzymam u siebie konie 24h pod chmurką i będę miała dwa miejsca za jakiś czas 😉
Ja już dawno zauważyłam, że wszystko, co fajne, jest nie po mojej tronie, niestety.  😤
delta   Truth begins in lies.
06 lipca 2012 11:48
Angela, ja kiedyś miałam podobnie, ale z tym, ze Drapson miał boks otwarty i mógł wejść kiedy chciał, 2 lata temu zebrała się wielka burza, z mocnym gradobiciem, nie było nic widać na 20cm. Drap niestety nie poszedł do boksu (a może wszedł ale z powodu huku się wycofał?) i stanął na samym środku pastwiska, po gradobiciu znalazłam go w szoku stojącego na pastwisku, początkowo nie reagował na wołanie. Instynkt mu chyba podpowiedział, żeby być na otwartej przestrzeni bo tam go nie dosięgnęły drzewa które się waliły - mi spadło jedno na pastwisko,na szczęście na to na którym koń nie stał, ale bardzo blisko stajni. 
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
06 lipca 2012 12:39
u nas burza też dała w kość. Konie jak nigdy do tej pory nie wchodziły do stajni tak w burzę.....na następny dzień nie chciały z niej wyjść.... heheheh
Ten rok jest beznadziejny, jeżeli chodzi o kwestię burzowe. Nigdy nie widziałam tak przerażonego konia, swojego własnego. Cieszyła się, że mnie widzi, zaraz przyszła i się uspokoiła. Zawsze tak robiła jak byłam w pobliżu, a coś stresującego się działo.

A ja znowuż powoli zmieniam coś w stajni i tworzę...
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
06 lipca 2012 12:49
a nie możesz otworzyć im stajni by miały dostęp 24h?
Przecież mają. Inaczej konia chować nie zamierzam.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
06 lipca 2012 12:58
mają? pisałaś, że uciekła przez ogrodzenie jak była burza więc czemu nie do stajni?
ok może nie rozumiem;d
To też pytanie, na które szukam odpowiedzi. Najprawdopodobniej była na trawie, gdzieś strzelił piorun i koń ewakuował się ruchem na przód, czyli uciekł z padoku. Później chciała wrócić, ale już nie wiedziała jak. I oto mi chodziło.
Chyba Wam trochę zazdroszczę, że Wasze konie boją się burzy... Moje małpy siłą trzeba ściągać do stajni, grad nie grad, pioruny nie pioruny, stoją i pasą się, czasem odwrócą się tyłkiem do wiatru albo schowają za drzewa, ale nigdy, NIGDY nie raczyły się ruszyć w kierunku stajni 😤
Ircia   Olsztyn Różnowo
07 lipca 2012 18:38
Orzeszkowa he he moje też maja gdzieś burzę, gorzej ze mną bo u mnie to panika po prostu  🤔wirek:
No to już wylęg mam z głowy, kuraki są już na świecie i wylęgło sie 16 sztuk z 17 jajek, bo jeden maluch nie dał rady

Kuraki są już w swojej budce ale nie bardzo chcą wychodzić na razie, a mamusia to kawał czorta  👿

A to jeden z wielu gołoszyjek, akurat po tatusiu też białym

No i mój mały psiak który jest wpadką i na szczęście znalazłam mu bardzo dobry dom, więc pod koniec lipca wyjeżdza do nowego domku
Kurczaki świetne. Ja właśnie zastanawiam się nad małym stadkiem, z resztą już to kiedyś pisałam. Muszę tylko wybudować im kurnik. Pewnie trochę czasu mi to zajmie, znając mnie, jeżeli nikt mnie nie pogania. Gołoszyjki to jakaś rasa? Nigdy się z nią nie spotkałam. A cóż to za pies? Wygląda uroczo.

Na poprzedniej stronie kazałam za siebie trzymać kciuki, no ale, i tak się udało. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to w listopadzie/grudniu pochwalę się czymś. Mam nadzieję, że tak, bo naprawdę już nie chce mieć pod górkę.

Odnośnie burzy. Dziś znowu była, siwa była na padoku. Nie ma to jak pańcia, która na 100% skoryguje wadę ogrodzenia. Czyli to musiał być tzw. wypadek przy pracy, bo siwa nie jest koniem uciekającym. Ufff, na szczęście.
Ircia, ale czad, gołoszyjka wygląda jak pluszowy sęp  😜 😍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się