własna przydomowa stajnia

Narzędzia Fiskarsa wszystkie super. Ja polecam widły do gnoju. Innymi już nie potrafię robić

Na_biegunach, ale pięknie!

U mnie cała ta zima szara i bura i błotnista 🙁 Jak popadał śnieg to raptem pół centymetra, tylko żeby się zrobiło ślisko :/
W lesie lód i gruda, nawet na stępa niekoniecznie 🙁 Na wybiegu gruda, albo lodowo błotniste kałuże pomieszane z kupami... Masakra 🙁
rox   ogony trzy
03 lutego 2019 18:50
Na_biegunach, masz obrazki jak z bajki... zazdroszczę..
gosiaopti, u mnie to samo... w dodatku pół nocy lało, dziś po południu znów zaczęło i ani myśli przestać... Ziemia zamarznięta, pokryta zmarzniętą skorupą, a na tym jezioro z błotem.. Koszmar  😕
tomia, gnić nie powinno raczej. Natomiast wszystkiego będziesz musiała dosypywać jak konie będą po tym łazić, a podłoże miękkie.


Właśnie dlatego też rozważam czy nie podsypać drobnych kamyczków i na to nie dać choćby żwiru grubszego bądź tego żółtego piachu(troche to jak drenaż  :icon_rolleyes🙂. Oczwiście najpierw było by trzeba wybrać coś ziemi... ale czy to miało by sens, czy tego nie zryją i tak..? Coś zrobić muszę, bo na tą ślizgawke pannic nie wypuszczę - jedna kontuzja po poślizgu wystarczy. Plan jest na zainwestowanie w pastucha i wydzielenie dodatkowego miejsca, ale to na wiosne  😵 
wszystkie organiczne "dodatki" jak trociny, zrębki czy kora po jakimś czasie ulegają rozkładowi, wzbogacają ziemię w próchnicę i tym samym zwiększają zatrzymywanie wody w glebie. Czyli po jakimś czasie przy intensywnym deptaniu będzie jeszcze większe błoto niż na początku. Chyba tylko drenaż daje skuteczne "odbłocenie" wybiegu. Dosypanie piasku czy żwiru błota nie zmniejszy - musi być odpływ wody, ale pewnie zmniejszy śliskość
Dzięki Tusia2012.
Dlatego chyba będę obstawać przy tym żwirze. Lepsze to niż śliskie błoto. Myślałam też, czy nie zrobić im powirzchni pochyłej z nawiezionej nawierzchni, nie duży skos, ale taki, aby ewentualna woda zbierała się w wyznaczonym miejscu. Wówczas wyższy obszar byłby chyba mniej rozmoczony, miały by gdzie te swoje kopytka postawić na suchym lądzie...
Z pracami nad podłożem i tak muszę poczekać, aż obeschnie i odmarznie, ale chcę na kolejne lata mieć pewny wybieg, aby się nie "męczyły staniem w stajni". Więc jak jeszcze ktoś ma sposób w tym śliskim temacie....  :kwiatek:  😉
Chyba zrobię offtop, ale nie do końca wiem gdzie to napisać, a w tym wątku ktoś może mi podpowie...
Jak podchodzicie do sprzedaży swoich koni? Chodzi mi właśnie głównie o osoby trzymające swoje konie przy domu. Trzymane z zamiłowania, a nie koniecznie dla celów zarobkowych (bo wiadomo, w biznesie podejście musi być inne), czy typowo sportowych. Zastanawiam się nad sprzedażą jednego z moich koni, nie odpowiada mi pod względem zachowania w stadzie. Nie spełnia też po prawdzie moich oczekiwań z siodła... Ale to ogólnie fajny, młody koń, w którego wkładając pracę i pieniądze może pojawi się szansa na wyprowadzenie go pod względem użytkowości w siodle tak, żeby mi odpowiadał. Ale to czas i pieniądze. I z jednej strony chciałabym go sprzedać i kupić konia, który będzie odpowiadał mi pod większą ilością względów, z drugiej strony boję się go sprzedać z obawy o jego los (kawał pogrubionego konia). Jeśli to absolutnie nie ten wątek- odeślecie mnie gdzieś, gdzie mogę zapytać o podejście innych do sprzedaży swoich koni?
rox   ogony trzy
04 lutego 2019 14:18
Reyline, ja miałam mega rozterki co do mojego jednego konia. Kupiłam jako odsadka, szybko został wykastrowany, a i tak jak nabrał siły to tyrał mnie jak szmatę. Totalnie nie umiałam sobie z nim poradzić i miałam takie załamania, że raz wylądował w ogłoszeniach. Jednak serce mi nie dało, no bo jak to tak sprzedać swojego konia... (właśnie jestem z tych trzymających konie z miłości  :hihi🙂.
Przez kilka lat miałam na niego kupca - koleś był tak w nim zakochany, że  co mnie widział, to pytał czy nie sprzedam.
Przetrwałam jakoś i mam bardzo fajnego,  mądrego konia. I z bólem serca muszę przyznać, że pod siodłem pracuje mi się z nim znacznie lepiej niż z moim oczkiem w głowie... 😵
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
04 lutego 2019 15:01
Reyline, trudny temat. Myślę, że wysoka cena powinna mu zabezpieczyć byt na lata sprawności. Ze sprzedażą w znane dobre ręce różnie bywa. Gdyby to była tylko kwestia czasu i szkolenia to pewnie bym zatrzymała, ale skoro tworzą się problemy w stadzie to stawiałabym na pierwszym miejscu swoich emerytów.

Zamówiłam nowe siatki na baloty 💃 Nareszcie! Stare na aktualne baloty są przyciasne i ich ubieranie to mordęga.
Na_biegunach tak właśnie u mnie jest,  dokucza emerytom w sposób może nie agresywny, ale dość stanowczy i praktycznie cały czas.


Siatki na baloty to jest meeeega dobra rzecz. Odkąd mam siatkę, to już nic mi się nie marnuje, chociaż ubieranie jest dość upierdliwe przy balocie o wadze 350kg... niestety muszę go kilka razy postawić i przewrócić, żeby udało mi się dobrze go opakować. Czuję się niczym Pudzian jak go tak obkręcam 😀
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
04 lutego 2019 15:27
Reyline, też tak robiłam z mniejszymi belami. Teraz mam nowy sposób. Naciągam na bok lezącej beli (środek zabezpieczam, żeby nie zjechała siatka np nożyczkami) i kawałek góry. Przetaczam na drugi bok dociągam do połowy. Toczę z powrotem, naciągam, toczę... po 4-5 przetoczeniach mam belkę ubraną. Dużo łatwiejsze niż obracanie belki na sztorc.
Ja na początku też tak robiłam, ale z jakiejś przyczyny przestałam (już nawet nie pamiętam). Następnego balota wpakuję turlając, to sobie chociaż przypomnę dlaczego z tego zrezygnowałam 😀
tomia  Spadek na wybiegu sprawdzi się jak najbardziej, można też zrobić rowek odwadniający wzdłuż niższego boku żeby nie zbierały się kałuże. Reyline  Mam ten sam problem - nie umiem oddać swojego zwierzaka, dlatego zrezygnowałam z wszelkiej hodowli i koni i psów... Myślę jednak, że z młodziakiem łatwiej, bo można z nim sensownie popracować, więc znajdzie się więcej chętnych i można w nich "poprzebierać". A może daj w dzierżawę z przeniesieniem, wtedy oddzielisz go od dziadków a nie stracisz kontroli co się z nim dzieje i w razie czego możesz interweniować lub w skrajnym przypadku zabrać.
Reyline co do sprzedaży, to mam podobny dylemat. Mam 3 konie, żaden z nich nie jest 100% sprawny, ale są zdrowe do jakiejś rekreacji, do rozrodu. Tzn nie liczę babci, bo ona do grobowej deski u mnie zostaje, ale te dwa nieroby spokojnie mogłyby iść w świat. No ale właśnie, co z nimi się stanie jak przestaną sprawiać radość właścicielom? Co jak się popsują? Wałek jest ostoją spokoju, można mu palec w nos wsadzić i pomerdać nim w uchu i to mu nie przeszkadza. Koń rodzinny idealny. Miał w dzieciństwie wielkiego krwiaka na udzie i prawdopodobnie ma teraz jakiś albo zrost albo ubytek mięśnia, więc nie jest czysty, ale ta jego nieczystość mu przechodzi jak nadbudowywuje sobie mięśnie. Jeśli chodzi o kości, stawy, ścięgna to wet 5 lat temu jak mu TUV robił, to powiedział, że chciałby tak "zdrowe" konie w sporcie. "zdrowe" bo jednak nieczysty 🙂 zalecił mi wtedy mocno obciążające ćwiczenia z myślą, że albo się zepsuje i będzie wiadomo co leczyć, albo ... no właśnie, naprawił się, ale przyszła zima no i wiosną znów powtórka z rozrywki 🙂 Weterynarze, bo na wizycie końcowej było ich dwóch, stwierdzili, że jedynie jak chce wiedzieć co mu jest, mogę za kilka tysi euro wysłać konia na badania do Niemiec albo jeździć, bo koń bólu nie czuje z tego powodu. Tzn chętnie biega, bryka, tarza się, galopuje, zaczepia inne konie itd itp. Dla niego jedynym rozwiązaniem jest ciągłe utrzymywanie go w robocie, wtedy jest w porządku. Ja mam swoje dolegliwości, nie jeżdżę, hali czy lonżownika krytego nie mam, więc mogę zapewnić mu jedynie wybiegi. No i szkoda mi go, bo ktoś mógłby poświęcić mu te choćby 4 razy w tygodniu na jazdę i koń może spokojnie by nawet coś tam poskakał na jakichś zawodach, bo predyspozycje ma. No ale ja wiem o tej jego przypadłości, a nie sprzedam komuś konia nawet z tą historią, bo powie, że go wkręcam albo zaraz będzie szukał mu kolejnego domu i w końcu koń trafi źle i bym chyba nie przeżyła. Klaczka miała zapalenie stawu jako źrebak, wet w szpitalu dawał marne szanse, że będzie kiedykolwiek zdrowa i rokowania były: matka i kosiarka. Jak mała miała z pół roku, wet prowadzący był na kontroli, porobił prześwietlenia i stwierdził, że gdyby jej nie leczył to ciężko by było mu się dopatrzeć jakiejkolwiek wady, no ale oczywiście znów gdzieś z tyłu głowy jest zakodowane, że to nie jest w pełni sprawny koń, tzn trochę taka bomba. Szczerze, to jest mój najzdrowszy koń, jej nigdy nic, nawet kataru nie miała. Ma 7 lat i się leni. Sprzedałabym na matkę, bo ma bardzo fajne pochodzenie (Quidam zza stodoły 😉 ), ale nie była matką, więc sprawdzona nie jest. Chciałam ją jako 5 latkę pokryć i ew sprzedać w jakieś dobre, hodowlane ręce źrebną, no ale wtedy miejsca w stajni nie miałam, później jakoś mi przeszło, bo się przeraziłam, że zostanę z 4 koniem.
Bardzo bym chciała je komuś sprzedać za grosze, ale tak, aby mieć pewność, że w razie potrzeby będzie leczył a nie sprzeda do handlarza, a tego w żaden sposób nikt mi nie zagwarantuje. Babcia już długo nie pożyje, wkrótce zostaną mi dwa, ale nadal szkoda mi ich, że tylko żrą, nudzą się, pałętają po padokach, śpią, tulą, obślinią mnie, idą spać, znów żrą, a ja zamiast żyć, to tak je pielęgnuję i patrzę jak się starzeją i szlag mnie trafia.
🙁

muszę się jeszcze pożalić. SIANO. Kuźwa, taki był piękny rok na sianokosy, swoje zebrałam i wysuszyłam tak, że było zielone, pachnące, niepoprzepalane, czyste. Ale się skończyło. Biorę więc siano od dwóch gospodarzy. Jeden baloty na wierzchu miał niezbyt specjalne, więc brałam dodatkowo od drugiego. Tzn suche i zielone, ale trawy mniej smaczne po prostu, dłuższe, sztywniejsze. No ale to było 6 balotów, ścieliłam tym koniom i większość wyżerały, ale już np do siatek tego nie chciałam wkładać, bo z siatki nie przebiorą. Siano od drugiego sąsiada szło do siatek, bo było smaczne i wyciągały do ostatniego źdźbła. U tego mojego gospodarza dokopaliśmy się do tego lepszego w końcu... no i tu problem kolejny, bo jest pełno ziemi, korzeni traw, jakby łąkę przed koszeniem coś zryło, więc każdy balot porządnie wytrząsam z tego piachu zanim koniom nałożę. Jestem stale usypana kurzem. Siano ładne i pachnące, ale mam wrażenie, że tym piachem mimo wszystko trąca. Poza tym siano było koszone już po wykłoszeniu, więc w tych odpadkach jest od groma nasion traw. Muszę to wywozić wózkiem poza posesję, bo jak kiedyś sypnęłam to w błoto, aby konie zdeptały i trawa by odbiła (a odbija po tym super wiosną) to jak się dorwały do tych nasion z kurzem, to musiałam sama to wdeptywać z ziemię, aby się nie zakurzyły 🙂 bo nie po to trzepie i trząsam aby w tym później stały i grzebały. Z dwóch balotów wywożę wózek tych odpadów 🙁 Pal go licho, że to muszę wozić, ale jak wracam z noszenia siana to mam kopalnię w nosie i piach w oczach. Poza tym to siano jakieś różnorodne, tzn sucho było, więc sprzęt głębiej przy rowach kosił, tak więc co balot rozwijam, to inny gatunek traw i zanim zaakceptują zmianę, to jest dwa dni grzebania w sianie a dopiero później żrą pełną parą, no a wiadomo za kolejne 3 dni się balot kończy, więc otwieram nowy i znów zdziwienie, że coś nowego. Na dzień dzisiejszy mam otwarte 3 baloty w stodole i mieszam siano  😵 😵 😵 stałyby w jakimś pensjonacie, to żarły by ten kurz i nikt by się nad nimi nie litował. Powiem Wam szczerze, że zimą to bym z chęcią je do pensjonatu wstawiała 🙂 uffff... ulało mi się 😀
Chyba zrobię offtop, ale nie do końca wiem gdzie to napisać, a w tym wątku ktoś może mi podpowie...
Jak podchodzicie do sprzedaży swoich koni? Chodzi mi właśnie głównie o osoby trzymające swoje konie przy domu. Trzymane z zamiłowania, a nie koniecznie dla celów zarobkowych (bo wiadomo, w biznesie podejście musi być inne), czy typowo sportowych. Zastanawiam się nad sprzedażą jednego z moich koni, nie odpowiada mi pod względem zachowania w stadzie. Nie spełnia też po prawdzie moich oczekiwań z siodła... Ale to ogólnie fajny, młody koń, w którego wkładając pracę i pieniądze może pojawi się szansa na wyprowadzenie go pod względem użytkowości w siodle tak, żeby mi odpowiadał. Ale to czas i pieniądze. I z jednej strony chciałabym go sprzedać i kupić konia, który będzie odpowiadał mi pod większą ilością względów, z drugiej strony boję się go sprzedać z obawy o jego los (kawał pogrubionego konia). Jeśli to absolutnie nie ten wątek- odeślecie mnie gdzieś, gdzie mogę zapytać o podejście innych do sprzedaży swoich koni?

Kiedyś do sprzedaży podchodziłam jak pies do kota, z daleka "warczałam" na takie niuanse wśród znajomych, jednakże z czasem mi przeszło. Oczywiście - nie samo. Dojrzałam, zmieniłam priorytety i nagle okazało się, że zdroworozsądkowa decyzja nie musi być piętnowana ani wyszydzana.
Uważam, iż są pewne sytuacje, które niejako zmuszają nas do podjęcia takiego wyboru. Można się "szarpać" moralnie, bo to przeważnie rodzi wątpliwości, ale z drugiej strony kiedy np. dany koń odbiera komfort innym bądź jest wobec nich stricte agresywny...  Cóż, większym przekleństwem jest przytakiwać na taki stan rzeczy i udawać, że się nic nie dzieje.
Myślę, że kwestią najbardziej problematyczną jest zabezpieczenie przyszłości konia. W domu miałby najlepiej, dożywocie. Jednakże, co poza nim? Jeżeli człowiek nie ma parcia w czasie to może zacząć spokojnie weryfikować opcje. Najlepiej wśród znajomych, pocztą pantoflową. Potem iść dalej, oficjalnie ogłosić chęć sprzedaży. I na koniec pozostaje dobra umowa. 
Ja nie lubię sprzedawać, ale czasami trzeba. Pół biedy, jak koń nie spełnia oczekiwań, albo jest problematyczny, albo kupiło się z myślą o robieniu na sprzedaż. Gorzej jak trzeba sprzedać z przyczyn losowych. Mnie być może to czeka... Wolałabym nie sprzedawać, ale pewnie będę musiała drastycznie ograniczyć liczbę koni, przynajmniej na jakiś czas... No ale odwlekam jeszcze trochę, bo na razie nie wiem na czym stoję, może się coś wyklaruje wkrótce.
No właśnie u mnie problem jest z tym zachowaniem wobec staruszków, niby nie jest agresywne, fizycznej krzywdy nie robi, ale męczy, drażni, łazi, truje zady, gania, zaczepia, podgryza, odgania od siana (dla zabawy, bo summa summarum jedzą później razem w zgodzie). Czasem widzę, że musi się wyładować i wtedy obrywają dziadki. Nic, nie spieszy mi się ze sprzedażą, ale będę dalej go ogłaszać i może trafi się ktoś kto da mu dobry dom, bo to ogólnie fajny koń i w młodszej stawce koni, skorej do zabaw sądzę, że nie sprawiał by problemów. Wewnętrzny konflikt trwa, ale chyba czas zacząć patrzeć na to realnie, bez zbędnych sentymentów.

A tu owe dziadki w zimowej scenerii 😀
[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/51454151_391036384789982_3755286255617703936_n.jpg?_nc_cat=107&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=a624b6d5543ae4cb623611ba6c66b651&oe=5CE588F3[/img]

[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/51407870_2310073649003441_996585893328322560_n.jpg?_nc_cat=104&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=a8bc404438f47bf0daa985798aa0a42d&oe=5CFDBDD1[/img]

[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/51482167_235142654060225_179679179439079424_n.jpg?_nc_cat=106&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=9fbc1d11f08612f72a2de3c2051773a5&oe=5D00B9AC[/img]

W ogóle jestem bardzo zdziwiona, bo pomimo, że na dworze jest lekki minus i leży 20cm warstwa śniegu, to wąż z wodą, który leży pod śniegiem  mi nie zamarzł i nie muszę latać z wiadrami 😀 Za to pod wiatą znowu kupobłoto, niekończąca się opowieść o kupie. Kupa, Kupa, kupa! Już mi od tych kup wali na głowę 😀

EDIT: Przy okazji prezentuję Wam moje profesjonalne żłoby z opon. Odkąd je położyłam i wstawiam do nich wiadra to konie nie kłócą się o jedzenie i o porach karmienia już czekają przy swoich oponkach 🙂 Oszczędza mi to czasu i konieczności rozstawiania ich na miejsca, przepychania się przy wiadrach. A tak każdy ma swoje miejsce 🙂 No i kobyła nie wywala wiadra i zawartości w piach.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
05 lutego 2019 14:03
Kupa radochy jednym słowem 😉
Wieczorem wpadnę z dłuższym postem, bo robota goni.
Nie można myśleć w ten sposób o sprzedaży. Nie jesteś w stanie na 100% przewidzieć przyszłości swoich koni, oczywiście czasami trafiają się takie sytuacje, że koń trafia super, jest kontakt z właścicielami a czasami przepada bez wieści... Mój chłopak od lat zajmuje się treningiem i sprzedażą, oczywiście były takie konie, które sprzedawało się z olbrzymim żalem ale niestety - nie damy dożywocia wszystkim tym "najukochańszym", nie na tym to polega.
Wiele osób się do nas odzywało nawet kilka lat po kupnie (często koń przechodził z rąk do rąk i odezwali się do nas szukając poprzednich właścicieli z paszportu), wysyłali zdjęcia. Jeden z podstawowych koni mojego chłopaka trafił w takie ręce, że sama bym tam chętnie poszła  😍 (nowi właściciele mają jedną z wiodących firm zajmujących się żywieniem i paszami). Reszta... mam nadzieję, że też dobrze trafiła. Dwa konie nawet do nas wróciły po paru latach zupełnie przypadkowo.
Teraz, kiedy coś sprzedaję, zazwyczaj staram się dochodzić do porozumienia i zawierać transakcje z ludźmi, z którymi jest dobry kontakt i o których wiem, że dadzą dobry dom.

Notabene (mały offtop). Gdyby ktoś z Was chciał sprzedać jakiegoś grzecznego tuptusia, cobym mogła uczyć na nim młodzież na przyszłych Skrzyczków i Milczarkowych i sama sobie pojeździć, w takie ręce, żeby był kontakt, możliwość odwiedzenia zawsze i wszędzie to piszcie, bo na pewno będę chciała powiększyć stado mych championów na wiosnę, odciążając już jednego seniora  😁
seczuanowa szczerze mówiąc to był by mój pierwszy koń, którego bym sprzedała. Dotychczas każdy z zakupionych przeze mnie koni miał u mnie zapewnioną emeryturę. Jednak żaden nie sprawiał mi problemów (a przynajmniej nie takie nie do przeskoczenia). A tu trafiłam na ścianę i nic więcej nie wymyślę. Seniorzy mają u mnie zagwarantowany dom do śmierci i jednak najważniejsze dla mnie jest ich zdrowie i spokój. A młody im to odbiera i robi się brzydko.

Staram się podchodzić do tego racjonalnie i pogodzić się z faktem, że świata nie zbawię. Jest jak jest, nie spieszy mi się więc przynajmniej będę mogła wybrać jak  najlepszy dom. Powtarzam to sobie w kółko, może w końcu uwierzę 😀
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
05 lutego 2019 17:36
Reyline Ja swoje konie traktuję jak członów rodziny, jak koty czy psy, nie dałabym rady sprzedać. Ale jeśli z tego co piszesz, towarzystwo młodego może źle wpływać na starsze konie, a młodsze już nie będą więc ten wpływ być może będzie eskalował, to chyba najrozsądniej będzie jednak sprzedać. Jeżeli nie masz możliwości wziąć młodego do roboty, zapewnić mu na tyle bogaty i intensywny trening/wysiłek w ciągu dnia, żeby tą energię i chęć zabawy spożytkował w ten sposób, a wzięcie jeszcze jednego konia do towarzystwa dla młodego i podzielenie koni na dwa stada nie wchodzi w grę, to sprzedaj. I nie miej do siebie żalu. Wszyscy staramy się zapewnić koniom jak najlepsze warunki, jak najlepszą opiekę, a skoro obecność tego młodszego nie pozwala Ci zapewnić starszym takich warunków jakie byś chciała, a do tego młody się też pewnie frustruje, nie mając kompanów do zabawy, to jeszcze raz - sprzedaj. I nie miej do siebie żalu, bo tak po prostu będzie lepiej dla was wszystkich :kwiatek:
Reyline, chętnie bym przyjęła Twojego młodziaka, gdybym tylko miała większe możliwości 😉 A tak serio, mam 3 konie: seniora i dwa młode wałachy. Młode ciągle się piorą- gryzą, stają na siebie dęba, biegają, dokuczają sobie. Senior ma spokój.
U mnie sytuacja była trochę inna: miałam starszą klacz i młodego wałacha, który zaczął się na niej pastwić z braku kompana do zabawy. Dokupiłam drugiego młodego i seniorka ma święty spokój. Może dałabyś radę zapewnić mu towarzystwo innego, młodego wałacha?
Na 4 konia niestety nie jestem w stanie sobie pozwolić. Do roboty aż tak intensywnie też go nie wezmę, bo nie mam możliwości, szczególnie zimą.

Dziękuję dziewczyny za pomoc, kilka ostatnich dni było dla mnie z tego powodu bardzo ciężkich bo czułam się jak ostatni drań, bardzo ciężko było mi podjąć decyzję o wystawieniu ogłoszenia i usuwałam je kilka razy zanim finalnie zostało w eterze. Teraz uczciwie odpowiadam na pytania zainteresowanych osób, bo na początku też chciałam jakoś tak podświadomie ich zniechęcić i czasem wyolbrzymiałam pewne rzeczy na jego niekorzyść. Ale już mi przeszło 😀 Chyba się oswoiłam z tą myślą.
W sobotę mam pierwszego oglądacza, mam nadzieję, że nie spanikuję i nie zrezygnuję, ani nie wymyślę czegoś, żeby szybko uciekł.
To faktycznie najlepszą opcją jest jego sprzedaż. Widziałam jak mój młody się męczył z braku towarzystwa konia do bijatyk. Jak w końcu przyjechał drugi wałach to chyba z pół roku tak intensywnie się bawiły, że czasem się zastanawiałam czy czegoś sobie nie zrobią. Ciśnienie mu w końcu zeszło- dzięki drugiemu jest spokojniejszy, lepszy w obsłudze, nie dokucza seniorce ani mi (gryzł strasznie, próbował na mnie stawać dęba, w pracy był nie do zniesienia). Także i Twojemu będzie lepiej w młodszym towarzystwie. Świata nie zbawisz, ale młody, zdrowy, fajny koń ma duże szanse trafić w dobre, odpowiedzialne ręce 🙂
Ja mam też kombinację seniorka i młody chłopak. Ogólnie dogadują się bardzo fajnie, tylko czasami młody widać że znudzony. Jeżeli nie byliśmy dłużej gdzieś na "wycieczce", robił się marudny - to znaczy nie miły na seniorkę. Nie długo, nie agresywnie, ale nie miło, np. wywalał ją na chwilę od siana. Teraz tymczasowo z różnych powodów niespodziewanie pośli na jakiś czas do pensjonatu i stoją w stadzie. Seniorka najpierw schudła i była zestresowana, natomiast młodemu aż oczy świeciły się na widok kumpli i paszcza cała uśmiechnięta. Od pierwszego momentu próbował się obwąchiwać i zaprzyjaźniać, zero stresu, tylko czysta radocha. Seniorce chyba też już spodobało się - bo są fajne wałachy, które ją adorują i młodego czasami całkiem olewa - jej zawsze podobali się potężne konie. Tak chciałoby się dać koniom stada, ale dla więcej niż dwóch nie mam w domu warunków.
Z drugiej strony rok pod domem był rokiem bez weterynarza, pełny spokoju, bez strachu o zdrowie konia, który świecił się zdrowiem. Po wszystkich tych latach i kłótniach o siano najbardziej doceniam ten brak ciągłego zamartwiania się o wrzodka.
Teraz się zastanawiam nad taką opcją, że konie w domu i w okresie zimowym na parę miesięcy do jakiegoś fajnego stada (o ile będzie zaufane miejsce). Robi tak może ktoś? W sumie też fajnie, jeżeli konie są przyzwyczajone i do transportu i do zmiany miejsca...
Kurcze, nie wiem czy dam radę. Wczoraj było kilka osób, które go oglądały. Wszystkim bardzo się spodobał, dwie chciały zabrać go już teraz, dzisiaj. Jedna dziewczyna zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, wydaje się być sympatyczna, odpowiedzialna i świadoma w kwestii utrzymania konia. W dodatku chce konia przyjaciela, na zawsze, no i mieszka blisko mnie i zapewnia, że będę mogła zawsze go odwiedzić. Wiem, że to był by dobry opiekun dla niego. Ale aż się trzęsę że stresu. Do poniedziałku mam wszystkimi zainteresowanym dać znać jaka jest moja decyzja. Chyba dostanę zawału  😤
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
10 lutego 2019 09:04
Reyline, jakie stado będzie miał u fajnej dziewczyny? Dasz radę! Na dłuższą metę Ty się męczysz, staruszki i młody też. Z czasem znajdziesz spokojniejszą końską duszę, a może go odkupisz za kilka lat. Jedyna inna opcja to znaleźć 4 młodego konia, może na pensjonat?
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
10 lutego 2019 10:40
To może skoro dziewczyna mieszka blisko, to najpierw się umów na kilka miesięcy dzierżawy? Nawet  przeniesieniem. Można się dogadać, że w dzierżawie spłaca raty kupna, a jeśli coś będzie nie tak i koń wróci, to kasa za dzierżawę zostaje u Ciebie. Czy coś w tym stylu. Da to Tobie czas na oswojenie się z myślą, że konia nie ma u Ciebie, a i ona sprawdzi czy to TEN koń dla niej. Tak luźno kombinuję 😉 Albo prawo pierwokupu potem w umowie zaznacz w razie W.
Na_biegunach już o koniu w pensjonacie myślałam, ale rozsądnie patrząc nie mam warunków na 4 konie. Nie chcę ich cisnąć na jednym padoku. Trzy to jest optymalna ilość. No i sam fakt, że mnie nie ma w domu po 8 godzin dziennie. Nie zostawiła bym tak obcego konia. U fajnej dziewczyny będzie miał stado młodych koni. Będzie stał w zaprzyjaźnionym pensjonacie, gdzie pracuje jej przyjaciółka, która wczoraj z nią była. Obie znają ten pensjonat i właściciela od lat. Sądzę, że miał by tam przyzwoicie, chociaż odrobinę ukłuło mnie to, że konie wychodzą tam z boksu na 6 godzin tylko. Jednak odnośnie opieki w pensjonacie jak i przez tą fajna dziewczynę sądzę, że nie musiałabym się martwić. Sprawiła na prawdę dobre wrażenie.

Zembria prawo pierwokupu mam już w umowie, to bezapelacyjnie musiało zostać zawarte. A z tą dzierżawą to bardzo dobry pomysł. Jutro jak do niej będę dzwonić to poruszę ten temat.

Dziękuję Wam Dziewczyny! 🙂
Zmienię trochę temat. Czy ktoś ma namierzone i przetestowane fajne widły do sprzątania trocin? Najlepiej takie metalowe, z cienkimi ząbkami jak grabie... Znalazłam w jednym jeździeckim ale na zamówienie, więc pewnie za pół roku  🏇
ja bardzo lubię widły fiskersa 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się